Pierwsze gotowanie i... pierwsze problemy :/
: poniedziałek, 14 lis 2011, 22:50
Witajcie!
Po długim etapie składania aarbatka w końcu udało się ukończyć projekt, efekt końcowy to:
- keg 30l
- grzanie 2x1500W – jedna grzałka on/off a druga z płynnym sterowanie
- kolumna fi 63mm, wysokość 140cm, wypełnienie zmywaki z LIDLa
- chłodnica 2,5m z rury karbowanej fi 12mm
Z dodatków to oczywiście termometr elektroniczny, otulina na kolumnie, wężyki i uszczelki silikonowe oraz precyzyjny zaworek.
Wracając do mojego problemu, otóż po pierwszym gotowaniu uzyskany urobek nie nadaje się do picia ze względu na zapach :/ wali intensywnie drożdżami tak że jak się zaciągnąć to aż w nosie kręci ale przynajmniej jest moc w normie czyli 95-95% na początku i dalej w dół…
Prawdopodobnie problem leży w technice, nie ukrywam że byłem ograniczony czasowo i trochę przeholowałem z temp/ilością odbioru ale może jeszcze coś mi wskażecie. Ale zacznijmy od początku….
Przygotowałem nastaw z drożdży T3 zgodnie z opisem (22l wody, 7kg cukru i 1 paczka drożdzy), wszystko wylądowało w beczce po barwnikach spożywczych do piwnicy (to była jesień więc temp w okolicach 10-15st). Po tygodniu (BLG ok. 3-4) przeniosłem to na działkę gdzie postało jeszcze tydzień ale temp spadała już w nocy w okolice 0st (komórka) ale jak gdzieś wyczytałem taka temp. Nie powinna być zabójcza a nawet jeżeli to nastaw i tak już był w mocno zaawansowanym etapie.
Następnie do środka trafił BENTONIT (ok. 25-30g) na 2 tygodnie (niestety brak czasu nie połowił się tym zająć) i tutaj parę pytań:
- czy niska temp (nawet ok. -1 lub -2) ma wpływ na klarowanie? Czy wskazana jest jakaś konkretna?
- przez te 2 tygodnie nie miałem oczywiście okazji tym zamieszać ale pewnie nawet nie wskazane przy klarowaniu?
Po 2 tygodniach BLG było na -1 a zawartość ok. 15-16% alkoholu (temp mierzenia była ok. 20st), niestety efekt klarowania raczej mnie zawiódł, nie było żadnego osadu (wina temp w jakiej się klarowało?) a jedynie mętniejsza zawiesina na dni która podczas przelewania do kega i tak trochę się wymieszała :/ W jaki sposób wy to przelewacie? Lepiej zrobić jakiś zaworek spustowy czy przelewać przez wężyk (zasysanie jak przy opróżnianiu baku samochodowego)? Czy na dnie przy poprawnym sklarowaniu powinno być ciężkie błoto czy właśnie taka zawiesina?
Więc jak się już z tym uporałem to odpaliłem grzałki na maxa i czekałem, o ile dobrze pamiętam to po ok. 1h temperatura ruszyła w górę i się zaczęło. Opisze teraz jak to zrobiłem i wiem już że na pewno źle więc oszczędźcie mi szyderstw a nie szczędźcie pomocy
Zawór spustowy otwarty na max’a a w chłodnice puściłem wodę (1-2 l/min, końcówka zawsze była chłodna a że woda tam tania to nie żałowałem) i pierwsze 500ml odebrałem jako syf i przedgon (wzór Calyx'a – teoretycznie jest to mniej ale nie zapomnijmy o tych kilku mętnych litrach które nie trafiły do kega). Tutaj znowu zatrzymam opowieść i zadam kilka pytań bo mimo czytania forum to wciąż paru rzeczy nie rozumiem:
- w opisie projektu aarbatka napisane jest żeby zaworek odbioru był zamknięty do czasu stabilizacji i dopiero wtedy odebrać syf i przedgon. Nie rozumiem po co kierować do rury te pierwsze frakcje skoro później są i tak do wylania, nie powinno się od razu ich odebrać i odlać?
- bodajże na forum było żeby odebrać pierwsze 50-100ml a dopiero stabilizować i jak powyżej – odebrać przedgon i dopiero dalej gon. Moje zastrzeżenia jak powyżej.
No dobra, zatkałem zawór i zacząłem stabilizować, niestety tutaj popełniłem drastyczny błąd bo zamiast poczekać do stabilnej temp przez 20-30min to popatrzyłem na zegarek i z racji braku czasu zacząłem odbierać gon który niestety wciąż ostro śmierdział – myślałem że to kwestia kolejnych ml ale nawet po odebraniu 0,5 L mimo lekkiej poprawy wciąż było źle – temp. była w granicach 78-80st, niestety częściej w tej górnej granicy :/ Jedynie moc się zgadzała bo leciało ponad 90% Czy zapach gonu może wynikać ze złej temp.? Czy przy 80st oprócz alkoholu leci jeszcze inny syf w takiej ilości że destylat śmierdzi drożdżami że się nie da tego pić? A może trzeba było dać większy powrót dla lepszego oczyszczenia? nie ukrywam że kapało mocno (a nawet lekko lało jak temp była w granicach 80st) i nie liczyłem kropel (nie miałem pojemnika żeby policzyć odbiór w ml – to poprawię w przyszłości).
Na koniec widząc że nic nie idzie jak powinno dałem ostre grzanie żeby jeszcze cokolwiek ugrać a następnie wyłączyłem całość, wieczór się zbliżał i trzeba było się zbierać.
No i tyle na koniec, podsumowując wylałem ok. 500ml pierwszyzny a urobku wyszło ok. 1,5L (ok. 85%) a reszta została wylana (wiem wiem…szkoda bo jeszcze sporo tego było). Następne pędzenie planuję dopiero w okolicach maja gdy będę mógł poświęcić cały dzień i kawałek nocy bo przy 0st i nie ogrzewanym domku to raczej słabo Na pewno wiem już że na cały proces potrzebuję poświęcić 2 x więcej czasu (tu było ok. 5h) i zaopatrzyć się w menzurkę. A co wy jeszcze poradzicie?
I jeszcze kilka pytań na koniec:
- jak pachnie wasz bimberek po pierwszym pędzeniu w podobnej kolumnie? Lekkie drożdże, czysty spirytus a może ten mój to wcale nic odbiegającego od normy (mam nadzieje że nie)?
- czy w przypadku destabilizacji kolumny i popłynięciu syfu warto przemyć wężyk spustowy za zaworem czy raczej nie będzie większego miał wpływu na kolejną partię gonu?
Na koniec, dziękuję za wytrwałość i mam nadzieje że powyższe, mimo rozwiązłości, jest w miarę czytelne i pozwoli wam na konstruktywną krytykę. Jeżeli pominąłem coś istotnego to dajcie znać i postaram się dopisać.
Po długim etapie składania aarbatka w końcu udało się ukończyć projekt, efekt końcowy to:
- keg 30l
- grzanie 2x1500W – jedna grzałka on/off a druga z płynnym sterowanie
- kolumna fi 63mm, wysokość 140cm, wypełnienie zmywaki z LIDLa
- chłodnica 2,5m z rury karbowanej fi 12mm
Z dodatków to oczywiście termometr elektroniczny, otulina na kolumnie, wężyki i uszczelki silikonowe oraz precyzyjny zaworek.
Wracając do mojego problemu, otóż po pierwszym gotowaniu uzyskany urobek nie nadaje się do picia ze względu na zapach :/ wali intensywnie drożdżami tak że jak się zaciągnąć to aż w nosie kręci ale przynajmniej jest moc w normie czyli 95-95% na początku i dalej w dół…
Prawdopodobnie problem leży w technice, nie ukrywam że byłem ograniczony czasowo i trochę przeholowałem z temp/ilością odbioru ale może jeszcze coś mi wskażecie. Ale zacznijmy od początku….
Przygotowałem nastaw z drożdży T3 zgodnie z opisem (22l wody, 7kg cukru i 1 paczka drożdzy), wszystko wylądowało w beczce po barwnikach spożywczych do piwnicy (to była jesień więc temp w okolicach 10-15st). Po tygodniu (BLG ok. 3-4) przeniosłem to na działkę gdzie postało jeszcze tydzień ale temp spadała już w nocy w okolice 0st (komórka) ale jak gdzieś wyczytałem taka temp. Nie powinna być zabójcza a nawet jeżeli to nastaw i tak już był w mocno zaawansowanym etapie.
Następnie do środka trafił BENTONIT (ok. 25-30g) na 2 tygodnie (niestety brak czasu nie połowił się tym zająć) i tutaj parę pytań:
- czy niska temp (nawet ok. -1 lub -2) ma wpływ na klarowanie? Czy wskazana jest jakaś konkretna?
- przez te 2 tygodnie nie miałem oczywiście okazji tym zamieszać ale pewnie nawet nie wskazane przy klarowaniu?
Po 2 tygodniach BLG było na -1 a zawartość ok. 15-16% alkoholu (temp mierzenia była ok. 20st), niestety efekt klarowania raczej mnie zawiódł, nie było żadnego osadu (wina temp w jakiej się klarowało?) a jedynie mętniejsza zawiesina na dni która podczas przelewania do kega i tak trochę się wymieszała :/ W jaki sposób wy to przelewacie? Lepiej zrobić jakiś zaworek spustowy czy przelewać przez wężyk (zasysanie jak przy opróżnianiu baku samochodowego)? Czy na dnie przy poprawnym sklarowaniu powinno być ciężkie błoto czy właśnie taka zawiesina?
Więc jak się już z tym uporałem to odpaliłem grzałki na maxa i czekałem, o ile dobrze pamiętam to po ok. 1h temperatura ruszyła w górę i się zaczęło. Opisze teraz jak to zrobiłem i wiem już że na pewno źle więc oszczędźcie mi szyderstw a nie szczędźcie pomocy
Zawór spustowy otwarty na max’a a w chłodnice puściłem wodę (1-2 l/min, końcówka zawsze była chłodna a że woda tam tania to nie żałowałem) i pierwsze 500ml odebrałem jako syf i przedgon (wzór Calyx'a – teoretycznie jest to mniej ale nie zapomnijmy o tych kilku mętnych litrach które nie trafiły do kega). Tutaj znowu zatrzymam opowieść i zadam kilka pytań bo mimo czytania forum to wciąż paru rzeczy nie rozumiem:
- w opisie projektu aarbatka napisane jest żeby zaworek odbioru był zamknięty do czasu stabilizacji i dopiero wtedy odebrać syf i przedgon. Nie rozumiem po co kierować do rury te pierwsze frakcje skoro później są i tak do wylania, nie powinno się od razu ich odebrać i odlać?
- bodajże na forum było żeby odebrać pierwsze 50-100ml a dopiero stabilizować i jak powyżej – odebrać przedgon i dopiero dalej gon. Moje zastrzeżenia jak powyżej.
No dobra, zatkałem zawór i zacząłem stabilizować, niestety tutaj popełniłem drastyczny błąd bo zamiast poczekać do stabilnej temp przez 20-30min to popatrzyłem na zegarek i z racji braku czasu zacząłem odbierać gon który niestety wciąż ostro śmierdział – myślałem że to kwestia kolejnych ml ale nawet po odebraniu 0,5 L mimo lekkiej poprawy wciąż było źle – temp. była w granicach 78-80st, niestety częściej w tej górnej granicy :/ Jedynie moc się zgadzała bo leciało ponad 90% Czy zapach gonu może wynikać ze złej temp.? Czy przy 80st oprócz alkoholu leci jeszcze inny syf w takiej ilości że destylat śmierdzi drożdżami że się nie da tego pić? A może trzeba było dać większy powrót dla lepszego oczyszczenia? nie ukrywam że kapało mocno (a nawet lekko lało jak temp była w granicach 80st) i nie liczyłem kropel (nie miałem pojemnika żeby policzyć odbiór w ml – to poprawię w przyszłości).
Na koniec widząc że nic nie idzie jak powinno dałem ostre grzanie żeby jeszcze cokolwiek ugrać a następnie wyłączyłem całość, wieczór się zbliżał i trzeba było się zbierać.
No i tyle na koniec, podsumowując wylałem ok. 500ml pierwszyzny a urobku wyszło ok. 1,5L (ok. 85%) a reszta została wylana (wiem wiem…szkoda bo jeszcze sporo tego było). Następne pędzenie planuję dopiero w okolicach maja gdy będę mógł poświęcić cały dzień i kawałek nocy bo przy 0st i nie ogrzewanym domku to raczej słabo Na pewno wiem już że na cały proces potrzebuję poświęcić 2 x więcej czasu (tu było ok. 5h) i zaopatrzyć się w menzurkę. A co wy jeszcze poradzicie?
I jeszcze kilka pytań na koniec:
- jak pachnie wasz bimberek po pierwszym pędzeniu w podobnej kolumnie? Lekkie drożdże, czysty spirytus a może ten mój to wcale nic odbiegającego od normy (mam nadzieje że nie)?
- czy w przypadku destabilizacji kolumny i popłynięciu syfu warto przemyć wężyk spustowy za zaworem czy raczej nie będzie większego miał wpływu na kolejną partię gonu?
Na koniec, dziękuję za wytrwałość i mam nadzieje że powyższe, mimo rozwiązłości, jest w miarę czytelne i pozwoli wam na konstruktywną krytykę. Jeżeli pominąłem coś istotnego to dajcie znać i postaram się dopisać.