Spolszczony Chief Gowanus, czyli swojski genever.
-
Autor tematu - Posty: 468
- Rejestracja: wtorek, 27 wrz 2011, 11:37
- Krótko o sobie: Spokojny i uczynny ze mnie chłop.
- Ulubiony Alkohol: łiskacz domowy
- Status Alkoholowy: Bimbrownik
- Lokalizacja: Wschodnie Mazowsze
- Podziękował: 12 razy
- Otrzymał podziękowanie: 76 razy
Inspirację znalazłem tam:
https://spirits.com.pl/chief-gowanus/
Dlatego sporządziłem zacier ze słodu żytniego i Fermiolami go przerobiłem. Destylacja kolumnowa, metodą 1,5, że tak pozwolę sobie ją nazwać. Na czym ona polega?
Po odebraniu przedgonów wyłączam sprzęt i czekam, aż spirytus spłynie do kotła. Wymaga to nieco czasu, ale warto tą godzinę, albo i dwie poświęcić dla efektu. Później otwiera się całkowicie zawór i rura pracuje w trybie destylacji prostej. Gotowałem razem z młótem, więc otrzymałem trunek bogaty w smaki, charakterny, muszę przyznać.
Ręczną maszynką do mielenia mięsa rozdrobniłem:
200g suszonych jagód jałowca,
100g granulatu chmielowego odmiany Sybilla,
oraz 100g nasion kolendry.
Aromat się po kuchni rozniósł niesamowity. Tą mieszaninę trzech ziół zalałem właśnie powyżej opisanym żytnim samogonem. Moc nalewu około 65% a objętość wynosi, w przybliżeniu, 6 litrów.
Macerat nastawiłem szóstego lutego, zatem filtracja i destylacja specyfiku powinna nastąpić, według oryginalnej procedury, na początku maja. Jedni sądzą, że kwartał to zbyt długo, inni doradzają by, trzymać się przepisu, bo wtedy zyskam właściwy punkt wyjścia do dalszych prób. Bliżej mi do pierwszego wariantu.
Obawiam się, że ulotnią się aromaty chmielowe jeżeli poczekam aż 3 miesiące.
Planuję przepędzić sam płyn na pustej puszce do ginu.
Filtracja nastąpi tego samego dnia, co destylacja. Na razie specyfik leżakuje w szklanym słoju z szerokim wlewem. Małym talerzykiem naczynie przykryłem, więc nie ma mowy o hermetycznym zamknięciu. Destylarnie ginowe macerują botaniki dosyć krótko, na ich tle Chief Gowanus wyróżnia się wybitnie długim czasem, że tak powiem, fazy nalewkowej.
Co byście doradzali?
Czekać - ryzykując utratę chmielowości, czy destylować w możliwie bliskim terminie?
Zaznaczam, iż materiał roślinny został przyzwoicie rozdrobniony przed zalaniem go słodową starką.
Czekam na wszelkie przemyślenia od kamratów z bimbrowniczej braci.
Postępy w eksperymencie zamierzam referować, na bieżąco, w niniejszym wątku.
https://spirits.com.pl/chief-gowanus/
Dlatego sporządziłem zacier ze słodu żytniego i Fermiolami go przerobiłem. Destylacja kolumnowa, metodą 1,5, że tak pozwolę sobie ją nazwać. Na czym ona polega?
Po odebraniu przedgonów wyłączam sprzęt i czekam, aż spirytus spłynie do kotła. Wymaga to nieco czasu, ale warto tą godzinę, albo i dwie poświęcić dla efektu. Później otwiera się całkowicie zawór i rura pracuje w trybie destylacji prostej. Gotowałem razem z młótem, więc otrzymałem trunek bogaty w smaki, charakterny, muszę przyznać.
Ręczną maszynką do mielenia mięsa rozdrobniłem:
200g suszonych jagód jałowca,
100g granulatu chmielowego odmiany Sybilla,
oraz 100g nasion kolendry.
Aromat się po kuchni rozniósł niesamowity. Tą mieszaninę trzech ziół zalałem właśnie powyżej opisanym żytnim samogonem. Moc nalewu około 65% a objętość wynosi, w przybliżeniu, 6 litrów.
Macerat nastawiłem szóstego lutego, zatem filtracja i destylacja specyfiku powinna nastąpić, według oryginalnej procedury, na początku maja. Jedni sądzą, że kwartał to zbyt długo, inni doradzają by, trzymać się przepisu, bo wtedy zyskam właściwy punkt wyjścia do dalszych prób. Bliżej mi do pierwszego wariantu.
Obawiam się, że ulotnią się aromaty chmielowe jeżeli poczekam aż 3 miesiące.
Planuję przepędzić sam płyn na pustej puszce do ginu.
Filtracja nastąpi tego samego dnia, co destylacja. Na razie specyfik leżakuje w szklanym słoju z szerokim wlewem. Małym talerzykiem naczynie przykryłem, więc nie ma mowy o hermetycznym zamknięciu. Destylarnie ginowe macerują botaniki dosyć krótko, na ich tle Chief Gowanus wyróżnia się wybitnie długim czasem, że tak powiem, fazy nalewkowej.
Co byście doradzali?
Czekać - ryzykując utratę chmielowości, czy destylować w możliwie bliskim terminie?
Zaznaczam, iż materiał roślinny został przyzwoicie rozdrobniony przed zalaniem go słodową starką.
Czekam na wszelkie przemyślenia od kamratów z bimbrowniczej braci.
Postępy w eksperymencie zamierzam referować, na bieżąco, w niniejszym wątku.
-
- Posty: 523
- Rejestracja: wtorek, 26 kwie 2011, 12:59
- Krótko o sobie: Jestem okropnym człowiekiem, tak mi kiedyś mawiali.
- Ulubiony Alkohol: Piwa
- Status Alkoholowy: Student Bimbrologii
- Lokalizacja: Jedyna taka w Polsce...
- Podziękował: 15 razy
- Otrzymał podziękowanie: 62 razy
Re: Spolszczony Chief Gowanus, czyli swojski genever.
Odnosząc Twoją recepturę do przepisu J.Cieślaka na zaprawę do jałowcówki na owocach suszonych:
-suszony jałowiec - 3-5 szt
- spirytus 50%- 50 ml,
a daje się tego 40 ml na 1L wódki,
i pomijając resztę dodatków, otrzymasz megamocną zaprawę na jakieś 150 litrów wódki.
Zalecany przez Cieślaka czas maceracji jałowca to 3-4 tygodnie.
Po co chcesz to jeszcze destylować?
-suszony jałowiec - 3-5 szt
- spirytus 50%- 50 ml,
a daje się tego 40 ml na 1L wódki,
i pomijając resztę dodatków, otrzymasz megamocną zaprawę na jakieś 150 litrów wódki.
Zalecany przez Cieślaka czas maceracji jałowca to 3-4 tygodnie.
Po co chcesz to jeszcze destylować?
-
Autor tematu - Posty: 468
- Rejestracja: wtorek, 27 wrz 2011, 11:37
- Krótko o sobie: Spokojny i uczynny ze mnie chłop.
- Ulubiony Alkohol: łiskacz domowy
- Status Alkoholowy: Bimbrownik
- Lokalizacja: Wschodnie Mazowsze
- Podziękował: 12 razy
- Otrzymał podziękowanie: 76 razy
Re: Spolszczony Chief Gowanus, czyli swojski genever.
Genever powstaje poprzez alembikową destylację maceratu. Taka już natura tego napitku a okoliczności owej zmieniać nie zamierzam.
Zależy mi na nawiązaniu do klasycznej procedury.
Podkreślam;
Nie należę, w żadnym razie, do ortodoksów tzw. tradycji, czyli niby identycznej z dawną, metodą produkcji. Zaliczam się natomiast do zwolenników maksymalnej perfekcji. Czyt. nie potrafię się cieszyć byle czym. Dlatego single malta wytwarzam wyłącznie ze słodu jęczmiennego, zaś burbona z kukurydzy kupionej od znajomego gospodarza.
Nie interesuje mnie droga na skróty, czy jakieś marne namiastki. Dlatego, jeszcze raz zaznaczam, chcę uzyskać genever, tylko, jakby tu się wyjęzyczyć;
Nieco zmodyfikowany, taki bardziej ziołowy. Stąd wziął się dodatek pod postacią ziaren kolendry.
Zależy mi na nawiązaniu do klasycznej procedury.
Podkreślam;
Nie należę, w żadnym razie, do ortodoksów tzw. tradycji, czyli niby identycznej z dawną, metodą produkcji. Zaliczam się natomiast do zwolenników maksymalnej perfekcji. Czyt. nie potrafię się cieszyć byle czym. Dlatego single malta wytwarzam wyłącznie ze słodu jęczmiennego, zaś burbona z kukurydzy kupionej od znajomego gospodarza.
Nie interesuje mnie droga na skróty, czy jakieś marne namiastki. Dlatego, jeszcze raz zaznaczam, chcę uzyskać genever, tylko, jakby tu się wyjęzyczyć;
Nieco zmodyfikowany, taki bardziej ziołowy. Stąd wziął się dodatek pod postacią ziaren kolendry.
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
-
- Posty: 2918
- Rejestracja: środa, 6 mar 2019, 20:40
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Owocówki
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 129 razy
- Otrzymał podziękowanie: 552 razy
Re: Spolszczony Chief Gowanus, czyli swojski genever.
Na razie maceruje jeszcze nie destylował 2 razrozrywek pisze:Dobrze zrozumiałem że zrobiłeś macerat na surówce.
A potem destylowałeś jeszcze raz?
Jak podzieliłeś frakcje? Przy pierwszym i przy drugim przebiegu?
Wszystko co " wyprodukuje " nazywam BIMBERKIEM
-
- Posty: 1869
- Rejestracja: poniedziałek, 17 gru 2012, 14:56
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: zielona wróżka
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Lokalizacja: podlaskie/ mazowieckie
- Podziękował: 10 razy
- Otrzymał podziękowanie: 106 razy
- Kontakt:
Re: Spolszczony Chief Gowanus, czyli swojski genever.
Robiłem dawno temu nastaw z dodatkami botaników na Gin. Produkt finalny był mega mega delikatny. Potem robiłem na mega czystej surówce nalew z botaników i oddestylowałem go na prostej. Efekt był aż bardzo dobry. Potem robiłem w puszcze aromatyzującej przepuszczając opary z kotla, gdzie było ok 40%. Mi osobiście jechalo zieleniną.
W kwestii tego eksperymentu ja widzę dwie kwestie do rozważania. Jak wpłynie na aromat końcowy żytnia surówka. Druga sprawa czy chmiel po takim czasie nie da posmaków zieleniny. Ja bym się nie bał że się straci zapach chmielu. Mój kolega oddestylowywał resztki piw. Destylat był wręcz zachmielony i zrezygnował z tego.
Wysłane z mojego HUAWEI VNS-L21 przy użyciu Tapatalka
W kwestii tego eksperymentu ja widzę dwie kwestie do rozważania. Jak wpłynie na aromat końcowy żytnia surówka. Druga sprawa czy chmiel po takim czasie nie da posmaków zieleniny. Ja bym się nie bał że się straci zapach chmielu. Mój kolega oddestylowywał resztki piw. Destylat był wręcz zachmielony i zrezygnował z tego.
Wysłane z mojego HUAWEI VNS-L21 przy użyciu Tapatalka
zapraszam na wczasy na podlasie - jaglowo.com
-
- Posty: 1869
- Rejestracja: poniedziałek, 17 gru 2012, 14:56
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: zielona wróżka
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Lokalizacja: podlaskie/ mazowieckie
- Podziękował: 10 razy
- Otrzymał podziękowanie: 106 razy
- Kontakt:
Re: Spolszczony Chief Gowanus, czyli swojski genever.
W barmaństwie jest taka główna zasada, jeśli coś pasuje z sobą jako składnik to i pasuje jako produkt gotowy. Przykład pomarańcza i banan pasują do siebie to i likiery bananowy i pomarańczowy pasują z sobą. Idąc tym tropem to żyto, chmiel i jałowiec pasują z sobą więc myślę że będzie ok.
Wysłane z mojego HUAWEI VNS-L21 przy użyciu Tapatalka
Wysłane z mojego HUAWEI VNS-L21 przy użyciu Tapatalka
zapraszam na wczasy na podlasie - jaglowo.com
-
Autor tematu - Posty: 468
- Rejestracja: wtorek, 27 wrz 2011, 11:37
- Krótko o sobie: Spokojny i uczynny ze mnie chłop.
- Ulubiony Alkohol: łiskacz domowy
- Status Alkoholowy: Bimbrownik
- Lokalizacja: Wschodnie Mazowsze
- Podziękował: 12 razy
- Otrzymał podziękowanie: 76 razy
Re: Spolszczony Chief Gowanus, czyli swojski genever.
Dziś wpadł mi do łba nowy pomysł. Mianowicie, połączenie wyrobu ginu, oraz geneveru. Już wyjaśniam w czym rzecz. Po odcedzeniu ziół zaleję je dwoma litrami wódki wykonanej z rozrobionego spirytusu łiskowego, czyt. uzyskanego z rektyfikacji pozostałości po produkcji single malta.
Botaniki wykorzystam, że tak powiem, kompletnie.
Tak oto przeprowadzę, ma się rozumieć doniosłe, doświadczenie naukowe.
Jak myślicie, czy takowe postępowanie ma w ogóle sens?
Botaniki wykorzystam, że tak powiem, kompletnie.
Tak oto przeprowadzę, ma się rozumieć doniosłe, doświadczenie naukowe.
Jak myślicie, czy takowe postępowanie ma w ogóle sens?
-
Autor tematu - Posty: 468
- Rejestracja: wtorek, 27 wrz 2011, 11:37
- Krótko o sobie: Spokojny i uczynny ze mnie chłop.
- Ulubiony Alkohol: łiskacz domowy
- Status Alkoholowy: Bimbrownik
- Lokalizacja: Wschodnie Mazowsze
- Podziękował: 12 razy
- Otrzymał podziękowanie: 76 razy
Re: Spolszczony Chief Gowanus, czyli swojski genever.
Niczym dobry wojak Szwejk;
Melduję, iż eksperyment powiódł się. Dziś przedestylowałem przefiltrowany macerat. Otrzymany produkt o mocy równej 72% rozrobiłem do 45%. Smak i zapach są takie, jakie miały być. Chmielowość, także pod postacią szlachetnej goryczki, jest wyraźna. Krótko mówiąc, całkowity sukces.
Warto mieć marzenia, czasami się spełniają.
Melduję, iż eksperyment powiódł się. Dziś przedestylowałem przefiltrowany macerat. Otrzymany produkt o mocy równej 72% rozrobiłem do 45%. Smak i zapach są takie, jakie miały być. Chmielowość, także pod postacią szlachetnej goryczki, jest wyraźna. Krótko mówiąc, całkowity sukces.
Warto mieć marzenia, czasami się spełniają.
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Spolszczony Chief Gowanus, czyli swojski genever.
Meldunek przyjęty. Zdałeś waści egzamin na 5.
A ja myślę że niechcący dałeś ciała i przypadkiem wyszło idealnie.
72 to bardzo duża wartość. Trochę za ostro ucinane a tu zobacz... przypadek. Zadziałał.
Pytanie czy takie działanie ma sens?
OCZYWIŚCIE ŻE MA.
Właśnie powstał nowy. FIFLAKUS BOTANICUS.
Pozostaje tylko opracowanie fajnej etykiety. Proponuję No'47.
Wielkie F na tle kiści owocu.
47 to dobry procent. Ani mało ani dużo.
A ja akurat tyle wiosen mam. Taka mała dedykacja dla kolegi.
Poważnie:
Zròb 2 rzeczy:
Jedna to powtôrz proces idealnie.
Druga...znowu coś wykombinuj. Zmień. Zachowaj się jak dzieciak na strychu. Poznawaj prőbuj.
I tak trzymaj.
To co w planie teraz? Jaka wariacja?
A ja myślę że niechcący dałeś ciała i przypadkiem wyszło idealnie.
72 to bardzo duża wartość. Trochę za ostro ucinane a tu zobacz... przypadek. Zadziałał.
Pytanie czy takie działanie ma sens?
OCZYWIŚCIE ŻE MA.
Właśnie powstał nowy. FIFLAKUS BOTANICUS.
Pozostaje tylko opracowanie fajnej etykiety. Proponuję No'47.
Wielkie F na tle kiści owocu.
47 to dobry procent. Ani mało ani dużo.
A ja akurat tyle wiosen mam. Taka mała dedykacja dla kolegi.
Poważnie:
Zròb 2 rzeczy:
Jedna to powtôrz proces idealnie.
Druga...znowu coś wykombinuj. Zmień. Zachowaj się jak dzieciak na strychu. Poznawaj prőbuj.
I tak trzymaj.
To co w planie teraz? Jaka wariacja?
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
Autor tematu - Posty: 468
- Rejestracja: wtorek, 27 wrz 2011, 11:37
- Krótko o sobie: Spokojny i uczynny ze mnie chłop.
- Ulubiony Alkohol: łiskacz domowy
- Status Alkoholowy: Bimbrownik
- Lokalizacja: Wschodnie Mazowsze
- Podziękował: 12 razy
- Otrzymał podziękowanie: 76 razy
Re: Spolszczony Chief Gowanus, czyli swojski genever.
Państwo pozwolą, opiszę proces ze szczegółami, żeby było wiadomo, jak mój genever powstał.
Macerat przefiltrowałem przez kawałek bawełny i wlałem go do wkładu ginowego. Tak poetycko określam bibelot służący mi do gotowania na łaźni wodnej.
(Okrągły pojemnik z nierdzewki, z nóżkami i uchwytem. Dosyć pojemny, spokojnie 10 litrów by zmieścił.)
Wody do kotła wlałem tyle, ile należy. Tzn. pusty ginowiec nie pływa, lecz opiera się o dno kega.
Zamontowałem ginówkę i rozpocząłem rozgrzewanie. Pierwsze dwie setki odebrałem jako przedgon. Przykręciłem grzanie tak, aby genever kapał pojedynczymi kroplami. Stopniowo zwiększałem grzanie, gdy kapało już całkiem ślamazarnie. Skończyłem, gdy woda się prawie zagotowała. Słowem odebrałem cały alkohol. Wsad nastawiłem na starce pełnosłodowej, zwyczajnie żal mi było coś wylewać.
Skąpstwo poskutkowało trunkiem bogatym w nuty ziołowe, bo te pojawiły się pod koniec procesu. Wysoka moc surowego geneveru bierze się zapewne z tego, iż nie rozcieńczałem maceratu przed pędzeniem. Zależało mi na tym, aby związki dobrze rozpuszczalne w etanolu przeszły do gotowego produktu. Stwierdzam, wszem i wobec, iż w pełni to się udało.
Co planuję jeszcze zdziałać na tym polu?
Następny cel do osiągnięcia zwie się żenewer, czyli spolszczony jenever. Trunek godzien osobnego wątku. Temat założę, gdy przedsięwzięcie zacznę realizować. Uchylę rąbka tajemnicy.
Samogon ma posiadać belgijską duszę. Idealnie by było nastawić macerat na destylacie sporządzonym z zacieru przefermentowanego drożdżami dedykowanymi do piw klasztornych. Na razie tyle szczegółów mogę podać. Zachowujcie czujność towarzysze. Zamelduję, z bimbrowniczego podziemia, gdy coś zdołam znów wypędzić.
Macerat przefiltrowałem przez kawałek bawełny i wlałem go do wkładu ginowego. Tak poetycko określam bibelot służący mi do gotowania na łaźni wodnej.
(Okrągły pojemnik z nierdzewki, z nóżkami i uchwytem. Dosyć pojemny, spokojnie 10 litrów by zmieścił.)
Wody do kotła wlałem tyle, ile należy. Tzn. pusty ginowiec nie pływa, lecz opiera się o dno kega.
Zamontowałem ginówkę i rozpocząłem rozgrzewanie. Pierwsze dwie setki odebrałem jako przedgon. Przykręciłem grzanie tak, aby genever kapał pojedynczymi kroplami. Stopniowo zwiększałem grzanie, gdy kapało już całkiem ślamazarnie. Skończyłem, gdy woda się prawie zagotowała. Słowem odebrałem cały alkohol. Wsad nastawiłem na starce pełnosłodowej, zwyczajnie żal mi było coś wylewać.
Skąpstwo poskutkowało trunkiem bogatym w nuty ziołowe, bo te pojawiły się pod koniec procesu. Wysoka moc surowego geneveru bierze się zapewne z tego, iż nie rozcieńczałem maceratu przed pędzeniem. Zależało mi na tym, aby związki dobrze rozpuszczalne w etanolu przeszły do gotowego produktu. Stwierdzam, wszem i wobec, iż w pełni to się udało.
Co planuję jeszcze zdziałać na tym polu?
Następny cel do osiągnięcia zwie się żenewer, czyli spolszczony jenever. Trunek godzien osobnego wątku. Temat założę, gdy przedsięwzięcie zacznę realizować. Uchylę rąbka tajemnicy.
Samogon ma posiadać belgijską duszę. Idealnie by było nastawić macerat na destylacie sporządzonym z zacieru przefermentowanego drożdżami dedykowanymi do piw klasztornych. Na razie tyle szczegółów mogę podać. Zachowujcie czujność towarzysze. Zamelduję, z bimbrowniczego podziemia, gdy coś zdołam znów wypędzić.