
Od początku:
2,8 KG wiśni - Łutówka po usunięciu pestek zalałem 2375 ml spirytusem rozcieńczonym do 55% co odpowiadało objętościowo zalanemu pod korek słoikowi 5l
Nalewka zawierała tylko ok 10-15 pestek
Czas maceracji: 51 dni
Zlałem 3650ml, a następnie na 1980g owoców po maceracji zasypałem 1kg cukru na okres 14 dniu po czym zlałem soku ok. 810ml
Po wstępnym oszacowaniu końcowej mocy wyszło 26%, więc dolałem 650ml spirytusu 95% by wyrównać moc do 40% - To była pierwsza złota myśl, choć pewnie nalewka po jakimś czasie by się ułożyła.
Do tego momentu (dolania spirytusu) nalewka była smakowo OK - kwaśna, bo wiśnie były kwaskowate od początku - takie dające po kubkach smakowych

Odzysk soku z owoców po zasypaniu cukrem:
Tu jest druga złota myśl, która w tamtym momencie wydała mi się wręcz rewelacyjna - takie moje Know How ;(
Owoce z braku praski, nie chciało mi się odciskać ręcznie, więc wpadłem na wręcz "genialny" pomysł odzyskania soku przez sokowirówkę. W ten sposób odzyskałem niewiele ponad szklankę po oddzieleniu gęstwiny.
Całość zlałem do słoika do klarowania na kolejne 40 dni
Niestety sokowirówka nie odrzuciła pestek tylko je starannie zmieliła!
Co otrzymałem?
Nalewkę w smaku wytrawną (mimo cukru), gorzką i z dominującym smakiem spirytusu - nie da się pić! tzn. da się, bo wypić można wszystko, ale nie sprawia przyjemności i nie ma nic wspólnego z początkowym smakiem wiśni.
Przetrzymam ją kilka miesięcy, może rok i zobaczę co wyjdzie, ale wiadomo jak nie robić i na jakie pomysły nie wpadać
