Pożegnanie z kolegą R
Regulamin forum
W tym dziale można rozmawiać na luzie o wielu tematach.
Obowiązuje zakaz poruszania tematów POLITYCZNYCH. Tematy takie będą kasowane lub moderowane.
W tym dziale można rozmawiać na luzie o wielu tematach.
Obowiązuje zakaz poruszania tematów POLITYCZNYCH. Tematy takie będą kasowane lub moderowane.
-
- Posty: 248
- Rejestracja: sobota, 2 lut 2013, 08:38
- Podziękował: 23 razy
- Otrzymał podziękowanie: 32 razy
Ja też w życiu spotkałem złą kobietę. I mam syna z nią, płacę alimenty.
Ale, kolego Rozrywek - brak uregulowania sądowego kwestii alimentów i opieki - to jest głupota i naiwność.
Ja płacę w terminie to co mam zapłacić, ani grosza więcej.
Żadnej gotówki do ręki, ani jej, ani synowi. Kupię mu coś, zabiorę gdzieś, żeby coś zobaczył.
I żadnych pytań, próśb, wymuszeń, szantażu emocjonalnego, tłumaczenia się.
A traci na tym zawsze tylko dziecko. Psychicznie będzie skrzywione, bez względu na ilość przetransferowanych pieniędzy. To jemu trzeba oszczędzić scen, kłótni, żalów, jadu...
Ale, kolego Rozrywek - brak uregulowania sądowego kwestii alimentów i opieki - to jest głupota i naiwność.
Ja płacę w terminie to co mam zapłacić, ani grosza więcej.
Żadnej gotówki do ręki, ani jej, ani synowi. Kupię mu coś, zabiorę gdzieś, żeby coś zobaczył.
I żadnych pytań, próśb, wymuszeń, szantażu emocjonalnego, tłumaczenia się.
A traci na tym zawsze tylko dziecko. Psychicznie będzie skrzywione, bez względu na ilość przetransferowanych pieniędzy. To jemu trzeba oszczędzić scen, kłótni, żalów, jadu...
-
Autor tematu - Posty: 963
- Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
- Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
- Ulubiony Alkohol: whisky
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 83 razy
- Otrzymał podziękowanie: 248 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
I jego zawiadomić najpierw o podjętych decyzjach. Nawet za pomocą szkoły czy innego wysłannika jak osobiście nie da rady.
Bo niestety ale czas decyzji nastał -ostatnia szansa aby zafundować sobie i jemu kawałek rodzinnego życia. Inaczej będziesz umierał plując sobie w brodę.
Bo niestety ale czas decyzji nastał -ostatnia szansa aby zafundować sobie i jemu kawałek rodzinnego życia. Inaczej będziesz umierał plując sobie w brodę.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 5 kwie 2021, 14:15 przez zielonka, łącznie zmieniany 1 raz.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Zbyszku.
Ja płacę bo chcę. I uważam to za swój obowiązek.
Też wysyłałem dużo więcej.i wreszcie się zbuntowałem.
Wysyłam określoną kwotę.
A to że jak przyjadę i wydam 5 razy wiecej w tydzień na niego to już moja chęć i wola.
O czym nie wspomniałem. Albo wspomniałem i nie pamietam.
Komunia.
Ustaliliśmy że ona organizuje komunię salę poczęstunek i za to płaci.
A ja organizuję prezenty to co chce.
Od mojej rodziny raptem 3 osób. Mnie brata i mamy dostał bardzo dobrego laptopa, fajny rower. Deskorolkę elektryczną. Telefon. I to nie nokię 3310. Smartwatcha i lekcje pływania bo chciał. Do końca roku zaplacone. Uwielbia pływać i jest świetny. 12-to latek.
Od mamy mojej jeszcze gotówki sporo. Ode mnie zresztą też.
No i miesięczne wakacje ze mną. Na koniec roku. Z czego tydzień na Słowacji w Tatralandii. I tydzień w Zakopanem.
Od mojej jp nie dostał nic. Nawet durnego łańcuszka. Od mamy dostał fajny łańcuszek.
Mniejsza z tym. Od teścia dostał parę złotych. Stówę bodajże. Ale teść stwierdził że on mu inny prezent da.
I dał. Przepisał mu swoją część domu. Teraz niedawno.
Do czego dążę: było ustalone że to co mały dostanie od gości idzie na jego konto. Otwieramy mu takie sko Junior.
Oczywiście ja mu coś tam gotówki jeszcze dsm. Niech się cieszy.
Też ustaliliśmy że do tego konta co miesiąc doplacamy jako rodzice stówę.
Bedzie miał na start. Na prawko. Pierwsze auto.
Przez 10 lat to się uzbiera.
I wysyłałem zamiast 50zł to stówę. Niech ta zołza 5 dych dorzuci. Dziadówa.
Dodam że prowadzi szkołę językową a tam się nie zarabia 2000zł. Jedna lekcja to 60zł. A dzieciaków ma mnóstwo. Mimo pandemii.
Do tematu: wszystko z konta dziecka zniknęło. Nie ma nic. Ani grosza. Tak o to cisną się na usta słowa na k. Pozostanę przy jp.
Mości Zielonko wytrzymam jeszcze. Niech skończy podstawówkę. Nie zabiorę mu dzieciństwa ani matki.
Potem dam mu wybór.
Czy chce mieszkać ze mną i zapiszę go do szkoły u siebie czy nie. Sam zdecyduje.
A co do wysyłanych pieniędzy. Nie mam przyznanych alimentow. Nie mamy ślubu. Wszystko co wysyłam robię przelewem i w ustakonym słownie terminie.
Właśnie niedawno wzięla slub. Pytam syna...czego mi nie powiedziałeś?
Ech tato...a co ci miałem mówić. Ty moim ojcem jesteś przecież.
O slubie się dowiedziałem z facebooka. Bo wspolna znajoma wkleiła zdjecia.
Idzie się pochlastać?
Ja płacę bo chcę. I uważam to za swój obowiązek.
Też wysyłałem dużo więcej.i wreszcie się zbuntowałem.
Wysyłam określoną kwotę.
A to że jak przyjadę i wydam 5 razy wiecej w tydzień na niego to już moja chęć i wola.
O czym nie wspomniałem. Albo wspomniałem i nie pamietam.
Komunia.
Ustaliliśmy że ona organizuje komunię salę poczęstunek i za to płaci.
A ja organizuję prezenty to co chce.
Od mojej rodziny raptem 3 osób. Mnie brata i mamy dostał bardzo dobrego laptopa, fajny rower. Deskorolkę elektryczną. Telefon. I to nie nokię 3310. Smartwatcha i lekcje pływania bo chciał. Do końca roku zaplacone. Uwielbia pływać i jest świetny. 12-to latek.
Od mamy mojej jeszcze gotówki sporo. Ode mnie zresztą też.
No i miesięczne wakacje ze mną. Na koniec roku. Z czego tydzień na Słowacji w Tatralandii. I tydzień w Zakopanem.
Od mojej jp nie dostał nic. Nawet durnego łańcuszka. Od mamy dostał fajny łańcuszek.
Mniejsza z tym. Od teścia dostał parę złotych. Stówę bodajże. Ale teść stwierdził że on mu inny prezent da.
I dał. Przepisał mu swoją część domu. Teraz niedawno.
Do czego dążę: było ustalone że to co mały dostanie od gości idzie na jego konto. Otwieramy mu takie sko Junior.
Oczywiście ja mu coś tam gotówki jeszcze dsm. Niech się cieszy.
Też ustaliliśmy że do tego konta co miesiąc doplacamy jako rodzice stówę.
Bedzie miał na start. Na prawko. Pierwsze auto.
Przez 10 lat to się uzbiera.
I wysyłałem zamiast 50zł to stówę. Niech ta zołza 5 dych dorzuci. Dziadówa.
Dodam że prowadzi szkołę językową a tam się nie zarabia 2000zł. Jedna lekcja to 60zł. A dzieciaków ma mnóstwo. Mimo pandemii.
Do tematu: wszystko z konta dziecka zniknęło. Nie ma nic. Ani grosza. Tak o to cisną się na usta słowa na k. Pozostanę przy jp.
Mości Zielonko wytrzymam jeszcze. Niech skończy podstawówkę. Nie zabiorę mu dzieciństwa ani matki.
Potem dam mu wybór.
Czy chce mieszkać ze mną i zapiszę go do szkoły u siebie czy nie. Sam zdecyduje.
A co do wysyłanych pieniędzy. Nie mam przyznanych alimentow. Nie mamy ślubu. Wszystko co wysyłam robię przelewem i w ustakonym słownie terminie.
Właśnie niedawno wzięla slub. Pytam syna...czego mi nie powiedziałeś?
Ech tato...a co ci miałem mówić. Ty moim ojcem jesteś przecież.
O slubie się dowiedziałem z facebooka. Bo wspolna znajoma wkleiła zdjecia.
Idzie się pochlastać?
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 693
- Rejestracja: sobota, 21 wrz 2019, 18:39
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Lokalizacja: Mazowsze, centralna wieś
- Podziękował: 34 razy
- Otrzymał podziękowanie: 87 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Takie życie chce się napisać, choć jak to się czyta to aż łza w oku leci
Niemniej jednak nie do końca zrozumiałeś wyżej napisane posty lub ich zrozumieć nie chciałeś. Wszystko powinieneś usankcjonować prawnie. To nakłada pewne zobowiązania, ale i daje pewne prawne możliwości jak widywanie się z dzieckiem. Zawsze możesz dawać na dziecko ile chcesz, ale też oczekiwać bez łaski byłej możliwości jego widywania - o ile samo dziecko tego chce.
Niemniej jednak nie do końca zrozumiałeś wyżej napisane posty lub ich zrozumieć nie chciałeś. Wszystko powinieneś usankcjonować prawnie. To nakłada pewne zobowiązania, ale i daje pewne prawne możliwości jak widywanie się z dzieckiem. Zawsze możesz dawać na dziecko ile chcesz, ale też oczekiwać bez łaski byłej możliwości jego widywania - o ile samo dziecko tego chce.
Domowe nalewki
Eksperymenty z małą beczką dębową: alkohol wysokoprocentowy, miody
Eksperymenty z małą beczką dębową: alkohol wysokoprocentowy, miody
-
- Posty: 2914
- Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
- Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
- Podziękował: 159 razy
- Otrzymał podziękowanie: 298 razy
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Wawaldku11. Nie może zechcieć bo wie że to nierealne.
W każdym przelewie jest opis. Ten sam wpisany na stałe.
Dlatego właśnie korzystam z banku. A nie gotówki do ręki. Zabezpieczyłem się. Bo wiedziałem że może jej kiedyś odwalić.
Znam takie przypadki. Ojciec się starał. Przynosił kasę. A ta po latach..bach o zaległe alimenty.
Tu się nie da. Jak wytlumaczy regularne przelewy? Darowizna na waciki co miesiąc?
Jest stały opis utrzymanie dziecka.
Każdy sąd by mi przyznał rację.
Przedstawiam wyciągi bankowe i mam dowód. Szczególnie że regularnie sciągam wyciągi bankowe co miesiąc na dysk. I jakby co to mam je w zasięgu ręki.
Wiem że zdolna jest do tego. Ale jej wytrąciłem broń z ręki już na początku.
A szczególnie że mam asa w rękawie ukrytego.
Mianowicie wysyłałem dosyć spore kwoty które przekazywała moim dłużnikom. Dokładnie to mojemu przyjacielowi który to spłacał. I komorników też. Bo ta by nie poszła bo dla niej to hańba i wstyd. A na to nie ma kwitu.
Każda sędzina by się za leb zlapała.
Sam chłopina wysyła 500euro miesiecznie.
Kobieto!!! To wzorowy ojciec przecież jest.
Nie ma sądownie nic przyznane a sam wysyla. Prawdziwy porządny rodzic.
Panie oskarżony..córkę mam. Rób jej dziecko bo takiego zięcia nie znajdę nigdy.
A że nie potrafi udowodnić że 300 było na dłużników a 200 dla dziecka? A ja dowód przelewu mam.
Zresztą powiedziałem wyrażnie. Wniesiesz o alimenty nie dostaniesz nic.
Nie znajdziesz mnie. A teraz jeszcze brexit.
Żadne prawo mnie nie dogoni tutaj. Wie że potrafię też się zabezpieczyć.
Raz wyskoczyła z szantażem. Masz mi dać extra bo zobaczymy się w sądzie. Niby na ciuch zimowe dla małego. Teściu mi wyjaśnił że kupuje taki interaktywny monitor czy tablicę do szkoły. Do nowej klasy.
Podpity byłem i wypaliłem..dobrze. przyjadę na rozprawę. Tylko wcześniej w skarbowym się zobaczymy. Jak wytłumaczysz się z lewych korepetycji w domu. (A codziennie przyjmuje 4, 5 osób czasem. Z dwóch nauczycielek oficjalnych w szkole mając parenaście grup.
Szybko zmiękła jej rurka.
Zarabia ktoś z was po 500zł dziennie?
Wątpię.a syn nie ma plasteliny. A doskonałe ma zdolności plastyczne.
Nie cierpię pieniędzy. Są mi potrzebne owszem. Ale przeklinam Fenicjan którzy je wymyślili. Pierdzelone srebrniki.
A swoją ex to bym orał pole gdybym mógł.Chomąto i już.
Dlatego rozumiecie dlaczego bym podpalił na jej oczach garść banknotów? Bo to by zabolało bardziej niż policzek czy słowna obelga.
W każdym przelewie jest opis. Ten sam wpisany na stałe.
Dlatego właśnie korzystam z banku. A nie gotówki do ręki. Zabezpieczyłem się. Bo wiedziałem że może jej kiedyś odwalić.
Znam takie przypadki. Ojciec się starał. Przynosił kasę. A ta po latach..bach o zaległe alimenty.
Tu się nie da. Jak wytlumaczy regularne przelewy? Darowizna na waciki co miesiąc?
Jest stały opis utrzymanie dziecka.
Każdy sąd by mi przyznał rację.
Przedstawiam wyciągi bankowe i mam dowód. Szczególnie że regularnie sciągam wyciągi bankowe co miesiąc na dysk. I jakby co to mam je w zasięgu ręki.
Wiem że zdolna jest do tego. Ale jej wytrąciłem broń z ręki już na początku.
A szczególnie że mam asa w rękawie ukrytego.
Mianowicie wysyłałem dosyć spore kwoty które przekazywała moim dłużnikom. Dokładnie to mojemu przyjacielowi który to spłacał. I komorników też. Bo ta by nie poszła bo dla niej to hańba i wstyd. A na to nie ma kwitu.
Każda sędzina by się za leb zlapała.
Sam chłopina wysyła 500euro miesiecznie.
Kobieto!!! To wzorowy ojciec przecież jest.
Nie ma sądownie nic przyznane a sam wysyla. Prawdziwy porządny rodzic.
Panie oskarżony..córkę mam. Rób jej dziecko bo takiego zięcia nie znajdę nigdy.
A że nie potrafi udowodnić że 300 było na dłużników a 200 dla dziecka? A ja dowód przelewu mam.
Zresztą powiedziałem wyrażnie. Wniesiesz o alimenty nie dostaniesz nic.
Nie znajdziesz mnie. A teraz jeszcze brexit.
Żadne prawo mnie nie dogoni tutaj. Wie że potrafię też się zabezpieczyć.
Raz wyskoczyła z szantażem. Masz mi dać extra bo zobaczymy się w sądzie. Niby na ciuch zimowe dla małego. Teściu mi wyjaśnił że kupuje taki interaktywny monitor czy tablicę do szkoły. Do nowej klasy.
Podpity byłem i wypaliłem..dobrze. przyjadę na rozprawę. Tylko wcześniej w skarbowym się zobaczymy. Jak wytłumaczysz się z lewych korepetycji w domu. (A codziennie przyjmuje 4, 5 osób czasem. Z dwóch nauczycielek oficjalnych w szkole mając parenaście grup.
Szybko zmiękła jej rurka.
Zarabia ktoś z was po 500zł dziennie?
Wątpię.a syn nie ma plasteliny. A doskonałe ma zdolności plastyczne.
Nie cierpię pieniędzy. Są mi potrzebne owszem. Ale przeklinam Fenicjan którzy je wymyślili. Pierdzelone srebrniki.
A swoją ex to bym orał pole gdybym mógł.Chomąto i już.
Dlatego rozumiecie dlaczego bym podpalił na jej oczach garść banknotów? Bo to by zabolało bardziej niż policzek czy słowna obelga.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 693
- Rejestracja: sobota, 21 wrz 2019, 18:39
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Lokalizacja: Mazowsze, centralna wieś
- Podziękował: 34 razy
- Otrzymał podziękowanie: 87 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Mam wrażenie, że zbyt mocno sfixowałeś się na jednym celu. Brexit, dosięgnie, nie dosięgnie, co za różnica. Finalnie i tak będzie liczył się tylko wspólny czas. Nie prawo, pieniądze, tylko czas.
Niektórzy z Nas po Twoich wypowiedziach zwrócili uwagę na brak z Twojej strony uprawomocnienia pewnych kwestii. Alimenty to jedno, czas to drugie. Jak pisałem wyżej to działa źle dla migaczy i dobrze dla tych szczerych, chcących itd. Kasę możesz dawać do woli jak chcesz i ile chcesz na dziecko, ale czas... tego nie kupisz, nie odzyskasz. Ale możesz jeszcze zyskać!
Sądowny wyrok nałoży na Ciebie pewne obowiązki, ale i też na Twoją byłą - kij ma zawsze dwa końce.
Ty i Ona, to już przeszłość, jesteś Ty i Ona, każde z Was żyjące swoim życiem ciągnące w swoją stronę, a pośrodku jest dziecko.
Komputer, TV instrument, inne dobra - ile to znaczy?
dla dziecka, wiele, bo dziecko z natury przekupne jest i cieszyć się będzie tym co ma
To tylko przedmioty, które przeminą, co pozostanie, tylko wspomnienia!
Dziś mam jakiegoś doła, byłem na grobie ojca, to tylko 4 km i kilka przecznic od marketu w którym robię zakupy, a jednak ciężko jest pojechać kilometr dalej i zapalić świeczkę za 6 zł.
Jesteśmy w podobnym wieku, mam swoją już rodzinę, raz na wozie raz pod wozem, ale jesteśmy razem.
Wiesz czego mi brakuje. Ojca jako takiej latarni, kogoś kto poklepałby mnie po ramieniu w moich sukcesach w pracy, życiu, kogoś kto powiedziałby nie tędy droga!
Ostatnią rzeczą jaką miałem od niego był zegarek, który kupiliśmy razem, z czasem się zepsuł, przez jakiś czas traktowałem go jak swego rodzaju relikwię, ale jak każda relikwia odchodzi w zapomnienie, przestaje być ważna, istotna. Przemija. Co się liczy, tylko wspomnienia, wspólnie spędzony czas.
Co staram się powiedzieć:
Walcz o czas i wspólne wspomnienia!!!
Niektórzy z Nas po Twoich wypowiedziach zwrócili uwagę na brak z Twojej strony uprawomocnienia pewnych kwestii. Alimenty to jedno, czas to drugie. Jak pisałem wyżej to działa źle dla migaczy i dobrze dla tych szczerych, chcących itd. Kasę możesz dawać do woli jak chcesz i ile chcesz na dziecko, ale czas... tego nie kupisz, nie odzyskasz. Ale możesz jeszcze zyskać!
Sądowny wyrok nałoży na Ciebie pewne obowiązki, ale i też na Twoją byłą - kij ma zawsze dwa końce.
Ty i Ona, to już przeszłość, jesteś Ty i Ona, każde z Was żyjące swoim życiem ciągnące w swoją stronę, a pośrodku jest dziecko.
Komputer, TV instrument, inne dobra - ile to znaczy?
dla dziecka, wiele, bo dziecko z natury przekupne jest i cieszyć się będzie tym co ma
To tylko przedmioty, które przeminą, co pozostanie, tylko wspomnienia!
Dziś mam jakiegoś doła, byłem na grobie ojca, to tylko 4 km i kilka przecznic od marketu w którym robię zakupy, a jednak ciężko jest pojechać kilometr dalej i zapalić świeczkę za 6 zł.
Jesteśmy w podobnym wieku, mam swoją już rodzinę, raz na wozie raz pod wozem, ale jesteśmy razem.
Wiesz czego mi brakuje. Ojca jako takiej latarni, kogoś kto poklepałby mnie po ramieniu w moich sukcesach w pracy, życiu, kogoś kto powiedziałby nie tędy droga!
Ostatnią rzeczą jaką miałem od niego był zegarek, który kupiliśmy razem, z czasem się zepsuł, przez jakiś czas traktowałem go jak swego rodzaju relikwię, ale jak każda relikwia odchodzi w zapomnienie, przestaje być ważna, istotna. Przemija. Co się liczy, tylko wspomnienia, wspólnie spędzony czas.
Co staram się powiedzieć:
Walcz o czas i wspólne wspomnienia!!!
Domowe nalewki
Eksperymenty z małą beczką dębową: alkohol wysokoprocentowy, miody
Eksperymenty z małą beczką dębową: alkohol wysokoprocentowy, miody
-
- Posty: 1909
- Rejestracja: poniedziałek, 13 lip 2009, 11:04
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Nemiroff Smorodina
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Lokalizacja: 3-city
- Podziękował: 127 razy
- Otrzymał podziękowanie: 208 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
@rozrywku, tytuł tematu: "Pożegnanie z kolegą R" ale żegnać z Tobą się nie będę. Widzę natomiast, że ma Ci się na życie.
Przeczytałem uważnie wszystkie napisane przez Ciebie posty, nie tylko w tym temacie. Jak zauważyłeś, niegdy nic nie odpisywałem ponieważ uważałem, że nie powinienem albo, że nie chcę albo .....
Jednak ostatnie posty o perypetiach w rodzinie przemogły we mnie tę niechęć. Nie będę pisać litanii tylko kilka zdań. Zaobserwowałem, że na skutek różnych wydarzeń i splotów nie ułożyło Ci się i zwyczjnie po ludzku czujesz się zraniony, opuszczony, wściekły, smutny i wiele by tu opisywać. Skupię się tylko na relacjach z byłą.
Wiesz jak to jest w relacjach między małżonkami? Są dni piękne i smutne, jest śmiech i płacz, są wzloty i upadki ale nikt przecież nie dawał gwarancji, że zawsze będzie pięknie. Te smutne i ponure dni też są wpisane w małżeństwo i to właśnie na ich podstawie trzeba umieć wyciągać wnioski aby to poprawić. Wiem, z czasem dochodzi do takiego stanu, że już się nie da ale wtedy możemy z podniesioną głową stanąć przed lustrem i spojrzeć sobie prosto w oczy.
Na niektóre rzeczy nie mamy wpływu. Mimo, że zrobiliśmy wszystko co należy to i tak nie wyszło
Z nieśmiałością mogę stwierdzić, że Twoje relacje z żoną nie należały do wzorowych ale też i żadne z naszych nie są takie. Trwanie małżeństwa to nic innego jak codzienne kompromisy dotyczące dosłownie wszystkiego.
Wyzywasz swoją od najgorszych i być może to jest prawda ale czy według Ciebie ona taką była i jest sama z siebie czy może na to pozwoliłeś? Może za dobry po prostu byłeś? Może za bardzo ufałeś? Może dałeś zbyt wiele nie wymagając nic za to? Twoja wyczuła Twoje słabe strony (okazała się lepszym psychologiem) i wykorzystywała to ma maksa a Ty nie widziałeś, że jesteś wykorzystywany lub co gorsze, nie chciałeś tego widzieć. Nie staję w jej obronie, jestem daleki od tego, ale nie przypisuj drugiej stronie błędów, za które odpowiedzialność stoi po Twojej stronie. Ja co prawda nie mam takiego doświadczenia jak niektórzy z Was gdyż jestem z tą samą kobietą od początku przez ponad 40 lat. Nie było zawsze słodko i nie jest ale jakoś wspólnie trwamy, pchamy ten wózek do przodu i chyba tak pozostanie.
Bardzo wiele związków uległo rozpadowi w trakcie rozłąki gdy jedno z małżonków wyjechało za "chlebem". Ja się temu też aż za bardzo nie dziwię. Naturalne potrzeby człowieka mają swoje prawa i nie wszyscy potrafią walczyć z pokusami. Każdy z nas miał te dwadzieścia parę lat i pamięta jak wtedy hormony buzują. Taka ciekawostka: kiedyś zapytałem znajomą dlaczego tak nieetycznie prowadzi się na co usłyszałem odpowiedź tak z przymróżeniem oka, "ja jestem porządna i to nawet bardzo ale co z tego jak moja pizda to taka łajdaczka"
Drugi przykład: małżeństwo z dzieckiem było kilka czy kilkanaście lat za "chlebem" (a może z zamiarem pozostania na stałe) w RPA. Po tym czasie żona z dzieckiem powróciła do kraju o mąż jeszcze został aby "dorobić". Po pewnym czasie, przed Świętami Bożego Narodzenia podjęła decyzję oznajmując mu... jeśli nie wrócisz żeby ubrać dziecku choinkę to nie masz po co wracać. Są do tej pory szczęśliwym małżeństwem.
Miało być krótko a rozpisałem się ale więcej pisać nie będę.
Reasumując:
@rozrywku, nie użalaj się na swoim losem tylko w końcu pokaż, że portki nosisz a nie kieckę, nie jesteś Szkotem!. Załatw swoje sprawy tak jak radzą koledzy i zacznij żyć. Czy byłeś w związku nieformalnym skoro nie było sprawy rozwodowej?
Miłość kobiety straciłeś (a może nigdy jej nie było) a miłości dziecka nie kupisz. Daj mu odczuć, że kochasz go, że jesteś z nim emocjonalnie związany a gdy ono osiągnie pełnoletność pokaże czy Twoje postępowanie było wg niego prawidłowe. Na siłę nic nie osiągniesz.
Życzę powodzenia.
Przeczytałem uważnie wszystkie napisane przez Ciebie posty, nie tylko w tym temacie. Jak zauważyłeś, niegdy nic nie odpisywałem ponieważ uważałem, że nie powinienem albo, że nie chcę albo .....
Jednak ostatnie posty o perypetiach w rodzinie przemogły we mnie tę niechęć. Nie będę pisać litanii tylko kilka zdań. Zaobserwowałem, że na skutek różnych wydarzeń i splotów nie ułożyło Ci się i zwyczjnie po ludzku czujesz się zraniony, opuszczony, wściekły, smutny i wiele by tu opisywać. Skupię się tylko na relacjach z byłą.
Wiesz jak to jest w relacjach między małżonkami? Są dni piękne i smutne, jest śmiech i płacz, są wzloty i upadki ale nikt przecież nie dawał gwarancji, że zawsze będzie pięknie. Te smutne i ponure dni też są wpisane w małżeństwo i to właśnie na ich podstawie trzeba umieć wyciągać wnioski aby to poprawić. Wiem, z czasem dochodzi do takiego stanu, że już się nie da ale wtedy możemy z podniesioną głową stanąć przed lustrem i spojrzeć sobie prosto w oczy.
Na niektóre rzeczy nie mamy wpływu. Mimo, że zrobiliśmy wszystko co należy to i tak nie wyszło
Z nieśmiałością mogę stwierdzić, że Twoje relacje z żoną nie należały do wzorowych ale też i żadne z naszych nie są takie. Trwanie małżeństwa to nic innego jak codzienne kompromisy dotyczące dosłownie wszystkiego.
Wyzywasz swoją od najgorszych i być może to jest prawda ale czy według Ciebie ona taką była i jest sama z siebie czy może na to pozwoliłeś? Może za dobry po prostu byłeś? Może za bardzo ufałeś? Może dałeś zbyt wiele nie wymagając nic za to? Twoja wyczuła Twoje słabe strony (okazała się lepszym psychologiem) i wykorzystywała to ma maksa a Ty nie widziałeś, że jesteś wykorzystywany lub co gorsze, nie chciałeś tego widzieć. Nie staję w jej obronie, jestem daleki od tego, ale nie przypisuj drugiej stronie błędów, za które odpowiedzialność stoi po Twojej stronie. Ja co prawda nie mam takiego doświadczenia jak niektórzy z Was gdyż jestem z tą samą kobietą od początku przez ponad 40 lat. Nie było zawsze słodko i nie jest ale jakoś wspólnie trwamy, pchamy ten wózek do przodu i chyba tak pozostanie.
Bardzo wiele związków uległo rozpadowi w trakcie rozłąki gdy jedno z małżonków wyjechało za "chlebem". Ja się temu też aż za bardzo nie dziwię. Naturalne potrzeby człowieka mają swoje prawa i nie wszyscy potrafią walczyć z pokusami. Każdy z nas miał te dwadzieścia parę lat i pamięta jak wtedy hormony buzują. Taka ciekawostka: kiedyś zapytałem znajomą dlaczego tak nieetycznie prowadzi się na co usłyszałem odpowiedź tak z przymróżeniem oka, "ja jestem porządna i to nawet bardzo ale co z tego jak moja pizda to taka łajdaczka"
Drugi przykład: małżeństwo z dzieckiem było kilka czy kilkanaście lat za "chlebem" (a może z zamiarem pozostania na stałe) w RPA. Po tym czasie żona z dzieckiem powróciła do kraju o mąż jeszcze został aby "dorobić". Po pewnym czasie, przed Świętami Bożego Narodzenia podjęła decyzję oznajmując mu... jeśli nie wrócisz żeby ubrać dziecku choinkę to nie masz po co wracać. Są do tej pory szczęśliwym małżeństwem.
Miało być krótko a rozpisałem się ale więcej pisać nie będę.
Reasumując:
@rozrywku, nie użalaj się na swoim losem tylko w końcu pokaż, że portki nosisz a nie kieckę, nie jesteś Szkotem!. Załatw swoje sprawy tak jak radzą koledzy i zacznij żyć. Czy byłeś w związku nieformalnym skoro nie było sprawy rozwodowej?
Miłość kobiety straciłeś (a może nigdy jej nie było) a miłości dziecka nie kupisz. Daj mu odczuć, że kochasz go, że jesteś z nim emocjonalnie związany a gdy ono osiągnie pełnoletność pokaże czy Twoje postępowanie było wg niego prawidłowe. Na siłę nic nie osiągniesz.
Życzę powodzenia.
"最不喜欢的粗鲁所持的以及各种各样的虚伪的混蛋。"
http://alkohole-domowe.com/forum/regulatory-drgranatta-t6000.html
http://alkohole-domowe.com/forum/regulatory-drgranatta-t6000.html
-
- Posty: 1551
- Rejestracja: poniedziałek, 15 lip 2019, 08:38
- Podziękował: 210 razy
- Otrzymał podziękowanie: 355 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Życie jest tak skomplikowane, że nie da się go poprawić kilkoma wpisami na forum.
Nie mnie oceniać.
Są rzeczy, których w życiu nigdy nie zrobiłbym drugi raz. każdy ma większe lub mniejsze gówno. Bez tego tu byłby raj. Jeden ma chorobę, innemu firma plajtuje, ktoś jest samotny, komuś umiera bliska osoba - takie życie.
Z tego co piszesz @rozrywku, zawsze chciałeś od życia więcej. Nie tylko to, co samo się podsuwa. Niektórzy mają taki niespełniony głód prawdziwego życia. I przeżywają zachwyty silniej, i mocniej bolą ich klęski. Ale tylko wtedy życie ma sens.
Ale potem przychodzi taki czas, że zaczyna się myśleć o tym, co zostawimy. O dzieciach. I co ich dotyczy boli najbardziej.
Nie znam szczegółów Twojej choroby. Ale naszą wspólną chorobą jest życie, które się kończy. Każdemu. Jednemu wcześniej, innemu później. Może później. A może już dziś lub jutro? I zaczynamy patrzeć na świat rozliczając go i siebie.
Dobrze jest pożegnać się z nim nie mając wrogów.
Nie mnie oceniać.
Są rzeczy, których w życiu nigdy nie zrobiłbym drugi raz. każdy ma większe lub mniejsze gówno. Bez tego tu byłby raj. Jeden ma chorobę, innemu firma plajtuje, ktoś jest samotny, komuś umiera bliska osoba - takie życie.
Z tego co piszesz @rozrywku, zawsze chciałeś od życia więcej. Nie tylko to, co samo się podsuwa. Niektórzy mają taki niespełniony głód prawdziwego życia. I przeżywają zachwyty silniej, i mocniej bolą ich klęski. Ale tylko wtedy życie ma sens.
Ale potem przychodzi taki czas, że zaczyna się myśleć o tym, co zostawimy. O dzieciach. I co ich dotyczy boli najbardziej.
Nie znam szczegółów Twojej choroby. Ale naszą wspólną chorobą jest życie, które się kończy. Każdemu. Jednemu wcześniej, innemu później. Może później. A może już dziś lub jutro? I zaczynamy patrzeć na świat rozliczając go i siebie.
Dobrze jest pożegnać się z nim nie mając wrogów.
I love the smell of bimber in the morning.
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Nie ty płaczesz po nocach i ty śpisz normalnie.
To wal się.
Zielonka to taki koleś który mnie wspiera.
Tu muszę wyjaśnić i oddać mu sprawiedliwość.
Jest kopnięty.
Jest wkurzony na pół świata.
Ma swoje problemy.
Ma. Ma swoistą stylistykę.
I zrozumie co to znaczy wal się.
I weźmie cię podniesie z kałuży. Wstawaj. Kuźwa wstawaj. I wstanę.
Następny mądry.
Wkleję cały post. Ponieważ słowa czy zdania uważam że były by wyrwane z kontekstu:
Szczere całkiem spontaniczne słowa:
Ciężko jest cytować te wszystkie dd i rr.
W każdym słowie zawarłeś prawdę. Cieszę się że nareszcie sie przemogłeś.
Robisz regulatory? A Rozrywkowy regulator?
Nawet nie wiesz że zrobiłeś.
Magik regulacji prostej. Liniowej.
Prostownik psychiczny stabilizacyjny.
Twój post...i w ogóle twoje nieśmiałe odezwanie się w tym temacie.. to był krok milowy.
Ja się tak ucieszyłem...jakby poszły wszystkie fazy na osiedlu.
A wiesz że ja niegłupi i coś wiem.
A że ja niegłupi...to ja wiem że ty więcej. I tu nie ma dwóch zdań.
Nie będę opowiadał o tym co mi się we łbie dzieje.
Nie będę opowiadał o innych sprawach.
Bardzo się cieszę na twój post. Mam nadzieję że nie ostatni.
Przełamałeś się.....to teraz nie masz wyjścia. Musisz to dalej pociągnąć panie drgant. Sanki na w lejce i poszedł.
Ale nie byłbym sobą jakbym finalnie przez szacun nie napisał nicka poprawnie:
Drgranatt. Udało mi się.
Wielu ciągnie mnie ku górze.
Wielu się udaje.
Ale wystarczy jedna mała iskierka....chodż z nami co tak będziesz sam siedział.
To wy. To wy ciągniecie mnie ku górze. Jeden kopem, drugi słowem. Trzeci......no jedziesz...i weś tu i nie zagraj.
Przepraszam wszystkich za wszelakie frustracje i żale pod względem swojej ex, od której parę noży dostałem. Nie w serce. Wszystkie w plecy. Trzeba się czasem wyżalić. Wypłakać. Obcym ludziom.
A wy obcy. A jednak swoi.
Amen.
Wal się.zielonka pisze:Albo po latach syn powie o Tobie ze ojciec może i mnie kochał ale był za słaby żeby ze mną żyć.
Nie ty płaczesz po nocach i ty śpisz normalnie.
To wal się.
Zielonka to taki koleś który mnie wspiera.
Tu muszę wyjaśnić i oddać mu sprawiedliwość.
Jest kopnięty.
Jest wkurzony na pół świata.
Ma swoje problemy.
Ma. Ma swoistą stylistykę.
I zrozumie co to znaczy wal się.
I weźmie cię podniesie z kałuży. Wstawaj. Kuźwa wstawaj. I wstanę.
Następny mądry.
Wkleję cały post. Ponieważ słowa czy zdania uważam że były by wyrwane z kontekstu:
Szczere całkiem spontaniczne słowa:
Panie dragant. Muszę to sprościć..nie mogłeś nicka sobie łatwiejszego wybrać?drgranatt pisze:@rozrywku, tytuł tematu: "Pożegnanie z kolegą R" ale żegnać z Tobą się nie będę. Widzę natomiast, że ma Ci się na życie.
Przeczytałem uważnie wszystkie napisane przez Ciebie posty, nie tylko w tym temacie. Jak zauważyłeś, niegdy nic nie odpisywałem ponieważ uważałem, że nie powinienem albo, że nie chcę albo .....
Jednak ostatnie posty o perypetiach w rodzinie przemogły we mnie tę niechęć. Nie będę pisać litanii tylko kilka zdań. Zaobserwowałem, że na skutek różnych wydarzeń i splotów nie ułożyło Ci się i zwyczjnie po ludzku czujesz się zraniony, opuszczony, wściekły, smutny i wiele by tu opisywać. Skupię się tylko na relacjach z byłą.
Wiesz jak to jest w relacjach między małżonkami? Są dni piękne i smutne, jest śmiech i płacz, są wzloty i upadki ale nikt przecież nie dawał gwarancji, że zawsze będzie pięknie. Te smutne i ponure dni też są wpisane w małżeństwo i to właśnie na ich podstawie trzeba umieć wyciągać wnioski aby to poprawić. Wiem, z czasem dochodzi do takiego stanu, że już się nie da ale wtedy możemy z podniesioną głową stanąć przed lustrem i spojrzeć sobie prosto w oczy.
Na niektóre rzeczy nie mamy wpływu. Mimo, że zrobiliśmy wszystko co należy to i tak nie wyszło
Z nieśmiałością mogę stwierdzić, że Twoje relacje z żoną nie należały do wzorowych ale też i żadne z naszych nie są takie. Trwanie małżeństwa to nic innego jak codzienne kompromisy dotyczące dosłownie wszystkiego.
Wyzywasz swoją od najgorszych i być może to jest prawda ale czy według Ciebie ona taką była i jest sama z siebie czy może na to pozwoliłeś? Może za dobry po prostu byłeś? Może za bardzo ufałeś? Może dałeś zbyt wiele nie wymagając nic za to? Twoja wyczuła Twoje słabe strony (okazała się lepszym psychologiem) i wykorzystywała to ma maksa a Ty nie widziałeś, że jesteś wykorzystywany lub co gorsze, nie chciałeś tego widzieć. Nie staję w jej obronie, jestem daleki od tego, ale nie przypisuj drugiej stronie błędów, za które odpowiedzialność stoi po Twojej stronie. Ja co prawda nie mam takiego doświadczenia jak niektórzy z Was gdyż jestem z tą samą kobietą od początku przez ponad 40 lat. Nie było zawsze słodko i nie jest ale jakoś wspólnie trwamy, pchamy ten wózek do przodu i chyba tak pozostanie.
Bardzo wiele związków uległo rozpadowi w trakcie rozłąki gdy jedno z małżonków wyjechało za "chlebem". Ja się temu też aż za bardzo nie dziwię. Naturalne potrzeby człowieka mają swoje prawa i nie wszyscy potrafią walczyć z pokusami. Każdy z nas miał te dwadzieścia parę lat i pamięta jak wtedy hormony buzują. Taka ciekawostka: kiedyś zapytałem znajomą dlaczego tak nieetycznie prowadzi się na co usłyszałem odpowiedź tak z przymróżeniem oka, "ja jestem porządna i to nawet bardzo ale co z tego jak moja pizda to taka łajdaczka"
Drugi przykład: małżeństwo z dzieckiem było kilka czy kilkanaście lat za "chlebem" (a może z zamiarem pozostania na stałe) w RPA. Po tym czasie żona z dzieckiem powróciła do kraju o mąż jeszcze został aby "dorobić". Po pewnym czasie, przed Świętami Bożego Narodzenia podjęła decyzję oznajmując mu... jeśli nie wrócisz żeby ubrać dziecku choinkę to nie masz po co wracać. Są do tej pory szczęśliwym małżeństwem.
Miało być krótko a rozpisałem się ale więcej pisać nie będę.
Reasumując:
@rozrywku, nie użalaj się na swoim losem tylko w końcu pokaż, że portki nosisz a nie kieckę, nie jesteś Szkotem!. Załatw swoje sprawy tak jak radzą koledzy i zacznij żyć. Czy byłeś w związku nieformalnym skoro nie było sprawy rozwodowej?
Miłość kobiety straciłeś (a może nigdy jej nie było) a miłości dziecka nie kupisz. Daj mu odczuć, że kochasz go, że jesteś z nim emocjonalnie związany a gdy ono osiągnie pełnoletność pokaże czy Twoje postępowanie było wg niego prawidłowe. Na siłę nic nie osiągniesz.
Życzę powodzenia.
Ciężko jest cytować te wszystkie dd i rr.
W każdym słowie zawarłeś prawdę. Cieszę się że nareszcie sie przemogłeś.
Robisz regulatory? A Rozrywkowy regulator?
Nawet nie wiesz że zrobiłeś.
Magik regulacji prostej. Liniowej.
Prostownik psychiczny stabilizacyjny.
Twój post...i w ogóle twoje nieśmiałe odezwanie się w tym temacie.. to był krok milowy.
Ja się tak ucieszyłem...jakby poszły wszystkie fazy na osiedlu.
A wiesz że ja niegłupi i coś wiem.
A że ja niegłupi...to ja wiem że ty więcej. I tu nie ma dwóch zdań.
Nie będę opowiadał o tym co mi się we łbie dzieje.
Nie będę opowiadał o innych sprawach.
Bardzo się cieszę na twój post. Mam nadzieję że nie ostatni.
Przełamałeś się.....to teraz nie masz wyjścia. Musisz to dalej pociągnąć panie drgant. Sanki na w lejce i poszedł.
Ale nie byłbym sobą jakbym finalnie przez szacun nie napisał nicka poprawnie:
Drgranatt. Udało mi się.
Wielu ciągnie mnie ku górze.
Wielu się udaje.
Ale wystarczy jedna mała iskierka....chodż z nami co tak będziesz sam siedział.
To wy. To wy ciągniecie mnie ku górze. Jeden kopem, drugi słowem. Trzeci......no jedziesz...i weś tu i nie zagraj.
Przepraszam wszystkich za wszelakie frustracje i żale pod względem swojej ex, od której parę noży dostałem. Nie w serce. Wszystkie w plecy. Trzeba się czasem wyżalić. Wypłakać. Obcym ludziom.
A wy obcy. A jednak swoi.
Amen.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
Autor tematu - Posty: 963
- Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
- Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
- Ulubiony Alkohol: whisky
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 83 razy
- Otrzymał podziękowanie: 248 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
No dobra Panie R jak rodzina to rodzina. Pisz czego Ci trzeba żeby temat był załatwiony ? Jak sobie wyobrażasz to zycie z synem ? Czego trzeba abyś go mógł zabrać do siebie?
Pisz o wszystkim o papierologii o podaniach o adwokatach i konsulatach i co tam jeszcze na drodze do Twojego szczęścia stoi. Jest nas tu trochę to może się przydamy.
Pisz o wszystkim o papierologii o podaniach o adwokatach i konsulatach i co tam jeszcze na drodze do Twojego szczęścia stoi. Jest nas tu trochę to może się przydamy.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
-
- Posty: 2738
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 308 razy
- Otrzymał podziękowanie: 432 razy
- Kontakt:
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Panie J. Moja jp ma to gdzieś. Ona dba tylko.....o kasę.
Nie ma drugiej strony medalu.
Z jednej jest płacz i zgrzytanie zębów z drugiej zimna piwnica.
Romku. Ani razu w tym wątku nie nazwałem jej żle. Ani na k ani na p. Tylko Jp.
Nogę zmienić na pp. Pazerna połowa
Chcesz podam adres. Tylko nie zapomnij karty do bankomatu. I loginu do konta.
I życzę szczęścia na nowej drodze życia.
Żle oceniasz mnie. Bardzo żle.
Nie wiesz co to jest.. ech...nie będę wspominał nawet.
Nie zrozumiesz tego.
Zielonka...wielkie dzięki za chęć pomocy.
Dam radę. Prawo znam dobrze. A lotnisko też macie chyba...oprócz tego dworca ..
Nie ma drugiej strony medalu.
Z jednej jest płacz i zgrzytanie zębów z drugiej zimna piwnica.
Romku. Ani razu w tym wątku nie nazwałem jej żle. Ani na k ani na p. Tylko Jp.
Nogę zmienić na pp. Pazerna połowa
Chcesz podam adres. Tylko nie zapomnij karty do bankomatu. I loginu do konta.
I życzę szczęścia na nowej drodze życia.
Żle oceniasz mnie. Bardzo żle.
Nie wiesz co to jest.. ech...nie będę wspominał nawet.
Nie zrozumiesz tego.
Zielonka...wielkie dzięki za chęć pomocy.
Dam radę. Prawo znam dobrze. A lotnisko też macie chyba...oprócz tego dworca ..
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
To chyba jedyny temat gdzie można powiedzieć co się myśli.
Dostałem wyniki.
Nie te na które czekałem.
Temat założony przez kol Zielonkę. Dla mnie.
Jebać to. Jebać wszystko.
Być sobą. Pomagać każdemu ile się da.
Nie zmieniać się. Być sobą.
Mimo że wielu mysli że to durny żart.
Always look on the bright side of your life.
Kol drgranatt.
Bardzo dużo mi pomogłeś.
Nawet nie wiesz jak wiele.
Pan Zielonka też wie swoje.
Nie chcę odpalać ostatniej stopy w niezgodzie.
Przekazywałem prawdę. Dobre porady. Czasem wiaderko wody.
Czasem ostro.
Nie chcę się z nikim kłócić.
Nie chcę. Nie chcę i ...wuj.
Wiem czego chcę. Chcę spokoju.
Otwarcia na nowości i poszanowania tradycjii.
Zamierzam pomóc każdemu kto tego bedzie potrzebował.
Czy ślepy. Czy głuchy. Czy błądzący w ciemności. Czy niewidzący w pełnym świetle.
Dostałem wyniki.
Nie te na które czekałem.
Temat założony przez kol Zielonkę. Dla mnie.
Jebać to. Jebać wszystko.
Być sobą. Pomagać każdemu ile się da.
Nie zmieniać się. Być sobą.
Mimo że wielu mysli że to durny żart.
Always look on the bright side of your life.
Kol drgranatt.
Bardzo dużo mi pomogłeś.
Nawet nie wiesz jak wiele.
Pan Zielonka też wie swoje.
Nie chcę odpalać ostatniej stopy w niezgodzie.
Przekazywałem prawdę. Dobre porady. Czasem wiaderko wody.
Czasem ostro.
Nie chcę się z nikim kłócić.
Nie chcę. Nie chcę i ...wuj.
Wiem czego chcę. Chcę spokoju.
Otwarcia na nowości i poszanowania tradycjii.
Zamierzam pomóc każdemu kto tego bedzie potrzebował.
Czy ślepy. Czy głuchy. Czy błądzący w ciemności. Czy niewidzący w pełnym świetle.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 1909
- Rejestracja: poniedziałek, 13 lip 2009, 11:04
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Nemiroff Smorodina
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Lokalizacja: 3-city
- Podziękował: 127 razy
- Otrzymał podziękowanie: 208 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Swoim wrogom pokaż a przyjaciołom
Rządź się taką zasadą:
"Jeśli z kimś przestajesz utrzymywać kontakty to nie znaczy, że tej osoby nie lubisz, po prostu zaczynasz szanować siebie"
@rozrywku, trzymaj się chłopie i życzę Ci szczęścia, które być może do tej pory omijało Cięrozrywek pisze: ...Kol drgranatt.
Bardzo dużo mi pomogłeś.
Nawet nie wiesz jak wiele...
Swoim wrogom pokaż a przyjaciołom
Rządź się taką zasadą:
"Jeśli z kimś przestajesz utrzymywać kontakty to nie znaczy, że tej osoby nie lubisz, po prostu zaczynasz szanować siebie"
"最不喜欢的粗鲁所持的以及各种各样的虚伪的混蛋。"
http://alkohole-domowe.com/forum/regulatory-drgranatta-t6000.html
http://alkohole-domowe.com/forum/regulatory-drgranatta-t6000.html
-
Autor tematu - Posty: 963
- Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
- Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
- Ulubiony Alkohol: whisky
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 83 razy
- Otrzymał podziękowanie: 248 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
No i ? Ty wiesz a my nie. Tu jest miejsce tylko na całą prawdę - choćby bolało i nas i Ciebie. Pościemniać można gdzie indziej. Tu ma być konkret -jak Ty to piszesz ? choćby i maczugą w łeb. Nigdy specjalnie delikatny nie byłem więc pytam bezczelnie - co jest na tych wynikach. I nieważne jak one są dobre czy też jak złe -każdy z nas kiedyś takie lub podobne dostanie. Więc nie mamy co się krygować jak dzieci. Wal na odlew.To chyba jedyny temat gdzie można powiedzieć co się myśli.
Dostałem wyniki.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 19 kwie 2021, 09:08 przez zielonka, łącznie zmieniany 1 raz.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Dodzwoniłem się wreszcie.
Do prawie konkretnej osoby.
Była szczera i udało jej się wejść w część systemu.
Dziewczyna zna trochę lepiej język medyczny niż ja.
Ja płynnie sobię radzę w tym języku w rozmowie. Ale medyczny jest inny.
Zrobiłem to o co prosisz i ty.
Wal na odlew.
Z tego co usłyszałem i zrozumiałem to jest to wyrok.
Nie może mi przesłać danych ani zdjęć bo ma tylko podgląd a nie pełne uprawnienia.
Tutaj się zakończył lockdown i jest szansa że wreszcie się zobaczę z konkretnym neurochirurgiem. Który poprosi o wyniki i dostanie je natychmiast. A ja walczę od roku za tym.
Wyrok to wyrok. Odchodzisz i tyle.
Z zachwianiem sobię poradzę. Z utratą świadomości również.
O czym teraz myślę?
A ile jeszcze mam do zrobienia.
To mnie trzyma przy życiu. Tysiące myśli na raz.
Tu projekt. Tu rysunki. Tu książka.
Wszystko na raz.
Biegniesz siedząc na krześle.
A wszystko jest niedokończone.
I to wkurwia najbardziej.
Niedokończoność.
A chcesz zrobić to na siłę?
To wyjdzie chujowo.
Zawsze stawiałem na jakość.
Zawsze.
Patrzysz na życie bez emocji. Wypaliłeś się.
A tu autor tematu kopa sprzedaje.
Wstawaj. Walcz. Dokończ rysunki. Lutuj. Kombinuj. Działaj.
Nieważne ile gazu zostało w zapalniczce.
Prztrykaj i odpalaj.
Są pewne słowa.....to co dał nam świat.
https://youtu.be/Of9ACYRaYlI.
Świętej pamięci wspaniały artysta napisał epitafium.
W zwrotce jest żal i tęsknota.
A w refrenie ból.
I ten głos mocny. Stanowczy i pełen krzyku. Który można wyczuć i go słychać w tle.
Pożegnajmy go. Godnie. Kogoś o tak wyrazistym i mocnym. I pewnym głosie.
Epitafium dla Krzyśka.
Krzysztofa.
To był artysta. Przez duże A.
Do prawie konkretnej osoby.
Była szczera i udało jej się wejść w część systemu.
Dziewczyna zna trochę lepiej język medyczny niż ja.
Ja płynnie sobię radzę w tym języku w rozmowie. Ale medyczny jest inny.
Zrobiłem to o co prosisz i ty.
Wal na odlew.
Z tego co usłyszałem i zrozumiałem to jest to wyrok.
Nie może mi przesłać danych ani zdjęć bo ma tylko podgląd a nie pełne uprawnienia.
Tutaj się zakończył lockdown i jest szansa że wreszcie się zobaczę z konkretnym neurochirurgiem. Który poprosi o wyniki i dostanie je natychmiast. A ja walczę od roku za tym.
Wyrok to wyrok. Odchodzisz i tyle.
Z zachwianiem sobię poradzę. Z utratą świadomości również.
O czym teraz myślę?
A ile jeszcze mam do zrobienia.
To mnie trzyma przy życiu. Tysiące myśli na raz.
Tu projekt. Tu rysunki. Tu książka.
Wszystko na raz.
Biegniesz siedząc na krześle.
A wszystko jest niedokończone.
I to wkurwia najbardziej.
Niedokończoność.
A chcesz zrobić to na siłę?
To wyjdzie chujowo.
Zawsze stawiałem na jakość.
Zawsze.
Patrzysz na życie bez emocji. Wypaliłeś się.
A tu autor tematu kopa sprzedaje.
Wstawaj. Walcz. Dokończ rysunki. Lutuj. Kombinuj. Działaj.
Nieważne ile gazu zostało w zapalniczce.
Prztrykaj i odpalaj.
Są pewne słowa.....to co dał nam świat.
https://youtu.be/Of9ACYRaYlI.
Świętej pamięci wspaniały artysta napisał epitafium.
W zwrotce jest żal i tęsknota.
A w refrenie ból.
I ten głos mocny. Stanowczy i pełen krzyku. Który można wyczuć i go słychać w tle.
Pożegnajmy go. Godnie. Kogoś o tak wyrazistym i mocnym. I pewnym głosie.
Epitafium dla Krzyśka.
Krzysztofa.
To był artysta. Przez duże A.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Jutro mam wizytę u lekarza.
Videokonferencję.
Video. Rozumiecie?
Z Neurocośtam gościem i asystentką z onkologii. Hindus od mózgu i Angielka asystentka.
Takie wyrazy mi się cisną na usta że szok.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy jaki jestem wściekły. Sam bym
Nawet nie wiedziałem że ja znam takie wyrazy i w ilu językach potrafię powiedzieć...o żesz ty niedobry.
Jak ci odjedzie pociąg to powiem. Ech ty niedobra ciuchciu dlaczego odjechałaś.
A jak się walnę w palec młotkiem to powiem..o jejku. A jak sobie suwakiem przytrzasnę ten tego to powiem...kurtka na wacie i motyla noga.
Sam naprawdę nie wiedziałem że jestem lingwistą. Po Rusku. Litewsku. Francusku. Hiszpańsku. Portugalsku i nawet po Bułgarsku.
O naszym ojczystym języku nie wspominam nawet. Bo jest tak bogaty że szok.
Jestem tak happy że na Westeplatte poszedł bym sam. I wygrał z patykiem w ręku. Bastylię bym zburzył. Wszystko.
Smsem dostałem potwierdzenie wizyty.
Sms. Login do videokonferencji.
Nie wolno tu przeklinać i staram się.
Człowiek traci przytomność regularnie a ci mi oferują zdalną poradę.
Jakby ci córka rodziła....pani się nie denerwuje. Prze. Potem odgryzię pępowinę i przytuli do piersi klepiąc w tyłek.
Covid19 i ta porypana panika.
Gdzie Hipokrates i jego przysięga?
Została hipokryzja i panika.
Co mi mogą przez telefon powiedzieć? O 15:10 masz pociąg do Jumy. Połóż się na torach i poczekaj?
Abyś ty doktorku się obudził jutro z Gesslerową w łóżku a ty asystentko onkologiczna z Macierewiczem przykutymi z tobą kajdankami.
Tak poprzeklinam, bo to co Miodek by usłyszał czy przeczytał to by na zawał zszedł.
Videokonferencja uprzedzona sms.
Tak się pacjentów załatwia.
Brakuje jeszcze linka do zakładu pogrzebowego.
Ech.
Videokonferencję.
Video. Rozumiecie?
Z Neurocośtam gościem i asystentką z onkologii. Hindus od mózgu i Angielka asystentka.
Takie wyrazy mi się cisną na usta że szok.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy jaki jestem wściekły. Sam bym
Nawet nie wiedziałem że ja znam takie wyrazy i w ilu językach potrafię powiedzieć...o żesz ty niedobry.
Jak ci odjedzie pociąg to powiem. Ech ty niedobra ciuchciu dlaczego odjechałaś.
A jak się walnę w palec młotkiem to powiem..o jejku. A jak sobie suwakiem przytrzasnę ten tego to powiem...kurtka na wacie i motyla noga.
Sam naprawdę nie wiedziałem że jestem lingwistą. Po Rusku. Litewsku. Francusku. Hiszpańsku. Portugalsku i nawet po Bułgarsku.
O naszym ojczystym języku nie wspominam nawet. Bo jest tak bogaty że szok.
Jestem tak happy że na Westeplatte poszedł bym sam. I wygrał z patykiem w ręku. Bastylię bym zburzył. Wszystko.
Smsem dostałem potwierdzenie wizyty.
Sms. Login do videokonferencji.
Nie wolno tu przeklinać i staram się.
Człowiek traci przytomność regularnie a ci mi oferują zdalną poradę.
Jakby ci córka rodziła....pani się nie denerwuje. Prze. Potem odgryzię pępowinę i przytuli do piersi klepiąc w tyłek.
Covid19 i ta porypana panika.
Gdzie Hipokrates i jego przysięga?
Została hipokryzja i panika.
Co mi mogą przez telefon powiedzieć? O 15:10 masz pociąg do Jumy. Połóż się na torach i poczekaj?
Abyś ty doktorku się obudził jutro z Gesslerową w łóżku a ty asystentko onkologiczna z Macierewiczem przykutymi z tobą kajdankami.
Tak poprzeklinam, bo to co Miodek by usłyszał czy przeczytał to by na zawał zszedł.
Videokonferencja uprzedzona sms.
Tak się pacjentów załatwia.
Brakuje jeszcze linka do zakładu pogrzebowego.
Ech.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 1909
- Rejestracja: poniedziałek, 13 lip 2009, 11:04
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Nemiroff Smorodina
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Lokalizacja: 3-city
- Podziękował: 127 razy
- Otrzymał podziękowanie: 208 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Eeeeeeeeeee, to w Polsce jest lepiej. Sam wybieram co chcę. Rozrywku, wracaj do kraju.rozrywek pisze:Jutro mam wizytę u lekarza.
Videokonferencję.
Video. Rozumiecie?
Z Neurocośtam gościem i asystentką z onkologii. Hindus od mózgu i Angielka asystentka.
Takie wyrazy mi się cisną na usta że szok.
Videokonferencja uprzedzona sms.
Tak się pacjentów załatwia.
Brakuje jeszcze linka do zakładu pogrzebowego.
Ech.
"最不喜欢的粗鲁所持的以及各种各样的虚伪的混蛋。"
http://alkohole-domowe.com/forum/regulatory-drgranatta-t6000.html
http://alkohole-domowe.com/forum/regulatory-drgranatta-t6000.html
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Nie poddaję się.
Właśnie się dowiedziałem że to taka procedura jak wywiad środowiskowy.
Wstępne przesłuchanie.
I decyzja co dalej robić.
I kierować dalej.
Nadzieja mnie nie opuszcza.
Byłem wściekły jak psiakrew ale już mi trochę przeszło.
Porozmawiają ze mną i ustalą co dalej robić.
Przynajmniej tu jest to za darmo. I wszystkie leki również.
Nawet durny ciśnieniomierz w aptece odebrałem. Na receptę. Za darmo. Tylko baterie kupiłem sam.
Mają i sprzęt i wszystko.
W kraju bym nie wydolił na to.
Na razie pozytywnie się nastawiam do jutrzejszej wizyty.
Martwi mnie bezdech który się pogłebia.
No i te utraty świadomości i krótkotwałe omdlenia.
Będzie dobrze. Nie poddaję się jeszcze.
Właśnie się dowiedziałem że to taka procedura jak wywiad środowiskowy.
Wstępne przesłuchanie.
I decyzja co dalej robić.
I kierować dalej.
Nadzieja mnie nie opuszcza.
Byłem wściekły jak psiakrew ale już mi trochę przeszło.
Porozmawiają ze mną i ustalą co dalej robić.
Przynajmniej tu jest to za darmo. I wszystkie leki również.
Nawet durny ciśnieniomierz w aptece odebrałem. Na receptę. Za darmo. Tylko baterie kupiłem sam.
Mają i sprzęt i wszystko.
W kraju bym nie wydolił na to.
Na razie pozytywnie się nastawiam do jutrzejszej wizyty.
Martwi mnie bezdech który się pogłebia.
No i te utraty świadomości i krótkotwałe omdlenia.
Będzie dobrze. Nie poddaję się jeszcze.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 1551
- Rejestracja: poniedziałek, 15 lip 2019, 08:38
- Podziękował: 210 razy
- Otrzymał podziękowanie: 355 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Wywiad środowiskowy też jest u nas darmowy. W przypadku określenia przez wywiad środowiskowy form pomocy, mogą być też darmowe leki, a także pomoc medyczna (no prawie).
Trzymaj się! Cuda się zdarzają. Walcz z chorobą, każdą możliwą formą. NAwet chemią/
Trzymaj się! Cuda się zdarzają. Walcz z chorobą, każdą możliwą formą. NAwet chemią/
I love the smell of bimber in the morning.
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Lawina ruszy. Liczę na to że pójdzie to tak ostro że nie będę wiedział kiedy specjaliści się zlecą.
Skirze dziękuję za słowa otuchy. Nie poddam się. Muszę jeszcze wiele zrobić.
Wiem też czym jest efekt Placebo.
I działa.
Jak mi upierdzielą nogę to pokuśtykam na drugiej.
Cuda się zdarzają.
A ja się boję chemii. A co mam ukrywać że nie. Zęba wyrywaj na żywca. Nie boję się. A nieznanego tak. Chemia to chemia.
Było już w miarę ok i się zestrachało.
Zobaczymy jutro co powiedzą.
W każdym razie dziękuję i za kopniaka i za klepnięcie po plecach i ogólnie za wszelakie słowa otuchy.
Skirze dziękuję za słowa otuchy. Nie poddam się. Muszę jeszcze wiele zrobić.
Wiem też czym jest efekt Placebo.
I działa.
Jak mi upierdzielą nogę to pokuśtykam na drugiej.
Cuda się zdarzają.
A ja się boję chemii. A co mam ukrywać że nie. Zęba wyrywaj na żywca. Nie boję się. A nieznanego tak. Chemia to chemia.
Było już w miarę ok i się zestrachało.
Zobaczymy jutro co powiedzą.
W każdym razie dziękuję i za kopniaka i za klepnięcie po plecach i ogólnie za wszelakie słowa otuchy.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 50
- Rejestracja: środa, 7 lis 2018, 13:50
- Krótko o sobie: Coś tam nieraz mi wyjdzie :)
- Podziękował: 20 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2 razy
- Kontakt:
Re: Pożegnanie z kolegą R
Nie strachaj się, mam dwóch znajomych co musieli degustować - jeden w Stanach, drugi w Austrii - tam na zachodzie mają całkiem inne "trucizny" - nie walą w człowieka tak destrukcyjnie jak to co serwują w PL.rozrywek pisze: A ja się boję chemii. A co mam ukrywać że nie. Zęba wyrywaj na żywca. Nie boję się. A nieznanego tak. Chemia to chemia.
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
To machina ruszyła.
Najpierw dostanę do domu aparat do mierzenia bezdechu.
Uznali to za bardzo ważne. Potem dopiero będą działać dalej.
Jak dostaną odczyt z tego aparatu.
Postarają się skontaktować z tym laboratorium gdzie miałem rezonans.
I badanie po badaniu się obraz wszyskiego bedzie klarować.
Coś w każdym razie drgnęło.
Najpierw dostanę do domu aparat do mierzenia bezdechu.
Uznali to za bardzo ważne. Potem dopiero będą działać dalej.
Jak dostaną odczyt z tego aparatu.
Postarają się skontaktować z tym laboratorium gdzie miałem rezonans.
I badanie po badaniu się obraz wszyskiego bedzie klarować.
Coś w każdym razie drgnęło.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 193
- Rejestracja: czwartek, 19 lis 2015, 18:00
- Krótko o sobie: Piję okazyjnie ..a że okazje się trafiają codziennie , tak bywa
- Ulubiony Alkohol: Próbuję wszystkiego , może trafię na to ulubione.
- Status Alkoholowy: Producent Nalewek
- Podziękował: 19 razy
- Otrzymał podziękowanie: 43 razy
-
- Posty: 173
- Rejestracja: środa, 25 lis 2020, 15:32
- Krótko o sobie: Lubie piwo. Robie wino ;-)
- Ulubiony Alkohol: czysta
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Podziękował: 19 razy
- Otrzymał podziękowanie: 17 razy
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Dziś spptkała mnie przykra sytuacja.
Będąc w centrum tak mi ciśnienie walnęło że szok. Nagle. Jakbym litra spirytusu z gwinta walnął.
Usiadłem na ławce. Przesiedziałem tak z 30min. Zaczął padać deszcz.
2 metry ode mnie był sklep.
I stanęły dwie dziewczyny pod markizą tego sklepu chroniąc się od deszczu.
Poprosiłem ładnie. Bardzo źle się czuje pomóżcie. Wyciągam banknot z kieszeni i proszę wejdź i kup mi butelkę wody. Wszystko jedno jakiej.
Jedna po Angielsku mi odpowiedziała że ją to....j obchodzi. A druga po Rusku abym poszoł też.....na .....j
Tak miałem matrixa przed oczami nic nie widzę a tym się nie chciało wejść na pół minuty
Uratował mnie jakiś drobny pijaczek.
Zamachałem ręką do przechodnia. Zatrzymał się.
Okazało się że w ząb języka.
Na migi pokazałem że woda że mała butelka.
Wziął kasę poszedł kupił. Kazałem mu sobie zatrzymać resztę.
Posiedział ze mną chwilę. Dałem mu zapalić.
Poprosiłem aby pomógł mi tylko przejść przez przejście. I dalej pokuśtykałem sam.
300metrów w 10 minut. Taki maraton.
A 2 dni wcześniej wychodziłem z tego sklepu i zaczepił mnie dziadek z pytaniem gdzie zostawił samochód bo nie pamięta.
Oblatałem się po parkingach z jego kluczykami w ręku. Nawet nie wiedział jakie to auto. Pokazywałem mu samochody aby określił kolor chociaż. Wlazłem do pierwszego sklepu i poprosiłem o wezwanie Policji.
Zajeli się dziadkiem.
Nie wiem jak on wrócił do domu bo nagle dostał demencji. Pewnie sobie poradzili.
Żaden wyczyn. Zwyczajna pomoc.
Karma wróciła w postaci tego gościa od wody który chciał mnie zaprowadzić za rękę do domu. Mister mi help..go home go home.
Dałem radę. Podziękowałem i dotarłem sam.
I teraz tak myślę o tych dwóch małolatach. I życzę im Aby kiedyś wam ktoś pomógł i nie odwrócił się od was w potrzebie.
Będąc w centrum tak mi ciśnienie walnęło że szok. Nagle. Jakbym litra spirytusu z gwinta walnął.
Usiadłem na ławce. Przesiedziałem tak z 30min. Zaczął padać deszcz.
2 metry ode mnie był sklep.
I stanęły dwie dziewczyny pod markizą tego sklepu chroniąc się od deszczu.
Poprosiłem ładnie. Bardzo źle się czuje pomóżcie. Wyciągam banknot z kieszeni i proszę wejdź i kup mi butelkę wody. Wszystko jedno jakiej.
Jedna po Angielsku mi odpowiedziała że ją to....j obchodzi. A druga po Rusku abym poszoł też.....na .....j
Tak miałem matrixa przed oczami nic nie widzę a tym się nie chciało wejść na pół minuty
Uratował mnie jakiś drobny pijaczek.
Zamachałem ręką do przechodnia. Zatrzymał się.
Okazało się że w ząb języka.
Na migi pokazałem że woda że mała butelka.
Wziął kasę poszedł kupił. Kazałem mu sobie zatrzymać resztę.
Posiedział ze mną chwilę. Dałem mu zapalić.
Poprosiłem aby pomógł mi tylko przejść przez przejście. I dalej pokuśtykałem sam.
300metrów w 10 minut. Taki maraton.
A 2 dni wcześniej wychodziłem z tego sklepu i zaczepił mnie dziadek z pytaniem gdzie zostawił samochód bo nie pamięta.
Oblatałem się po parkingach z jego kluczykami w ręku. Nawet nie wiedział jakie to auto. Pokazywałem mu samochody aby określił kolor chociaż. Wlazłem do pierwszego sklepu i poprosiłem o wezwanie Policji.
Zajeli się dziadkiem.
Nie wiem jak on wrócił do domu bo nagle dostał demencji. Pewnie sobie poradzili.
Żaden wyczyn. Zwyczajna pomoc.
Karma wróciła w postaci tego gościa od wody który chciał mnie zaprowadzić za rękę do domu. Mister mi help..go home go home.
Dałem radę. Podziękowałem i dotarłem sam.
I teraz tak myślę o tych dwóch małolatach. I życzę im Aby kiedyś wam ktoś pomógł i nie odwrócił się od was w potrzebie.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Tak palę. Ale takie cienki babskie.
Już nie rzucę. Chociaż próbuję ograniczyć bardzo.
A jak pytasz o inne palenie to na 25 urodziny skręta zapaliłem. Tyle mojej przygody z jakimkolwiek narkotykiem.
Wolę dobrą wódeczkę i nalewkę.
Najgorsze są te cholerne zachwiania równowagi. No i notoryczne zmęczenie.
Wejście na drugie piętro po schodach to 3 przystanki.
Już nie rzucę. Chociaż próbuję ograniczyć bardzo.
A jak pytasz o inne palenie to na 25 urodziny skręta zapaliłem. Tyle mojej przygody z jakimkolwiek narkotykiem.
Wolę dobrą wódeczkę i nalewkę.
Najgorsze są te cholerne zachwiania równowagi. No i notoryczne zmęczenie.
Wejście na drugie piętro po schodach to 3 przystanki.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 1909
- Rejestracja: poniedziałek, 13 lip 2009, 11:04
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Nemiroff Smorodina
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Lokalizacja: 3-city
- Podziękował: 127 razy
- Otrzymał podziękowanie: 208 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Wybacz, ale nie potrafię tego zrozumieć. Papieros to papieros jaki by nie był, trucizna i tyle. Nie mam zamiaru umoralniać Ciebie (każdy jest kowalem swego losu) ale mając na uwadze swój stan zdrowia nie powinieneś już dawno rzucić to świństwo?
Trzymaj się dobrze
Trzymaj się dobrze
"最不喜欢的粗鲁所持的以及各种各样的虚伪的混蛋。"
http://alkohole-domowe.com/forum/regulatory-drgranatta-t6000.html
http://alkohole-domowe.com/forum/regulatory-drgranatta-t6000.html
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Dziś dostałem wezwanie do spitala. Moje serce praktycznie nie istnieje.
Jedno zżera mnie od góry a drugie od środka.
A ostatnio zapytałem pewną dziewczynę co by zrobiła jak by wygrała w totka. Stwierdziła że nie wie.
Ja wygrałem okrągłą sumkę. Niewiele dla kogoś a dla innych bardzo dużo.
Dla mnie też sporo.
Tylko....ja tego do grobu nie zabiorę.
Każdy durny by powiedział......jak nie wiesz co robić to daj mi.
Każdy by tak zrobił.
Przeznaczam na szczytny cel caluteńką kwotę.
Całe tysiąc.
Na marzenia za mało. Na wycieczkę dokoła świata też.
Telefon mam. Samochodu nie potrzebuję.
A na co będę potrzebował to zarobię.
Wygrałem w zdrapki 1010.
Dziesięć zostawiam na brudny paznokieć a resztę oddaję.
I nikt mnie nie powstrzyma..
Jedno zżera mnie od góry a drugie od środka.
A ostatnio zapytałem pewną dziewczynę co by zrobiła jak by wygrała w totka. Stwierdziła że nie wie.
Ja wygrałem okrągłą sumkę. Niewiele dla kogoś a dla innych bardzo dużo.
Dla mnie też sporo.
Tylko....ja tego do grobu nie zabiorę.
Każdy durny by powiedział......jak nie wiesz co robić to daj mi.
Każdy by tak zrobił.
Przeznaczam na szczytny cel caluteńką kwotę.
Całe tysiąc.
Na marzenia za mało. Na wycieczkę dokoła świata też.
Telefon mam. Samochodu nie potrzebuję.
A na co będę potrzebował to zarobię.
Wygrałem w zdrapki 1010.
Dziesięć zostawiam na brudny paznokieć a resztę oddaję.
I nikt mnie nie powstrzyma..
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 50
- Rejestracja: środa, 20 paź 2021, 18:31
- Podziękował: 17 razy
- Otrzymał podziękowanie: 12 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Widzisz, wiele zależy od człowieka, charakteru i otoczenia.
Pamietaj o jednym.
Najgorsze jest, gdy człowiek tylko myśli o problemach i końcu nadciągającym.
A On nadejdzie. To pewne.
Wielu odchodzi nagle, bez zapowiedzi, bez uporządkowania tego, co funkcjonowało wokół Nich.
A inni mogą poinformować otoczenie. To trochę bliskim pomaga wbrew pozorom. Na początku jest złość i rozpacz, która powoli przechodzi, łagodnieje. Nie znika, ale i nie zagłusza codzienności. Czekamy nieuniknionego, ale staramy się żyć dalej, jak wczoraj czy miesiąc temu.
Podstawa, to mieć wciąż jasny umysł i cieszyć się z przeżytych lat, a nie żałować lat przyszłych, które jeszcze nie nadeszły....
Życie to nie film, w którym w spokoju odchodzisz, trzymając w zaciśniętej dłoni listę marzeń, które spełniałeś do ostatniej chwili.
Ludzki żywot z natury jest nudny. Taki powszechny. A widzowie szarości nie chcą oglądać. Więc serwuje się im spektakularne historie, dopasowaną muzykę, szybkie zwroty akcji.
A koniec jest nudny. Jest coraz ciszej. Wolniej. Ciemniej.
Kurtyna.
Lubię świeże bagietki z masłem. Jadłbym je codziennie na śniadanie. I popijał szklanką mleka. Ot przynajniej nikt by nie narzekał, że koniecznie muszę mieć zróżnicowaną dietę i konkretny posiłek na rozpoczęcie dnia
Idę spać.
Może rano się obudzę.
I zjem bagietkę.
Aż się doczekać nie mogę.
Pamietaj o jednym.
Najgorsze jest, gdy człowiek tylko myśli o problemach i końcu nadciągającym.
A On nadejdzie. To pewne.
Wielu odchodzi nagle, bez zapowiedzi, bez uporządkowania tego, co funkcjonowało wokół Nich.
A inni mogą poinformować otoczenie. To trochę bliskim pomaga wbrew pozorom. Na początku jest złość i rozpacz, która powoli przechodzi, łagodnieje. Nie znika, ale i nie zagłusza codzienności. Czekamy nieuniknionego, ale staramy się żyć dalej, jak wczoraj czy miesiąc temu.
Podstawa, to mieć wciąż jasny umysł i cieszyć się z przeżytych lat, a nie żałować lat przyszłych, które jeszcze nie nadeszły....
Życie to nie film, w którym w spokoju odchodzisz, trzymając w zaciśniętej dłoni listę marzeń, które spełniałeś do ostatniej chwili.
Ludzki żywot z natury jest nudny. Taki powszechny. A widzowie szarości nie chcą oglądać. Więc serwuje się im spektakularne historie, dopasowaną muzykę, szybkie zwroty akcji.
A koniec jest nudny. Jest coraz ciszej. Wolniej. Ciemniej.
Kurtyna.
Lubię świeże bagietki z masłem. Jadłbym je codziennie na śniadanie. I popijał szklanką mleka. Ot przynajniej nikt by nie narzekał, że koniecznie muszę mieć zróżnicowaną dietę i konkretny posiłek na rozpoczęcie dnia
Idę spać.
Może rano się obudzę.
I zjem bagietkę.
Aż się doczekać nie mogę.
-
- Posty: 117
- Rejestracja: wtorek, 20 paź 2020, 19:31
- Status Alkoholowy: Bimbrownik
- Podziękował: 4 razy
- Otrzymał podziękowanie: 10 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Cześć
Nie znamy się praktycznie ale widzę, że zawsze możesz liczyć na wsparcie kolegów z forum .Zawsze możesz do któregoś z nas napisać, myślę że wielu ci odpisze o każdej porze dnia i nocy . Trzymaj się, łatwo powiedzieć nam ale wierzymy że będzie dobrze .
Nie znamy się praktycznie ale widzę, że zawsze możesz liczyć na wsparcie kolegów z forum .Zawsze możesz do któregoś z nas napisać, myślę że wielu ci odpisze o każdej porze dnia i nocy . Trzymaj się, łatwo powiedzieć nam ale wierzymy że będzie dobrze .
Vino pellite curas – winem odpędźcie troski
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Musi być w tym żart. Musi.
Pan praktycznie nie ma serca...
Przecież mam.
Pomagam.
I żyję.
Nie powiem trochę się załamałem jak to usłyszałem. Trochę mnie to przerosło. Ale tylko na chwilę.
Mam syna którego kocham. Moją ex której nie trawię. Mamę ukochaną. Braci.
Pomimo tego że czasem jestem zbyt nerwowy to i tak pomogę.
Nawet jak to będzie wiadro ciepłej wody na głowę.
Weź ręcznik i się wytrzyj.
A ilu to milionerów wylądowało w grobie?
I te miliony psu w dupę.
Mam serce i je dam.
A panu doktorowi dałem odpowiedż..przecież to tylko mięsień.
Serce ma się jedno. Nie te co bije w nas....a te co bije dla innych.
Pan praktycznie nie ma serca...
Przecież mam.
Pomagam.
I żyję.
Nie powiem trochę się załamałem jak to usłyszałem. Trochę mnie to przerosło. Ale tylko na chwilę.
Mam syna którego kocham. Moją ex której nie trawię. Mamę ukochaną. Braci.
Pomimo tego że czasem jestem zbyt nerwowy to i tak pomogę.
Nawet jak to będzie wiadro ciepłej wody na głowę.
Weź ręcznik i się wytrzyj.
A ilu to milionerów wylądowało w grobie?
I te miliony psu w dupę.
Mam serce i je dam.
A panu doktorowi dałem odpowiedż..przecież to tylko mięsień.
Serce ma się jedno. Nie te co bije w nas....a te co bije dla innych.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............