Popełniłem głupstwo i przy okazji zrobiłem eksperyment...
-
Autor tematu - Posty: 97
- Rejestracja: poniedziałek, 2 mar 2009, 00:06
- Ulubiony Alkohol: Redd's jabłkowy - moje nowe bożyszcze
- Status Alkoholowy: Producent Wódek
- Lokalizacja: Gdzieś w okolicach Bydgoszczy
- Otrzymał podziękowanie: 3 razy
- Kontakt:
Jak co dzień włączyłem grzałkę, napuściłem wody do chłodnicy i podstawiłem mały słoiczek na przedgon. Tym razem jednak zupełnie o tym zapomniałem i bimber gotował się bez przepływu wody w chłodnicy i kapał (a raczej parował) do małego słoiczka ustawionego pod chłodnicą. Efekt taki, że po godzinie na piętrze poczułem zapach alkoholu... Od razu dostałem turboprzyspieszenia, przeleciałem po klatce schodowej z prędkością światła gubiąc po drodze laczki, dopadłem kran jak tygrys gazelę i otworzyłem na full, po czym podłożyłem nowy pojemnik pod wylot chłodnicy...
Teraz dochodzimy do sedna mojego eksperymentu. W kuchni śmierdziało spirytusem jak w gorzelni, więc od razu przypomniałem sobie o motywie upicia się oparami alkoholu. Szczerze w to nie wierzyłem, więc postanowiłem to sprawdzić. Nie otwierałem okna w kuchni tylko sobie spokojnie szacowałem straty i czyściłem co się rozlało. Po 10 minutach przebywania w kuchni już mocno kręciło mi się w głowie, rzeczywiście czułem się jakbym wypił już kilka piw, co mnie bardzo zaskoczyło. Im dłużej siedziałem w kuchni tym bardziej mnie znosiło. W końcu otworzyłem okno na oścież i wywietrzyłem. Stan nietrzeźwości zszedł mi w ciągu kilku minut.
Ostateczny wynik eksperymentu: Wdychając pary alkoholu można upić się szybciej niż pijąc bimberek.
Wniosek: Nigdy nie zostawiać pracującej aparatury bez opieki...
Teraz dochodzimy do sedna mojego eksperymentu. W kuchni śmierdziało spirytusem jak w gorzelni, więc od razu przypomniałem sobie o motywie upicia się oparami alkoholu. Szczerze w to nie wierzyłem, więc postanowiłem to sprawdzić. Nie otwierałem okna w kuchni tylko sobie spokojnie szacowałem straty i czyściłem co się rozlało. Po 10 minutach przebywania w kuchni już mocno kręciło mi się w głowie, rzeczywiście czułem się jakbym wypił już kilka piw, co mnie bardzo zaskoczyło. Im dłużej siedziałem w kuchni tym bardziej mnie znosiło. W końcu otworzyłem okno na oścież i wywietrzyłem. Stan nietrzeźwości zszedł mi w ciągu kilku minut.
Ostateczny wynik eksperymentu: Wdychając pary alkoholu można upić się szybciej niż pijąc bimberek.
Wniosek: Nigdy nie zostawiać pracującej aparatury bez opieki...
Przecier pomidorowy w cukrówce jest jak turbosprężarka w dieslu
-
- Posty: 5378
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 667 razy
- Kontakt:
Re: Popełniłem głupstwo i przy okazji zrobiłem eksperyment...
Stary sposób na "nawalenie" się w saunie- zamiast wody gorące kamienie polewać wódką. Czysta biologia- powierzchnia wymiany płuc jest wielokrotnie wyższa od układu pokarmowego, więc alkohol wchłania się błyskawicznie, a wystarczy naprawdę niewielka ilość.
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
- Posty: 407
- Rejestracja: niedziela, 8 lis 2009, 18:47
- Krótko o sobie: Majster
- Ulubiony Alkohol: Nalewka aptekarska i polskie krafty
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 8 razy
Re: Popełniłem głupstwo i przy okazji zrobiłem eksperyment...
Pisałem już kiedyś (w "Bimbrowni" chyba), jaki żart wycięliśmy mamie z tatą, lejąc bimber do żelazka:)...
Można też, zamiast kieliszków, postawić na stole kuchenkę elektryczną i patelnię. Następnie z kolegami pochylić się i nakryć głowy kocykiem.
Obrzydzeni?
Można też, zamiast kieliszków, postawić na stole kuchenkę elektryczną i patelnię. Następnie z kolegami pochylić się i nakryć głowy kocykiem.
Treść ukryta:
"Nigdy nie polemizuj z idiotą. On najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona siłą własnych argumentów."
Re: Popełniłem głupstwo i przy okazji zrobiłem eksperyment...
dobrze że nie przyszło Ci do głowy zapalić sobie papieroska, bo mogłoby być podobnie jak tu
http://www.youtube.com/watch?v=ti6TRIGRN-k
http://www.youtube.com/watch?v=ti6TRIGRN-k
-
- Posty: 66
- Rejestracja: czwartek, 28 sty 2010, 18:00
- Krótko o sobie: Życiem kieruje równowaga... jak się starasz tak masz... nie idąc pod górę nigdy nie dojdziesz na szczyt!!
- Ulubiony Alkohol: PCV - politechnical citrin vodka - zwana cytrynówką!!
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Łódź
- Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: Popełniłem głupstwo i przy okazji zrobiłem eksperyment...
jak już chcecie być hardcorami, to można wypróbować sposób o którym słyszałem od zaprawionej w bojach młodzieży... namoczyć bimbrem tampona i w d...e
Współczynnik ilości alkoholu do stopnia upicia się jest tu chyba największy... nie wiem jak z odczuciami, ale w owych miejscach chłonność alkoholu podobnież jest ogromna... podobnież w oku również ale tu już można sobie coś uszkodzić...no i kto wytrzyma wódkę w oku.
Jak by ktoś sprawdził ten mit, to niech się chwali... he
Współczynnik ilości alkoholu do stopnia upicia się jest tu chyba największy... nie wiem jak z odczuciami, ale w owych miejscach chłonność alkoholu podobnież jest ogromna... podobnież w oku również ale tu już można sobie coś uszkodzić...no i kto wytrzyma wódkę w oku.
Jak by ktoś sprawdził ten mit, to niech się chwali... he
Nie ma dzieci w domu.. może napijemy się elgreya?..
Zdzichu nie piernicz tylko wyjmuj tą flache!!
Zdzichu nie piernicz tylko wyjmuj tą flache!!
-
- Posty: 1896
- Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
- Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
- Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Popełniłem głupstwo i przy okazji zrobiłem eksperyment...
Jedno mnie zastanawia: z postu kol. Qweta wynika, że bardzo łatwo można się "nawalić" drogą inhalacyjną. Aczkolwiek ilośc tak wchłoniętego alkoholu jest minimalna, wszystko od razu idzie w krew. Efekt jest taki, że stan oszołomienia jest dość szybki i skuteczny, natomiast bardzo szybko przechodzi po wyjściu na świeże powietrze. Znaczy to, że nasze wątroby są w stanie bardzo szybko oczyścić krew z tego promila. jak zwykle, liczymy: Krwi w człowieku jest tak, powiedzmy, 5 litrów. 1 promil z tego to 5 cm3. Tyle alkoholu trzeba mieć w krwioobiegu, żeby być już w miarę w miarę. I, jak widać, te 5 ml. alkoholu są dość szybko usuwane z organizmu. I nie ma śladu kaca. No bo widział kto kaca po spozyciu 12 ml. wódki?
Co innego, jak się pije. Wtedy alkohol wchłania się powoli z układu pokarmowego i przez to stężenie we krwi narasta w miarę szybko, potem jest przez pewien czas stałe, bo co wątroba usunie, tego dojdzie z pokarmówki a potem powoli opada, bo w układzie pokarmowym alkoholu jest coraz mniej, wchłania się wolniej, ale wciąż jest. A w organizmie narasta stężenie aldehydu octowego, powstałego z przerobienia tych 100 cm3 wypitego alkoholu. I mamy kaca.
W ten sposób kombinując, to może inhalacyjne spożywanie alkoholu jest receptą na brak kaca?
Podobnie działa zresztą eter dietylowy zażywany inhalacyjnie. Kiedyś studiowałem fizykę. I robiliśmy doświadczenie pokazowe pt. "zamrażanie wody parującym eterem" - eter, jako ciecz o sporej prężności par w temp. pokojowej, paruje dośc intensywnie z watki otaczającej próbówkę i odbiera ciepło wodzie z wnętrza naczynia zamieniając ją w lód. No i efekt był taki, że powąchałem na koniec wykładu trochę tą watkę. Oczywiście, stężenie eteru w sali wykładowej już było spore a ja jeszcze sobie "poprawiłem". Nogi mi zmiękły, więc ja na wydechu, spokojnie, pozbierałem swoje rzeczy i wyszedłem do okna. Kilka wdechów, wydechów - i jak nożem ucięło stan "nawalenia". Na nastepnym wykładzie z kwantów czułem się bardzo dobrze - nawet rozumiałem o czym wykładowca mówi, co mnie zdziwiło. Eksperymentować jednak dalej z eterem nie mam ochoty - co jak co, ale durniem nie jestem, bo wiem, czym to się kończy. W najlepszym razie narkomanią.
Alkohol działa podobnie w organizmie do eteru, ale rozpiętośc terapeutyczna, czyli różnica między dawką powodującą utratę przytomności a dawką śmiertelną jest bardzo niewielka, stąd picie eteru to pomysł dla psychicznie chorych (choć są popularne gdzieniegdzie napoje w typie "kropki"). Bo pijąc powodujemy, że w momencie wystąpienia objawów "nawalenia" we krwi mamy już dawkę "terapeutyczną" a eter nadal wchłania się z przewodu pokarmowego. Więc tracimy przytomność a eter nadal się wchłania i wreszcie hamuje ośrodek oddechowy. W przypadku alkoholu o taką śmierc jest trudniej - trzeba wypić z pół litra spirytusu na raz i nie zwymiotować (dla niepijącego / pijącego okazjonalnie człowieka). Wtedy traci się przytomność po wchłonięciu do krwi 10 cm3 alkoholu i idzie spać pijackim snem. I sa mozliwe 2 scenariusze: reszta alkoholu się wchłania dalej podnsząc stężenie do poziomu 3-4 promili co oznacza śmierć (dla niealkoholika, niesłowianina), albo następuje zwymiotowanie reszty spirytusu i zadławienie się nim we snie. Mało interesujące.
Wygląda, że metoda inhalacyjna z maską trzymaną ręką przy twarzy, na świeżym powietrzu jest najbezpieczniejsza: tracisz przytomność, maska odpada od twarzy, oddychasz czystym powietrzem, stężenie alkoholu we krwi maleje zamiast rosnąć i delikwent odzyskuje przytomność... bez objawów kaca. Chyba, bo tego nie sprawdziłem... Dobra, poczekam do jakiegos urlopu i będę eksperymentował.
Wybacz, ale ostatni kawałek postu usunąłem- takie coś może skończyć się powstaniem skrzepu, który jeżeli dostanie się do serca spowoduje śmierć. Etanol dożylnie podaje si.e tylko w przypadku zatrucia metanolem, dawka jest ściśle określona, a podawanie kontrolowane. Z.
Z potłuczonymi pozdrowieniami,
Pokręć.
Co innego, jak się pije. Wtedy alkohol wchłania się powoli z układu pokarmowego i przez to stężenie we krwi narasta w miarę szybko, potem jest przez pewien czas stałe, bo co wątroba usunie, tego dojdzie z pokarmówki a potem powoli opada, bo w układzie pokarmowym alkoholu jest coraz mniej, wchłania się wolniej, ale wciąż jest. A w organizmie narasta stężenie aldehydu octowego, powstałego z przerobienia tych 100 cm3 wypitego alkoholu. I mamy kaca.
W ten sposób kombinując, to może inhalacyjne spożywanie alkoholu jest receptą na brak kaca?
Podobnie działa zresztą eter dietylowy zażywany inhalacyjnie. Kiedyś studiowałem fizykę. I robiliśmy doświadczenie pokazowe pt. "zamrażanie wody parującym eterem" - eter, jako ciecz o sporej prężności par w temp. pokojowej, paruje dośc intensywnie z watki otaczającej próbówkę i odbiera ciepło wodzie z wnętrza naczynia zamieniając ją w lód. No i efekt był taki, że powąchałem na koniec wykładu trochę tą watkę. Oczywiście, stężenie eteru w sali wykładowej już było spore a ja jeszcze sobie "poprawiłem". Nogi mi zmiękły, więc ja na wydechu, spokojnie, pozbierałem swoje rzeczy i wyszedłem do okna. Kilka wdechów, wydechów - i jak nożem ucięło stan "nawalenia". Na nastepnym wykładzie z kwantów czułem się bardzo dobrze - nawet rozumiałem o czym wykładowca mówi, co mnie zdziwiło. Eksperymentować jednak dalej z eterem nie mam ochoty - co jak co, ale durniem nie jestem, bo wiem, czym to się kończy. W najlepszym razie narkomanią.
Alkohol działa podobnie w organizmie do eteru, ale rozpiętośc terapeutyczna, czyli różnica między dawką powodującą utratę przytomności a dawką śmiertelną jest bardzo niewielka, stąd picie eteru to pomysł dla psychicznie chorych (choć są popularne gdzieniegdzie napoje w typie "kropki"). Bo pijąc powodujemy, że w momencie wystąpienia objawów "nawalenia" we krwi mamy już dawkę "terapeutyczną" a eter nadal wchłania się z przewodu pokarmowego. Więc tracimy przytomność a eter nadal się wchłania i wreszcie hamuje ośrodek oddechowy. W przypadku alkoholu o taką śmierc jest trudniej - trzeba wypić z pół litra spirytusu na raz i nie zwymiotować (dla niepijącego / pijącego okazjonalnie człowieka). Wtedy traci się przytomność po wchłonięciu do krwi 10 cm3 alkoholu i idzie spać pijackim snem. I sa mozliwe 2 scenariusze: reszta alkoholu się wchłania dalej podnsząc stężenie do poziomu 3-4 promili co oznacza śmierć (dla niealkoholika, niesłowianina), albo następuje zwymiotowanie reszty spirytusu i zadławienie się nim we snie. Mało interesujące.
Wygląda, że metoda inhalacyjna z maską trzymaną ręką przy twarzy, na świeżym powietrzu jest najbezpieczniejsza: tracisz przytomność, maska odpada od twarzy, oddychasz czystym powietrzem, stężenie alkoholu we krwi maleje zamiast rosnąć i delikwent odzyskuje przytomność... bez objawów kaca. Chyba, bo tego nie sprawdziłem... Dobra, poczekam do jakiegos urlopu i będę eksperymentował.
Wybacz, ale ostatni kawałek postu usunąłem- takie coś może skończyć się powstaniem skrzepu, który jeżeli dostanie się do serca spowoduje śmierć. Etanol dożylnie podaje si.e tylko w przypadku zatrucia metanolem, dawka jest ściśle określona, a podawanie kontrolowane. Z.
Z potłuczonymi pozdrowieniami,
Pokręć.
Ostatnio zmieniony środa, 17 mar 2010, 13:02 przez Zygmunt, łącznie zmieniany 1 raz.
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
-
- Posty: 5378
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 667 razy
- Kontakt:
Re: Popełniłem głupstwo i przy okazji zrobiłem eksperyment...
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
Autor tematu - Posty: 97
- Rejestracja: poniedziałek, 2 mar 2009, 00:06
- Ulubiony Alkohol: Redd's jabłkowy - moje nowe bożyszcze
- Status Alkoholowy: Producent Wódek
- Lokalizacja: Gdzieś w okolicach Bydgoszczy
- Otrzymał podziękowanie: 3 razy
- Kontakt:
Re: Popełniłem głupstwo i przy okazji zrobiłem eksperyment...
Widziałem te filmiki o wybuchu bimbru... Wiem że gdybym zapalił papierosa zrobiłoby się nieprzyjemnie, ale na szczęście nie palę Zapach alkoholu był tak silny że aż drapało w gardło, więc pewnie była to już mieszanka bardzo łatwo palna
-> pokrec
Ładnie to podsumowałeś, właśnie o to mi chodziło Faza była mocna, ale trwała krótko i nie miałem potem kaca
-> pokrec
Ładnie to podsumowałeś, właśnie o to mi chodziło Faza była mocna, ale trwała krótko i nie miałem potem kaca
Przecier pomidorowy w cukrówce jest jak turbosprężarka w dieslu
-
- Posty: 54
- Rejestracja: poniedziałek, 7 gru 2009, 20:54
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Re: Popełniłem głupstwo i przy okazji zrobiłem eksperyment...
Próbowałem pić w saunie w inhalacyjny sposób, panowie nie sposób się upić. To wszystko bajki na pokaz filmu i gawiedzi. Z kumplem koniec końców po wylaniu 2 butelek 0,7 na kamienie poszliśmy po nowe butelki i spożyliśmy w tradycyjny sposób. Oczywiście samo picie w saunie jest całkiem ok, potrzeba tylko kupę lodu aby wódeczka nam nie stygła, znaczy się nie zagrzała.
Co do ukrytego sposobu... nie mam pojęcia... ale jak wypić bruderszaft?? hehe
Co do ukrytego sposobu... nie mam pojęcia... ale jak wypić bruderszaft?? hehe
Ostatnio zmieniony czwartek, 18 mar 2010, 14:24 przez smoq73, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 5378
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 667 razy
- Kontakt:
Re: Popełniłem głupstwo i przy okazji zrobiłem eksperyment...
Są sauny mokre, suche i parowe.
Ze względu na temperaturę i stopień wilgotności powietrza w kabinie, wyróżniamy trzy rodzaje kąpieli w saunie.
Ze względu na temperaturę i stopień wilgotności powietrza w kabinie, wyróżniamy trzy rodzaje kąpieli w saunie.
Sauna sucha, nazywana też staroszwedzką, charakteryzuje się najbardziej drastycznymi warunkami użytkowania. Temperatura powietrza osiąga tam bowiem nawet 90 - 100°C, a wilgotność względna wynosi tylko około 10%.
Wprawdzie osoba zażywająca takiej kąpieli szybko się poci, ale skóra błyskawicznie wysusza się, a włosy stają się tak gorące, że aż zaczynają parzyć, a co dopiero mówić o oddychaniu. Niewiele osób jest w stanie to wytrzymać, dlatego z suchej sauny korzysta coraz rzadziej.
Sauna mokra jest bardziej przyjazna. Kąpiel rozpoczyna się w temperaturze około 50°C, a gdy organizm do niej przywyknie, stopniowo podwyższa się ją do poziomu maksimum 90°C. Pomieszczenie wypełnia gorąca para wodna powstająca w czasie polewania wodą kamieni, ułożonych w górnej części pieca. Wilgotność powietrza w kabinie wynosi 25 - 40%.
Sauna parowa różni się od poprzednie niższą temperaturą, która nie przekracza 65°C i znacznie wyższą wilgotnością względną powietrza. Wynosi ona 40 - 65% i aby uzyskać takie parametry niezbędny jest generator pary. Komfort korzystania z takiej sauny można podnieść elementami aromaterapii. Saunę parowo-ziołową otrzymamy poprzez dodanie różnych ziół, które od wpływem gorącej pary wydzielają przyjemny zapach.
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
Re: Popełniłem głupstwo i przy okazji zrobiłem eksperyment...
... i są jeszcze sauny infrared, jak również gdzieś znalazłem saunę solną...
http://www.budujemydom.pl nie jest dla mnie wykładnią saun ale chyba za bardzo odbiegamy od tematu. W Twojej definicji saun piłem wódke w saunie mokro-suchej, warunki jakie sobie zwykle ustalam, są na granicy Twojego rozróżnienia tych saun. (saunę tu rozumiem jako warunki kąpieli czy bardziej czynność, proces niż jako urządzenie)
http://www.budujemydom.pl nie jest dla mnie wykładnią saun ale chyba za bardzo odbiegamy od tematu. W Twojej definicji saun piłem wódke w saunie mokro-suchej, warunki jakie sobie zwykle ustalam, są na granicy Twojego rozróżnienia tych saun. (saunę tu rozumiem jako warunki kąpieli czy bardziej czynność, proces niż jako urządzenie)
-
- Posty: 5378
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 667 razy
- Kontakt:
Re: Popełniłem głupstwo i przy okazji zrobiłem eksperyment...
HY, czyli mój błąd. Byłem przekonany, że prze wylewania alkoholu na ciepłe kamyczki wprowadzamy w ciasnym pomieszczeniu w obieg tyle par alkoholu, że można się nawalić... Cóż, myliłem się i dzięki za fachowe sprostowanie
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
- Posty: 5
- Rejestracja: poniedziałek, 9 lis 2009, 10:37
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:) Lubię szachy, kobiety, bimberek
- Ulubiony Alkohol: bimberek rozcieńczony/zabarwiony ICETEA z biedronki 2litrowy brzoskwiniowy
- Status Alkoholowy: Winiarz
Re: Popełniłem głupstwo i przy okazji zrobiłem eksperyment...
Vitaj! Nie popełnia błędów... Super szpiegowską powieść napisałeś. Już myślałem , ze finał będzie taki , że po efekcie "motyla" otwierasz okno i skaczesz w dół ...... brudząc sobie kolana bo mieszkasz na parterze. Ale nie.. byłem kiepskim czytelnikiem wszak piszesz , że w całej klatce czułeś psocinkę i biegłeś po schodach. Pozdrawiam i dzięki za opis doświadczenia. ja niestety jeszcze błądzę i ciągle mam przebicia do atmosfery, a co za tym idzie marny efekt końcowy.
-
Autor tematu - Posty: 97
- Rejestracja: poniedziałek, 2 mar 2009, 00:06
- Ulubiony Alkohol: Redd's jabłkowy - moje nowe bożyszcze
- Status Alkoholowy: Producent Wódek
- Lokalizacja: Gdzieś w okolicach Bydgoszczy
- Otrzymał podziękowanie: 3 razy
- Kontakt:
Re: Popełniłem głupstwo i przy okazji zrobiłem eksperyment...
Mieszkam w domku jednorodzinnym, klatkę schodową mam tylko od piwnicy do parteru i od parteru na piętro. Smród rozniósł się po całym domu, tak że aż w swoim pokoju poczułem
Na szczelność połączenia kolby z zamknięciem znalazłem sposób - smaruję uszczelkę olejem do smażenia i problem znika całkowicie
Na szczelność połączenia kolby z zamknięciem znalazłem sposób - smaruję uszczelkę olejem do smażenia i problem znika całkowicie
Przecier pomidorowy w cukrówce jest jak turbosprężarka w dieslu