Witam serdecznie.
Tytułem wstępu: Skrzynka dobrych jabłek, pysznych dojrzałych śliwek, w sezonie kosztuje tyle co parę sztuk w Lutym w stonce, bądź innym markecie. Naturalnych, prawdziwych. A wisienki? Ech.
Czas, tak czas, często używane przeze mnie pojęcie. Czas który pomaga, czas który również nadgryza. Jak powstrzymać próchnicę zęba czasu?
Tematem rozważań, oraz wymiany doświadczeń, zwłaszcza tzw. Babcinych, z naciskiem na Babcinych ( o tym potem) konserwacji owoców które możemy w dalszej przyszłości wykorzystać ( a na pewno to zrobimy) jest konserwacja dóbr, zakupów, materiałów na nastaw, nalewkę, winko. Nawet i na dżem.
Martwy sezon, owoce spadły z drzew, liście również, na dworze (dworzu) zimno, (w Krakowie na polu ) mokro nieprzyjemnie. Gitara smętnie zawodzi, spać się chce, marazm monotonnia i niebyt.
Wstawać szkoda dnia!!!
Jako osobniki praktyczne od dawien dawna konserwujemy żywność. Zasalamy, wędzimy, mrozimy, suszymy, kisimy, kwasimy, fermentujemy, pasteryzujemy, a nawet o zgrozo alkoholem zalewamy o matko!!!
A powidła? Każde dziecko wie że po widłach to zostają dziury w plecach
Soki, dżemy, kompoty, musy, innego typu przetwory. Wszystko w cukrze. Wszystko zacukrzone. Cukier, owszem, naszym przyjacielem jest, ale w cukrówce.
Często wykorzystujemy stare zapasy z piwnic, robimy nastawy, ale pytam się jakie?
Cukier z owocami, a nie można owoce z cukrem? Wystarczy tej przedmowy, każdy chyba zrozumiał ukrytą treść.
A jakby tak.....przechodząc obok z....tragarzami....samemu sobie rampolady nagrzmocić?
Tak zakonserwować owoce, nie w celu smarowania na chlebek, dodatku do herbatki, pączków i innych srączków. A w celu późniejszego zrobienia winka, a potem wiadomo na rurki ( wkurwia mnie to określenie powinno być na rurę, niech ruda tańczy jak szalona) Od tego przecież jest.
Na destylator, forma umowna.
Higiena. Uważam że to słowo klucz.
Kożuch, ale na plecach, nie w słoju. Kożuch zdejmujemy i siadamy gdzie? do stołu!!!.
A w słoiku to dylemat...zdjąć czy wszystko wyrzucić? I tyle pracy, cukru, słoików, gazu....psu w dupę. Tu się nie zgadzam, w dupę to komu innemu, psy kocham i szanuję
Do tematu...konserwacja owoców sezonowych w celu ich dalszego użycia w naszym hobby. Nie przerób niechcianych starych przetworów, ale centralnie zakonserwowanie w taki sposób owoców z przeznaczeniem na nastaw!!!
Jako cel główny.
Marmolada twarda, miękka? Pasteryzowany sok? Bezcukrowe powidła?
Dlatego stwierdzam że cukier akurat w tym przypadku sprzymierzeńcem za bardzo nie jest.
Rozrobimy dżem z wodą, mierząc BLG wyjdzie nam poprawnie, ale tyle w tym owocu że szkoda gadać. Grzybków dodać? Wyjdzie cienkusz, a nie full body.
Nie rozpisując się (staram się ) chodzi o wasze doświadczenia jak zakonserwować owoce, aby nie traciły zbytnio na wartości i najważniejsze, walorach smakowych, aby kiedyś, w zimny, mroźny Lutowy dzień zrobić z tego dobry, klasyczny, owocowy nastaw. Z naciskiem na owocowy
Prawie o babci zapomniałbym, pamiętajcie, zapytać babci, technika, technologie nowoczesne, laboratoria, nijak się mają bez??? babci
I higiena, drugi raz wspomnę, tak dla przypomnienia.
Jak wsadzić Babcię do laboratorium, aby jej doświadczenia i wiedza, z wiedzą nowoczesności, techników w tą samą stronę poszły???
Konserwacja i przechowywanie owoców sezonowych, w celu dalszego wykorzystania w przyszłości
-
Autor tematu - Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy