POT STILL a'la ALEMBIK - zrób to sam
-
Autor tematu - Posty: 324
- Rejestracja: sobota, 22 wrz 2012, 18:23
- Podziękował: 129 razy
- Otrzymał podziękowanie: 37 razy
Próby robiłem na innym - na tym jeszcze nie.
Uważam że w tym wykonaniu smakówki będą bardzo dobre - pochwalę się po próbach na tym sprzecie.
W tym wypadku nie można skrócić deflegmator ale nie ma problemu w następnym
Stilla wykonałem z ciekawości co z niego wykapie Na razie nikt się do niego nie uśmiecha
Uważam że w tym wykonaniu smakówki będą bardzo dobre - pochwalę się po próbach na tym sprzecie.
W tym wypadku nie można skrócić deflegmator ale nie ma problemu w następnym
Stilla wykonałem z ciekawości co z niego wykapie Na razie nikt się do niego nie uśmiecha
-
- Posty: 1029
- Rejestracja: czwartek, 25 wrz 2014, 17:30
- Ulubiony Alkohol: Czysta
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Naas
- Podziękował: 256 razy
- Otrzymał podziękowanie: 179 razy
-
Autor tematu - Posty: 324
- Rejestracja: sobota, 22 wrz 2012, 18:23
- Podziękował: 129 razy
- Otrzymał podziękowanie: 37 razy
Re: POT STILL a'la ALEMBIK - zrób to sam
Jeżeli się dba o czystość to nie ma żadnego problemu. Wlewam zawsze dobrze sklarowane i płukam dokładnie po pracy. Co jakiś czas woda+kwasek+perhydrol i środek jak nowy. Nie mam możliwości sprawdzić jak wygląda w kegu ale wiosną taką możliwość będę miał. Wtedy się wypowiem.boxer1981228 pisze: Znajomy ma taki zbiornik miedziany zrobiony z bojlera ciepłej wody, to jak on wyglądał w środku po przegotowaniu zacieru to jest nie do opisania.
-
- Posty: 2896
- Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
- Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
- Podziękował: 159 razy
- Otrzymał podziękowanie: 298 razy
-
- Posty: 146
- Rejestracja: środa, 24 wrz 2014, 10:19
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: wszystkie oprócz metanolu
- Status Alkoholowy: Student Bimbrologii
- Lokalizacja: wielkopolska
- Podziękował: 16 razy
- Otrzymał podziękowanie: 19 razy
Re: POT STILL a'la ALEMBIK - zrób to sam
Moja Cu pracuje intensywnie i nie mam żadnych problemów. Praktycznie po każdym gotowaniu wycieram szorstką gąbką i to wystarcza. Raz miałem problem jak gotowałem nastaw z moreli. Powierzchnia pokryła się białym nalotem, był on dość trudny do zdjęcia
In vino feritas
-
- Posty: 71
- Rejestracja: poniedziałek, 6 paź 2014, 01:48
- Podziękował: 106 razy
- Otrzymał podziękowanie: 58 razy
Re: POT STILL a'la ALEMBIK - zrób to sam
Witam,
Od początku używam zbiornika miedzianego. Ale na dzień dzisiejszy drugi raz nie zdecydowałbym się na miedź. Spróbuję swoje doświadczenia podsumować w kilku słowach.
Zalety zbiornika miedzianego:
- Duża powierzchnia kontaktu par z miedzią, bardzo dobry efekt katalityczny. Nigdy nie stwierdziłem w swoich destylatach wyczuwalnego zapachu siarkowodoru. Nie mam jednak porównania jakie byłyby moje destylaty zrobione bez kontaktu z miedzią.
- Doskonała przewodność cieplna miedzi. Pod dnem mam zamontowaną miedzianą grzałkę 1800W, dodatkowo blacha na dnie jest u mnie wyczuwalnie grubsza niż na ściankach. Ciepło rozchodzi się doskonale. Co prawda nigdy nie gotowałem gęstego ale odcedzone zaciery zbożowe ze sporą zawartością "mułu" nigdy nie zostawiły nawet śladu, nie mówiąc już o przypaleniu. Przypuszczam, że gęsty wsad grzany rozsądnie też by się nie przypalił.
- Łatwość obróbki. Wszystko daje się prosto wyciąć i polutować ręcznymi nożycami do blachy i palnikiem na propan-butan. Miedziana grzałka pod dnem może być zwyczajnie przylutowana. Jak długo jest płyn w zbiorniku nie ma obaw o to, że się odlutuje.
Wady:
- Zbiornik wchodzi intensywnie w reakcję ze wsadem. Po wylaniu wsad ma charakterystyczny zielonkawy kolor świadczący o tym, że relatywnie sporo miedzi przedostało się do roztworu. Zbiornik do poziomu płynu jest również czysty i wytrawiony co widać na zdjęciu poniżej. Moje nastawy rumowe bez dundru dofermentowywały bez problemu poniżej 0Blg, a po dodaniu dundru zatrzymywały się na poziomie 10-14Blg. Może to być wina rozpuszczonej w nim miedzi albo/i produktów karmelizacji powstałych podczas gotowania.
- Obsługa miedzianego zbiornika składa się głównie z szorowania, czyszczenia i trawienia. Możliwe jest utrzymanie wnętrza w pięknym łososiowym kolorze, ale kosztuje to sporo kwasku, perhydrolu i co najważniejsze czasu, który warto poświęcić na inne sprawy. Utrzymanie w czystości zbiornika bez szerokiego wlotu do którego bez problemu można włożyć rękę i dosięgnąć do wszystkich zakamarków, jest zwyczajnie niewykonalne. Miedzi nie wystarczy wytrawić. Często trzeba ją jeszcze przed trawieniem porządnie wyszorować i to najlepiej szorstką gąbką albo druciakiem z kwasiaka, bo nierdzewny zostawia na ściankach sporo zanieczyszczeń, co widać po zmianie koloru kąpieli trawiącej z zielonkawego na bardziej niebieski.
- Zbiornik jest dość miękki i podatny na wgniecenia. Trzeba obchodzić się z nim w miarę ostrożnie, bo można łatwo go wgiąć. Co prawda równie łatwo wyprostować jeżeli jest szeroki wlot, ale ścianki pozostają już trochę pofałdowane.
A tak wyglądało wnętrze po "wytrawieniu" wsadem
Pozdrowienia
Aquila
Od początku używam zbiornika miedzianego. Ale na dzień dzisiejszy drugi raz nie zdecydowałbym się na miedź. Spróbuję swoje doświadczenia podsumować w kilku słowach.
Zalety zbiornika miedzianego:
- Duża powierzchnia kontaktu par z miedzią, bardzo dobry efekt katalityczny. Nigdy nie stwierdziłem w swoich destylatach wyczuwalnego zapachu siarkowodoru. Nie mam jednak porównania jakie byłyby moje destylaty zrobione bez kontaktu z miedzią.
- Doskonała przewodność cieplna miedzi. Pod dnem mam zamontowaną miedzianą grzałkę 1800W, dodatkowo blacha na dnie jest u mnie wyczuwalnie grubsza niż na ściankach. Ciepło rozchodzi się doskonale. Co prawda nigdy nie gotowałem gęstego ale odcedzone zaciery zbożowe ze sporą zawartością "mułu" nigdy nie zostawiły nawet śladu, nie mówiąc już o przypaleniu. Przypuszczam, że gęsty wsad grzany rozsądnie też by się nie przypalił.
- Łatwość obróbki. Wszystko daje się prosto wyciąć i polutować ręcznymi nożycami do blachy i palnikiem na propan-butan. Miedziana grzałka pod dnem może być zwyczajnie przylutowana. Jak długo jest płyn w zbiorniku nie ma obaw o to, że się odlutuje.
Wady:
- Zbiornik wchodzi intensywnie w reakcję ze wsadem. Po wylaniu wsad ma charakterystyczny zielonkawy kolor świadczący o tym, że relatywnie sporo miedzi przedostało się do roztworu. Zbiornik do poziomu płynu jest również czysty i wytrawiony co widać na zdjęciu poniżej. Moje nastawy rumowe bez dundru dofermentowywały bez problemu poniżej 0Blg, a po dodaniu dundru zatrzymywały się na poziomie 10-14Blg. Może to być wina rozpuszczonej w nim miedzi albo/i produktów karmelizacji powstałych podczas gotowania.
- Obsługa miedzianego zbiornika składa się głównie z szorowania, czyszczenia i trawienia. Możliwe jest utrzymanie wnętrza w pięknym łososiowym kolorze, ale kosztuje to sporo kwasku, perhydrolu i co najważniejsze czasu, który warto poświęcić na inne sprawy. Utrzymanie w czystości zbiornika bez szerokiego wlotu do którego bez problemu można włożyć rękę i dosięgnąć do wszystkich zakamarków, jest zwyczajnie niewykonalne. Miedzi nie wystarczy wytrawić. Często trzeba ją jeszcze przed trawieniem porządnie wyszorować i to najlepiej szorstką gąbką albo druciakiem z kwasiaka, bo nierdzewny zostawia na ściankach sporo zanieczyszczeń, co widać po zmianie koloru kąpieli trawiącej z zielonkawego na bardziej niebieski.
- Zbiornik jest dość miękki i podatny na wgniecenia. Trzeba obchodzić się z nim w miarę ostrożnie, bo można łatwo go wgiąć. Co prawda równie łatwo wyprostować jeżeli jest szeroki wlot, ale ścianki pozostają już trochę pofałdowane.
Co prawda, to prawda. Łatwiej pokazać niż opisać. Sorki za kiepską jakość zdjęć, trudno się robi fotki w ciemnym zamkniętym pojemniku Tak wyglądały ścianki zbiornika po gotowaniu wsadu z odcedzonego zacieru zbożowego. Nie wiem, czy to jest normalny objaw, niech się wypowiedzą bardziej doświadczeni koledzy.boxer1981228 pisze: Znajomy ma taki zbiornik miedziany zrobiony z bojlera ciepłej wody, to jak on wyglądał w środku po przegotowaniu zacieru to jest nie do opisania.
A tak wyglądało wnętrze po "wytrawieniu" wsadem
Pozdrowienia
Aquila
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Mówią, że życie zaczyna się po 40-stce. Ale to nieprawda. Zaczyna się po 50-tce. A najlepiej po dwóch...
-
Autor tematu - Posty: 324
- Rejestracja: sobota, 22 wrz 2012, 18:23
- Podziękował: 129 razy
- Otrzymał podziękowanie: 37 razy
Re: POT STILL a'la ALEMBIK - zrób to sam
Czy te wskazówki zachęcają kogoś do samodzielnego wykonania?
Jeżeli tak to lejcie tyle cyny
https://www.youtube.com/watch?v=qFhb8hvPspM
https://www.youtube.com/watch?v=v3RX-oITDdI
Dopisane:
https://www.youtube.com/watch?v=kwTVK56_wsg&t=673s
Nigdy nie lutuj od środka. Taka ilość cyny to rozrzutność
Kiedy przemyjesz perhydrolem+kwasek +woda to cyna przyjmuje "czarna" barwę co nie jest mile widziane.
Czy te podpowiedzi kogoś interesują?
Jeżeli tak to lejcie tyle cyny
https://www.youtube.com/watch?v=qFhb8hvPspM
https://www.youtube.com/watch?v=v3RX-oITDdI
Dopisane:
https://www.youtube.com/watch?v=kwTVK56_wsg&t=673s
Nigdy nie lutuj od środka. Taka ilość cyny to rozrzutność
Kiedy przemyjesz perhydrolem+kwasek +woda to cyna przyjmuje "czarna" barwę co nie jest mile widziane.
Czy te podpowiedzi kogoś interesują?
Ostatnio zmieniony piątek, 23 mar 2018, 19:49 przez mirek109, łącznie zmieniany 1 raz.
-
Autor tematu - Posty: 324
- Rejestracja: sobota, 22 wrz 2012, 18:23
- Podziękował: 129 razy
- Otrzymał podziękowanie: 37 razy
Re: POT STILL a'la ALEMBIK - zrób to sam
To że nastaw trawi (czyści) miedź - zgoda.
Wpadł mi kiedyś lejek miedziany lekko przyśniedziały do nastawu (-1Blg) - wyjąłem po kilku dniach błyszczący
Kocioł też po destylacji jest błyszczacy do poziomu nalanego nastawu.
Perhydrolem + kwasek i woda czyszczę raz na kwartał. NIGDY nie zalewam kocioł "na następny dzień".
Tak robiłem na początku ale nastaw trawi nie tylko miedź. Trawi też cyne na krzałce. Przez to grzałka szybko "umierała" i przepuszczała.
Element grzejny był OK ale zalać punkt w elemencie gwintowanym nie było możliwości.
Tyle i tylko tyle w tym temacie.
Nigdy się z tym 'zielonym" nie spotkałem. Rozumiem że Twój wsad = mój nastaw.Aquila pisze:Witam.
Wady:
- Zbiornik wchodzi intensywnie w reakcję ze wsadem. Po wylaniu wsad ma charakterystyczny zielonkawy kolor świadczący o tym, że relatywnie sporo miedzi przedostało się do roztworu. Zbiornik do poziomu płynu jest również czysty i wytrawiony co widać na zdjęciu poniżej.
Aquila
To że nastaw trawi (czyści) miedź - zgoda.
Wpadł mi kiedyś lejek miedziany lekko przyśniedziały do nastawu (-1Blg) - wyjąłem po kilku dniach błyszczący
Kocioł też po destylacji jest błyszczacy do poziomu nalanego nastawu.
Perhydrolem + kwasek i woda czyszczę raz na kwartał. NIGDY nie zalewam kocioł "na następny dzień".
Tak robiłem na początku ale nastaw trawi nie tylko miedź. Trawi też cyne na krzałce. Przez to grzałka szybko "umierała" i przepuszczała.
Element grzejny był OK ale zalać punkt w elemencie gwintowanym nie było możliwości.
Tyle i tylko tyle w tym temacie.