Śliwowica 2009 - 2024
-
- Posty: 5377
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 667 razy
- Kontakt:
Eeeech.... kolejny. Było na forum- w destylacie ze śliwek masz ok. 4,5mg/l HCNu, który powstaje z amigdaliny obecnej w pestkach. Zabija dopiero dawka 1-3mg/kg masy ciała, więc jeżeli ważysz powiedzmy 100kg, to musisz tego wypić ponad 22l Duuużo szybciej padniesz od etanolu.
Po spożyciu następuje reakcja z tiosiarczanem, co z kolei (przy użyciu szeregu trudnych do wymówienia enzymów) prowadzi do powstania tiocyjanianu, który w ciągu kilku dni wydalisz sobie z moczem. Tiocyjanian jest mniej szkodliwy, ale za to wpływa na tarczycę- więc nie wolno spożywać nalewek i destylatów na pestkach zbyt często... Przynajmniej w teorii
Po spożyciu następuje reakcja z tiosiarczanem, co z kolei (przy użyciu szeregu trudnych do wymówienia enzymów) prowadzi do powstania tiocyjanianu, który w ciągu kilku dni wydalisz sobie z moczem. Tiocyjanian jest mniej szkodliwy, ale za to wpływa na tarczycę- więc nie wolno spożywać nalewek i destylatów na pestkach zbyt często... Przynajmniej w teorii
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
Re: Śliwowica 2009 - 2012
Koledzy mam pytanko. Z jaką prędkością odbierać destylat ze śliwek ( ja pędze tylko raz ,ale bardzo powoli 1 kropla na sekundę ) czy to nie wpływa na to że posmak śliwki jest słabszy. I ile odbierać przegonu z 25l nastawu tylko 50kę ? czy np: 200 setki jak to robiłem do tej pory.
-
- Posty: 1896
- Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
- Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
- Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2012
Śliwki psoci się w tempie dowolnie szybkim, jakie jeszcze wytrzyma moc chłodząca chłodnicy. Jakość produktu nie zależy od tempa pracy. Normalnie idzie kilka litrów na godzinę.
Nic nigdy nie odlewałem z owocówek. Szkoda mi aromatu a na pot-stillu, to chyba bym musiał odlać z pół litra, żeby metanolu się pozbyć.
Spokojnie, w śliwowicy nie ma szans na żadne toksyczne ilości metylu, zwłaszcza, że potem jest konsumowany w zestawie z tysiąckrotnie większą ilością etanolu będącego swoistą odtrutką dla zatruć alkoholem metylowym.
Nic nigdy nie odlewałem z owocówek. Szkoda mi aromatu a na pot-stillu, to chyba bym musiał odlać z pół litra, żeby metanolu się pozbyć.
Spokojnie, w śliwowicy nie ma szans na żadne toksyczne ilości metylu, zwłaszcza, że potem jest konsumowany w zestawie z tysiąckrotnie większą ilością etanolu będącego swoistą odtrutką dla zatruć alkoholem metylowym.
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
-
- Posty: 1723
- Rejestracja: niedziela, 6 maja 2012, 10:18
- Ulubiony Alkohol: własne nalewki, czerwone wytrawne
- Lokalizacja: Picardie (Oise) Francja, Żywiec
- Podziękował: 81 razy
- Otrzymał podziękowanie: 253 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2012
@pokrec
Rozwaliłeś mój dotychczasowy porządek wszechświata
U mnie im szybciej odbieram tym więcej smrodku pogonu w sercu, przy wolnym odbiorze nie ma go wcale.
A tymi przedgonami to też interesujące, nie odlewasz absolutnie nic z pierwszych kropel?
Masz jakieś porównanie, tzn. próbowałeś obu sposobów czy po prostu tak przyjąłeś, tak Ci smakuje i tego się trzymasz?
Rozwaliłeś mój dotychczasowy porządek wszechświata
U mnie im szybciej odbieram tym więcej smrodku pogonu w sercu, przy wolnym odbiorze nie ma go wcale.
A tymi przedgonami to też interesujące, nie odlewasz absolutnie nic z pierwszych kropel?
Masz jakieś porównanie, tzn. próbowałeś obu sposobów czy po prostu tak przyjąłeś, tak Ci smakuje i tego się trzymasz?
http://www.youtube.com/watch?v=xZb3jJE8pYM
Re: Śliwowica 2009 - 2012
Mnie też coś z tą prędkością nie pasi . Zazwyczaj wszyscy piszą że z pierwszego to szybko a potem powoli . Ja kapie tylko raz ale bardzo powoli i psotka jest git ,więc pomyślałem puszcze szybciej , może coś więcej aromatu będzie . Ale tak żeby na full , teoretycznie się z tym nie zgadzam , praktyczni nie przerabiałem. Jutro rano będe kapał powoli jak zawsze a pierwszą 50tke odleje , chyba że koledzy radzą inaczej.
-
- Posty: 1723
- Rejestracja: niedziela, 6 maja 2012, 10:18
- Ulubiony Alkohol: własne nalewki, czerwone wytrawne
- Lokalizacja: Picardie (Oise) Francja, Żywiec
- Podziękował: 81 razy
- Otrzymał podziękowanie: 253 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2012
Kolega pokrec znany jest ze swojego gustu, nawet cukrówkę robi na piekarniczych.
Nie twierdzę że to coś złego, jednak jest trochę specyficzne, a co za tym idzie- jeśli zastosujesz się do jego rad, a wasze gusta są podobne to będziesz sobie chwalił, jeśli jest inaczej i wolisz bardziej oczyszczony destylat to niekonieczne.
U mnie jeszcze niedawno przedgony były cięte w podwójnej przyjętej ilości, dziś już z tym nie przesadzam, choć 200-350 ml na 25l wsadu to wciąż minimum. Odbiór na poziomie 1l/godz przy przekroju deflegmatora 40mm i dł. 100cm najbardziej mi odpowiada. Wszystko na pot stillu.
Tym razem, wzorem kolegi odbiorę jeszcze mniej przedgonów, choć z tempem odbioru nie będę jednak przesadzał. Sprawdzę to, co wyszło za jakiś czas, być może coś w tym jest.
Próbuj różnie- sam musisz dojść do Twojego złotego środka, pochwal się jak już go znajdziesz.
Nie twierdzę że to coś złego, jednak jest trochę specyficzne, a co za tym idzie- jeśli zastosujesz się do jego rad, a wasze gusta są podobne to będziesz sobie chwalił, jeśli jest inaczej i wolisz bardziej oczyszczony destylat to niekonieczne.
U mnie jeszcze niedawno przedgony były cięte w podwójnej przyjętej ilości, dziś już z tym nie przesadzam, choć 200-350 ml na 25l wsadu to wciąż minimum. Odbiór na poziomie 1l/godz przy przekroju deflegmatora 40mm i dł. 100cm najbardziej mi odpowiada. Wszystko na pot stillu.
Tym razem, wzorem kolegi odbiorę jeszcze mniej przedgonów, choć z tempem odbioru nie będę jednak przesadzał. Sprawdzę to, co wyszło za jakiś czas, być może coś w tym jest.
Próbuj różnie- sam musisz dojść do Twojego złotego środka, pochwal się jak już go znajdziesz.
Ostatnio zmieniony sobota, 1 wrz 2012, 20:24 przez Emiel Regis, łącznie zmieniany 1 raz.
http://www.youtube.com/watch?v=xZb3jJE8pYM
Re: Śliwowica 2009 - 2012
Ja owoce kapie bardzo powoli 25l wsadu około 13 godzin (wraz z pogonami) ale raz i psota jest lux. Zawsze przegonu odbierałem 300ml a serce kapałem do ok 50% lecz widze że 55% będzie leprzym rozwiązaniem. Tym razem przegon odbiore mniejszy i zobaczymy co z tego wyjdzie ( choć obawiam się że uzyskawszy więcej śliwki dostanę w gratisie ostry posmak przegonu).
-
- Posty: 1896
- Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
- Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
- Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2012
Ja śliwki robię szybko, bo nie wiedziałem, że powinno się je robić powoli. Nie widzę fizycznych podstaw do spodziewania się zależności składu par od szybkości odparowywania. Jakbym chciał oczyścić psotę, to od tego mam kolumnę, ale przecież nie o to chodzi. Moje śliwki są chwalone w gronie znajomych, rodziny i sąsiadów, więc przyjąłem, że jest OK.
Tyle, że ja drugi raz śliwy puszczam przez metrowy deflegmator od Aabratka, bez refluksu, też w tempie kilku litrów na godzinę.
A cukrówkę robię na babuninych, bo i tak daję ją przez kolumnę, naprawdę, nie ma znaczenia praktycznie, co jest we wsadzie. I tak w efekcie mam absolut bez jakichkolwiek posmaków ani zapachów.
Choć następną zrobię na jakichś turbodrożdżach. Zobaczymy, co będzie. A nóż "odkryję Amerykę"?
Tyle, że ja drugi raz śliwy puszczam przez metrowy deflegmator od Aabratka, bez refluksu, też w tempie kilku litrów na godzinę.
A cukrówkę robię na babuninych, bo i tak daję ją przez kolumnę, naprawdę, nie ma znaczenia praktycznie, co jest we wsadzie. I tak w efekcie mam absolut bez jakichkolwiek posmaków ani zapachów.
Choć następną zrobię na jakichś turbodrożdżach. Zobaczymy, co będzie. A nóż "odkryję Amerykę"?
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
-
- Posty: 5230
- Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
- Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
- Podziękował: 1292 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2744 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2012
I mam na myśli nawet podwójną rektyfikację.
Ty chyba sobie jaja robisz...Nie mogę uwierzy c w to co czytam...pokrec pisze:Ja śliwki robię szybko, bo nie wiedziałem, że powinno się je robić powoli. Nie widzę fizycznych podstaw do spodziewania się zależności składu par od szybkości odparowywania. ...
Faktycznie nie miałeś okazji porównać destylatów otrzymanych z różnych rodzajów nastawów....A cukrówkę robię na babuninych, bo i tak daję ją przez kolumnę, naprawdę, nie ma znaczenia praktycznie, co jest we wsadzie. I tak w efekcie mam absolut bez jakichkolwiek posmaków ani zapachów...
I mam na myśli nawet podwójną rektyfikację.
A żebyś wiedział ,że odkryjesz.Czego Ci bardzo życzę...Choć następną zrobię na jakichś turbodrożdżach. Zobaczymy, co będzie. A nóż "odkryję Amerykę"?
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
-
- Posty: 1896
- Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
- Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
- Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2012
Lesgo: nie robię sobie jaj, po prostu dla mnie skład par nad cieczą nie zależy od szybkości odparowywania (mocy grzania). Może zależeć od ciśnienia, ale tu mamy ciśnienie zasadniczo atmosferyczne. No, chyba, że grzejemy tak mocno, że ciecz z kotła wychlupuje nam przez chłodnicę. Klasyczne alembiki zaopatrzone były w coś w rodzaju deflegmatora na pokrywie - taka kulista nasadka, na jej ściankach skraplało się to, co miało najwyższą temperaturę wrzenia (fuzle) i wracało do kotła. Owa kula chłodzona była powietrzem otaczającym aparaturę, więc tam, im szybciej się grzało, tym więcej fuzli wchodziło w chłodnicę. Zwyczajny pot - still nie ma tego wynalazku. A ja i tak potem dodatkowo psocę jeszcze raz przez bardzo spory deflegmator...
OK, jak psocimy przez pot - stilla z deflegmatorem, to wolniejsza praca = mniej fuzli, ale ten sam efekt można uzyskać kolumna refluksową wprowadzając jakiś malutki refluks typu 10% zamiast typowych 80%.
Staram się racjonalizować moje hobby a nie iść regułami kciuka w stylu "co dłużej trwa / wymaga więcej zachodu - daje lepszy produkt".
Absolutu znad drożdży babuni nie jestem w stanie odróżnić smakowo - zapachowo od produktu oficjalnego, więc skoro nie widzę różnicy... Nawet mój ojciec, który NIENAWIDZI bimbru i ma bardzo wyczulony na niego smak, w psocie z kolumny nie czuje nic złego.
OK, jak psocimy przez pot - stilla z deflegmatorem, to wolniejsza praca = mniej fuzli, ale ten sam efekt można uzyskać kolumna refluksową wprowadzając jakiś malutki refluks typu 10% zamiast typowych 80%.
Staram się racjonalizować moje hobby a nie iść regułami kciuka w stylu "co dłużej trwa / wymaga więcej zachodu - daje lepszy produkt".
Absolutu znad drożdży babuni nie jestem w stanie odróżnić smakowo - zapachowo od produktu oficjalnego, więc skoro nie widzę różnicy... Nawet mój ojciec, który NIENAWIDZI bimbru i ma bardzo wyczulony na niego smak, w psocie z kolumny nie czuje nic złego.
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
-
- Posty: 7334
- Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Swój własny
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Polska południowa
- Podziękował: 397 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1695 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2012
Pokrec, ale dałeś po jajach
A co napisałeś we wcześniejszym pościeKlasyczne alembiki zaopatrzone były w coś w rodzaju deflegmatora na pokrywie - taka kulista nasadka, na jej ściankach skraplało się to, co miało najwyższą temperaturę wrzenia (fuzle) i wracało do kotła. Owa kula chłodzona była powietrzem otaczającym aparaturę, więc tam, im szybciej się grzało, tym więcej fuzli wchodziło w chłodnicę.
Rzeczywiście, trochę pokręciłeśNie widzę fizycznych podstaw do spodziewania się zależności składu par od szybkości odparowywania.
No właśnie, nie ma więc aby otrzymać dobrej jakości destylat owocowy na pot stillu, musimy grzać delikatniej i odbierać wolniej końcowy produkt, lub destylować z deflegmatorem i to też spokojnie. Porównaj sobie organoleptycznie takie dwa destylaty z tego samego nastawu, odebrane z różną prędkościąOwa kula chłodzona była powietrzem otaczającym aparaturę, więc tam, im szybciej się grzało, tym więcej fuzli wchodziło w chłodnicę. Zwyczajny pot - still nie ma tego wynalazku.
SPIRITUS FLAT UBI VULT
-
- Posty: 1896
- Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
- Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
- Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2012
Bardzo dobrze, czyli moje kręcenie jednak ma sens. Bo dowiedziałem się, o co chodzi. Nie o fizyczne podstawy procesu odparowywania jako takiego, ale o skończoną wydajność chłodzenia powietrznego deflegmatora. Jeśli w procesie destylacji uwzględnimy proces deflegmacji (choćby częściowej na elementach aparatury), to szybkość odparowywania ma znaczenie.
Deflegmator to taka prymitywna kolumna CM z ustalonym chłodzeniem i regulowaną mocą grzania. Reflux ratio jest sterowany nie natężeniem powrotu a natężeniem napływu par do kolumny.
Gdyby kontrolować refluks - np. na kolumnie z systemem Inżyniera, to mozna by psocić dużo szybciej i dostać tę samą jakość. I odwrotnie, psocąc odpowiednio powoli na alembiku z deflegmatorem można by otrzymać czysty spirytus?
A co z alembikami, które nie mają w ogóle deflegmatora? Tam proces deflegmacji, o ile w ogóle zachodzi gdzieś na wewnętrznej stronie pokrywy kotła, jest raczej symboliczny...
Deflegmator to taka prymitywna kolumna CM z ustalonym chłodzeniem i regulowaną mocą grzania. Reflux ratio jest sterowany nie natężeniem powrotu a natężeniem napływu par do kolumny.
Gdyby kontrolować refluks - np. na kolumnie z systemem Inżyniera, to mozna by psocić dużo szybciej i dostać tę samą jakość. I odwrotnie, psocąc odpowiednio powoli na alembiku z deflegmatorem można by otrzymać czysty spirytus?
A co z alembikami, które nie mają w ogóle deflegmatora? Tam proces deflegmacji, o ile w ogóle zachodzi gdzieś na wewnętrznej stronie pokrywy kotła, jest raczej symboliczny...
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
-
- Posty: 1723
- Rejestracja: niedziela, 6 maja 2012, 10:18
- Ulubiony Alkohol: własne nalewki, czerwone wytrawne
- Lokalizacja: Picardie (Oise) Francja, Żywiec
- Podziękował: 81 razy
- Otrzymał podziękowanie: 253 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2012
@pokrec, zamiast gdybać po prostu zrób ten sam nastaw po swojemu i drugą część bardzo wolno, z eliminacją przedgonów.
Zobaczysz wtedy różnice w smaku serca.
Przedgony odbierz wręcz ślimaczym tempem, dziel na buteleczki po 100ml, te buteleczki rozcieńcz do ok 40% wodą- tak rozcieńczone w pełni ukażą swoje ''aromaty'', które radzisz mieszać razem z sercem.
Zobaczysz wtedy różnice w smaku serca.
Przedgony odbierz wręcz ślimaczym tempem, dziel na buteleczki po 100ml, te buteleczki rozcieńcz do ok 40% wodą- tak rozcieńczone w pełni ukażą swoje ''aromaty'', które radzisz mieszać razem z sercem.
http://www.youtube.com/watch?v=xZb3jJE8pYM
-
- Posty: 5230
- Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
- Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
- Podziękował: 1292 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2744 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2012
40% to za dużo .Zalecam rozcieńczyć do 15%.Dopiero wtedy masz pełen obraz tego co kapie...A jeszcze lepiej czuć jak wylejesz zawartość kieliszka i po chwili powąchasz.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
Re: Śliwowica 2009 - 2012
Kolego Pokrec proponuje eksperyment , lecisz sobie na prawie full kapie ci np. 65% . przykręć grzanie o 70 % i zrób pomiar, gwarantuje że zacznie Ci kapać 70-75%. Więc ma to znaczenie jak grzejesz i co odbierasz . Jak sobie lecisz powoli to z zacieru wysupłasz prawie cały alkohol a szybko to tylko kupę pogonu udoisz.
-
- Posty: 1896
- Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
- Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
- Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2012
Radius, a kto dziś goni na miedzianych zabytkach? Gdzie ktokolwiek ma "łabędzią szyję"? Jeśli dobrze rozumiem, że łabędzia szyja to ten stożkowaty odpływ z kulistego deflegmatora. Jeśli łabędzia szyja jest pochylona w stronę odbieralnika, to wszystko, co się w niej zdeflegmuje, trafi do odbioru...
To ja już wolę pracować szybciej, tylko wiatrakiem chłodzić półtorej metra deflegmatora zamiast go ocieplać. Albo wręcz użyć refluksu (ale musiałbym mieć go w wersji zewnętrznej (system Inżyniera) i pracować na refluksie typu 15% zamiast 75%.
To ja już wolę pracować szybciej, tylko wiatrakiem chłodzić półtorej metra deflegmatora zamiast go ocieplać. Albo wręcz użyć refluksu (ale musiałbym mieć go w wersji zewnętrznej (system Inżyniera) i pracować na refluksie typu 15% zamiast 75%.
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
-
- Posty: 1723
- Rejestracja: niedziela, 6 maja 2012, 10:18
- Ulubiony Alkohol: własne nalewki, czerwone wytrawne
- Lokalizacja: Picardie (Oise) Francja, Żywiec
- Podziękował: 81 razy
- Otrzymał podziękowanie: 253 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2012
Tutaj przykłady ciągłego wykorzystania ''zabytków'', łącznie z łabędzią szyją.
Można by je mnożyć bez końca.
http://alkohole-domowe.com/forum/post55692.html#p55692
@pokrec jestem zdruzgotany Twoimi ostatnimi postami w tym i pokrewnym temacie.pokrec pisze:Radius, a kto dziś goni na miedzianych zabytkach? Gdzie ktokolwiek ma "łabędzią szyję"?
Tutaj przykłady ciągłego wykorzystania ''zabytków'', łącznie z łabędzią szyją.
Można by je mnożyć bez końca.
http://alkohole-domowe.com/forum/post55692.html#p55692
http://www.youtube.com/watch?v=xZb3jJE8pYM
-
- Posty: 1896
- Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
- Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
- Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2012
Ja wiem, że w winnicach we Francji, w regionie Cognac mają takie cudeńka odrestaurowane z czasów zamierzchłych, ale KTO z nas, naciskających na powolna prace na alembiku klasy szybkowar + chłodnica ma "łabędzią szyję"? Takie "cuda" stawia się i pracuje na nich, bo to się opłaca, nikt za butelkę dobrej brandy z kolumny deflegmacyjnej nie da tyle, co za flaszkę koniaku mając w pamięci takie piękne, romantyczne aparatury, jak te, co pokazałeś?
Miedziane alembiki, kuliste deflegmatory i łabędzie szyje konstruuje się wyłącznie w celach reklamowo - wizerunkowych wytwórni. Głównymi amatorami tych trunków są mężczyźni a ci są tak wrażliwi na szczegóły techniczne, jak kobiety na kolor samochodu. Kobieta podnieca się kolorem samochodu a mężczyzna - jakimiś rozwiązaniami technicznymi pod maską. A szczytem jest romantyzm klasy leżakowanie w dębowych beczkach w jakichś tam warunkach, opalanych wewnątrz jakimś drogim drewnem owocowym, etc, etc. Może i taka brandy jest minimalnie lepsza od innych, ale ile można położyć w tym zasługi technikaliom a ile po prostu przestrzeganiu reżimu technologicznego w przywinnicznej bimbrowni? Widać, takiej bimbrowni opłaca się pędzić powolutku na łabędziej szyi niż szybciej - przez kolumnę. Różnica na cenie butelki im to rekompensuje - ludzie za marzenia i emocje są w stanie zapłacić najwięcej.
Rekord pobił mój znajomy, raczący się na codzień produktami Polmosu twierdzący, że śliwowicę robi się tak, że pakuje się śliwki w beczkę dębową, bez dodatków a potem beczkę po sfermentowaniu otwiera się, wrzuca się w całości z deklem do kotła z wodą i destyluje. Można i tak... O stali kwasoodpornej przy budowie aparatury wyrażał się z największa pogardą. Oczywiście ów znajomy nigdy w życiu chyba nie widział nawet jak się psoci cukrówkę a temat "bimber" zna na poziomie minimalnie wyższym od uważania, że powoduje on ślepotę.
Łabędzią szyję nie tak trudno zresztą zrobić - to jest wypisz - wymaluj spiral - still. Tylko krótki.
Jak będziemy pędzić na spiral - stillu odpowiednio powoli, to oczywiście zbliżymy się do mocy 90+ bez jakichś cudów...
Poza tym - po co takie coś konstruować w domu, skoro metr rury wypełnionej zmywakami jest 10 razy skuteczniejszy (i 50 razy tańszy) od nawet pięknie wyglądających miedzianych cudeniek konstruowanych w czasach, kiedy nie było stali nierdzewnej, spawarek TIG ani wiedzy o teorii deflegmacji i rektyfikacji?
Odróżniajmy estetyczny sentyment od stosowania się do zdobyczy nauki.
Miedziane alembiki, kuliste deflegmatory i łabędzie szyje konstruuje się wyłącznie w celach reklamowo - wizerunkowych wytwórni. Głównymi amatorami tych trunków są mężczyźni a ci są tak wrażliwi na szczegóły techniczne, jak kobiety na kolor samochodu. Kobieta podnieca się kolorem samochodu a mężczyzna - jakimiś rozwiązaniami technicznymi pod maską. A szczytem jest romantyzm klasy leżakowanie w dębowych beczkach w jakichś tam warunkach, opalanych wewnątrz jakimś drogim drewnem owocowym, etc, etc. Może i taka brandy jest minimalnie lepsza od innych, ale ile można położyć w tym zasługi technikaliom a ile po prostu przestrzeganiu reżimu technologicznego w przywinnicznej bimbrowni? Widać, takiej bimbrowni opłaca się pędzić powolutku na łabędziej szyi niż szybciej - przez kolumnę. Różnica na cenie butelki im to rekompensuje - ludzie za marzenia i emocje są w stanie zapłacić najwięcej.
Rekord pobił mój znajomy, raczący się na codzień produktami Polmosu twierdzący, że śliwowicę robi się tak, że pakuje się śliwki w beczkę dębową, bez dodatków a potem beczkę po sfermentowaniu otwiera się, wrzuca się w całości z deklem do kotła z wodą i destyluje. Można i tak... O stali kwasoodpornej przy budowie aparatury wyrażał się z największa pogardą. Oczywiście ów znajomy nigdy w życiu chyba nie widział nawet jak się psoci cukrówkę a temat "bimber" zna na poziomie minimalnie wyższym od uważania, że powoduje on ślepotę.
Łabędzią szyję nie tak trudno zresztą zrobić - to jest wypisz - wymaluj spiral - still. Tylko krótki.
Jak będziemy pędzić na spiral - stillu odpowiednio powoli, to oczywiście zbliżymy się do mocy 90+ bez jakichś cudów...
Poza tym - po co takie coś konstruować w domu, skoro metr rury wypełnionej zmywakami jest 10 razy skuteczniejszy (i 50 razy tańszy) od nawet pięknie wyglądających miedzianych cudeniek konstruowanych w czasach, kiedy nie było stali nierdzewnej, spawarek TIG ani wiedzy o teorii deflegmacji i rektyfikacji?
Odróżniajmy estetyczny sentyment od stosowania się do zdobyczy nauki.
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
-
- Posty: 1723
- Rejestracja: niedziela, 6 maja 2012, 10:18
- Ulubiony Alkohol: własne nalewki, czerwone wytrawne
- Lokalizacja: Picardie (Oise) Francja, Żywiec
- Podziękował: 81 razy
- Otrzymał podziękowanie: 253 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2012
Wyrób trunków, których marki podlegają ochronie i są zarejestrowanym znakiem towarowym polega na tym, że zasady produkcji są określone (głównie przez stowarzyszenia producentów a nie jakichś biurokratów) i przestrzegane pod groźba prawnych restrykcji.
Szczególnie widoczne jest to we Francji, dotyczy min. win, serów, mocnych alkoholi tj. cognac, armagnac, calvados, pastis... i alkoholi lżejszych.
W przypadku np koniaku destylacja odbywa się w alembikach typu Charentais, i ktoś, kto chce sprzedać swój wyrób pod nazwą Cognac musi min. tak go właśnie wytworzyć, inaczej nie ma prawa użyć tej nazwy.
Wszystkie te procedury są po to żeby zachować oryginalny smak, który inaczej w ciągu kilkunastu lat mógłby się zmienić pod wpływem różnych ''ulepszeń''
Nie namawiam do naśladowania tych rozwiązań, są one jednak sprawdzone i mają sens, część z nich sami zresztą stosujemy, np. dzieląc frakcje.
Prawda jak zawsze jest gdzieś pośrodku, dlatego nie opowiadałbym się kategorycznie po stronie uświęconej tradycji ani nowoczesnej techniki, jednak na taką krytykę jak powyżej nie mogę się zgodzić.
Metody produkcji na przykładzie koniaku;
http://www.oenologie.tv/cognac/distillation-cognac
http://fr.wikipedia.org/wiki/Cognac_%28eau-de-vie%29
http://www.cognac.fr/cognac/_fr/2_cogna ... stillation
Z całym szacunkiem ale to kompletna bzdura.pokrec pisze:Miedziane alembiki, kuliste deflegmatory i łabędzie szyje konstruuje się wyłącznie w celach reklamowo - wizerunkowych wytwórni. Głównymi amatorami tych trunków są mężczyźni a ci są tak wrażliwi na szczegóły techniczne, jak kobiety na kolor samochodu. Kobieta podnieca się kolorem samochodu a mężczyzna - jakimiś rozwiązaniami technicznymi pod maską. A szczytem jest romantyzm klasy leżakowanie w dębowych beczkach w jakichś tam warunkach, opalanych wewnątrz jakimś drogim drewnem owocowym, etc, etc.
Wyrób trunków, których marki podlegają ochronie i są zarejestrowanym znakiem towarowym polega na tym, że zasady produkcji są określone (głównie przez stowarzyszenia producentów a nie jakichś biurokratów) i przestrzegane pod groźba prawnych restrykcji.
Szczególnie widoczne jest to we Francji, dotyczy min. win, serów, mocnych alkoholi tj. cognac, armagnac, calvados, pastis... i alkoholi lżejszych.
W przypadku np koniaku destylacja odbywa się w alembikach typu Charentais, i ktoś, kto chce sprzedać swój wyrób pod nazwą Cognac musi min. tak go właśnie wytworzyć, inaczej nie ma prawa użyć tej nazwy.
Wszystkie te procedury są po to żeby zachować oryginalny smak, który inaczej w ciągu kilkunastu lat mógłby się zmienić pod wpływem różnych ''ulepszeń''
Nie namawiam do naśladowania tych rozwiązań, są one jednak sprawdzone i mają sens, część z nich sami zresztą stosujemy, np. dzieląc frakcje.
Z takim podejściem to najlepsze wódka jest w sklepie, Polmos-y mają cuda techniki o jakich nam się nie śniło.pokrec pisze:Odróżniajmy estetyczny sentyment od stosowania się do zdobyczy nauki.
Prawda jak zawsze jest gdzieś pośrodku, dlatego nie opowiadałbym się kategorycznie po stronie uświęconej tradycji ani nowoczesnej techniki, jednak na taką krytykę jak powyżej nie mogę się zgodzić.
Metody produkcji na przykładzie koniaku;
http://www.oenologie.tv/cognac/distillation-cognac
http://fr.wikipedia.org/wiki/Cognac_%28eau-de-vie%29
http://www.cognac.fr/cognac/_fr/2_cogna ... stillation
http://www.youtube.com/watch?v=xZb3jJE8pYM
-
- Posty: 1896
- Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
- Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
- Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2012
OK, w porządku, to jest wytłumaczenie - po prostu ochrona smaku i jakości - ma być to produkt taki, jak robiono go 150 lat temu, na antycznej aparaturze. W takim przypadku faktycznie najlepiej jest po prostu używać aparatury zabytkowej (albo jej wiernej kopii).
Ja mam zboczenie techniczne, więc jak widzę, że łabędzia szyja służy do deflegmacji, to natychmiast mam pytanie, skoro chcemy mieć efekt deflegmacji, to po kiego grzyba kapiemy kropla po kropli na "łabędziej szyi", skoro można ten efekt osiągnąć na współczesnej kolumnie dużo taniej i szybciej?
Takie trochę jankeskie podejście do tematu, bo to Jankesi wymyślili, że wino zamiast tradycyjnie się z nim cackać w beczkach dębowych w piwniczkach o temperaturze takiej to a takiej mogą robić je w nierdzewnych kadziach z dodatkiem wiórków dębowych, pod kontrolą termostatu i paru innych automatów i tez wyjdzie wyśmienite (kalifornijskie wina to nie w kij dmuchał).
Ja mam zboczenie techniczne, więc jak widzę, że łabędzia szyja służy do deflegmacji, to natychmiast mam pytanie, skoro chcemy mieć efekt deflegmacji, to po kiego grzyba kapiemy kropla po kropli na "łabędziej szyi", skoro można ten efekt osiągnąć na współczesnej kolumnie dużo taniej i szybciej?
Takie trochę jankeskie podejście do tematu, bo to Jankesi wymyślili, że wino zamiast tradycyjnie się z nim cackać w beczkach dębowych w piwniczkach o temperaturze takiej to a takiej mogą robić je w nierdzewnych kadziach z dodatkiem wiórków dębowych, pod kontrolą termostatu i paru innych automatów i tez wyjdzie wyśmienite (kalifornijskie wina to nie w kij dmuchał).
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
-
- Posty: 1723
- Rejestracja: niedziela, 6 maja 2012, 10:18
- Ulubiony Alkohol: własne nalewki, czerwone wytrawne
- Lokalizacja: Picardie (Oise) Francja, Żywiec
- Podziękował: 81 razy
- Otrzymał podziękowanie: 253 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2012
Już pomijając inne kwestie i techniczne zagadnienia to rozmawiałem ostatnio z francuzem, który miał okazję próbować miejscowych win w amerykańskiej restauracji podczas urlopu.
To jest facet raczej krytycznie nastawiony do swojego kraju, za to Amerykę wychwala jak może, raczej więc nie koloryzował.
Powiedział że te ichnie wina mają świetny zapach, doskonały smak ale po przełknięciu w ustach nie pozostaje zupełnie NIC.
Każdy, kto miał okazję spróbować dobrego francuskiego wina zna te zmiany, jakie zachodzą w ustach jeszcze długo po przełknięciu.
Nie miałem okazji próbować dobrych win ze Stanów ale chętnie wysłucham wrażeń kogoś, kto miał tę możliwość (w innym temacie oczywiście)
To jest facet raczej krytycznie nastawiony do swojego kraju, za to Amerykę wychwala jak może, raczej więc nie koloryzował.
Powiedział że te ichnie wina mają świetny zapach, doskonały smak ale po przełknięciu w ustach nie pozostaje zupełnie NIC.
Każdy, kto miał okazję spróbować dobrego francuskiego wina zna te zmiany, jakie zachodzą w ustach jeszcze długo po przełknięciu.
Nie miałem okazji próbować dobrych win ze Stanów ale chętnie wysłucham wrażeń kogoś, kto miał tę możliwość (w innym temacie oczywiście)
http://www.youtube.com/watch?v=xZb3jJE8pYM
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2012
Czegoś nie rozumiem, albo jestem zwyczajnie przemęczony.
Pokrec, negujesz nawet podstawy TRADYCYJNYCH metod, a sam jedziesz na Babuni?
Próbujesz przekonać do nowinek technicznych, obalając całkowicie prawdziwe sprawdzone tradycyjne metody.
To za przeproszeniem chcesz uzyskać "RÉMY MARTIN LOUIS XIII" używając tradycyjnego bimbru swojej produkcji i "super hiper technologii 23 wieku stosując "aromat identyczny z naturalnym o symbolu E - 23598
Zaprzeczasz sam sobie, czy to tylko ludzka hipokryzja???
Alembik wyprodukowany wczoraj, ale z zachowaniem wszystkich prawdziwych reguł, dalej będzie Alembikiem. Tradycyjnym.
Po bandzie:
To jakbyś zamiast prawdziwej cipki wybrał sobie plastikowy zamiennik pokropiony E - 556, z dodatkiem E - 239,o regulatorach kwasowości nie wspomnę....
Jest E-papieros, to stwórzmy i E- Cognac.
Kto jest za?
Pokrec, negujesz nawet podstawy TRADYCYJNYCH metod, a sam jedziesz na Babuni?
Próbujesz przekonać do nowinek technicznych, obalając całkowicie prawdziwe sprawdzone tradycyjne metody.
To za przeproszeniem chcesz uzyskać "RÉMY MARTIN LOUIS XIII" używając tradycyjnego bimbru swojej produkcji i "super hiper technologii 23 wieku stosując "aromat identyczny z naturalnym o symbolu E - 23598
Zaprzeczasz sam sobie, czy to tylko ludzka hipokryzja???
Alembik wyprodukowany wczoraj, ale z zachowaniem wszystkich prawdziwych reguł, dalej będzie Alembikiem. Tradycyjnym.
Po bandzie:
To jakbyś zamiast prawdziwej cipki wybrał sobie plastikowy zamiennik pokropiony E - 556, z dodatkiem E - 239,o regulatorach kwasowości nie wspomnę....
Jest E-papieros, to stwórzmy i E- Cognac.
Kto jest za?
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 1896
- Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
- Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
- Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2012
Kochani, błagam, nie zabijajcie mnie, ja naprawdę chyba nie wyczułem, o co Wam chodzi!
Babuninych używa(łe)m, bo mi się nie chciało organizować sobie turbosów a czas mam, ale na co innego niż psocenie, więc miesiąc czekania na efekt jest mi... na rękę. Nie używam babuninych ze względów tradycyjnych, czy smakowych, przez moja kolumnę nawet aromat śliwek nie przejdzie, nie mówiąc o drożdżowych zapachach. Jak już robię absolut, to po cholerę mi drożdże 10 razy mocniejsze, niż potrzebuję? Ale to tylko mój pogląd, on się być może zmieni, jak spróbuję tych gorzelniczych.
Już przyjąłem do wiadomości, że nie wszystko da się odtworzyć na nowoczesnej aparaturze, bo nie wszystko jesteśmy w stanie kontrolować ani pewnie nie do końca zdajemy sobie ze wszystkich istotnych czynników sprawę. Wtedy pozostaje po prostu trzymać się procedur dawnych mistrzów. To prawda.
A co do efektów sztucznych - można sobie wyobrazić, że zostanie zbudowane urządzenie bezpośrednio podrażniające elektrycznie nasze neuroreceptory i zdolne wywołać dowolny stan - od nieskończonej rozkoszy po skrajny ból wszystkiego, przy którym poparzenie całego ciała na 2-gi stopień to pryszcz. Wtedy zakładamy czapeczkę z elektrodami (albo wpinamy sobie wtyczkę w potylicę), bierzemy urządzenie wielkości mp3 w rękę, guziczek i już śmiejemy się ze wszystkich "ci**k", win, koniaków Hennesy za pierdyliard dolców za butelkę tak, jak teraz śmiejemy się z łopatki do piasku, za która kilkadziesiąt lat temu oddalibyśmy życie. Bez całego zbędnego sztafażu w postaci miedzianych alembików, nierdzewnych kolumn, nieziemskich lasek, jachtów wyłożonych złotem i platyną, francuskich win... A po kilku dniach ekstazy - koniec, bo zapomnieliśmy się iść wysikać, napić wody, zjeść.
Tak naprawdę, to cokolwiek robimy, robimy po to, żeby odpowiednie obszary w mózgu połechtać. To, czy zrobimy to podlewając kubki smakowe koniakiem, czy okolice płciowe innymi, kompatybilnymi dla nas okolicami płciowymi innego osobnika albo trzepiąc wielka kasiorę, kupując jacht i willę z basenem czerpiąc z tego samozadowolenie - to kwestia drugorzędna tak naprawdę. Te wszystkie doznania da się wygenerować sztucznie, tylko jeszcze nie wiemy do końca jak.
Babuninych używa(łe)m, bo mi się nie chciało organizować sobie turbosów a czas mam, ale na co innego niż psocenie, więc miesiąc czekania na efekt jest mi... na rękę. Nie używam babuninych ze względów tradycyjnych, czy smakowych, przez moja kolumnę nawet aromat śliwek nie przejdzie, nie mówiąc o drożdżowych zapachach. Jak już robię absolut, to po cholerę mi drożdże 10 razy mocniejsze, niż potrzebuję? Ale to tylko mój pogląd, on się być może zmieni, jak spróbuję tych gorzelniczych.
Już przyjąłem do wiadomości, że nie wszystko da się odtworzyć na nowoczesnej aparaturze, bo nie wszystko jesteśmy w stanie kontrolować ani pewnie nie do końca zdajemy sobie ze wszystkich istotnych czynników sprawę. Wtedy pozostaje po prostu trzymać się procedur dawnych mistrzów. To prawda.
A co do efektów sztucznych - można sobie wyobrazić, że zostanie zbudowane urządzenie bezpośrednio podrażniające elektrycznie nasze neuroreceptory i zdolne wywołać dowolny stan - od nieskończonej rozkoszy po skrajny ból wszystkiego, przy którym poparzenie całego ciała na 2-gi stopień to pryszcz. Wtedy zakładamy czapeczkę z elektrodami (albo wpinamy sobie wtyczkę w potylicę), bierzemy urządzenie wielkości mp3 w rękę, guziczek i już śmiejemy się ze wszystkich "ci**k", win, koniaków Hennesy za pierdyliard dolców za butelkę tak, jak teraz śmiejemy się z łopatki do piasku, za która kilkadziesiąt lat temu oddalibyśmy życie. Bez całego zbędnego sztafażu w postaci miedzianych alembików, nierdzewnych kolumn, nieziemskich lasek, jachtów wyłożonych złotem i platyną, francuskich win... A po kilku dniach ekstazy - koniec, bo zapomnieliśmy się iść wysikać, napić wody, zjeść.
Tak naprawdę, to cokolwiek robimy, robimy po to, żeby odpowiednie obszary w mózgu połechtać. To, czy zrobimy to podlewając kubki smakowe koniakiem, czy okolice płciowe innymi, kompatybilnymi dla nas okolicami płciowymi innego osobnika albo trzepiąc wielka kasiorę, kupując jacht i willę z basenem czerpiąc z tego samozadowolenie - to kwestia drugorzędna tak naprawdę. Te wszystkie doznania da się wygenerować sztucznie, tylko jeszcze nie wiemy do końca jak.
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2012
Bierzemy 20 kilo śliwek, miażdżymy je i wsypujemy do dużego naczynia(proponuje beczkę 100 l). 10 kilo cukru rozpuszczamy w 20 litrach wody i wlewamy do śliwek. Można dodać drożdży dla poprawienia fermentacji ale nie trzeba na śliwkach jest ich wystarczająco dużo. To będzie robić 14 dni lub dłużej. Po wyrobieniu należy odcisnąć sok i destylować. Z tak przygotowanego zacieru powinniśmy otrzymać ok. 12 litrów 50% śliwowicy.
Zrobiłem nastaw wg. powyższego przepisu. Wkrótce mija 14 dni i będę szykował się do destylacji. Nastaw zostanie przepuszczony przez zwykły destylator z dwoma odstojnikami. To stara data i ciężko ich przekonać do deflegmatora
Na razie nie mam swojej aparaturki i muszę działać na takiej, jaką mają znajomi.
Zastanawiam się, czy puszczać jeden raz czy dwa. Nie chcę całkowicie stracić smaku śliwki. Gotowy wyrób będzie leżakował około pół roku z wiórami dębowymi średnio palonymi 1g na 1litr.
Destylować 1 czy 2 razy?
Zrobiłem nastaw wg. powyższego przepisu. Wkrótce mija 14 dni i będę szykował się do destylacji. Nastaw zostanie przepuszczony przez zwykły destylator z dwoma odstojnikami. To stara data i ciężko ich przekonać do deflegmatora
Na razie nie mam swojej aparaturki i muszę działać na takiej, jaką mają znajomi.
Zastanawiam się, czy puszczać jeden raz czy dwa. Nie chcę całkowicie stracić smaku śliwki. Gotowy wyrób będzie leżakował około pół roku z wiórami dębowymi średnio palonymi 1g na 1litr.
Destylować 1 czy 2 razy?
Każda prawda przechodzi przez trzy etapy: najpierw jest wyśmiewana, potem zaprzeczana, a na końcu uważana za oczywistą.
Arthur Schopenhauer
Arthur Schopenhauer
-
- Posty: 1723
- Rejestracja: niedziela, 6 maja 2012, 10:18
- Ulubiony Alkohol: własne nalewki, czerwone wytrawne
- Lokalizacja: Picardie (Oise) Francja, Żywiec
- Podziękował: 81 razy
- Otrzymał podziękowanie: 253 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2012
A któż to może wiedzieć...
Trza by wziąć pod uwag dokładne parametry sprzętu i tego jak będzie prowadzony proces.
Możesz zrobić oboma sposobami, masz na tyle nastawu i za pół roku będziesz wiedział co dla Ciebie lepsze...
Ta rada miałaby sens przy dobrym nastawie ale Ty będziesz miał śliwkową cukrówkę więc przy podwójnym procesie ma szanse to być za jakiś czas pijalne.
Ps. I nie licz na taki urobek
Trza by wziąć pod uwag dokładne parametry sprzętu i tego jak będzie prowadzony proces.
Możesz zrobić oboma sposobami, masz na tyle nastawu i za pół roku będziesz wiedział co dla Ciebie lepsze...
Ta rada miałaby sens przy dobrym nastawie ale Ty będziesz miał śliwkową cukrówkę więc przy podwójnym procesie ma szanse to być za jakiś czas pijalne.
Ps. I nie licz na taki urobek
http://www.youtube.com/watch?v=xZb3jJE8pYM
-
- Posty: 1723
- Rejestracja: niedziela, 6 maja 2012, 10:18
- Ulubiony Alkohol: własne nalewki, czerwone wytrawne
- Lokalizacja: Picardie (Oise) Francja, Żywiec
- Podziękował: 81 razy
- Otrzymał podziękowanie: 253 razy
-
- Posty: 7334
- Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Swój własny
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Polska południowa
- Podziękował: 397 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1695 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2012
Przefermentowany nastaw śliwkowy postaraj się odcedzić na sicie (jeśli nie masz płaszcza) i bez klarowania wlewaj do kotła. Możesz jeszcze dodatkowo po odcedzeniu "gęstego" spróbować przefiltrować przez worek filtracyjny albo pończochę mamuśki Jeżeli masz kocioł z płaszczem to wal całość i ciesz się aromatem śliwek w destylacie
SPIRITUS FLAT UBI VULT
-
- Posty: 2739
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 308 razy
- Otrzymał podziękowanie: 432 razy
- Kontakt:
Re: Śliwowica 2009 - 2012
Wczoraj pichciłem śliwowicę ( z deflagmatorem wypełnionym zmywakami - 50cm) bez pulpy odcedziłem na sitku (bałem się jednak gotować pulpę żeby do eksplozji nie doszło - nie mieszkam na "swoim" więc lepiej unikać wszelkich problemów). Aromat w destylacie jak najbardziej obecny ale nie powiem, że jest silny jak TEN, który opisujecie (trudno opisać na forum moc aromatu ale Wasze opisy są tak napiętnowane więc domniemam że macie naprawdę wyraźny aromat). Gotując pulpę poprawił bym ZNACZNIE ten aromat ? Pytam bo kolejny baniak 30 litrowy czeka do przegonienia.
A sądzicie, że gotowanie pulpy na sitku do gotowania na parze będzie bezpieczniejsze ? (gotowanie w szybkowarze 17 l ).
A sądzicie, że gotowanie pulpy na sitku do gotowania na parze będzie bezpieczniejsze ? (gotowanie w szybkowarze 17 l ).
-
- Posty: 1723
- Rejestracja: niedziela, 6 maja 2012, 10:18
- Ulubiony Alkohol: własne nalewki, czerwone wytrawne
- Lokalizacja: Picardie (Oise) Francja, Żywiec
- Podziękował: 81 razy
- Otrzymał podziękowanie: 253 razy
-
- Posty: 499
- Rejestracja: środa, 19 gru 2012, 15:20
- Otrzymał podziękowanie: 21 razy
-
- Posty: 499
- Rejestracja: środa, 19 gru 2012, 15:20
- Otrzymał podziękowanie: 21 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2012
Witam. Na pewno kupię 3 lub nawet 4 drzewka węgierek. A czy warto kupić RENKLODE ULENE, czy ktoś z Was robił z niej śliwowice? Zastanawiam się na Cacańską lepoticą z powodu słodkości i pory dojrzewania. Czy same węgierki kupować. P.S. Nie chcę mi się czekać na pierwszą śliwowicę w sezonie do września. Na http://www.sljivovica.net/ czytałem, że lepotica też jest dobra. Co o tym sądzicie? Pozdrawiam Bartek
P.S.
Jakie drożdże dodajecie do nastawu śliwkowego? Oczywiście mówię o węgierkach które zbiera się na początku września. Pozdrawiam Bartek
P.S.
Jakie drożdże dodajecie do nastawu śliwkowego? Oczywiście mówię o węgierkach które zbiera się na początku września. Pozdrawiam Bartek
Pędzić, pić, zalegalizować.
-
- Posty: 57
- Rejestracja: poniedziałek, 20 wrz 2010, 11:45
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 10 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2012
Robiłem kilkukrotnie śliwowicę z uleny i generalnie trunek nie jest zły. Produkt finalny nie jest co prawda tak aromatyczny jak z węgierek, ale ma inne walory smakowe. Jest taki jakby "jaśniejszy" - ciężko to wytłumaczyć - i zdecydowanie delikatniejszy Starzony dębem smakuje jeszcze lepiej. Próbowałem też pół na pół węgierka/ulena i ten produkt jest godniejszy (przynajmniej dla moich kubków smakowych) niż z samej uleny.BartekBartek1 pisze: A czy warto kupić ...ULENE, czy ktoś z Was robił z niej śliwowice?