Śliwowica 2009 - 2024
-
- Posty: 139
- Rejestracja: czwartek, 1 gru 2011, 13:04
- Podziękował: 6 razy
- Otrzymał podziękowanie: 6 razy
Witajcie,
nastaw już po rurkach. Grzałem niby słabo (660 do 900W w sumie na szeregowych grzałkach) a i tak osad na grzałkach był.
Musiałem demontować z kega i szorować (najgorzej wewnątrz zawijasów grzałki).
Wtedy sobie pomyślałem, że pewnie źle (zbyt mocno) rozbiłem śliwki na papkę używając końcówki blendera.
Jakby były większe kawałki to pewnie pływały by po podgrzaniu na wierzchu. Jak Wy to robicie?
Druga sprawa, to sam już nie wiem, kolejna smakówka (tym razem odpędzona zgrubnie na PS, a potem na 4 półki kołpakowe) a jakiś ten smak nijaki. Coś tam pachnie czymś, ale zapach destylatu 60% czy 40% nijak się ma do tego zapachu czym beczka po zacierze pachnie. Beczka to super zapach śliwki, a destylat to coś tam pachnie, ale czy to śliwka, to mi ciężko się domyśleć.
Jak czytam opisy jak to ludziom wyszedł super towar i super pachnący, że normalnie śliwka w ustach podczas konsumpcji, to po moich wykonach zastanawiam się czy to oni tacy dobrzy czy ja taki kiepski, a może inwencja twórcza w opisach?
Jak to u Was z tym jest? A może ktoś ma chęć podzielić się na spróbowanie swoim towarem, to bym miał porównanie?
nastaw już po rurkach. Grzałem niby słabo (660 do 900W w sumie na szeregowych grzałkach) a i tak osad na grzałkach był.
Musiałem demontować z kega i szorować (najgorzej wewnątrz zawijasów grzałki).
Wtedy sobie pomyślałem, że pewnie źle (zbyt mocno) rozbiłem śliwki na papkę używając końcówki blendera.
Jakby były większe kawałki to pewnie pływały by po podgrzaniu na wierzchu. Jak Wy to robicie?
Druga sprawa, to sam już nie wiem, kolejna smakówka (tym razem odpędzona zgrubnie na PS, a potem na 4 półki kołpakowe) a jakiś ten smak nijaki. Coś tam pachnie czymś, ale zapach destylatu 60% czy 40% nijak się ma do tego zapachu czym beczka po zacierze pachnie. Beczka to super zapach śliwki, a destylat to coś tam pachnie, ale czy to śliwka, to mi ciężko się domyśleć.
Jak czytam opisy jak to ludziom wyszedł super towar i super pachnący, że normalnie śliwka w ustach podczas konsumpcji, to po moich wykonach zastanawiam się czy to oni tacy dobrzy czy ja taki kiepski, a może inwencja twórcza w opisach?
Jak to u Was z tym jest? A może ktoś ma chęć podzielić się na spróbowanie swoim towarem, to bym miał porównanie?
Woxy
-
- Posty: 5
- Rejestracja: środa, 27 lip 2016, 12:34
Re: Śliwowica 2009 - 2016
Dziękuje bardzo Panowie za odpowiedź, ale nastawiłem według mojego przepisu jakieś 5tyg. temu i zobaczymy za tydzień co z tego wyszło.
Destylować będę w sposób opisany tutaj na forum na kolumnie bez zimnych palców. Mianowicie dużo miedzi (sprężynek własnej roboty) i z 8 druciaków z lidla. Za pierwszym razem nie odbieram przedgonów tylko ciągnę ile się da dopiero za 2 razem odbieram dokładnie serce. Tylko teraz się zastanawiam czy z dna wziąć i te pestki , skórki puścić na tradycyjnym pot still (płaszcz wodny) a potem dodać to do drugiego przejścia na kolumnie? Czy nie warto?
Pozdrawiam
Destylować będę w sposób opisany tutaj na forum na kolumnie bez zimnych palców. Mianowicie dużo miedzi (sprężynek własnej roboty) i z 8 druciaków z lidla. Za pierwszym razem nie odbieram przedgonów tylko ciągnę ile się da dopiero za 2 razem odbieram dokładnie serce. Tylko teraz się zastanawiam czy z dna wziąć i te pestki , skórki puścić na tradycyjnym pot still (płaszcz wodny) a potem dodać to do drugiego przejścia na kolumnie? Czy nie warto?
Pozdrawiam
-
- Posty: 2382
- Rejestracja: czwartek, 9 maja 2013, 22:40
- Podziękował: 630 razy
- Otrzymał podziękowanie: 584 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2016
Śliwki puszczam tylko raz na 3 półkach i coś tam czuć ale d..y nie urywa. Na początku robiłem na dwa razy i było gorzej.
Mam podobnie i odnoszę wrażenie, że to w znacznej mierze inwencja autorów.woxy pisze: Druga sprawa, to sam już nie wiem, kolejna smakówka (tym razem odpędzona zgrubnie na PS, a potem na 4 półki kołpakowe) a jakiś ten smak nijaki. Coś tam pachnie czymś, ale zapach destylatu 60% czy 40% nijak się ma do tego zapachu czym beczka po zacierze pachnie. Beczka to super zapach śliwki, a destylat to coś tam pachnie, ale czy to śliwka, to mi ciężko się domyśleć.
Jak czytam opisy jak to ludziom wyszedł super towar i super pachnący, że normalnie śliwka w ustach podczas konsumpcji, to po moich wykonach zastanawiam się czy to oni tacy dobrzy czy ja taki kiepski, a może inwencja twórcza w opisach?
Śliwki puszczam tylko raz na 3 półkach i coś tam czuć ale d..y nie urywa. Na początku robiłem na dwa razy i było gorzej.
-
online
- Posty: 7331
- Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Swój własny
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Polska południowa
- Podziękował: 397 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1694 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2016
Koledzy. Destylaty owocowe to nie perfumy żeby zapach unosił się powietrzu już po otwarciu butelki a smak jest tak indywidualną sprawą, że jeden będzie się zachwycał destylatem po jednokrotnym przebiegu z pot stilla a drugi powie, że to gówniany bimber.
Wlejcie sobie taką śliwowicę do gorącej herbaty i wtedy powąchajcie A co do smaku... piłem już różne śliwowice i jedno co mogę powiedzieć to, że smakowały mi tylko te, które nie pozostawiały po przełknięciu gorzkawego posmaku w gardle. Niestety, przy destylacji śliwowicy można złapać trochę przedgonów ale zbyt głęboko pociągnięte serce i pogony w destylacie, zepsują efekt naszych wysiłków.
Takie jest moje zdanie
Wlejcie sobie taką śliwowicę do gorącej herbaty i wtedy powąchajcie A co do smaku... piłem już różne śliwowice i jedno co mogę powiedzieć to, że smakowały mi tylko te, które nie pozostawiały po przełknięciu gorzkawego posmaku w gardle. Niestety, przy destylacji śliwowicy można złapać trochę przedgonów ale zbyt głęboko pociągnięte serce i pogony w destylacie, zepsują efekt naszych wysiłków.
Takie jest moje zdanie
SPIRITUS FLAT UBI VULT
-
- Posty: 2382
- Rejestracja: czwartek, 9 maja 2013, 22:40
- Podziękował: 630 razy
- Otrzymał podziękowanie: 584 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2016
K..wa , to najlepsza śliwowica z moich zrobionych dotychczas i chyba wszystkich degustowanych. Wielkie dzięki .
W przyszłym roku zamówię takie same zgniłki i spleśniałce .
Mój dostawca jajek przytargał mi na rowerze 50kg śliwek "spadów". Chyba zbierał je grabiami i łopatą sadząc po zawartości. Jajka ma doskonałe więc chciał nie chciał kupiłem to gówno po 50gr/kg. Postąpiłem zgodnie z Twoimi radami i właśnie degustuję efekt końcowy.kubafant pisze:Podzielę się swoimi skromnymi doświadczeniami i wiedzą o wyrobie śliwowicy. Nie rozcinam owoców, nie dryluję ich, nie obcinam ogonków, nie wybieram nadpleśniałych (chyba, że owoc jest ewidentnie zgniły). Czas zapełnienia stulitrowej beczki został zredukowany do godziny, w porywach dwóch.
Teraz chwila na twierdzenie niepopularne, ale bardzo ważne, jeżeli idzie o jakość wyrobu końcowego. Wszystkie śliwki idą do beki, a następnie kotła wraz z pestkami, z których mniejsza lub większa część jest dodatkowo rozłupana - pożądany, choć uboczny efekt "otwierania" śliwek.
Biorę przeto odważoną ilość śliwek w skrzynkach, warzę wodę w garnku (2-3l). Napełniam siatkę do frytek owocami i wkładam na paręnaście sekund do wrzątku. Owoce sparzają się - giną pleśnie, dzikie drożdże i bakterie mogące potencjalnie zakazić nastaw octem. Skórka napina się prawie do pęknięcia, przez co łatwiej jest otworzyć owoc.
.......................................................................................................................
Mam nadzieję, że moje metody okażą się pomocne. Pozdrawiam!
K..wa , to najlepsza śliwowica z moich zrobionych dotychczas i chyba wszystkich degustowanych. Wielkie dzięki .
W przyszłym roku zamówię takie same zgniłki i spleśniałce .
-
- Posty: 1261
- Rejestracja: niedziela, 29 wrz 2013, 11:17
- Podziękował: 29 razy
- Otrzymał podziękowanie: 240 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2016
Z tego co ja wyczytałem to faktycznie najlepsze są spady, ale niekoniecznie te co otoczyły się już kożuszkiem Owoc powinien się rozpadać ale nie być zgnity. Coś co typowo bierzesz na dżem. Tak było w jednym temacie odnośnie palinki na homedistiller. U nas też ktoś już pisał o śliwowicy ze spadów z tego co pamiętam "ze łzami w oczach"
Coś w tym jest, w takich owocach jest już pewnie mniej wody, procesy gnilne zaczęły się już delikatnie - któż wie jakie aromaty to oddaje do śliwek? Niestety większość z nas nie ma własnego sadu, żeby poczekać na takie śliwki. A kupne, jak to kupne. Część jest OK, część zielona... A to co Szlumf napisał - to jest kolejny argument za tym, żeby wody i cukru do owoców nie dodawać. Lepiej mniej, a lepsze
Coś w tym jest, w takich owocach jest już pewnie mniej wody, procesy gnilne zaczęły się już delikatnie - któż wie jakie aromaty to oddaje do śliwek? Niestety większość z nas nie ma własnego sadu, żeby poczekać na takie śliwki. A kupne, jak to kupne. Część jest OK, część zielona... A to co Szlumf napisał - to jest kolejny argument za tym, żeby wody i cukru do owoców nie dodawać. Lepiej mniej, a lepsze
-
- Posty: 414
- Rejestracja: środa, 29 sty 2014, 10:57
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: podlaskie
- Podziękował: 81 razy
- Otrzymał podziękowanie: 103 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2016
Jestem początkujący, bo nie robię dużo. Śliwowicę robiłem może ze trzy razy. Zawsze było dużo cukru,za dużo, piekący lub ostry smak po przełknięciu. Destylowana raz na 20 cm miedzi. Z tegorocznej jestem najbardziej zadowolony, nawet żona pochwaliła. Cukru dałem bardzo mało 1,5 kg na starcie na 45 litrów końcowego nastawu. Nie wiem ile było wagowo owoców -przestałem liczyć. Wszystko stąd, że nie mając odrazu całości owoców, dorzucałem stopniowo spady z drzew w niewielkich ilościach tak po2-3 kg. d o beczki i tak przez kilka tygodni. To było ciekawe doświadczenie, wszystko przefermentowało do końca, tak że z wierzchu był pachnący płyn, a poniżej pulpa i pestki. Nie uległo zaoctowaniu chociaż wkoło latało mnóstwo muszek, a beczka stała na zewnątrz gdzie temp.wahała się jak na huśtawce. Destylacja bez pestek oczywiście. Na marginesie podszedłem do sprawy niehlujnie, nie przestrzehając powiedzmy przepisów, a efekt był zadowalający. Smak mogę porównać z Monasterką, którą czasami pijam. Monasterka =6,moja śliwowica =4 i byłem zadowolony.
Gdy wszyscy myślimy tak samo, nikt nie myśli. W.Lipman
-
- Posty: 110
- Rejestracja: czwartek, 14 sie 2014, 09:34
- Podziękował: 9 razy
- Otrzymał podziękowanie: 5 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2016
Panowie, ja jutro mam zamiar zrobić pierwszy przepęd. Śliwka mieszaniec, mocno dojrzała, poobijana i słodka jak cholera. Mniej niż kilo cukru na 10 kg ślwki, mam nadzieję, że będzie pycha. Nastaw był mega intensywny, chcę zrobić dwa opędy bez reluksu i z minimalną (30cm) ilością wypełnienia. Macie jakieś rady( kolumna cm) ?
-
- Posty: 89
- Rejestracja: piątek, 9 paź 2015, 01:34
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Podziękował: 10 razy
- Otrzymał podziękowanie: 7 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2016
Witam kolegów ,ja poszedłem jeszcze bardziej na skróty : 4 kg śliwek zasypałem cukrem w ilości 2 kg,i tak stało około tygodnia przykryte szmatką :meszki leciały- soki puściły.Po tygodniu wrzuciłem to do zakręcanego słoja i zalałem 1 litrem psoty 95%.Po paru dniach zauważyłem że ubyło śliwek ;żonie posmakowało.Wtedy dolałem jeszcze do pełna bimbru i zostawiłem to na 2 miesiące .Dziś zlałem to przez bardzo drobną siatkę .No i próba generalna ,po szklance zakręciło mi się w głowie smak jak i zapach zajebisty ,nawet nie za słodkie jak w sam ras ,tylko troszkę mało .
-
- Posty: 57
- Rejestracja: poniedziałek, 20 wrz 2010, 11:45
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 10 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2016
W moim przypadku kocioł z płaszczem, jeden odpęd na wzmocnionym do ok 14-15 % wsadzie i kończę w okolicach 94 w kotle. W ty roku pociągnąłem do ok 95 i boję się że to już nie będzie to czego chciałem bo lekki pogonowy zapach się wkradł chociaż surówka rozcieńczona do trochę poniżej 40% w smaku już się nieźle zapowiada.
Zgadzam się w zupełności, ale na bazie tej wypowiedzi chciałbym pociągnąć ten wątek i zapytać Cię i przy okazji innych przy jakiej temp. w kotle wg Was już zaczynają się pogony. Innymi słowy przy jakiej temp. kończycie odbierać serce? Oczywiście jest metoda słoiczkowa ale ktoś kto przeprowadził naście czy dziesiąt destylacji swoje zdanie sobie już wyrobił.radius pisze:... Niestety, przy destylacji śliwowicy można złapać trochę przedgonów ale zbyt głęboko pociągnięte serce i pogony w destylacie, zepsują efekt naszych wysiłków.
Takie jest moje zdanie
W moim przypadku kocioł z płaszczem, jeden odpęd na wzmocnionym do ok 14-15 % wsadzie i kończę w okolicach 94 w kotle. W ty roku pociągnąłem do ok 95 i boję się że to już nie będzie to czego chciałem bo lekki pogonowy zapach się wkradł chociaż surówka rozcieńczona do trochę poniżej 40% w smaku już się nieźle zapowiada.
-
online
- Posty: 7331
- Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Swój własny
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Polska południowa
- Podziękował: 397 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1694 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2016
Ja akurat nie sprawdzam temperatury w kotle, gdyż destyluję z lekkim refluksem na swoim sprzęcie - http://alkohole-domowe.com/forum/post74316.html#p74316 i regulując nim odbieram destylat w przedziale 80 - 50% posługując się papugą.
Wszystko słabsze traktuję jako pogon i idzie to rektyfikacji.
Wszystko słabsze traktuję jako pogon i idzie to rektyfikacji.
SPIRITUS FLAT UBI VULT
Re: Śliwowica 2009 - 2016
Nowicjusz pierwszy sezon , destyluję na pot-still {DESTLATORY MIEDZIANE}, jestem po kilku gotowaniach śliwek (beczka ponad 200 litrów nastawu śliwkowego) wnioski dotychczasowe przy porcji nastawu 20-25 litrów:
-pierwsze 150 ml przeznaczam do mycia szyb itp.
-kolejne ok 300 odbieram podzielone do analizy zapachowej i smakowej na następny dzień - los rózny
-po tym właściwie z czystym sumieniem i prawie na pewniaka odbieram to co najlepsze ... niemniej dalej dziele na porcje ( 500 ml )
-kiedy wskaźnik zaczyna się zbliżać do 60% znowu odbieram małe porcje max 250 ml (zapach destylatu wówczas nabiera nuty, która niezbyt mi się podoba ) odbieram tak po 250 ml do 55%. Los tych porcji bywa różny ( niemniej raczej nie warto sobie tym psuć "serca " i lądują albo w następnym gotowaniu albo je "dębie" ( z przeznaczeniem na rozdanie znajomym i rodzinie, tego naj naj dobrego mi szkoda )
- wszystko co poniżej 55% lecę już bez wnikania w jedno naczynie (do następnego gotowania przeznaczam)
Ogólnie zajęcie przyjemne i wdzięczne, 100% satysfakcji z otrzymanych dotychczas rezultatów (aczkolwiek rezultaty leżakują).
Ps. czy jest jakieś pozdrowienie bimbrowników, analogiczne do myśliwskiego "dasz bór"? Np. "niech MOC będzie z tobą".
-pierwsze 150 ml przeznaczam do mycia szyb itp.
-kolejne ok 300 odbieram podzielone do analizy zapachowej i smakowej na następny dzień - los rózny
-po tym właściwie z czystym sumieniem i prawie na pewniaka odbieram to co najlepsze ... niemniej dalej dziele na porcje ( 500 ml )
-kiedy wskaźnik zaczyna się zbliżać do 60% znowu odbieram małe porcje max 250 ml (zapach destylatu wówczas nabiera nuty, która niezbyt mi się podoba ) odbieram tak po 250 ml do 55%. Los tych porcji bywa różny ( niemniej raczej nie warto sobie tym psuć "serca " i lądują albo w następnym gotowaniu albo je "dębie" ( z przeznaczeniem na rozdanie znajomym i rodzinie, tego naj naj dobrego mi szkoda )
- wszystko co poniżej 55% lecę już bez wnikania w jedno naczynie (do następnego gotowania przeznaczam)
Ogólnie zajęcie przyjemne i wdzięczne, 100% satysfakcji z otrzymanych dotychczas rezultatów (aczkolwiek rezultaty leżakują).
Ps. czy jest jakieś pozdrowienie bimbrowników, analogiczne do myśliwskiego "dasz bór"? Np. "niech MOC będzie z tobą".
-
- Posty: 5376
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 666 razy
- Kontakt:
Re: Śliwowica 2009 - 2016
"Alkoha". Sporo ludzi tak PW zaczyna, więc chyba się przyjęłochyba jeszcze jakieś ma powiedzonko
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
- Posty: 45
- Rejestracja: środa, 3 lut 2016, 15:01
- Ulubiony Alkohol: Rum
- Status Alkoholowy: Zaciermistrz
- Lokalizacja: Białystok
- Podziękował: 7 razy
- Otrzymał podziękowanie: 22 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2016
Kolego kmarian, mam podobne doświadczenia: robiłem raz nastaw ze śliwek odmiany mieszaniec; nie mogę powiedzieć, żeby nie przypominała śliwowicy, ale to zdecydowanie nie to. Śliwki węgierki nadają trunkowi charakterystyczny smak i aromat - a i w obrębie tej odmiany są różne "szczepy", podobnie jak w przypadku winogron. Ponoć najlepsze są stare węgierki, z odmiany o drobnych, słodkich owocach. Niestety, jakbym miał tak wybrzydzać z surowcami, niewiele bym otrzymał.
Osobiście nie mam problemu z zaopatrzeniem się w śliwki (w inne owoce również, jedynie z winogronami bywa różnie). Skupuję przejrzałe owoce od kilku sprzedawców, którzy mają swoje stragany pod różnymi sklepami. Dostaję po południu telefon i przyjeżdżam odebrać to, co się już miałoby zostać wyrzucone. Podwójna korzyść - towar doskonały (przejrzały, słodki, sam się niemal rozgniata) i cena śmieszna, zazwyczaj nieprzekraczająca złotówki za kilogram.
Oprócz tego odwiedzam co kilka dni Giełdę Rolno-Towarową, tam również zawsze zgarniam parę skrzyneczek.
To wszystko oczywiście latem, w sezonie.
Zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma dostęp do tego rodzaju okazji: ja mieszkam w Białymstoku, a zatem mogę przebierać jak w ulęgałkach. Postaraj się poszukać w okolicy miejsca, gdzie organizuje się targ - zazwyczaj przyjeżdża tam sporo rolników ze swoimi towarami. Często też pod sklepami spożywczymi stoi "babcia" ze swoimi owocami i warzywami w skrzynkach. W samych sklepach również chętnie oddają przejrzałe owoce. Wystarczy zasięgnąć języka i ewentualnie przyobiecać udział w zyskach
Pozdrawiam!
Osobiście nie mam problemu z zaopatrzeniem się w śliwki (w inne owoce również, jedynie z winogronami bywa różnie). Skupuję przejrzałe owoce od kilku sprzedawców, którzy mają swoje stragany pod różnymi sklepami. Dostaję po południu telefon i przyjeżdżam odebrać to, co się już miałoby zostać wyrzucone. Podwójna korzyść - towar doskonały (przejrzały, słodki, sam się niemal rozgniata) i cena śmieszna, zazwyczaj nieprzekraczająca złotówki za kilogram.
Oprócz tego odwiedzam co kilka dni Giełdę Rolno-Towarową, tam również zawsze zgarniam parę skrzyneczek.
To wszystko oczywiście latem, w sezonie.
Zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma dostęp do tego rodzaju okazji: ja mieszkam w Białymstoku, a zatem mogę przebierać jak w ulęgałkach. Postaraj się poszukać w okolicy miejsca, gdzie organizuje się targ - zazwyczaj przyjeżdża tam sporo rolników ze swoimi towarami. Często też pod sklepami spożywczymi stoi "babcia" ze swoimi owocami i warzywami w skrzynkach. W samych sklepach również chętnie oddają przejrzałe owoce. Wystarczy zasięgnąć języka i ewentualnie przyobiecać udział w zyskach
Pozdrawiam!
Qui bibit, sanctus est.
-
- Posty: 744
- Rejestracja: środa, 26 lut 2014, 19:16
- Ulubiony Alkohol: swój
- Lokalizacja: Beskid Niski
- Podziękował: 94 razy
- Otrzymał podziękowanie: 97 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2016
Dzięki @kubafant. Ja już kapcanieję na potęgę. Nie przyszło mi do głowy, żeby się na zakupy wybrać. Szukałem sadów, jak już fajne śliwki znalazłem to właściciel okazywał się psem ogrodnika, co sam nie zje i drugiemu nie da. Było kilka starych sadów bez domostw, tam super owoce były, już ich jednak nie ma, wykarczowane.
Pomysł dałeś mi dobry. Skoro po truskawki idę do "szczęki", dlaczego za węgierką się nie przespacerować?
Żeby tylko węgierka latoś obrodziła.
Pomysł dałeś mi dobry. Skoro po truskawki idę do "szczęki", dlaczego za węgierką się nie przespacerować?
Żeby tylko węgierka latoś obrodziła.
-
- Posty: 304
- Rejestracja: niedziela, 29 gru 2013, 16:40
- Podziękował: 89 razy
- Otrzymał podziękowanie: 42 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2016
Odświeżając temat chciałbym się poradzić doświadczonych użytkowników, mianowicie robiąc wczoraj porządki w piwnicy stwierdzam że mam ponad 20l śliwowicy 60-65% 10 litrów wydaję się być idealne ale lekko ostre, pozostała ilość niby też ok ale coś tam mi zalatuje innym niż śliwka. I teraz pytanie do ilu % rozrobić te 20l 65% i jak to puścić drugi raz ? Pierwszy raz gotowałem w płaszczu całą pulpe na 30cm miedzi i 70cm pustej rury na full otwarty zaworku w głowicy aabratka. A teraz drugi raz odbierać na full otwartym OLM a LM kropelkowo przedgony ??? Nie chcę stracić cennego aromatu śliwkowego
-
- Posty: 3836
- Rejestracja: czwartek, 20 paź 2016, 20:04
- Krótko o sobie: Degustator z powołania :-)
- Ulubiony Alkohol: DIY
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Lokalizacja: południowa Wielkopolska
- Podziękował: 283 razy
- Otrzymał podziękowanie: 463 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2016
Nie wiem jak robi się to z OLM-em bo go nie posiadam,ale na LM-ie po długiej stabilizacji odbieram kropelkowo przedgony i gdy leci już coś co mnie satysfakcjonuję otwieram LMa na maksa i odbieram do 94,3 stopnia na głowicy. Potem przykręcam delikatnie zaworek aby wymusić delikatny refluks (temp. na głowicy około 90-91 stopni) i tak odbieram jeszcze do 96,5 stopnia w kegu. Potem zmieniam naczynie i rektyfikuję to co pozostało do końca.
Pozdrawiam
Darek
Darek
-
- Posty: 304
- Rejestracja: niedziela, 29 gru 2013, 16:40
- Podziękował: 89 razy
- Otrzymał podziękowanie: 42 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2016
@ Pretender tego się właśnie obawiam, 10l mam w idealnym aromacie ale lekko jak gdyby ostrym więc chyba je zostawię w spokoju. A pozostałe 12-15l puszczę tak jak @Doody radzi, zobaczymy co wyjdzie. Dostałem w grudniu flaszkę śliwowicy od Maurera w prezencie i chciałbym otrzymać coś podobnego, tzn. 70% śliwowica, w zapachu czuć tylko śliwkę, zero ostośći podczas picia... to chciałbym właśnie osiągnąć
Mam już wszystko przygotowane i zrobię to tak: rozcieńczę do 20%, dam 30cm miedzi, 50 pustej rury, wziernik + w nim 3zmywaki i głowica. Wszystkie "kupne" śliwowice destylują dwa razy i jakoś aromatów nie tracą
Mam już wszystko przygotowane i zrobię to tak: rozcieńczę do 20%, dam 30cm miedzi, 50 pustej rury, wziernik + w nim 3zmywaki i głowica. Wszystkie "kupne" śliwowice destylują dwa razy i jakoś aromatów nie tracą
-
- Posty: 3836
- Rejestracja: czwartek, 20 paź 2016, 20:04
- Krótko o sobie: Degustator z powołania :-)
- Ulubiony Alkohol: DIY
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Lokalizacja: południowa Wielkopolska
- Podziękował: 283 razy
- Otrzymał podziękowanie: 463 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2016
Aromat pozostaje ale też nie ujawnia się od razu. Polecam zadębić gotowy destylat ale nie mocno palonym dębem a jedynie lekko palonym lub nawet surowym. Śliwowica ma mieć lekko słomkowy kolor. Ostrości też nie pozbędziesz się jedynie podwójną destylacją, śliwka musi poleżeć co najmniej kilka miesięcy aby jej smak się ułożył i wyłagodniał. Moja śliwka z 2016 roku z września była niepijalna do marca tego roku, kiedy to została bezczelnie wypita w niecałe 3 tygodnie
Pozdrawiam
Darek
Darek
-
- Posty: 5230
- Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
- Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
- Podziękował: 1292 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2744 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2016
Ujął bym to tak.
To nie kwestia czy jest więcej aromatu po jednym gotowaniu czy po drugim. Bo ma sens tak jednokrotne jak i wielokrotne gotowanie. I to czy coś nam zostanie z aromatów zależy tylko i wyłącznie od rodzaju sprzętu, a przede wszystkim operatora.
Najgorzej mają Ci co używają kolumn z wypełnieniem. Tutaj rzeczywiście tylko jednokrotne gotowanie ma sens. Bo niestety ale wypełnienie potrafi sporo odciąć. I to w sposób nie do odzyskania. Kolumna z wypełnieniem - niestety - ale pozostaje w tyle za sprzętem dedykowanym. W czasie gdy jeszcze pracowałem tylko na kolumnie wypełnionej eksperymentowałem z różnymi konfiguracjami. Aż w końcu doszedłem do momentu iż pracowałem tylko na pustej kolumnie. Wypełnienie pozostawiałem tylko nad OLM. A to tylko celem odseparowania przedgonów.
Koledzy którzy mają obojętnie czy to będzie alembik czy półkowa już mają łatwiej. Wiem z własnego doświadczenie, że pracując na takim sprzęcie nie ma obawy czy gotujemy raz czy dwa razy. Bo za każdym razem otrzymujemy coś innego. Ale jest to ciągle bardzo dobry trunek. I to od nas zależy na czym nam zależy... Odpowiednio operując sprzętem zatrzymujemy i jednocześnie możemy pozbyć się tego co tylko chcemy.
Zauważyłem, że mimo iż na początku może się wydawać, że po drugim razie straciliśmy za dużo (piszę o półkowej) to jednak po czasie (kilka miesięcy) okazuje się że w butelce mamy aromatyczny i smaczny trunek. Dużą rolę (powtarzam to po raz kolejny) spełnia też woda użyta do rozcieńczania.
Ja próbowałem dwóch wersji destylowania na dwa gotowania. I obydwie się sprawdziły in plus.
Pierwsza wersja to odpęd na alembiku i "doczyszczanie na półkowej" i druga - odpęd na półkowej (bez refluksu i barbotażu) i "doczyszczanie" już w/g reguł sztuki.
Porównywałem z trunkami gotowanymi tylko na raz i różnicę dało się wyczuć. Jednak nie polega to na tym, że odczuwa się iż gotując na dwa razy coś straciłem. Wręcz przeciwnie.
To nie kwestia czy jest więcej aromatu po jednym gotowaniu czy po drugim. Bo ma sens tak jednokrotne jak i wielokrotne gotowanie. I to czy coś nam zostanie z aromatów zależy tylko i wyłącznie od rodzaju sprzętu, a przede wszystkim operatora.
Najgorzej mają Ci co używają kolumn z wypełnieniem. Tutaj rzeczywiście tylko jednokrotne gotowanie ma sens. Bo niestety ale wypełnienie potrafi sporo odciąć. I to w sposób nie do odzyskania. Kolumna z wypełnieniem - niestety - ale pozostaje w tyle za sprzętem dedykowanym. W czasie gdy jeszcze pracowałem tylko na kolumnie wypełnionej eksperymentowałem z różnymi konfiguracjami. Aż w końcu doszedłem do momentu iż pracowałem tylko na pustej kolumnie. Wypełnienie pozostawiałem tylko nad OLM. A to tylko celem odseparowania przedgonów.
Koledzy którzy mają obojętnie czy to będzie alembik czy półkowa już mają łatwiej. Wiem z własnego doświadczenie, że pracując na takim sprzęcie nie ma obawy czy gotujemy raz czy dwa razy. Bo za każdym razem otrzymujemy coś innego. Ale jest to ciągle bardzo dobry trunek. I to od nas zależy na czym nam zależy... Odpowiednio operując sprzętem zatrzymujemy i jednocześnie możemy pozbyć się tego co tylko chcemy.
Zauważyłem, że mimo iż na początku może się wydawać, że po drugim razie straciliśmy za dużo (piszę o półkowej) to jednak po czasie (kilka miesięcy) okazuje się że w butelce mamy aromatyczny i smaczny trunek. Dużą rolę (powtarzam to po raz kolejny) spełnia też woda użyta do rozcieńczania.
Ja próbowałem dwóch wersji destylowania na dwa gotowania. I obydwie się sprawdziły in plus.
Pierwsza wersja to odpęd na alembiku i "doczyszczanie na półkowej" i druga - odpęd na półkowej (bez refluksu i barbotażu) i "doczyszczanie" już w/g reguł sztuki.
Porównywałem z trunkami gotowanymi tylko na raz i różnicę dało się wyczuć. Jednak nie polega to na tym, że odczuwa się iż gotując na dwa razy coś straciłem. Wręcz przeciwnie.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
-
- Posty: 3836
- Rejestracja: czwartek, 20 paź 2016, 20:04
- Krótko o sobie: Degustator z powołania :-)
- Ulubiony Alkohol: DIY
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Lokalizacja: południowa Wielkopolska
- Podziękował: 283 razy
- Otrzymał podziękowanie: 463 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2016
Widzę, że Leszku też zauważyłeś, że często to co otrzymujemy bezpośrednio po destylacji, ni jak się ma do produktu który "swoje" odleżał. Ile razy wąchałem jabłkowicę po drugim gotowaniu twierdząc "chyba trzeba będzie z tego spirytus zrobić", ale już po 3-4 tygodniach z destylatu wydobywał się fajny aromat a i smak nabrał owocowej mocy.
Pozdrawiam
Darek
Darek
-
- Posty: 5230
- Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
- Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
- Podziękował: 1292 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2744 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2016
Od czasu jak pokazało się OLM to od razu użyłem go do pracy przy destylatach. Na początku - po wielu próbach - była pusta kolumna. OLM użyłem z jednego powodu. Aby odebrać w jak najlepszy sposób przedgony. I to się udaje znakomicie. Mamy przedgony pod pełną kontrolą.
Obecnie OLM używam także do półkowej, a w pewnym sensie także do alembika.
Wracając do twojego pytania. W konfiguracji jaką opisujesz odbiorem LM odbierałbym tylko przedgony. Podobnie jak przy rektyfikacji. Po czym przechodząc do odbioru gonu z OLM odkręciłbym zaworek na maksa odbierałbym gon - kierując sie alkoholomierzem (także węchem, smakiem, zmianą mocy grzania)). Końcówkę jako spirytus pogonowy podobnie jak przedgony z LM'a.
Sprawdzone i polecam wszystkim. W ten sposób z odrobiną cierpliwości można spokojnie poprzestać nawet na jednym gotowaniu. To już do jednak pozostawiam każdemu do osobistego wyboru.
Jest jedno ale, na które chciałbym zwrócić uwagę. Gotując gęste zalecałbym dłuższe wygotowywanie na samym początku. A to dlatego, żeby nastaw nam się dokładnie przegotował i oddał wszystkie niechciane przedgony. jak wiecie gęste potrafi się gotowac bardzo długo. aby uzyskać jednakową temperaturę w całej swojej objętości. Gdy na tym etapie się zbytnio pospieszymy to może się zdażyć, że załapiemy jakieś tam resztki frakcji lekkich.
Zauważyłem też jedną prawidłowość. Żle odebrane przedgony mszczą się okrutnie w destylatach przechowywanych w słojach.
Obecnie OLM używam także do półkowej, a w pewnym sensie także do alembika.
Wracając do twojego pytania. W konfiguracji jaką opisujesz odbiorem LM odbierałbym tylko przedgony. Podobnie jak przy rektyfikacji. Po czym przechodząc do odbioru gonu z OLM odkręciłbym zaworek na maksa odbierałbym gon - kierując sie alkoholomierzem (także węchem, smakiem, zmianą mocy grzania)). Końcówkę jako spirytus pogonowy podobnie jak przedgony z LM'a.
Sprawdzone i polecam wszystkim. W ten sposób z odrobiną cierpliwości można spokojnie poprzestać nawet na jednym gotowaniu. To już do jednak pozostawiam każdemu do osobistego wyboru.
Jest jedno ale, na które chciałbym zwrócić uwagę. Gotując gęste zalecałbym dłuższe wygotowywanie na samym początku. A to dlatego, żeby nastaw nam się dokładnie przegotował i oddał wszystkie niechciane przedgony. jak wiecie gęste potrafi się gotowac bardzo długo. aby uzyskać jednakową temperaturę w całej swojej objętości. Gdy na tym etapie się zbytnio pospieszymy to może się zdażyć, że załapiemy jakieś tam resztki frakcji lekkich.
Zauważyłem też jedną prawidłowość. Żle odebrane przedgony mszczą się okrutnie w destylatach przechowywanych w słojach.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
-
- Posty: 17
- Rejestracja: środa, 28 wrz 2016, 19:56
- Krótko o sobie: Jedz, tańcz i pij póki ci wystarczy sił
Baw się za dwóch póki nie przeszkadza brzuch
W pogodne dni i gdy życie z ciebie drwi
Śmiej się i za kufel chwyć - Ulubiony Alkohol: Domowej roboty trunki
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: lubelskie
- Podziękował: 5 razy
- Otrzymał podziękowanie: 10 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2016
Witam
Mam pytanie odnośnie fermentowania nastawu na śliwowice. Czy ktoś z was próbował zatopić pulpę jak to robią winiarze. Przez nałożenie na wierzch pulpy sita i obciążenie. By wszystko utonęło pod wpływem ciężaru. A na wierzchu żeby pozostał sok który tak łatwo ie ulega zakażeniom.
Mam pytanie odnośnie fermentowania nastawu na śliwowice. Czy ktoś z was próbował zatopić pulpę jak to robią winiarze. Przez nałożenie na wierzch pulpy sita i obciążenie. By wszystko utonęło pod wpływem ciężaru. A na wierzchu żeby pozostał sok który tak łatwo ie ulega zakażeniom.
-
- Posty: 304
- Rejestracja: niedziela, 29 gru 2013, 16:40
- Podziękował: 89 razy
- Otrzymał podziękowanie: 42 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2016
A więc tak, 12l ~66% śliwowicy rozrobiłem wczoraj do 20% i pogoniłem drugi raz. Po wielu cennych radach i sugestiach kolegów postanowiłem puścić to na 80cm pustej rury, na to dałem 30cm moduł OLM z 35-40cm sprężynek, tak do połowy wziernika. Główny gon postanowiłem odbierać tylko z OLM (jeszcze przed postem lesgo58), gdy przeczytałem post wiedziałem że dobrze zrobiłem. po długiej stabilizacji, kilku zrzutach jeziorka odebrałem ponad 0,7 przedgonów, a przez cały proces jeszcze ukapało ponad 300ml. Odbierałem do 95,5 w kegu, wszystko dzieliłem w małe butelki 0,3 0,5 max. Dzisiaj po zlaniu wszystkiego w jedną butle uzbierałem ponad 5l ponad 65%, w sumie został mi jeszcze z 1,5 litra ale to musi się odleżeć bo jakoś mi na dzień dzisiejszy nie podchodzi. Ostatni litr i pierwsze 0,6l z początku OLM.
Reasumując, drugie pędzenie pomogło na plus smaku i bukietu aromatu, wiem już że następne owocówki i zbożówki będę robił właśnie w ten sposób i chyba na raz... a w przyszłym sezonie śliwkowym może już będę miął gotową kolumnę półkową i wtedy świat się zmieni
Reasumując, drugie pędzenie pomogło na plus smaku i bukietu aromatu, wiem już że następne owocówki i zbożówki będę robił właśnie w ten sposób i chyba na raz... a w przyszłym sezonie śliwkowym może już będę miął gotową kolumnę półkową i wtedy świat się zmieni
-
- Posty: 253
- Rejestracja: poniedziałek, 12 lip 2010, 21:53
- Podziękował: 127 razy
- Otrzymał podziękowanie: 16 razy
Re: Śliwowica 2009 - 2016
Bardzo dobry pomysł, warto spróbować.Spiritussamogon pisze:Czy ktoś z was próbował zatopić pulpę jak to robią winiarze. Przez nałożenie na wierzch pulpy sita i obciążenie. By wszystko utonęło pod wpływem ciężaru. A na wierzchu żeby pozostał sok który tak łatwo ie ulega zakażeniom.