Rocznica 1410 - Grunwald ;)
Regulamin forum
W tym dziale można rozmawiać na luzie o wielu tematach.
Obowiązuje zakaz poruszania tematów POLITYCZNYCH. Tematy takie będą kasowane lub moderowane.
W tym dziale można rozmawiać na luzie o wielu tematach.
Obowiązuje zakaz poruszania tematów POLITYCZNYCH. Tematy takie będą kasowane lub moderowane.
-
Autor tematu - Posty: 1412
- Rejestracja: poniedziałek, 2 sty 2012, 02:50
- Ulubiony Alkohol: Whiskey
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Lokalizacja: Władysławowo woj.pomorskie
- Podziękował: 523 razy
- Otrzymał podziękowanie: 124 razy
- Kontakt:
Witam...
Koledzy jutro mija kolejna rocznica bitwy pod Grunwaldem (1410) , jak postanowilście ją uczcić?
Ja sobie własnie "przepędzam" nastaw na odwiecznym przepisie 1410 - na jutro jak znalazł
A jak Wy to uczcicie? Jakby nie było to o 1410 nikt nie powinien zapominać, toż to jednak juz
historyczny nastaw od którego chyba każdy zaczyna swoją przygodę z powolnym pędzeniem
Pozdrawiam
Koledzy jutro mija kolejna rocznica bitwy pod Grunwaldem (1410) , jak postanowilście ją uczcić?
Ja sobie własnie "przepędzam" nastaw na odwiecznym przepisie 1410 - na jutro jak znalazł
A jak Wy to uczcicie? Jakby nie było to o 1410 nikt nie powinien zapominać, toż to jednak juz
historyczny nastaw od którego chyba każdy zaczyna swoją przygodę z powolnym pędzeniem
Pozdrawiam
-
- Posty: 1896
- Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
- Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
- Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Rocznica 1410 - Grunwald ;)
No to trzeba wprowadzić nową, świecka tradycję:
Od dziś ogłaszam, że 15 lipca jest Dniem Bimbrownika, Winiarza, Piwowara i Miodosytnika Domowego.
Ku chwale Ojczyzny!
Od dziś ogłaszam, że 15 lipca jest Dniem Bimbrownika, Winiarza, Piwowara i Miodosytnika Domowego.
Ku chwale Ojczyzny!
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
-
- Posty: 773
- Rejestracja: wtorek, 24 sie 2010, 22:25
- Krótko o sobie: Lubie psocić i przy okazji próbować, a najlepiej smakuje w święta kiedy delektujemy się naszymi wyrobami, i te wędzonki...
- Ulubiony Alkohol: Żubrówka
- Status Alkoholowy: Piwowar
- Lokalizacja: Jeweuropa czyli nowy trzeci swiat
- Podziękował: 19 razy
- Otrzymał podziękowanie: 33 razy
Re: Rocznica 1410 - Grunwald ;)
Ku chwale!
Watykan naprodukował sobie świętych i imprez jak psów. My też możemy zrobić własne święto, solidarne i pacyfistyczne ( wiedzmy nic mi nie zrobiły tak że nie mam zamiaru ich palić... Najgorsze są te france w miniówkach... Ot jak ten czas leci, gdyby kiedyś chodziły w miniówach to żadna by nie poszła na stos)
pokrec to już też moje święto. Bóg, honor i samogon
Watykan naprodukował sobie świętych i imprez jak psów. My też możemy zrobić własne święto, solidarne i pacyfistyczne ( wiedzmy nic mi nie zrobiły tak że nie mam zamiaru ich palić... Najgorsze są te france w miniówkach... Ot jak ten czas leci, gdyby kiedyś chodziły w miniówach to żadna by nie poszła na stos)
pokrec to już też moje święto. Bóg, honor i samogon
Jesli ktoś myśli że jest wolnym człowiekiem, to oznacza że jest niewolnikiem!
-
- Posty: 379
- Rejestracja: środa, 22 lip 2009, 16:51
- Podziękował: 3 razy
- Otrzymał podziękowanie: 12 razy
Re: Rocznica 1410 - Grunwald ;)
W moim małym miasteczku, przed jakieś osiemnastu laty, jakiś wybitny artysta zrobił nad brzegiem rzeki, przy moście blaszaną rybę. Od tej pory, raz do roku przypływa w to miejsce dziad na pontonie, zapala lampki na rybie i rozdaje dzieciakom cukierki. Tak stałem się świadkiem powstawania nowej, świeckiej tradycji. Nikt nie wie o co chodzi, ale ważne, że cukierki są za darmo.
Pod Grunwaldem wygrało chrześcijaństwo łacińskie nad wpływami bizantyjskimi i innymi. Kto wie, może gdyby wygrali Krzyżacy to w Polsce płonęły by czarownice na stosach podobnie jak w krajach protestanckich.
Trza misia wywalić z helikoptera!Partyzant pisze:Ku chwale!
Watykan naprodukował sobie świętych i imprez jak psów. My też możemy zrobić własne święto, solidarne i pacyfistyczne
W moim małym miasteczku, przed jakieś osiemnastu laty, jakiś wybitny artysta zrobił nad brzegiem rzeki, przy moście blaszaną rybę. Od tej pory, raz do roku przypływa w to miejsce dziad na pontonie, zapala lampki na rybie i rozdaje dzieciakom cukierki. Tak stałem się świadkiem powstawania nowej, świeckiej tradycji. Nikt nie wie o co chodzi, ale ważne, że cukierki są za darmo.
Pod Grunwaldem wygrało chrześcijaństwo łacińskie nad wpływami bizantyjskimi i innymi. Kto wie, może gdyby wygrali Krzyżacy to w Polsce płonęły by czarownice na stosach podobnie jak w krajach protestanckich.
" Do pewnych informacji dochodzi się logiką...." ,
napisał Partyzant
napisał Partyzant
-
- Posty: 7334
- Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Swój własny
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Polska południowa
- Podziękował: 397 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1695 razy
Re: Rocznica 1410 - Grunwald ;)
"Ile było polskich czarownic, jak to ma się do innych europejskich krajów? Jak można było rozpoznać, która z oskarżonych była domniemaną heretyczką i pomocnicą diabła? Gdzie miał miejsce najlepiej udokumentowany proces o czary. Kto i za co mógł zostać oskarżony. Jeśli w Twoim otoczeniu pojawiły się niewyjaśnione zjawiska, Twój sąsiad cierpi na niewytłumaczalne schorzenie, często są burze z obfitymi piorunami to najprawdopodobniej znak, że niedaleko ukrywa się czarownica. Jeśli Twoja sąsiadka znika wieczorami to zapewne wyrusza na miotle na Łysą Górę by wraz z innymi czarownicami brać udział w dzikich orgiach z szatanem. Poznaj historię polskich czarownic.
Z różnych źródeł wynika, że w Polsce podczas mody na polowanie czarownic zginęło około 10-15 tysięcy osób. Ta skromna liczba jest nieporównywalna do osiągnięć niemieckiej inkwizycji, której udało się zgładzić ponad 100 tysięcy heretyków podejrzewanych o odprawianie praktyk rytualnych przeczących z nauką kościoła. Czarownicą lub czarownikiem mógł zostać każdy lecz zdecydowanie najwięcej jest wśród nich ludzi z tej najniższej warstwy społecznej żyjących na granicy ubóstwa. Powody oskarżenia bywały prozaiczne: od wywoływania klęsk żywiołowych poprzez wykradanie mleka z krowich wymion do spowodowania chorób wśród mieszkańców wsi. Uprawianie czarów uważano za występek najszkaradniejszy z możliwych toteż kary były proporcjonalne – śmierć w torturach.
Ale jak rozpoznawano winnych od niewinnych? Łączył się z tym cały rytuał, najsłynniejszy z nich to „próba wody” . Jeśli podejrzana utrzymywała się na powierzchni było to oznaką diabelskiej siły, lecz jeśli szła na dno oznaczało, że była niewinna, lecz nie było szans na jej odratowanie. Współcześni twierdzą, że za sprawą nie tonięcia czarownic stoi krój sukien i materiał z których je szyto, powietrze między poszczególnymi warstwami unosiło ciało na wodzie. Inną metodą stosowaną na polskich ziemiach była „próba łez”. Inkwizytorzy byli pewni, że kobieta, która była opętana nie jest w stanie wydusić ani jednej kropli łzy. Ale samo przejście tego sprawdzianu nie oznaczało pomyślności w obronie przed sędziami, gdyż byli oni zazwyczaj przeświadczeni o swojej racji, więc proces trwał tak długo zanim oskarżona nie przyznała się do winy. W tym celu stosowano wymyślne tortury, od rozciągania na specjalnie przygotowanych maszynach poprzez zmuszania do wypicia niewyobrażalnej ilości płynów do zwykłego przypalania i odrywania paznokci.
Czy powszechny nurt inkwizycyjny popularny zwłaszcza w okresie kontrreformacji miał swoje odniesienie w naszym kraju? Owszem dokumenty donoszą, że przeważająca ilość procesów o czary odbywała się na terenach zachodnich, gdzie łatwo przeplatała się kultura słowiańska z niemiecką. Nie znamy jednak dokładnych liczb i dat a wiążę się to z przesądem o paleniu wraz z ciałem akt by na zawsze wymazać wszelką pamięć o występku. Co rusz w Wielkopolsce i na Kujawach archeolodzy dokonują sensacyjnych odkryć: pochówków wskazujących na wampiryczność zmarłych. Można to stwierdzić poprzez odnajdywania dachówek na piersiach zmarłego, które miały uniemożliwić powstanie z groby. Znaczące jest też samo miejsce – groby zlokalizowane są pod płotami lub w samych kątach. Jednak przeważającą część niewinnych ofiar kościelnego i świeckiego polowania zabijano poprzez słynne palenie na stosie. W krajach anglosaskich stosowano raczej przysłowiowy stryczek, który przynosił szybką śmierć. Palenie na stosie to widowisko, które przyciągało ogromne rzesze spragnionych wrażeń widzów. Przynosił też pewien dreszczyk emocji, gdyż niewiadomy był rezultat tej zbrodni czy czarownice ocali sam diabeł, czy zostanie pochłonięta przez żar i ogień. Stos miał być również niejakim ostrzeżeniem, że machina gładzenia innowierców jest bardzo rozbudowana, więc lud zastraszony bywał posłuszny jak baranek.
Najsłynniejszy proces o czary odbył się w Doruchowie koło Wielunia, najsłynniejszy bo najlepiej udokumentowany, a echa tego wydarzenia spowodowały formalne zakazanie tortur i stosowania kary śmierci w sprawach o czary przez sejm w 1776 roku. Cóż więc wydarzyło się w małej wsi niedaleko zgermanizowanego Śląska? Jak dowiadujemy się ze źródeł szlachcic oskarżył pewną wieśniaczkę zwaną Dobrą oraz innych wiejskich dziewczyn o rzucenie czarów na jego żonę. Ową szlachcianką była pani Stołowska, która obłąkańczo zazdrościła wspaniałego sadu należącego do oskarżonej. Powodem procesu miał być urok rzucony na Panią i pojawienie się u niej pewnej choroby skórnej i powstawanie kołtuna. Dziś wiemy, że owa choroba była najprawdopodobniej spowodowana raczej brakiem higieny niż następstwem czarnej magii. 14 wieśniaczek zostało poddanych najpierw próbie wody a następnie bezlitosnych torturom, wiemy, że trzy z nich nie doczekały wyroku gdyż zginęły od ran zadanych przez sędziów. Reszta została niedługo spalona na stosie ułożonym niedaleko Kalisza, okrutny los spotkał również rodziny zmarłych gdyż niedługo potem część uległa powszechnemu linczowi lub musiała zmierzyć się z dużą niechęcią i dystansem. Wprowadzenie zakazu prawnego nie zakończyło polowania na czarownice, lecz następne wydarzenia miała epizodyczny charakter i były przeprowadzane na dużo mniejszą skalę. Wiemy, że ostatnia spalona czarownica to najprawdopodobniej Barbara Zdunk, która zginęła w 1811 roku.
Jeszcze dwieście lat temu każda dziewczyna mogła zostać oskarżona o pełnienie czarów. Nie oczekiwano dowodów w postaci umiejętności latania na miotle czy przyrządzania tajemniczych mikstur. Czarownice zwykle ginęły gdy w okolicy pojawiały się przypadki niewyjaśnionej śmierci bądź, niezwykłej choroby. Historia zna przypadki kiedy to niewinne ofiary podejrzewane były za spowodowanie urodzenia się martwego dziecka czy gdy masowo zdychały zwierzęta domowe. Zwykle szukano kozła ofiarnego na którym wyładowywano własną frustracje lub gdy nie sposób było wyjaśnić nieszczęśliwe zdarzenie. Takimi kozłami zostały czarownice – niewinne ofiary niewiedzy i brutalności ludzkiej."
Lothar, nie żartuj Co, w Polsce może nie płonęłyLothar von Luene pisze: Pod Grunwaldem wygrało chrześcijaństwo łacińskie nad wpływami bizantyjskimi i innymi. Kto wie, może gdyby wygrali Krzyżacy to w Polsce płonęły by czarownice na stosach podobnie jak w krajach protestanckich.
"Ile było polskich czarownic, jak to ma się do innych europejskich krajów? Jak można było rozpoznać, która z oskarżonych była domniemaną heretyczką i pomocnicą diabła? Gdzie miał miejsce najlepiej udokumentowany proces o czary. Kto i za co mógł zostać oskarżony. Jeśli w Twoim otoczeniu pojawiły się niewyjaśnione zjawiska, Twój sąsiad cierpi na niewytłumaczalne schorzenie, często są burze z obfitymi piorunami to najprawdopodobniej znak, że niedaleko ukrywa się czarownica. Jeśli Twoja sąsiadka znika wieczorami to zapewne wyrusza na miotle na Łysą Górę by wraz z innymi czarownicami brać udział w dzikich orgiach z szatanem. Poznaj historię polskich czarownic.
Z różnych źródeł wynika, że w Polsce podczas mody na polowanie czarownic zginęło około 10-15 tysięcy osób. Ta skromna liczba jest nieporównywalna do osiągnięć niemieckiej inkwizycji, której udało się zgładzić ponad 100 tysięcy heretyków podejrzewanych o odprawianie praktyk rytualnych przeczących z nauką kościoła. Czarownicą lub czarownikiem mógł zostać każdy lecz zdecydowanie najwięcej jest wśród nich ludzi z tej najniższej warstwy społecznej żyjących na granicy ubóstwa. Powody oskarżenia bywały prozaiczne: od wywoływania klęsk żywiołowych poprzez wykradanie mleka z krowich wymion do spowodowania chorób wśród mieszkańców wsi. Uprawianie czarów uważano za występek najszkaradniejszy z możliwych toteż kary były proporcjonalne – śmierć w torturach.
Ale jak rozpoznawano winnych od niewinnych? Łączył się z tym cały rytuał, najsłynniejszy z nich to „próba wody” . Jeśli podejrzana utrzymywała się na powierzchni było to oznaką diabelskiej siły, lecz jeśli szła na dno oznaczało, że była niewinna, lecz nie było szans na jej odratowanie. Współcześni twierdzą, że za sprawą nie tonięcia czarownic stoi krój sukien i materiał z których je szyto, powietrze między poszczególnymi warstwami unosiło ciało na wodzie. Inną metodą stosowaną na polskich ziemiach była „próba łez”. Inkwizytorzy byli pewni, że kobieta, która była opętana nie jest w stanie wydusić ani jednej kropli łzy. Ale samo przejście tego sprawdzianu nie oznaczało pomyślności w obronie przed sędziami, gdyż byli oni zazwyczaj przeświadczeni o swojej racji, więc proces trwał tak długo zanim oskarżona nie przyznała się do winy. W tym celu stosowano wymyślne tortury, od rozciągania na specjalnie przygotowanych maszynach poprzez zmuszania do wypicia niewyobrażalnej ilości płynów do zwykłego przypalania i odrywania paznokci.
Czy powszechny nurt inkwizycyjny popularny zwłaszcza w okresie kontrreformacji miał swoje odniesienie w naszym kraju? Owszem dokumenty donoszą, że przeważająca ilość procesów o czary odbywała się na terenach zachodnich, gdzie łatwo przeplatała się kultura słowiańska z niemiecką. Nie znamy jednak dokładnych liczb i dat a wiążę się to z przesądem o paleniu wraz z ciałem akt by na zawsze wymazać wszelką pamięć o występku. Co rusz w Wielkopolsce i na Kujawach archeolodzy dokonują sensacyjnych odkryć: pochówków wskazujących na wampiryczność zmarłych. Można to stwierdzić poprzez odnajdywania dachówek na piersiach zmarłego, które miały uniemożliwić powstanie z groby. Znaczące jest też samo miejsce – groby zlokalizowane są pod płotami lub w samych kątach. Jednak przeważającą część niewinnych ofiar kościelnego i świeckiego polowania zabijano poprzez słynne palenie na stosie. W krajach anglosaskich stosowano raczej przysłowiowy stryczek, który przynosił szybką śmierć. Palenie na stosie to widowisko, które przyciągało ogromne rzesze spragnionych wrażeń widzów. Przynosił też pewien dreszczyk emocji, gdyż niewiadomy był rezultat tej zbrodni czy czarownice ocali sam diabeł, czy zostanie pochłonięta przez żar i ogień. Stos miał być również niejakim ostrzeżeniem, że machina gładzenia innowierców jest bardzo rozbudowana, więc lud zastraszony bywał posłuszny jak baranek.
Najsłynniejszy proces o czary odbył się w Doruchowie koło Wielunia, najsłynniejszy bo najlepiej udokumentowany, a echa tego wydarzenia spowodowały formalne zakazanie tortur i stosowania kary śmierci w sprawach o czary przez sejm w 1776 roku. Cóż więc wydarzyło się w małej wsi niedaleko zgermanizowanego Śląska? Jak dowiadujemy się ze źródeł szlachcic oskarżył pewną wieśniaczkę zwaną Dobrą oraz innych wiejskich dziewczyn o rzucenie czarów na jego żonę. Ową szlachcianką była pani Stołowska, która obłąkańczo zazdrościła wspaniałego sadu należącego do oskarżonej. Powodem procesu miał być urok rzucony na Panią i pojawienie się u niej pewnej choroby skórnej i powstawanie kołtuna. Dziś wiemy, że owa choroba była najprawdopodobniej spowodowana raczej brakiem higieny niż następstwem czarnej magii. 14 wieśniaczek zostało poddanych najpierw próbie wody a następnie bezlitosnych torturom, wiemy, że trzy z nich nie doczekały wyroku gdyż zginęły od ran zadanych przez sędziów. Reszta została niedługo spalona na stosie ułożonym niedaleko Kalisza, okrutny los spotkał również rodziny zmarłych gdyż niedługo potem część uległa powszechnemu linczowi lub musiała zmierzyć się z dużą niechęcią i dystansem. Wprowadzenie zakazu prawnego nie zakończyło polowania na czarownice, lecz następne wydarzenia miała epizodyczny charakter i były przeprowadzane na dużo mniejszą skalę. Wiemy, że ostatnia spalona czarownica to najprawdopodobniej Barbara Zdunk, która zginęła w 1811 roku.
Jeszcze dwieście lat temu każda dziewczyna mogła zostać oskarżona o pełnienie czarów. Nie oczekiwano dowodów w postaci umiejętności latania na miotle czy przyrządzania tajemniczych mikstur. Czarownice zwykle ginęły gdy w okolicy pojawiały się przypadki niewyjaśnionej śmierci bądź, niezwykłej choroby. Historia zna przypadki kiedy to niewinne ofiary podejrzewane były za spowodowanie urodzenia się martwego dziecka czy gdy masowo zdychały zwierzęta domowe. Zwykle szukano kozła ofiarnego na którym wyładowywano własną frustracje lub gdy nie sposób było wyjaśnić nieszczęśliwe zdarzenie. Takimi kozłami zostały czarownice – niewinne ofiary niewiedzy i brutalności ludzkiej."
SPIRITUS FLAT UBI VULT
-
- Posty: 5230
- Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
- Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
- Podziękował: 1292 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2744 razy
Re: Rocznica 1410 - Grunwald ;)
To taki skót myślowy , czy ty takimi kategoriami myślisz naprawdę...Lothar von Luene pisze:... raz do roku przypływa w to miejsce dziad na pontonie, zapala lampki na rybie i rozdaje dzieciakom cukierki. ...
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
-
Autor tematu - Posty: 1412
- Rejestracja: poniedziałek, 2 sty 2012, 02:50
- Ulubiony Alkohol: Whiskey
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Lokalizacja: Władysławowo woj.pomorskie
- Podziękował: 523 razy
- Otrzymał podziękowanie: 124 razy
- Kontakt:
Re: Rocznica 1410 - Grunwald ;)
Radius - jak dla mnie pomysł super - można by w ten sposób pomyśleć nad przyszłorocznymi koszulkami,
myśle, że to idealnie by się zgrało już to widzę
Na górze koszulki (tak jak w tegorocznym "modelu") adres stronki, niżej Aldo z chłodnicami
a jeszcze niżej podpis "dzień bimbrownika" i data 15.07
Co o tym myślicie?
myśle, że to idealnie by się zgrało już to widzę
Na górze koszulki (tak jak w tegorocznym "modelu") adres stronki, niżej Aldo z chłodnicami
a jeszcze niżej podpis "dzień bimbrownika" i data 15.07
Co o tym myślicie?
-
- Posty: 1723
- Rejestracja: niedziela, 6 maja 2012, 10:18
- Ulubiony Alkohol: własne nalewki, czerwone wytrawne
- Lokalizacja: Picardie (Oise) Francja, Żywiec
- Podziękował: 81 razy
- Otrzymał podziękowanie: 253 razy
-
- Posty: 773
- Rejestracja: wtorek, 24 sie 2010, 22:25
- Krótko o sobie: Lubie psocić i przy okazji próbować, a najlepiej smakuje w święta kiedy delektujemy się naszymi wyrobami, i te wędzonki...
- Ulubiony Alkohol: Żubrówka
- Status Alkoholowy: Piwowar
- Lokalizacja: Jeweuropa czyli nowy trzeci swiat
- Podziękował: 19 razy
- Otrzymał podziękowanie: 33 razy
Re: Rocznica 1410 - Grunwald ;)
A ja myślę nad jakimś herbem, arystokraci i inne wyższe hetmaństwo czy co tam... mieli własne herby. A my " psotnicy " zrobimy własny. według mnie powinno to być coś eleganckiego... fajne i poważne.
Jesli ktoś myśli że jest wolnym człowiekiem, to oznacza że jest niewolnikiem!
-
- Posty: 773
- Rejestracja: wtorek, 24 sie 2010, 22:25
- Krótko o sobie: Lubie psocić i przy okazji próbować, a najlepiej smakuje w święta kiedy delektujemy się naszymi wyrobami, i te wędzonki...
- Ulubiony Alkohol: Żubrówka
- Status Alkoholowy: Piwowar
- Lokalizacja: Jeweuropa czyli nowy trzeci swiat
- Podziękował: 19 razy
- Otrzymał podziękowanie: 33 razy
-
- Posty: 773
- Rejestracja: wtorek, 24 sie 2010, 22:25
- Krótko o sobie: Lubie psocić i przy okazji próbować, a najlepiej smakuje w święta kiedy delektujemy się naszymi wyrobami, i te wędzonki...
- Ulubiony Alkohol: Żubrówka
- Status Alkoholowy: Piwowar
- Lokalizacja: Jeweuropa czyli nowy trzeci swiat
- Podziękował: 19 razy
- Otrzymał podziękowanie: 33 razy
-
- Posty: 379
- Rejestracja: środa, 22 lip 2009, 16:51
- Podziękował: 3 razy
- Otrzymał podziękowanie: 12 razy
Re: Rocznica 1410 - Grunwald ;)
@radius
W niemieckich podręcznikach do języka ojczystego znajdowała się, jak moje dziecko chodziło jeszcze do szkoły, informacja, że ostatnia w Europie czarownica została skazana w Polsce w 1811 roku. Tylko czy Polska w 1811 istniała? W 1776 Ostrzeszów należał do Korony czy do Prus?
Cytaty nie podpisane nie mają dla mnie żadnej wartości. Bardzo ważne jest kto się wypowiada.
To nie skrót myślowy tylko realia. Na zdjęciach, blaszana ryba: Trochę nie podobna, ale uwierz, to jest ryba!lesgo58 pisze:To taki skót myślowy , czy ty takimi kategoriami myślisz naprawdę...Lothar von Luene pisze:... raz do roku przypływa w to miejsce dziad na pontonie, zapala lampki na rybie i rozdaje dzieciakom cukierki. ...
@radius
W niemieckich podręcznikach do języka ojczystego znajdowała się, jak moje dziecko chodziło jeszcze do szkoły, informacja, że ostatnia w Europie czarownica została skazana w Polsce w 1811 roku. Tylko czy Polska w 1811 istniała? W 1776 Ostrzeszów należał do Korony czy do Prus?
Cytaty nie podpisane nie mają dla mnie żadnej wartości. Bardzo ważne jest kto się wypowiada.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
" Do pewnych informacji dochodzi się logiką...." ,
napisał Partyzant
napisał Partyzant
-
- Posty: 7334
- Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Swój własny
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Polska południowa
- Podziękował: 397 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1695 razy
Re: Rocznica 1410 - Grunwald ;)
@Lothar, chcesz z podaniem źródeł Proszę bardzo:
Przenosimy się do roku 1775. We wsi Doruchów 14 kobiet zostaje oskarżonych o czary. Historia zaczyna się od wielkiego bólu w palcu oraz skręcających się w kołtun włosów żony dziedzica Stokowskiego. Brzmi zabawnie, jednak dziwna choroba została odczytana jako rzucony przez czarownice współpracujące z diabłem czar, co miało znamienne konsekwencje.
Czarownice
O konszachty z diabłem posądzono najpierw Dobrą - gospodynię, której się powodziło i słynącą z obfitującego we wspaniałe owoce sadu. To diabeł zapewne dostarcza jej wszystkiego - mówiły zazdrosne kobiety. Druga oskarżona o czarodziejstwo kobieta była żyjącą z wyrobku wdową, której zmarła córka. Lud podejrzewał, że to ona sama, przez swoje ciemne moce, była przyczyną tej śmierci. Trzecią była młoda dziewczyna, prawdopodobnie obłąkana. Udawała czarownicę - suszyła liście dębowe i chuchając w nie wołała do łatwowiernych dzieci: „Mysz leci! Mysz!". Siedem innych kobiet pochodziło z Doruchowa, a cztery pozostałe z okolicznych wsi. Ponoć cioty (tak mówiono na czarownice) spotykały się co wtorek i czwartek przy Łysej Górze, jak do tej pory nazywa się kamień na krańcu Doruchowa.
czarownica
Egzekucya
Z kamiennego mostu na powrozie po kolei spuszczano kobiety do wody. Ich szerokie spódnice ratowały je przed tonięciem, co jednak według dziedzica świadczyło o tym, że są winne. „Nie tonie - czarownica!". Później w zamienionym na więzienie dworskim spichlerzu włożono czarownice do beczek używanych do kiszenia kapusty. Kobiety miały związane ręce oraz nogi i aż do egzekucji zmuszone były klęczeć. Na bokach przykrytych płótnem beczek przylepione były kartki z napisem: „Jezus! Marya! Józef," aby diabli nie mieli do nich przystępu i nie uwolnili swych oblubienic od śmierci
czarownice.
Dziedzic Stokowski sprowadził następnie z Grabowa trzech sędziów, dwóch katów i trzech zakonników. Z domu zarządcy uczynił salę sądową i izbę tortur. Do „domu na kopie", jak go zwano, wniesiono tylko potrzebne przedmioty: stół, stołki, przybory do pisania, lichtarz, kilka butelek wódki i kieliszki.
Okrucieństwo tortur doprowadziło do śmierci trzech ze skazanych kobiet. Pozostałe oskarżone przyznały się do czarodziejstwa. Po południu po więzione w spichlerzu kobiety przyjechały cztery „fornalki". Na jeden wóz położono zmarłe, na pozostałe jeszcze żywe kobiety. Na każdym wozie przy żywych siedział zakonnik. Kiedy zajechano na plac egzekucyjny przy Łysej Górze, wydobyto kobiety z beczek. Pomocnicy kata każdą kobietę kładli na stosie twarzą ku ziemi i każdej klockami dębowymi przyciskali kark oraz nogi. Kat trzem zmarłym uciął głowy, po czym złożono je w jednym dole w pobliżu stosu. Jak pisze świadek wydarzeń: „Sędzia krzyknął straszliwym głosem: pal, i wkrótce stos cały stanął w płomieniach. Tu kat jeden przyniósł w chustce jakieś słoiki drewniane i kilka książek i wrzucał w ogień. Gdy dym zaczął dusić, słychać było jęk niewinnych ofiar, jak spod ziemi podnoszący się ku obłokom. Zgromadzony lud, którego było do kilku tysięcy, wtenczas dopiero pobudzony do litości, zaczął się oburzać na dziedzica, przytomnego na koniu; ten, widząc zżymanie się i pogróżki tłumu spiesznie się oddalił. Stos całą noc się palił."
Kolejnego dnia jeszcze jedna osoba straciła życie. Trzy córki na placu egzekucji zostały smagane rózgami, aby się „wyrzekły wspólnictwa z diabłami", jedna z nich nie przeżyła.
Ówczesny miejscowy proboszcz - ks. Józef Możdżanowski, próbował odwieść dziedzica od planu tragicznej egzekucji, nie zdołał go jednak przekonać, więc wyjechał do Warszawy, by prosić o interwencje króla Stanisława Augusta. Sprawa doruchowska według prof. Stanisława Waltosia z UJ przesądziła o zniesieniu w 1776 roku procesów o czary w całej Rzeczpospolitej.
Proces domniemanych czarownic w Doruchowie był ostatnim procesem w Polsce. 15 sierpnia minęły 233 lata od tortur i spalenia na stosie kobiet posądzonych o czary.
Ilona Świtoń
Wspierałam się książką „Historyja doruchowskich czarownic", red. Wiesław Przybyła, Ryszard Mazur.
Przenosimy się do roku 1775. We wsi Doruchów 14 kobiet zostaje oskarżonych o czary. Historia zaczyna się od wielkiego bólu w palcu oraz skręcających się w kołtun włosów żony dziedzica Stokowskiego. Brzmi zabawnie, jednak dziwna choroba została odczytana jako rzucony przez czarownice współpracujące z diabłem czar, co miało znamienne konsekwencje.
Czarownice
O konszachty z diabłem posądzono najpierw Dobrą - gospodynię, której się powodziło i słynącą z obfitującego we wspaniałe owoce sadu. To diabeł zapewne dostarcza jej wszystkiego - mówiły zazdrosne kobiety. Druga oskarżona o czarodziejstwo kobieta była żyjącą z wyrobku wdową, której zmarła córka. Lud podejrzewał, że to ona sama, przez swoje ciemne moce, była przyczyną tej śmierci. Trzecią była młoda dziewczyna, prawdopodobnie obłąkana. Udawała czarownicę - suszyła liście dębowe i chuchając w nie wołała do łatwowiernych dzieci: „Mysz leci! Mysz!". Siedem innych kobiet pochodziło z Doruchowa, a cztery pozostałe z okolicznych wsi. Ponoć cioty (tak mówiono na czarownice) spotykały się co wtorek i czwartek przy Łysej Górze, jak do tej pory nazywa się kamień na krańcu Doruchowa.
czarownica
Egzekucya
Z kamiennego mostu na powrozie po kolei spuszczano kobiety do wody. Ich szerokie spódnice ratowały je przed tonięciem, co jednak według dziedzica świadczyło o tym, że są winne. „Nie tonie - czarownica!". Później w zamienionym na więzienie dworskim spichlerzu włożono czarownice do beczek używanych do kiszenia kapusty. Kobiety miały związane ręce oraz nogi i aż do egzekucji zmuszone były klęczeć. Na bokach przykrytych płótnem beczek przylepione były kartki z napisem: „Jezus! Marya! Józef," aby diabli nie mieli do nich przystępu i nie uwolnili swych oblubienic od śmierci
czarownice.
Dziedzic Stokowski sprowadził następnie z Grabowa trzech sędziów, dwóch katów i trzech zakonników. Z domu zarządcy uczynił salę sądową i izbę tortur. Do „domu na kopie", jak go zwano, wniesiono tylko potrzebne przedmioty: stół, stołki, przybory do pisania, lichtarz, kilka butelek wódki i kieliszki.
Okrucieństwo tortur doprowadziło do śmierci trzech ze skazanych kobiet. Pozostałe oskarżone przyznały się do czarodziejstwa. Po południu po więzione w spichlerzu kobiety przyjechały cztery „fornalki". Na jeden wóz położono zmarłe, na pozostałe jeszcze żywe kobiety. Na każdym wozie przy żywych siedział zakonnik. Kiedy zajechano na plac egzekucyjny przy Łysej Górze, wydobyto kobiety z beczek. Pomocnicy kata każdą kobietę kładli na stosie twarzą ku ziemi i każdej klockami dębowymi przyciskali kark oraz nogi. Kat trzem zmarłym uciął głowy, po czym złożono je w jednym dole w pobliżu stosu. Jak pisze świadek wydarzeń: „Sędzia krzyknął straszliwym głosem: pal, i wkrótce stos cały stanął w płomieniach. Tu kat jeden przyniósł w chustce jakieś słoiki drewniane i kilka książek i wrzucał w ogień. Gdy dym zaczął dusić, słychać było jęk niewinnych ofiar, jak spod ziemi podnoszący się ku obłokom. Zgromadzony lud, którego było do kilku tysięcy, wtenczas dopiero pobudzony do litości, zaczął się oburzać na dziedzica, przytomnego na koniu; ten, widząc zżymanie się i pogróżki tłumu spiesznie się oddalił. Stos całą noc się palił."
Kolejnego dnia jeszcze jedna osoba straciła życie. Trzy córki na placu egzekucji zostały smagane rózgami, aby się „wyrzekły wspólnictwa z diabłami", jedna z nich nie przeżyła.
Ówczesny miejscowy proboszcz - ks. Józef Możdżanowski, próbował odwieść dziedzica od planu tragicznej egzekucji, nie zdołał go jednak przekonać, więc wyjechał do Warszawy, by prosić o interwencje króla Stanisława Augusta. Sprawa doruchowska według prof. Stanisława Waltosia z UJ przesądziła o zniesieniu w 1776 roku procesów o czary w całej Rzeczpospolitej.
Proces domniemanych czarownic w Doruchowie był ostatnim procesem w Polsce. 15 sierpnia minęły 233 lata od tortur i spalenia na stosie kobiet posądzonych o czary.
Ilona Świtoń
Wspierałam się książką „Historyja doruchowskich czarownic", red. Wiesław Przybyła, Ryszard Mazur.
SPIRITUS FLAT UBI VULT
-
Autor tematu - Posty: 1412
- Rejestracja: poniedziałek, 2 sty 2012, 02:50
- Ulubiony Alkohol: Whiskey
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Lokalizacja: Władysławowo woj.pomorskie
- Podziękował: 523 razy
- Otrzymał podziękowanie: 124 razy
- Kontakt:
Re: Rocznica 1410 - Grunwald ;)
nie może być dnia bimbrownika a parodawać nawet z kegiem możesz
to do dziś siedział byś w glinianym domku i pędził na garnku z miska - bo po co zbudować sobie ściany i kolumnę...
Wiesz ja nie miał bym nic przeciwko, żeby coś takiego powstało - sa kuźwa dni gejów i innej $@#)&#?! to dlaczegowiking pisze:Jeżeli już coś takiego miało by powstać, to jak zorganizować obchody takiego dnia, może parady przez miasto z kolumnami w rękach
nie może być dnia bimbrownika a parodawać nawet z kegiem możesz
Ale bo co? Bo mamy jakieś pomysły które fajnie byłoby wcielić w życie? Jeśli by się pomysłów nie realizowałoWidzę że parę osób ma nieźle zryte berety
to do dziś siedział byś w glinianym domku i pędził na garnku z miska - bo po co zbudować sobie ściany i kolumnę...
W polsce to by sobie długo nie popływał - złomiarze by mu ją szybko podpier...liliLothar von Luene pisze: jakiś wybitny artysta zrobił nad brzegiem rzeki, przy moście blaszaną rybę. Od tej pory, raz do roku przypływa w to miejsce dziad na pontonie, zapala lampki na rybie i rozdaje dzieciakom cukierki... ...Na zdjęciach, blaszana ryba:
-
- Posty: 1474
- Rejestracja: czwartek, 21 lip 2011, 15:50
- Ulubiony Alkohol: dobry
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Lokalizacja: elda/alicante/, hiszpania
- Podziękował: 369 razy
- Otrzymał podziękowanie: 64 razy
- Kontakt:
Re: Rocznica 1410 - Grunwald ;)
Co Wam Panowie tak ciśnienie skacze, spokojnie, żyjecie przecież w demokratycznym państwie , jeśli ktoś lubi takie formy - jego brocha, ja akurat po komunie mam to daleko, ale....... szacunek, chcecie to róbcie kolejne święto, pozdrawiam
A jeśli chodzi o tego, z tą rybką, to może jest to rybak co miał spotkanie ze złotą rybką /jak było w bajce/, też bym postawił jej fajny pomnik
A jeśli chodzi o tego, z tą rybką, to może jest to rybak co miał spotkanie ze złotą rybką /jak było w bajce/, też bym postawił jej fajny pomnik
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Rocznica 1410 - Grunwald ;)
Opamiętajcie się!!!
Zamiast fajnej zabawy wychodzi chryja.
Pod Grunwaldem gdzie nasz patron święty Bimbromir herbu Okowita w ciężkiej potyczce na rżnięte szklanice z Germańskim księciem Ottonem von Warsteiner, wygrał obalając wina przedniego baryłki cztery. Okrutny to był na szklanice pojedynek.
Sromotnie pokonany Otton w niełasce uwalony do nieprzytomności zniesion został do komnat obrzygując przy tym Połowicę Kunegundę, a także Żupan własny.
Na cześć owego wspaniałego promilowego zwycięstwa, dzień 14 Lipca święty nasz Alko patron Bimbromir jako swój dostaje.........
I można?
Z przymrużeniem oka, fajnie, na wesoło.
Zresztą data jest odpowiednia na możliwość organizowania zlotów, lato, pięknie.
A także możliwości organizowania extra konkursów forumowych i czymkolwiek szacowni moderatorzy nas tam zaskoczą.
Pozdrawiam serdecznie całą pędzącą brać.
http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Kal ... owych#Luty
Jako dowód że nasze święto wcale głupie nie jest
Zamiast fajnej zabawy wychodzi chryja.
Pod Grunwaldem gdzie nasz patron święty Bimbromir herbu Okowita w ciężkiej potyczce na rżnięte szklanice z Germańskim księciem Ottonem von Warsteiner, wygrał obalając wina przedniego baryłki cztery. Okrutny to był na szklanice pojedynek.
Sromotnie pokonany Otton w niełasce uwalony do nieprzytomności zniesion został do komnat obrzygując przy tym Połowicę Kunegundę, a także Żupan własny.
Na cześć owego wspaniałego promilowego zwycięstwa, dzień 14 Lipca święty nasz Alko patron Bimbromir jako swój dostaje.........
I można?
Z przymrużeniem oka, fajnie, na wesoło.
Zresztą data jest odpowiednia na możliwość organizowania zlotów, lato, pięknie.
A także możliwości organizowania extra konkursów forumowych i czymkolwiek szacowni moderatorzy nas tam zaskoczą.
Pozdrawiam serdecznie całą pędzącą brać.
http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Kal ... owych#Luty
Jako dowód że nasze święto wcale głupie nie jest
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
Autor tematu - Posty: 1412
- Rejestracja: poniedziałek, 2 sty 2012, 02:50
- Ulubiony Alkohol: Whiskey
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Lokalizacja: Władysławowo woj.pomorskie
- Podziękował: 523 razy
- Otrzymał podziękowanie: 124 razy
- Kontakt:
Re: Rocznica 1410 - Grunwald ;)
Klodek - nikomu ciśnienie nie skacze (chyba) ale nie lubię jak się każdy pomysł z
założenia neguje bo komuś nie odpowiada, dzień bimbrownika nie jest głupim pomysłem,
są o wiele bardziej debilne dni w roku i nikt nie narzeka, jak napisałeś żyjemy w demokracji
więc jakby nie patrzeć mamy prawo do "wszystkiego"... A co komu przeszkadza załozenie na
siebie koszulki z np. datą i podpisem "dzień bimbrownika"? Jak chce niech nosi i nic nikomu do
tego, ja dumnie noszę nową koszulkę z Aldo w butelce i mam wyje..ne na to co ludzie o tym
myślą - jedni się smieją, drudzy patrzą jak na kretyna a jeszcze inni zaczepiają i pytają skąd
mam taką zajebistą koszulkę i gdzie ją kupiłem - pokazuję adres "naszej" stronki i niech sami
dojdą do tego czy chcą dołączyć czy nie i myslę, że kilka osób napewno się pojawi, a to już
dużo, może rozprzestrzeni się nasza bimbrownicza kultura i coraz więcej ludzi zacznie walczyć
ze złodziejskim monopolem "trującego" polmosu...
Ku chwale bimbrowników
założenia neguje bo komuś nie odpowiada, dzień bimbrownika nie jest głupim pomysłem,
są o wiele bardziej debilne dni w roku i nikt nie narzeka, jak napisałeś żyjemy w demokracji
więc jakby nie patrzeć mamy prawo do "wszystkiego"... A co komu przeszkadza załozenie na
siebie koszulki z np. datą i podpisem "dzień bimbrownika"? Jak chce niech nosi i nic nikomu do
tego, ja dumnie noszę nową koszulkę z Aldo w butelce i mam wyje..ne na to co ludzie o tym
myślą - jedni się smieją, drudzy patrzą jak na kretyna a jeszcze inni zaczepiają i pytają skąd
mam taką zajebistą koszulkę i gdzie ją kupiłem - pokazuję adres "naszej" stronki i niech sami
dojdą do tego czy chcą dołączyć czy nie i myslę, że kilka osób napewno się pojawi, a to już
dużo, może rozprzestrzeni się nasza bimbrownicza kultura i coraz więcej ludzi zacznie walczyć
ze złodziejskim monopolem "trującego" polmosu...
Ku chwale bimbrowników
-
- Posty: 1474
- Rejestracja: czwartek, 21 lip 2011, 15:50
- Ulubiony Alkohol: dobry
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Lokalizacja: elda/alicante/, hiszpania
- Podziękował: 369 razy
- Otrzymał podziękowanie: 64 razy
- Kontakt:
Re: Rocznica 1410 - Grunwald ;)
@mtx1985
Jak najbardziej, należy tak jak pisał Rozrywek podchodzić do życia z przymróżeniem oka i na wesoło, dla przykładu wysyłam fotke koszulki którą sobie zrobiłem ręcznie /zwracam uwagę że jestem hetero/, wg Banksego, policjanci jak mnie ztrzymują to sami sie uśmiechają, na szczęście to wesoły kraj, mimo mocnego kryzysu.
Jak najbardziej, należy tak jak pisał Rozrywek podchodzić do życia z przymróżeniem oka i na wesoło, dla przykładu wysyłam fotke koszulki którą sobie zrobiłem ręcznie /zwracam uwagę że jestem hetero/, wg Banksego, policjanci jak mnie ztrzymują to sami sie uśmiechają, na szczęście to wesoły kraj, mimo mocnego kryzysu.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Posty: 773
- Rejestracja: wtorek, 24 sie 2010, 22:25
- Krótko o sobie: Lubie psocić i przy okazji próbować, a najlepiej smakuje w święta kiedy delektujemy się naszymi wyrobami, i te wędzonki...
- Ulubiony Alkohol: Żubrówka
- Status Alkoholowy: Piwowar
- Lokalizacja: Jeweuropa czyli nowy trzeci swiat
- Podziękował: 19 razy
- Otrzymał podziękowanie: 33 razy
Re: Rocznica 1410 - Grunwald ;)
Może i mam zryty beret, ale bardzo bardzo podoba mi się pomysł herbu von Bimbersztyk. Na szczęście nie mam masztu, na który kusiłoby mnie wciągnąć jakąś flagę. Z drugiej strony, pewnie ciężko byłoby mi się oprzeć sygnetowi z takim herbem...Partyzant pisze:A ja myślę nad jakimś herbem, arystokraci i inne wyższe hetmaństwo czy co tam... mieli własne herby. A my " psotnicy " zrobimy własny. według mnie powinno to być coś eleganckiego... fajne i poważne.
-
- Posty: 773
- Rejestracja: wtorek, 24 sie 2010, 22:25
- Krótko o sobie: Lubie psocić i przy okazji próbować, a najlepiej smakuje w święta kiedy delektujemy się naszymi wyrobami, i te wędzonki...
- Ulubiony Alkohol: Żubrówka
- Status Alkoholowy: Piwowar
- Lokalizacja: Jeweuropa czyli nowy trzeci swiat
- Podziękował: 19 razy
- Otrzymał podziękowanie: 33 razy
-
- Posty: 773
- Rejestracja: wtorek, 24 sie 2010, 22:25
- Krótko o sobie: Lubie psocić i przy okazji próbować, a najlepiej smakuje w święta kiedy delektujemy się naszymi wyrobami, i te wędzonki...
- Ulubiony Alkohol: Żubrówka
- Status Alkoholowy: Piwowar
- Lokalizacja: Jeweuropa czyli nowy trzeci swiat
- Podziękował: 19 razy
- Otrzymał podziękowanie: 33 razy