Pożegnanie z kolegą R

Dowolne tematy i off-topowe rozmowy. Piszcie tu to na co tylko macie ochotę, luźnie gadki i tak dalej, możecie się powyżywać. :)
Regulamin forum
W tym dziale można rozmawiać na luzie o wielu tematach.

Obowiązuje zakaz poruszania tematów POLITYCZNYCH. Tematy takie będą kasowane lub moderowane.
Awatar użytkownika

Autor tematu
zielonka
950
Posty: 963
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 248 razy

Post autor: zielonka »

Największym dramatem jest to że
DOBRA PRACA I PŁACA
CORAZ MNIEJ W POLSCE OZNACZA.
Skurwysyny już zdolały nam wmówić że miska ryżu i namiot to dobrobyt. I nieważne że lekarz policjant nauczyciel i żołnierz to postacie dziś tragikomiczne i na żadne z tych SŁUŻB polak liczyć nie może. Dopóki tak będzie będę każdemu mlodemu tłumaczył że ma stąd spierdalać i czym prędzej tym lepiej.
Ktoś pisze- chcieliby zarabiać po 5000, a po ile mieliby chcieć? po 2 ? 1500 wynajem mieszkania -to 500 na życie ? w dupie to mają i zresztą słusznie. A że nic nie umieją ? a to oni zlikwidowali szkoły zawodowe ? Sytuacja się o tyle zmiernia że takich durniów jak ja jest coraz mniej co od rana do nocy poza domem aby dzieci nakarmić i leczyć. Oni są singlami z wyboru. Tylko co ten wybór powoduje ? czy na pewno tylko wrodzony idityzm i aspołeczność ? czy może po prostu widzą bezsens takiego durnego zapierdalania za miskę ryżu i list od ZUS u że Twoja spodziewana emerytura to 700zł. Bo na papierze pensja zero a do kieszeni byly dwa żeby pracodawcom żyło się łatwiej bo ich tern kurwa tfu kraj też nie kocha. Więc tu i teraz napiszę jeszcze raz błagalny apel - MŁODZI SPIERDALAJCIE I na pohybel nam starym i zniszczonym bo tyle jeszcze dla was możemy zrobić -zdechnąć tu patrząc z radością jak żyjecie gdziekolwiek tam gdzie nie ma PAŃSTWA POLSKIEGO. Bo polska jest tam gdzie wy.
Sorry że koledze Rozrywek zdupiłem właśnie fajny temat ale na potrzeby chwili musiałem to napisać.
Upoważniam moda aby za jakiś czas posprzątał ten temat z off topów. Tutaj jest poletko kolegi Rozrywka.
Ostatnio zmieniony sobota, 27 mar 2021, 11:52 przez zielonka, łącznie zmieniany 1 raz.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: rozrywek »

A właśnie nie szeregowy Zielonka.

Ty za nic przepraszać nie będziesz bo nie musisz.
Jesteś wkurwiony i wyraziłeś swoje emocje.

Nikt tu niczego nie będzie usuwał.

Na twą prośbę cdn nastąpi. Obiecałem.

Tamtego tematu zaśmiecać nie chcę. Chcę aby inni się pokazali. Przedstawili. Coś więcej o sobie napisali. Chcę poznać wszystkich albo prawie wszystkich.

I tak jest dla mnie miłe zaskoczenie że tak wiele osób zainteresowało się i odkryło przed wszystkimi. Super.

Mam utraty świadomiści dalej.
Tylko mniejsze. Ale czasem mi się miesza.
Pierdolone deja vu. Czy ja to zrobiłem czy miałem zamiar.
Albo zrobię coś i potem myślę o tym.

To nie demencja. Ja wiem co to jest.
Pierdolony rak. Najbardziej mnie wkurzają zachwiania równowagi. Idziesz i nagle jeb w mur czy siatkę.


Następne które chciałem opisać to właśnie powrót do kraju i chęć pozostania w nim do końca rozrywkowych dni moich.

Niedługo napiszę. Może jeszcze dziś.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: rozrywek »

Obiecany cdn.

Wyjechałem bo musiałem.
Zadłużenie było ogromne.
Wybór. Albo czynsz albo recepta dla mamy.
Miałem już dość wyboru. Wiadomo że recepta. Pierdzielić czynsz.

Zawsze wiedziałem że ojczyzna to ojczyzna.
Zarabiałem bardzo dużo. Pracowałem na lotnisku Heathrow. Jako drugi po wodzu w ochronie przeciwpożarowej.

Poznałem matkę swojego syna czyli jp.
Jebniętą połowę.

Zdecydowałem się na powrót.
Zacisnąłem zęby. Powiedziałem...równo pół roku i wracamy.
Pracowałem 5 dni po 12. Sobota 10 i Niedziela 8 godzin. Łatwo wyliczyć ile tygodniowo.
Zjechaliśmy na parę tygodni. Ja musiałem wrócić aby zamknąć wszystkie sprawy. Mieszkanie i takie tam.

I żegnaj Londynie.

W kraju otworzyłem sklep. Spożywczak.
Potem jeszcze dwa.
Stąd wiem po ile cukier i po ile będzie.

Wydzierżawiłem 5 stawów hodowlanych. Karp, Amur, Tołpyga. I szczupak.

Każdy drugi weekend spędzałem tam. Z teściem na zmianę.
Pokosić. Popilnować wędkarzy. Odpocząć od faktur.

W między czasie wpadłem na pomysła..robię potomka.

Wpadłem do domu. Szybki prysznic i do sypialni. Cytują siebie " zapnij pasy będą turbulencje"
Zerwałem majty i do roboty. Powstał z tego syn. Ładny po mamie i mądry po Tacie.
Na odwrót to by wyszło gorzej. Durny i brzydki.

Zabawna sytuacja wielokrotnie. Moja jp dzwoni..przyjeżdzaj natychmiast. Przywież siostrom pączków. Kawy weż też paczkę.
Szlag mnie trafiał ale trudno.
A ja w białym fartuchu z mięsnego.
I wbiegam po schodach zdyszany. A tu mi jakaś dziewczyna podnosi tę koszulę nocną...panie doktorze czy mam rozwarcie? Bo mi jeszcze wody nie odeszły..

Przepraszam ja do pacjenki z sali 6.
Przecież nie będę dziewczynie sprawdzać pipsztoka.

Po narodzeniu potomka się wyjaśniło. Pośmialismy się i było fajnie. Nawet ich odwiozłem do domu własnym autem.

Tu sklepy. Tu stawy. Mały rósł. Bylem szczęśliwy. Teściu mądry. Matematyk hobbysta. Dużo mi pokazał fajnych tricków.
W wolnej chwili moja enklawa. Czyli piwnica.
Enklawa i nastawy musiały być odpowiednio zaplanowane czasowo.
Nie raz się zestrachało bo coś wypadło.
Tym lepiej dla nastawu. Się sklaruje bardziej.

I tak trwała sielanka. Ryby. Sklepy. Syn na ręku. Jp w szkole językowej w Kielcach.
Żyłem normalnie. Uczciwie.
Nie raz wracałem n piechotę..gdzie samochód? A masz kluczyki i na taksówkę. Odbierzesz sobie rano. I jedź. Ja z małym zostanę.

Dopóki to wszystko nie pizdło.
Mała miejscowość a tu nagle plan zagospodarowania przestrzennego. I trzeba to uchwalić. Walczyliśmy jako przedsiębiorcy aby nie otwierać wielkopowierzchniowych sklepów tutaj.

I mi otworzyli biedronką pod nosem. Prawie na wprost.

W 2 miesiące musiałem zamknąć biznes.
A ja tylko chciałem normalnie godnie uczciwie żyć. Placąc podatki i subwencje.

Zamknąłem wszystko. Miłość się skończyła po tygodniu. Przecież moja jp nie będzie z gołodupcem.
A jak w szufladzie leżało zawsze kupę kasy to wtedy było ok. Bierz mnie i powiedz że byłam niegrzeczna. Ech.

I musiałem wyjechać. Zdecydowałem się na Holandię. Długów w cholerę
Na szczęście dogadałem się z drobnymi kontrahentami. Dług honorowy. Spłacę faktury ale poczekaj.
Poczekali.zaufali a ja spłaciłem wszystko.

Ważniejszych korporacji nie dało się przeskoczyć. Oni to od razu komornik i koszta. Nie pierdolą się z nikim.

Wszystko pospłacałem. Zjechałem na chwilę do kraju. Licząc że mi pomogą ze zdrowiem. Pomogli.....brak słów.

Mama potrzebowała pomocy bo niedomaga i ma 80 lat.
To wskoczyłem w samolot i przybyłem zająć się nią. Trochę pracując przy tym.
Bo język znam. A mama nic.

Co do mnie. Mam utraty świadomości. Nie takie jak kiedyś. Ale wkurzają mnie.
Mam regularne zachwiania równowagi. Idę sobie i nagle...jeb w płot albo ścianę.

Skacze mi ciśnienie jak oszlałe.
Wieczorem czy w nocy jest dobrze. Najgorzrj rano.

To chyba tyle.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

psotnikpiotr
150
Posty: 192
Rejestracja: niedziela, 18 lis 2018, 17:06
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:) Staram się żyć zgodnie z naturą. Stawiam na to co swoje, bo swoje to lepsze i zdrowsze.
Ulubiony Alkohol: Oczywiście, że własny (piwo, wino i co ino)
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Lokalizacja: Kraina karpia (Dolny Śląsk)
Podziękował: 26 razy
Otrzymał podziękowanie: 8 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: psotnikpiotr »

; 2x60
:poklon; :respect: :poklon;
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 29 mar 2021, 12:54 przez wawaldek11, łącznie zmieniany 1 raz.
,, Bimber przyczyną ślepoty'' a co tam swoje w życiu widziałem :freak: :odlot:
Awatar użytkownika

kiwitom23
1500
Posty: 1541
Rejestracja: środa, 2 gru 2020, 23:23
Krótko o sobie: Więcej czasu mojego życia spędziłem poza Polską, mieszkałem w Niemczech, USA, Singapurze, HongKongu, na Javie i na Nowej Zelandii i z tą ostatnią jestem najmocniej emocjonalnie związany.
Ulubiony Alkohol: Whisky, a przede wszystkim irladzka whiskey, choć i burbonem nie pogardzę
Status Alkoholowy: Producent Domowy
Podziękował: 135 razy
Otrzymał podziękowanie: 218 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: kiwitom23 »

rozrywek pisze:Eurosieroty NL.
@rozrywek, strasznie to dramatycznie ująłeś, serce w piersi pęka. Tyle, że jest na to wszystko antidotum i to bardzo proste. Otóż bez względu na wszystko wyjeżdżasz zawsze z rodziną, całą rodziną (nie mam na myśli rodziców, czy babć). Wiesz, bo pisaliśmy trochę na priv, że trochę tych emigracji przeżyłem, zadałem sobie trud i zliczyłem kraje w których żyłem ponad 12 miesięcy, naliczyłem ich 10. Jeżeli ktoś wyjeżdża sam, to ma to tylko i wyłącznie podstawy finansowe (sam się taniej wyżywię, sam taniej znajdę lokum). NIE!!! Chcesz jechać tylko zarobkowo na jakiś czas, zabierasz rodzinę, chcesz jechać na stałe tym bardziej. I nie masz tych wszystkich emocji, które tak obrazowo opisałeś. Ja jak wyjeżdżałem, rodzina musiała jechać ze mną razem z psem, obojętne mi były szkoły dla dzieci, czy prace małżonki, albo jesteśmy razem, albo nie. Koniec, kropka!!!

Emigracja, jakakolwiek by nie była to nieszczęście, bo jak pierwszy raz wyemigrujesz to już do końca będziesz żył "w rozkroku". Jesteś w GB, to tęsknisz za tymi polami, za tymi znajomymi, za widokami, przyjeżdżasz do PL to po tygodniu zaczynasz tęsknić za tymi uśmiechniętymi Brytolami, za uprzejmością, za czystością. Nigdy już nie będziesz w 100% usadysfakcjonowany, zawsze coś będzie nie tak, nigdzie nie będziesz czuł się jak w domu, ja mam to do dziś. To taka choroba emigracyjna...
zielonka pisze:DOBRA PRACA I PŁACA.
Zdążyłem przeczytać Twój skasowany post i właściwie zgadzam się z Tobą, z tylu różnych krajów w których dane mi było żyć, Polska jawi się jako ten najgorszy. Tutaj zawsze społeczeństwo jest dla rządzących, a nie odwrotnie. Kłamstwo, obłuda, cwaniactwo, złodziejstwo itp. pełna zgoda. Tylko zawsze jest tak, że Twój los jest w Twoich rękach, to od Ciebie zależy jak się dalej potoczy. Jesteś książkowym przykładem polskiego "...a bo mi się należy...". Nie obraź się, piszę co myślę. Ja zaczynałem życie od początku chyba 5 razy, jak mi zbankrutowała firma w Niemczech, to wyjechałem do Nowej Zelandii w wieku prawie 50 lat (razem z rodziną i nawet psem, bo to też rodzina) i rozbierałem domy i dźwigałem ciężary i myślałem, że nie podołam po 8 latach siedzenia w fotelu, ale dałem radę, bo dzieci, bo rodzina. Zaraz napiszesz mi, że to przecież nie Polska - inne zarobki itd. No więc dobrze, wróciłem do Polski w 2010 roku, oszczędności które przywiozłem i które miały mi starczyć na rok rozeszły się w 2 miesiące i co iść do pracy i zarobić, jeżeli ktoś mnie przyjmie w tym wieku, wtedy jakieś 1800-2000 zł, gdzie młodsza córka chodzi do prywatnego liceum, bo nigdy nie chodziła do polskiej szkoły, więc zero szans, gdzie polski, gdzie historia??? Pożyczam na busa kasę, bo już nic prawie nia mam i zaczynam wozić polskie żarcie do sklepów polonijnych w Niemczech, śpię przez DWA LATA po 16-20 godzin na TYDZIEŃ, bo trasa jest aż do Paryża i zajmuje dobre 3, 4 dni - mam blisko 30-36 punktów rozładunku, wracam z trasy i zamiast iść spać, jadę na Kraków po hurtowniach i zbieram towar na następną trasę, później oklejam go etykietami z tłumaczeniami w temperaturze -20*C w garażu przez 2 dni, robię faktury i ruszam w następną trasę i tak w kółko. Czy byłbyś w stanie tak pracować? Zakładam, że jesteś młodszy ode mnie... Byłbyś w stanie???? I co lepsze - nie mam pretensji do nikogo. Po kilku latach rozrasta się firma i zatrudniam prawie 100 osób, wprowadzam standardy nowo-zelandzkie, wszyscy są równi, wszyscy są na "Ty", jak trzeba to obsługa biur łącznie ze mną pomaga przy załadunku TIR-ów i co? Gówno, to się w tym kraju nie sprawdza, kompletnie nie sprawdza.... Kierowcy zarabiają u mnie z dietami około 8000-9000 na rękę, ale i tak kradną. Kradną towar, kradną paliwo... czy muszą przy tym poziomie dochodów??? Wyjeżdżają we wtorki koło 9:00, wracają w piątki, mają co tydzień 3 dni wolne w domu z rodziną. Z około setki kierowców których zatrudniałem, tylko jeden mi podziękował i powiedział, że w takiej firmie i z takim szefem nigdy nie pracował.... taka jest prawda o Polakach,

Spełniłem swoje marzenia, mam dobry samochód, mam dom w lesie, ale jakbym mógł to w samych gaciach bym wrócił do NZ i ponownie zaczynał od nowa. Otwarte domy, otwarte samochody, uśmiech ludzi i luz, luz, luz... brak pośpiechu, brak urzędów, brak absurdów....

Przykład: W PL eksportuję polską żywność, czyli działam jak najbardziej na korzyść kraju (każdy walczy o dodatni bilans handlowy), ale w związku z eksportem mam 100% zwroty podatku VAT. Tyle, że moja marża jest +/- 10% od ceny netto, więc jeżeli kupuję coś za 1 zł netto, to wydaję 1,23 zł brutto, a sprzedaję to za 1,10 zł (z 10% narzutem), czyli z czasem mam coraz mniej pieniędzy, aż do momentu kiedy zwrócą mi VAT. A tu zwłaszcza po 2015 dziesięć kontroli na rok, siedzą po kilka miesięcy i tak długo jak siedzą nie ma zwrotów. NIGDY żadna kontrola nie wykazała choćby najmniejszego uchybienia, ale i tak po 2 miesiącach przychodzi następna. Zaczyna brakować środków obrotowych, więc postanowiłem porozmawiać z urzednikiem, który te kontrole nasyła. Doradca podatkowy mi odradza, ale co tam.... idę. Wchodzę, kłaniam się w pas, mówię "Dzień Dobry" - zero odzewu, pytam "Dlaczego Pani po raz 50 przysyła kontrolę do mnie, jeżeli 49 ostatnich nie wykazało nic, przecież nie robię nic złego, nikogo nie zatrudniam na śmieciówki, przecież w końcu braknie mi kasy na pensje?". Pani pamietająca późnego Gomułkę spogląda na mnie spod rogowych okularów i mówi: "Nie podoba się coś? Ja mogę przytrzymać kontrolę przez 3 lata i w tym czasie nie dostanie pan złotówki zwrotu podatku." Koniec rozmowy!!! Podziękowałem i wyszedłem.

Przykład z NZ. Znajomy Polak ma warsztat samochodowy. Kiedyś pytam go: „Jak ty się właściwie rozliczasz z podatków?”, a on na to: „Pod koniec roku przysyłają mi formularz, gdzie wpisuję ile skasowałem klientów”, „I nikt tego nie sprawdza?” - pytam. „Nie”, „No to możesz sobie wpisać co chcesz?”. „Właściwie tak, ale staram się w miarę wpisywać prawdę. Wiesz kiedyś miałem taką sytuację, że zepsuł mi się ten duży podnośnik hydlauliczny i napisałem do nich, żeby mi odroczyli płatności podatkowe, bo będę miał gruby wydatek. Po tygodniu otrzymałem pismo, że oczywiście odraczają mi te płatności, po trzech miesiącach przyszło pismo, że umorzyli mi te podatki i nie muszę ich płacić wcale, a po pół roku przyszło pismo, że za ten rok też nie muszę płacić podatku. I wiesz nawet nikt nie sprawdził, czy ten podnośnik się naprawdę zepsuł i czy kupiłem nowy i ile on kosztował. Jak ja mógłbym kogoś takiego oszukać????” Jak to porównać???

Córka zgubiła cały portfel, wszystkie dokumenty, akurat wzięła wypłatę. Jedziemy na policję to zgłosić, a policjant zdziwiony: „Ale po co to zgłaszacie??? Czego ode mnie oczekujecie???”. Mówię: „No jak to, dokumenty polski paszport...”, a on na to z rozbrajającą szczerością: „No przecież ktoś znajdzie, to zwróci”. Zanim wróciliśmy do domu był telefon z bazy autobusów miejskich, że ktoś odniósł portfel do ich biura. Centa nie brakowało z gotówki, nie mówiąc o dokumentach.

Inny przykład: Wylicytowałem na tamtejszym Allegro (TradeMe) laptopa w czwartek, w piątek przelałem kasę, myślę sobie kasa dojdzie pewnie w poniedziałek, więc gościu wyśle go we wtorek. Pojechaliśmy z kumplami na wycieczkę i wróciliśmy we wtorek, okazało się że gościu wysłał laptopa w czwartek zaraz po tym jak go wylicytowałem, listonosz zatopił go folią, żeby nie zamókł i postawił przed furtką (listonosze nie wchodzą na posesję, posesja to rzecz świeta). Przez te kilka dni przeszło koło niego tysiące osób, bo wtedy mieszkałem przy ruchliwej ulicy, z kilomatra było widać wielki napis ASUS. We wtorek leżał pod furtką, tak jak go listonosz zostawił.

Jeszcze jeden przykład: Biorę mój pierwszy zakup na raty, telewizor. Gościu w sklepie daje mi świstek do wypełnienia, imię, nazwisko, adres, gdzie pracuję. Wypełniam i wręczam mu payslip'y z pracy, czyli dowody wypłaty, a on na to: „A co mi tu dajesz?”, ja „Dowody wypłaty, żebyś sprawdził, w Europie tego wymagają”, na co on: „No wiesz, to bardzo niegrzeczne, to tak jakbym podejrzewał cię o kłamstwo, przecież napisałeś. Jak można być tak bezczelnym, żeby żądać dowodów, to nie sprawa w sądzie”

Dziwi Was to??? Na pewno Was dziwi.... To teraz odpowiedźcie sobie na pytanie, jak daleko zabrnęliśmi, że normalne zachowania ludzkie nas dziwią, bo to przecież powinno być normalne, nie to jest normalne!!!
Jak dodam do tego, że w NZ nie ma urzędów, nie ma żadnych dokumentów, poza prawem jazdy, nie ma dowodów rejestracyjnych dla aut, ubezpieczenie aut jest dobrowolne, nie musisz go mieć....

Wszystkie urzędowe sprawy załatwiasz na poczcie, na każdej jest zestaw kartek pocztowych w każdej sprawie, sprzedałeś auto, więc wypełniasz kartkę i wrzucasz do skrzynki, jest już zaadresowana, kupiłeś auto to samo, wszystko na poczcie i bez wizyty w okienku. I wszystko za darmo, nie płacisz centa, TWOJE PAŃSTWO to pokrywa, bo Ty jesteś częścią tego Państwa.

Kraj gdzie możesz wysłać dziecko w najbardziej impezową dzielnicę z samymi barami i live muzyką o 3:00 w nocy i wiesz dokładnie, że nic mu nie grozi, gdzie jak zachlałeś w knajpie i nie masz na taksówkę, to dzwonisz na policję i ona bezpłatnie odwiezie cię do domu, mało tego nazajutrz otrzymasz telefon, o której ma podjechać radiowóz żeby podrzucić cię do zostawionego auta też bezpłatnie – bo policja jest dla ludzi, ma im pomagać. Mało tego, dostajesz podziękowania od policji, że nie próbowałeś jechać po pijaku... co za kraj...

Kraj który zlikwidował praktycznie siły zbrojne, bo doszedł do wniosku, że jak USA (mało prawdopodobne), Rosja, albo Chiny go zaatakują, to i tak nie będą mieli żadnych szans, więc po co wywalać pieniądze w błoto, lepiej je przeznaczyć na szkoły, przedszkola i żłobki, a podpisać układ z Australią, że w razie draki ona będzie bronić NZ.

Kraj gdzie jest zabroniona konstytucyjnie bezdomność, każdemu bezdomnemu przydziela się dom (mieszkań nie ma, wszyscy mieszkają w domkach) i nawet jak ucieknie, to go znowu wsadzą do tego domu i dadzą zasiłek. Gdzie jest emerytura obywatelska i możesz nie przepracować dnia w swoim życiu, a i tak masz za co żyć na starość, jak chcesz więcej musisz wykupić dodatkowe ubezpieczenie.

Kraj, który przyjął polskie sieroty z armii Andersa, które wyszły z ZSRR, przyjął wszystkie razem z nauczycielami polskimi, żeby ich nie wynaradawiać. Anglia odmówiła, USA odmówiło, Kanada przyjęła kilkoro dzieci, a NZ wzięła wszystkie (biedny kraj, bo w porównaniu do GB, USA, czy Kanady to naprawdę bardzo biedny kraj), wykształciła je na koszt państwa i stanowły one elitę tego kraju, wszystko sfinansowali, a przy uzyskaniu pełnoletności dali wybór, czy chcą wracać do Polski, czy zostać.

Kraj, gdzie są setki grobów, ludzi bez serc, gdyż w testamentach zażyczyli sobie, aby ich serca były pochowane przy ich generale, polskim generale Andersie na Monte Casino. Nowozelandczycy przed Polakami szturmowali wzgórze i zostały dosłownie niedobitki, dlatego wcielono ich do polskiej armii Andersa. Aż nóż się w kieszeni otwiera, jak widzę córkę Andersa sprzedającą się jak kurtyzanę pisiorom.

Kraj gdzie policja myśli, tak myśli i rozumuje logicznie. Zatrzymuje mnie policja na radar, jadę 120 km/h na ograniczeniu 50 km/h i tłumaczę gliniarzowi, że o 5:00 rano jest przecież zero ruchu na drodze, a tym samym nie stanowię zagrożenia dla nikogo i on to akceptuje, przyznaje mi rację i nie dostaję mandatu. Przepisy są przecież dla ludzi, a nie ludzie dla przepisów. Logika też.

Kiedyś przyjechał do NZ Polak z Anglii, typowy rzeźimieszek ze Szczecina, opowiadał jak z kumplami napadali na babcie sprzedające jagody przy lesie, walili je bejsbolami, kradli jagody i kasę. Kompletny degenerat. Powiedziałem mu wtedy, że w tym kraju będzie miał eldorado, bo ludzie wierzą sobie. Po roku spotkałem go znowu i pytam, kogo wykręcił i na ile, a on mi na to: „Wiesz co, oni mają takie zaufanie do mnie, nawet mój szef dał mi swoją kartę i PIN, że aż mi byłoby głupio kogoś wykręcić”. Jak to środowisko kształtuje człowieka.... nie do pomyślenia!!!

Taaaaaaak, to jest normalność, dlatego @zielonka masz w 100% rację, żyjemy w pojebanym kraju, z pojebanymi ludźmi, nikt bardziej niż ja nie jest w stanie tego nie zauważyć. Tyle, że nasz los jest w naszych rękach, nieraz trzeba zejść z piedestału, nieraz się poniżyć, ale zawsze mamy wpływ na własny los.

Oj jak bardzo tęsknię za tamtym krajem, oj jak bardzo....!!!! Byłem strasznym patriotą po wyjeździe do Niemiec, odsiedziałem 2 lata w komunie, gdzie groziła mi czapa za "współpracę z obcym wywiadem", byłem 2 lata w Legii Cudzoziemskiej i w Dżibuti i Gujanie, kierowałem konwojami ONZ do Sarajewa w czasie wojny w latach 90, gdzie mnie reanimowano po postrzale, teraz palcem bym nie kiwnął za ten kraj, jak widzę głupotę i podłość jego obywateli, nie zasłużył on na niepodledłość... przykro mi to pisać, bo dziadek zginął w Katyniu, ale tak myślę.

Przepraszam za zbyt długi wywód, zwłaszcza autora tego wątku, nie wiem może to alkohol, może starcze resentymenty, ale musiałem.... Sorrki koledzy!!!
Ostatnio zmieniony wtorek, 30 mar 2021, 06:37 przez kiwitom23, łącznie zmieniany 9 razy.
"Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia, by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami." Ernest Hemingway
Awatar użytkownika

ZiemniakPyrka
100
Posty: 131
Rejestracja: wtorek, 12 sty 2021, 14:37
Ulubiony Alkohol: Ziemniaczany - własny
Podziękował: 8 razy
Otrzymał podziękowanie: 18 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: ZiemniakPyrka »

Dlaczego u nas jest taka chu*nia? Może przez to, że od dobrych kilku stuleci jesteśmy jedynie wasalami? Od kilku stuleci do TERAZ rządzą nami polskojęzyczni, antypolscycy nieudacznicy... :cry2:

Ed:
Zabory, wojna, eksterminacja polskich elit, komuna, magdalenka... teraz widzimy tego pokłosie :x
Ostatnio zmieniony wtorek, 30 mar 2021, 07:36 przez ZiemniakPyrka, łącznie zmieniany 1 raz.

Zbyszek T
200
Posty: 248
Rejestracja: sobota, 2 lut 2013, 08:38
Podziękował: 23 razy
Otrzymał podziękowanie: 32 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: Zbyszek T »

kiwitom23 pisze: Kierowcy zarabiają u mnie z dietami około 8000-9000 na rękę, ale i tak kradną. Kradną towar, kradną paliwo...

Pani pamietająca późnego Gomułkę spogląda na mnie spod rogowych okularów i mówi: "Nie podoba się coś? Ja mogę przytrzymać kontrolę przez 3 lata i w tym czasie nie dostanie pan złotówki zwrotu podatku." Koniec rozmowy!!!

Zatrzymuje mnie policja na radar, jadę 120 km/h na ograniczeniu 50 km/h i tłumaczę gliniarzowi, że o 5:00 rano jest przecież zero ruchu na drodze, a tym samym nie stanowię zagrożenia dla nikogo i on to akceptuje, przyznaje mi rację i nie dostaję mandatu.

Kiedyś przyjechał do NZ Polak z Anglii, typowy rzeźimieszek ze Szczecina, opowiadał jak z kumplami napadali na babcie sprzedające jagody przy lesie, walili je bejsbolami, kradli jagody i kasę.

Fajnie się czyta o NZ czy innej idylii.
Ale niestety, taka idylla nie tworzy się w kilka lat.

Tak i w Polsce - jest coraz lepiej. Ale potrzeba czasu. A także potrzeba zmiany pokoleniowej - ze 2 pokolenia muszą się wymienić, zanim pewne patologie zakorzenione w znacznej części społeczeństwa się wyrugują. Sam podałeś przykłady, z życia wzięte - i każdy znas spotkał się z podobnymi.

Zobacz na swój przykład - żyjesz w NZ, rajskim kraju - ale jednak jedziesz 120 km/h na ograniczeniu 50 km/h. Dla nich, to nie do pomyslenia. Policja nie zareagowała, bo to 1 raz na 10 lat się trafia taki przypadek. Tylko jakby takich "pędzących" było więcej, to zaraz któryś by zabił babcię na pasach. Bo to jest czysta statystyka, w końcu musi zdarzyć się wypadek.


Ja osobiście, też zarobkowo trochę pojeździłem. Do UK, a i w Japonii pół roku spędziłem. I mimo to, siedzę w Polsce, ciężko pracuję i uczę dzieci, żeby one i ich pokolenie miało lepiej. A że nie mam Mercedesa tylko Skodę... Ch z tym....


PS. To tak jak Mojżesz Żydów 40 lat po pustyni wodził, żeby "starzy" wymarli i dopiero wnuki zaprowadził do ziemi obiecanej....
Awatar użytkownika

jakis1234
2500
Posty: 2581
Rejestracja: sobota, 30 lip 2016, 16:57
Ulubiony Alkohol: Zależy od nastroju i dostępności.
Status Alkoholowy: Winiarz
Podziękował: 235 razy
Otrzymał podziękowanie: 453 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: jakis1234 »

ZbyszekT, miałem właśnie coś takiego napisać, zgadzam się z Tobą, żyjemy w kraju, w którym przez wiele lat oszukiwanie władzy było zaletą i patriotycznym obowiązkiem, najpierw to był zaborca, potem komunista. Ludziom weszło to w krew.
Jak widać system można zmienić stosunkowo szybko, mentalności ludzi już nie. Muszą minąć pokolenia, zanim generalnie jako naród wyzbędziemy się tych cech kombinatorstwa i przyzwolenia na oszukiwanie.
A jednak się to zmienia, powoli, ale jednak. Kilkanaście lat temu prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu było prawie normą i nikt się tym nie przejmował, dzisiaj zmiana jest zdecydowana. Zresztą uogólnianie nie jest dobre, przecież nie jest tak, że wszyscy to złodzieje i oszuści.
Jestem osobą, dla której obietnica i dane słowo to świętość, często ufam innym dlatego, że obiecali i prywatnie praktycznie nigdy nie zostałem oszukany, Ten sam człowiek, który nie ma nic przeciwko, żeby oszukiwać na podatkach, prywatnie dotrzymuje danego słowa. To jest właśnie ta nasze rozdwojenie. To co państwowe, wspólne to znaczy niczyje, można "wziąć" czy zniszczyć, ale to co prywatne to już inna sprawa.
Czasy się zmieniły, zaborcy czy komunisty już nie ma, ale podejście do państwowego zostało, a przecież władzę już sobie sami wybieramy i taką wybieramy.
Ja jednak wierzę, że pokolenie naszych dzieci, a może wnuków, nauczy się patrzeć i wybierać według innych kryteriów.
Patrząc na to co się dzieje z kościołem i wielką zmianą podejścia ludzi to tej organizacji, widzę, że to następuje.
Kiwitom, nie bronię Polski, bo dobrze nie jest, ale też mam wrażenie, że patrzysz trochę z pozycji: trawa jest bardziej zielona, tam gdzie nas nie ma.
Opisałeś NZ jako prawie raj, a ja z ciekawości spojrzałem sobie na oficjalne statystyki przestępczości i:
W badaniu New Zealand Crime and Safety Survey (NZCASS) oszacowano, że w 2014 r. cztery główne klasy przestępstw to napaść (27,3%), groźba użycia siły (21,4%), włamanie (10,8%) i przestępstwa seksualne (9,9%). Większość tych incydentów (52,9%) miała miejsce w przypadku ofiary, która doświadczyła pięciu lub więcej przestępstw. Według badania NZCASS 10,4% dorosłych padło ofiarą przestępstw interpersonalnych, 5,7% dorosłych padło ofiarą przestępstw fizycznych, a 2,1% dorosłych padło ofiarą przestępstw na tle seksualnym. Przemoc ze strony partnera Szacuje się, że w 2014 r. 3% dorosłych padło ofiarą przemocy fizycznej ze strony partnera intymnego, a 1,2% było ofiarą przestępstwa seksualnego popełnionego przez partnera intymnego. Przestępczość w Nowej Zelandii - https://pl.qaz.wiki/wiki/Crime_in_New_Z ... statistics
Oczywiście to dużo lepsze wskaźniki niż w Polsce czy wielu innych krajach, ale jednak aż tak różowo też nie jest.
Dużo, bardzo dużo nam brakuje jeszcze do poziomu wielu krajów, ale też nie jesteśmy krajem, w którym demokracja i zasady właściwego współżycia społecznego kształtowane były przez ostatnie 100 czy 150 lat. Może jestem nadmiernym optymistą, ale wierzę, że za kilkadzisiąt lat będzie w tym kraju podobnie jak w innych krajach dużo bardziej rozwiniętych demokratycznie i gospodarczo.
I na koniec - czasami warto posłuchać, co inni sądzą o nas i o Polsce. Jak widać, punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia:
Ostatnio zmieniony wtorek, 30 mar 2021, 09:51 przez jakis1234, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam z opolskiego.
Awatar użytkownika

Autor tematu
zielonka
950
Posty: 963
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 248 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: zielonka »

Kwitom pisze
Jesteś książkowym przykładem polskiego "...a bo mi się należy...".
Nie oceniałbym tak łatwo bez poznania faktów i nie pisał o piedestałach.
Twój los skomentowałbym tak - wróciłeś ? a podobno masz się za inteligentnego. Bez urazy to cytat z kabaretu.
moj muszę jednak opisać aby nie zostać w waszej pamięci kolesiem co to z piedestału oczekiwał na mannę z nieba .
Zrobiłem to w temacie HISTORIE ZIELONKI tam nawet pasuje a tu mniej będzie do scrollowania. Kto chce niech przeczyta.

https://alkohole-domowe.com/forum/post2 ... ml#p247679
Ostatnio zmieniony wtorek, 30 mar 2021, 12:19 przez zielonka, łącznie zmieniany 1 raz.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

kiwitom23
1500
Posty: 1541
Rejestracja: środa, 2 gru 2020, 23:23
Krótko o sobie: Więcej czasu mojego życia spędziłem poza Polską, mieszkałem w Niemczech, USA, Singapurze, HongKongu, na Javie i na Nowej Zelandii i z tą ostatnią jestem najmocniej emocjonalnie związany.
Ulubiony Alkohol: Whisky, a przede wszystkim irladzka whiskey, choć i burbonem nie pogardzę
Status Alkoholowy: Producent Domowy
Podziękował: 135 razy
Otrzymał podziękowanie: 218 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: kiwitom23 »

@Zbyszek T, @jakis1234 zgadzam się z Wami. Z pewnością mój post jest obarczony dużym subiektywizmem siłą rzeczy, do tego wspominam ten czas, jak niektórzy czasy prl w innym wątku. Zgadzam się też, że w PL jest coraz lepiej, a i ludzie są jakby coraz bardziej uczciwsi, zgoda też że tego typu standardy wypracowuje się dekadami, ale jak włączam TVN24, to nieraz mam spore wątpliwości...
Zbyszek T pisze:Zobacz na swój przykład - żyjesz w NZ, rajskim kraju - ale jednak jedziesz 120 km/h na ograniczeniu 50 km/h.
Poza miastami nie ma ograniczeń są tylko podawane prędkości sugerowane, jedynym wyjątkiem są prace drogowe. To właśnie był ten przypadek, droga gdzie przez tydzień przejeżdżają 3 samochody, pustkowie i 5:00 rano, gdzie robotników jeszcze nie ma.

Może dla równowagi napiszę co mnie tam wkurzało. Żeby nie było tak słodko.

Przede wszystkim domy, nowe są OK, ale większość jest starych, drewnianych - patyki i płyty gipsowe. Temperatury w zimie spadają nieraz do 2, 3 stopni i przy 95% wilgotności odczucie jest jak przy -25*C, a tu brak ogrzewania, do tego przez okna i drzwi hula wiatr. Większość domów ma klimy, tyle że oni bardziej używają ich do grzania, niż chłodzenia. Są też koce elektryczne, żeby w wyrku było ciepło, ale wstajesz rano, odczucie jak przy -20*C i zakładasz mokre ciuchy, wszystko jest mokre przy tej wilgotności, po ścianach leje się woda, grzyb jest wszędzie. Dopiero w aucie idzie się rozgrzać. Podwójne szyby w oknach to była kompletna nowość w 2009 roku, a jak przyłożyło się oko pomiędzy drzwi i futrynę, to można było wyjrzeć na zewnątrz.

Druga rzecz, te drogi. Leją na nie coś jakby płynną smołę, a na to wysypują drobne kamyczki, które po czasie wtapiają się w tą smołę. Jedziesz drogą zaraz po remoncie, to jesteś karabinem maszynowym dla tego, co jedzie za tobą, prawie wszystkie auta mają uszkodzone szyby przednie. Jedziesz po jakimś czasie, jak już kamyczki się trochę wtopiły, to jak po grubym papierze ściernym, jedno hamowanie nie ma połowy opon, ale stajesz prawie w miejscu, co fakt, to fakt. Jak droga jest już rozjeżdżona, jest OK.

Trzecia rzecz, luz blues, jest super. Moja pierwsza praca, zaczynam o 8:00, jestem 15 min przed, nie ma nikogo, 8:15 nie ma nikogo, koło 8:30 zaczynają się złazić. Pierwsze kawa, wszyscy robią kawę, potem stoją z tymi kubkami i dyskutują. Po 9:00 szefowa nawołuje do podjęcia pracy, wszyscy jak jeden mąż wyciągają środkowy palec i chórem wołają "Fuck you". Stoją dalej i spijają kawę. Koło 10:00 powoli ruszają, ale jak już robią to robią, nie mogę powiedzieć. Fajnie nie??? Tyle, że ten luz działa w obie strony. Psuje się pralka, ma przyjechać ekipa ją naprawić, oczywiście spóźnia się 48 godzin, bo sobie zapomnieli, a po przyjeździe stwierdzają, że zapomnieli narzędzi. Zgadują się z moją LP, że jest fanką All Blacksów, więc na pożegnanie tańczą Haka w ogrodzie. Nazajutrz przyjeżdżają znowu, ale okazuje się, że tym razem wzięli nie te części, co trzeba... no ala Haka znowu jest. Wszyscy uśmiechnięci i zadowoleni, zero stresu. Przy czwartym podejściu nerwy mi puściły, a tu zdziwienie. "O co mi chodzi, po co te nerwy". Za piątym razem nie zapomnieli nic, pralka chodzi, ale Haki nie było....

No i to sikanie... :-), jest mało parkingów poza miastami, ale pobocza są bardzo szerokie, więc za potrzebą stawałem na awaryjnych i w krzaki. Zawsze, ale to zawsze zatrzymywało się kilka aut za mną, wyszukiwali mnie w tych krzakach i pytania "Do you need help?". Kurwa leję, a ci chcą mi pomóc, co ja się nagimnastykowałem, żeby lepiej się zakamuflować... choć jest dużo miejsc, gdzie można walnąć klocka na środku drogi, 1000km i żywego ducha, w tygodniu przejeżdża jedno auto, najpierw zanika sygnał komórkowy, później stacje radiowe i pozostaje tylko satelita - mała skrzyneczka, gdzie wpisuje się wiadomości tekstowe.

Trzęsienia ziemi, pobujało nas 7,4 w skali Richtera, mnie się podobało, za to rodzina przerażona. W panice w nocy wsiadamy do auta i jedziemy za innymi, nie wiemy gdzie jadą, ale jedziemy.... po drodze zawalone domy, uskoki w asfalcie nawet do metra wysokości, woda sika z wodociągów i cały czas trzęsie, dojeżdżamy do lotniska i dopiero wtedy refleksja "po co żeśmy tu przyjechali?" wracamy do domu. Następnego ranka wtrząsy wtórne, stoję na trawniku, a tu ziemia się rozstępuje i robi się dziura pod 3 metry głębokości, po następnych wstrząsach wyrwa znika, bo ziemia się obsuwa. Dobrze, że stałem metr dalej... myślę sobie.

Kumpel z pracy ma urodziny i zaprasza wszystkich do knajpy. Daje nam karty menu i mówi: "wybierajcie co chcecie". Jemy, pijemy, jest wesoło. Impreza się kończy, a tu każdy dostaje osobny rachunek. Nikt nie jest zdziwiony, normalka. Byłem szczęśliwy, że wziąłem kasę ze sobą...ledwie mi starczyło...

Wypłaty są przeważnie co czwartek, więc od czwartku knajpy są pełne, live muzyka rżnie na full, wszędzie pełno pijanych, zaczepiają wszystkich, ale nie agresywnie, tylko przyjacielsko "kolego, choć napij się z nami". W piątki absencja w pracy nie spada poniżej 40-50%, tak więc firmy nie planują niczego większego na piątki, w końcu kaca trzeba wyleczyć... normalne.

Kupno auta, auta są w 99% sprowadzane z Japonii, bo tam też jeżdżą po niewłaściwej stronie. Auta z J są wypasione (jak Merc to Brabus, albo przynajmniej AMG) i ładnie utrzymane, dbają o nie, ale wystarczy że Kiwus pojeździ takim miesiąc i auto zamienia się w ruinę. Auto wyzionęło ducha, więc szukam, co znajduję i fajnie wygląda z zewnątrz, to w środku totalny syf. W końcu trafiam na Volvo, gość pod krawatem, informatyk, myślę sobie człek na poziomie, prowadzi do auta, otwiera, a z auta wysypują się na chodnik przez otwarte drzwi pasażera dziesiątki opakowań po McDonaldzie - gość z pełnym uśmiechem i bez krępacji mówi: "dawno nie wiozłem pasażera", pełen luz. Moja LP chce wsiąść, ale nie ma szans, z przodu niedojedzone kanapki z przed miesiąca, papiery, śmieci z tyłu to samo, siedzenia zalane czymś, kierownica się klei... nie, odpuściłem po raz kolejny. W końcu kupiłem Pajero chyba 12 letnie od Japonki, z zewnątrz i wewnątrz jak nówka. Co kraj to obyczaj.

Wożę zmrożone palety owoców, zaczynam o 8:00 rano, gość już o 7:00 wystawia je z mroźni i układa na dworze w lecie, w słońcu tak, żeby jak najszybciej je załadować z boków ciężarówki. Kiedyś zaspałem do pracy i to sporo, cały czas myślę o tych rozmrażających się paletach, dojeżdżam do pracy o 10:00, a do klienta mam jeszcze z godzinkę. Sprintem lecę do biura, w biurze szef patrzy na mnie i mówi: "Czyś ty oszalał, po co tak pędzisz?", ja że palety, że się rozmrożą, on na to: "To teraz idź siądź, zrób sobie kawę, a jak wypijesz to wyjdź za ogrodzenie i wejdź jeszcze raz, tylko spokojnie, spacerkiem." Zero stresu... i dziwić się, że tam ludzie dożywają setki.

Jestem w trasie, jest 2:30 w nocy, a tu ładunek mi się przesunął na zakręcie i wisi z jednej strony, dzwonię do szefostwa bo przede mną te 1000km pustkowia, pogrzebali coś w necie i podali mi adres gdzie mam podjechać. Podjeżdżam ciemno jak w dupie, wszyscy śpią, dzwonię. Wychodzi rozczochrany Kiwus, więc mówię o co chodzi, on o niczym nie wie. Myślałem, że jak mnie tam wysłali, to go wcześniej poinformowali, nie, gdzie tam.... mówi do mnie: "a dobra, pewnie chodzi o wózek widłowy, bo my jedyni w tej miejscowości mamy go w pracy". Bez słowa się ubiera jedziemy do jego szefa, budzimy go, daje nam klucze od frimy, jedziemy do firmy i gościu przesuwa mi ładunek. Pytam ile się należy, patrzy na mnie jak na wariata. Zero zdenerwowania, zero zaskoczenia, normalka... uśmiechnięty od ucha do ucha życzy mi szerokiej drogi...

Kiedyś byłem w knajpie z kumplem i przy płaceniu rachunku dałem napiwek, kobita mi oddaje i mówi, że to za dużo, mówię że to dla niej, nie rozumie. Goniła nas na zewnątrz i oddała te 2$ "zapłaciłeś za dużo" i weź tu dyskutuj.

Zmieniam pracę, bo znalazłem lepiej płatną, od momentu jak się dowiedzieli w starej pracy, że odchodzę non stop łażą za mną i pytają, czy ktoś mnie uraził, czy może się z nimi źle czułem. Mówię że będę miał większą wypłatę, nic to nie daje - dalej łażą za mną. Kasa to dla nich nie argument do zmiany pracy.

Można wyjść na golasa do miasta, nikt nawet się nie obejrzy. Standardowym widokiem są kobieciny w piżamach, albo kąpielowym szlafroku w sklepie robiące zakupy. Gość pracujący w biurze, ma białą koszulę, krawat i marynarkę, ale jest w hawajskich krótkich gatkach w palemki i w klapkach. Dlaczego??? Bo siedzi za biurkiem i dołu nie widać, więc po kiego???

W zimie wszyscy chodzą w krótkich gaciach, temperatura 2*C, wiatr, zimnica, na górze kurtki puchowe, swetry, czapki wełniane na głowach, a na dole krótkie spodenki i to nawet małe dzieci do szkoły tak idą.

Moja LP była na babskim wieczorze u koleżanki z pracy, odbieram ją o 23:00, a koleżanka zaprasza: "chodź pokażę ci jak mieszkamy". Chałupa stara zpruchniała, ledwie się trzyma kupy, wchodzimy do salonu, syf jak jasna cholera, jakby tajfun przeszedł, a na środku stoi zalany olejem silnik V8, babka mówi: "Wiesz, mąż lubi sobie dłubać", idziemy do sypialni, a tam sterta starych opon. Zero żenady, wygoda przede wszystkim. Choć ogródki mają bardzo zadbane.

Kiedyś robiłem imprezę w domu, było kilku znajomych, whisky, muza gra, słychać na zewnątrz, że jest impreza. A tu nagle wchodzi jakaś para i pyta, gdzie może sobie drinka zrobić. Patrzę na nich jak na zjawy, a tu za chwilę włazi 3 chłopaczków i czują się jak u siebie. Po godzinie chałupa była pełna, okazuje się że mają w zwyczaju zapraszać obcych z ulicy, jak jest balanga. Kiedyś ktoś dał info na fejsie, że robi imprezę, to musiała interweniować policja, bo przyszło ponad 800 osób i tłum zablokował 2 przecznice. Na porządku dziennym jest widok wersalki przy samej ulicy, na niej siedzi kilka osób i piją drinki, albo piwo. Jak przejeżdża samochód to kiwają i drą się, a auta trąbią i wszyscy są happy.

No i minusów zrobiły się plusy, parafrazując klasyka: "Żeby te ujemne plusy, nie przesłoniły Wam dodatnich minusów".

Pozdro braci gorzelniczej!!!
"Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia, by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami." Ernest Hemingway
Awatar użytkownika

JanOkowita
2500
Posty: 2738
Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Lokalizacja: PL
Podziękował: 308 razy
Otrzymał podziękowanie: 432 razy
Kontakt:
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: JanOkowita »

kiwitom23 pisze:@Zbyszek T, @jakis1234 zgadzam się z Wami. Z pewnością mój post jest obarczony dużym subiektywizmem siłą rzeczy, do tego wspominam ten czas, jak niektórzy czasy prl w innym wątku. Zgadzam się też, że w PL jest coraz lepiej, a i ludzie są jakby coraz bardziej uczciwsi, zgoda też że tego typu standardy wypracowuje się dekadami, ale jak włączam TVN24, to nieraz mam spore wątpliwości...
@kwitom23 - taka rada na szybko - wyłącz TVN24 i raczej w ogóle TV.

Często myślę, że wszędzie dobrze tam gdzie nas nie ma. Ta odwieczna prawda jest jednak uniwersalna. Swoimi problemami obwiniamy wszystkich dookoła, a to choroba w rodzinie, a to ustrój w kraju do bani, opieka społeczna i zdrowotna do niczego, itp.itd.
Przeżyłem już sporo przygód w Polsce i za granicą. Pomieszkałem w Szwajcarii pracując legalnie ponad rok, kiedyś prawie wyemigrowałem do Beneluxu. Na szczęście wróciłem, za co dziękuję Opatrzności do dzisiaj. Popracowałem w Polsce u pracodawców prywatnych - różnie bywało, spędziłem sporo czasu w korporacjach. Przećwiczyłem PRL w szkole podstawowej, średniej i na studiach - myślę, że to doświadczenie było bardzo pouczające, życiowe i nie zastąpi żadnej szkoły życia.
Ale nigdy w życiu nie powiem swoim córkom ani wnukom - wyjedźcie na stałe z Polski za granicę. Powiem im tak - warto pojechać do innych krajów, zdobyć doświadczenie, poznać kulturę, ludzi, świat.
Tym bardziej teraz, gdy zmiany cywilizacyjne są coraz szybsze. Porównajcie sobie warunki życia, ale nie zamykajcie oczu na prawdę. Na to, że w Szwajcarii jeśli zmywasz naczynia po godz.22 to sąsiad doniesie na policję, że w Tajlandii jak coś powiesz na rządzących albo króla w towarzystwie przy piwie to być może jutro trafisz do paki, a w NZ i Australii jak wjedziesz w butach z błotem na podeszwach to mogą cię zamknąć. W Wielkiej Brytanii nie zakładaj świętego krzyżyka katolickiego na szyję bo Cię wywalą z roboty, nie odzywaj się w Niemczech i Niderlandach na tematy polityczne bo nie dostaniesz pracy.
Powiem im tak: zdobywajcie doświadczenie i wracajcie, aby odbudować Polskę - którą zabiły zabory i komuna. My Słowianie jesteśmy na pewno nie gorsi od całego zachodniego świata, który kradł i napadał wszystkich na świecie. A teraz próbuje nam się wmówić jacy marni jesteśmy. Oczywiście tylko po to, abyśmy znowu byli kolonią zachodu.
A na koniec mojego wywodu piosenka, która być może niektórym trafi do serca:
https://www.youtube.com/watch?v=W2ovU36LEp8
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)
Awatar użytkownika

MASaKrA_Domingo
1000
Posty: 1047
Rejestracja: wtorek, 31 mar 2020, 21:29
Krótko o sobie: Uczmy się nie wyważać otwartych drzwi.
Ulubiony Alkohol: Czysta
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Kraków
Podziękował: 47 razy
Otrzymał podziękowanie: 175 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: MASaKrA_Domingo »

kiwitom23 pisze:teraz palcem bym nie kiwnął za ten kraj, jak widzę głupotę i podłość jego obywateli, nie zasłużył on na niepodledłość... przykro mi to pisać, bo dziadek zginął w Katyniu, ale tak myślę.
Nie mogę się zgodzić. Kraj zasłużył na niepodległość. Szkoda tylko, że cieszył się nią ledwie dwadzieścia parę wiosen i znowu w niewolę na kilkadziesiąt lat.
I jestem zdania, że chociaż Niemcy tylu ludzi nam zabili, tyle sku%%syństwa narobili, to nie zabili ducha narodu. Gdyby nie pieprzony stalin ( obyś uju gnił w ostatnim progu kapitalistycznego piekła ), byłoby zupełnie inaczej. I nie chodzi mi o poziom życia jako taki. Chodzi mi o to, że komuna wyzwalała w ludziach to, co najgorsze. Praca? A po co się starać? Pani z okienka dostanie i tak przynajmniej połowę tego co Ty, a ile mniej obowiązków? Społeczniak? A co po? W łeb nie chcesz?
Awans? A do partii się zapisał?
Komunizm nagradzał ludzi z poszarganą opinią, bo takich można było zastraszyć. Komunizm niszczył wspólnoty ludzkie, bo "co wszystkich, to nikogo". To przez komunizm nadal optuje przekonanie, że jak masz, to znaczy, żeś ukradł.

Aby to minęło, musi minąć kilka pokoleń. Piękna Nowa Zelandia, wiem. Spróbuj dać u nas emeryturę bez pracy. Ciekawe, ile osób na drugi dzień zwolni się z roboty.
Musi minąć kilka pokoleń. W tym moje.

@kiwitom23 - no niestety, ale TVN24 to żaden wyznacznik. Szczujnia jak każda inna. Poziom TVP, tylko mówią nieco ładniej, nieco mniej dosadnie, no i z drugiej strony.
Słowem - TVP mówi "dawaj łeb na pień, będziemy rżnąć!", a TVN " wypij proszę tę słodką herbatkę, wcale nie ma tam trucizny!". Niby lepiej wygląda to drugie, ale co z tego, skoro od obydwóch nie zobaczę jutrzejszego poranka?

Zgadzam się z kolegą @lesgo56 - najzdrowiej wyłączyć tylywizję. Zupełnie. Oglądać skoki i piłkę nożną i siatkówkę.
Zbyt dużo wiem o propagandzie, zbyt dużo wiem o polityce, aby nie czuć tego, że - jak mawiał Grabarz - "żyję w kraju, w którym wszyscy chcą mnie zrobić w uja, za moją kasę". Oczywiście piszę o tych z Wiejskiej. Tych, następnych, poprzednich. Różnią ich szczegóły. Łączy ich znacznie więcej.
Alkohol pity z umiarem nie szkodzi nawet w dużych ilościach!
Awatar użytkownika

Doody
3500
Posty: 3838
Rejestracja: czwartek, 20 paź 2016, 20:04
Krótko o sobie: Degustator z powołania :-)
Ulubiony Alkohol: DIY
Status Alkoholowy: Producent Domowy
Lokalizacja: południowa Wielkopolska
Podziękował: 283 razy
Otrzymał podziękowanie: 463 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: Doody »

@Masakra
Jeżeli porównujesz TVN do obecbago TVP,, to trudno będzie znaleźć wspólny język do rozmów światopoglądowych ...
Pozdrawiam
Darek
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: rozrywek »

Ja panowie jestem już skazany na tę emigrację. I raczej do końca życia tu zostanę. Z paru powodów.

Pierwsze to opieka medyczna. Darmowa praktycznie.
Darmowe leki. Niech tylko ten lockdown się skonczy.

Nie wiem czy pisałem ale jak byłem tu w szpitalu bo mnie karetka zabrała to normalnie przychodzi kobieta o 11ej i przynosi menu. Kużwa prawdziwe menu jak w restauracji. I wybierasz co chcesz na obiad.jest tych dań z 7 do wyboru. W miarę stałe menu!!!

To nie ojczysty szpital gdzie musisz mieć własny widelec i własny papier toaletowy.
A żarcie jest gorsze niż w wiezieniu.

Tutaj sale to praktycznie same jedynki.
Pierwszą noc tylko byłem na dużej ogólnej sali. Potem już sam.
Wypisałem się na własne życzenie. Praktycznie uciekłem. Musiałem. Nieważne dlaczego.
Poza tym mają masę sprzętu i nie muszą liczyć na Owsiaka i Wośp. Chociaż jurek ti wspaniały gość i pokojowy nobel mu się należy.

Co jeszcze jestem w stanie załatwić i mieszkanie socjalne z czasem i wszelkie dodatki i do mieszkania i na życie. Stały zasiłek. A dorobić mi wolno 2 dni w tygodniu

Syna mam Eurosierotę. I tak nie miałbym szansy go widywać bo my mieszkamy 200km prawie od siebie.
To tu przynajmniej zarobię więcej i coś mu będę mógł dać. Np komputer nowy.
W Polsce nie byłoby mnie na to stać.

A że kupię sobie flachę i przy niej autentycznie popłaczę oglądając zdjęcia. Każdy może czasem.

Zielonka trochę się z tobą zgadzam a trochę i nie. Oraz z kiwitomem 23.

Jak ma wyjezdzać z kraju to na stałe i na zawsze. Zanim założy rodzinę.
Ale nie jak już założy i będzie uciekał na pół roku czy rok.
Bo spotka go to mnie. Ani rodziny ani nic.

Kiwitom23 też ma rację. Jak już emigrować to z rodziną. Ale rozłąka z bliskimi to nie.

Cóż gram totka. Może....




Jestem już stary. Nie nadaję się do ostrej fizycznej pracy. W kraju nie znajdę takiej roboty aby się utrzymać. A tu jest mnóstwo fabryk gdzie płaca nie jest najwyższa ale na utrzymanie wystarczy.
Jak już się zestracha to trudno.

Wolę to co zarobię synowi wysyłać i pomagać niż jakby miał wyjeżdzać.

Jak wygram w tego totka....buduję drewniany dom. Wiadomo że pod lasem i wiadomo obok kogo. Bedziesz miał od kogo "szklankę cukru i dwie cebule" pożyczać.
A jak się znudzą już opowiadania o świecie i naszych wojażach to zawsze do Wrocławia można wyskoczyć i jednemu szeregowemu rozwalić chatę i zmasakrować wątrobę. A że cukrzyk to będzie wytrawne pił.

Oczywiście pukając nogami. Bo w rękach będziemy mieć damy z nalewkami.

Przepraszam was wszystkich mam tragiczny podły nastrój.
Dalej do Holandii nie mogę się dodzwonić po wyniki. Przełączają cię z jednego do drugiego.

Trzymam się jakoś i się nie poddaję.


Dwa posty zostały dopisane w trakcie pisania tego.

Proszę was. Wymieniajcie poglądu tutaj. Jestem jak najbardziej za. Tylko łagodnie dobra?

A o polityce? Zróbcie mnie prezydentem to wszystko co idzie na rydzyka pójdzie na cba.
Wszystkich bym zamiótł.i nie brał jeńców.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

Qba
700
Posty: 706
Rejestracja: wtorek, 26 sie 2008, 19:17
Krótko o sobie: Mówię mało, myślę dużo, czasem coś odpędzę, czasem coś wypiję.
Ulubiony Alkohol: Wino z własnnej winnicy. Bimber tatusia.
Status Alkoholowy: Winiarz
Lokalizacja: Bydgoszcz
Podziękował: 138 razy
Otrzymał podziękowanie: 177 razy
Kontakt:
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: Qba »

Koledzy proszę nie zbaczać na tematy polityczne.
Alkohole-domowe.com - Przepisy, wiedza, forum
Alkohole-domowe.pl - Zakupy, asortyment, zaopatrzenie
Awatar użytkownika

JanOkowita
2500
Posty: 2738
Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Lokalizacja: PL
Podziękował: 308 razy
Otrzymał podziękowanie: 432 razy
Kontakt:
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: JanOkowita »

@rozrywek - Pozdrawiam, pośpij trochę, weź aspirynę na covida i polopirynę na PRL. Normalnie poczujesz się lepiej i może wrócisz do kraju, tu jest wiosna i jest pięknie.
https://www.youtube.com/watch?v=W2ovU36LEp8
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)

Wojtek5
650
Posty: 693
Rejestracja: sobota, 21 wrz 2019, 18:39
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Lokalizacja: Mazowsze, centralna wieś
Podziękował: 34 razy
Otrzymał podziękowanie: 87 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: Wojtek5 »

Wydaje mi się, że temat schodzi trochę z toru z drugiej strony bardzo głębokie macie przemyślenia, doświadczenia, takie bardzo życiowe, a nawet wręcz skrajne. Osobiście zgadzam się z @JanOkowita i stwierdzeniem "Wszędzie dobrze tam gdzie nas nie ma" - to odnosi się do wszystkiego. Zmiany pracy, warunków pracy, ta firma, inna firma, ten kraj inny kraj itd. Zawsze są dwie strony medalu, zawsze kij będzie miał dwa końce. Coś kosztem czegoś, z jednej strony zysk z drugiej strata. Nie pisze tego jako patriota, ale co by było gdyby wszyscy tak spie...lili zagramanicę?

Ktoś kto z 20 letnim doświadczeniem zarabia niecałe 3 tyś zł to masakra, młody który oczekuje 5000 tyś to norma, bo ile ma oczekiwać: musi za to, za tamto zapłacić i jeszcze mieć górką na inne przyjemności i wygody. Gdybym tak miał sobie to sam policzyć pod siebie i moje potrzeby to nie byłbym w stanie zejść poniżej 20 tyś m-cznie. Kurcze, oczekiwania, oczekiwaniami, ale trzeba na pewne rzeczy spojrzeć realnie. Nauczyciel chce zarabiać tyle co w UE, ale już nie koniecznie chciałby się bardziej angażować, bo samo jego wykształcenie i przepierdzenie na etacie kilkunastu lat to chyba wystarczające poświęcenie. Każdy jest kowalem swojego losu, podejmuje, złe, dobre lub bezpieczne decyzje w życiu, co ma zawsze odzwierciedlenie: jestem tu gdzie jestem i mam to co mam

To co pisze Rozrywek to dla mnie kwintesencja emigracji, takie dwa skrajne końce kija.

Sam mam rodzoną siostrę i byłego szwagra za granicą. Czy chcą wracać, nie. Co mają:
W kraju początkowo mieszkaliśmy razem z dziećmi w pokojach po 12m2 w jednym mieszkaniu i na kupie, ale było ciepło, rodzinnie, święta były świętami. Każdy meblował się jak chciał i na co go było stać. Można było myśleć o samochodzie, nowym TV, regale itd. - wiem to bardzo przyziemne, ale to wpływa na dom i myśleniu o nim jako swoim azylu, jako rodzinie. Nie było nas stać na wczasy za granicą, a na te w PL trzeba było zbierać. Teraz jest ich stać na wczasy niemal w dowolnym zakątku świata, robieniem zakupów na Allegro bo jest taniej, a matka wyśle paczkę zbiorczą. Jedno wynajmuje parter domu ponad 100m/2, drugie cały dom 200m/2 i żadne z nich nie umebluje go jak chce, nie pomaluje ścian bo ma takie widzimisie, nie inwestuje w sprzęt bo to balast przy przeprowadzce, samochód - a po co, to tylko kłopot. Ot takie lepsze życie na walizkach.
Takich osób jest całe mnóstwo. Oczywiście są, też takie, co się udało, co całymi rodzinami wyjechali i gdzieś sobie poukładali życie, ale to niestety mniejszość.

Nie jestem takim światowcem jak wielu z Was, ale jestem pewien, co do takich z Wiejskiej, że są chyba w każdym jednym kraju, a co te kraje odróżnia to historia. Jedne zaczynają od 30 lat niemal od zera inni trwają w tym od ponad 100! Więc jeśli my jako naród jesteśmy tu gdzie jesteśmy to tamci powinni mieć gadający papier toaletowy, a jednak nie mają.
Domowe nalewki
Eksperymenty z małą beczką dębową: alkohol wysokoprocentowy, miody
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: rozrywek »

Qba pisze:Koledzy proszę nie zbaczać na tematy polityczne.
I tak się stanie.
JanOkowita pisze:@rozrywek - Pozdrawiam, pośpij trochę, weź aspirynę na covida i polopirynę na PRL. Normalnie poczujesz się lepiej i może wrócisz do kraju, tu jest wiosna i jest pięknie.
https://www.youtube.com/watch?v=W2ovU36LEp8

Uwierz mi Janku nawet nie wiesz jakbym chciał. Durną rzodkiewkę zasiać na,działce.

Nie mogę.

A heszcze restrykcje. Szczepionki. Kwarantanny i zamknięte granice.

To nie o polityce. Zwyczajnie jestem uziemiony.

Wyjechalem bo miałem kupę długów.
Jak ktoś mądrze napisał. W Skodzie też bym się odnalazł. Nie musi być Mercedes.

Nawet nie chcę bo wolę naped na przód.

Przecież....ja nie wiem ile mi zostało. Czy ja nie chcialbym z dzieciakiem w piłkę pograć. I przeżyć smigus dyngus?


Chciałbym.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

Autor tematu
zielonka
950
Posty: 963
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 248 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: zielonka »

Nie pisze tego jako patriota, ale co by było gdyby wszyscy tak spie...lili zagramanicę?
Miny na Wiejskiej bezcenne. Miałem okazję zobaczyć teką minę raz wżyciu jak jednemu pseudopracodawcy 8 najlepszych ludzi wyjechało z dnia na dzień do Irlandii. Wcześniej błagali o jakąkolwiek podwyżkę w zamian słysząc że ma pełny zeszyt chętnych na ich miejsce.
Do dziś produkcja w tym zakładzie nie odzyskała tamtej jakości a z kilku produktów musieli zrezygnować bo nikt już nie umie tego zrobić dobrze. Miesiąc po tej akcji wszyscy pracownicy dostali po minimum 200 i wdrożono premie za nadgodziny. Ale ludzi do pracy szuka do dzisiaj bo i tak za dobrze nie płaci. Co do piosenki Janku to zadzwoń do tego autora i zapytaj co by dzisiaj napisał i zaspiewał bo tak jak on ja myślałem jeszcze do niedawna. Jednak zbawiciele zweryfikowali mi poglądy i dochodzę do wniosku że ważne jest aby żyć i oddychać swobodnie. Ważne aby na widok koperty w skrzynce na listy się uśmiechnąć a nie zastanawiać czym Cię teraz postanowili okraść.
Ja np dostałem nakaz udowodnienia że firma którą zamknąłem w 2004 roku jest zamknięta. Jak ? Gmina ma to w papierach ale oni tam nie dzwonią to ja mam im dostarczyć dowody -jakim prawem ? a prawem kaduka. I niestety to wejdzie tym urzędnikom w krew i nieważne jaka będzie władza- pogarda i arogancja się szerzy jak zaraza i nic nie da że wymrą starzy urzędnicy nowi się łatwo psują.
Tu się nic nie da poprawić nie ma takich szans -tylko totalna emigracja i wychowanie kilku pokoleń poza tym zakażonym gniazdem może dać szansę gdy tacy ludzie zechcą tu żyć. Ale prędzej chyba będziemy się uczyć jak zjeść kota sąsiadowi.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

kiwitom23
1500
Posty: 1541
Rejestracja: środa, 2 gru 2020, 23:23
Krótko o sobie: Więcej czasu mojego życia spędziłem poza Polską, mieszkałem w Niemczech, USA, Singapurze, HongKongu, na Javie i na Nowej Zelandii i z tą ostatnią jestem najmocniej emocjonalnie związany.
Ulubiony Alkohol: Whisky, a przede wszystkim irladzka whiskey, choć i burbonem nie pogardzę
Status Alkoholowy: Producent Domowy
Podziękował: 135 razy
Otrzymał podziękowanie: 218 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: kiwitom23 »

Coś tam trochę zmieniło się na lepsze, jak rejestrowałem samochód przed pandemią to nawet byłem w lekkim szoku, że urzędnicy tacy uprzejmi, ale to chyba wyjątek potwierdzający regułę.... obym się mylił.
Co to w ogóle znaczy emigracja??? Moje córki urodzone w Niemczech, wychowane i w Niemczech i kilku innych krajach, mieszkające w Polsce, nie czują się emocjonalnie związane z żadnym krajem. Jak kiedyś je zapytałem co jest ich ojczyzną, nie potrafiły odpowiedzieć, w końcu jedna powiedziała, że Europa, a druga że świat. Tak jest najlepiej, być obywatelem świata. Dla nich nie ma problemu, czy żyją w Polsce, czy w USA, czy w Holandii, zero emocji, czysta kalkulacja. Aż im zazdroszczę. Wyjeżdżasz z Polski np do Hiszpanii, to traktujesz to jak przeprowadzkę z Krakowa do Gdańska, co za problem.
Dlatego zawsze byłem i jestem zwolennikiem Europy federacyjnej, takich Zjednoczonych Stanów Europejskich z jedną armią, z jednym budżetem, i jednym rządem federalnym, o ile by to było prościej. Tyle, że w tym kraju zaraz rejwach się zrobi straszny, że następny rozbiór Polski... już to widzę. Kiedyś Galicja, gdzie żyję była pod Franciszkiem Józefem i sięgała do Adriatyku i jakoś wszyscy byli zadowoleni, nawet powstań tu nie było.
Żonę mam ze Szczecina i parę lat tam pomieszkiwałem, po niemieckiej stronie są małe miejscowości, gdzie procentowy udział mieszkających tam Polaków przekracza 90%, mało tego gminy i burmistrzowie zachęcają jak tylko się da, żeby się tam osiedlić, nawet są jakieś dopłaty dla Polaków, mimo że nieruchomości są nieporównanie tańsze niż w PL.
Ja już widzę jaki byłby wrzask w Polsce, jakby było odwrotnie i Niemcy by się u nas osiedlali w takich ilościach, Boże nie wyobrażam sobie tego...
Ostatnio zmieniony środa, 31 mar 2021, 14:18 przez kiwitom23, łącznie zmieniany 2 razy.
"Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia, by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami." Ernest Hemingway
Awatar użytkownika

jakis1234
2500
Posty: 2581
Rejestracja: sobota, 30 lip 2016, 16:57
Ulubiony Alkohol: Zależy od nastroju i dostępności.
Status Alkoholowy: Winiarz
Podziękował: 235 razy
Otrzymał podziękowanie: 453 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: jakis1234 »

Oj tam, ja akurat żyję w Opolu, tutaj nikt nie robi problemu z przyjazdami i osiedlaniem się ludzi z innych krajów, nie tylko z Niemiec.
W małych miejscowościach język niemiecki jest normą, nazwy dwujęzyczne i w większości rządzi Mniejszość Niemiecka (w samym Opolu mniej, tutaj jest dużo ludności napływowej).Jakoś nikomu to nie przeszkadza.
Plusem jest większy porządek, ludzie są bardziej nauczeni die Deutsche ordnung :)
To pokazuje, że to sprawa mentalności i pewnego przyzwyczajenia. To co nowe budzi sprzeciw i niepokój, ale jak już przestaje być nowe, to staje się normalne.
Moje córki urodzone w Niemczech, wychowane i w Niemczech i kilku innych krajach, mieszkające w Polsce, nie czują się emocjonalnie związane z żadnym krajem. Jak kiedyś je zapytałem co jest ich ojczyzną, nie potrafiły odpowiedzieć, w końcu jedna powiedziała, że Europa, a druga że świat.
I oby jak najwięcej takich ludzi, heimat, to nie oznacza kraj w ogólnym znaczeniu, to moja mała ojczyzna, moja wieś, moje miasto - tu gdzie się czuję dobrze i u siebie, a czy to jest taki czy inny kraj - jaka to różnica.
Ostatnio zmieniony środa, 31 mar 2021, 14:32 przez jakis1234, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam z opolskiego.
Awatar użytkownika

kiwitom23
1500
Posty: 1541
Rejestracja: środa, 2 gru 2020, 23:23
Krótko o sobie: Więcej czasu mojego życia spędziłem poza Polską, mieszkałem w Niemczech, USA, Singapurze, HongKongu, na Javie i na Nowej Zelandii i z tą ostatnią jestem najmocniej emocjonalnie związany.
Ulubiony Alkohol: Whisky, a przede wszystkim irladzka whiskey, choć i burbonem nie pogardzę
Status Alkoholowy: Producent Domowy
Podziękował: 135 razy
Otrzymał podziękowanie: 218 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: kiwitom23 »

jakis1234 pisze:I oby jak najwięcej takich ludzi, heimat, to nie oznacza kraj w ogólnym znaczeniu, to moja mała ojczyzna
Ja doskonale wiem, że w opolskim jest mnóstwo ludzi z korzeniami niemieckimi i tak jak piszesz, nawet za komuny, gdzie wszędzie był syf, to w opolskim widać było ten niemiecki porządek w dobrym tego słowa znaczeniu.

Mała Ojczyzna, to jest właśnie to!!! Gratuluję Ci tolerancji otoczenia, chciałbym żeby tak było wszędzie. Różnorodność zawsze wzbogaca,
"Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia, by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami." Ernest Hemingway
Awatar użytkownika

Autor tematu
zielonka
950
Posty: 963
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 248 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: zielonka »

w opolskim widać było ten niemiecki porządek w dobrym tego słowa znaczeniu.
w Wielkopolsce był polski porządek i naprawdę nie ma się czego wstydzić. W polsce chyba tylko tam gdzie ruskie zabory sięgały było gorzej
W latach 70 tych u mojej rodziny na wsi wielkopolskiej droga przez wieś była piaszczysta a i tak co drugi trzeci dzień o sobotach nie wspomnę wszystko było pieknie zagrabione. U wujka za gospodarczym budynkiem kompost stał w kostce !!!!!!!!. I nie był on sam.
U mnie na ziemiach wyzyskanych ludzie ze wschodu poprzejmowali poniemieckie porządne gospodarstwa to na początek wszystkie wentylacje domów i drenarki polikwidowali a potem gnojowniki centralnie na podworkach przed domem urządzili. Ten gnój nieraz aż na ulicę wypływał.
I w pewnej wsi to trwało do lat 2000 . Ot co mieli to przynieśli ze sobą. Dziś to już wreszcie inaczej wygląda ale trzeba było 50 lat.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

.Gacek
2000
Posty: 2383
Rejestracja: niedziela, 18 paź 2015, 14:00
Krótko o sobie: Marzyciel
Ulubiony Alkohol: Własny.
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
Podziękował: 268 razy
Otrzymał podziękowanie: 338 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: .Gacek »

zielonka pisze:Miałem okazję zobaczyć teką minę raz w życiu jak jednemu pseudopracodawcy 8 najlepszych ludzi wyjechało z dnia na dzień do Irlandii. Wcześniej błagali o jakąkolwiek podwyżkę w zamian słysząc że ma pełny zeszyt chętnych na ich miejsce.
Do dziś produkcja w tym zakładzie nie odzyskała tamtej jakości a z kilku produktów musieli zrezygnować bo nikt już nie umie tego zrobić dobrze.
I widzisz kolego Zielonka... Tak to jest gdy od.pierdala.la się dziadostwo, włącznie z pracodawcami, którzy mają ludzi "na pęczki". Mało który pracodawca potrafi w tych czasach docenić kunszt pracy oraz dokładność i znajomość tematu.
Najlepiej jeździć coraz to nowszym lexusem i robić koszty nowymi inwestycjami np dom nad jeziorem, działka nad morzem itd...
16 lat temu cały dział techniczny stworzył sobie własną firmę. Odbudowanie takiej pozycji jak poprzednio trwało przynajmniej 5 lat ale udało się... Jesteśmy w cztery osoby...
I co? Palma znowu zaczyna odpier.dala.ć dyrektorowi finansowemu...
Niestety ale niektórzy nie uczą się na błędach jak to się mówi w pięknym staropolskim przysłowiu...
Nie wiadomo co będzie dalej.
Pozdrawiam Gacek.
Awatar użytkownika

kiwitom23
1500
Posty: 1541
Rejestracja: środa, 2 gru 2020, 23:23
Krótko o sobie: Więcej czasu mojego życia spędziłem poza Polską, mieszkałem w Niemczech, USA, Singapurze, HongKongu, na Javie i na Nowej Zelandii i z tą ostatnią jestem najmocniej emocjonalnie związany.
Ulubiony Alkohol: Whisky, a przede wszystkim irladzka whiskey, choć i burbonem nie pogardzę
Status Alkoholowy: Producent Domowy
Podziękował: 135 razy
Otrzymał podziękowanie: 218 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: kiwitom23 »

Pamiętam pracowałem u Niemca na początku, który mocno nam dawał w dupę. Sam uciekł z NRD w latach 50-tych. Zatrudniał chętnie Polaków i się na nich wyżywał. Ale pamiętam też, jak zatrudnił własnego syna, bo się mu uczyć nie chciało, w wieku 17 lat. Ten chłopak startował z najniższej pozycji i był tak wykorzystywany, jak nikt inny. Kiedyś szef mówi do mnie: "Masz w ekipie mojego syna, dopilnuj żeby dostał w dupę, masz mu dawać najtrudniejsze pracę, ma czuć że pracuje". Na początku pomyślałem, że niezły skurwiel z niego jest. Chłopak zapierdzielał za trzech, dostawał w dupę przez kilka lat, jak nikt inny, aż nam go żal było, bo był naprawdę spoko.
Po kilku latach przejął firmę po ojcu i prowadził ją do sukcesu bez niego, znał ją od tej najniższej strony. Teraz jest to konsorcjum międzynarodowe.
W Polsce dzieci dziedziczą interesy po rodzicach i przeważnie po kilku latach bankrutują, bo im spadło z nieba. W Niemczech mówiło się na nich "z zawodu syn" albo "córka".
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 kwie 2021, 04:39 przez kiwitom23, łącznie zmieniany 1 raz.
"Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia, by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami." Ernest Hemingway
Awatar użytkownika

JanOkowita
2500
Posty: 2738
Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Lokalizacja: PL
Podziękował: 308 razy
Otrzymał podziękowanie: 432 razy
Kontakt:
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: JanOkowita »

kiwitom23 pisze: W Polsce dzieci dziedziczą interesy po rodzicach i przeważnie po kilku latach bankrutują, bo im spadło z nieba. W Niemczech mówiło się na nich "z zawodu syn" albo "córka".
Chyba nie wszystkie dzieci po przejęciu majątków bankrutują. Są tacy, którzy pomimo śmierci ojca nadal wspaniale prowadzą interesy. Zapewne zależy to od tego, ile na starcie młodego właściciela jest się w stanie skonsumować. Bo gdy do dyspozycji są miliardy to nie da się tego przehulać.
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)
Awatar użytkownika

kiwitom23
1500
Posty: 1541
Rejestracja: środa, 2 gru 2020, 23:23
Krótko o sobie: Więcej czasu mojego życia spędziłem poza Polską, mieszkałem w Niemczech, USA, Singapurze, HongKongu, na Javie i na Nowej Zelandii i z tą ostatnią jestem najmocniej emocjonalnie związany.
Ulubiony Alkohol: Whisky, a przede wszystkim irladzka whiskey, choć i burbonem nie pogardzę
Status Alkoholowy: Producent Domowy
Podziękował: 135 razy
Otrzymał podziękowanie: 218 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: kiwitom23 »

JanOkowita pisze:
kiwitom23 pisze:przeważnie
Chyba nie wszystkie.
Janku, słowo "przeważnie" chyba wyklucza "wszystkie", to jasne co piszesz, tyle że jak spada to, jak grom z jasnego nieba, to w dużej ilości przypadków występuję coś takiego, co Niemcy nazywali "syndromem totolotka".

Prowadzono tam badania na tych, którzy trafili duże sumy w Toto i w większości przypadków, na pewno było to grubo ponad 60%, ci ludzie po roku, dwóch nie mieli nic, ani kasy, ani rodziny, część nawet na ulicy lądowała, mimo że wcześniej prowadzili normalne życie.

A tak na marginesie, dużo się da przehulać, oj bardzo dużo... duże kwoty nie stanowią żadnej bariery, uwierz mi.
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 kwie 2021, 21:20 przez kiwitom23, łącznie zmieniany 1 raz.
"Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia, by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami." Ernest Hemingway
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: rozrywek »

Zejdziecie na ziemię?
No mysłę.

Kwitując wasze doznania.
To mój temat i wiem co moźna.

Można przepierdzielić cały majątek w tydzień. W kasynie.

Jak kasa może uderzyć do głowy?
Ja wiem.
Był okres biedy totalnej.
A był okres tak lat bogatych że szok.

Daj daj daj.
Ja w pewnym okresie miałem pieniędzy tyle że nie wiedziałem co z nimi robić.
Mój serdeczny przyjaciel .....
Musze założyć zimówki a nie mam.

Dobrze chodź podjedziemy założymy te oponki. A ty mi w ratach oddasz.
Oddał.

Przyjażń. To jest ważne.
Jak masz w dupie to co robisz i czego oczekujesz.to nie zadziała. Nigdy nie można oczekiwać manny z nieba.
Ważny jest ten który upadł. A ty ciągniesz go ku górze.
Radą, pomocą. Czymkolwiek.

Przykład? Moja ex.

Jp. Nie lp. Jp.

Daj daj daj. A paszła w pizdu.

Nowym samochodem podjadę to zaraz będzie....a nowe auto masz to daj mi więcej...
A jak przyjadę autobusem to...i tak masz mi dać.. nie zaproponuje ci kawy nawet.


Co zrobię kiedyś? A podpalę pare dwusetek. Dam tyle co się należy i odjadę.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

JanOkowita
2500
Posty: 2738
Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Lokalizacja: PL
Podziękował: 308 razy
Otrzymał podziękowanie: 432 razy
Kontakt:
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: JanOkowita »

Ja zszedłem na ziemię i od dzisiaj kończę wszelkie komentarze szczególnie u Ciebie. Trzymaj się i pozdrawiam.
JO
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)
Awatar użytkownika

kiwitom23
1500
Posty: 1541
Rejestracja: środa, 2 gru 2020, 23:23
Krótko o sobie: Więcej czasu mojego życia spędziłem poza Polską, mieszkałem w Niemczech, USA, Singapurze, HongKongu, na Javie i na Nowej Zelandii i z tą ostatnią jestem najmocniej emocjonalnie związany.
Ulubiony Alkohol: Whisky, a przede wszystkim irladzka whiskey, choć i burbonem nie pogardzę
Status Alkoholowy: Producent Domowy
Podziękował: 135 razy
Otrzymał podziękowanie: 218 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: kiwitom23 »

Była taka zagadka:

Kto jest najlepszym przyjacielem faceta, żona czy pies? Zamknij w bagażniku żonę i psa w upale +30*C. Jak otworzysz bagażnik po pół godzinie, to kto się ucieszy na twój widok?
"Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia, by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami." Ernest Hemingway
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: rozrywek »

Pies się ucieszy.

Znam to.


Nigdy bym psa nie zamknął w bagażniku.


Łatwo jest oceniać kogoś wirtualnie.
Jak zostałem na lodzie kompletnie bez niczego to pomógł mi obcy człowiek.
Janku....czy Romku...nie zrozumiesz tego bólu. Nie zrozumiesz cierpienia.
Nie zrozumiesz rozłąki. Nie zrozumiesz tych chwil kiedy maleńkie jeszcze ciałko przytula się do ciebie.
Nie zrozumiesz kiedy ktoś nie wpuści cię do domu bo ma na górze faceta nowego.

A ty przejebałeś pół Europy aby zobaczyć syna. A tu zamknięta furtka.


Nie oceniaj nikogo bo nie wiesz jak ludzie potrafią być podli.

Nie ludzie. To nie ludzie.



Nie oceniaj jak nie wiesz wszystkiego.
Amen.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

Góral bagienny
2500
Posty: 2918
Rejestracja: środa, 6 mar 2019, 20:40
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Ulubiony Alkohol: Owocówki
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 129 razy
Otrzymał podziękowanie: 552 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: Góral bagienny »

@rozrywek Aleś mnie w.....ił tym postem :bardzo_zly: napił bym się z Tobą a potem zasadził kopa takiego że za Tobą bym posłał rogaliki żebyś z głodu nie umarł :bardzo_zly:
Jakie takie prawo istnieje i zamiast siedzieć na forum to walcz o to co Ci się należy :evil:
Bierz papugę i niech załatwia od tego są, nie masz kasy to gadaj tu i teraz zrobimy zrzutkę i po sprawie.
:hammer: :hammer: :hammer: Wez się do życia chłopie :ok:
Wszystko co " wyprodukuje " nazywam BIMBERKIEM :D
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: rozrywek »

@góralu.
Bardzo serdecznie dzìekuję za kopa. Za rogaliki również.

Zrzutki nie trzeba. Tu potrzeba dołu. Łopaty i zasypać gdzieś w lesie.
Chociaż też nie bo by lisy rozgrzebały i się potruły. Szkoda zwierzaczków.

Opiszę zatem parę zdarzeń jak się dla pieniędzy macha dzieckiem przed oczami.
Kupiłem synowi telefon. I nie można się dodzwonić. Bo mu zabrała. Bo się niby nie uczy.
Mogę się dodzwonić 17ego 18ego. Bo 20-ego wysyłam przelew. A jak przelew dojdzie to znowu cisza w eterze.
Dostałem tydzień urlopu wskakuję w busa i jadę do syna. Już jestem w okolicach Wrocławia, dzwonię i mówię że będę ok 17ej...nas nie bedzie wyjeżdżamy na wycieczkę. Mówię zaraz zaraz przecież ja do małego jadę. Pocałowałem furtkę.
Poszedłem spać do hotelu.
Z uropu tygodniowego spędziłem z dzieckiem 1 dzień finalnie. Tylko dlatego że jej fagas musiał do pracy wracać.
Inny raz. Przyjeżdzam po syna wszystko ustalone. Mały spakowany. Wysiadam z auta...a tej nie ma.
Sama się zabrała z dzieckiem i do hotelu zwiała. Abym go nie zobaczył. Dlaczego? Bo powiedziałem że nie wyślę ci więcej niż ustalone.
Co do ustalonej kwoty. Zawsze wysyłałem więcej. A to na to to na tamto. Dobra. Ale miarka musiała się przebrać. Jak sobie zażyczyła extra pieniedzy na książki do szkoły. Powiedziałem ok wyślę ci.

Kolega to słyszał....mowi Adam przecież książki są za darmo.
Przypominam że ona jest nauczycielką. Robiła mnie w balona tyle czasu, pomimo tego że ona i tak te książki miała za darmo.
Wtedy coś pękło we mnie. Zadzwoniłem jeszcze raz i powiedziałem...dostajesz tyle a tyle co miesiąc i ani grosza więcej.
Wściekła się i oczywiście kontaku z dzieckiem nie miałem. Zaznaczam że nie mam sądownie nic przyznane. Płacę sam bo chcę. Spełniam obowiązek jako rodzic.

Innym razem...zabieram syna na miesiąc do siebie. Rozmawiamy..oczywiście o pieniądzach. Zrobiłeś mi przelew? Nie. Jak nie to możesz mi dać. Gotówkę.

Ooo nie. Daj mi laptopa zrobię ci przelew.

Tu zalecam każdemu. Nie dawajcie gotowki. Tylko coś co można udokumentować. Bo za parę lat pójdzie zołza do sądu i złoży wniosek o zaległe alimenty. Mało to suk na świecie?
Grzecznie stwierdzam...zaraz. przecież to ja małego zabieram do siebie. To dlaczego mam ci płacić? Przecież żadnych kosztów nie ponosisz?. Ale ja go urodziłam. Od i odpowiedź.
Poszedłem dalej. Mówię to ty mi teraz daj alimenty za ten miesiąc bo ja go utrzymywać miesiąc będę.

Policję mam wezwać?
Dodam że już raz wezwała. Jechałem po syna i nieśmiało tylko zapytałem..a co z tym 500+ czy to nie powinno się podzielić na pół i odjąć od tego co wysyłam?
Przyjechałem i za chwilę radiowozy pod domem.

Inna sytuacja: zaprosiłem mamę. Teścia z synem do Holandii.
Pracy duźo. Mieszkanie czyli taki służbowy bungalow miałem. Na urlop nie było szans. To niech oni przyjadą do mnie.
Teściu za. Mama też. Mały szczęśliwy.

Wysiadają z samochodu....w czwórkę.

Bo ta w ostatniej chwili wsiadła im do auta.

Ja w trakcie rozmowy pytając gdzie są nie przypuszczałem że ona jest z nimi. A oni myśleli że to ustalone.

I zrypała mi 3 tygodnie. Mi mamie i teściowi.

A syn na koniec...tato mogę tu zostać? Mama tylko krzyczy.


Dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo serce się kraje. Są swięta a telefony wyłączone.

I nie mam kontaktu z własnym dzieckiem znowu.

Dlatego..jeśli kiedyś podjadę nowiutkim autem i autentycznie na jej oczach podpalę parenaście dwusetek i pokażę na telefonie że dostała przelew. A do teścia...mam fajną wędkę dla ciebie. Jedziemy na ryby.

Czy teraz zrozumiane zostanie to że zemsta nie dość że smakuje na zimno to nie trzeba krzywdzić fizycznie nikogo.

To nawet nie zemsta. To pay back. Za te moje łzy krokodyle wylane. Za te nerwy. Za wiecznie wyłączony na złość telefon.

Za machanie mi dzieckiem przed oczami. Daj to zobaczysz syna. Nie dasz nie zobaczysz.

Dlatego ja zrobię tak samo....

Święta są.....a ja z takimi tekstami.
Przepraszam.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

Nowacky
150
Posty: 155
Rejestracja: czwartek, 31 paź 2019, 22:28
Podziękował: 5 razy
Otrzymał podziękowanie: 16 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: Nowacky »

Szanowny kolego to tak być nie może że ona na tobie wymusza, rozumiem dziecko chcesz zobaczyć ale... W dzisiejszych czasach masz możliwość nagrania wszystkiego a jak wyżej wspomniałeś dziecko chce być u ciebie bo mama tylko krzyczy, to dlaczego nie spróbować by tego zrealizować, i pokazać mu że jesteś inny niż ''madka'' mówi. Jeśli cię uraziłem słowem madka to przepraszam ale ona uważa tylko "dej mnie się należy" to dla mnie jest w h...j pazerna i nie ważne dobro dziecka tylko PLNy

Drupi
800
Posty: 830
Rejestracja: poniedziałek, 19 sty 2015, 20:36
Krótko o sobie: Na ile moge to pomagam ludziom.
Lokalizacja: Centralna Polska
Podziękował: 73 razy
Otrzymał podziękowanie: 94 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: Drupi »

Rozrywek. Ta kobieta nie ma za grosz sumienia. Może jak byś wziął katoliczkę praktykującą miała by go więcej z odpowiedzialności przed Bogiem. Współczuję ci. W mojej rodzinie mąż zostawił kuzynkę, bo nie mogła mieć dzieci. Mimo to nie miała do niego takiej nienawiści że poszedł do innej. A jak ta kuzynka zachorowała na raka to po kryjomu przed nową żoną, podał sporą sumę pieniędzy na jej leczenie. I napisał sms z powiadomieniem że to dla niej. Niestety rak ją pokonał, tyle że rok później.
Ostatnio zmieniony niedziela, 4 kwie 2021, 18:57 przez Drupi, łącznie zmieniany 1 raz.
I like noble drinks.
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: rozrywek »

Nie użyję nigdy słowa na k ani na p.
Chociaż zasługuje na to.
Zołza. Cholera. Wredota
Jp.

Ostania rozmowa
Tak byłem zapłakany i wściekły że stwierdziłem: znasz Polskie sądownictwo?. Znasz prawa europejskie? Wolne sądy?
Zapiszę go do szkoły tutaj.
Ma moje nazwisko.
Zanim ty coś zrobisz. Zanim się sprawy wyjaśnią. Zanim do pierwszej rozprawy dojdzie to on już skończy studia. Bez matki z ojcem. I ja wtedy też nie będę odbierał telefonu.
Znam sprawy które się toczą latami. Dziesiątkami lat nawet.
Ja mam pełne papiery. Mam status. Nie mam obywatelstwa ale mogę mieć.
Nie potrzebuję. Będę dalej stosował tę metodę.aż ta JP zrozumie. Nie zrobię tego dziecku. Nie zabiorę mu matki. Chociaż wiem że w sądzie by sam powiedział. Mama to tylko drze ryja. Tata jest surowy i wymagający ale sprawiedliwy.
I w dupę da pasem i poduszkami się ponapierdziela.
(Notabene uwielbiam to i zawsze przegrywam)

Nieodebranych połączeń jest mnóstwo. A święta przecież. Wyłączone wszystko.

Przed kim mam się wypłakać jak nie przed wami. Obcymi. Obcy ci chętniej pomoże niż ta sucz. Bez honoru. Ambicji i resztki człowieczeństwa.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

Autor tematu
zielonka
950
Posty: 963
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 248 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: zielonka »

Nie zrobię tego dziecku. Nie zabiorę mu matki.

Jeśli to taka sucz to mu tylko wyświadczysz przysługę. On już niemowlakiem nie jest i doskonale czuje kim jest jego matka.
A na dokładkę dajesz jej szansę a wychowanie go na takiego jak ona człowieka. Ze mną by takie numery nie przeszły.
Tylko..... wtedy jak miałeś i pieniądze i pracę to gdzie byłeś? Trzeba było dzieciaka zabierać bez dyskusji.
Wiem że facetowi z dzieckiem zawsze trudniej i w pracy i w życiu -i w... piciu. Pewnie łatwiej było podesłać tę kasę i żyć po swojemu.
Teraz masz na głowie chorobę i to jest poważny problem. Jednak jeśli tylko masz możliwości i chęci to zabieraj dzieciaka bez pytania.
Piszesz że chcesz dożyć póki chłopak studiów nie skończy więc w tej perspektywie akurat jest najważniejszy moment żeby z chłopaka zrobić samodzielnego porządnego człowieka. Może nawet wystarczy dożyć jego 18 tki - potem sam zdecyduje kim chce być i gdzie.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię

rastro
2500
Posty: 2603
Rejestracja: wtorek, 15 sty 2013, 15:29
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 301 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: rastro »

Drupi pisze:Może jak byś wziął katoliczkę praktykującą miała by go więcej z odpowiedzialności przed Bogiem.
Tak... naoglądałem się e życiu takich praktykujących katolików, w niedziele pierwsza ławka a po kościele zupa była za słona. To jest tylko kwestia czy ktoś stara się być dobrym człowiekiem, to z grubsza takim jest - to kwestia elementarnej moralności, a nie bycia praktykującym jakąkolwiek religię.

Nie zdziwił bym się gdyby ta (prawdopodobnie) zołzowata nauczycielka tydzień w tydzień żarliwie się modliła w kościele.
Ostatnio zmieniony niedziela, 4 kwie 2021, 23:04 przez rastro, łącznie zmieniany 1 raz.
″Iloraz inteligencji tłumu jest równy IQ najgłupszego jego przedstawiciela podzielonemu przez liczbę uczestników.„
- Terry Pratchett
Awatar użytkownika

jakis1234
2500
Posty: 2581
Rejestracja: sobota, 30 lip 2016, 16:57
Ulubiony Alkohol: Zależy od nastroju i dostępności.
Status Alkoholowy: Winiarz
Podziękował: 235 razy
Otrzymał podziękowanie: 453 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: jakis1234 »

Wiesz Rozrywek, czytam Twoje posty i z jednej strony cholernie Ci współczuję, ale... No właśnie, jest druga strona.
Sam jestem po rozwodzie kilka lat temu, sytuacja o tyle odmienna, że myśmy ( to znaczy ja i moja była) postanowili córkę doprowadzić do dorosłości i wtedy się rozstać.
I rozstaliśmy się w zgodzie, mamy dobre relacje i nawet sobie pomagamy, jak jest taka potrzeba.
Córka, chociaż już dorosła i ma własną rodzinę, cały czas ma matkę i ojca.
Nie jest to wcale wyjątkowa sytuacja, znam inne pary, które pomimo rozstania potrafiły się dogadać i zapewnić dzieciom w miarę normalne dzieciństwo i starały się wspólnie decydować o losie dziecka.
I tu pojawia się ta druga strona, z tego co opisujesz to Twoja była, to wyjątkowa suka. To gdzie Ty miałeś rozum, jak się zdecydowałeś z nią związać?
Czym myślałeś? Tak bardzo się zmieniła, czy tak dobrze kamuflowała?
Ja rozumiem, że może nie wyjść, mijają lata i w związku dużo się zmienia, znika to co było na początku, ale jeżeli ludzie są inteligentni, jeżeli zależy im na dobru dziecka, to potrafią się tak rozstać, żeby to przyniosło jak najmniej krzywdy dzieciom.
Przepraszam, jeżeli za bardzo wchodzę z butami w Twoje życie, nie znam sytuacji i nie chcę oceniać, ani Ciebie, ani Twoją byłą, ale sam opisując te sytuacje dałeś przyzwolenie na wyrażenie swojej opinii.
Jestem całym sobą z Tobą i mam nadzieję, że uda Ci się dobrze uporządkować relacje i z synem i z jego matką - dla dobra dziecka. To jest możliwe!

I nie mogę nie dodać jeszcze jedno:
Jak trzeba być zaślepionym, żeby pisać takie bzdury:
Może jak byś wziął katoliczkę praktykującą miała by go więcej z odpowiedzialności przed Bogiem.
Nie będę rozwijał, bo już rastro napisał to co ja również myślę. I dobrze, bo rastro zrobił to bardzo łagodnie.
Ostatnio zmieniony niedziela, 4 kwie 2021, 23:45 przez jakis1234, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam z opolskiego.
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: rozrywek »

Ja się bardzo cieszę że uważnie czytacie.
Doceniam.
Panie Jakiś1234 doceniam fakt że nie oceniasz mnie pochopnie.
Nie tędy droga.

Wszystko było ok. Opowiem dalej bo uważam że wam się to należy.
Otworzyłem biznes. Ta jeżdziła na studia.

Naprawdę było dobrze.
Sex o piątej nad ranem.
Nie chodzi o sex. Nie o tym mowa. A był spontaniczny i boski czasem.

Teściu. Bardzo mądry człowiek.
Budował dom. Bardzo duży. I zmarła żona. Rak ją zabrał.
Dom już gotowy. Teść miał firmę budowlaną. Ja budowlaniec. Z przypadku ale coś umiem.
Pusty gotowy dom.
Pomogłem.
Przyjechaliśmy pierwszy raz.
Dom gotowy. Ani mebli. Nic.
Weresalka i telewizor.
On nie był załamany. Tylko jakby życie z niego uciekło. Roślina.
Odżył przy nas. Zaczęliśmy meblować pomału.
Najpierw kuchnia. Potem resztę.
Potem ogród. Na końcu moją enklawę.
Czyli wiadomo co.

Ja destylowałem. Nastawiałem masę owoców. Śliwki. Maliny a jabłka to za grosze z Sandomierza bralismy.
I było naprawdę dobrze.
Pracowałem ciężko prowadząc sklepy ale czułem się szczęśliwy.
Urodził się synek.
Nasze oczko w głowie.
Dzieciak rósł.
Zawsze pozytywny. Zawsze uśmiechnięty.
Po tacie wiadomo.

Wszystko zaczęło się psuć jak teściu mojej jp przepisał połowę domu.
Byliśmy razem u niego i wszystko grało to nagle się okazało że ja jestem u niej.
Pani na włościach. Hrabianka z wiochy.

Teściu szybko zaczął żałować tej decyzji. Gdybym wiedział to bym wnukowi zapisał.
A nawet wspomniał kiedyś raz że może mi zostawi. Nie chciałem. A przecież nowy dom. Dobrze wykonany ze sztuką.
Nie moje. Zrobisz co zechcesz.
Mały rósł. Ja prowadziłem biznes. Dziadek pomagał bo chciał.
Sam jeżdził na Sandomierską giełdę po owoce i warzywa.
Tam się nauczyłem od niego. I odmian jabłek. A jest tego sporo. I odmian pomidorów. Pietruszki. Papryki.
Nawet Żurawiny. Nie bierz tego. Po drodze skoczymy to kupisz. Na nalewkę chcesz tak?
Ja w nalewkach. Dziadek w fakturach mały w ogrodzie. A młoda w szkole.
A mój przepiękny owczarek niemiecki Nero szalał z małym.


Aż moja jp zaczęła pokazywać różki. To moje. To moje. Chcesz mieszkać to płać rachunki. Ty mieszkasz u mnie. Nie zapominaj o tym.
(Nieważne że ukończony dom umeblowałem sam. Nawet oprawki żarowki w sypialni nie było)

Dzieciak. Sklepy. Ryby.pies i kot. Dwa puszczyki co nie dawały spać.
Czułem że żyję. I żyłem.
Aż otworzyli mi supermarket pod nosem. Trzeba było zamknąć interes.

Jednego czego nie dodałem wcześniej.

Dostaję telefon. Wysłałeś mi pieniądze? Nie. Nie miałem jak właśnie wychodzę ze szpitala...a dziś wyślesz? Nie pytanie co mi jest. Co robiłeś w szpitalu...tylko czy dziś wyślesz. To co sobie pomyślałem wtedy o niej. Ledwo schodzący po schodach łapiący człowiek oddech co chwilę.

Nie powiem wam. Musiałbym być bardzo wulgarny. Niech to pozostanie w mojej pamięci.
Przywieźli mnie. Koledzy mnie z samochodu wnieśli dosłownie jak kurczaka na górę.
Zapaliłem sobie papieroska. Odpaliłem komputer. Zrobiłem przelew.
I tak mi się zrobiło źle że nawet w myślach nie chciałem jej ubliżać.

Te parę stów warte tego aby nawet nie zapytać ....jak się czujesz?

A ma szkołę językową. Otwartą przeze mnie. Kupę szmalu.
Jak to przeczytacie...wielu z was zapewne różne określenia ślina na język przyniesie.
Ja powiem tak: to zła kobieta jest.

Ps kol@kiwitom23 opisał bardzo ciekawą historię syna tego niemca co mu tak w dupę dawał.
Może zbyt ostro a może i nie.
Ciężko ocenić. Ale nauczył się chłopak szacunku i teraz wie jak prowadzić biznes. Dostałby za friko bez cienia własnej pracy to by to rozwalił. Tu się zgadzam i popieram.
Bardzo dobry przykład i świetnie opissmy i ujęty.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Zablokowany

Wróć do „Po Godzinach”