Pożegnanie z kolegą R

Dowolne tematy i off-topowe rozmowy. Piszcie tu to na co tylko macie ochotę, luźnie gadki i tak dalej, możecie się powyżywać. :)

Moderator: amator

Regulamin forum
W tym dziale można rozmawiać na luzie o wielu tematach.

Obowiązuje zakaz poruszania tematów POLITYCZNYCH. Tematy takie będą kasowane lub moderowane.
Awatar użytkownika

JanOkowita
2500
Posty: 2848
Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Lokalizacja: PL
Podziękował: 308 razy
Otrzymał podziękowanie: 445 razy
Kontakt:

Post autor: JanOkowita »

Może ma to związek z pełnią Księżyca, która właśnie minęła? Słoiki z warzywami nie mogą się zawekować, to może i rozrywek jakoś nie może się odezwać.
-----------------------
Dostałem od niego PW, wszystko dobrze, rzucił się w wir pracy i dlatego ma mało czasu.
Ostatnio zmieniony czwartek, 3 wrz 2020, 14:07 przez JanOkowita, łącznie zmieniany 1 raz.
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)
koncentraty wina
Awatar użytkownika

psotnikpiotr
150
Posty: 192
Rejestracja: niedziela, 18 lis 2018, 17:06
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:) Staram się żyć zgodnie z naturą. Stawiam na to co swoje, bo swoje to lepsze i zdrowsze.
Ulubiony Alkohol: Oczywiście, że własny (piwo, wino i co ino)
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Lokalizacja: Kraina karpia (Dolny Śląsk)
Podziękował: 26 razy
Otrzymał podziękowanie: 8 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: psotnikpiotr »

Z całą rodziną Alkohole Domowe cieszymy się, że kolega @rozrywek czuje się lepiej. A co najważniejsze dobrze, że się odezwał :)
,, Bimber przyczyną ślepoty'' a co tam swoje w życiu widziałem :freak: :odlot:
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 846 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: rozrywek »

Dziękuję koledzy ża wsparcie moralne. :ok:
Wróciłem do pracy.
Praca dosyć lekka tylko czasowo wyczerpujàca. Pobudka o 4:15 i powrót ok 19ej.
I zasypiam dosyć wcześnie.

Syn skończy studia to odejdę. Walczę tymczasem i zaciskam zęby.
Będzie dobrze.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

psotnikpiotr
150
Posty: 192
Rejestracja: niedziela, 18 lis 2018, 17:06
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:) Staram się żyć zgodnie z naturą. Stawiam na to co swoje, bo swoje to lepsze i zdrowsze.
Ulubiony Alkohol: Oczywiście, że własny (piwo, wino i co ino)
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Lokalizacja: Kraina karpia (Dolny Śląsk)
Podziękował: 26 razy
Otrzymał podziękowanie: 8 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: psotnikpiotr »

Miło kolego @rozrywek słyszeć w twoim głosie entuzjazm i nadzieję na lepsze jutro. Jak to mówią wiara czyni cuda. Trzeba wierzyć, że będzie dobrze. Pozdrawiam Piotrek
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 21 wrz 2020, 20:05 przez psotnikpiotr, łącznie zmieniany 1 raz.
,, Bimber przyczyną ślepoty'' a co tam swoje w życiu widziałem :freak: :odlot:
online
Awatar użytkownika

george1255
400
Posty: 425
Rejestracja: wtorek, 13 lut 2018, 14:50
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Ulubiony Alkohol: Piwo/ Cydr/ Bimberek
Status Alkoholowy: Konstruktor
Podziękował: 10 razy
Otrzymał podziękowanie: 31 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: george1255 »

Ja też się cieszę ze kolega rozrywek czuje się lepiej. Do zobaczenia w Okunince na jakimś piwku :-)

Wysłane z mojego EML-L29 przy użyciu Tapatalka
TERMOMETRY WIFI
https://www.facebook.com/TermometryWIFI/
Awatar użytkownika

Autor tematu
zielonka
1050
Posty: 1051
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 84 razy
Otrzymał podziękowanie: 257 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: zielonka »

ALE JEDNAK nie warto.
Pisze dzwonię zapytuję. Martwię się - i gdzieś tam w temacie o ch wie czym rozrywek pisze o pierdołach .
A odpowiedzi na smmsy i posty w termacie o jego zdrowiu nie udziela.
pisze coś do Jana że ok - czemu nie tutaj ?
Jednak nie warto ? nie nie nie warto- SDM
Kolego - czy to tak trudno dwieliterki postawić ?
OK albo SB ?
Byłeś tu dzisiaj - nie warci jesteśmy jednego słowa ?
Ostatnio zmieniony wtorek, 29 wrz 2020, 22:44 przez zielonka, łącznie zmieniany 3 razy.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

Skir
1600
Posty: 1610
Rejestracja: poniedziałek, 15 lip 2019, 08:38
Podziękował: 218 razy
Otrzymał podziękowanie: 377 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: Skir »

@rozrywek: trzymaj się!
I love the smell of bimber in the morning.
Awatar użytkownika

Autor tematu
zielonka
1050
Posty: 1051
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 84 razy
Otrzymał podziękowanie: 257 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: zielonka »

Tu poniżej zamieszczam tekst Rozrywka który uważam że obowiązkowo powinien tu być a umieścił go w innym temacie .

Naprawdę nie napisałem nic o sobie.

Urodziłem się w czasach głebokiej komuny.
4 synów i sama matka. Było ciężko. Bardzo. Ale razem się trzymalismy. Ze szkoły do badylarza dorabiać. Coś popielić aby na chleb i smalec było.
Nie braliśmy..dawaliśmy. nieśliśmy to do domu do wspólnego garnka. A mogliśmy wydać na siebie.

Mama zawsze lubiła wino. Robila wino. Chociaż praktycznie nie pila. Czasem pół kieliszeczka. A ja się przyglądałem i kombinowałem sam. Pomagałem.
A ona wiedziała że jak robiłem md dla niej to sobie parę ziarenek drożdży odłożyłem.
A potem sok, słoik 3L za lóżkiem.
Wreszcie sama mi dala balon...masz synu baw i sie ucz.
To było piękne.

Szkoła dom. Zabawy. Nauka i praca.
Dopóki nie wybuchł pożar.
I zostałem w tym co mam.
Coś tam się udało odremontować oczyścić. Meble od sąsiadów dostać.
I za chwilę drugi. Wtedy spłonęlo wszystko.
Nic nie zostało. Nic.
I zaczynamy od nowa.
Mimo tego że uciekałem na wagary regularnie i tak byłem najlepszy w klasie.

Codziennie śmierdziałem spalenizną i wędzarnią. Śmieli się ci bogaci w klasie a biedni mi ze środka wyrywali kartki i pomagali.

Na podwórku robiłem korepetycje. Za darmo oczywiście.

I niestety musiałem wyjechać.
Zadłużenie za dom doszło do takiego stanu że trzeba było jechać.
Mama...synu skończ to. Nie mamo ja pojadę bo na bruku wyladujemy. Pojechalem do Uk. Tyrać na budowie. Wszystko wysyłałem aby to jak najszybciej odrobić i spłacić.
Tam poznałem swoją jp. Nauczyłem się języka zacząlem bardzo dobrze zarabiać i stwierdziłem że wracamy.
I wróciłem. Zrobiłem synka kupilem psa. Dwa samochody. Dokończyłem dom teścia bo był w stanie surowym. I zacząłem normalnie żyć.
Regularnie co 2 tyg jeżdżąc do rodzinnego domu. Oddalonego o 200km prawie.

Jako autor tematu uważam że powinienem wam to wszystkim dać.....cdn.
Rozrywku - ten cdn zobowiązuje.
Ostatnio zmieniony piątek, 26 mar 2021, 10:35 przez zielonka, łącznie zmieniany 1 raz.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 846 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: rozrywek »

Zielonka cdn zobowiązuje...bedzie. ja zrozumiałem. Będzie.
Tymczasem świeża sprawa: z wczoraj.
Karma. Zawsze wraca.
Naszło mnie na Porto. Zawsze lubiłem Porto.
Stoję w kolejce w lidlu (Bez komentarzy o jakość proszę)
Przede mną stoi baba lat ze 35. I dzieciaki.
Ta ma wypchany pełny wózek. Dzieciaki pełne koszyki lidlowe. Takie głębokie.
Ja jak jełop z tą butelką w ręce..nieśmiało zapytałem czy mnie przepuści. W ręce butelka w drugiej gotowa k
Dycha. Tylko dotknąć i mnie nie ma. Jeden....piik.

Furknęła na mnie. Wzorokiem bazyliszka pokazała mi drugą kasę.
Dobra pójdę. Kij ci w oko.
Stoję i czekam na kasjerkę.
A tej klience przed tą pindą karta nie chce czytać. Kombinuje kobieta. Finalnie żle wbiła pin. I idzie do samochodu do męża po gotówkę.
Ja przy drugiej kasie stoję i już mam ubaw.
Kasjer z pierwszej blokuje terminal i zaprasza do drugiej kasy.
I ta cholera nagle stoi za mną!!!
Myślę poczekaj. A za nią starowinka z wózeczkiem. To ja...proszę Lady proszę do przodu. Ta za mną po Bułgarsku już kurwia.
Starowinka zanim to wyłożyła. Zanim sięgnęła po portfelik. Ja do niej dont worry im fine. Take a time. Slowly.
Zanim babcia się spakowała to zeszło z 2 minutki.
Bazylica za mną (CÓRA BAZYLISZKA) już dostaje spazmów. A ja miałem plan.
A tu karma 2. Na końcu kolejki stoi matka z wózkiem. TO AUTENTYK. Poczułem się jak na koncercie Deep Purple mając wygrany kupon w totka przede mną.
Młody kasjer zaczyna ze mną a ja wait a sec please
I zapitalam wolno po tę kobietę z wózkiem i przepycham ją przed siebie. I robię to tak nieudolnie że szok.
Ta zanim z tego wózeczka z dołu wyciągnęła co ma. Zanim znalazła kartę. Zanim zapłaciła i spakowała....
KARMA. To coś pięknego.
Teraz ja. Kasjer robi pik. Ja dopiero do kieszeni po porfel, wyciągam kartę, i co robię? Wbijam zły pin. Przepraszam...nie mam okularów. I szperam w czeluściach torby za okularami. Wbijam drugi raz żle.
Wielki bazyliszek za mną już mnie chce rozszarpać. Coś wrzeszczy po swojemu.
Podchodzi may i help? Yes. Ta kobieta za mną mnie wózkiem poszturchuje.
Ten coś do niej ta nie rozumie. Ja mam ubaw.
Finalnie mówię do kasjera...zapłacę gotówką nie będę ryzykował utraty karty.

I sięgam po portfel. A dychę mam ręku przecież.
Druga kasa się odblokowała. Wszyscy z kolejki przeszli tam. Zostałem ja i pani bazyliszkowa.
Zapłaciłem. Wychodzę. Zapaliłem sobie papieroska. Pociągnąłem z gwinta. Wynurza się bazyliszek. Gesslerowa w Bułgarskim wydaniu. Wielkie niezgrabne coś.
Z wielkim wózkiem do samochodu podchodzi....a tu z za zakrętu bus dhl czy inny. I ta cała kałuża wprost w pysk. Na tę oczka bazyliszka, maseczkę i całą resztę.

Yeah. Karmo kochana. Wróciłaś raz jeszcze.

A wystarczyło mnie przepuścić. 10sec i byłoby po zakupach.

Karma.....zawsze wraca. Zawsze.

Nie ważne co bierzesz. Ważne co dajesz.

I tak czyńcie na moją pamiątkę.
Dawajcie. Rozdawajcie. Dzielcie się.
Amen.
Cdn. .

Na koniec cytat mojej babci.
Z kartki w drzwiach które się kiedyś zostawiało. Dla rodziny jak nie bylo telefonów.

"Adam jestem na cmentarzu. Ps: ale jeszcze żyję"

Takie poczucie humoru miała.
I ja mam to po niej.

A co ostatnio podspiewuję?
Always look on the bright side of your life.

Monthy Python.
Ostatnio zmieniony piątek, 26 mar 2021, 15:22 przez rozrywek, łącznie zmieniany 1 raz.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

MASaKrA_Domingo
1000
Posty: 1047
Rejestracja: wtorek, 31 mar 2020, 21:29
Krótko o sobie: Uczmy się nie wyważać otwartych drzwi.
Ulubiony Alkohol: Czysta
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Kraków
Podziękował: 47 razy
Otrzymał podziękowanie: 175 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: MASaKrA_Domingo »

Tak! Tak właśnie trzeba robić rozrywek. Chamstwo chamstwem zwalczaj! Nie popuszczaj, bo to paliwo dla buca jest. Eh, Twoje zachowanie to czysta poezja. A i babcia pomyślała sobie, jakie to miłe to młode pokolenie :D
A co do studiów, to wiesz, syn musi je ukończyć. A niech zostanie kardiochirurgiem!
Alkohol pity z umiarem nie szkodzi nawet w dużych ilościach!
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 846 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: rozrywek »

Masakra. I mam nadzieje że zostanie.
Albo architektem. W każdym razie kimś co coś tworzy. Daje z siebie. Coś dla innych.
Ma talent manualny. Niech rzeżbi. Maluje.

Zna swoją wartość.
Pytam: i jak tam ta dziewczyna co mi mówiłeś? Ech tato. Jakbym ją betonem nazwał to bym beton obraził. Taki pustak.
Synku bierz mądre. Mądra nie zdurnieje. A durna nie zmądrzeje.
Szanuj siebie. Durnych ignoruj.

Ta małolata do niego z durnym tekstem jakimś....a Marek.......jesteś ignorowana. Talk to my hand. Tak gówniarę zgasił. Moja krew.
Teraz on mnie podbudowuje z kolei. Ciągnie ku górze. A przecież dziecko jeszcze.

Tato...mówiłeś dasz radę dasz radę. To teraz ty tato daj radę. I dam. Sobie jemu. Żyję niw dla sąsiadów i ich opinii. Dla siebie.

Coś wam napiszę kompletnie z innej beczki. Poczekajta.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 846 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: rozrywek »

Piękno natury, o tym jest ta rozprawa.

Instynktownym zachowaniom i cudowności świata.
I o najgorszym gatunku na ziemi. Nas. Tak nas.
Niedźwiedzica która nie będzie jeść 3 miesiące aby karmić młode.
Pingwin co siedzi na mrozie i wysiaduje jajko.
Poświęca się dla potomstwa marznąc w bezruchu.
Żaden gepard, wilk, lwica czy inny drapieżnik nie zabije więcej niż potrzebuje. Aby zjeść.
Po co druga antylopa, łoś czy gnu, jak wystarczy tyle. Człowiek niestety nie.
Chwilę o tym szczytowym gatunku.
Jest pazerny. Szejk w Dubaju ma pałac i mnóstwo Ferrari a 15km dalej ludzie żyją w ekstremalnej nędzy. Aby codziennie w twoim raju potem te 17 dziewic ci obiecanych po śmierci te pieniądze rulonami rurą z kwasówki fi 154 wsadzały.. wszędzie.

I do tego wrócimy za chwilę.





Instynkt i orientacja.
Jak bocian potrafi przelecieć pół świata i trafić dokładnie na swoje gniazdo?
Czy gołąb, kaczki, albatros.
Wieloryb co przepływa ocean i wraca na swoje łowisko.
A co zrobił wieloryb? Wyszedł z wody na ląd, popatrzył …ooo neadentalczyk, i spierniczył z powrotem do wody. Wiedział co się świeci.
Wieloryb to ssak, żył na lądzie i wybrał ocean.
A co zrobił potem człowiek? Zbudował lodź wielorybniczą i harpun.
Dla zysku. I wytrzebił 90% populacji tych wspaniałych zwierząt.
Żółw nawet, wraca pół świata aby złożyć jaja w tym samym miejscu. To jest fascynujące.
Łosoś, następny. Tyle pod górę rzek przepłynie aby wrócić złożyć tarło. Skąd wie gdzie? Jak?
A my bez navi nie trafimy do Ikei.

Słoń. Wie ze odchodzi i idzie na swoje cmentarzysko. A reszta stada co robi? Odprowadza go ale wszystkie matki w stadzie biorą do środka młode, swoje nie swoje i je chronią.

A homo sapiens? Babka była i tak stara, niech ten ksiądz już skończy, co łaska weźmie 700, bo nam lidla zamkną zaraz


Córeczka na rowerku z przodu a mamusia z ryjem w telefonie a mała co chwile z chodnika wyjeżdża na ulice. To ma być matka? Kurwa nie matka. Tak. Ostatnia bladź. Dzieciaka w ostatniej chwili złapałem bo by wpadła pod samochód. A ta nawet ani dzięki…..Z mordą w fejsie. Szturchnąłem tak aby telefon z ręki wypadł. Wtedy krzyk i oburzenie. Nie chciałem przy dziecku….powstrzymałem się. A bym zwyzywał.

Dalej:
Szerszeń. Napada grabi, dewastuje i morduje, ………jak my.
Szarańcza również. Ale to plagi i natura potrafi sobie z nimi poradzić, lepiej niż chemia i pestycydy.


Nietoperz. Następny cud natury, z echolokacją. Jak one to robią??? jak percepcja zwierzęca potrafi być doskonała i tak precyzyjna?

Co robią pszczoły? Poświęcają życie broniąc matki i roju. Wiedząc że te żądło które oddają będą ich ostatnimi, ale się poświęcają. I rój żyje dalej.
Locha dzika, stratuje cię chroniąc warchlaki…..a tymczasem tu:
Zwierzęta kosztem siebie dbają o swoje potomstwo. Homo Sapiens nie, przynajmniej te w szczytowej formie, czyli człowiek. Człowiek, brzmi dumnie. No pewnie. Zajebiście dumnie. Zdewastować planetę. Brać brać i brać.


Rozkopać w pizdu całą Amerykę, złoto. Gorączka złota. Morderstwa, rozboje. Za czym? Za kawałkiem żółtego metalu.
Rozkopać pół Afryki, za czym? Za diamentami. Zmuszać innych do nieludzkiej pracy, aby Żyd w Amsterdamie oszlifował i sprzedał jakiejś pustej paniusi, w Londynie, księżniczce na ziarnku grochu śmierdzącej krwią pomordowanych Hindusów w koloniach.
Ciągnąć gaz, pompować ropę. Kopać węgiel.





Flora. Przecudowne bogactwo różnorodności.
Roślina daje kwiat pszczołom. One dają życie.
Bez nich nie było by nic.
Drzewa dające szyszki, wiewiórki które je zjadają zakopując cześć sadząc przy tym las.
Las daje schronienie wielu stworzeniom.
Drzewa dające schronienie ptakom. Ptaki zjadają robaczki chroniąc drzewa i owoce. Jest symbioza? Jest.

A ludzie się cieszą jak ktoś sąsiadowi samochód kradnie.
Pies rzuca się na człowieka broniąc domu i pana, a człowiek? Potrafi przywiązać do drzewa w lesie albo w worku wyrzucić.
……………………………………………………………………………………………………………………….

Opowiem wam historie:
Kiedyś za młodych lat wstawiałem okna, u rożnych klientów. A to jest pól dnia roboty bo to cały dom.
Babcia starowinka z odkładanych ręcin, proponowała nam obiad, i zrobiła nawet.
Nie było ja na to stać. Wzięła pożyczkę aby te okna wstawić. A przyszła do niej na chwile sąsiadka.
Pożyczyła jej pieniądze. My swoje robiliśmy a ona sobie wyszła.i wróciła z udkami z kurczaka, dla nas. Przypominam że nie było ją na to stać.
Szpary w oknach centymetrowe miała. W zimie 5 stopni w domu. tak wiało. Mieliśmy sprzęt i za ten jej obiad pojechaliśmy tam w następny dzień. Obrabiać glify, i jeden gniazdko, drugi cieknący kran, urwany karnisz, drzwi. Szafy, ktoś naprawił furtkę. Wiele tej babcinie zrobiliśmy. Opowiadała o wnuczkach w warszawce, kto kim nie jest, a kurwa pomóc nie ma komu, gnoje i karierowicze.
Zrobiliśmy wszystko, łącznie z na szybko narąbaniem drewna. I z ustawieniem anteny.
Przeszczęśliwa była, i taka miała być.


A bogaci z wypasionych domów, nawet herbaty. A jedna nawet to nie dała wody do zaprawy….bo ma wodomierze. Kierowniczka skarbówki.
Na wsiach to najlepiej. My tylko pracownicy i oni wiedzieli ze gówno zarabiamy.
Obiad musiał być, flaszka bimbru. Czy nalewki, słoik grzybków się znalazł. Aż się chciało pracować.

Ja oddałem swoje ranczo 4 ary biednej rodzinie. Domek weranda malutki staw. Sadzą sieja mieli swoja pietruszkę a nie po 40zl w sklepie. Jakieś warzywka, inne rzodkiewki, młode ziemniaczki.
Reasumując:


Nie wiem dokąd polecę, ale podobno w kosmosie jest tyle etanolu że po drodze zdążę się bosko nawdychać.
A jak już przyjdzie ten Armagedon, asteroida czy Inny kataklizm to będzie nowy czy stary testament wyglądał tak:



A na końcu przyszedł człowiek i to wszystko zniszczył, zdewastował, w pogoni za czym? Za dobrem którego nie potrzebował. Brał brał i tylko brał. Aż nie było czego brać. Nie zrozumiał że aby zebrać…to trzeba też zasiać.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

JanOkowita
2500
Posty: 2848
Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Lokalizacja: PL
Podziękował: 308 razy
Otrzymał podziękowanie: 445 razy
Kontakt:
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: JanOkowita »

@rozrywek - bardzo ciekawie, dobrze byłoby oznaczyć teksty, które dotyczą zamierzchłej historii w PL, a które obecnej masakry w GB.
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 846 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: rozrywek »

@Janku Okowito.
Ten poniższy post jest dedykowany centralnie tobie, oraz paru osobom które też cierpią z powodu rozłąki.
Wiem poprztykaliśmy się, nawet ostro, jesteś patriotą, też wiem, źle mnie oceniłeś też wiem.
Ale też wiem że przeczytasz to bez przewijania scroll do końca.

To mnilelieton który napisałem będąc jeszcze w niderlandach.

Ja nie chciałem tam być, nie chcę tu być. chcę być w Ojczyźnie.
Pamiętaj że w drodze do domu zawsze do ciebie mam po trasie......tymczasem ....poczytaj jak boli funt, euro, marka, frank. Jak boli brak rodziny:


Eurosieroty NL.
Cześć synku. Cześć Tato. Kiedy przyjedziesz? Przy każdej rozmowie telefonicznej pada to samo pytanie, kiedy przyjedziesz?……….., kiedy przyjedziesz?,……………….. kiedy przyjedziesz?
Porozmawiałem z synem, po skończonej rozmowie rozryczałem się. Nie pierwszy raz zresztą.
Dzieci rosną, rozwijają się, stawiają pierwsze kroki, zdzierają kolana, odrabiają lekcje, wypadają im mleczaki……………. A NAS PRZY TYM NIE MA!!!
Nas Kurwa przy tym nie ma. Najwspanialsze momenty dzieciństwa naszych pociech przelatują nam obok, nigdy ich nie odzyskamy, nigdy nie będziemy mieli możliwości odwrócić kolei losu, i przeżyć z naszymi pociechami to co straciliśmy. Choćby przytulić się do małego ciałka, posłuchać jak miarowo oddycha, poczuć jak zakłada nam rączki na szyję i czuje się bezpiecznie.
A nas tam nie ma.
Eurosieroty NL, można by rzec Eurosieroty EU.
Drodzy Państwo Eurosieroty, określenie dosyć nowe, nie występujące wcześniej w języku Polskim. Odnosi się do naszych pociech, ale twórca tegoż sformułowania nie pomyślał że medal ma więcej stron niż Awers. Ma również Rewers.
Rewers, czyli nominał na danej monecie. Dla tych nominałów tutaj jesteśmy, dla tych właśnie Rewersów.
Rewersem również jesteśmy my…………………………………. Eurosieroty EU.
Euro sierot jest więcej. Euro sierotami są nasi bliscy, nasze żony, mężowie, rodzice, rodzeństwo, nasi przyjaciele.
Sierotami jesteśmy i my, również pozbawieni wszystkiego i skazani na najgorszą, ciężką fizyczną pracę za parę groszy.
Parę słów ogólnikowych o gospodarce, naszej Polskiej, rodzimej:
Nie trzeba wiele aby to zmienić, wystarczy zrównać płace minimalne z krajami UE.
A niewiele brakuje….1500zł brutto.
Holender zarabia 1500 euro na rękę, my 1500zł na rękę również, ale na litość boską butelka oleju kosztuje tutaj 1,20 €, a w Polsce 5,99zł. A kilogram cukru? , 0,89 €, a u nas 2,99zł. A Litr paliwa? Nawet nie pytajcie.
Tylko my nie chcemy aż tak wiele, nie razy 4. Chcemy minimalnie więcej, abyśmy nie musieli ratować budżetu wyjazdem, a jedynie mogli godnie żyć.
Polska, kraina babci, dziadków i wnuczków, a gdzie Q. wa przepraszam wszyscy którzy powinni pracować na PKB?.
Na jakie PKB? Owszem, pracują, ale na Holenderskie.
Produkt Krajowy Brutto, jest owszem takie coś, tylko niestety niezbyt zgodny z realizmem. O gospodarce, Polskiej, jak i Europejskiej będzie innym razem.

Po przeliczeniu kursu nie wychodzi na to samo? Tylko że oni sobie herbatę posłodzą, a my tylko gościom.


Smutne również jest to że jak już starzy, schorowani wrócimy nareszcie do kraju, nasze pociechy zapewne wyjadą za chlebem. Tato tu nie ma pracy, pojadę do Holandii na 3 miesiące……………………
I zostanie parę lat, targać wózki z mlekiem po 300 kilo sztuka, albo pakować sałatę do skrzynek przy wyśrubowanych normach. A jego syn, a mój wnuk, zapyta przez telefon-……..tato…kiedy przyjedziesz?
Nie pozwolę na to własnemu dziecku, już wolę powiedzieć:
Synku drogi, nie miałeś ojca, matka męża, wnuk dziadka, to pojadę ja, przynajmniej wy będziecie razem.
Nie pozwolę na to abyś stracił to co straciłem ja. Lepiej abyś dalej nie miał ojca, jak go do tej pory nie miałeś, niż tracić całą rodzinę. Pamiętaj synu, może trochę skromniej, ale za to RAZEM.
Mi i tak już wszystko jedno……………

Nie po to tu byliśmy, nie po to pracowaliśmy na ich przyszłość, studia, lepsze życie, pomóc im założyć własną rodzinę, aby nie musieli dzielić naszego losu.

Drodzy Państwo, nie adresuję tego tylko do nas, Holenderskich białych murzynów, głównie adresuję to do osób które się przymierzają do wyjazdu, na chwilę, moment, 3 miesiące. Adresuję do osób które chcą wyjechać.
Słowa które padają, to nie są zwykłe słowa, to krzyk, krzyk rozpaczy, bezsilności, krzyk o opamiętanie się!!! Krzyk o odrobinę rozsądku.
Jeśli macie dach nad głową, kiepskie, ale jednak jakieś życie, i naprawdę nie musicie…………………………
To nigdzie nie wyjeżdżajcie!!!
Oszukacie siebie, rodzinę, przyjaciół, znajomych. Zawsze będzie coś, zaległy czynsz, zmiana auta, nowe meble do kuchni, studia córki, zarobić na komunię?
A czy te parę srebrników jest tego naprawdę warte?
Z domu za czynsz komornik nie wyrzuci, jak auto stare i nic nie warte, niech zabiera,
taniej wyjdzie niż złomowanie( paradoks polskiego prawa)
Po co jej studia jeśli nie znajdzie pracy tak czy siak, bo nie ma odpowiedniego poparcia ani pleców.
A na komunię dziecko nie musi dostać nowego Quada, mieszkania, skutera, czy czegoś na tyle wartościowego, aby trzeba się było postawić i pokazać.
Moje dziecko na komunię dostanie fundusz, na który się oszczędzało się parę lat. Oszczędzałem ale nie na wódę dla gości i popitkę.
Przy starych szafkach w kuchni świąteczne śniadanie będzie smakować lepiej z rodziną niż
z nowymi błyszczącymi drzwiczkami, ale z tatą 1500km dalej.
Po co nowy stół jeśli nie ma się z kim przy nim opłatkiem podzielić. Życzeń złożyć, przytulić.
Po co nam nowy ogródek, jeśli nawet nie możemy się ponapierdzielać śnieżkami?

Ile można żyć poza krajem, rodziną. Ile można?
Ile można tracić chwil, momentów wywalenia się na sankach, ile można tracić śmiechu przy tym.
Synku….idź na sanki, Mamo po co, tato nie widział jak się pierwszy raz wywaliłem na rowerze, i nie zobaczy teraz ja się śmiesznie wywaliłem na sankach. Nie chce mi się, pogram sobie na telefonie, może tata zadzwoni. Kto nam to odda? Te chwile radości spędzone razem.

Coście skurwysyny uczynili z tą krainą?
Czego nie ma mnie z mym synem?
Czego nie ma mnie z rodziną?
Gdzie jest dzieci moich matka,
Czego wnuczek nie ma dziadka,
Już umiera ta kraina
tego nikt już nie powstrzyma


Coście skurwysyny uczynili z tą krainą?
Mamo jadę zbierać zamówienia,
przecież węgla w domu nie ma.
Aby w domu było ciemno
By me dzieci miały zimno?
Coście skurwysyny uczynili z tą krainą?
Te kobiety, co pracują aż po dwunastą godzinę
Aby kupić trochę chleba i wyżywić swa rodzinę
A więc powrót do przeszłości, chwytać to, co już uciekło
I wymyślić sobie niebo, i wymyślić innym piekło.

Nie bez powodu zacytowałem Kazika, ponieważ nawet jeśli słowa wyrwane z kontekstu, to i tak zawierają prawdę, brutalną, smutną prawdę.
Każda rodzina w Polsce, w chwili obecnej ma kogoś za granicą. Holandii, Niemczech, Uk, Irlandii, Szwecji, Norwegii, Włoszech I Grecji. 28 milionów Polaków jest za granicą, wliczając w to oczywiście starą polonię wojenną i powojenną w Stanach.


Tyle mojego w tej chwili……
Poniżej chciałbym się podzielić historią Lady Wader, Dziewczyny która również niejednokrotnie musiała stawać przed trudnym wyborem, płakać z bólu wyjeżdżając, i płakać z radości powracając.
Poniżej wklejam treść słowa osoby, która mam nadzieję że z pewnością nie jeszcze raz się odezwie. Możliwe że szybciej niż myślicie. Zostałem poproszony o ewentualną korektę tekstu, ale słowa poniżej, są tak prawdziwe, tak realistyczne, tak przepełnione bólem, bezsilnością że profanacją było zmieniać słowa płynące prosto z serca.

Syn:
Mamo, jestem już dorosły, ale nie radzę sobie, potrzebuje ciebie, Taty, to nie jest tak że już jestem dorosły i sobie poradzę, mamo, tato, potrzebuję was, nie porad przez telefon, potrzebuję was w Realu.

Mama:
Jestem matką i żoną „na walizkach” od ładnych paru lat. Temat eurosierot nie jest mi obcy.... przerabiany wielokrotnie.
Pierwszy raz wyjechałam zagranicę na pół roku, gdy syn miał cztery lata, mąż od jakiegoś czasu pracował jeszcze w innym kraju. Pierwszy raz wyjechać było łatwo, dziecko było małe i nie rozumiało zaistniałej sytuacji, po zakończeniu sezonu wróciłam, była wielka radość, prezenty....
Po sześciu miesiącach zaczynał się nowy sezon (pracowałam przy zbiorze truskawek), trzeba było pakować walizki. Synek o rok starszy już zaczynał rozumieć, że znowu nie będzie mamy do tego stopnia, iż w dniu wyjazdu, w momencie gdy ruszył mój autokar, dziecko biegło z krzykiem „ mamo nie jedź”.... Ból w sercu był ogromny, niestety sytuacja finansowa, którą zapewniła mi moja ojczyzna nie pozwalała na pozostanie... Mimo, że od tej sytuacji minęło 16 lat nadal płaczę, gdy o tym piszę.
Potem wyjechałam jeszcze raz i powiedziałam dość, dziecko najważniejsze. Tak jak wcześniej wspomniałam w innym kraju na chleb zarabiał mój mąż i ukochany tata naszego syna. Z powodu dużej odległości od jego miejsca pobytu do naszego domu przyjeżdżał raz na pół roku na dwa tygodnie.
Nic nie opisze naszych tęsknot, problemów, które musieliśmy rozwiązywać samotnie, radości ze spotkań.... łez przy rozstaniach.
Gdy nasz syn miał jakieś osiem lat, pewnego dnia powiedział: „ mamo ja nie pamiętam jak tata wygląda”
Wtedy coś pękło, powiedziałam do męża, że albo wróci, albo my przyjedziemy do niego, albo się rozstaniemy, bo takie życie nie ma sensu....
Postanowiliśmy, że ja wraz synem przyjadę do niego i tak się stało. Ja znalazłam pracę, syn poszedł do polskiej szkoły przy ambasadzie. Byliśmy w końcu razem, byliśmy rodziną....
Wbrew pozorom początki dla mojego męża i naszego syna nie były łatwe, dużo czasu musiało upłynąć, aby znaleźli wspólny język, aby syn przestał traktować ojca jak obcego człowieka.
Udało się, ale tak do końca dopiero ładnych parę lat później...
Wspólnie w obcym kraju spędziliśmy pięć lat, ponieważ sytuacja ekonomiczna kraju w którym przebywaliśmy, padła na łeb, na szyję podjęliśmy decyzję o powrocie do ojczyzny.
Na początku było fajnie, mogliśmy rozmawiać w ojczystym języku, szybko znaleźliśmy pracę, syn zaklimatyzował się w nowej szkole.
Niestety po pewnym czasie zaczęły się schody....
Nasze portfele zaczęły się kurczyć, wróciła tęsknota, tym razem za swobodniejszym życiem, mniejszym narzekaniem, brakiem szarości dnia codziennego.... Czegoś brakowało....
Gdy syn skończył 19 lat, podjęłam decyzję o ponownym wyjeździe w celu podreperowania naszego budżetu. Tym razem został z tatą na kilka miesięcy ( i dopiero wtedy dotarli się do końca. Nie mieli wyjścia, mogli się ewentualnie pozabijać). Ja wylądowałam w kraju tulipanów... sama. Wytrzymałam do Bożego Narodzenia, skróciłam kontrakt i wróciłam do domu, do ludzi, których kocham.
Po trzech miesiącach postanowiliśmy z mężem wrócić do Holandii razem. Syn inteligentny, dorosły pracujący student został sam w kochanej ojczyźnie, my wyjechaliśmy między innymi po to, aby pomóc kończyć mu te studia. Zostawialiśmy dorosłego człowieka, więc byliśmy spokojni.
Ten dorosły człowiek ( 20 letni), po kilku miesiącach pękł, zadzwonił wieczorem z płaczem, że ma dość, że ciągle jest sam, że tęskni a w domu „rozmawia” ze ścianami i psem...
Godzinę zajęło mi uspokajanie go przez telefon i tłumaczenie po co, dlaczego. Następną godzinę zajęło uspokajanie mnie po tym telefonie. mojemu mężowi
Obecnie syn ma dwadzieścia jeden lat, dalej studiuje i pracuje. Nie mieszka sam, mieszka z dziewczyną, jest łatwiej, choć obopólna tęsknota wciąż ta sama.
Czasem pyta: „ Mamo jak mam się w Polsce usamodzielnić? Jak żyć za najniższą krajową studiując, a jeśli będę chciał założyć rodzinę, jak przyjdzie na świat Wasz wnuk co wtedy? Jak mam zarobić na swoje mieszkanie? Czy przyjdzie mi wyjechać tak jak Wy, to po co ja studiuję? Może od razu wyjechać? Kiedy będzie normalnie?
Zbliża się kolejne Boże Narodzenie, odliczam już dni... do wyjazdu .... do spotkania z moją najukochańszą na świecie EUROSIEROTĄ......

Mamo, Tato, kiedy wrócicie???
Koniec felietonu.

Dzisiejsza rozmowa z synem....tato kiedy pzyjedziesz? serce się kraje na kawałki. Mareczku jest lockdown, zaraz jak odblokują loty to jestem. Dobrze tato, będę czekał.


Janku Okowito, powyższy post był dla ciebie, na zgodę, i abyś zrozumiał że to nie jest zawsze jak byś chciał. Ale to wyjaśnię w następnym poście który obiecałem Panu Zielonce. Tymczasem dedykuję ci tę oto pieśń. Ona trochę wyjaśnia i rozświetla mój stan:
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
online
Awatar użytkownika

Góral bagienny
3000
Posty: 3068
Rejestracja: środa, 6 mar 2019, 20:40
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Ulubiony Alkohol: Owocówki
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 140 razy
Otrzymał podziękowanie: 567 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: Góral bagienny »

@rozrywek Takie wyjazdy to raczej kilkanaście lat temu :scratch:
Teraz jak Ci się chce to i w Polsce zarobisz ;)
Szukam pracowników do wykańczania wnętrz od 2lat i :dupa:
Chcieli by zarabiać po 5 tyśięcy a nic nie umieją :angry:
Ostatnio miałem takiego co niby coś umiał a farbę lateksową chciał rozpuszczalnikiem zmywać :hammer: :hammer: :hammer:
Aaa i jeszcze jedno nie masz za co przepraszać Jana Okowity to raczej na odwrót ;)
Wyczuł w Tobie słabość i dla tego cię atakuje :problem:
Ostatnio zmieniony piątek, 26 mar 2021, 23:37 przez Góral bagienny, łącznie zmieniany 1 raz.
Wszystko co " wyprodukuje " nazywam BIMBERKIEM :D
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 846 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: rozrywek »

Generale Zielonka, obiecane cdn:
To jadę:

Armia. Wątek w moim życiu o którym nie chcę pamiętać, nie wychodziłem nawalony z pasem na jajach i chustą pięknie malowaną. z rezerwą na ustach, niech żyje nam rezerwa. Nie. Wychodziłem sam, w spokoju. 1370. jeśli coś ten komuś nr mówi to ok.
Nie dałem się złamać nikomu.
Może od początku:
Wcielenie, Unitarka. Fajnie.
Ale nie bezsensowna fala. Rozumiem musztrę, dyscyplinę, szkolenie. Trzeba zrobić z młodzika faceta. Ale nie kocie jebany, jebane to jebane to, i jebane tamto. zrób szkól, daj popalić ale to Wojsko Polskie, nie Legia, nie jestem mięsem armatnim.
zakaz tego tamtego, o nie..chcę na chwilę odpocząć. nie wolno na koju.

Akcja gaszenie peta. Kopiemy rów dwa na dwa na dwa, przemarźnięci w ciul. Przyszedł zgasić peta, wrzucił do środka i zakopać to proszę.
Nie było proszę..... koty jebane. Bardzo uprzejma prośba.
Też przełknąłem.
Pobudka o 3ej kapralarzyna drze mordę, wstawać z koja koty jebane, wszyscy w szoku. ten łazi i rozpierdala sobie wszystkim te szafki przy łóżkach, grzecznie mówię Panie Kapralu melduję posłusznie aby mojej szafki nie dotykać, to moja własność, mam do niej prawo.
A ja wtedy świetnie pracowałem nogami, miałem już niebieski pas. W tae.
Jak go jebłem to nie wiedział co się dzieje.

Wycofka. Konsternacja i powrót. Ja w glanach gotowy. skręcimy mu wora to się nauczy.


Zakuty bez sznórówek i pasa...aresztowany...cdn
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............

michall_181
50
Posty: 80
Rejestracja: sobota, 31 mar 2018, 21:19
Podziękował: 3 razy
Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: michall_181 »

Czyta się to ciekawie... pomyśl o książce, nie autobiografii, ale jakieś opowiadanie. Czemu Orzysz? Nie orientuję się za bardzo w jaki sposób dobierano skład do JW za komuny Obrazek

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Nie cytuj całego postu, który jest bezpośrednio nad wpisem - MANOWAR
Ostatnio zmieniony sobota, 27 mar 2021, 00:18 przez manowar, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika

Marian_jl
200
Posty: 203
Rejestracja: czwartek, 19 lis 2015, 18:00
Krótko o sobie: Piję okazyjnie ..a że okazje się trafiają codziennie , tak bywa
Ulubiony Alkohol: Próbuję wszystkiego , może trafię na to ulubione.
Status Alkoholowy: Producent Nalewek
Podziękował: 21 razy
Otrzymał podziękowanie: 46 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: Marian_jl »

Rozrywek cytujesz piękny i nadal aktualny tekst Kazik
zacytuję i ja wątek mówiący o takich jak ja ...

.....
Starszy człowiek w barze mlecznym je kartofle z ogórkami
Całe życie tyrał w hucie, a do huty dokładali
Cała jego ciężka praca, wszystko było chuja warte
Gdyby leżał całe życie, mniejszą czyniłby on stratę
....
Ja akurat pracuję nadal w takim zakładzie który oparł się tej naszej Nowej Demokracji i nie padł jak 90% zakładów w tym czasie .
Po przeobrażeniach i przekształceniach działa pod innym szyldem nadal ale....... juz nie Polski
Awatar użytkownika

jakis1234
2500
Posty: 2706
Rejestracja: sobota, 30 lip 2016, 16:57
Ulubiony Alkohol: Zależy od nastroju i dostępności.
Status Alkoholowy: Winiarz
Podziękował: 252 razy
Otrzymał podziękowanie: 466 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: jakis1234 »

@Rozrywek, ciekawie piszesz, dużo w tym emocji.
Na szczęście to już nie do końca te czasy, moja córka i jej mąż mają dobre wykształcenie i dobrą, dobrze płatną pracę tu, w Polsce.
Znają doskonale angielski, kiedyś rozmawialiśmy o ich ewentualnym wyjeździe z Polski.
Znaleźliby sobie bez problemu dobrą i dobrze płatną pracę również za granicą, ale nie chcą.
Widzą niedostatki życia tutaj, ale nie mają takiej potrzeby i ochoty, żeby wyjeżdżać.
Oczywiście wiem ile osób nadal wyjeżdża i masz pełną rację pisząc:
Tylko my nie chcemy aż tak wiele, nie razy 4. Chcemy minimalnie więcej, abyśmy nie musieli ratować budżetu wyjazdem, a jedynie mogli godnie żyć.
Ja sam, gdyby nie dodatkowe zajęcia i praca po 12 godzin dziennie, to bym się z pensji nie utrzymał, ale ja jestem już poprzednim pokoleniem, wychowanym w innym świecie. Młodzi ludzie, jeżeli potrafią myśleć o przyszłości i wybiorą dobrą szkołę czy studia i/lub porządny zawód, to potrafią też dobrze zarobić i w Polsce.
Kilka lat temu Niemcy zaproponowali polskim programistom pracę u nich, mam w rodzinie jednego, więc mi opowiadał.
Dali dobre warunki, chcieli ściągnąć 4 tysiące osób, wyjechało 900. Stwierdzili, że nawet wyższe zarobki nie pokrywają innych strat, chociażby rozstania, a różnica nie była aż tak kolosalna.
Ten kraj jest nadal nienormalny, ale coraz częściej z innych powodów niż tylko praca i zarobki.
Rozrywek, my już jesteśmy pokoleniem straconym, postaraj się, żeby Twój syn, następne pokolenie, wybrał mądrze, a jest szansa, że On nie będzie musiał wyjeżdżać "za chlebem".
Pozdrawiam z opolskiego.
Awatar użytkownika

Doody
3500
Posty: 3942
Rejestracja: czwartek, 20 paź 2016, 20:04
Krótko o sobie: Degustator z powołania :-)
Ulubiony Alkohol: DIY
Status Alkoholowy: Producent Domowy
Lokalizacja: południowa Wielkopolska
Podziękował: 287 razy
Otrzymał podziękowanie: 481 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: Doody »

Ja spędziłem rok w Moskwie i dwa lata w Irlandii, bez rodziny, która została w Polsce. Czas dla mnie , choć finansowo świetny, do zapomnienia.
Pozdrawiam
Darek
Awatar użytkownika

Autor tematu
zielonka
1050
Posty: 1051
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 84 razy
Otrzymał podziękowanie: 257 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: zielonka »

Największym dramatem jest to że
DOBRA PRACA I PŁACA
CORAZ MNIEJ W POLSCE OZNACZA.
Skurwysyny już zdolały nam wmówić że miska ryżu i namiot to dobrobyt. I nieważne że lekarz policjant nauczyciel i żołnierz to postacie dziś tragikomiczne i na żadne z tych SŁUŻB polak liczyć nie może. Dopóki tak będzie będę każdemu mlodemu tłumaczył że ma stąd spierdalać i czym prędzej tym lepiej.
Ktoś pisze- chcieliby zarabiać po 5000, a po ile mieliby chcieć? po 2 ? 1500 wynajem mieszkania -to 500 na życie ? w dupie to mają i zresztą słusznie. A że nic nie umieją ? a to oni zlikwidowali szkoły zawodowe ? Sytuacja się o tyle zmiernia że takich durniów jak ja jest coraz mniej co od rana do nocy poza domem aby dzieci nakarmić i leczyć. Oni są singlami z wyboru. Tylko co ten wybór powoduje ? czy na pewno tylko wrodzony idityzm i aspołeczność ? czy może po prostu widzą bezsens takiego durnego zapierdalania za miskę ryżu i list od ZUS u że Twoja spodziewana emerytura to 700zł. Bo na papierze pensja zero a do kieszeni byly dwa żeby pracodawcom żyło się łatwiej bo ich tern kurwa tfu kraj też nie kocha. Więc tu i teraz napiszę jeszcze raz błagalny apel - MŁODZI SPIERDALAJCIE I na pohybel nam starym i zniszczonym bo tyle jeszcze dla was możemy zrobić -zdechnąć tu patrząc z radością jak żyjecie gdziekolwiek tam gdzie nie ma PAŃSTWA POLSKIEGO. Bo polska jest tam gdzie wy.
Sorry że koledze Rozrywek zdupiłem właśnie fajny temat ale na potrzeby chwili musiałem to napisać.
Upoważniam moda aby za jakiś czas posprzątał ten temat z off topów. Tutaj jest poletko kolegi Rozrywka.
Ostatnio zmieniony sobota, 27 mar 2021, 11:52 przez zielonka, łącznie zmieniany 1 raz.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 846 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: rozrywek »

A właśnie nie szeregowy Zielonka.

Ty za nic przepraszać nie będziesz bo nie musisz.
Jesteś wkurwiony i wyraziłeś swoje emocje.

Nikt tu niczego nie będzie usuwał.

Na twą prośbę cdn nastąpi. Obiecałem.

Tamtego tematu zaśmiecać nie chcę. Chcę aby inni się pokazali. Przedstawili. Coś więcej o sobie napisali. Chcę poznać wszystkich albo prawie wszystkich.

I tak jest dla mnie miłe zaskoczenie że tak wiele osób zainteresowało się i odkryło przed wszystkimi. Super.

Mam utraty świadomiści dalej.
Tylko mniejsze. Ale czasem mi się miesza.
Pierdolone deja vu. Czy ja to zrobiłem czy miałem zamiar.
Albo zrobię coś i potem myślę o tym.

To nie demencja. Ja wiem co to jest.
Pierdolony rak. Najbardziej mnie wkurzają zachwiania równowagi. Idziesz i nagle jeb w mur czy siatkę.


Następne które chciałem opisać to właśnie powrót do kraju i chęć pozostania w nim do końca rozrywkowych dni moich.

Niedługo napiszę. Może jeszcze dziś.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 846 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: rozrywek »

Obiecany cdn.

Wyjechałem bo musiałem.
Zadłużenie było ogromne.
Wybór. Albo czynsz albo recepta dla mamy.
Miałem już dość wyboru. Wiadomo że recepta. Pierdzielić czynsz.

Zawsze wiedziałem że ojczyzna to ojczyzna.
Zarabiałem bardzo dużo. Pracowałem na lotnisku Heathrow. Jako drugi po wodzu w ochronie przeciwpożarowej.

Poznałem matkę swojego syna czyli jp.
Jebniętą połowę.

Zdecydowałem się na powrót.
Zacisnąłem zęby. Powiedziałem...równo pół roku i wracamy.
Pracowałem 5 dni po 12. Sobota 10 i Niedziela 8 godzin. Łatwo wyliczyć ile tygodniowo.
Zjechaliśmy na parę tygodni. Ja musiałem wrócić aby zamknąć wszystkie sprawy. Mieszkanie i takie tam.

I żegnaj Londynie.

W kraju otworzyłem sklep. Spożywczak.
Potem jeszcze dwa.
Stąd wiem po ile cukier i po ile będzie.

Wydzierżawiłem 5 stawów hodowlanych. Karp, Amur, Tołpyga. I szczupak.

Każdy drugi weekend spędzałem tam. Z teściem na zmianę.
Pokosić. Popilnować wędkarzy. Odpocząć od faktur.

W między czasie wpadłem na pomysła..robię potomka.

Wpadłem do domu. Szybki prysznic i do sypialni. Cytują siebie " zapnij pasy będą turbulencje"
Zerwałem majty i do roboty. Powstał z tego syn. Ładny po mamie i mądry po Tacie.
Na odwrót to by wyszło gorzej. Durny i brzydki.

Zabawna sytuacja wielokrotnie. Moja jp dzwoni..przyjeżdzaj natychmiast. Przywież siostrom pączków. Kawy weż też paczkę.
Szlag mnie trafiał ale trudno.
A ja w białym fartuchu z mięsnego.
I wbiegam po schodach zdyszany. A tu mi jakaś dziewczyna podnosi tę koszulę nocną...panie doktorze czy mam rozwarcie? Bo mi jeszcze wody nie odeszły..

Przepraszam ja do pacjenki z sali 6.
Przecież nie będę dziewczynie sprawdzać pipsztoka.

Po narodzeniu potomka się wyjaśniło. Pośmialismy się i było fajnie. Nawet ich odwiozłem do domu własnym autem.

Tu sklepy. Tu stawy. Mały rósł. Bylem szczęśliwy. Teściu mądry. Matematyk hobbysta. Dużo mi pokazał fajnych tricków.
W wolnej chwili moja enklawa. Czyli piwnica.
Enklawa i nastawy musiały być odpowiednio zaplanowane czasowo.
Nie raz się zestrachało bo coś wypadło.
Tym lepiej dla nastawu. Się sklaruje bardziej.

I tak trwała sielanka. Ryby. Sklepy. Syn na ręku. Jp w szkole językowej w Kielcach.
Żyłem normalnie. Uczciwie.
Nie raz wracałem n piechotę..gdzie samochód? A masz kluczyki i na taksówkę. Odbierzesz sobie rano. I jedź. Ja z małym zostanę.

Dopóki to wszystko nie pizdło.
Mała miejscowość a tu nagle plan zagospodarowania przestrzennego. I trzeba to uchwalić. Walczyliśmy jako przedsiębiorcy aby nie otwierać wielkopowierzchniowych sklepów tutaj.

I mi otworzyli biedronką pod nosem. Prawie na wprost.

W 2 miesiące musiałem zamknąć biznes.
A ja tylko chciałem normalnie godnie uczciwie żyć. Placąc podatki i subwencje.

Zamknąłem wszystko. Miłość się skończyła po tygodniu. Przecież moja jp nie będzie z gołodupcem.
A jak w szufladzie leżało zawsze kupę kasy to wtedy było ok. Bierz mnie i powiedz że byłam niegrzeczna. Ech.

I musiałem wyjechać. Zdecydowałem się na Holandię. Długów w cholerę
Na szczęście dogadałem się z drobnymi kontrahentami. Dług honorowy. Spłacę faktury ale poczekaj.
Poczekali.zaufali a ja spłaciłem wszystko.

Ważniejszych korporacji nie dało się przeskoczyć. Oni to od razu komornik i koszta. Nie pierdolą się z nikim.

Wszystko pospłacałem. Zjechałem na chwilę do kraju. Licząc że mi pomogą ze zdrowiem. Pomogli.....brak słów.

Mama potrzebowała pomocy bo niedomaga i ma 80 lat.
To wskoczyłem w samolot i przybyłem zająć się nią. Trochę pracując przy tym.
Bo język znam. A mama nic.

Co do mnie. Mam utraty świadomości. Nie takie jak kiedyś. Ale wkurzają mnie.
Mam regularne zachwiania równowagi. Idę sobie i nagle...jeb w płot albo ścianę.

Skacze mi ciśnienie jak oszlałe.
Wieczorem czy w nocy jest dobrze. Najgorzrj rano.

To chyba tyle.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

psotnikpiotr
150
Posty: 192
Rejestracja: niedziela, 18 lis 2018, 17:06
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:) Staram się żyć zgodnie z naturą. Stawiam na to co swoje, bo swoje to lepsze i zdrowsze.
Ulubiony Alkohol: Oczywiście, że własny (piwo, wino i co ino)
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Lokalizacja: Kraina karpia (Dolny Śląsk)
Podziękował: 26 razy
Otrzymał podziękowanie: 8 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: psotnikpiotr »

; 2x60
:poklon; :respect: :poklon;
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 29 mar 2021, 12:54 przez wawaldek11, łącznie zmieniany 1 raz.
,, Bimber przyczyną ślepoty'' a co tam swoje w życiu widziałem :freak: :odlot:
Awatar użytkownika

kiwitom23
1500
Posty: 1541
Rejestracja: środa, 2 gru 2020, 23:23
Krótko o sobie: Więcej czasu mojego życia spędziłem poza Polską, mieszkałem w Niemczech, USA, Singapurze, HongKongu, na Javie i na Nowej Zelandii i z tą ostatnią jestem najmocniej emocjonalnie związany.
Ulubiony Alkohol: Whisky, a przede wszystkim irladzka whiskey, choć i burbonem nie pogardzę
Status Alkoholowy: Producent Domowy
Podziękował: 135 razy
Otrzymał podziękowanie: 219 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: kiwitom23 »

rozrywek pisze:Eurosieroty NL.
@rozrywek, strasznie to dramatycznie ująłeś, serce w piersi pęka. Tyle, że jest na to wszystko antidotum i to bardzo proste. Otóż bez względu na wszystko wyjeżdżasz zawsze z rodziną, całą rodziną (nie mam na myśli rodziców, czy babć). Wiesz, bo pisaliśmy trochę na priv, że trochę tych emigracji przeżyłem, zadałem sobie trud i zliczyłem kraje w których żyłem ponad 12 miesięcy, naliczyłem ich 10. Jeżeli ktoś wyjeżdża sam, to ma to tylko i wyłącznie podstawy finansowe (sam się taniej wyżywię, sam taniej znajdę lokum). NIE!!! Chcesz jechać tylko zarobkowo na jakiś czas, zabierasz rodzinę, chcesz jechać na stałe tym bardziej. I nie masz tych wszystkich emocji, które tak obrazowo opisałeś. Ja jak wyjeżdżałem, rodzina musiała jechać ze mną razem z psem, obojętne mi były szkoły dla dzieci, czy prace małżonki, albo jesteśmy razem, albo nie. Koniec, kropka!!!

Emigracja, jakakolwiek by nie była to nieszczęście, bo jak pierwszy raz wyemigrujesz to już do końca będziesz żył "w rozkroku". Jesteś w GB, to tęsknisz za tymi polami, za tymi znajomymi, za widokami, przyjeżdżasz do PL to po tygodniu zaczynasz tęsknić za tymi uśmiechniętymi Brytolami, za uprzejmością, za czystością. Nigdy już nie będziesz w 100% usadysfakcjonowany, zawsze coś będzie nie tak, nigdzie nie będziesz czuł się jak w domu, ja mam to do dziś. To taka choroba emigracyjna...
zielonka pisze:DOBRA PRACA I PŁACA.
Zdążyłem przeczytać Twój skasowany post i właściwie zgadzam się z Tobą, z tylu różnych krajów w których dane mi było żyć, Polska jawi się jako ten najgorszy. Tutaj zawsze społeczeństwo jest dla rządzących, a nie odwrotnie. Kłamstwo, obłuda, cwaniactwo, złodziejstwo itp. pełna zgoda. Tylko zawsze jest tak, że Twój los jest w Twoich rękach, to od Ciebie zależy jak się dalej potoczy. Jesteś książkowym przykładem polskiego "...a bo mi się należy...". Nie obraź się, piszę co myślę. Ja zaczynałem życie od początku chyba 5 razy, jak mi zbankrutowała firma w Niemczech, to wyjechałem do Nowej Zelandii w wieku prawie 50 lat (razem z rodziną i nawet psem, bo to też rodzina) i rozbierałem domy i dźwigałem ciężary i myślałem, że nie podołam po 8 latach siedzenia w fotelu, ale dałem radę, bo dzieci, bo rodzina. Zaraz napiszesz mi, że to przecież nie Polska - inne zarobki itd. No więc dobrze, wróciłem do Polski w 2010 roku, oszczędności które przywiozłem i które miały mi starczyć na rok rozeszły się w 2 miesiące i co iść do pracy i zarobić, jeżeli ktoś mnie przyjmie w tym wieku, wtedy jakieś 1800-2000 zł, gdzie młodsza córka chodzi do prywatnego liceum, bo nigdy nie chodziła do polskiej szkoły, więc zero szans, gdzie polski, gdzie historia??? Pożyczam na busa kasę, bo już nic prawie nia mam i zaczynam wozić polskie żarcie do sklepów polonijnych w Niemczech, śpię przez DWA LATA po 16-20 godzin na TYDZIEŃ, bo trasa jest aż do Paryża i zajmuje dobre 3, 4 dni - mam blisko 30-36 punktów rozładunku, wracam z trasy i zamiast iść spać, jadę na Kraków po hurtowniach i zbieram towar na następną trasę, później oklejam go etykietami z tłumaczeniami w temperaturze -20*C w garażu przez 2 dni, robię faktury i ruszam w następną trasę i tak w kółko. Czy byłbyś w stanie tak pracować? Zakładam, że jesteś młodszy ode mnie... Byłbyś w stanie???? I co lepsze - nie mam pretensji do nikogo. Po kilku latach rozrasta się firma i zatrudniam prawie 100 osób, wprowadzam standardy nowo-zelandzkie, wszyscy są równi, wszyscy są na "Ty", jak trzeba to obsługa biur łącznie ze mną pomaga przy załadunku TIR-ów i co? Gówno, to się w tym kraju nie sprawdza, kompletnie nie sprawdza.... Kierowcy zarabiają u mnie z dietami około 8000-9000 na rękę, ale i tak kradną. Kradną towar, kradną paliwo... czy muszą przy tym poziomie dochodów??? Wyjeżdżają we wtorki koło 9:00, wracają w piątki, mają co tydzień 3 dni wolne w domu z rodziną. Z około setki kierowców których zatrudniałem, tylko jeden mi podziękował i powiedział, że w takiej firmie i z takim szefem nigdy nie pracował.... taka jest prawda o Polakach,

Spełniłem swoje marzenia, mam dobry samochód, mam dom w lesie, ale jakbym mógł to w samych gaciach bym wrócił do NZ i ponownie zaczynał od nowa. Otwarte domy, otwarte samochody, uśmiech ludzi i luz, luz, luz... brak pośpiechu, brak urzędów, brak absurdów....

Przykład: W PL eksportuję polską żywność, czyli działam jak najbardziej na korzyść kraju (każdy walczy o dodatni bilans handlowy), ale w związku z eksportem mam 100% zwroty podatku VAT. Tyle, że moja marża jest +/- 10% od ceny netto, więc jeżeli kupuję coś za 1 zł netto, to wydaję 1,23 zł brutto, a sprzedaję to za 1,10 zł (z 10% narzutem), czyli z czasem mam coraz mniej pieniędzy, aż do momentu kiedy zwrócą mi VAT. A tu zwłaszcza po 2015 dziesięć kontroli na rok, siedzą po kilka miesięcy i tak długo jak siedzą nie ma zwrotów. NIGDY żadna kontrola nie wykazała choćby najmniejszego uchybienia, ale i tak po 2 miesiącach przychodzi następna. Zaczyna brakować środków obrotowych, więc postanowiłem porozmawiać z urzednikiem, który te kontrole nasyła. Doradca podatkowy mi odradza, ale co tam.... idę. Wchodzę, kłaniam się w pas, mówię "Dzień Dobry" - zero odzewu, pytam "Dlaczego Pani po raz 50 przysyła kontrolę do mnie, jeżeli 49 ostatnich nie wykazało nic, przecież nie robię nic złego, nikogo nie zatrudniam na śmieciówki, przecież w końcu braknie mi kasy na pensje?". Pani pamietająca późnego Gomułkę spogląda na mnie spod rogowych okularów i mówi: "Nie podoba się coś? Ja mogę przytrzymać kontrolę przez 3 lata i w tym czasie nie dostanie pan złotówki zwrotu podatku." Koniec rozmowy!!! Podziękowałem i wyszedłem.

Przykład z NZ. Znajomy Polak ma warsztat samochodowy. Kiedyś pytam go: „Jak ty się właściwie rozliczasz z podatków?”, a on na to: „Pod koniec roku przysyłają mi formularz, gdzie wpisuję ile skasowałem klientów”, „I nikt tego nie sprawdza?” - pytam. „Nie”, „No to możesz sobie wpisać co chcesz?”. „Właściwie tak, ale staram się w miarę wpisywać prawdę. Wiesz kiedyś miałem taką sytuację, że zepsuł mi się ten duży podnośnik hydlauliczny i napisałem do nich, żeby mi odroczyli płatności podatkowe, bo będę miał gruby wydatek. Po tygodniu otrzymałem pismo, że oczywiście odraczają mi te płatności, po trzech miesiącach przyszło pismo, że umorzyli mi te podatki i nie muszę ich płacić wcale, a po pół roku przyszło pismo, że za ten rok też nie muszę płacić podatku. I wiesz nawet nikt nie sprawdził, czy ten podnośnik się naprawdę zepsuł i czy kupiłem nowy i ile on kosztował. Jak ja mógłbym kogoś takiego oszukać????” Jak to porównać???

Córka zgubiła cały portfel, wszystkie dokumenty, akurat wzięła wypłatę. Jedziemy na policję to zgłosić, a policjant zdziwiony: „Ale po co to zgłaszacie??? Czego ode mnie oczekujecie???”. Mówię: „No jak to, dokumenty polski paszport...”, a on na to z rozbrajającą szczerością: „No przecież ktoś znajdzie, to zwróci”. Zanim wróciliśmy do domu był telefon z bazy autobusów miejskich, że ktoś odniósł portfel do ich biura. Centa nie brakowało z gotówki, nie mówiąc o dokumentach.

Inny przykład: Wylicytowałem na tamtejszym Allegro (TradeMe) laptopa w czwartek, w piątek przelałem kasę, myślę sobie kasa dojdzie pewnie w poniedziałek, więc gościu wyśle go we wtorek. Pojechaliśmy z kumplami na wycieczkę i wróciliśmy we wtorek, okazało się że gościu wysłał laptopa w czwartek zaraz po tym jak go wylicytowałem, listonosz zatopił go folią, żeby nie zamókł i postawił przed furtką (listonosze nie wchodzą na posesję, posesja to rzecz świeta). Przez te kilka dni przeszło koło niego tysiące osób, bo wtedy mieszkałem przy ruchliwej ulicy, z kilomatra było widać wielki napis ASUS. We wtorek leżał pod furtką, tak jak go listonosz zostawił.

Jeszcze jeden przykład: Biorę mój pierwszy zakup na raty, telewizor. Gościu w sklepie daje mi świstek do wypełnienia, imię, nazwisko, adres, gdzie pracuję. Wypełniam i wręczam mu payslip'y z pracy, czyli dowody wypłaty, a on na to: „A co mi tu dajesz?”, ja „Dowody wypłaty, żebyś sprawdził, w Europie tego wymagają”, na co on: „No wiesz, to bardzo niegrzeczne, to tak jakbym podejrzewał cię o kłamstwo, przecież napisałeś. Jak można być tak bezczelnym, żeby żądać dowodów, to nie sprawa w sądzie”

Dziwi Was to??? Na pewno Was dziwi.... To teraz odpowiedźcie sobie na pytanie, jak daleko zabrnęliśmi, że normalne zachowania ludzkie nas dziwią, bo to przecież powinno być normalne, nie to jest normalne!!!
Jak dodam do tego, że w NZ nie ma urzędów, nie ma żadnych dokumentów, poza prawem jazdy, nie ma dowodów rejestracyjnych dla aut, ubezpieczenie aut jest dobrowolne, nie musisz go mieć....

Wszystkie urzędowe sprawy załatwiasz na poczcie, na każdej jest zestaw kartek pocztowych w każdej sprawie, sprzedałeś auto, więc wypełniasz kartkę i wrzucasz do skrzynki, jest już zaadresowana, kupiłeś auto to samo, wszystko na poczcie i bez wizyty w okienku. I wszystko za darmo, nie płacisz centa, TWOJE PAŃSTWO to pokrywa, bo Ty jesteś częścią tego Państwa.

Kraj gdzie możesz wysłać dziecko w najbardziej impezową dzielnicę z samymi barami i live muzyką o 3:00 w nocy i wiesz dokładnie, że nic mu nie grozi, gdzie jak zachlałeś w knajpie i nie masz na taksówkę, to dzwonisz na policję i ona bezpłatnie odwiezie cię do domu, mało tego nazajutrz otrzymasz telefon, o której ma podjechać radiowóz żeby podrzucić cię do zostawionego auta też bezpłatnie – bo policja jest dla ludzi, ma im pomagać. Mało tego, dostajesz podziękowania od policji, że nie próbowałeś jechać po pijaku... co za kraj...

Kraj który zlikwidował praktycznie siły zbrojne, bo doszedł do wniosku, że jak USA (mało prawdopodobne), Rosja, albo Chiny go zaatakują, to i tak nie będą mieli żadnych szans, więc po co wywalać pieniądze w błoto, lepiej je przeznaczyć na szkoły, przedszkola i żłobki, a podpisać układ z Australią, że w razie draki ona będzie bronić NZ.

Kraj gdzie jest zabroniona konstytucyjnie bezdomność, każdemu bezdomnemu przydziela się dom (mieszkań nie ma, wszyscy mieszkają w domkach) i nawet jak ucieknie, to go znowu wsadzą do tego domu i dadzą zasiłek. Gdzie jest emerytura obywatelska i możesz nie przepracować dnia w swoim życiu, a i tak masz za co żyć na starość, jak chcesz więcej musisz wykupić dodatkowe ubezpieczenie.

Kraj, który przyjął polskie sieroty z armii Andersa, które wyszły z ZSRR, przyjął wszystkie razem z nauczycielami polskimi, żeby ich nie wynaradawiać. Anglia odmówiła, USA odmówiło, Kanada przyjęła kilkoro dzieci, a NZ wzięła wszystkie (biedny kraj, bo w porównaniu do GB, USA, czy Kanady to naprawdę bardzo biedny kraj), wykształciła je na koszt państwa i stanowły one elitę tego kraju, wszystko sfinansowali, a przy uzyskaniu pełnoletności dali wybór, czy chcą wracać do Polski, czy zostać.

Kraj, gdzie są setki grobów, ludzi bez serc, gdyż w testamentach zażyczyli sobie, aby ich serca były pochowane przy ich generale, polskim generale Andersie na Monte Casino. Nowozelandczycy przed Polakami szturmowali wzgórze i zostały dosłownie niedobitki, dlatego wcielono ich do polskiej armii Andersa. Aż nóż się w kieszeni otwiera, jak widzę córkę Andersa sprzedającą się jak kurtyzanę pisiorom.

Kraj gdzie policja myśli, tak myśli i rozumuje logicznie. Zatrzymuje mnie policja na radar, jadę 120 km/h na ograniczeniu 50 km/h i tłumaczę gliniarzowi, że o 5:00 rano jest przecież zero ruchu na drodze, a tym samym nie stanowię zagrożenia dla nikogo i on to akceptuje, przyznaje mi rację i nie dostaję mandatu. Przepisy są przecież dla ludzi, a nie ludzie dla przepisów. Logika też.

Kiedyś przyjechał do NZ Polak z Anglii, typowy rzeźimieszek ze Szczecina, opowiadał jak z kumplami napadali na babcie sprzedające jagody przy lesie, walili je bejsbolami, kradli jagody i kasę. Kompletny degenerat. Powiedziałem mu wtedy, że w tym kraju będzie miał eldorado, bo ludzie wierzą sobie. Po roku spotkałem go znowu i pytam, kogo wykręcił i na ile, a on mi na to: „Wiesz co, oni mają takie zaufanie do mnie, nawet mój szef dał mi swoją kartę i PIN, że aż mi byłoby głupio kogoś wykręcić”. Jak to środowisko kształtuje człowieka.... nie do pomyślenia!!!

Taaaaaaak, to jest normalność, dlatego @zielonka masz w 100% rację, żyjemy w pojebanym kraju, z pojebanymi ludźmi, nikt bardziej niż ja nie jest w stanie tego nie zauważyć. Tyle, że nasz los jest w naszych rękach, nieraz trzeba zejść z piedestału, nieraz się poniżyć, ale zawsze mamy wpływ na własny los.

Oj jak bardzo tęsknię za tamtym krajem, oj jak bardzo....!!!! Byłem strasznym patriotą po wyjeździe do Niemiec, odsiedziałem 2 lata w komunie, gdzie groziła mi czapa za "współpracę z obcym wywiadem", byłem 2 lata w Legii Cudzoziemskiej i w Dżibuti i Gujanie, kierowałem konwojami ONZ do Sarajewa w czasie wojny w latach 90, gdzie mnie reanimowano po postrzale, teraz palcem bym nie kiwnął za ten kraj, jak widzę głupotę i podłość jego obywateli, nie zasłużył on na niepodledłość... przykro mi to pisać, bo dziadek zginął w Katyniu, ale tak myślę.

Przepraszam za zbyt długi wywód, zwłaszcza autora tego wątku, nie wiem może to alkohol, może starcze resentymenty, ale musiałem.... Sorrki koledzy!!!
Ostatnio zmieniony wtorek, 30 mar 2021, 06:37 przez kiwitom23, łącznie zmieniany 9 razy.
"Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia, by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami." Ernest Hemingway
Awatar użytkownika

ZiemniakPyrka
100
Posty: 131
Rejestracja: wtorek, 12 sty 2021, 14:37
Ulubiony Alkohol: Ziemniaczany - własny
Podziękował: 8 razy
Otrzymał podziękowanie: 18 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: ZiemniakPyrka »

Dlaczego u nas jest taka chu*nia? Może przez to, że od dobrych kilku stuleci jesteśmy jedynie wasalami? Od kilku stuleci do TERAZ rządzą nami polskojęzyczni, antypolscycy nieudacznicy... :cry2:

Ed:
Zabory, wojna, eksterminacja polskich elit, komuna, magdalenka... teraz widzimy tego pokłosie :x
Ostatnio zmieniony wtorek, 30 mar 2021, 07:36 przez ZiemniakPyrka, łącznie zmieniany 1 raz.

Zbyszek T
250
Posty: 253
Rejestracja: sobota, 2 lut 2013, 08:38
Podziękował: 25 razy
Otrzymał podziękowanie: 32 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: Zbyszek T »

kiwitom23 pisze: Kierowcy zarabiają u mnie z dietami około 8000-9000 na rękę, ale i tak kradną. Kradną towar, kradną paliwo...

Pani pamietająca późnego Gomułkę spogląda na mnie spod rogowych okularów i mówi: "Nie podoba się coś? Ja mogę przytrzymać kontrolę przez 3 lata i w tym czasie nie dostanie pan złotówki zwrotu podatku." Koniec rozmowy!!!

Zatrzymuje mnie policja na radar, jadę 120 km/h na ograniczeniu 50 km/h i tłumaczę gliniarzowi, że o 5:00 rano jest przecież zero ruchu na drodze, a tym samym nie stanowię zagrożenia dla nikogo i on to akceptuje, przyznaje mi rację i nie dostaję mandatu.

Kiedyś przyjechał do NZ Polak z Anglii, typowy rzeźimieszek ze Szczecina, opowiadał jak z kumplami napadali na babcie sprzedające jagody przy lesie, walili je bejsbolami, kradli jagody i kasę.

Fajnie się czyta o NZ czy innej idylii.
Ale niestety, taka idylla nie tworzy się w kilka lat.

Tak i w Polsce - jest coraz lepiej. Ale potrzeba czasu. A także potrzeba zmiany pokoleniowej - ze 2 pokolenia muszą się wymienić, zanim pewne patologie zakorzenione w znacznej części społeczeństwa się wyrugują. Sam podałeś przykłady, z życia wzięte - i każdy znas spotkał się z podobnymi.

Zobacz na swój przykład - żyjesz w NZ, rajskim kraju - ale jednak jedziesz 120 km/h na ograniczeniu 50 km/h. Dla nich, to nie do pomyslenia. Policja nie zareagowała, bo to 1 raz na 10 lat się trafia taki przypadek. Tylko jakby takich "pędzących" było więcej, to zaraz któryś by zabił babcię na pasach. Bo to jest czysta statystyka, w końcu musi zdarzyć się wypadek.


Ja osobiście, też zarobkowo trochę pojeździłem. Do UK, a i w Japonii pół roku spędziłem. I mimo to, siedzę w Polsce, ciężko pracuję i uczę dzieci, żeby one i ich pokolenie miało lepiej. A że nie mam Mercedesa tylko Skodę... Ch z tym....


PS. To tak jak Mojżesz Żydów 40 lat po pustyni wodził, żeby "starzy" wymarli i dopiero wnuki zaprowadził do ziemi obiecanej....
Awatar użytkownika

jakis1234
2500
Posty: 2706
Rejestracja: sobota, 30 lip 2016, 16:57
Ulubiony Alkohol: Zależy od nastroju i dostępności.
Status Alkoholowy: Winiarz
Podziękował: 252 razy
Otrzymał podziękowanie: 466 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: jakis1234 »

ZbyszekT, miałem właśnie coś takiego napisać, zgadzam się z Tobą, żyjemy w kraju, w którym przez wiele lat oszukiwanie władzy było zaletą i patriotycznym obowiązkiem, najpierw to był zaborca, potem komunista. Ludziom weszło to w krew.
Jak widać system można zmienić stosunkowo szybko, mentalności ludzi już nie. Muszą minąć pokolenia, zanim generalnie jako naród wyzbędziemy się tych cech kombinatorstwa i przyzwolenia na oszukiwanie.
A jednak się to zmienia, powoli, ale jednak. Kilkanaście lat temu prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu było prawie normą i nikt się tym nie przejmował, dzisiaj zmiana jest zdecydowana. Zresztą uogólnianie nie jest dobre, przecież nie jest tak, że wszyscy to złodzieje i oszuści.
Jestem osobą, dla której obietnica i dane słowo to świętość, często ufam innym dlatego, że obiecali i prywatnie praktycznie nigdy nie zostałem oszukany, Ten sam człowiek, który nie ma nic przeciwko, żeby oszukiwać na podatkach, prywatnie dotrzymuje danego słowa. To jest właśnie ta nasze rozdwojenie. To co państwowe, wspólne to znaczy niczyje, można "wziąć" czy zniszczyć, ale to co prywatne to już inna sprawa.
Czasy się zmieniły, zaborcy czy komunisty już nie ma, ale podejście do państwowego zostało, a przecież władzę już sobie sami wybieramy i taką wybieramy.
Ja jednak wierzę, że pokolenie naszych dzieci, a może wnuków, nauczy się patrzeć i wybierać według innych kryteriów.
Patrząc na to co się dzieje z kościołem i wielką zmianą podejścia ludzi to tej organizacji, widzę, że to następuje.
Kiwitom, nie bronię Polski, bo dobrze nie jest, ale też mam wrażenie, że patrzysz trochę z pozycji: trawa jest bardziej zielona, tam gdzie nas nie ma.
Opisałeś NZ jako prawie raj, a ja z ciekawości spojrzałem sobie na oficjalne statystyki przestępczości i:
W badaniu New Zealand Crime and Safety Survey (NZCASS) oszacowano, że w 2014 r. cztery główne klasy przestępstw to napaść (27,3%), groźba użycia siły (21,4%), włamanie (10,8%) i przestępstwa seksualne (9,9%). Większość tych incydentów (52,9%) miała miejsce w przypadku ofiary, która doświadczyła pięciu lub więcej przestępstw. Według badania NZCASS 10,4% dorosłych padło ofiarą przestępstw interpersonalnych, 5,7% dorosłych padło ofiarą przestępstw fizycznych, a 2,1% dorosłych padło ofiarą przestępstw na tle seksualnym. Przemoc ze strony partnera Szacuje się, że w 2014 r. 3% dorosłych padło ofiarą przemocy fizycznej ze strony partnera intymnego, a 1,2% było ofiarą przestępstwa seksualnego popełnionego przez partnera intymnego. Przestępczość w Nowej Zelandii - https://pl.qaz.wiki/wiki/Crime_in_New_Z ... statistics
Oczywiście to dużo lepsze wskaźniki niż w Polsce czy wielu innych krajach, ale jednak aż tak różowo też nie jest.
Dużo, bardzo dużo nam brakuje jeszcze do poziomu wielu krajów, ale też nie jesteśmy krajem, w którym demokracja i zasady właściwego współżycia społecznego kształtowane były przez ostatnie 100 czy 150 lat. Może jestem nadmiernym optymistą, ale wierzę, że za kilkadzisiąt lat będzie w tym kraju podobnie jak w innych krajach dużo bardziej rozwiniętych demokratycznie i gospodarczo.
I na koniec - czasami warto posłuchać, co inni sądzą o nas i o Polsce. Jak widać, punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia:
Ostatnio zmieniony wtorek, 30 mar 2021, 09:51 przez jakis1234, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam z opolskiego.
Awatar użytkownika

Autor tematu
zielonka
1050
Posty: 1051
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 84 razy
Otrzymał podziękowanie: 257 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: zielonka »

Kwitom pisze
Jesteś książkowym przykładem polskiego "...a bo mi się należy...".
Nie oceniałbym tak łatwo bez poznania faktów i nie pisał o piedestałach.
Twój los skomentowałbym tak - wróciłeś ? a podobno masz się za inteligentnego. Bez urazy to cytat z kabaretu.
moj muszę jednak opisać aby nie zostać w waszej pamięci kolesiem co to z piedestału oczekiwał na mannę z nieba .
Zrobiłem to w temacie HISTORIE ZIELONKI tam nawet pasuje a tu mniej będzie do scrollowania. Kto chce niech przeczyta.

https://alkohole-domowe.com/forum/post2 ... ml#p247679
Ostatnio zmieniony wtorek, 30 mar 2021, 12:19 przez zielonka, łącznie zmieniany 1 raz.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

kiwitom23
1500
Posty: 1541
Rejestracja: środa, 2 gru 2020, 23:23
Krótko o sobie: Więcej czasu mojego życia spędziłem poza Polską, mieszkałem w Niemczech, USA, Singapurze, HongKongu, na Javie i na Nowej Zelandii i z tą ostatnią jestem najmocniej emocjonalnie związany.
Ulubiony Alkohol: Whisky, a przede wszystkim irladzka whiskey, choć i burbonem nie pogardzę
Status Alkoholowy: Producent Domowy
Podziękował: 135 razy
Otrzymał podziękowanie: 219 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: kiwitom23 »

@Zbyszek T, @jakis1234 zgadzam się z Wami. Z pewnością mój post jest obarczony dużym subiektywizmem siłą rzeczy, do tego wspominam ten czas, jak niektórzy czasy prl w innym wątku. Zgadzam się też, że w PL jest coraz lepiej, a i ludzie są jakby coraz bardziej uczciwsi, zgoda też że tego typu standardy wypracowuje się dekadami, ale jak włączam TVN24, to nieraz mam spore wątpliwości...
Zbyszek T pisze:Zobacz na swój przykład - żyjesz w NZ, rajskim kraju - ale jednak jedziesz 120 km/h na ograniczeniu 50 km/h.
Poza miastami nie ma ograniczeń są tylko podawane prędkości sugerowane, jedynym wyjątkiem są prace drogowe. To właśnie był ten przypadek, droga gdzie przez tydzień przejeżdżają 3 samochody, pustkowie i 5:00 rano, gdzie robotników jeszcze nie ma.

Może dla równowagi napiszę co mnie tam wkurzało. Żeby nie było tak słodko.

Przede wszystkim domy, nowe są OK, ale większość jest starych, drewnianych - patyki i płyty gipsowe. Temperatury w zimie spadają nieraz do 2, 3 stopni i przy 95% wilgotności odczucie jest jak przy -25*C, a tu brak ogrzewania, do tego przez okna i drzwi hula wiatr. Większość domów ma klimy, tyle że oni bardziej używają ich do grzania, niż chłodzenia. Są też koce elektryczne, żeby w wyrku było ciepło, ale wstajesz rano, odczucie jak przy -20*C i zakładasz mokre ciuchy, wszystko jest mokre przy tej wilgotności, po ścianach leje się woda, grzyb jest wszędzie. Dopiero w aucie idzie się rozgrzać. Podwójne szyby w oknach to była kompletna nowość w 2009 roku, a jak przyłożyło się oko pomiędzy drzwi i futrynę, to można było wyjrzeć na zewnątrz.

Druga rzecz, te drogi. Leją na nie coś jakby płynną smołę, a na to wysypują drobne kamyczki, które po czasie wtapiają się w tą smołę. Jedziesz drogą zaraz po remoncie, to jesteś karabinem maszynowym dla tego, co jedzie za tobą, prawie wszystkie auta mają uszkodzone szyby przednie. Jedziesz po jakimś czasie, jak już kamyczki się trochę wtopiły, to jak po grubym papierze ściernym, jedno hamowanie nie ma połowy opon, ale stajesz prawie w miejscu, co fakt, to fakt. Jak droga jest już rozjeżdżona, jest OK.

Trzecia rzecz, luz blues, jest super. Moja pierwsza praca, zaczynam o 8:00, jestem 15 min przed, nie ma nikogo, 8:15 nie ma nikogo, koło 8:30 zaczynają się złazić. Pierwsze kawa, wszyscy robią kawę, potem stoją z tymi kubkami i dyskutują. Po 9:00 szefowa nawołuje do podjęcia pracy, wszyscy jak jeden mąż wyciągają środkowy palec i chórem wołają "Fuck you". Stoją dalej i spijają kawę. Koło 10:00 powoli ruszają, ale jak już robią to robią, nie mogę powiedzieć. Fajnie nie??? Tyle, że ten luz działa w obie strony. Psuje się pralka, ma przyjechać ekipa ją naprawić, oczywiście spóźnia się 48 godzin, bo sobie zapomnieli, a po przyjeździe stwierdzają, że zapomnieli narzędzi. Zgadują się z moją LP, że jest fanką All Blacksów, więc na pożegnanie tańczą Haka w ogrodzie. Nazajutrz przyjeżdżają znowu, ale okazuje się, że tym razem wzięli nie te części, co trzeba... no ala Haka znowu jest. Wszyscy uśmiechnięci i zadowoleni, zero stresu. Przy czwartym podejściu nerwy mi puściły, a tu zdziwienie. "O co mi chodzi, po co te nerwy". Za piątym razem nie zapomnieli nic, pralka chodzi, ale Haki nie było....

No i to sikanie... :-), jest mało parkingów poza miastami, ale pobocza są bardzo szerokie, więc za potrzebą stawałem na awaryjnych i w krzaki. Zawsze, ale to zawsze zatrzymywało się kilka aut za mną, wyszukiwali mnie w tych krzakach i pytania "Do you need help?". Kurwa leję, a ci chcą mi pomóc, co ja się nagimnastykowałem, żeby lepiej się zakamuflować... choć jest dużo miejsc, gdzie można walnąć klocka na środku drogi, 1000km i żywego ducha, w tygodniu przejeżdża jedno auto, najpierw zanika sygnał komórkowy, później stacje radiowe i pozostaje tylko satelita - mała skrzyneczka, gdzie wpisuje się wiadomości tekstowe.

Trzęsienia ziemi, pobujało nas 7,4 w skali Richtera, mnie się podobało, za to rodzina przerażona. W panice w nocy wsiadamy do auta i jedziemy za innymi, nie wiemy gdzie jadą, ale jedziemy.... po drodze zawalone domy, uskoki w asfalcie nawet do metra wysokości, woda sika z wodociągów i cały czas trzęsie, dojeżdżamy do lotniska i dopiero wtedy refleksja "po co żeśmy tu przyjechali?" wracamy do domu. Następnego ranka wtrząsy wtórne, stoję na trawniku, a tu ziemia się rozstępuje i robi się dziura pod 3 metry głębokości, po następnych wstrząsach wyrwa znika, bo ziemia się obsuwa. Dobrze, że stałem metr dalej... myślę sobie.

Kumpel z pracy ma urodziny i zaprasza wszystkich do knajpy. Daje nam karty menu i mówi: "wybierajcie co chcecie". Jemy, pijemy, jest wesoło. Impreza się kończy, a tu każdy dostaje osobny rachunek. Nikt nie jest zdziwiony, normalka. Byłem szczęśliwy, że wziąłem kasę ze sobą...ledwie mi starczyło...

Wypłaty są przeważnie co czwartek, więc od czwartku knajpy są pełne, live muzyka rżnie na full, wszędzie pełno pijanych, zaczepiają wszystkich, ale nie agresywnie, tylko przyjacielsko "kolego, choć napij się z nami". W piątki absencja w pracy nie spada poniżej 40-50%, tak więc firmy nie planują niczego większego na piątki, w końcu kaca trzeba wyleczyć... normalne.

Kupno auta, auta są w 99% sprowadzane z Japonii, bo tam też jeżdżą po niewłaściwej stronie. Auta z J są wypasione (jak Merc to Brabus, albo przynajmniej AMG) i ładnie utrzymane, dbają o nie, ale wystarczy że Kiwus pojeździ takim miesiąc i auto zamienia się w ruinę. Auto wyzionęło ducha, więc szukam, co znajduję i fajnie wygląda z zewnątrz, to w środku totalny syf. W końcu trafiam na Volvo, gość pod krawatem, informatyk, myślę sobie człek na poziomie, prowadzi do auta, otwiera, a z auta wysypują się na chodnik przez otwarte drzwi pasażera dziesiątki opakowań po McDonaldzie - gość z pełnym uśmiechem i bez krępacji mówi: "dawno nie wiozłem pasażera", pełen luz. Moja LP chce wsiąść, ale nie ma szans, z przodu niedojedzone kanapki z przed miesiąca, papiery, śmieci z tyłu to samo, siedzenia zalane czymś, kierownica się klei... nie, odpuściłem po raz kolejny. W końcu kupiłem Pajero chyba 12 letnie od Japonki, z zewnątrz i wewnątrz jak nówka. Co kraj to obyczaj.

Wożę zmrożone palety owoców, zaczynam o 8:00 rano, gość już o 7:00 wystawia je z mroźni i układa na dworze w lecie, w słońcu tak, żeby jak najszybciej je załadować z boków ciężarówki. Kiedyś zaspałem do pracy i to sporo, cały czas myślę o tych rozmrażających się paletach, dojeżdżam do pracy o 10:00, a do klienta mam jeszcze z godzinkę. Sprintem lecę do biura, w biurze szef patrzy na mnie i mówi: "Czyś ty oszalał, po co tak pędzisz?", ja że palety, że się rozmrożą, on na to: "To teraz idź siądź, zrób sobie kawę, a jak wypijesz to wyjdź za ogrodzenie i wejdź jeszcze raz, tylko spokojnie, spacerkiem." Zero stresu... i dziwić się, że tam ludzie dożywają setki.

Jestem w trasie, jest 2:30 w nocy, a tu ładunek mi się przesunął na zakręcie i wisi z jednej strony, dzwonię do szefostwa bo przede mną te 1000km pustkowia, pogrzebali coś w necie i podali mi adres gdzie mam podjechać. Podjeżdżam ciemno jak w dupie, wszyscy śpią, dzwonię. Wychodzi rozczochrany Kiwus, więc mówię o co chodzi, on o niczym nie wie. Myślałem, że jak mnie tam wysłali, to go wcześniej poinformowali, nie, gdzie tam.... mówi do mnie: "a dobra, pewnie chodzi o wózek widłowy, bo my jedyni w tej miejscowości mamy go w pracy". Bez słowa się ubiera jedziemy do jego szefa, budzimy go, daje nam klucze od frimy, jedziemy do firmy i gościu przesuwa mi ładunek. Pytam ile się należy, patrzy na mnie jak na wariata. Zero zdenerwowania, zero zaskoczenia, normalka... uśmiechnięty od ucha do ucha życzy mi szerokiej drogi...

Kiedyś byłem w knajpie z kumplem i przy płaceniu rachunku dałem napiwek, kobita mi oddaje i mówi, że to za dużo, mówię że to dla niej, nie rozumie. Goniła nas na zewnątrz i oddała te 2$ "zapłaciłeś za dużo" i weź tu dyskutuj.

Zmieniam pracę, bo znalazłem lepiej płatną, od momentu jak się dowiedzieli w starej pracy, że odchodzę non stop łażą za mną i pytają, czy ktoś mnie uraził, czy może się z nimi źle czułem. Mówię że będę miał większą wypłatę, nic to nie daje - dalej łażą za mną. Kasa to dla nich nie argument do zmiany pracy.

Można wyjść na golasa do miasta, nikt nawet się nie obejrzy. Standardowym widokiem są kobieciny w piżamach, albo kąpielowym szlafroku w sklepie robiące zakupy. Gość pracujący w biurze, ma białą koszulę, krawat i marynarkę, ale jest w hawajskich krótkich gatkach w palemki i w klapkach. Dlaczego??? Bo siedzi za biurkiem i dołu nie widać, więc po kiego???

W zimie wszyscy chodzą w krótkich gaciach, temperatura 2*C, wiatr, zimnica, na górze kurtki puchowe, swetry, czapki wełniane na głowach, a na dole krótkie spodenki i to nawet małe dzieci do szkoły tak idą.

Moja LP była na babskim wieczorze u koleżanki z pracy, odbieram ją o 23:00, a koleżanka zaprasza: "chodź pokażę ci jak mieszkamy". Chałupa stara zpruchniała, ledwie się trzyma kupy, wchodzimy do salonu, syf jak jasna cholera, jakby tajfun przeszedł, a na środku stoi zalany olejem silnik V8, babka mówi: "Wiesz, mąż lubi sobie dłubać", idziemy do sypialni, a tam sterta starych opon. Zero żenady, wygoda przede wszystkim. Choć ogródki mają bardzo zadbane.

Kiedyś robiłem imprezę w domu, było kilku znajomych, whisky, muza gra, słychać na zewnątrz, że jest impreza. A tu nagle wchodzi jakaś para i pyta, gdzie może sobie drinka zrobić. Patrzę na nich jak na zjawy, a tu za chwilę włazi 3 chłopaczków i czują się jak u siebie. Po godzinie chałupa była pełna, okazuje się że mają w zwyczaju zapraszać obcych z ulicy, jak jest balanga. Kiedyś ktoś dał info na fejsie, że robi imprezę, to musiała interweniować policja, bo przyszło ponad 800 osób i tłum zablokował 2 przecznice. Na porządku dziennym jest widok wersalki przy samej ulicy, na niej siedzi kilka osób i piją drinki, albo piwo. Jak przejeżdża samochód to kiwają i drą się, a auta trąbią i wszyscy są happy.

No i minusów zrobiły się plusy, parafrazując klasyka: "Żeby te ujemne plusy, nie przesłoniły Wam dodatnich minusów".

Pozdro braci gorzelniczej!!!
"Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia, by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami." Ernest Hemingway
Awatar użytkownika

JanOkowita
2500
Posty: 2848
Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Lokalizacja: PL
Podziękował: 308 razy
Otrzymał podziękowanie: 445 razy
Kontakt:
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: JanOkowita »

kiwitom23 pisze:@Zbyszek T, @jakis1234 zgadzam się z Wami. Z pewnością mój post jest obarczony dużym subiektywizmem siłą rzeczy, do tego wspominam ten czas, jak niektórzy czasy prl w innym wątku. Zgadzam się też, że w PL jest coraz lepiej, a i ludzie są jakby coraz bardziej uczciwsi, zgoda też że tego typu standardy wypracowuje się dekadami, ale jak włączam TVN24, to nieraz mam spore wątpliwości...
@kwitom23 - taka rada na szybko - wyłącz TVN24 i raczej w ogóle TV.

Często myślę, że wszędzie dobrze tam gdzie nas nie ma. Ta odwieczna prawda jest jednak uniwersalna. Swoimi problemami obwiniamy wszystkich dookoła, a to choroba w rodzinie, a to ustrój w kraju do bani, opieka społeczna i zdrowotna do niczego, itp.itd.
Przeżyłem już sporo przygód w Polsce i za granicą. Pomieszkałem w Szwajcarii pracując legalnie ponad rok, kiedyś prawie wyemigrowałem do Beneluxu. Na szczęście wróciłem, za co dziękuję Opatrzności do dzisiaj. Popracowałem w Polsce u pracodawców prywatnych - różnie bywało, spędziłem sporo czasu w korporacjach. Przećwiczyłem PRL w szkole podstawowej, średniej i na studiach - myślę, że to doświadczenie było bardzo pouczające, życiowe i nie zastąpi żadnej szkoły życia.
Ale nigdy w życiu nie powiem swoim córkom ani wnukom - wyjedźcie na stałe z Polski za granicę. Powiem im tak - warto pojechać do innych krajów, zdobyć doświadczenie, poznać kulturę, ludzi, świat.
Tym bardziej teraz, gdy zmiany cywilizacyjne są coraz szybsze. Porównajcie sobie warunki życia, ale nie zamykajcie oczu na prawdę. Na to, że w Szwajcarii jeśli zmywasz naczynia po godz.22 to sąsiad doniesie na policję, że w Tajlandii jak coś powiesz na rządzących albo króla w towarzystwie przy piwie to być może jutro trafisz do paki, a w NZ i Australii jak wjedziesz w butach z błotem na podeszwach to mogą cię zamknąć. W Wielkiej Brytanii nie zakładaj świętego krzyżyka katolickiego na szyję bo Cię wywalą z roboty, nie odzywaj się w Niemczech i Niderlandach na tematy polityczne bo nie dostaniesz pracy.
Powiem im tak: zdobywajcie doświadczenie i wracajcie, aby odbudować Polskę - którą zabiły zabory i komuna. My Słowianie jesteśmy na pewno nie gorsi od całego zachodniego świata, który kradł i napadał wszystkich na świecie. A teraz próbuje nam się wmówić jacy marni jesteśmy. Oczywiście tylko po to, abyśmy znowu byli kolonią zachodu.
A na koniec mojego wywodu piosenka, która być może niektórym trafi do serca:
https://www.youtube.com/watch?v=W2ovU36LEp8
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)
Awatar użytkownika

MASaKrA_Domingo
1000
Posty: 1047
Rejestracja: wtorek, 31 mar 2020, 21:29
Krótko o sobie: Uczmy się nie wyważać otwartych drzwi.
Ulubiony Alkohol: Czysta
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Kraków
Podziękował: 47 razy
Otrzymał podziękowanie: 175 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: MASaKrA_Domingo »

kiwitom23 pisze:teraz palcem bym nie kiwnął za ten kraj, jak widzę głupotę i podłość jego obywateli, nie zasłużył on na niepodledłość... przykro mi to pisać, bo dziadek zginął w Katyniu, ale tak myślę.
Nie mogę się zgodzić. Kraj zasłużył na niepodległość. Szkoda tylko, że cieszył się nią ledwie dwadzieścia parę wiosen i znowu w niewolę na kilkadziesiąt lat.
I jestem zdania, że chociaż Niemcy tylu ludzi nam zabili, tyle sku%%syństwa narobili, to nie zabili ducha narodu. Gdyby nie pieprzony stalin ( obyś uju gnił w ostatnim progu kapitalistycznego piekła ), byłoby zupełnie inaczej. I nie chodzi mi o poziom życia jako taki. Chodzi mi o to, że komuna wyzwalała w ludziach to, co najgorsze. Praca? A po co się starać? Pani z okienka dostanie i tak przynajmniej połowę tego co Ty, a ile mniej obowiązków? Społeczniak? A co po? W łeb nie chcesz?
Awans? A do partii się zapisał?
Komunizm nagradzał ludzi z poszarganą opinią, bo takich można było zastraszyć. Komunizm niszczył wspólnoty ludzkie, bo "co wszystkich, to nikogo". To przez komunizm nadal optuje przekonanie, że jak masz, to znaczy, żeś ukradł.

Aby to minęło, musi minąć kilka pokoleń. Piękna Nowa Zelandia, wiem. Spróbuj dać u nas emeryturę bez pracy. Ciekawe, ile osób na drugi dzień zwolni się z roboty.
Musi minąć kilka pokoleń. W tym moje.

@kiwitom23 - no niestety, ale TVN24 to żaden wyznacznik. Szczujnia jak każda inna. Poziom TVP, tylko mówią nieco ładniej, nieco mniej dosadnie, no i z drugiej strony.
Słowem - TVP mówi "dawaj łeb na pień, będziemy rżnąć!", a TVN " wypij proszę tę słodką herbatkę, wcale nie ma tam trucizny!". Niby lepiej wygląda to drugie, ale co z tego, skoro od obydwóch nie zobaczę jutrzejszego poranka?

Zgadzam się z kolegą @lesgo56 - najzdrowiej wyłączyć tylywizję. Zupełnie. Oglądać skoki i piłkę nożną i siatkówkę.
Zbyt dużo wiem o propagandzie, zbyt dużo wiem o polityce, aby nie czuć tego, że - jak mawiał Grabarz - "żyję w kraju, w którym wszyscy chcą mnie zrobić w uja, za moją kasę". Oczywiście piszę o tych z Wiejskiej. Tych, następnych, poprzednich. Różnią ich szczegóły. Łączy ich znacznie więcej.
Alkohol pity z umiarem nie szkodzi nawet w dużych ilościach!
Awatar użytkownika

Doody
3500
Posty: 3942
Rejestracja: czwartek, 20 paź 2016, 20:04
Krótko o sobie: Degustator z powołania :-)
Ulubiony Alkohol: DIY
Status Alkoholowy: Producent Domowy
Lokalizacja: południowa Wielkopolska
Podziękował: 287 razy
Otrzymał podziękowanie: 481 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: Doody »

@Masakra
Jeżeli porównujesz TVN do obecbago TVP,, to trudno będzie znaleźć wspólny język do rozmów światopoglądowych ...
Pozdrawiam
Darek
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 846 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: rozrywek »

Ja panowie jestem już skazany na tę emigrację. I raczej do końca życia tu zostanę. Z paru powodów.

Pierwsze to opieka medyczna. Darmowa praktycznie.
Darmowe leki. Niech tylko ten lockdown się skonczy.

Nie wiem czy pisałem ale jak byłem tu w szpitalu bo mnie karetka zabrała to normalnie przychodzi kobieta o 11ej i przynosi menu. Kużwa prawdziwe menu jak w restauracji. I wybierasz co chcesz na obiad.jest tych dań z 7 do wyboru. W miarę stałe menu!!!

To nie ojczysty szpital gdzie musisz mieć własny widelec i własny papier toaletowy.
A żarcie jest gorsze niż w wiezieniu.

Tutaj sale to praktycznie same jedynki.
Pierwszą noc tylko byłem na dużej ogólnej sali. Potem już sam.
Wypisałem się na własne życzenie. Praktycznie uciekłem. Musiałem. Nieważne dlaczego.
Poza tym mają masę sprzętu i nie muszą liczyć na Owsiaka i Wośp. Chociaż jurek ti wspaniały gość i pokojowy nobel mu się należy.

Co jeszcze jestem w stanie załatwić i mieszkanie socjalne z czasem i wszelkie dodatki i do mieszkania i na życie. Stały zasiłek. A dorobić mi wolno 2 dni w tygodniu

Syna mam Eurosierotę. I tak nie miałbym szansy go widywać bo my mieszkamy 200km prawie od siebie.
To tu przynajmniej zarobię więcej i coś mu będę mógł dać. Np komputer nowy.
W Polsce nie byłoby mnie na to stać.

A że kupię sobie flachę i przy niej autentycznie popłaczę oglądając zdjęcia. Każdy może czasem.

Zielonka trochę się z tobą zgadzam a trochę i nie. Oraz z kiwitomem 23.

Jak ma wyjezdzać z kraju to na stałe i na zawsze. Zanim założy rodzinę.
Ale nie jak już założy i będzie uciekał na pół roku czy rok.
Bo spotka go to mnie. Ani rodziny ani nic.

Kiwitom23 też ma rację. Jak już emigrować to z rodziną. Ale rozłąka z bliskimi to nie.

Cóż gram totka. Może....




Jestem już stary. Nie nadaję się do ostrej fizycznej pracy. W kraju nie znajdę takiej roboty aby się utrzymać. A tu jest mnóstwo fabryk gdzie płaca nie jest najwyższa ale na utrzymanie wystarczy.
Jak już się zestracha to trudno.

Wolę to co zarobię synowi wysyłać i pomagać niż jakby miał wyjeżdzać.

Jak wygram w tego totka....buduję drewniany dom. Wiadomo że pod lasem i wiadomo obok kogo. Bedziesz miał od kogo "szklankę cukru i dwie cebule" pożyczać.
A jak się znudzą już opowiadania o świecie i naszych wojażach to zawsze do Wrocławia można wyskoczyć i jednemu szeregowemu rozwalić chatę i zmasakrować wątrobę. A że cukrzyk to będzie wytrawne pił.

Oczywiście pukając nogami. Bo w rękach będziemy mieć damy z nalewkami.

Przepraszam was wszystkich mam tragiczny podły nastrój.
Dalej do Holandii nie mogę się dodzwonić po wyniki. Przełączają cię z jednego do drugiego.

Trzymam się jakoś i się nie poddaję.


Dwa posty zostały dopisane w trakcie pisania tego.

Proszę was. Wymieniajcie poglądu tutaj. Jestem jak najbardziej za. Tylko łagodnie dobra?

A o polityce? Zróbcie mnie prezydentem to wszystko co idzie na rydzyka pójdzie na cba.
Wszystkich bym zamiótł.i nie brał jeńców.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

Qba
700
Posty: 715
Rejestracja: wtorek, 26 sie 2008, 19:17
Krótko o sobie: Mówię mało, myślę dużo, czasem coś odpędzę, czasem coś wypiję.
Ulubiony Alkohol: Wino z własnnej winnicy. Bimber tatusia.
Status Alkoholowy: Winiarz
Lokalizacja: Bydgoszcz
Podziękował: 142 razy
Otrzymał podziękowanie: 179 razy
Kontakt:
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: Qba »

Koledzy proszę nie zbaczać na tematy polityczne.
Awatar użytkownika

JanOkowita
2500
Posty: 2848
Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Lokalizacja: PL
Podziękował: 308 razy
Otrzymał podziękowanie: 445 razy
Kontakt:
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: JanOkowita »

@rozrywek - Pozdrawiam, pośpij trochę, weź aspirynę na covida i polopirynę na PRL. Normalnie poczujesz się lepiej i może wrócisz do kraju, tu jest wiosna i jest pięknie.
https://www.youtube.com/watch?v=W2ovU36LEp8
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)

Wojtek5
650
Posty: 693
Rejestracja: sobota, 21 wrz 2019, 18:39
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Lokalizacja: Mazowsze, centralna wieś
Podziękował: 34 razy
Otrzymał podziękowanie: 87 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: Wojtek5 »

Wydaje mi się, że temat schodzi trochę z toru z drugiej strony bardzo głębokie macie przemyślenia, doświadczenia, takie bardzo życiowe, a nawet wręcz skrajne. Osobiście zgadzam się z @JanOkowita i stwierdzeniem "Wszędzie dobrze tam gdzie nas nie ma" - to odnosi się do wszystkiego. Zmiany pracy, warunków pracy, ta firma, inna firma, ten kraj inny kraj itd. Zawsze są dwie strony medalu, zawsze kij będzie miał dwa końce. Coś kosztem czegoś, z jednej strony zysk z drugiej strata. Nie pisze tego jako patriota, ale co by było gdyby wszyscy tak spie...lili zagramanicę?

Ktoś kto z 20 letnim doświadczeniem zarabia niecałe 3 tyś zł to masakra, młody który oczekuje 5000 tyś to norma, bo ile ma oczekiwać: musi za to, za tamto zapłacić i jeszcze mieć górką na inne przyjemności i wygody. Gdybym tak miał sobie to sam policzyć pod siebie i moje potrzeby to nie byłbym w stanie zejść poniżej 20 tyś m-cznie. Kurcze, oczekiwania, oczekiwaniami, ale trzeba na pewne rzeczy spojrzeć realnie. Nauczyciel chce zarabiać tyle co w UE, ale już nie koniecznie chciałby się bardziej angażować, bo samo jego wykształcenie i przepierdzenie na etacie kilkunastu lat to chyba wystarczające poświęcenie. Każdy jest kowalem swojego losu, podejmuje, złe, dobre lub bezpieczne decyzje w życiu, co ma zawsze odzwierciedlenie: jestem tu gdzie jestem i mam to co mam

To co pisze Rozrywek to dla mnie kwintesencja emigracji, takie dwa skrajne końce kija.

Sam mam rodzoną siostrę i byłego szwagra za granicą. Czy chcą wracać, nie. Co mają:
W kraju początkowo mieszkaliśmy razem z dziećmi w pokojach po 12m2 w jednym mieszkaniu i na kupie, ale było ciepło, rodzinnie, święta były świętami. Każdy meblował się jak chciał i na co go było stać. Można było myśleć o samochodzie, nowym TV, regale itd. - wiem to bardzo przyziemne, ale to wpływa na dom i myśleniu o nim jako swoim azylu, jako rodzinie. Nie było nas stać na wczasy za granicą, a na te w PL trzeba było zbierać. Teraz jest ich stać na wczasy niemal w dowolnym zakątku świata, robieniem zakupów na Allegro bo jest taniej, a matka wyśle paczkę zbiorczą. Jedno wynajmuje parter domu ponad 100m/2, drugie cały dom 200m/2 i żadne z nich nie umebluje go jak chce, nie pomaluje ścian bo ma takie widzimisie, nie inwestuje w sprzęt bo to balast przy przeprowadzce, samochód - a po co, to tylko kłopot. Ot takie lepsze życie na walizkach.
Takich osób jest całe mnóstwo. Oczywiście są, też takie, co się udało, co całymi rodzinami wyjechali i gdzieś sobie poukładali życie, ale to niestety mniejszość.

Nie jestem takim światowcem jak wielu z Was, ale jestem pewien, co do takich z Wiejskiej, że są chyba w każdym jednym kraju, a co te kraje odróżnia to historia. Jedne zaczynają od 30 lat niemal od zera inni trwają w tym od ponad 100! Więc jeśli my jako naród jesteśmy tu gdzie jesteśmy to tamci powinni mieć gadający papier toaletowy, a jednak nie mają.
Domowe nalewki
Eksperymenty z małą beczką dębową: alkohol wysokoprocentowy, miody
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 846 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: rozrywek »

Qba pisze:Koledzy proszę nie zbaczać na tematy polityczne.
I tak się stanie.
JanOkowita pisze:@rozrywek - Pozdrawiam, pośpij trochę, weź aspirynę na covida i polopirynę na PRL. Normalnie poczujesz się lepiej i może wrócisz do kraju, tu jest wiosna i jest pięknie.
https://www.youtube.com/watch?v=W2ovU36LEp8

Uwierz mi Janku nawet nie wiesz jakbym chciał. Durną rzodkiewkę zasiać na,działce.

Nie mogę.

A heszcze restrykcje. Szczepionki. Kwarantanny i zamknięte granice.

To nie o polityce. Zwyczajnie jestem uziemiony.

Wyjechalem bo miałem kupę długów.
Jak ktoś mądrze napisał. W Skodzie też bym się odnalazł. Nie musi być Mercedes.

Nawet nie chcę bo wolę naped na przód.

Przecież....ja nie wiem ile mi zostało. Czy ja nie chcialbym z dzieciakiem w piłkę pograć. I przeżyć smigus dyngus?


Chciałbym.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

Autor tematu
zielonka
1050
Posty: 1051
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 84 razy
Otrzymał podziękowanie: 257 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: zielonka »

Nie pisze tego jako patriota, ale co by było gdyby wszyscy tak spie...lili zagramanicę?
Miny na Wiejskiej bezcenne. Miałem okazję zobaczyć teką minę raz wżyciu jak jednemu pseudopracodawcy 8 najlepszych ludzi wyjechało z dnia na dzień do Irlandii. Wcześniej błagali o jakąkolwiek podwyżkę w zamian słysząc że ma pełny zeszyt chętnych na ich miejsce.
Do dziś produkcja w tym zakładzie nie odzyskała tamtej jakości a z kilku produktów musieli zrezygnować bo nikt już nie umie tego zrobić dobrze. Miesiąc po tej akcji wszyscy pracownicy dostali po minimum 200 i wdrożono premie za nadgodziny. Ale ludzi do pracy szuka do dzisiaj bo i tak za dobrze nie płaci. Co do piosenki Janku to zadzwoń do tego autora i zapytaj co by dzisiaj napisał i zaspiewał bo tak jak on ja myślałem jeszcze do niedawna. Jednak zbawiciele zweryfikowali mi poglądy i dochodzę do wniosku że ważne jest aby żyć i oddychać swobodnie. Ważne aby na widok koperty w skrzynce na listy się uśmiechnąć a nie zastanawiać czym Cię teraz postanowili okraść.
Ja np dostałem nakaz udowodnienia że firma którą zamknąłem w 2004 roku jest zamknięta. Jak ? Gmina ma to w papierach ale oni tam nie dzwonią to ja mam im dostarczyć dowody -jakim prawem ? a prawem kaduka. I niestety to wejdzie tym urzędnikom w krew i nieważne jaka będzie władza- pogarda i arogancja się szerzy jak zaraza i nic nie da że wymrą starzy urzędnicy nowi się łatwo psują.
Tu się nic nie da poprawić nie ma takich szans -tylko totalna emigracja i wychowanie kilku pokoleń poza tym zakażonym gniazdem może dać szansę gdy tacy ludzie zechcą tu żyć. Ale prędzej chyba będziemy się uczyć jak zjeść kota sąsiadowi.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

kiwitom23
1500
Posty: 1541
Rejestracja: środa, 2 gru 2020, 23:23
Krótko o sobie: Więcej czasu mojego życia spędziłem poza Polską, mieszkałem w Niemczech, USA, Singapurze, HongKongu, na Javie i na Nowej Zelandii i z tą ostatnią jestem najmocniej emocjonalnie związany.
Ulubiony Alkohol: Whisky, a przede wszystkim irladzka whiskey, choć i burbonem nie pogardzę
Status Alkoholowy: Producent Domowy
Podziękował: 135 razy
Otrzymał podziękowanie: 219 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R

Post autor: kiwitom23 »

Coś tam trochę zmieniło się na lepsze, jak rejestrowałem samochód przed pandemią to nawet byłem w lekkim szoku, że urzędnicy tacy uprzejmi, ale to chyba wyjątek potwierdzający regułę.... obym się mylił.
Co to w ogóle znaczy emigracja??? Moje córki urodzone w Niemczech, wychowane i w Niemczech i kilku innych krajach, mieszkające w Polsce, nie czują się emocjonalnie związane z żadnym krajem. Jak kiedyś je zapytałem co jest ich ojczyzną, nie potrafiły odpowiedzieć, w końcu jedna powiedziała, że Europa, a druga że świat. Tak jest najlepiej, być obywatelem świata. Dla nich nie ma problemu, czy żyją w Polsce, czy w USA, czy w Holandii, zero emocji, czysta kalkulacja. Aż im zazdroszczę. Wyjeżdżasz z Polski np do Hiszpanii, to traktujesz to jak przeprowadzkę z Krakowa do Gdańska, co za problem.
Dlatego zawsze byłem i jestem zwolennikiem Europy federacyjnej, takich Zjednoczonych Stanów Europejskich z jedną armią, z jednym budżetem, i jednym rządem federalnym, o ile by to było prościej. Tyle, że w tym kraju zaraz rejwach się zrobi straszny, że następny rozbiór Polski... już to widzę. Kiedyś Galicja, gdzie żyję była pod Franciszkiem Józefem i sięgała do Adriatyku i jakoś wszyscy byli zadowoleni, nawet powstań tu nie było.
Żonę mam ze Szczecina i parę lat tam pomieszkiwałem, po niemieckiej stronie są małe miejscowości, gdzie procentowy udział mieszkających tam Polaków przekracza 90%, mało tego gminy i burmistrzowie zachęcają jak tylko się da, żeby się tam osiedlić, nawet są jakieś dopłaty dla Polaków, mimo że nieruchomości są nieporównanie tańsze niż w PL.
Ja już widzę jaki byłby wrzask w Polsce, jakby było odwrotnie i Niemcy by się u nas osiedlali w takich ilościach, Boże nie wyobrażam sobie tego...
Ostatnio zmieniony środa, 31 mar 2021, 14:18 przez kiwitom23, łącznie zmieniany 2 razy.
"Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia, by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami." Ernest Hemingway
Zablokowany

Wróć do „Po Godzinach”