Pożegnanie z kolegą R
Regulamin forum
W tym dziale można rozmawiać na luzie o wielu tematach.
Obowiązuje zakaz poruszania tematów POLITYCZNYCH. Tematy takie będą kasowane lub moderowane.
W tym dziale można rozmawiać na luzie o wielu tematach.
Obowiązuje zakaz poruszania tematów POLITYCZNYCH. Tematy takie będą kasowane lub moderowane.
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Zabrało mnie wczoraj pogotowie, łeb rozbity piętnaścię szwów. Najpierw miałem wiadomo krew.
Podem rezonans. Tylko nie ten pełny. Wiecie wysyłają gdzie te wyniki do Analizy?
DO INDII.
Brat mnie podkablował do szipala i jestem po kanonowaniu wątroby. Może być nieciekawie.
Nerki też zaliczę i parę inny badań.
W wiednym szpitalu lekarz wysyła do drugiego i potem wszystko będą analizować.
Łóžko mam regulowane eletrycznie. Przyciski od ręką.
Pokój z łazienką i telewizorem.
To ż a nie umierać. Taką mam konepcję.
Cdn..
Podem rezonans. Tylko nie ten pełny. Wiecie wysyłają gdzie te wyniki do Analizy?
DO INDII.
Brat mnie podkablował do szipala i jestem po kanonowaniu wątroby. Może być nieciekawie.
Nerki też zaliczę i parę inny badań.
W wiednym szpitalu lekarz wysyła do drugiego i potem wszystko będą analizować.
Łóžko mam regulowane eletrycznie. Przyciski od ręką.
Pokój z łazienką i telewizorem.
To ż a nie umierać. Taką mam konepcję.
Cdn..
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Ale tu siedzieę i pół dniaw poł dnia mi tyle tego rze szok jutro też seria.
Dostałem jedynkę z łazienką przed chwilà dziewczyna z pytaniem co chcę na kolację.
Ulotka jak dobrej knajpy!!!
Sałatki ala schabowe ziemniaki do wyboru. Sałatki. piecznie.
Ciastku mufffinek.
Sir wkleję ca maila fotki to pomniejszych wstawisz tu. Ok?
Dostałem jedynkę z łazienką przed chwilà dziewczyna z pytaniem co chcę na kolację.
Ulotka jak dobrej knajpy!!!
Sałatki ala schabowe ziemniaki do wyboru. Sałatki. piecznie.
Ciastku mufffinek.
Sir wkleję ca maila fotki to pomniejszych wstawisz tu. Ok?
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 54
- Rejestracja: wtorek, 28 kwie 2020, 19:32
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Kolego rozrywek, pierwszy raz w szpitalu angielskim, że taki zdziwiony?
Na śniadanko tościki do wyboru białe lub ciemne, jajeczka dżemik, kawka, herbatka, gorąca czekolada.
Na obiadek zapewne do wyboru trzy dania, lody, deserek.
Dla porównania mogę wrzucić racje żywnościowe z polskiego szpitala
Zdrówka.
Na śniadanko tościki do wyboru białe lub ciemne, jajeczka dżemik, kawka, herbatka, gorąca czekolada.
Na obiadek zapewne do wyboru trzy dania, lody, deserek.
Dla porównania mogę wrzucić racje żywnościowe z polskiego szpitala
Zdrówka.
Nieważne jak wolno idziesz, ważne, że się nie zatrzymujesz.
-
- Posty: 2739
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 308 razy
- Otrzymał podziękowanie: 432 razy
- Kontakt:
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
-
- Posty: 193
- Rejestracja: czwartek, 19 lis 2015, 18:00
- Krótko o sobie: Piję okazyjnie ..a że okazje się trafiają codziennie , tak bywa
- Ulubiony Alkohol: Próbuję wszystkiego , może trafię na to ulubione.
- Status Alkoholowy: Producent Nalewek
- Podziękował: 19 razy
- Otrzymał podziękowanie: 43 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
" ...każdy chłopak chce być ranny , sanitariuszki morowe panny i gdy cię kula trafi jaka poprosisz pannę da ci buziaka.."
To nie jest Powstanie i to nie sa te morowe panny co dadzą buziaka i będzie OK .
A tak a propos To nasze Polskie szpitale może za 100 lat dorównają tym obecnym angielskim .
No nie róbmy sobie jaj bo to już zakrawa na Powstanie Warszawskie gdzie był tekst :JanOkowita pisze:...te pielęgniarki, jaki dekolt, czy mają pończochy, umalowane buzie czy naturalne? I pewnie młode dziewuchy, ech!
" ...każdy chłopak chce być ranny , sanitariuszki morowe panny i gdy cię kula trafi jaka poprosisz pannę da ci buziaka.."
To nie jest Powstanie i to nie sa te morowe panny co dadzą buziaka i będzie OK .
A tak a propos To nasze Polskie szpitale może za 100 lat dorównają tym obecnym angielskim .
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Firmowe pw tez nie puszcza dużych plikow.
Potem któryś z mod przewali je w jeden post. Aby się nie zrobilo 10 stton tematu.
Oki?
Na normalną maljìe. Prywatną osovistą. Umiesz pomniejszyć? Ja jeszcze trochę porobię fotek.bociann2 pisze:Na PW czy normalą emalię? Bo nic nie mam jeszcze, karwasz twarz
Firmowe pw tez nie puszcza dużych plikow.
Potem któryś z mod przewali je w jeden post. Aby się nie zrobilo 10 stton tematu.
Oki?
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 193
- Rejestracja: czwartek, 19 lis 2015, 18:00
- Krótko o sobie: Piję okazyjnie ..a że okazje się trafiają codziennie , tak bywa
- Ulubiony Alkohol: Próbuję wszystkiego , może trafię na to ulubione.
- Status Alkoholowy: Producent Nalewek
- Podziękował: 19 razy
- Otrzymał podziękowanie: 43 razy
-
- Posty: 406
- Rejestracja: wtorek, 13 lut 2018, 14:50
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Piwo/ Cydr/ Bimberek
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Podziękował: 8 razy
- Otrzymał podziękowanie: 30 razy
-
- Posty: 2739
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 308 razy
- Otrzymał podziękowanie: 432 razy
- Kontakt:
-
- Posty: 192
- Rejestracja: niedziela, 18 lis 2018, 17:06
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:) Staram się żyć zgodnie z naturą. Stawiam na to co swoje, bo swoje to lepsze i zdrowsze.
- Ulubiony Alkohol: Oczywiście, że własny (piwo, wino i co ino)
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: Kraina karpia (Dolny Śląsk)
- Podziękował: 26 razy
- Otrzymał podziękowanie: 8 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Kolega @rozrywek był zalogawny ostanio na forum 2.9.2020. Czyli dzisiaj.. Tylko dlaczego nic nie napisał
Rozrywkowy kolego odezwij się.. Wszyscy tu się martwimy o Ciebie.
Rozrywkowy kolego odezwij się.. Wszyscy tu się martwimy o Ciebie.
Ostatnio zmieniony środa, 2 wrz 2020, 15:40 przez psotnikpiotr, łącznie zmieniany 1 raz.
,, Bimber przyczyną ślepoty'' a co tam swoje w życiu widziałem
-
- Posty: 2739
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 308 razy
- Otrzymał podziękowanie: 432 razy
- Kontakt:
Re: Pożegnanie z kolegą R
Może ma to związek z pełnią Księżyca, która właśnie minęła? Słoiki z warzywami nie mogą się zawekować, to może i rozrywek jakoś nie może się odezwać.
-----------------------
Dostałem od niego PW, wszystko dobrze, rzucił się w wir pracy i dlatego ma mało czasu.
-----------------------
Dostałem od niego PW, wszystko dobrze, rzucił się w wir pracy i dlatego ma mało czasu.
Ostatnio zmieniony czwartek, 3 wrz 2020, 14:07 przez JanOkowita, łącznie zmieniany 1 raz.
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)
-
- Posty: 192
- Rejestracja: niedziela, 18 lis 2018, 17:06
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:) Staram się żyć zgodnie z naturą. Stawiam na to co swoje, bo swoje to lepsze i zdrowsze.
- Ulubiony Alkohol: Oczywiście, że własny (piwo, wino i co ino)
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: Kraina karpia (Dolny Śląsk)
- Podziękował: 26 razy
- Otrzymał podziękowanie: 8 razy
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Dziękuję koledzy ża wsparcie moralne.
Wróciłem do pracy.
Praca dosyć lekka tylko czasowo wyczerpujàca. Pobudka o 4:15 i powrót ok 19ej.
I zasypiam dosyć wcześnie.
Syn skończy studia to odejdę. Walczę tymczasem i zaciskam zęby.
Będzie dobrze.
Wróciłem do pracy.
Praca dosyć lekka tylko czasowo wyczerpujàca. Pobudka o 4:15 i powrót ok 19ej.
I zasypiam dosyć wcześnie.
Syn skończy studia to odejdę. Walczę tymczasem i zaciskam zęby.
Będzie dobrze.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 192
- Rejestracja: niedziela, 18 lis 2018, 17:06
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:) Staram się żyć zgodnie z naturą. Stawiam na to co swoje, bo swoje to lepsze i zdrowsze.
- Ulubiony Alkohol: Oczywiście, że własny (piwo, wino i co ino)
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: Kraina karpia (Dolny Śląsk)
- Podziękował: 26 razy
- Otrzymał podziękowanie: 8 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Miło kolego @rozrywek słyszeć w twoim głosie entuzjazm i nadzieję na lepsze jutro. Jak to mówią wiara czyni cuda. Trzeba wierzyć, że będzie dobrze. Pozdrawiam Piotrek
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 21 wrz 2020, 20:05 przez psotnikpiotr, łącznie zmieniany 1 raz.
,, Bimber przyczyną ślepoty'' a co tam swoje w życiu widziałem
-
- Posty: 406
- Rejestracja: wtorek, 13 lut 2018, 14:50
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Piwo/ Cydr/ Bimberek
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Podziękował: 8 razy
- Otrzymał podziękowanie: 30 razy
-
Autor tematu - Posty: 963
- Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
- Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
- Ulubiony Alkohol: whisky
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 84 razy
- Otrzymał podziękowanie: 248 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
ALE JEDNAK nie warto.
Pisze dzwonię zapytuję. Martwię się - i gdzieś tam w temacie o ch wie czym rozrywek pisze o pierdołach .
A odpowiedzi na smmsy i posty w termacie o jego zdrowiu nie udziela.
pisze coś do Jana że ok - czemu nie tutaj ?
Jednak nie warto ? nie nie nie warto- SDM
Kolego - czy to tak trudno dwieliterki postawić ?
OK albo SB ?
Byłeś tu dzisiaj - nie warci jesteśmy jednego słowa ?
Pisze dzwonię zapytuję. Martwię się - i gdzieś tam w temacie o ch wie czym rozrywek pisze o pierdołach .
A odpowiedzi na smmsy i posty w termacie o jego zdrowiu nie udziela.
pisze coś do Jana że ok - czemu nie tutaj ?
Jednak nie warto ? nie nie nie warto- SDM
Kolego - czy to tak trudno dwieliterki postawić ?
OK albo SB ?
Byłeś tu dzisiaj - nie warci jesteśmy jednego słowa ?
Ostatnio zmieniony wtorek, 29 wrz 2020, 22:44 przez zielonka, łącznie zmieniany 3 razy.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
-
Autor tematu - Posty: 963
- Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
- Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
- Ulubiony Alkohol: whisky
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 84 razy
- Otrzymał podziękowanie: 248 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Tu poniżej zamieszczam tekst Rozrywka który uważam że obowiązkowo powinien tu być a umieścił go w innym temacie .
Rozrywku - ten cdn zobowiązuje.Naprawdę nie napisałem nic o sobie.
Urodziłem się w czasach głebokiej komuny.
4 synów i sama matka. Było ciężko. Bardzo. Ale razem się trzymalismy. Ze szkoły do badylarza dorabiać. Coś popielić aby na chleb i smalec było.
Nie braliśmy..dawaliśmy. nieśliśmy to do domu do wspólnego garnka. A mogliśmy wydać na siebie.
Mama zawsze lubiła wino. Robila wino. Chociaż praktycznie nie pila. Czasem pół kieliszeczka. A ja się przyglądałem i kombinowałem sam. Pomagałem.
A ona wiedziała że jak robiłem md dla niej to sobie parę ziarenek drożdży odłożyłem.
A potem sok, słoik 3L za lóżkiem.
Wreszcie sama mi dala balon...masz synu baw i sie ucz.
To było piękne.
Szkoła dom. Zabawy. Nauka i praca.
Dopóki nie wybuchł pożar.
I zostałem w tym co mam.
Coś tam się udało odremontować oczyścić. Meble od sąsiadów dostać.
I za chwilę drugi. Wtedy spłonęlo wszystko.
Nic nie zostało. Nic.
I zaczynamy od nowa.
Mimo tego że uciekałem na wagary regularnie i tak byłem najlepszy w klasie.
Codziennie śmierdziałem spalenizną i wędzarnią. Śmieli się ci bogaci w klasie a biedni mi ze środka wyrywali kartki i pomagali.
Na podwórku robiłem korepetycje. Za darmo oczywiście.
I niestety musiałem wyjechać.
Zadłużenie za dom doszło do takiego stanu że trzeba było jechać.
Mama...synu skończ to. Nie mamo ja pojadę bo na bruku wyladujemy. Pojechalem do Uk. Tyrać na budowie. Wszystko wysyłałem aby to jak najszybciej odrobić i spłacić.
Tam poznałem swoją jp. Nauczyłem się języka zacząlem bardzo dobrze zarabiać i stwierdziłem że wracamy.
I wróciłem. Zrobiłem synka kupilem psa. Dwa samochody. Dokończyłem dom teścia bo był w stanie surowym. I zacząłem normalnie żyć.
Regularnie co 2 tyg jeżdżąc do rodzinnego domu. Oddalonego o 200km prawie.
Jako autor tematu uważam że powinienem wam to wszystkim dać.....cdn.
Ostatnio zmieniony piątek, 26 mar 2021, 10:35 przez zielonka, łącznie zmieniany 1 raz.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Zielonka cdn zobowiązuje...bedzie. ja zrozumiałem. Będzie.
Tymczasem świeża sprawa: z wczoraj.
Karma. Zawsze wraca.
Naszło mnie na Porto. Zawsze lubiłem Porto.
Stoję w kolejce w lidlu (Bez komentarzy o jakość proszę)
Przede mną stoi baba lat ze 35. I dzieciaki.
Ta ma wypchany pełny wózek. Dzieciaki pełne koszyki lidlowe. Takie głębokie.
Ja jak jełop z tą butelką w ręce..nieśmiało zapytałem czy mnie przepuści. W ręce butelka w drugiej gotowa k
Dycha. Tylko dotknąć i mnie nie ma. Jeden....piik.
Furknęła na mnie. Wzorokiem bazyliszka pokazała mi drugą kasę.
Dobra pójdę. Kij ci w oko.
Stoję i czekam na kasjerkę.
A tej klience przed tą pindą karta nie chce czytać. Kombinuje kobieta. Finalnie żle wbiła pin. I idzie do samochodu do męża po gotówkę.
Ja przy drugiej kasie stoję i już mam ubaw.
Kasjer z pierwszej blokuje terminal i zaprasza do drugiej kasy.
I ta cholera nagle stoi za mną!!!
Myślę poczekaj. A za nią starowinka z wózeczkiem. To ja...proszę Lady proszę do przodu. Ta za mną po Bułgarsku już kurwia.
Starowinka zanim to wyłożyła. Zanim sięgnęła po portfelik. Ja do niej dont worry im fine. Take a time. Slowly.
Zanim babcia się spakowała to zeszło z 2 minutki.
Bazylica za mną (CÓRA BAZYLISZKA) już dostaje spazmów. A ja miałem plan.
A tu karma 2. Na końcu kolejki stoi matka z wózkiem. TO AUTENTYK. Poczułem się jak na koncercie Deep Purple mając wygrany kupon w totka przede mną.
Młody kasjer zaczyna ze mną a ja wait a sec please
I zapitalam wolno po tę kobietę z wózkiem i przepycham ją przed siebie. I robię to tak nieudolnie że szok.
Ta zanim z tego wózeczka z dołu wyciągnęła co ma. Zanim znalazła kartę. Zanim zapłaciła i spakowała....
KARMA. To coś pięknego.
Teraz ja. Kasjer robi pik. Ja dopiero do kieszeni po porfel, wyciągam kartę, i co robię? Wbijam zły pin. Przepraszam...nie mam okularów. I szperam w czeluściach torby za okularami. Wbijam drugi raz żle.
Wielki bazyliszek za mną już mnie chce rozszarpać. Coś wrzeszczy po swojemu.
Podchodzi may i help? Yes. Ta kobieta za mną mnie wózkiem poszturchuje.
Ten coś do niej ta nie rozumie. Ja mam ubaw.
Finalnie mówię do kasjera...zapłacę gotówką nie będę ryzykował utraty karty.
I sięgam po portfel. A dychę mam ręku przecież.
Druga kasa się odblokowała. Wszyscy z kolejki przeszli tam. Zostałem ja i pani bazyliszkowa.
Zapłaciłem. Wychodzę. Zapaliłem sobie papieroska. Pociągnąłem z gwinta. Wynurza się bazyliszek. Gesslerowa w Bułgarskim wydaniu. Wielkie niezgrabne coś.
Z wielkim wózkiem do samochodu podchodzi....a tu z za zakrętu bus dhl czy inny. I ta cała kałuża wprost w pysk. Na tę oczka bazyliszka, maseczkę i całą resztę.
Yeah. Karmo kochana. Wróciłaś raz jeszcze.
A wystarczyło mnie przepuścić. 10sec i byłoby po zakupach.
Karma.....zawsze wraca. Zawsze.
Nie ważne co bierzesz. Ważne co dajesz.
I tak czyńcie na moją pamiątkę.
Dawajcie. Rozdawajcie. Dzielcie się.
Amen.
Cdn. .
Na koniec cytat mojej babci.
Z kartki w drzwiach które się kiedyś zostawiało. Dla rodziny jak nie bylo telefonów.
"Adam jestem na cmentarzu. Ps: ale jeszcze żyję"
Takie poczucie humoru miała.
I ja mam to po niej.
A co ostatnio podspiewuję?
Always look on the bright side of your life.
Monthy Python.
Tymczasem świeża sprawa: z wczoraj.
Karma. Zawsze wraca.
Naszło mnie na Porto. Zawsze lubiłem Porto.
Stoję w kolejce w lidlu (Bez komentarzy o jakość proszę)
Przede mną stoi baba lat ze 35. I dzieciaki.
Ta ma wypchany pełny wózek. Dzieciaki pełne koszyki lidlowe. Takie głębokie.
Ja jak jełop z tą butelką w ręce..nieśmiało zapytałem czy mnie przepuści. W ręce butelka w drugiej gotowa k
Dycha. Tylko dotknąć i mnie nie ma. Jeden....piik.
Furknęła na mnie. Wzorokiem bazyliszka pokazała mi drugą kasę.
Dobra pójdę. Kij ci w oko.
Stoję i czekam na kasjerkę.
A tej klience przed tą pindą karta nie chce czytać. Kombinuje kobieta. Finalnie żle wbiła pin. I idzie do samochodu do męża po gotówkę.
Ja przy drugiej kasie stoję i już mam ubaw.
Kasjer z pierwszej blokuje terminal i zaprasza do drugiej kasy.
I ta cholera nagle stoi za mną!!!
Myślę poczekaj. A za nią starowinka z wózeczkiem. To ja...proszę Lady proszę do przodu. Ta za mną po Bułgarsku już kurwia.
Starowinka zanim to wyłożyła. Zanim sięgnęła po portfelik. Ja do niej dont worry im fine. Take a time. Slowly.
Zanim babcia się spakowała to zeszło z 2 minutki.
Bazylica za mną (CÓRA BAZYLISZKA) już dostaje spazmów. A ja miałem plan.
A tu karma 2. Na końcu kolejki stoi matka z wózkiem. TO AUTENTYK. Poczułem się jak na koncercie Deep Purple mając wygrany kupon w totka przede mną.
Młody kasjer zaczyna ze mną a ja wait a sec please
I zapitalam wolno po tę kobietę z wózkiem i przepycham ją przed siebie. I robię to tak nieudolnie że szok.
Ta zanim z tego wózeczka z dołu wyciągnęła co ma. Zanim znalazła kartę. Zanim zapłaciła i spakowała....
KARMA. To coś pięknego.
Teraz ja. Kasjer robi pik. Ja dopiero do kieszeni po porfel, wyciągam kartę, i co robię? Wbijam zły pin. Przepraszam...nie mam okularów. I szperam w czeluściach torby za okularami. Wbijam drugi raz żle.
Wielki bazyliszek za mną już mnie chce rozszarpać. Coś wrzeszczy po swojemu.
Podchodzi may i help? Yes. Ta kobieta za mną mnie wózkiem poszturchuje.
Ten coś do niej ta nie rozumie. Ja mam ubaw.
Finalnie mówię do kasjera...zapłacę gotówką nie będę ryzykował utraty karty.
I sięgam po portfel. A dychę mam ręku przecież.
Druga kasa się odblokowała. Wszyscy z kolejki przeszli tam. Zostałem ja i pani bazyliszkowa.
Zapłaciłem. Wychodzę. Zapaliłem sobie papieroska. Pociągnąłem z gwinta. Wynurza się bazyliszek. Gesslerowa w Bułgarskim wydaniu. Wielkie niezgrabne coś.
Z wielkim wózkiem do samochodu podchodzi....a tu z za zakrętu bus dhl czy inny. I ta cała kałuża wprost w pysk. Na tę oczka bazyliszka, maseczkę i całą resztę.
Yeah. Karmo kochana. Wróciłaś raz jeszcze.
A wystarczyło mnie przepuścić. 10sec i byłoby po zakupach.
Karma.....zawsze wraca. Zawsze.
Nie ważne co bierzesz. Ważne co dajesz.
I tak czyńcie na moją pamiątkę.
Dawajcie. Rozdawajcie. Dzielcie się.
Amen.
Cdn. .
Na koniec cytat mojej babci.
Z kartki w drzwiach które się kiedyś zostawiało. Dla rodziny jak nie bylo telefonów.
"Adam jestem na cmentarzu. Ps: ale jeszcze żyję"
Takie poczucie humoru miała.
I ja mam to po niej.
A co ostatnio podspiewuję?
Always look on the bright side of your life.
Monthy Python.
Ostatnio zmieniony piątek, 26 mar 2021, 15:22 przez rozrywek, łącznie zmieniany 1 raz.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 1047
- Rejestracja: wtorek, 31 mar 2020, 21:29
- Krótko o sobie: Uczmy się nie wyważać otwartych drzwi.
- Ulubiony Alkohol: Czysta
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Kraków
- Podziękował: 47 razy
- Otrzymał podziękowanie: 175 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Tak! Tak właśnie trzeba robić rozrywek. Chamstwo chamstwem zwalczaj! Nie popuszczaj, bo to paliwo dla buca jest. Eh, Twoje zachowanie to czysta poezja. A i babcia pomyślała sobie, jakie to miłe to młode pokolenie
A co do studiów, to wiesz, syn musi je ukończyć. A niech zostanie kardiochirurgiem!
A co do studiów, to wiesz, syn musi je ukończyć. A niech zostanie kardiochirurgiem!
Alkohol pity z umiarem nie szkodzi nawet w dużych ilościach!
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Masakra. I mam nadzieje że zostanie.
Albo architektem. W każdym razie kimś co coś tworzy. Daje z siebie. Coś dla innych.
Ma talent manualny. Niech rzeżbi. Maluje.
Zna swoją wartość.
Pytam: i jak tam ta dziewczyna co mi mówiłeś? Ech tato. Jakbym ją betonem nazwał to bym beton obraził. Taki pustak.
Synku bierz mądre. Mądra nie zdurnieje. A durna nie zmądrzeje.
Szanuj siebie. Durnych ignoruj.
Ta małolata do niego z durnym tekstem jakimś....a Marek.......jesteś ignorowana. Talk to my hand. Tak gówniarę zgasił. Moja krew.
Teraz on mnie podbudowuje z kolei. Ciągnie ku górze. A przecież dziecko jeszcze.
Tato...mówiłeś dasz radę dasz radę. To teraz ty tato daj radę. I dam. Sobie jemu. Żyję niw dla sąsiadów i ich opinii. Dla siebie.
Coś wam napiszę kompletnie z innej beczki. Poczekajta.
Albo architektem. W każdym razie kimś co coś tworzy. Daje z siebie. Coś dla innych.
Ma talent manualny. Niech rzeżbi. Maluje.
Zna swoją wartość.
Pytam: i jak tam ta dziewczyna co mi mówiłeś? Ech tato. Jakbym ją betonem nazwał to bym beton obraził. Taki pustak.
Synku bierz mądre. Mądra nie zdurnieje. A durna nie zmądrzeje.
Szanuj siebie. Durnych ignoruj.
Ta małolata do niego z durnym tekstem jakimś....a Marek.......jesteś ignorowana. Talk to my hand. Tak gówniarę zgasił. Moja krew.
Teraz on mnie podbudowuje z kolei. Ciągnie ku górze. A przecież dziecko jeszcze.
Tato...mówiłeś dasz radę dasz radę. To teraz ty tato daj radę. I dam. Sobie jemu. Żyję niw dla sąsiadów i ich opinii. Dla siebie.
Coś wam napiszę kompletnie z innej beczki. Poczekajta.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Piękno natury, o tym jest ta rozprawa.
Instynktownym zachowaniom i cudowności świata.
I o najgorszym gatunku na ziemi. Nas. Tak nas.
Niedźwiedzica która nie będzie jeść 3 miesiące aby karmić młode.
Pingwin co siedzi na mrozie i wysiaduje jajko.
Poświęca się dla potomstwa marznąc w bezruchu.
Żaden gepard, wilk, lwica czy inny drapieżnik nie zabije więcej niż potrzebuje. Aby zjeść.
Po co druga antylopa, łoś czy gnu, jak wystarczy tyle. Człowiek niestety nie.
Chwilę o tym szczytowym gatunku.
Jest pazerny. Szejk w Dubaju ma pałac i mnóstwo Ferrari a 15km dalej ludzie żyją w ekstremalnej nędzy. Aby codziennie w twoim raju potem te 17 dziewic ci obiecanych po śmierci te pieniądze rulonami rurą z kwasówki fi 154 wsadzały.. wszędzie.
I do tego wrócimy za chwilę.
Instynkt i orientacja.
Jak bocian potrafi przelecieć pół świata i trafić dokładnie na swoje gniazdo?
Czy gołąb, kaczki, albatros.
Wieloryb co przepływa ocean i wraca na swoje łowisko.
A co zrobił wieloryb? Wyszedł z wody na ląd, popatrzył …ooo neadentalczyk, i spierniczył z powrotem do wody. Wiedział co się świeci.
Wieloryb to ssak, żył na lądzie i wybrał ocean.
A co zrobił potem człowiek? Zbudował lodź wielorybniczą i harpun.
Dla zysku. I wytrzebił 90% populacji tych wspaniałych zwierząt.
Żółw nawet, wraca pół świata aby złożyć jaja w tym samym miejscu. To jest fascynujące.
Łosoś, następny. Tyle pod górę rzek przepłynie aby wrócić złożyć tarło. Skąd wie gdzie? Jak?
A my bez navi nie trafimy do Ikei.
Słoń. Wie ze odchodzi i idzie na swoje cmentarzysko. A reszta stada co robi? Odprowadza go ale wszystkie matki w stadzie biorą do środka młode, swoje nie swoje i je chronią.
A homo sapiens? Babka była i tak stara, niech ten ksiądz już skończy, co łaska weźmie 700, bo nam lidla zamkną zaraz
Córeczka na rowerku z przodu a mamusia z ryjem w telefonie a mała co chwile z chodnika wyjeżdża na ulice. To ma być matka? Kurwa nie matka. Tak. Ostatnia bladź. Dzieciaka w ostatniej chwili złapałem bo by wpadła pod samochód. A ta nawet ani dzięki…..Z mordą w fejsie. Szturchnąłem tak aby telefon z ręki wypadł. Wtedy krzyk i oburzenie. Nie chciałem przy dziecku….powstrzymałem się. A bym zwyzywał.
Dalej:
Szerszeń. Napada grabi, dewastuje i morduje, ………jak my.
Szarańcza również. Ale to plagi i natura potrafi sobie z nimi poradzić, lepiej niż chemia i pestycydy.
Nietoperz. Następny cud natury, z echolokacją. Jak one to robią??? jak percepcja zwierzęca potrafi być doskonała i tak precyzyjna?
Co robią pszczoły? Poświęcają życie broniąc matki i roju. Wiedząc że te żądło które oddają będą ich ostatnimi, ale się poświęcają. I rój żyje dalej.
Locha dzika, stratuje cię chroniąc warchlaki…..a tymczasem tu:
Zwierzęta kosztem siebie dbają o swoje potomstwo. Homo Sapiens nie, przynajmniej te w szczytowej formie, czyli człowiek. Człowiek, brzmi dumnie. No pewnie. Zajebiście dumnie. Zdewastować planetę. Brać brać i brać.
Rozkopać w pizdu całą Amerykę, złoto. Gorączka złota. Morderstwa, rozboje. Za czym? Za kawałkiem żółtego metalu.
Rozkopać pół Afryki, za czym? Za diamentami. Zmuszać innych do nieludzkiej pracy, aby Żyd w Amsterdamie oszlifował i sprzedał jakiejś pustej paniusi, w Londynie, księżniczce na ziarnku grochu śmierdzącej krwią pomordowanych Hindusów w koloniach.
Ciągnąć gaz, pompować ropę. Kopać węgiel.
Flora. Przecudowne bogactwo różnorodności.
Roślina daje kwiat pszczołom. One dają życie.
Bez nich nie było by nic.
Drzewa dające szyszki, wiewiórki które je zjadają zakopując cześć sadząc przy tym las.
Las daje schronienie wielu stworzeniom.
Drzewa dające schronienie ptakom. Ptaki zjadają robaczki chroniąc drzewa i owoce. Jest symbioza? Jest.
A ludzie się cieszą jak ktoś sąsiadowi samochód kradnie.
Pies rzuca się na człowieka broniąc domu i pana, a człowiek? Potrafi przywiązać do drzewa w lesie albo w worku wyrzucić.
……………………………………………………………………………………………………………………….
Opowiem wam historie:
Kiedyś za młodych lat wstawiałem okna, u rożnych klientów. A to jest pól dnia roboty bo to cały dom.
Babcia starowinka z odkładanych ręcin, proponowała nam obiad, i zrobiła nawet.
Nie było ja na to stać. Wzięła pożyczkę aby te okna wstawić. A przyszła do niej na chwile sąsiadka.
Pożyczyła jej pieniądze. My swoje robiliśmy a ona sobie wyszła.i wróciła z udkami z kurczaka, dla nas. Przypominam że nie było ją na to stać.
Szpary w oknach centymetrowe miała. W zimie 5 stopni w domu. tak wiało. Mieliśmy sprzęt i za ten jej obiad pojechaliśmy tam w następny dzień. Obrabiać glify, i jeden gniazdko, drugi cieknący kran, urwany karnisz, drzwi. Szafy, ktoś naprawił furtkę. Wiele tej babcinie zrobiliśmy. Opowiadała o wnuczkach w warszawce, kto kim nie jest, a kurwa pomóc nie ma komu, gnoje i karierowicze.
Zrobiliśmy wszystko, łącznie z na szybko narąbaniem drewna. I z ustawieniem anteny.
Przeszczęśliwa była, i taka miała być.
A bogaci z wypasionych domów, nawet herbaty. A jedna nawet to nie dała wody do zaprawy….bo ma wodomierze. Kierowniczka skarbówki.
Na wsiach to najlepiej. My tylko pracownicy i oni wiedzieli ze gówno zarabiamy.
Obiad musiał być, flaszka bimbru. Czy nalewki, słoik grzybków się znalazł. Aż się chciało pracować.
Ja oddałem swoje ranczo 4 ary biednej rodzinie. Domek weranda malutki staw. Sadzą sieja mieli swoja pietruszkę a nie po 40zl w sklepie. Jakieś warzywka, inne rzodkiewki, młode ziemniaczki.
Reasumując:
Nie wiem dokąd polecę, ale podobno w kosmosie jest tyle etanolu że po drodze zdążę się bosko nawdychać.
A jak już przyjdzie ten Armagedon, asteroida czy Inny kataklizm to będzie nowy czy stary testament wyglądał tak:
A na końcu przyszedł człowiek i to wszystko zniszczył, zdewastował, w pogoni za czym? Za dobrem którego nie potrzebował. Brał brał i tylko brał. Aż nie było czego brać. Nie zrozumiał że aby zebrać…to trzeba też zasiać.
Instynktownym zachowaniom i cudowności świata.
I o najgorszym gatunku na ziemi. Nas. Tak nas.
Niedźwiedzica która nie będzie jeść 3 miesiące aby karmić młode.
Pingwin co siedzi na mrozie i wysiaduje jajko.
Poświęca się dla potomstwa marznąc w bezruchu.
Żaden gepard, wilk, lwica czy inny drapieżnik nie zabije więcej niż potrzebuje. Aby zjeść.
Po co druga antylopa, łoś czy gnu, jak wystarczy tyle. Człowiek niestety nie.
Chwilę o tym szczytowym gatunku.
Jest pazerny. Szejk w Dubaju ma pałac i mnóstwo Ferrari a 15km dalej ludzie żyją w ekstremalnej nędzy. Aby codziennie w twoim raju potem te 17 dziewic ci obiecanych po śmierci te pieniądze rulonami rurą z kwasówki fi 154 wsadzały.. wszędzie.
I do tego wrócimy za chwilę.
Instynkt i orientacja.
Jak bocian potrafi przelecieć pół świata i trafić dokładnie na swoje gniazdo?
Czy gołąb, kaczki, albatros.
Wieloryb co przepływa ocean i wraca na swoje łowisko.
A co zrobił wieloryb? Wyszedł z wody na ląd, popatrzył …ooo neadentalczyk, i spierniczył z powrotem do wody. Wiedział co się świeci.
Wieloryb to ssak, żył na lądzie i wybrał ocean.
A co zrobił potem człowiek? Zbudował lodź wielorybniczą i harpun.
Dla zysku. I wytrzebił 90% populacji tych wspaniałych zwierząt.
Żółw nawet, wraca pół świata aby złożyć jaja w tym samym miejscu. To jest fascynujące.
Łosoś, następny. Tyle pod górę rzek przepłynie aby wrócić złożyć tarło. Skąd wie gdzie? Jak?
A my bez navi nie trafimy do Ikei.
Słoń. Wie ze odchodzi i idzie na swoje cmentarzysko. A reszta stada co robi? Odprowadza go ale wszystkie matki w stadzie biorą do środka młode, swoje nie swoje i je chronią.
A homo sapiens? Babka była i tak stara, niech ten ksiądz już skończy, co łaska weźmie 700, bo nam lidla zamkną zaraz
Córeczka na rowerku z przodu a mamusia z ryjem w telefonie a mała co chwile z chodnika wyjeżdża na ulice. To ma być matka? Kurwa nie matka. Tak. Ostatnia bladź. Dzieciaka w ostatniej chwili złapałem bo by wpadła pod samochód. A ta nawet ani dzięki…..Z mordą w fejsie. Szturchnąłem tak aby telefon z ręki wypadł. Wtedy krzyk i oburzenie. Nie chciałem przy dziecku….powstrzymałem się. A bym zwyzywał.
Dalej:
Szerszeń. Napada grabi, dewastuje i morduje, ………jak my.
Szarańcza również. Ale to plagi i natura potrafi sobie z nimi poradzić, lepiej niż chemia i pestycydy.
Nietoperz. Następny cud natury, z echolokacją. Jak one to robią??? jak percepcja zwierzęca potrafi być doskonała i tak precyzyjna?
Co robią pszczoły? Poświęcają życie broniąc matki i roju. Wiedząc że te żądło które oddają będą ich ostatnimi, ale się poświęcają. I rój żyje dalej.
Locha dzika, stratuje cię chroniąc warchlaki…..a tymczasem tu:
Zwierzęta kosztem siebie dbają o swoje potomstwo. Homo Sapiens nie, przynajmniej te w szczytowej formie, czyli człowiek. Człowiek, brzmi dumnie. No pewnie. Zajebiście dumnie. Zdewastować planetę. Brać brać i brać.
Rozkopać w pizdu całą Amerykę, złoto. Gorączka złota. Morderstwa, rozboje. Za czym? Za kawałkiem żółtego metalu.
Rozkopać pół Afryki, za czym? Za diamentami. Zmuszać innych do nieludzkiej pracy, aby Żyd w Amsterdamie oszlifował i sprzedał jakiejś pustej paniusi, w Londynie, księżniczce na ziarnku grochu śmierdzącej krwią pomordowanych Hindusów w koloniach.
Ciągnąć gaz, pompować ropę. Kopać węgiel.
Flora. Przecudowne bogactwo różnorodności.
Roślina daje kwiat pszczołom. One dają życie.
Bez nich nie było by nic.
Drzewa dające szyszki, wiewiórki które je zjadają zakopując cześć sadząc przy tym las.
Las daje schronienie wielu stworzeniom.
Drzewa dające schronienie ptakom. Ptaki zjadają robaczki chroniąc drzewa i owoce. Jest symbioza? Jest.
A ludzie się cieszą jak ktoś sąsiadowi samochód kradnie.
Pies rzuca się na człowieka broniąc domu i pana, a człowiek? Potrafi przywiązać do drzewa w lesie albo w worku wyrzucić.
……………………………………………………………………………………………………………………….
Opowiem wam historie:
Kiedyś za młodych lat wstawiałem okna, u rożnych klientów. A to jest pól dnia roboty bo to cały dom.
Babcia starowinka z odkładanych ręcin, proponowała nam obiad, i zrobiła nawet.
Nie było ja na to stać. Wzięła pożyczkę aby te okna wstawić. A przyszła do niej na chwile sąsiadka.
Pożyczyła jej pieniądze. My swoje robiliśmy a ona sobie wyszła.i wróciła z udkami z kurczaka, dla nas. Przypominam że nie było ją na to stać.
Szpary w oknach centymetrowe miała. W zimie 5 stopni w domu. tak wiało. Mieliśmy sprzęt i za ten jej obiad pojechaliśmy tam w następny dzień. Obrabiać glify, i jeden gniazdko, drugi cieknący kran, urwany karnisz, drzwi. Szafy, ktoś naprawił furtkę. Wiele tej babcinie zrobiliśmy. Opowiadała o wnuczkach w warszawce, kto kim nie jest, a kurwa pomóc nie ma komu, gnoje i karierowicze.
Zrobiliśmy wszystko, łącznie z na szybko narąbaniem drewna. I z ustawieniem anteny.
Przeszczęśliwa była, i taka miała być.
A bogaci z wypasionych domów, nawet herbaty. A jedna nawet to nie dała wody do zaprawy….bo ma wodomierze. Kierowniczka skarbówki.
Na wsiach to najlepiej. My tylko pracownicy i oni wiedzieli ze gówno zarabiamy.
Obiad musiał być, flaszka bimbru. Czy nalewki, słoik grzybków się znalazł. Aż się chciało pracować.
Ja oddałem swoje ranczo 4 ary biednej rodzinie. Domek weranda malutki staw. Sadzą sieja mieli swoja pietruszkę a nie po 40zl w sklepie. Jakieś warzywka, inne rzodkiewki, młode ziemniaczki.
Reasumując:
Nie wiem dokąd polecę, ale podobno w kosmosie jest tyle etanolu że po drodze zdążę się bosko nawdychać.
A jak już przyjdzie ten Armagedon, asteroida czy Inny kataklizm to będzie nowy czy stary testament wyglądał tak:
A na końcu przyszedł człowiek i to wszystko zniszczył, zdewastował, w pogoni za czym? Za dobrem którego nie potrzebował. Brał brał i tylko brał. Aż nie było czego brać. Nie zrozumiał że aby zebrać…to trzeba też zasiać.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 2739
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 308 razy
- Otrzymał podziękowanie: 432 razy
- Kontakt:
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
@Janku Okowito.
Ten poniższy post jest dedykowany centralnie tobie, oraz paru osobom które też cierpią z powodu rozłąki.
Wiem poprztykaliśmy się, nawet ostro, jesteś patriotą, też wiem, źle mnie oceniłeś też wiem.
Ale też wiem że przeczytasz to bez przewijania scroll do końca.
To mnilelieton który napisałem będąc jeszcze w niderlandach.
Ja nie chciałem tam być, nie chcę tu być. chcę być w Ojczyźnie.
Pamiętaj że w drodze do domu zawsze do ciebie mam po trasie......tymczasem ....poczytaj jak boli funt, euro, marka, frank. Jak boli brak rodziny:
Eurosieroty NL.
Cześć synku. Cześć Tato. Kiedy przyjedziesz? Przy każdej rozmowie telefonicznej pada to samo pytanie, kiedy przyjedziesz?……….., kiedy przyjedziesz?,……………….. kiedy przyjedziesz?
Porozmawiałem z synem, po skończonej rozmowie rozryczałem się. Nie pierwszy raz zresztą.
Dzieci rosną, rozwijają się, stawiają pierwsze kroki, zdzierają kolana, odrabiają lekcje, wypadają im mleczaki……………. A NAS PRZY TYM NIE MA!!!
Nas Kurwa przy tym nie ma. Najwspanialsze momenty dzieciństwa naszych pociech przelatują nam obok, nigdy ich nie odzyskamy, nigdy nie będziemy mieli możliwości odwrócić kolei losu, i przeżyć z naszymi pociechami to co straciliśmy. Choćby przytulić się do małego ciałka, posłuchać jak miarowo oddycha, poczuć jak zakłada nam rączki na szyję i czuje się bezpiecznie.
A nas tam nie ma.
Eurosieroty NL, można by rzec Eurosieroty EU.
Drodzy Państwo Eurosieroty, określenie dosyć nowe, nie występujące wcześniej w języku Polskim. Odnosi się do naszych pociech, ale twórca tegoż sformułowania nie pomyślał że medal ma więcej stron niż Awers. Ma również Rewers.
Rewers, czyli nominał na danej monecie. Dla tych nominałów tutaj jesteśmy, dla tych właśnie Rewersów.
Rewersem również jesteśmy my…………………………………. Eurosieroty EU.
Euro sierot jest więcej. Euro sierotami są nasi bliscy, nasze żony, mężowie, rodzice, rodzeństwo, nasi przyjaciele.
Sierotami jesteśmy i my, również pozbawieni wszystkiego i skazani na najgorszą, ciężką fizyczną pracę za parę groszy.
Parę słów ogólnikowych o gospodarce, naszej Polskiej, rodzimej:
Nie trzeba wiele aby to zmienić, wystarczy zrównać płace minimalne z krajami UE.
A niewiele brakuje….1500zł brutto.
Holender zarabia 1500 euro na rękę, my 1500zł na rękę również, ale na litość boską butelka oleju kosztuje tutaj 1,20 €, a w Polsce 5,99zł. A kilogram cukru? , 0,89 €, a u nas 2,99zł. A Litr paliwa? Nawet nie pytajcie.
Tylko my nie chcemy aż tak wiele, nie razy 4. Chcemy minimalnie więcej, abyśmy nie musieli ratować budżetu wyjazdem, a jedynie mogli godnie żyć.
Polska, kraina babci, dziadków i wnuczków, a gdzie Q. wa przepraszam wszyscy którzy powinni pracować na PKB?.
Na jakie PKB? Owszem, pracują, ale na Holenderskie.
Produkt Krajowy Brutto, jest owszem takie coś, tylko niestety niezbyt zgodny z realizmem. O gospodarce, Polskiej, jak i Europejskiej będzie innym razem.
Po przeliczeniu kursu nie wychodzi na to samo? Tylko że oni sobie herbatę posłodzą, a my tylko gościom.
Smutne również jest to że jak już starzy, schorowani wrócimy nareszcie do kraju, nasze pociechy zapewne wyjadą za chlebem. Tato tu nie ma pracy, pojadę do Holandii na 3 miesiące……………………
I zostanie parę lat, targać wózki z mlekiem po 300 kilo sztuka, albo pakować sałatę do skrzynek przy wyśrubowanych normach. A jego syn, a mój wnuk, zapyta przez telefon-……..tato…kiedy przyjedziesz?
Nie pozwolę na to własnemu dziecku, już wolę powiedzieć:
Synku drogi, nie miałeś ojca, matka męża, wnuk dziadka, to pojadę ja, przynajmniej wy będziecie razem.
Nie pozwolę na to abyś stracił to co straciłem ja. Lepiej abyś dalej nie miał ojca, jak go do tej pory nie miałeś, niż tracić całą rodzinę. Pamiętaj synu, może trochę skromniej, ale za to RAZEM.
Mi i tak już wszystko jedno……………
Nie po to tu byliśmy, nie po to pracowaliśmy na ich przyszłość, studia, lepsze życie, pomóc im założyć własną rodzinę, aby nie musieli dzielić naszego losu.
Drodzy Państwo, nie adresuję tego tylko do nas, Holenderskich białych murzynów, głównie adresuję to do osób które się przymierzają do wyjazdu, na chwilę, moment, 3 miesiące. Adresuję do osób które chcą wyjechać.
Słowa które padają, to nie są zwykłe słowa, to krzyk, krzyk rozpaczy, bezsilności, krzyk o opamiętanie się!!! Krzyk o odrobinę rozsądku.
Jeśli macie dach nad głową, kiepskie, ale jednak jakieś życie, i naprawdę nie musicie…………………………
To nigdzie nie wyjeżdżajcie!!!
Oszukacie siebie, rodzinę, przyjaciół, znajomych. Zawsze będzie coś, zaległy czynsz, zmiana auta, nowe meble do kuchni, studia córki, zarobić na komunię?
A czy te parę srebrników jest tego naprawdę warte?
Z domu za czynsz komornik nie wyrzuci, jak auto stare i nic nie warte, niech zabiera,
taniej wyjdzie niż złomowanie( paradoks polskiego prawa)
Po co jej studia jeśli nie znajdzie pracy tak czy siak, bo nie ma odpowiedniego poparcia ani pleców.
A na komunię dziecko nie musi dostać nowego Quada, mieszkania, skutera, czy czegoś na tyle wartościowego, aby trzeba się było postawić i pokazać.
Moje dziecko na komunię dostanie fundusz, na który się oszczędzało się parę lat. Oszczędzałem ale nie na wódę dla gości i popitkę.
Przy starych szafkach w kuchni świąteczne śniadanie będzie smakować lepiej z rodziną niż
z nowymi błyszczącymi drzwiczkami, ale z tatą 1500km dalej.
Po co nowy stół jeśli nie ma się z kim przy nim opłatkiem podzielić. Życzeń złożyć, przytulić.
Po co nam nowy ogródek, jeśli nawet nie możemy się ponapierdzielać śnieżkami?
Ile można żyć poza krajem, rodziną. Ile można?
Ile można tracić chwil, momentów wywalenia się na sankach, ile można tracić śmiechu przy tym.
Synku….idź na sanki, Mamo po co, tato nie widział jak się pierwszy raz wywaliłem na rowerze, i nie zobaczy teraz ja się śmiesznie wywaliłem na sankach. Nie chce mi się, pogram sobie na telefonie, może tata zadzwoni. Kto nam to odda? Te chwile radości spędzone razem.
Coście skurwysyny uczynili z tą krainą?
Czego nie ma mnie z mym synem?
Czego nie ma mnie z rodziną?
Gdzie jest dzieci moich matka,
Czego wnuczek nie ma dziadka,
Już umiera ta kraina
tego nikt już nie powstrzyma
Coście skurwysyny uczynili z tą krainą?
Mamo jadę zbierać zamówienia,
przecież węgla w domu nie ma.
Aby w domu było ciemno
By me dzieci miały zimno?
Coście skurwysyny uczynili z tą krainą?
Te kobiety, co pracują aż po dwunastą godzinę
Aby kupić trochę chleba i wyżywić swa rodzinę
A więc powrót do przeszłości, chwytać to, co już uciekło
I wymyślić sobie niebo, i wymyślić innym piekło.
Nie bez powodu zacytowałem Kazika, ponieważ nawet jeśli słowa wyrwane z kontekstu, to i tak zawierają prawdę, brutalną, smutną prawdę.
Każda rodzina w Polsce, w chwili obecnej ma kogoś za granicą. Holandii, Niemczech, Uk, Irlandii, Szwecji, Norwegii, Włoszech I Grecji. 28 milionów Polaków jest za granicą, wliczając w to oczywiście starą polonię wojenną i powojenną w Stanach.
Tyle mojego w tej chwili……
Poniżej chciałbym się podzielić historią Lady Wader, Dziewczyny która również niejednokrotnie musiała stawać przed trudnym wyborem, płakać z bólu wyjeżdżając, i płakać z radości powracając.
Poniżej wklejam treść słowa osoby, która mam nadzieję że z pewnością nie jeszcze raz się odezwie. Możliwe że szybciej niż myślicie. Zostałem poproszony o ewentualną korektę tekstu, ale słowa poniżej, są tak prawdziwe, tak realistyczne, tak przepełnione bólem, bezsilnością że profanacją było zmieniać słowa płynące prosto z serca.
Syn:
Mamo, jestem już dorosły, ale nie radzę sobie, potrzebuje ciebie, Taty, to nie jest tak że już jestem dorosły i sobie poradzę, mamo, tato, potrzebuję was, nie porad przez telefon, potrzebuję was w Realu.
Mama:
Jestem matką i żoną „na walizkach” od ładnych paru lat. Temat eurosierot nie jest mi obcy.... przerabiany wielokrotnie.
Pierwszy raz wyjechałam zagranicę na pół roku, gdy syn miał cztery lata, mąż od jakiegoś czasu pracował jeszcze w innym kraju. Pierwszy raz wyjechać było łatwo, dziecko było małe i nie rozumiało zaistniałej sytuacji, po zakończeniu sezonu wróciłam, była wielka radość, prezenty....
Po sześciu miesiącach zaczynał się nowy sezon (pracowałam przy zbiorze truskawek), trzeba było pakować walizki. Synek o rok starszy już zaczynał rozumieć, że znowu nie będzie mamy do tego stopnia, iż w dniu wyjazdu, w momencie gdy ruszył mój autokar, dziecko biegło z krzykiem „ mamo nie jedź”.... Ból w sercu był ogromny, niestety sytuacja finansowa, którą zapewniła mi moja ojczyzna nie pozwalała na pozostanie... Mimo, że od tej sytuacji minęło 16 lat nadal płaczę, gdy o tym piszę.
Potem wyjechałam jeszcze raz i powiedziałam dość, dziecko najważniejsze. Tak jak wcześniej wspomniałam w innym kraju na chleb zarabiał mój mąż i ukochany tata naszego syna. Z powodu dużej odległości od jego miejsca pobytu do naszego domu przyjeżdżał raz na pół roku na dwa tygodnie.
Nic nie opisze naszych tęsknot, problemów, które musieliśmy rozwiązywać samotnie, radości ze spotkań.... łez przy rozstaniach.
Gdy nasz syn miał jakieś osiem lat, pewnego dnia powiedział: „ mamo ja nie pamiętam jak tata wygląda”
Wtedy coś pękło, powiedziałam do męża, że albo wróci, albo my przyjedziemy do niego, albo się rozstaniemy, bo takie życie nie ma sensu....
Postanowiliśmy, że ja wraz synem przyjadę do niego i tak się stało. Ja znalazłam pracę, syn poszedł do polskiej szkoły przy ambasadzie. Byliśmy w końcu razem, byliśmy rodziną....
Wbrew pozorom początki dla mojego męża i naszego syna nie były łatwe, dużo czasu musiało upłynąć, aby znaleźli wspólny język, aby syn przestał traktować ojca jak obcego człowieka.
Udało się, ale tak do końca dopiero ładnych parę lat później...
Wspólnie w obcym kraju spędziliśmy pięć lat, ponieważ sytuacja ekonomiczna kraju w którym przebywaliśmy, padła na łeb, na szyję podjęliśmy decyzję o powrocie do ojczyzny.
Na początku było fajnie, mogliśmy rozmawiać w ojczystym języku, szybko znaleźliśmy pracę, syn zaklimatyzował się w nowej szkole.
Niestety po pewnym czasie zaczęły się schody....
Nasze portfele zaczęły się kurczyć, wróciła tęsknota, tym razem za swobodniejszym życiem, mniejszym narzekaniem, brakiem szarości dnia codziennego.... Czegoś brakowało....
Gdy syn skończył 19 lat, podjęłam decyzję o ponownym wyjeździe w celu podreperowania naszego budżetu. Tym razem został z tatą na kilka miesięcy ( i dopiero wtedy dotarli się do końca. Nie mieli wyjścia, mogli się ewentualnie pozabijać). Ja wylądowałam w kraju tulipanów... sama. Wytrzymałam do Bożego Narodzenia, skróciłam kontrakt i wróciłam do domu, do ludzi, których kocham.
Po trzech miesiącach postanowiliśmy z mężem wrócić do Holandii razem. Syn inteligentny, dorosły pracujący student został sam w kochanej ojczyźnie, my wyjechaliśmy między innymi po to, aby pomóc kończyć mu te studia. Zostawialiśmy dorosłego człowieka, więc byliśmy spokojni.
Ten dorosły człowiek ( 20 letni), po kilku miesiącach pękł, zadzwonił wieczorem z płaczem, że ma dość, że ciągle jest sam, że tęskni a w domu „rozmawia” ze ścianami i psem...
Godzinę zajęło mi uspokajanie go przez telefon i tłumaczenie po co, dlaczego. Następną godzinę zajęło uspokajanie mnie po tym telefonie. mojemu mężowi
Obecnie syn ma dwadzieścia jeden lat, dalej studiuje i pracuje. Nie mieszka sam, mieszka z dziewczyną, jest łatwiej, choć obopólna tęsknota wciąż ta sama.
Czasem pyta: „ Mamo jak mam się w Polsce usamodzielnić? Jak żyć za najniższą krajową studiując, a jeśli będę chciał założyć rodzinę, jak przyjdzie na świat Wasz wnuk co wtedy? Jak mam zarobić na swoje mieszkanie? Czy przyjdzie mi wyjechać tak jak Wy, to po co ja studiuję? Może od razu wyjechać? Kiedy będzie normalnie?
Zbliża się kolejne Boże Narodzenie, odliczam już dni... do wyjazdu .... do spotkania z moją najukochańszą na świecie EUROSIEROTĄ......
Mamo, Tato, kiedy wrócicie???
Koniec felietonu.
Dzisiejsza rozmowa z synem....tato kiedy pzyjedziesz? serce się kraje na kawałki. Mareczku jest lockdown, zaraz jak odblokują loty to jestem. Dobrze tato, będę czekał.
Janku Okowito, powyższy post był dla ciebie, na zgodę, i abyś zrozumiał że to nie jest zawsze jak byś chciał. Ale to wyjaśnię w następnym poście który obiecałem Panu Zielonce. Tymczasem dedykuję ci tę oto pieśń. Ona trochę wyjaśnia i rozświetla mój stan:
Ten poniższy post jest dedykowany centralnie tobie, oraz paru osobom które też cierpią z powodu rozłąki.
Wiem poprztykaliśmy się, nawet ostro, jesteś patriotą, też wiem, źle mnie oceniłeś też wiem.
Ale też wiem że przeczytasz to bez przewijania scroll do końca.
To mnilelieton który napisałem będąc jeszcze w niderlandach.
Ja nie chciałem tam być, nie chcę tu być. chcę być w Ojczyźnie.
Pamiętaj że w drodze do domu zawsze do ciebie mam po trasie......tymczasem ....poczytaj jak boli funt, euro, marka, frank. Jak boli brak rodziny:
Eurosieroty NL.
Cześć synku. Cześć Tato. Kiedy przyjedziesz? Przy każdej rozmowie telefonicznej pada to samo pytanie, kiedy przyjedziesz?……….., kiedy przyjedziesz?,……………….. kiedy przyjedziesz?
Porozmawiałem z synem, po skończonej rozmowie rozryczałem się. Nie pierwszy raz zresztą.
Dzieci rosną, rozwijają się, stawiają pierwsze kroki, zdzierają kolana, odrabiają lekcje, wypadają im mleczaki……………. A NAS PRZY TYM NIE MA!!!
Nas Kurwa przy tym nie ma. Najwspanialsze momenty dzieciństwa naszych pociech przelatują nam obok, nigdy ich nie odzyskamy, nigdy nie będziemy mieli możliwości odwrócić kolei losu, i przeżyć z naszymi pociechami to co straciliśmy. Choćby przytulić się do małego ciałka, posłuchać jak miarowo oddycha, poczuć jak zakłada nam rączki na szyję i czuje się bezpiecznie.
A nas tam nie ma.
Eurosieroty NL, można by rzec Eurosieroty EU.
Drodzy Państwo Eurosieroty, określenie dosyć nowe, nie występujące wcześniej w języku Polskim. Odnosi się do naszych pociech, ale twórca tegoż sformułowania nie pomyślał że medal ma więcej stron niż Awers. Ma również Rewers.
Rewers, czyli nominał na danej monecie. Dla tych nominałów tutaj jesteśmy, dla tych właśnie Rewersów.
Rewersem również jesteśmy my…………………………………. Eurosieroty EU.
Euro sierot jest więcej. Euro sierotami są nasi bliscy, nasze żony, mężowie, rodzice, rodzeństwo, nasi przyjaciele.
Sierotami jesteśmy i my, również pozbawieni wszystkiego i skazani na najgorszą, ciężką fizyczną pracę za parę groszy.
Parę słów ogólnikowych o gospodarce, naszej Polskiej, rodzimej:
Nie trzeba wiele aby to zmienić, wystarczy zrównać płace minimalne z krajami UE.
A niewiele brakuje….1500zł brutto.
Holender zarabia 1500 euro na rękę, my 1500zł na rękę również, ale na litość boską butelka oleju kosztuje tutaj 1,20 €, a w Polsce 5,99zł. A kilogram cukru? , 0,89 €, a u nas 2,99zł. A Litr paliwa? Nawet nie pytajcie.
Tylko my nie chcemy aż tak wiele, nie razy 4. Chcemy minimalnie więcej, abyśmy nie musieli ratować budżetu wyjazdem, a jedynie mogli godnie żyć.
Polska, kraina babci, dziadków i wnuczków, a gdzie Q. wa przepraszam wszyscy którzy powinni pracować na PKB?.
Na jakie PKB? Owszem, pracują, ale na Holenderskie.
Produkt Krajowy Brutto, jest owszem takie coś, tylko niestety niezbyt zgodny z realizmem. O gospodarce, Polskiej, jak i Europejskiej będzie innym razem.
Po przeliczeniu kursu nie wychodzi na to samo? Tylko że oni sobie herbatę posłodzą, a my tylko gościom.
Smutne również jest to że jak już starzy, schorowani wrócimy nareszcie do kraju, nasze pociechy zapewne wyjadą za chlebem. Tato tu nie ma pracy, pojadę do Holandii na 3 miesiące……………………
I zostanie parę lat, targać wózki z mlekiem po 300 kilo sztuka, albo pakować sałatę do skrzynek przy wyśrubowanych normach. A jego syn, a mój wnuk, zapyta przez telefon-……..tato…kiedy przyjedziesz?
Nie pozwolę na to własnemu dziecku, już wolę powiedzieć:
Synku drogi, nie miałeś ojca, matka męża, wnuk dziadka, to pojadę ja, przynajmniej wy będziecie razem.
Nie pozwolę na to abyś stracił to co straciłem ja. Lepiej abyś dalej nie miał ojca, jak go do tej pory nie miałeś, niż tracić całą rodzinę. Pamiętaj synu, może trochę skromniej, ale za to RAZEM.
Mi i tak już wszystko jedno……………
Nie po to tu byliśmy, nie po to pracowaliśmy na ich przyszłość, studia, lepsze życie, pomóc im założyć własną rodzinę, aby nie musieli dzielić naszego losu.
Drodzy Państwo, nie adresuję tego tylko do nas, Holenderskich białych murzynów, głównie adresuję to do osób które się przymierzają do wyjazdu, na chwilę, moment, 3 miesiące. Adresuję do osób które chcą wyjechać.
Słowa które padają, to nie są zwykłe słowa, to krzyk, krzyk rozpaczy, bezsilności, krzyk o opamiętanie się!!! Krzyk o odrobinę rozsądku.
Jeśli macie dach nad głową, kiepskie, ale jednak jakieś życie, i naprawdę nie musicie…………………………
To nigdzie nie wyjeżdżajcie!!!
Oszukacie siebie, rodzinę, przyjaciół, znajomych. Zawsze będzie coś, zaległy czynsz, zmiana auta, nowe meble do kuchni, studia córki, zarobić na komunię?
A czy te parę srebrników jest tego naprawdę warte?
Z domu za czynsz komornik nie wyrzuci, jak auto stare i nic nie warte, niech zabiera,
taniej wyjdzie niż złomowanie( paradoks polskiego prawa)
Po co jej studia jeśli nie znajdzie pracy tak czy siak, bo nie ma odpowiedniego poparcia ani pleców.
A na komunię dziecko nie musi dostać nowego Quada, mieszkania, skutera, czy czegoś na tyle wartościowego, aby trzeba się było postawić i pokazać.
Moje dziecko na komunię dostanie fundusz, na który się oszczędzało się parę lat. Oszczędzałem ale nie na wódę dla gości i popitkę.
Przy starych szafkach w kuchni świąteczne śniadanie będzie smakować lepiej z rodziną niż
z nowymi błyszczącymi drzwiczkami, ale z tatą 1500km dalej.
Po co nowy stół jeśli nie ma się z kim przy nim opłatkiem podzielić. Życzeń złożyć, przytulić.
Po co nam nowy ogródek, jeśli nawet nie możemy się ponapierdzielać śnieżkami?
Ile można żyć poza krajem, rodziną. Ile można?
Ile można tracić chwil, momentów wywalenia się na sankach, ile można tracić śmiechu przy tym.
Synku….idź na sanki, Mamo po co, tato nie widział jak się pierwszy raz wywaliłem na rowerze, i nie zobaczy teraz ja się śmiesznie wywaliłem na sankach. Nie chce mi się, pogram sobie na telefonie, może tata zadzwoni. Kto nam to odda? Te chwile radości spędzone razem.
Coście skurwysyny uczynili z tą krainą?
Czego nie ma mnie z mym synem?
Czego nie ma mnie z rodziną?
Gdzie jest dzieci moich matka,
Czego wnuczek nie ma dziadka,
Już umiera ta kraina
tego nikt już nie powstrzyma
Coście skurwysyny uczynili z tą krainą?
Mamo jadę zbierać zamówienia,
przecież węgla w domu nie ma.
Aby w domu było ciemno
By me dzieci miały zimno?
Coście skurwysyny uczynili z tą krainą?
Te kobiety, co pracują aż po dwunastą godzinę
Aby kupić trochę chleba i wyżywić swa rodzinę
A więc powrót do przeszłości, chwytać to, co już uciekło
I wymyślić sobie niebo, i wymyślić innym piekło.
Nie bez powodu zacytowałem Kazika, ponieważ nawet jeśli słowa wyrwane z kontekstu, to i tak zawierają prawdę, brutalną, smutną prawdę.
Każda rodzina w Polsce, w chwili obecnej ma kogoś za granicą. Holandii, Niemczech, Uk, Irlandii, Szwecji, Norwegii, Włoszech I Grecji. 28 milionów Polaków jest za granicą, wliczając w to oczywiście starą polonię wojenną i powojenną w Stanach.
Tyle mojego w tej chwili……
Poniżej chciałbym się podzielić historią Lady Wader, Dziewczyny która również niejednokrotnie musiała stawać przed trudnym wyborem, płakać z bólu wyjeżdżając, i płakać z radości powracając.
Poniżej wklejam treść słowa osoby, która mam nadzieję że z pewnością nie jeszcze raz się odezwie. Możliwe że szybciej niż myślicie. Zostałem poproszony o ewentualną korektę tekstu, ale słowa poniżej, są tak prawdziwe, tak realistyczne, tak przepełnione bólem, bezsilnością że profanacją było zmieniać słowa płynące prosto z serca.
Syn:
Mamo, jestem już dorosły, ale nie radzę sobie, potrzebuje ciebie, Taty, to nie jest tak że już jestem dorosły i sobie poradzę, mamo, tato, potrzebuję was, nie porad przez telefon, potrzebuję was w Realu.
Mama:
Jestem matką i żoną „na walizkach” od ładnych paru lat. Temat eurosierot nie jest mi obcy.... przerabiany wielokrotnie.
Pierwszy raz wyjechałam zagranicę na pół roku, gdy syn miał cztery lata, mąż od jakiegoś czasu pracował jeszcze w innym kraju. Pierwszy raz wyjechać było łatwo, dziecko było małe i nie rozumiało zaistniałej sytuacji, po zakończeniu sezonu wróciłam, była wielka radość, prezenty....
Po sześciu miesiącach zaczynał się nowy sezon (pracowałam przy zbiorze truskawek), trzeba było pakować walizki. Synek o rok starszy już zaczynał rozumieć, że znowu nie będzie mamy do tego stopnia, iż w dniu wyjazdu, w momencie gdy ruszył mój autokar, dziecko biegło z krzykiem „ mamo nie jedź”.... Ból w sercu był ogromny, niestety sytuacja finansowa, którą zapewniła mi moja ojczyzna nie pozwalała na pozostanie... Mimo, że od tej sytuacji minęło 16 lat nadal płaczę, gdy o tym piszę.
Potem wyjechałam jeszcze raz i powiedziałam dość, dziecko najważniejsze. Tak jak wcześniej wspomniałam w innym kraju na chleb zarabiał mój mąż i ukochany tata naszego syna. Z powodu dużej odległości od jego miejsca pobytu do naszego domu przyjeżdżał raz na pół roku na dwa tygodnie.
Nic nie opisze naszych tęsknot, problemów, które musieliśmy rozwiązywać samotnie, radości ze spotkań.... łez przy rozstaniach.
Gdy nasz syn miał jakieś osiem lat, pewnego dnia powiedział: „ mamo ja nie pamiętam jak tata wygląda”
Wtedy coś pękło, powiedziałam do męża, że albo wróci, albo my przyjedziemy do niego, albo się rozstaniemy, bo takie życie nie ma sensu....
Postanowiliśmy, że ja wraz synem przyjadę do niego i tak się stało. Ja znalazłam pracę, syn poszedł do polskiej szkoły przy ambasadzie. Byliśmy w końcu razem, byliśmy rodziną....
Wbrew pozorom początki dla mojego męża i naszego syna nie były łatwe, dużo czasu musiało upłynąć, aby znaleźli wspólny język, aby syn przestał traktować ojca jak obcego człowieka.
Udało się, ale tak do końca dopiero ładnych parę lat później...
Wspólnie w obcym kraju spędziliśmy pięć lat, ponieważ sytuacja ekonomiczna kraju w którym przebywaliśmy, padła na łeb, na szyję podjęliśmy decyzję o powrocie do ojczyzny.
Na początku było fajnie, mogliśmy rozmawiać w ojczystym języku, szybko znaleźliśmy pracę, syn zaklimatyzował się w nowej szkole.
Niestety po pewnym czasie zaczęły się schody....
Nasze portfele zaczęły się kurczyć, wróciła tęsknota, tym razem za swobodniejszym życiem, mniejszym narzekaniem, brakiem szarości dnia codziennego.... Czegoś brakowało....
Gdy syn skończył 19 lat, podjęłam decyzję o ponownym wyjeździe w celu podreperowania naszego budżetu. Tym razem został z tatą na kilka miesięcy ( i dopiero wtedy dotarli się do końca. Nie mieli wyjścia, mogli się ewentualnie pozabijać). Ja wylądowałam w kraju tulipanów... sama. Wytrzymałam do Bożego Narodzenia, skróciłam kontrakt i wróciłam do domu, do ludzi, których kocham.
Po trzech miesiącach postanowiliśmy z mężem wrócić do Holandii razem. Syn inteligentny, dorosły pracujący student został sam w kochanej ojczyźnie, my wyjechaliśmy między innymi po to, aby pomóc kończyć mu te studia. Zostawialiśmy dorosłego człowieka, więc byliśmy spokojni.
Ten dorosły człowiek ( 20 letni), po kilku miesiącach pękł, zadzwonił wieczorem z płaczem, że ma dość, że ciągle jest sam, że tęskni a w domu „rozmawia” ze ścianami i psem...
Godzinę zajęło mi uspokajanie go przez telefon i tłumaczenie po co, dlaczego. Następną godzinę zajęło uspokajanie mnie po tym telefonie. mojemu mężowi
Obecnie syn ma dwadzieścia jeden lat, dalej studiuje i pracuje. Nie mieszka sam, mieszka z dziewczyną, jest łatwiej, choć obopólna tęsknota wciąż ta sama.
Czasem pyta: „ Mamo jak mam się w Polsce usamodzielnić? Jak żyć za najniższą krajową studiując, a jeśli będę chciał założyć rodzinę, jak przyjdzie na świat Wasz wnuk co wtedy? Jak mam zarobić na swoje mieszkanie? Czy przyjdzie mi wyjechać tak jak Wy, to po co ja studiuję? Może od razu wyjechać? Kiedy będzie normalnie?
Zbliża się kolejne Boże Narodzenie, odliczam już dni... do wyjazdu .... do spotkania z moją najukochańszą na świecie EUROSIEROTĄ......
Mamo, Tato, kiedy wrócicie???
Koniec felietonu.
Dzisiejsza rozmowa z synem....tato kiedy pzyjedziesz? serce się kraje na kawałki. Mareczku jest lockdown, zaraz jak odblokują loty to jestem. Dobrze tato, będę czekał.
Janku Okowito, powyższy post był dla ciebie, na zgodę, i abyś zrozumiał że to nie jest zawsze jak byś chciał. Ale to wyjaśnię w następnym poście który obiecałem Panu Zielonce. Tymczasem dedykuję ci tę oto pieśń. Ona trochę wyjaśnia i rozświetla mój stan:
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
online
- Posty: 2920
- Rejestracja: środa, 6 mar 2019, 20:40
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Owocówki
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 129 razy
- Otrzymał podziękowanie: 552 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
@rozrywek Takie wyjazdy to raczej kilkanaście lat temu
Teraz jak Ci się chce to i w Polsce zarobisz
Szukam pracowników do wykańczania wnętrz od 2lat i
Chcieli by zarabiać po 5 tyśięcy a nic nie umieją
Ostatnio miałem takiego co niby coś umiał a farbę lateksową chciał rozpuszczalnikiem zmywać
Aaa i jeszcze jedno nie masz za co przepraszać Jana Okowity to raczej na odwrót
Wyczuł w Tobie słabość i dla tego cię atakuje
Teraz jak Ci się chce to i w Polsce zarobisz
Szukam pracowników do wykańczania wnętrz od 2lat i
Chcieli by zarabiać po 5 tyśięcy a nic nie umieją
Ostatnio miałem takiego co niby coś umiał a farbę lateksową chciał rozpuszczalnikiem zmywać
Aaa i jeszcze jedno nie masz za co przepraszać Jana Okowity to raczej na odwrót
Wyczuł w Tobie słabość i dla tego cię atakuje
Ostatnio zmieniony piątek, 26 mar 2021, 23:37 przez Góral bagienny, łącznie zmieniany 1 raz.
Wszystko co " wyprodukuje " nazywam BIMBERKIEM
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Generale Zielonka, obiecane cdn:
To jadę:
Armia. Wątek w moim życiu o którym nie chcę pamiętać, nie wychodziłem nawalony z pasem na jajach i chustą pięknie malowaną. z rezerwą na ustach, niech żyje nam rezerwa. Nie. Wychodziłem sam, w spokoju. 1370. jeśli coś ten komuś nr mówi to ok.
Nie dałem się złamać nikomu.
Może od początku:
Wcielenie, Unitarka. Fajnie.
Ale nie bezsensowna fala. Rozumiem musztrę, dyscyplinę, szkolenie. Trzeba zrobić z młodzika faceta. Ale nie kocie jebany, jebane to jebane to, i jebane tamto. zrób szkól, daj popalić ale to Wojsko Polskie, nie Legia, nie jestem mięsem armatnim.
zakaz tego tamtego, o nie..chcę na chwilę odpocząć. nie wolno na koju.
Akcja gaszenie peta. Kopiemy rów dwa na dwa na dwa, przemarźnięci w ciul. Przyszedł zgasić peta, wrzucił do środka i zakopać to proszę.
Nie było proszę..... koty jebane. Bardzo uprzejma prośba.
Też przełknąłem.
Pobudka o 3ej kapralarzyna drze mordę, wstawać z koja koty jebane, wszyscy w szoku. ten łazi i rozpierdala sobie wszystkim te szafki przy łóżkach, grzecznie mówię Panie Kapralu melduję posłusznie aby mojej szafki nie dotykać, to moja własność, mam do niej prawo.
A ja wtedy świetnie pracowałem nogami, miałem już niebieski pas. W tae.
Jak go jebłem to nie wiedział co się dzieje.
Wycofka. Konsternacja i powrót. Ja w glanach gotowy. skręcimy mu wora to się nauczy.
Zakuty bez sznórówek i pasa...aresztowany...cdn
To jadę:
Armia. Wątek w moim życiu o którym nie chcę pamiętać, nie wychodziłem nawalony z pasem na jajach i chustą pięknie malowaną. z rezerwą na ustach, niech żyje nam rezerwa. Nie. Wychodziłem sam, w spokoju. 1370. jeśli coś ten komuś nr mówi to ok.
Nie dałem się złamać nikomu.
Może od początku:
Wcielenie, Unitarka. Fajnie.
Ale nie bezsensowna fala. Rozumiem musztrę, dyscyplinę, szkolenie. Trzeba zrobić z młodzika faceta. Ale nie kocie jebany, jebane to jebane to, i jebane tamto. zrób szkól, daj popalić ale to Wojsko Polskie, nie Legia, nie jestem mięsem armatnim.
zakaz tego tamtego, o nie..chcę na chwilę odpocząć. nie wolno na koju.
Akcja gaszenie peta. Kopiemy rów dwa na dwa na dwa, przemarźnięci w ciul. Przyszedł zgasić peta, wrzucił do środka i zakopać to proszę.
Nie było proszę..... koty jebane. Bardzo uprzejma prośba.
Też przełknąłem.
Pobudka o 3ej kapralarzyna drze mordę, wstawać z koja koty jebane, wszyscy w szoku. ten łazi i rozpierdala sobie wszystkim te szafki przy łóżkach, grzecznie mówię Panie Kapralu melduję posłusznie aby mojej szafki nie dotykać, to moja własność, mam do niej prawo.
A ja wtedy świetnie pracowałem nogami, miałem już niebieski pas. W tae.
Jak go jebłem to nie wiedział co się dzieje.
Wycofka. Konsternacja i powrót. Ja w glanach gotowy. skręcimy mu wora to się nauczy.
Zakuty bez sznórówek i pasa...aresztowany...cdn
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 80
- Rejestracja: sobota, 31 mar 2018, 21:19
- Podziękował: 3 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Czyta się to ciekawie... pomyśl o książce, nie autobiografii, ale jakieś opowiadanie. Czemu Orzysz? Nie orientuję się za bardzo w jaki sposób dobierano skład do JW za komuny
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Nie cytuj całego postu, który jest bezpośrednio nad wpisem - MANOWAR
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Nie cytuj całego postu, który jest bezpośrednio nad wpisem - MANOWAR
Ostatnio zmieniony sobota, 27 mar 2021, 00:18 przez manowar, łącznie zmieniany 3 razy.
-
- Posty: 193
- Rejestracja: czwartek, 19 lis 2015, 18:00
- Krótko o sobie: Piję okazyjnie ..a że okazje się trafiają codziennie , tak bywa
- Ulubiony Alkohol: Próbuję wszystkiego , może trafię na to ulubione.
- Status Alkoholowy: Producent Nalewek
- Podziękował: 19 razy
- Otrzymał podziękowanie: 43 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
Rozrywek cytujesz piękny i nadal aktualny tekst Kazik
zacytuję i ja wątek mówiący o takich jak ja ...
.....
Starszy człowiek w barze mlecznym je kartofle z ogórkami
Całe życie tyrał w hucie, a do huty dokładali
Cała jego ciężka praca, wszystko było chuja warte
Gdyby leżał całe życie, mniejszą czyniłby on stratę
....
Ja akurat pracuję nadal w takim zakładzie który oparł się tej naszej Nowej Demokracji i nie padł jak 90% zakładów w tym czasie .
Po przeobrażeniach i przekształceniach działa pod innym szyldem nadal ale....... juz nie Polski
zacytuję i ja wątek mówiący o takich jak ja ...
.....
Starszy człowiek w barze mlecznym je kartofle z ogórkami
Całe życie tyrał w hucie, a do huty dokładali
Cała jego ciężka praca, wszystko było chuja warte
Gdyby leżał całe życie, mniejszą czyniłby on stratę
....
Ja akurat pracuję nadal w takim zakładzie który oparł się tej naszej Nowej Demokracji i nie padł jak 90% zakładów w tym czasie .
Po przeobrażeniach i przekształceniach działa pod innym szyldem nadal ale....... juz nie Polski
-
- Posty: 2586
- Rejestracja: sobota, 30 lip 2016, 16:57
- Ulubiony Alkohol: Zależy od nastroju i dostępności.
- Status Alkoholowy: Winiarz
- Podziękował: 236 razy
- Otrzymał podziękowanie: 453 razy
Re: Pożegnanie z kolegą R
@Rozrywek, ciekawie piszesz, dużo w tym emocji.
Na szczęście to już nie do końca te czasy, moja córka i jej mąż mają dobre wykształcenie i dobrą, dobrze płatną pracę tu, w Polsce.
Znają doskonale angielski, kiedyś rozmawialiśmy o ich ewentualnym wyjeździe z Polski.
Znaleźliby sobie bez problemu dobrą i dobrze płatną pracę również za granicą, ale nie chcą.
Widzą niedostatki życia tutaj, ale nie mają takiej potrzeby i ochoty, żeby wyjeżdżać.
Oczywiście wiem ile osób nadal wyjeżdża i masz pełną rację pisząc:
Kilka lat temu Niemcy zaproponowali polskim programistom pracę u nich, mam w rodzinie jednego, więc mi opowiadał.
Dali dobre warunki, chcieli ściągnąć 4 tysiące osób, wyjechało 900. Stwierdzili, że nawet wyższe zarobki nie pokrywają innych strat, chociażby rozstania, a różnica nie była aż tak kolosalna.
Ten kraj jest nadal nienormalny, ale coraz częściej z innych powodów niż tylko praca i zarobki.
Rozrywek, my już jesteśmy pokoleniem straconym, postaraj się, żeby Twój syn, następne pokolenie, wybrał mądrze, a jest szansa, że On nie będzie musiał wyjeżdżać "za chlebem".
Na szczęście to już nie do końca te czasy, moja córka i jej mąż mają dobre wykształcenie i dobrą, dobrze płatną pracę tu, w Polsce.
Znają doskonale angielski, kiedyś rozmawialiśmy o ich ewentualnym wyjeździe z Polski.
Znaleźliby sobie bez problemu dobrą i dobrze płatną pracę również za granicą, ale nie chcą.
Widzą niedostatki życia tutaj, ale nie mają takiej potrzeby i ochoty, żeby wyjeżdżać.
Oczywiście wiem ile osób nadal wyjeżdża i masz pełną rację pisząc:
Ja sam, gdyby nie dodatkowe zajęcia i praca po 12 godzin dziennie, to bym się z pensji nie utrzymał, ale ja jestem już poprzednim pokoleniem, wychowanym w innym świecie. Młodzi ludzie, jeżeli potrafią myśleć o przyszłości i wybiorą dobrą szkołę czy studia i/lub porządny zawód, to potrafią też dobrze zarobić i w Polsce.Tylko my nie chcemy aż tak wiele, nie razy 4. Chcemy minimalnie więcej, abyśmy nie musieli ratować budżetu wyjazdem, a jedynie mogli godnie żyć.
Kilka lat temu Niemcy zaproponowali polskim programistom pracę u nich, mam w rodzinie jednego, więc mi opowiadał.
Dali dobre warunki, chcieli ściągnąć 4 tysiące osób, wyjechało 900. Stwierdzili, że nawet wyższe zarobki nie pokrywają innych strat, chociażby rozstania, a różnica nie była aż tak kolosalna.
Ten kraj jest nadal nienormalny, ale coraz częściej z innych powodów niż tylko praca i zarobki.
Rozrywek, my już jesteśmy pokoleniem straconym, postaraj się, żeby Twój syn, następne pokolenie, wybrał mądrze, a jest szansa, że On nie będzie musiał wyjeżdżać "za chlebem".
Pozdrawiam z opolskiego.