Witam,
Czy ktoś z Was próbował robić nastaw z cukierków czekoladowych bądź samej czekolady? Na zdrowy rozum powinno się udać...
Psota z czekolady?
-
- Posty: 5376
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 666 razy
- Kontakt:
Re: Psota z czekolady?
Nie nie bardzo, bo tam oprócz cukru jest masa tłuszczu. Trzeba by to bardzo rozcieńczyć, być może odwirować i wtedy próbować działać.
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
- Posty: 5230
- Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
- Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
- Podziękował: 1292 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2744 razy
Re: Psota z czekolady?
Będziesz pionierem.
Zrób i poinformuj nas o wynikach. Bo sam jestem ciekaw.piowan pisze:Witam,
Czy ktoś z Was próbował robić nastaw z cukierków czekoladowych bądź samej czekolady? Na zdrowy rozum powinno się udać...
Będziesz pionierem.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
Re: Psota z czekolady?
Zrobiłem Wsadziłem wszystko na próbę do bańki 5l po wodzie. Rozpuściłem trochę starych cukierków czekoladowo mlecznych i z białej czekolady. Było tego około 1 litra, dolałem łącznie około 3,5 litra wody, dołożyłem 18 gramów drożdży VODKA, włożyłem grzałkę akwarystyczną na 21 stopni....
Po godzinie spora część zawartości wybrała wolność i opuściła samowolnie bańkę . Nie miałem czasu, więc poczekałem do rana i całość przeniosłem do wiadra. Było śmiesznie, bo to co opuściło bańkę zdążyło wyschnąć i stanowiło czekoladowo drożdżowy serek
Dolałem jeszcze 9 litrów wody, by grzałka mogła być w pionie, co przy okazji spełniło sugestię Zygmunta o konieczności mocnego rozcieńczenia.
Ciężką stroną takiej zabawy jest to, że wszystko jest umazane jakby masłem... widzę że całość zaczęła znowu ładnie pracować, ale zastanawiam się co będzie dalej, jaki będzie efekt i jak po wszystkim umyję kega...
c.d.n.
Po godzinie spora część zawartości wybrała wolność i opuściła samowolnie bańkę . Nie miałem czasu, więc poczekałem do rana i całość przeniosłem do wiadra. Było śmiesznie, bo to co opuściło bańkę zdążyło wyschnąć i stanowiło czekoladowo drożdżowy serek
Dolałem jeszcze 9 litrów wody, by grzałka mogła być w pionie, co przy okazji spełniło sugestię Zygmunta o konieczności mocnego rozcieńczenia.
Ciężką stroną takiej zabawy jest to, że wszystko jest umazane jakby masłem... widzę że całość zaczęła znowu ładnie pracować, ale zastanawiam się co będzie dalej, jaki będzie efekt i jak po wszystkim umyję kega...
c.d.n.