Witajcie
Jako, że pozwoliłem sobie na godzinną popołudniową drzemkę, to mogę dziś dłużej posiedzieć i poczytać zacne forum słuchając muzyki (nowa płyta Riverside - a co tam, pochwalę chłopaków i tutaj) i sącząc procenty. Dziś wybór padł na stojący od sierpnia w zakorkowanej butelczynie, zasypany płatkami dębowymi "pyszny bourbon Marcina" jak go nazwała babcia mojej żony. Stał sobie ów trunek i czekał. Przelałem około 50ml przez filtr do kawy, usiadłem i łyknąłem. Moje westchnienie sprawiło, że żona, która obok kuje bo jutro ma egzamin (zachciało jej się studiować w nieco starszym wieku) natychmiast zainteresowała się co tam popijam. I też wydała z siebie odgłos, który brzmiał: mmmmm... Znaczy się dobry jest ów trunek!
W smaku łagodny, nie gryzie w gardło, lekko słodkawy (nie! posłodzony nie jest!), kolor idealny - bourbonowato - łiskaczowaty. Obawiam się, że na tej pięćdziesiątce się dziś nie skończy, a że jutro do pracy iść nie trzeba, to tym bardziej
W tym tygodniu nastawiłem świeżego Jessiego z kukurydzy zbieranej jesienią 2012. Mam człowieka od którego dostałem 10 kg ześrutowanej kukurydzy w lipcu 2012 (zbiór z 2011) i w listopadzie zawiozłem butelczynę gotowego wyrobu. Zasmakowała chłopakowi i dlatego dostarczył kolejne 20kg, ale tym razem nieco lepiej zmieloną (wg wytycznych: ziarna są rozbite na kilka drobniejszych cząstek, a nie w postaci mączki kukurydzianej). Wsypałem do pojemnika fermentacyjnego 4 kg cukru, zalałem wodą otrzymawszy roztwór o BLG = 17 i wsypałem około 6 kg kukurydzy. Posypałem z wierzchu delikatnie drożdżami Spirit Ferm Turbo Fruit (skoro wyciągają co najlepsze z owoców, to i z kukurydzy niech wyciągają
). Po dobie zamieszałem ponownie całość i zauważyłem, że na powierzchni pojawiają się już bąbelki. Dziś (3 dzień) i zaczyn dał o sobie znać pyrkającą rurką. Przed południem zdarzyło mu się co jakiś czas, ale teraz już ślicznie pracuje. Byle do kolejnego weekendu i na rurki.
Siedząc i popijając wyrób z sierpnia coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że dochodząc do wieku, gdy na faceta spada tzw. kryzys wieku średniego lepiej zająć się tak ciekawą produkcją niż szukać głupkowatych przygód (tu przychodzi mi na myśl kilka osób, ale to ich sprawa).
Pozdrawiam wszystkich, którzy zaczęli i tych, którzy się jeszcze wahają - przestańcie główkować i zabierzcie się za robotę, bo potem i tak trzeba czasu, żeby trunek stał się naprawdę znamienity.
Pozdrawiam 'kwaśną' brać i biorę kolejny łyczek