Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Jak zachować zdrowie podczas destylacji, jak zadbać o bezpieczeństwo pędzenia, dział dla tych którzy cenią sobie spokojne, bezpieczne bimbrownictwo...
Awatar użytkownika

Autor tematu
lipton76
10
Posty: 10
Rejestracja: sobota, 14 maja 2011, 23:03

Post autor: lipton76 »

Witam. Czytałem sporo wątków na temat destylacji win, kwasowości i dodawania piro, ale nie znalazłem odpowiedzi w sprawie która mnie nurtuje, a mianowicie zastosowania piro do nastawów. I tu nieco teoretyczna sytuacja. Cukrówka powoli kończy fermentację i lada dzień będzie nadawać się na rury. Tylko że budowa sprzętu (kolumna AAbratek wykonana z miedzi) z braku czasu i dostępności materiałów przedłuża mi się o kilka tygodni. Przechodząc do sedna sprawy - moje winiarskie doświadczenie mówi mi, że jeżeli gotowy nastaw postoi sobie w chłodnym miejscu (bez dostępu powietrza) 2-3 tygodnie, dopóki nie skompletuje sprzętu to mu się nic nie stanie. Ale gdy nastaw musiałby dłużej postać, pirosiarczyn potasu byłby użyteczny, aby żadne paskudztwo nie dobrało się do niego. Jednak nachodzą mnie obawy co do możliwości powstania kwasu siarkowego i trującego grynszpanu podczas gotowania (ulatniający się tlenek siarki). Czy moje obawy są jakkolwiek słuszne? Pozdrawiam.
promocja
Awatar użytkownika

pokrec
1850
Posty: 1896
Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
Status Alkoholowy: Konstruktor
Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
Podziękował: 1 raz
Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: pokrec »

Właściwie nie jest to odpowiedź na Twoje pytanie, tylko sposób obejścia problemu: ja zwykle do beczki cukrówy i tak dolewam ze 2 litry pogonów z poprzedniego gotowania. To zwiększa ilość alkoholu w nastawie i jednocześnie go konserwuje. kilkunastoprocentowy roztwór alkoholu, o ile jest zamknięty i sciągnięty znad osadu drożdży (radzę to zrobic przed przechowywaniem) jest niezłym środkiem dezynfekującym. Poza tym co takiego w sklarowanej cukrówie jest, co jakieś mikroby by lubiły? Zasadniczo sama woda i alkohol. To nigdy w zyciu nie skiśnie...
Myślę, że takie coś może czekać na psocenie nawet kilka miesięcy.
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
Awatar użytkownika

Autor tematu
lipton76
10
Posty: 10
Rejestracja: sobota, 14 maja 2011, 23:03
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: lipton76 »

Hmm... Myślę, że praktyczna część mojego posta została wyjaśniona ;) Ale z ciekawości poczekam na odpowiedź kogoś bardziej obeznanego w chemii niż ja - co do teoretycznego zajścia, dzięki za pomoc.
Awatar użytkownika

macius
200
Posty: 203
Rejestracja: środa, 22 wrz 2010, 19:19
Krótko o sobie: Lubię sprawiać przyjemność sobie i bliskim ;)
bo życie to przyjemność :)
Ulubiony Alkohol: własne naleweczki ;)
Status Alkoholowy: Producent Nalewek
Otrzymał podziękowanie: 4 razy
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: macius »

Ostatnio puscilem "wino" ze starych sokow, ktore wczesniej potraktowalem wlasnie piro w celu pozbycia sie niechcianych lokatorow. Jak widac nic mi nie jest :D zadnych siarkowych smrodkow, wszystko w normie.

Na Twoim miejscu bym po prostu wstawil pojemnik do chlodnego pomieszczenia lub zlal znad osadu ;)
Robienie alkoholu sprawia, że nie muszę go pić(aż tyle)
Awatar użytkownika

szwistaq
300
Posty: 332
Rejestracja: czwartek, 4 lis 2010, 19:47
Krótko o sobie: Jak się bawić, to się bawić na całego.
Ulubiony Alkohol: Pigwówka, wino z dzikiej róży.
Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
Lokalizacja: UK - DERBY
Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: szwistaq »

Piro? A po co się truć jak robisz dla siebie. Ani wina ani nastawów nie traktuj piro, chyba że dla teściowej robisz, to gorzałkę zasypuj.

Cukrówka jak wino, nic jej nie bedzie, tylko się wyklaruje. Alkohol + CO2 najlepiej zakonseruj nastawy cukrowe i owocowe.
Obrazek
Awatar użytkownika

Wald
2500
Posty: 2591
Rejestracja: środa, 17 lut 2010, 20:05
Krótko o sobie: Dłubek -mechanik "złota rączka".
Ulubiony Alkohol: do 20%
Status Alkoholowy: Miodosytnik
Podziękował: 21 razy
Otrzymał podziękowanie: 260 razy
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: Wald »

Nastaw cukrowy jest jak wino. Jeśli zachowasz czystość i nie dopuścisz powietrza (żyjątek np. bakterii octowych) może spokojnie czekać.

Jeśli boisz się lub nie masz "sterylnych" warunków możesz śmiało wytruć wszystko piro. W gotowaniu piro się rozkłada i nie przejdzie do destylatu. Nie zaszkodzi więc i Twojej kolumnie.
Nie oszczędzaj na specjalne okazje. Dziś jest ta specjalna!
Awatar użytkownika

szwistaq
300
Posty: 332
Rejestracja: czwartek, 4 lis 2010, 19:47
Krótko o sobie: Jak się bawić, to się bawić na całego.
Ulubiony Alkohol: Pigwówka, wino z dzikiej róży.
Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
Lokalizacja: UK - DERBY
Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: szwistaq »

Teściowej też nie? Nawet duże dawki? :hahaha:
Obrazek
Awatar użytkownika

Wald
2500
Posty: 2591
Rejestracja: środa, 17 lut 2010, 20:05
Krótko o sobie: Dłubek -mechanik "złota rączka".
Ulubiony Alkohol: do 20%
Status Alkoholowy: Miodosytnik
Podziękował: 21 razy
Otrzymał podziękowanie: 260 razy
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: Wald »

Niestety piro w nastawie do gotowania nie ruszy nikogo, a teściowej to już na pewno. Może w winie, ale bardzo młodym i dawce wielokrotnie przekraczającą maksymalne dawki. Jednak znając naturę teściowych na 100% zaniepokoi ją zapach z piekła rodem, a i smak :womit: Jednym słowem nie przełknie szkodliwej dawki. Szkodliwej dla zdrowia. Do zgładzenia tym bardziej szukaj coś innego.
Nie oszczędzaj na specjalne okazje. Dziś jest ta specjalna!
Awatar użytkownika

Partyzant
750
Posty: 773
Rejestracja: wtorek, 24 sie 2010, 22:25
Krótko o sobie: Lubie psocić i przy okazji próbować, a najlepiej smakuje w święta kiedy delektujemy się naszymi wyrobami, i te wędzonki...
Ulubiony Alkohol: Żubrówka
Status Alkoholowy: Piwowar
Lokalizacja: Jeweuropa czyli nowy trzeci swiat
Podziękował: 19 razy
Otrzymał podziękowanie: 33 razy
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: Partyzant »

Ja używam piro potasu, ale mam zamiar kupić piro sodu. W końcu to środki konserwujące: E-224 i E-223. Używając piro mam pewność ze ocet morze mi skoczyć ;) Choć robię zabiegi sterylnie,to wole dmuchać na zimne.
Jak to robię ?
Płuczę balon, keg, środkiem piro do dezynfekcji ale nie czekam aby wyschło, tylko ładuje automatycznie nastaw.

Ps. Szlag by mnie trafił gdybym musiał butelkować 50l octu, bo było by szkoda to wylać :bardzo_zly:
Ps.2 Wole kupić ten jeden litr :mrgreen:
Jesli ktoś myśli że jest wolnym człowiekiem, to oznacza że jest niewolnikiem!
Awatar użytkownika

szwistaq
300
Posty: 332
Rejestracja: czwartek, 4 lis 2010, 19:47
Krótko o sobie: Jak się bawić, to się bawić na całego.
Ulubiony Alkohol: Pigwówka, wino z dzikiej róży.
Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
Lokalizacja: UK - DERBY
Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: szwistaq »

A tak zadam takie pytanie. Bo ja robię wina w sumie od paru lat, moi rodzice od kiedy pamiętam, ale zaoctowane wino to może z raz w mojej rodzinie wyszło. Czy mamy szczęście czy wy nie za mocno chuchacie na zimno??

Jeżeli wszystko jest wyparzone, rurka zalana to muszka owocówka też nic nie zrobi. Ja rozumiem ludzi co przerabiają setki litrów soku, w wielkich balonach bo tu ryzyko jest nie wskazane, ale dla domowego użytku, to nie rozumiem stosowania piro. Przecież to czuć, bo nie raz smakowałem wina po piro i jak posmakujesz wino bez piro to wyczujesz. Nawet, jeżeli jedno wino na 10 się zaoctuje, to i tak chyba tragedii nie ma co? Przecież tu nie chodzi o pieniążki tylko o smak i zdrowie. Dobrze zrobione, odstane i sklarowane wino możesz i zabutelkować, wiadomo, nie wszystkie drożdże się nadają. Osobiście kiedyś nie mogłem bajamusów ubić, wiec teraz używam ich do nastawów bimbrowych, ale na nie nawet piro 2g/l nie zadziałało.

Uważam, że nie powinniśmy nadużywać piro. Przecież wino doglądane zawsze można uratować. Nie trzeba fermentować, aż będziemy mieli ocet na ogóry. Dajcie szanse drożdzą, a piro zostawcie dla hardkorów. Jak już się boicie bakterii, to pasteryzujcie przed fermentowaniem.
Obrazek
Awatar użytkownika

Partyzant
750
Posty: 773
Rejestracja: wtorek, 24 sie 2010, 22:25
Krótko o sobie: Lubie psocić i przy okazji próbować, a najlepiej smakuje w święta kiedy delektujemy się naszymi wyrobami, i te wędzonki...
Ulubiony Alkohol: Żubrówka
Status Alkoholowy: Piwowar
Lokalizacja: Jeweuropa czyli nowy trzeci swiat
Podziękował: 19 razy
Otrzymał podziękowanie: 33 razy
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: Partyzant »

Jeśli chodzi o nastaw, to wole nie ryzykować, w końcu cukier kosztuje. Jeśli chodzi o wyroby z owoców tak jak wino, to tez wole na maxa naturalnie.
Mi osobiście nigdy nic nie skisło... A dmuchanie na zimno w tym przypadku chodzi o nastaw.
Ja nigdy nie robiłem takich kombinacji, ale skoro to nie przeszkadza w destylacji , to poco mam ryzykować? Litr piro wystarczy na dużo nastaw-uw, to znaczy: Wlewasz trochę do kega płuczesz dobrze i z powrotem do butelki. A to co mam jeszcze nie rozpuszczone to wystarczy na ładnych parę lat.

Mówiąc o winach, to nic kompletnie nie dodaje, też robię jak kol.szwistaq. Jeśli dobrze umyjesz i wysterylizujesz choćby gorącą wodą, to niema prawa nic tam wleźć.
Jesli ktoś myśli że jest wolnym człowiekiem, to oznacza że jest niewolnikiem!
Awatar użytkownika

Zygmunt
5000
Posty: 5374
Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
Podziękował: 39 razy
Otrzymał podziękowanie: 664 razy
Kontakt:
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: Zygmunt »

Litr piro wystarczy na dużo nastaw-uw, to znaczy: Wlewasz trochę do kega płuczesz dobrze i z powrotem do butelki. A to co mam jeszcze nie rozpuszczone to wystarczy na ładnych parę lat.
Raczej na parę minut. Roztwór pirosiarczynu jest nietrwały, utlenia sie pod wpływem telnu atmosferycznego. Po kilku- kilkudziesięciu minutach roztwór jest już do wylania, bo nie ma żadnych właściwości odkażających...
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
Awatar użytkownika

lucas070707
100
Posty: 130
Rejestracja: czwartek, 29 lip 2010, 20:47
Podziękował: 1 raz
Otrzymał podziękowanie: 3 razy
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: lucas070707 »

Znowu bez przesady... jeśli stosujemy dawki jak na opakowaniu to nie będzie niczego czuć- piro szybko się rozkłada i nawet zwykłe zlewanie wina pozwala się go pozbyć. Sam staram się go nie nadużywać (robię mocne wina a takie rzadko się psują), ale raz popełniłem ten błąd i nie ustabilizowałem moszczu- fermentacja ciągła się dosłownie miesiącami i udało się dobrnąć do końca tylko dzięki dodaniu sporej ilości aktywnych drożdży a produkt końcowy nadawał się już tylko na brandy.

Jeśli fermentujemy w miazdze i nie chcemy traktować owoców wrzątkiem to przed dodaniem właściwych drożdży naprawdę warto użyć piro. Dobra MD sobie z nim poradzi a przy zlewaniu, po burzliwej fermentacji już nie pozostanie po nim śladu, więc nie ma się o co martwić :)

Ja robię całkowicie na odwrót niż Koledzy: wina, jako bardziej delikatnego trunku, nie waham się "zabezpieczyć" małą ilością piro (przynajmniej na etapie pozyskiwania moszczu) a nastaw (szczególnie taki na drożdżach gorzelnianych) wg mnie nie potrzebuje niczego, żeby uzyskać pożądany efekt, oczywiście nie zwalnia nas to z utrzymywania w czystości naczyń i narzędzi ;)
Awatar użytkownika

Autor tematu
lipton76
10
Posty: 10
Rejestracja: sobota, 14 maja 2011, 23:03
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: lipton76 »

Jeśli chodzi o wina, to nie miałem przypadku znacznie przedłużonej fermentacji przez dzikie drożdże, MD skutecznie wygrywała bój o cukier, a owoców ani nie traktowałem wrzątkiem, ani piro. A wspomniany pirosiarczyn stosuję w przypadku słabszych win (a takich niewiele robie) i w przypadku dosładzania wina, żeby mieć pewność, że drożdże już są martwe i uniknąć niespodzianek po zabutelkowaniu, bo już zdarzało mi się niechciane wino lekko musujące. A zwolennikiem pasteryzacji raczej nie jestem, wg mnie wina niepasteryzowane mają bardziej "świeży" smak.
Awatar użytkownika

Partyzant
750
Posty: 773
Rejestracja: wtorek, 24 sie 2010, 22:25
Krótko o sobie: Lubie psocić i przy okazji próbować, a najlepiej smakuje w święta kiedy delektujemy się naszymi wyrobami, i te wędzonki...
Ulubiony Alkohol: Żubrówka
Status Alkoholowy: Piwowar
Lokalizacja: Jeweuropa czyli nowy trzeci swiat
Podziękował: 19 razy
Otrzymał podziękowanie: 33 razy
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: Partyzant »

Zygmunt pisze:
Litr piro wystarczy na dużo nastaw-uw, to znaczy: Wlewasz trochę do kega płuczesz dobrze i z powrotem do butelki. A to co mam jeszcze nie rozpuszczone to wystarczy na ładnych parę lat.
Raczej na parę minut. Roztwór pirosiarczynu jest nietrwały, utlenia sie pod wpływem telnu atmosferycznego. Po kilku- kilkudziesięciu minutach roztwór jest już do wylania, bo nie ma żadnych właściwości odkażających...

Ten co mam w butelce już rozpuszczony, ma parę miesięcy i nadal wali w nos. Chyba że to niema znaczenia... Oddaje słowo znawcom, ja na chemii się nie znam. :piwo:
Jesli ktoś myśli że jest wolnym człowiekiem, to oznacza że jest niewolnikiem!
Awatar użytkownika

szwistaq
300
Posty: 332
Rejestracja: czwartek, 4 lis 2010, 19:47
Krótko o sobie: Jak się bawić, to się bawić na całego.
Ulubiony Alkohol: Pigwówka, wino z dzikiej róży.
Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
Lokalizacja: UK - DERBY
Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: szwistaq »

Piro jest bardzo nie trwałe. Co do stosowania go w moszczu, to zgadza się jak kolega wyżej pisał. Bratnia strona o winach domowych nie uznaje innego środka jak piro. Z tym że tam są ludzie co nie fermentują 30-40 litrów tylko znacznie większe ilości i o większym niż dla mnie, zwykłego zjadacza chleba znaczeniu. Dla mnie to tylko wino,czy nastaw, przyjemna i najbardziej żywa część mojego hobby i nigdy do nastawów i win nie będę dodawał piro bo uważam je za zbędne. Pasteryzować też nie trzeba jak ktoś nie lubi. Po prostu nie zbyt często zdarza mi się słyszeć o zaoctowanym winie by się nim przejmować.

A piro możecie gadać różne rzeczy ale zawsze wyczujesz. Zrób dwa nastawy, z piro i bez a po odleżeniu wrócimy do rozmowy :)

Piro jest dobre do odkażania balonów, mieszalników, butelek itp.

Aluminium w bimbrze też nie szkodzi, zróbmy sobie aluminiowe bokaboby :)
Obrazek

we125
400
Posty: 410
Rejestracja: niedziela, 15 sie 2010, 12:50
Otrzymał podziękowanie: 4 razy
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: we125 »

O pirosiarczanie już wiem a w drugim gotowaniu do jakiego % najlepiej rozmaić psotę.
Awatar użytkownika

Wald
2500
Posty: 2591
Rejestracja: środa, 17 lut 2010, 20:05
Krótko o sobie: Dłubek -mechanik "złota rączka".
Ulubiony Alkohol: do 20%
Status Alkoholowy: Miodosytnik
Podziękował: 21 razy
Otrzymał podziękowanie: 260 razy
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: Wald »

Partyzant pisze:Litr piro wystarczy na dużo nastaw-uw, to znaczy: Wlewasz trochę do kega płuczesz dobrze i z powrotem do butelki. Ten co mam w butelce już rozpuszczony, ma parę miesięcy i nadal wali w nos.
Zygmunt pisze:Raczej na parę minut. Roztwór pirosiarczynu jest nietrwały, utlenia sie pod wpływem telnu atmosferycznego. Po kilku- kilkudziesięciu minutach roztwór jest już do wylania, bo nie ma żadnych właściwości odkażających...
Pewnie oboje macie racje. Tyle że jeden pisze o http://www.eurowin.pl/pl/c/Pirosiarczyn-potasu/43, a drugi o http://www.eurowin.pl/pl/c/Pirosiarczyn-sodu/42. Każdy z tych środków służy do dezynfekcji. Stosuję ten pierwszy. Polecam świeżo dorobiony w stężeniu do dezynfekcji (5g/L) zakorkować na tydzień. Ja nie wyczuwam niczego. Nie można przechować dorobionego pirosiarczynu potasu.
Jak jest z pirosiarczynem sodu nie wiem. Ale domyślam się to o nim pisze Partyzant.
Nie oszczędzaj na specjalne okazje. Dziś jest ta specjalna!
Awatar użytkownika

Partyzant
750
Posty: 773
Rejestracja: wtorek, 24 sie 2010, 22:25
Krótko o sobie: Lubie psocić i przy okazji próbować, a najlepiej smakuje w święta kiedy delektujemy się naszymi wyrobami, i te wędzonki...
Ulubiony Alkohol: Żubrówka
Status Alkoholowy: Piwowar
Lokalizacja: Jeweuropa czyli nowy trzeci swiat
Podziękował: 19 razy
Otrzymał podziękowanie: 33 razy
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: Partyzant »

Potwierdzam!

Używam pirosiarczyn sodu E- 223. Kiedy jest rozrobiony trzyma moc, zostało w butelce morze 3 cm i nadal wali w nochal. Ma zapach rozpalającej się zapałki ( Przynajmniej to mi przypomina)

Pirosiarczyn potasu E-224. Nie znam.

Ps. Powinienem od samego początku napisać o E-223. Sorka, małe niedociągnięcie z mojej strony. Wald wytruł o co chodzi :piwo:
Jesli ktoś myśli że jest wolnym człowiekiem, to oznacza że jest niewolnikiem!

szha
2
Posty: 4
Rejestracja: środa, 24 kwie 2013, 20:17
Podziękował: 1 raz
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: szha »

Hej. Szukałem info na temat piro w nastawie. W moim destylacie tak jakby czuć było piro i to dość mocno. Chyba że to alko, ale nie pierwszy raz robię bimber. Na 100% nie przejdzie do destylatu?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zdrowie i Bezpieczeństwo”