MIÓD WIŚNIAK

Najdawniej znane, o wspaniałej tradycji, doskonałe napoje winne:)
Awatar użytkownika

Autor tematu
kwachu
300
Posty: 305
Rejestracja: wtorek, 23 wrz 2008, 12:02
Krótko o sobie: Jeszcze brzydszy niż dawniej .
Ulubiony Alkohol: RUM
Otrzymał podziękowanie: 12 razy

Post autor: kwachu »

Naczynie [ najlepiej beczułkę albo fermentator] wypełniamy dojrzałymi umytymi i osuszonymi wiśniami.
Wiśnie zalewamy miodem [ jasnym np. akacjowym] który musi pokryć wiśnie około 1 centymetrową warstwą. Naczynie zaopatrzone w rurkę fermentacyjną stawiamy w cieple i czekamy na zakończenie fermentacji.
Pierwotnie beczki z przygotowanym w ten sposób miodem zakopywano na wiele miesięcy
w piasku lub ziemi. Beczka musiała być bardzo solidna, ponieważ fermentacja odbywała się bez jakiegokolwiek odprowadzenia gazów fermentacyjnych.
POZDRAWIAM kwachu !
promocja
Awatar użytkownika

Juliusz
1050
Posty: 1066
Rejestracja: środa, 10 wrz 2008, 16:28
Krótko o sobie: Amator alkoholniarz, ciekawy.
Ulubiony Alkohol: Whiskey.
Status Alkoholowy: Drinker
Lokalizacja: Australia
Podziękował: 82 razy
Otrzymał podziękowanie: 128 razy
Re: MIÓD WIŚNIAK

Post autor: Juliusz »

Cześć 'Kwachu' czuję się tu jak sierota i Ty pewnie też bo żadnego 'brata' miodarza nie ma. Cała uwaga witryny i forum skierowana jest na trunki mocne i w sumie łatwe. Miody pitne to trochę 'wyższa klasa jazdy'.

W przepisie, który podałeś jest kilka niedopowiedzianych kwestii? Czy coś takiego robiłeś?

Miód ma bardzo wysoką zawartość glukozy (cukru) i zastanawiam się jak on zafermentuje? Nie mówię, że jest to niemożliwe ale interesuje mnie sam proces. Czy dzikie drożdże na wiśniach wystarczą? Jeśli tak to jak żywo fermentują. Wspominasz, że zakopywano beczki w ziemię. No ma to sens bo mając grubą beczkę obsypaną warstwą ziemi tworzymy dodatkową ochronę przed ewentualnym rozerwaniem. Z kolei ciśnienie wewnątrz może powodować ulatywanie gazów przez mikroszczeliny ale też i uciekanie płynu np. od spodu.

W ogóle ziemia, beczka i te różne procesy mają jeszcze wiele tajemnic.

Miody pitne robiłem trzy razy. Za każdym razem otrzymywałem inny ale zawsze piękny produkt. Jedyną kwestią jest czas.

Sam miód zadany drożdżami np. szampanowymi fermentuje bardzo długo nawet do 3-ch miesięcy. To dlatego, że miód ma w sobie składniki zabijające częściowo drożdże. Po skończonej fermentacji, taki młody miodek musi odleżeć sporo.

Pierwszy miód pitny zrobiłem w 1994 - był to trójniak. Po trzech miesiącach był wręcz niesmaczny i jakiś 'pachnący', ciągle mętny. Po roku myślałem, że się popsuł (autentycznie pchniał lekko mysimi sikami!). Po trzech latach zacząłęm mieć jakąś nadzieję ale był ciągle niemiły i zielonkawy. Dopiero w wieku około 5-ciu lat zaczął się rodzić dziwnie cudny trunek. Zmienił kolor z zielonkawo-mętnego na coraz bardziej staro-złoty, czysty kryształ (takie ciemnawe zachodzące słońce).
Wiesz, wszystkim tym, byłem coraz bardziej zafascynowany proporcjonalnie z biegiem czasu. Zrobiłem wtedy (w 94) 70L, wlałem 60 butelek pod korek i zostawiłem trochę w butlach 4L (chyba 7).

Z czasem okazało się, że ten w większych butlach dojrzewał lepiej i ładniej piękniał.

W końcu 1999 trafiło nam się przypadkiem spotkać tu Holendrów, autopstopowiczów na wystawie młodych artystów studentów. Ojciec jednego, w Grecji, ma pasiekę i coś próbował robić... ale jakoś nie tak mu szło. Od słowa do słowa zaprosiliśmy trzech chłopaków (ZNACZY PO 27-30 LAT) na nowy - straszliwy rok 2000!

Znów - od tzw. słowa do słowa (czyli piwkowania) wyjąłem - ku niezadowoleniu mej kochanej żony - bytelkę miodu. Miałem około roczną przerwę w probowaniu tego miodu - zapomniałem; ('zapominanie' wymaga kolejnego paragrafu).

Naleliśmy i kolor nas zauroczył (na werandzie paliły się tylko świece), zapach lekko nas zniewolił, a po pierwszym łyku wszyscy jakoś tak zamilknęliśmy. Uwierz mi tu nie przesadzam. Wszyscy byliśmy jednakowo zaskoczeni!. Był to wyjątkowo piękny trunek. Nawet ja, nie lubiący słodkawych trunków, miałem jakiś 'zatyk' w gębie.

Oczywiście wbrew zwyczajowym 'na wszelki wypadek' proptestom mej żony, wyciągnąłem 1 galon (słownie jeden galon = 4+L) miodku. Mieliśmy przecież dopiero około 20-tej w 1999 wieczorem.

Dziwny to trunek. Jestem takim 'socjologiem' amatorem. Bardzo interesują mnie zachowania ludzi w towarzystwie i moje własne też. Alkohol w pewnym stadium dawkowania powoduje, że ludzie zaczynają tak, mieć humorek, ale też dążyć do grubiańskich żartów, lubieżnych sugestii, SŁONYCH kawałów i gólnych dążeń do dupczenia (w teorii i praktyce). Tym razem było coś innego! Radość, humorek był wyjątkowy ale bez tej lubieżności!

Około 22-giej jeden z gości Holendrów podłapał, że ja kiedyś uczyłem się grać na klarnecie. Zmusił mnie do wyciągnięcia klarnetu i zagrał drugę część koncertu na klarnet Mozarta!!! Lubię to i miałem frajdę.

Szok, ale wieczór wyjątkowy. Popełniłem też grzech poważny bo przed dwunastą wjąłem karabin z sejfu o na nowy rok wypałiłem 5 ślepych z werandy! (do dziś nie mogę sobie tej głupoty wybaczyć).

Galon miodku został wypity. Nowy rok był unikalny.

Rano... zaś rano, no to inna sprawa. Nikt z nas nie miał nigdy w życiu tak potężnego kaca. Nic, ale to nic nie pomagało. Kara za grzech radości? Kto wie.

Zapominaie - zapominanie w naszym hobby jest jedną z najcenniejszych cech. Zrobić coś (miód, nalewkę, brandy, whiskey) i zapomnieć na długo. Potem przypomnieć siobie i spróbować.

Zapominanie to jedna z tych tajemnych sztuk pędzenia.

Pozdrawiam
Jules
Moją pasją są suwaki logarytmiczne jednostronne
Awatar użytkownika

Autor tematu
kwachu
300
Posty: 305
Rejestracja: wtorek, 23 wrz 2008, 12:02
Krótko o sobie: Jeszcze brzydszy niż dawniej .
Ulubiony Alkohol: RUM
Otrzymał podziękowanie: 12 razy
Re: MIÓD WIŚNIAK

Post autor: kwachu »

Witam Juliusz podobał mi się Twój tekst.
Doceniam szczerość z jaką opisałeś swoją przygodę z miodem.
Jak do tej pory nie udało mi się wykonać nastawu miodowego,
ten przepis pochodzi z książki pt. "Domowe napoje alkoholowe i zakąski"
Zbigniewa Landowskiego.
Jeśli chodzi o produkcję miodów to niestety mogę tylko teoretyzować i marzyć.
Odstręczają mnie ceny miodu , a nie chcę używać surowców kupowanych w
hipermarketach.Może kiedyś :)
Uważam , że powinno używać się drożdży winiarskich i unikać dzikiej fermentacji.
Oczywiście to ma się ni jak do win i miodów produkowanych dawniej, ale wtedy
można bylo trafić na ambrozję albo na cierpki ocet miodowy.

POWODZENIA
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
POZDRAWIAM kwachu !

TSNG
1
Posty: 1
Rejestracja: czwartek, 22 sty 2009, 01:22
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Ulubiony Alkohol: wino i czyściocha :P
Re: MIÓD WIŚNIAK

Post autor: TSNG »

Witam, mam pytanie, mówicie że dobrze uzyć drożdży winnych, ok tylko mniej więcej ile??
Awatar użytkownika

Juliusz
1050
Posty: 1066
Rejestracja: środa, 10 wrz 2008, 16:28
Krótko o sobie: Amator alkoholniarz, ciekawy.
Ulubiony Alkohol: Whiskey.
Status Alkoholowy: Drinker
Lokalizacja: Australia
Podziękował: 82 razy
Otrzymał podziękowanie: 128 razy
Re: MIÓD WIŚNIAK

Post autor: Juliusz »

W nastawianiu miodu pitnego takim, ogólnym strzałem w '10' są drożdże szampańskie.

Dobrze jest mieć sklep a w nim kogoś znającego sprawę ale to nie jest popularne.

W najgorszym wypadku można dać każde drożdże winne, które są przeznaczone do win ciężkich: madeira, port, tokaj.

Jest jeden bardzo ważny aspekt w produkcji miodu pitnego: trzeba się starć o czystość prawie sterylną. Są dwie główne metody nastawiania miodu sycona i niesycona. Sprawdziłem osobiście obie.

Sycenie to wolne gotowanie moszczu (miód już zmieszany z wodą) i zdejmowanie szumowin. W tym procesie zabija się też dzikie drożdże. Po ostudzeniu zadaje się moszcz drożdżami.

Niesycenie - no mieszanie tylko z wodą i danie drożdży. Z miomi niezyconymi nastawami miałem zawsze problem. Dwa w czasie leżakowania zmarnowały się.

O ile ktoś móże powiedzieć, że w czasie sycenia traci się aromaty o tyle powiem, że jest to dla nas mało istotne a produkt końcowy jest bezpieczny.

Ważne: miody fermentują bardzo wolno i muszą leżakować bardzo długo.

Czwórniak (wyrtrawny) fermentuje (obie fazy) około 3 miesięcy - powinien leżeć minimum 12 miesięcy.
Trójniak (pól wytrawny) fermentuje do 4 miesięcy - leżakuje 2-3 lata.

Dwójniak (słodki) może fermentować ponad 1/2 roku i musi leżeć około 5 lat.

Półtorak (ciężki słodki) fermentuje podobnie jak dwójniak ale można go smakować dopiero po 7-10 latach.

To bardzo krótko o miodzie pitnym.

Proces bardzo długi ale mój dwójniak, zabutelkowany (musiałem wymieniać korki dwa razy - teraz mam z zakręcanych), ma już 12 lat. Zostało go 11 butelek. Smaku i aromatu nie jestem w stanie opisać jest wyśmienity ale żona nie pozwala mi zbliżyć się do butelek na 5 m. :(

Juliusz
Moją pasją są suwaki logarytmiczne jednostronne

alfonso123
5
Posty: 8
Rejestracja: poniedziałek, 9 mar 2009, 21:43
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Ulubiony Alkohol: piwo, whisky, brandy,
Status Alkoholowy: Zaciermistrz
Re: MIÓD WIŚNIAK

Post autor: alfonso123 »

Widze ze panowie doswiadczeni wiec zadam pytanie:
moj miod pieni sie strasznie juz prawie pol balonu mi przez rurke ucieklo da sie z tym cos zrobic??
Awatar użytkownika

Autor tematu
kwachu
300
Posty: 305
Rejestracja: wtorek, 23 wrz 2008, 12:02
Krótko o sobie: Jeszcze brzydszy niż dawniej .
Ulubiony Alkohol: RUM
Otrzymał podziękowanie: 12 razy
Re: MIÓD WIŚNIAK

Post autor: kwachu »

Witam.
Kolego alfonso123 dodaj do fermentującego miodu trochę espumisanu powinno pomóc.
POZDRAWIAM kwachu !

alfonso123
5
Posty: 8
Rejestracja: poniedziałek, 9 mar 2009, 21:43
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Ulubiony Alkohol: piwo, whisky, brandy,
Status Alkoholowy: Zaciermistrz
Re: MIÓD WIŚNIAK

Post autor: alfonso123 »

A to bezpieczne jest?? Jeszcze o czymś takim nie słyszałem uspokoiło się już samo.

DarekRz
50
Posty: 86
Rejestracja: poniedziałek, 23 lut 2009, 12:03
Otrzymał podziękowanie: 26 razy
Re: MIÓD WIŚNIAK

Post autor: DarekRz »

Niemowlakom espumisan nie szkodzi, to moze i miodowi nie zaszkodzi :D

alfonso123
5
Posty: 8
Rejestracja: poniedziałek, 9 mar 2009, 21:43
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Ulubiony Alkohol: piwo, whisky, brandy,
Status Alkoholowy: Zaciermistrz
Re: MIÓD WIŚNIAK

Post autor: alfonso123 »

Miodzio wyszedł pierwsza klasa:D robilem w malutkiej buteleczce 0.7 leżakuje reszta była "próbowana" przez znajomych i rodzine wszystkim smakowało:D
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miody Pitne”