Dylemat sklepowy Kazimierza.

Dowolne tematy i off-topowe rozmowy. Piszcie tu to na co tylko macie ochotę, luźnie gadki i tak dalej, możecie się powyżywać. :)
Regulamin forum
W tym dziale można rozmawiać na luzie o wielu tematach.

Obowiązuje zakaz poruszania tematów POLITYCZNYCH. Tematy takie będą kasowane lub moderowane.
Awatar użytkownika

Autor tematu
Kucyk
1700
Posty: 1704
Rejestracja: wtorek, 7 paź 2008, 15:51
Krótko o sobie: Staram się odbierać świat z lekkim przymrużeniem oka ;)
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Otrzymał podziękowanie: 157 razy

Post autor: Kucyk »

Mam do rozwiązania dylemat psychologiczno-socjologiczny, który zarzucił przed chwilą mój kolega Kazimierz.

Kazimierz, mężczyzna 50-cio letni, wszedł do sklepiku w którym robił zakupu od ponad 20 lat i skierował się w kierunku skrzynki z kartoflami. Za kontuarem stała młoda sprzedawczyni - pracownica, z którą znał się Kazik, wszak był w sklepiku prawie codziennie. Do lady podszedł mężczyzna koło 40 po którym było widać, że coś "dziabnął". Nie był najebany jak autobus, ale trzeźwy też nie był. W każdym razie nie stanowił zagrożenia, że za chwilę poleci w regały. Mężczyzna poprosił sprzedawczynie o sprzedanie piwa.
- Panie Sławku - widać było że sprzedawczyni zna klienta - Nie sprzedam panu piwa, bo jest pan nietrzeźwy.
- Allle panno Hhhhalinko, jja potrzebuję jednoo pifko, hik! - uprzejmie poprosił czkając pan Sławek.
Wywiązała się dyskusja, w której Sławomir prosił o sprzedaż Dębowego, a ekspedientka odmawiała, tłumacząc się wyraźnymi wskazówkami jakie dostała od właścicielki sklepu. Trzeba przyznać, że pan Sławek pomimo pewnego pijackiego uporu był bardzo grzeczny i ograniczał się wyłącznie do próśb. Sprzedawczyni była jednak nieugięta.
Widząc, że nic nie wskóra, Sławomir podszedł do grzebiącego w ziemniakach Kazimierza (obaj panowie się nie znali) i poprosił go o zakup piwa wciskając w dłoń gotówkę. Całą tę sytuację widzi ekspedientka...

I teraz dylemat Kazimierza: kupić mu, czy nie kupić.

Co Wy byście zrobili na jego miejscu?
alembiki
Awatar użytkownika

Maciej_K
400
Posty: 407
Rejestracja: niedziela, 8 lis 2009, 18:47
Krótko o sobie: Majster
Ulubiony Alkohol: Nalewka aptekarska i polskie krafty
Status Alkoholowy: Konstruktor
Podziękował: 1 raz
Otrzymał podziękowanie: 8 razy
Re: Dylemat sklepowy Kazimierza.

Post autor: Maciej_K »

Serce podpowiada: nie kupuj.
Rozum: a co ci zależy, sam świata nie naprawisz.

Ciężki dylemat, zwłaszcza, gdy chodzi o znajomego. Piętnastolatka kopnąłbym w dupę, aż by się zatoczył, ale dorosłemu facetowi odmawiać? Jeśli ma problem z alkoholem, to nie przez zakazy droga i jedno piwo - a raczej jego brak -nic nie zmieni... Jeśli nie ma - to co szkodzi kupić?

Swoją drogą, to taka hipokryzja państwowa - bo zakaz sprzedaży alkoholu nietrzeźwym jest podparty prawem, zdaje się? W klubach musieliby kończyć sprzedaż alkoholu po dwóch, trzech piwach. W przytoczonym przypadku było chyba coś więcej na rzeczy, niż tylko proste egzekwowanie odgórnego nakazu przez sprzedawczynię - pewnie dobrze znała klienta i chciała mu w ten sposób pomóc.
"Nigdy nie polemizuj z idiotą. On najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona siłą własnych argumentów."
Awatar użytkownika

Autor tematu
Kucyk
1700
Posty: 1704
Rejestracja: wtorek, 7 paź 2008, 15:51
Krótko o sobie: Staram się odbierać świat z lekkim przymrużeniem oka ;)
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Otrzymał podziękowanie: 157 razy
Re: Dylemat sklepowy Kazimierza.

Post autor: Kucyk »

No i ja tak myślałem, ale Kazimierzowi (rozmawialiśmy nawet przed chwilą telefonicznie) nie o tego Sławka - którego de facto nie znał - chodziło.
Tu chodzi o połączenie znajomej sprzedawczyni z jej odmową z prośbą nieznajomego.
Jeśli by to się działo w sklepie gdzie Kazimierz nie zna sprzedawczyni, bądź wszedł nie słysząc dyskusji, to sprawa prosta: pewnie kupi piwko Sławkowi, bo Kazik ma łagodny charakter i lubi ludzi. Ale tutaj widzi z jednej strony gościa, który nie zagraża, ani nie wygraża obsłudze (i jest w stanie w jakim wielokrotnie Kazimierz kupował tu piwo i zdaje sobie sprawę, jak "spragnionym" złotego nektaru można wtedy być), z drugiej czuje spojrzenie na sobie sklepowej...
Awatar użytkownika

Maciej_K
400
Posty: 407
Rejestracja: niedziela, 8 lis 2009, 18:47
Krótko o sobie: Majster
Ulubiony Alkohol: Nalewka aptekarska i polskie krafty
Status Alkoholowy: Konstruktor
Podziękował: 1 raz
Otrzymał podziękowanie: 8 razy
Re: Dylemat sklepowy Kazimierza.

Post autor: Maciej_K »

Jeśli chodzi o sprzedawczynię - to ona swój obowiązek wypełniła. Jeśli miałaby się za to obrazić, to zrobiłbym taki teatrzyk: oddał kasę odmawiając, kupił browarek i dokonał transakcji ze Sławkiem w ustronnym miejscu poza sklepem ;). Wilk syty i owca cała, choć zachodu trochę.
"Nigdy nie polemizuj z idiotą. On najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona siłą własnych argumentów."
Awatar użytkownika

Autor tematu
Kucyk
1700
Posty: 1704
Rejestracja: wtorek, 7 paź 2008, 15:51
Krótko o sobie: Staram się odbierać świat z lekkim przymrużeniem oka ;)
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Otrzymał podziękowanie: 157 razy
Re: Dylemat sklepowy Kazimierza.

Post autor: Kucyk »

Racjonalne podejście, ale zwróćmy uwagę, że Kazimierz miał może dwie sekundy na decyzję i nawalonego gościa przed sobą w sklepiku o powierzchni 20m2. Zatem wszelkie szeptania i porozumiewawcze mrugnięcia, ze względu na bliskość sprzedawczyni i poziom percepcji Sławka, odpadają.
No i jak tu się zachować?
Awatar użytkownika

Lukstir
150
Posty: 157
Rejestracja: niedziela, 7 lis 2010, 01:59
Krótko o sobie: Dziękuje za to że są jeszcze psotnicy, którzy potrafią przekazać wiedzę potomnym. Pozdro dla Adminów i Braci psotniczej :-)
Ulubiony Alkohol: Whisky, Piwo, Bimberek.
Status Alkoholowy: Gorzelnik
Lokalizacja: Irlandia
Otrzymał podziękowanie: 3 razy
Re: Dylemat sklepowy Kazimierza.

Post autor: Lukstir »

Wychodzi na to, że najlepiej byłoby kupić dwa piwka na miejscu Kazimierza, wyjść przed sklep z nieznajomym Sławkiem i strzelić po jednym dębowym.
Zawarta znajomość nie byłaby zła, pan Sławek nie przychodził kupować na krechę, więc nie groziłaby unikaniem siebie nawzajem przy kolejnym spotkaniu.

Ja jednak mam złe doświadczenia z pijanymi klientami. Są zdolni nawet sięgnąć po nóż z lady sklepowej i sterroryzować ekspedientkę. Moja mama miała sklep więc znam takie historie.
Facet który jest alkoholikiem nie myśli nawet penisem. Oni mają jeden cel :pije: Bywają mili dopóki dostają to czego chcą, lub nie mają śmiałości podskoczyć bo zawsze akurat ktoś obcy bądź inny znajomy jest wtedy w sklepie.

Ja nie kupiłbym tego piwa w żadnym wypadku. Postałbym chwilę przy ziemniakach i przeczekał czy aby jakiegoś numeru pan Sławek nie wywinie, a potem grzecznie bym sobie poszedł. Oczywiście Sławek jako pierwszy opuściłby sklep ;)

Jedno jest pewne, gdyby ekspedientka ustąpiła, tzn. sprzedała piwo, ma pozamiatane, szacunek i respekt do Niej, gość wsadziłby sobie w buty.
Psocić każdy może ;-), trochę lepiej lub trochę gorzej... :ok:
Pozdrawiam serdecznie, Lukstir
Awatar użytkownika

PiterPan
5
Posty: 5
Rejestracja: czwartek, 13 sty 2011, 17:38
Re: Dylemat sklepowy Kazimierza.

Post autor: PiterPan »

Pan Kazik powinien grzecznie poprosić pana Sławka by ten udał się do domu wytrzeźwieć.
My Polacy mamy jakąś taką przypadłość narodową, że nawaleni poniewieramy się po publicznych miejscach wzbudzając u ludzi niesmak, obrzydzenie albo drwinę, często będąc namolnymi i wulgarnymi. Dlaczego nie możemy być w tej kwestii jak np. Niemcy.Naród jako taki nieszczególnie godzien przykładu ale w tym aspekcie jak najbardziej. Jeżdżę do Reichu od 20 lat i stwierdzamm z całą stanowczością, że nafciarzyny z nich są okrutne. Chleją więcej od nas. I to zarówno miastowi jak i wsiowi, umysłowi i fizyczni bez wyjątków. Nawet pastorzy. Chleją takie mieszanki, że nawet koza po wypiciu tego by zdechła a im nic, twardy naród. Ale mają jedną wspólną cechę.Nie afiszują się ze swoim opilstwem. Krzyki, śpiewy(pier........ heimaty), rzygi wszystko to nie przekracza progu domu czy knajpy.
Mam znajomego Niemca (niejednego zresztą), który ma 4gwiazdkowy hotel ,restaurację i dyskotekę. W kiblu owej dyskoteki natrafiłem na ustrojstwo zwane rzygownikiem. Wyglądało to trochę jak pisuar tylko wyżej wisiało i miało po bokach rączki (poręcze ze stali ko). Co ciekawe owe rzygowniki były w kiblu zarówno męskim jak i babskim. To tylko świadczy o tym ile i jak ADOLKOWIE żłopią a i tak w życiu nie widziałem pijanego Szwaba na ulicy.Szkop za chwiejny krok w ruchliwym miejscu może wybecalować 50euro mandatu choć raczej POLIZEI zawiezie go grzecznie do domu. Bez konsekwencji. Dlaczego u nas tak nie jest? Może kiedyś. Choć sądzę, że i tak jest lepiej niż 20 lat temu. Myślę, że pan Sławek nie jest bimbrownikiem bo jakby był to towares miałby na chacie i młodej ekspedientki o 5% molestować by nie musiał. Módlmy się zatem o nawrócenie pana Sławka ;) na drogę wiekuistej bimbrowniczej chwały. Pozdrowionka.
veni... vidi... ago !
Awatar użytkownika

Wald
2500
Posty: 2591
Rejestracja: środa, 17 lut 2010, 20:05
Krótko o sobie: Dłubek -mechanik "złota rączka".
Ulubiony Alkohol: do 20%
Status Alkoholowy: Miodosytnik
Podziękował: 21 razy
Otrzymał podziękowanie: 260 razy
Re: Dylemat sklepowy Kazimierza.

Post autor: Wald »

Kucyk pisze:dylemat Kazimierza: kupić mu, czy nie kupić.
A skąd ten dylemat?
Nie kupić. :!:
Kucyk pisze:Co Wy byście zrobili na jego miejscu?
Na jego miejscu? Wspomóc p. Halinkę!
Zasady obowiązują. Na forum także.
Administrator ustalił: gówniany post =kosz!
Ma być po polsku, w temacie i nie po raz en'ty
Czy masz dylemat kasując chłam?
Nie oszczędzaj na specjalne okazje. Dziś jest ta specjalna!
Awatar użytkownika

Maciej_K
400
Posty: 407
Rejestracja: niedziela, 8 lis 2009, 18:47
Krótko o sobie: Majster
Ulubiony Alkohol: Nalewka aptekarska i polskie krafty
Status Alkoholowy: Konstruktor
Podziękował: 1 raz
Otrzymał podziękowanie: 8 razy
Re: Dylemat sklepowy Kazimierza.

Post autor: Maciej_K »

Czy masz dylemat kasując chłam?
Niejednokrotnie, oj... Czasem naprawdę trudno rozsądzić, czy warto dać komuś szansę, czy nie.
"Nigdy nie polemizuj z idiotą. On najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona siłą własnych argumentów."
Awatar użytkownika

Autor tematu
Kucyk
1700
Posty: 1704
Rejestracja: wtorek, 7 paź 2008, 15:51
Krótko o sobie: Staram się odbierać świat z lekkim przymrużeniem oka ;)
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Otrzymał podziękowanie: 157 razy
Re: Dylemat sklepowy Kazimierza.

Post autor: Kucyk »

Hehe, czas opowiedzieć co zrobił Kazimierz, bo właśnie z Nim rozmawiałem.

Sławomir podszedł do Kazika i poprosił o zakup. Podświadomość Kazika zareagowała szybciej niż mózg skończył analizować za i przeciw, zmuszając przyrząd głosowy do wydania serii dźwięków brzmiących mniej więcej tak:
- Panie, idź pan do domu wytrzeźwieć! Nie kupię panu żadnego piwa.
Po czym wyszedł ze sklepu. Sławomir podążył za nim, ale że Kazimierz dość szybko chodzi, nie miał szans go dogonić. Kazik odszedł kilkanaście kroków i nagle przeszła myśl przez jego głowę:
- Czy dobrze postąpiłem? Jak powinienem się zachować?
Myśl powracała i za nic nie mógł się od niej opędzić. Kątem oka zobaczył jak stojącemu na zewnątrz Sławomirowi jakiś inny człowiek wręcza Dębowe...

Kazik wracał smętny do domu. Niby błaha sprawa, ale nie dawała mu spokoju. Wyciągnął telefon i wystukał numer. W słuchawce odezwał się głos. Kazimierz niepewnym głosem zaczął:
- Cześć Kucyk, słuchaj mam do rozwiązania dylemat psychologiczno-socjologiczny...
Awatar użytkownika

Kerry
150
Posty: 154
Rejestracja: czwartek, 25 mar 2010, 13:22
Krótko o sobie: Nie do końca poważnie ;)
Ulubiony Alkohol: Łycha :>
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Silesia Inferior
Otrzymał podziękowanie: 3 razy
Re: Dylemat sklepowy Kazimierza.

Post autor: Kerry »

Ta retrospekcja utwierdziła mnie w przekonaniu, że ten dylemat jest z tych, co zawsze nimi zostają...
Pozdrawiam,
Kerry
omnia mea mecum porto
ODPOWIEDZ

Wróć do „Po Godzinach”