Nie sposób się nie zgodzić.
Ja niestety ostatnie lata drinkowałem mocniej / częściej - i w wakacje już żegnałem się z życiem...
Obecnie badam się, co mi jest. Serce, mózg zbadane, teraz czas na układ pokarmowy. I - głupi - piję dalej (ale staram się to robić mocno ostrożniej).
Zasadniczo trzeba zachować umiar, mi to niestety ciężko przychodzi. Łatwiej (przynajmniej mi) nie pić w ogóle, niż wypić 2 drinki i nie sięgnąć po trzeciego...
Otyłość (przytyłem z 15 po zrzuceniu 18kg), leki na ciśnienie, leki na cholesterol, zero sportu + alko i krótsze życie murowane.
Postanowiłem znowu wziąć się za siebie, bo jeszcze chcę pożyć (obecnie 40+).
W wakacje coś mi się zepsuło - i teraz gdy więcej (i dłużej) popiję, na drugi dzień umieram. Robi mi się słabo, mdli mnie (ale nic nie oddaję), mam zawroty głowy, czasem do tego skacze mi ciśnienie / puls (ostatnio tak miałem po 0,3l 40% alkoholu).
Aż boję się imprezować...
Mam nadzieję, że da się to zdiagnozować i wyleczyć
...
Wiadomo - najlepiej w ogóle nie pić, ale chociaż troszkę przyjemności się człowiekowi należy?

Zdrówka dla Was wszystkich!