Smak ginu a czas macerowania ziół w etanolu.
-
Autor tematu - Posty: 468
- Rejestracja: wtorek, 27 wrz 2011, 11:37
- Krótko o sobie: Spokojny i uczynny ze mnie chłop.
- Ulubiony Alkohol: łiskacz domowy
- Status Alkoholowy: Bimbrownik
- Lokalizacja: Wschodnie Mazowsze
- Podziękował: 12 razy
- Otrzymał podziękowanie: 76 razy
Inspirację do przemyśleń stanowi dla mnie wciąż Chief Gowanus:
https://alkohole-domowe.com/forum/topic23775.html
Pierwotny przepis zaleca niezwykle długą macerację. Dręczyło mnie to, dlatego, w celach naukowych, wypędziłem, od eksperymentu z niderlandzkim specjałem, sporo ginu. Pewnie łącznie około dwudziestu litrów, albo i więcej. Niby już wszystko wiadomo;
Najłagodniejszy = metoda bombajska, czyt. aromatyzacja samych oparów. Im dłużej macerujesz, tym bardziej charakterna gorzała powstanie. Po mojemu sprawdza się to tylko połowicznie. Tzn. po pewnym czasie aromat jałowca zaczyna zanikać. Suszone owoce toną w etanolu, więc olejki eteryczne niby się mocno utleniać nie powinny. Po mojemu jednak się degradują.
Botaniki zalewam zwykle spirytusem rozrobionym do mocy 70%. Wyjątek stanowi oczywiście gin bombajski. Tam bowiem od razu następuje faza gotowania. Używam wówczas czystego spirytusu.
Czy można zaryzykować tezę, że tydzień stanowi wartość optymalną, jeżeli dążymy do uzyskania ginu o maksymalnie wyraźnym smaku? Przedłużanie dojrzewania maceratu, wedle moich dotychczasowych doświadczeń, poskutkuje utratą pewnych nut aromatycznych. Zakładam tu taki sam skład mieszanki ziół, oraz ilość alkoholu.
https://alkohole-domowe.com/forum/topic23775.html
Pierwotny przepis zaleca niezwykle długą macerację. Dręczyło mnie to, dlatego, w celach naukowych, wypędziłem, od eksperymentu z niderlandzkim specjałem, sporo ginu. Pewnie łącznie około dwudziestu litrów, albo i więcej. Niby już wszystko wiadomo;
Najłagodniejszy = metoda bombajska, czyt. aromatyzacja samych oparów. Im dłużej macerujesz, tym bardziej charakterna gorzała powstanie. Po mojemu sprawdza się to tylko połowicznie. Tzn. po pewnym czasie aromat jałowca zaczyna zanikać. Suszone owoce toną w etanolu, więc olejki eteryczne niby się mocno utleniać nie powinny. Po mojemu jednak się degradują.
Botaniki zalewam zwykle spirytusem rozrobionym do mocy 70%. Wyjątek stanowi oczywiście gin bombajski. Tam bowiem od razu następuje faza gotowania. Używam wówczas czystego spirytusu.
Czy można zaryzykować tezę, że tydzień stanowi wartość optymalną, jeżeli dążymy do uzyskania ginu o maksymalnie wyraźnym smaku? Przedłużanie dojrzewania maceratu, wedle moich dotychczasowych doświadczeń, poskutkuje utratą pewnych nut aromatycznych. Zakładam tu taki sam skład mieszanki ziół, oraz ilość alkoholu.
-
- Posty: 2738
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 308 razy
- Otrzymał podziękowanie: 432 razy
- Kontakt:
Re: Smak ginu a czas macerowania ziół w etanolu.
Macerowanie ziół rządzi się swoimi prawami w zależności od rodzaju tych ziół. Jedne potrzebują 2 doby, inne 2 tygodnie, zaś moja ulubiona nalewka ziołowa Benedyktynka to czas maceracji maximum 2 godziny. Po tym czasie nabiera gorzkich nut, sam nie wiem które z siedmiu ziół zawartych w jej składzie daje taki efekt.
Sądzę, że warto nastawić eksperymentalnie kilka butelek o czasie maceracji np. 12 godzin, 1 doba, 3 doby i tydzień. I wówczas porównać efekty smakowe.
Sądzę, że warto nastawić eksperymentalnie kilka butelek o czasie maceracji np. 12 godzin, 1 doba, 3 doby i tydzień. I wówczas porównać efekty smakowe.
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Smak ginu a czas macerowania ziół w etanolu.
Tutaj zgadzam się z Jankiem.
Z ziołami trzeba uważać.
Czas się liczy inaczej.
Ma oddać co należy i oddalić się.
Zioło znaczy.
To ma być aromatyzowany trunek.
Nie zaprawka.
Delikatny, ale dominujący posmak
Nikt przecież nie chce aromatu do ciasta, a trunku pijalnego.
Prawda?
A dzin ma być delikatnie dzinowy, nie ostro jałowcowy.
Z ziołami trzeba uważać.
Czas się liczy inaczej.
Ma oddać co należy i oddalić się.
Zioło znaczy.
To ma być aromatyzowany trunek.
Nie zaprawka.
Delikatny, ale dominujący posmak
Nikt przecież nie chce aromatu do ciasta, a trunku pijalnego.
Prawda?
A dzin ma być delikatnie dzinowy, nie ostro jałowcowy.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 3838
- Rejestracja: czwartek, 20 paź 2016, 20:04
- Krótko o sobie: Degustator z powołania :-)
- Ulubiony Alkohol: DIY
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Lokalizacja: południowa Wielkopolska
- Podziękował: 283 razy
- Otrzymał podziękowanie: 463 razy
Re: Smak ginu a czas macerowania ziół w etanolu.
Mój gin macerowalem spirytusem 45% w czasie 48 godzin. 3 razy w tym czasie podgrzewałem macerat do 40-45 stopni I pozwalałem mu powoli stygnąć. Dzisiaj macerowalbym wten sam sposób tylko 36-40 godzin. Destylacja z odbiorem do butelek litrowych, a ostatnie 3 litry do pół litrowych albo mniejszych. Na szczęście nie połączyłem ostatnich 3 litrów z sercem, bo ostatnie 1,5 litra pachnie skarpetą chodzoną w upale przez 24 godziny w kamaszu wojskowym
Robiłem pierwszy raz gin ślę jestem zadowolony i schodzi jak cholera....
Robiłem pierwszy raz gin ślę jestem zadowolony i schodzi jak cholera....
Pozdrawiam
Darek
Darek
-
Autor tematu - Posty: 468
- Rejestracja: wtorek, 27 wrz 2011, 11:37
- Krótko o sobie: Spokojny i uczynny ze mnie chłop.
- Ulubiony Alkohol: łiskacz domowy
- Status Alkoholowy: Bimbrownik
- Lokalizacja: Wschodnie Mazowsze
- Podziękował: 12 razy
- Otrzymał podziękowanie: 76 razy
Re: Smak ginu a czas macerowania ziół w etanolu.
Nigdy nie podgrzewałem alkoholu, w którym znajdowały się botaniki. Fachowy eksperyment wymagałby przeprowadzenia kilku procesów w warunkach możliwie powtarzalnych. Tzn. ta sama mieszanka ziół, oraz identyczna ilość etanolu. Dodatkowo doświadczenie należałoby przeprowadzić, że tak powiem, w jednym przedsięwzięciu. Tzn. pędzenie ginu niejako seryjne. Załóżmy następujący scenariusz działań:
gin bombajski, maceracja 48 godzin, oraz tygodniowa. Bombajski otrzymałbym aromatyzując czysty spirytus, a macerowane przez redestylację wsadów o mocy 70%. Nie spotkałem się nigdzie z informacją, aby gdzieś wrzucali zielsko do nierozrobionego spirytusu. Pomysł ambitny i kosztowny, lecz wartościowy, jeżeli mówimy o faktycznym zdobywaniu wiedzy. Dam znać, jeśli kiedyś zdołam tą, jakże użyteczną ideę, zrealizować.
gin bombajski, maceracja 48 godzin, oraz tygodniowa. Bombajski otrzymałbym aromatyzując czysty spirytus, a macerowane przez redestylację wsadów o mocy 70%. Nie spotkałem się nigdzie z informacją, aby gdzieś wrzucali zielsko do nierozrobionego spirytusu. Pomysł ambitny i kosztowny, lecz wartościowy, jeżeli mówimy o faktycznym zdobywaniu wiedzy. Dam znać, jeśli kiedyś zdołam tą, jakże użyteczną ideę, zrealizować.
-
- Posty: 632
- Rejestracja: poniedziałek, 19 lip 2021, 02:57
- Podziękował: 182 razy
- Otrzymał podziękowanie: 121 razy
Re: Smak ginu a czas macerowania ziół w etanolu.
Fiflak, może to głupie pytanie, ale ten post zakładam czytałeś https://alkohole-domowe.com/forum/post7 ... lyx#p13756
-
Autor tematu - Posty: 468
- Rejestracja: wtorek, 27 wrz 2011, 11:37
- Krótko o sobie: Spokojny i uczynny ze mnie chłop.
- Ulubiony Alkohol: łiskacz domowy
- Status Alkoholowy: Bimbrownik
- Lokalizacja: Wschodnie Mazowsze
- Podziękował: 12 razy
- Otrzymał podziękowanie: 76 razy
Re: Smak ginu a czas macerowania ziół w etanolu.
Zanim założyłem niniejszy wątek, zgromadziłem tyle wiedzy, ile mogłem. Zarówno teoretycznej, jak i praktycznej. Najpierw lektura treści o ginie jakoś traktujących, w tym m.in, podkreślam cały, podlinkowany w poprzednim poście temat. Później rozpocząłem własne eksperymenty. Gotowałem różne giny. Od bombajskiego poczynając, na długo macerowanych kończąc. Nie rozpocząłem dyskusji z nudów, lecz celem wspólnego poszukiwania metod otrzymywania znakomitej jałowcówki.
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Smak ginu a czas macerowania ziół w etanolu.
Chcesz wspólnie poszukać alternatywnych metod?
Bardzo słusznie.
Często wyważasz otwarte drzwi, wiesz o tym?
Potrafisz zadać pytanie z poziomu 5cio latka, na które dorośli nie znają odpowiedzi.
Dlaczego woda jest mokra?
Co dziecku odpowiedzieć?
To jest autentyk. Co zrobiłem?
Przywaliłem dziecku poduszką, i wrzuciłem do wanny.
Siedź i myśl, dlaczego woda jest mokra, cwaniaczku.
Wracajmy do aromatyzowania.
Jakie metody stosowałeś które nie przyniosły rezultatu, który oczekiwałeś?
Czy twoje oczekiwania nie są zbyt mocne? Tak się zastanawiam.
Gin nie może być bardziej ginowy niż powinien.
Jest to aromatyzowane alko.
Z naciskiem na aromatyzowane.
Nie można przedobrzyć.
To nie zaprawka.
Opisz proszę swoje z tym perypetie.
Zwróć uwagę na to że twoje zmysły są wyostrzone i mogą zbytnio podwyższać twoje zdolności.
Może zwyczajnie chcesz zbyt mocno aromatyzować.
Aromat to jest tylko druga nuta, nadaje styl, ma dominować, ale w delikatny sposób.
Trochę jak basista w zespole Rockowym, albo wiolonczelista w orkiestrze, o altowiolinistach nie wspominam nawet.
Bez drugich skrzypiec solówka brzmi sucho. Sam wiesz.
Nie da się wpierdzielić krzaka jałowca w zwykły bimber.
Wszystko wymaga umiaru.
Bardzo słusznie.
Często wyważasz otwarte drzwi, wiesz o tym?
Potrafisz zadać pytanie z poziomu 5cio latka, na które dorośli nie znają odpowiedzi.
Dlaczego woda jest mokra?
Co dziecku odpowiedzieć?
To jest autentyk. Co zrobiłem?
Przywaliłem dziecku poduszką, i wrzuciłem do wanny.
Siedź i myśl, dlaczego woda jest mokra, cwaniaczku.
Wracajmy do aromatyzowania.
Jakie metody stosowałeś które nie przyniosły rezultatu, który oczekiwałeś?
Czy twoje oczekiwania nie są zbyt mocne? Tak się zastanawiam.
Gin nie może być bardziej ginowy niż powinien.
Jest to aromatyzowane alko.
Z naciskiem na aromatyzowane.
Nie można przedobrzyć.
To nie zaprawka.
Opisz proszę swoje z tym perypetie.
Zwróć uwagę na to że twoje zmysły są wyostrzone i mogą zbytnio podwyższać twoje zdolności.
Może zwyczajnie chcesz zbyt mocno aromatyzować.
Aromat to jest tylko druga nuta, nadaje styl, ma dominować, ale w delikatny sposób.
Trochę jak basista w zespole Rockowym, albo wiolonczelista w orkiestrze, o altowiolinistach nie wspominam nawet.
Bez drugich skrzypiec solówka brzmi sucho. Sam wiesz.
Nie da się wpierdzielić krzaka jałowca w zwykły bimber.
Wszystko wymaga umiaru.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
Autor tematu - Posty: 468
- Rejestracja: wtorek, 27 wrz 2011, 11:37
- Krótko o sobie: Spokojny i uczynny ze mnie chłop.
- Ulubiony Alkohol: łiskacz domowy
- Status Alkoholowy: Bimbrownik
- Lokalizacja: Wschodnie Mazowsze
- Podziękował: 12 razy
- Otrzymał podziękowanie: 76 razy
Re: Smak ginu a czas macerowania ziół w etanolu.
Bracia bimbrownicy wybaczą mi zamilknięcie, lecz zwyczajnie nie miałem o czym napisać.
Przeprowadzałem dalsze eksperymenty i, jak to w nauce bywa, im więcej wiedzy gromadzę, tym więcej pytań mi się nasuwa.
Spróbowałem macerować w czystym spirytusie pszenicznym i takowy nastaw przepędziłem. Wysoki procent jakoś nie zepsuł znacznie smaku, lecz go również nie poprawił.
Wniosek;
Będę macerował metodą stosowaną przeze mnie dotychczas, czyli w mocy nalewkowej. Czyt. spirytus rozrobiony do stężenia około 70%.
Sporządzam giny sposobem hybrydowym. Tzn. zioła trafiają do etanolu, a później do puszki. Takie ginowe dwa w jednym. Tego rodzaju gin różni się od bombajskiego, czyli otrzymywanego bez powstawania maceratu. Opary spirytusu przepuszczone przez botaniki dadzą inny produkt, niż towar poddany, że tak powiem, choćby i krótkiemu, namaczaniu materiału roślinnego. Planuję kolejne eksperymenty. Najbliższy w czerwcu, lub w lipcu.
Ochrzciłem go mianem, Potrójna Jałowcówka.
Zakładany scenariusz wygląda następująco;
Świeżo zmielone botaniki przepędzam z udziałem spirytusu otrzymanego ze słodu pszenicznego.
1. Trunek bombajski.
2. Maceracja dobowa.
3. Namaczanie przez 48 godzin.
Proporcje wagowe botaników do etanolu możliwie identyczne dla wszystkich procesów, natomiast zasyp poszczególnych ziół klasyczny.
https://alkohole-domowe.com/forum/post1 ... ml#p141165
Cytując Zygmunta:
"Jeśli za dominujący w smaku jałowiec podstawimy jako x, to innych składników dajemy:
x = jałowiec
x/2 = kolendra
x/10 = arcydzięgiel, strączyniec, cynamon, lukrecja, migdały, pieprz kubeba, aframon
x/100 = skórki cytrusów, imbir, kardamon, korzeń irysa, gałka m.
Jeżeli używasz x = 20g wtedy x/2 = 10g, x/10 = 2g, x/100 = 0.2g (200mg)"
Dam znać, gdy coś zdołam ugotować. Być może warto np. dać więcej cytrusów wagowo. Czekam oczywiście na przemyślenia Szanownych Kolegów.
Co się tyczy ilości spirytusu, to skłaniam się do proporcji pt. litr spirytusu na 100 gram jałowca. Sporządziłem również lżejszy gin, tj. litr spirytusu na 50 gram zmielonych jagód, przy równoczesnym zmniejszeniu o połowę innych botaników. Dodaję przez wzgląd na dokładność. Napitek wyszedł taki, jakby to trafnie podsumować, zbyt sklepowy. Preferuję bardziej charakterne trunki. Dlatego powrócę do sprawdzonej, wybitnie smakowej receptury.
Zdam relację w niniejszym wątku, gdy przedsięwzięcie sfinalizować zdołam. Tyle rzeczowo mogłem dziś powiedzieć.
Jak widać z powyższego;
Powoli, ale sumiennie oraz nieustępliwie, zdobywam ginowe doświadczenie.
Przeprowadzałem dalsze eksperymenty i, jak to w nauce bywa, im więcej wiedzy gromadzę, tym więcej pytań mi się nasuwa.
Spróbowałem macerować w czystym spirytusie pszenicznym i takowy nastaw przepędziłem. Wysoki procent jakoś nie zepsuł znacznie smaku, lecz go również nie poprawił.
Wniosek;
Będę macerował metodą stosowaną przeze mnie dotychczas, czyli w mocy nalewkowej. Czyt. spirytus rozrobiony do stężenia około 70%.
Sporządzam giny sposobem hybrydowym. Tzn. zioła trafiają do etanolu, a później do puszki. Takie ginowe dwa w jednym. Tego rodzaju gin różni się od bombajskiego, czyli otrzymywanego bez powstawania maceratu. Opary spirytusu przepuszczone przez botaniki dadzą inny produkt, niż towar poddany, że tak powiem, choćby i krótkiemu, namaczaniu materiału roślinnego. Planuję kolejne eksperymenty. Najbliższy w czerwcu, lub w lipcu.
Ochrzciłem go mianem, Potrójna Jałowcówka.
Zakładany scenariusz wygląda następująco;
Świeżo zmielone botaniki przepędzam z udziałem spirytusu otrzymanego ze słodu pszenicznego.
1. Trunek bombajski.
2. Maceracja dobowa.
3. Namaczanie przez 48 godzin.
Proporcje wagowe botaników do etanolu możliwie identyczne dla wszystkich procesów, natomiast zasyp poszczególnych ziół klasyczny.
https://alkohole-domowe.com/forum/post1 ... ml#p141165
Cytując Zygmunta:
"Jeśli za dominujący w smaku jałowiec podstawimy jako x, to innych składników dajemy:
x = jałowiec
x/2 = kolendra
x/10 = arcydzięgiel, strączyniec, cynamon, lukrecja, migdały, pieprz kubeba, aframon
x/100 = skórki cytrusów, imbir, kardamon, korzeń irysa, gałka m.
Jeżeli używasz x = 20g wtedy x/2 = 10g, x/10 = 2g, x/100 = 0.2g (200mg)"
Dam znać, gdy coś zdołam ugotować. Być może warto np. dać więcej cytrusów wagowo. Czekam oczywiście na przemyślenia Szanownych Kolegów.
Co się tyczy ilości spirytusu, to skłaniam się do proporcji pt. litr spirytusu na 100 gram jałowca. Sporządziłem również lżejszy gin, tj. litr spirytusu na 50 gram zmielonych jagód, przy równoczesnym zmniejszeniu o połowę innych botaników. Dodaję przez wzgląd na dokładność. Napitek wyszedł taki, jakby to trafnie podsumować, zbyt sklepowy. Preferuję bardziej charakterne trunki. Dlatego powrócę do sprawdzonej, wybitnie smakowej receptury.
Zdam relację w niniejszym wątku, gdy przedsięwzięcie sfinalizować zdołam. Tyle rzeczowo mogłem dziś powiedzieć.
Jak widać z powyższego;
Powoli, ale sumiennie oraz nieustępliwie, zdobywam ginowe doświadczenie.