Uuuu, kolego. Jeden post, a tyle nieprawdziwych informacji. Lubię ludzi z inżynierskim zacięciem, ale trzeba być bardziej dociekliwym.
michal278 pisze:Rastro okazało się właśnie ze brakuje masy we wszechświecie, a czarne dziury nie są aż tak czarne.
Nie wiemy czy brakuje, czy nie brakuje. Póki co ciemna masa jest potwierdzona obliczeniami matematycznymi, czyli wiemy tyle, że korzystając z AKTUALNEGO stanu wiedzy, galaktyki krążą zbyt szybko, aby posiadając tylko obserwowalną materię były w stanie się utrzymać i nie rozpadać.
Drugiej części zdania nie bardzo rozumiem co autor miał na myśli, a nie będę polemizował sam ze sobą. Proszę o rozwinięcie.
michal278 pisze:
Zadam Ci pytanie:Co potrafi człowiek od czasu kamienia łupanego? Potrafi tylko mierzyć odległość, nawet czas mierzy odległością. I nie dokładnie.
Jeśli uważasz, że wynalezienie komputera, teraz już nawet kwantowego, lot w kosmos, wynalezienie laseru, "zajrzenie" w przeszłość wszechświata, rozbicie atomu, wyjaśnienie wielu fenomenów mikroskali jest chociaż porównywalne do kamienia łupanego, to nie wiem, jak to komentować.
Jak to czas mierzymy odległością? Co miałeś na myśli?
michal278 pisze:
Więc fizyka kwantowa jest mało dokładna.
Tak, mało dokładna. Mniej więcej do 12stego miejsca po przecinku - w zależności co badamy, a samo wyrażenie "fizyka kwantowa jest mało dokładna", to brzmi jak "kotek kuleje, bo ma jedną nóżkę bardziej od drugiej".
Innymi słowy, jeśli weźmiemy średnią odległość od Słońca ~150 000 000 km i przyjmiemy dokładność do 12stego miejsca po przecinku, to przy tej odległości pomyłka wynosi ~ długość p_enisa. Doprawdy - beznadziejna dokładność.
Możemy dalej dyskutować na temat tego, czemu tylko do 12stego miejsca po przecinku, ale radzę od razu poszukać odpowiedzi na pytanie "Dlaczego taka dokładność"? Odpowiedź może zdziwić.
michal278 pisze:
I właśnie Einstein uważał klasyczną fizykę jako marmur, a kwantową jako drewno. I dlatego uważał Pan Bóg nie gra w kości.
A kto mu odpowiedział, że "Nie mów Bogu, co ma robić"? No właśnie, nie byle kto - inny noblista.
Na koniec okazało się, że Einstein w tej kwestii się mylił i wbrew sobie, miał bardzo duży wpływ na powstanie mechaniki kwantowej. Mało tego - dziś okazuje się, że niemal na pewno nie odkryjemy tajemnic czarnych dziur bez połączenia mechaniki kwantowej oraz ogólnej teorii względności. Mamy zbyt dużo masy w zbyt małej skali.
michal278 pisze:
A wzór E=mc2 nie ma nic wspólnego z bombą atomową.
Jak nie ma? Toż przecież od niego właśnie wszystko się zaczęło! Gdyby nie myśl, że znaczny wzrost energii kinetycznej jest pomijalnie mały przy ogólnej energii ciała ( swoją drogą E=mc^2 jest wzorem niepoprawnym, bo powinno być "E_0", a nie "E" ), nie powstałaby idea, która zapoczątkowała badania nad rozpadem jąder atomu ( bomba atomowa ), a potem nad ich łączeniem ( bomba termojądrowa )!
Toż to właśnie jest clou całej bomby atomowej/termojądrowej!
EDIT - ucięło mi posta.
michal278 pisze:
Nobla dostał za unifikację kilku sił i pracował aż do śmierci by w swoją teorie wrzucić też fizykę kwantową.
Nie, nobla dostał za odkrycie efektu fotoelektrycznego i tym samym zrozumienie, że światło nie jest falą. Światło jest falą i JEDNOCZEŚNIE jest cząstką. I tak oto doszliśmy do momentu, w którym to właśnie odkrycie to kamień milowy dla mechaniki kwantowej. Okazuje się, że każda cząstka jest cząstką i jednocześnie jest falą. My też! Wszystkie atomy naszego ciała, składowe atomów.
Po czasie okazało się, że nie tylko bozony są falą. Wyobraźcie sobie szok naukowców, gdy odkryli, że cząstki też tworzą prążki interferencyjne! Mało tego - wyobraźcie sobie ich zdziwienie, gdy okazało się, że elektrony ( również inne cząstki, ale z uwagi na fakt, że długość fali zależy od masy cząstki, elektrony są łatwo obserwowalne ) tworzą fale interferencyjne same ze sobą:
Doody pisze:Cóż słynny wzór E=mc2 to nic innego jak modyfikacja o wiele starszego wzoru na energię kinetyczną E=mv2, gdzie m to masa a v prędkość. Einstein zmodyfikował go jedynie podstawiając za prędkość ogólną, prędkość światła w próżni. c = ~300 000 km/s. Ponieważ wg niego c to największa z możliwych prędkości we wszechświecie, nawet mała masa rozpędzona do tej prędkości osiąga nieskończona energię. Lub odwrotnie gdy do jakiejś określonej masy pędzącej z prędkością światłą dołożymy jeszcze energii, jej prędkość zwiększyć się nie może, więc masa jej rośnie. To skomplikowane ale da się ogarnąć
\
Nie, nie, nie! To był zupełnie inny namysł. Inna myśl przewodnia!
nic innego jak modyfikacja
To w ogóle nie jest modyfikacja!
Einstein zmodyfikował go jedynie podstawiając za prędkość ogólną, prędkość światła w próżni. c = ~300 000 km/s.
Nie! Einstain przeprowadził dowód myślowy na temat tego, co by się działo, gdyby poruszał się z prędkością światła plus połączył to z innym dowodem myślowym ( który każdy z nas jest w stanie sobie wyobrazić ) "jak mógłbym odróżnić grawitację od windy, która cały czas przyśpiesza równo z g i jedzie w górę? Sam opowiadał, że moment w którym odkrył, że spadanie swobodne ciała jest tożsame z brakiem grawitacji, był jednym z jego najwspanialszych dni w całym życiu.
Ponieważ wg niego
Nie wg niego, bo to jest nauka ścisła, a nie filozofia.
nawet mała masa rozpędzona do tej prędkości osiąga nieskończona energię.
Źle. Nie da się rozpędzić żadnej masy do prędkości światła, ponieważ należałoby użyć do tego celu nieskończonej energii.
Lub odwrotnie gdy do jakiejś określonej masy pędzącej z prędkością światłą
Źle. Nie da się dzielić przez zero!
jej prędkość zwiększyć się nie może, więc masa jej rośnie
Siadaj doody, pała. Zapamiętaj - masa zawsze jest constans. Chyba, że utniesz sobie rękę. Nie ma czegoś takiego, że jak rośnie prędkość ciała, to rośnie jego masa! Absolutnie nie. Rośnie jego energia. Masa zawsze jest równa masie! Koniec kropka.
To skomplikowane ale da się ogarnąć
Tak, a powstało zbyt dużo mitów. Masz czas? Polecam wykład genialnego fizyka:
https://www.youtube.com/watch?v=_VDAy9zyvZ0