Witam. Rzucam temat do dyskusji, chcąc wsłuchać się w rady bardziej doświadczonych w destylacji.
Nastaw owocowy, szczególnie gdy nie można wycisnąć soku (mały sokownik lub brak) najczęściej ma żałośnie małe BLG. W moim przypadku robię tak: pokrojone owoce do beczki (przynajmniej połowa), zalewanie wrzątkiem, wiertarka z mieszadłem, dopełnienie do 3/4 beczki wodą, pektoenzym i bayanusy - BLG 7.
Ale teraz właściwa cześć tematu: zastanawiam się po co dodawać na tym etapie cukier? W przypadku owoców przeprowadzamy proces destylacji, a nie rektyfikacji. Czyli "burok", który dodajemy jest poddany destylacji, przez co nie możemy usunąć do końca jego smaku i zapachu.
I tu pytanie: a może lepiej pozostawić nastaw owocowy bez cukru, a dodawać efekt REKTYFIKOWANEJ wcześniej cukrówki do nastawu (oczywiście kiedy skończy fermentować) przed pierwszą destylacją? Czyli: po skończonej fermentacji i odciśnięciu owoców (lub nie, w przypadku grzania w kotle z płaszczem), dolewamy 2,5 krotnie rektyfikowaną cukrówką i całość poddajemy dwukrotnej DESTYLACJI.
Na pewno nieekonomiczne, ale zależy mi na smaku. Co sądzicie o tym pomyśle?