Zepsuta nalewka orzechowa
-
Autor tematu - Posty: 13
- Rejestracja: sobota, 9 cze 2018, 00:45
Dzień dobry,
chciałbym zapytać o poradę w kwestii feralnej partii „nalewki” z orzecha włoskiego. Na wstępie powiem, że 3 i 4 lata temu nie miałem tego problemu. Zebrałem orzechy, dokładnie nie pamiętam kiedy, ale jakoś czerwiec-lipiec. Były częściowo zdrewniałe, ale dały się jakoś pokroić, nawet te najtwardsze. Zalałem je wódką i już po niedługim czasie napój był degustowany : ) Oba sezony wypadły podobnie: nalewka szybko zbrązowiała i z odpowiednią zakąską dawała się z powodzeniem pić w sporych ilościach. Natomiast dwa lata temu wyszło trochę inaczej. Orzechy zebrałem, wydaje mi się, za wcześnie, bo były tak miękkie, że niektóre kroiłem jak ogórki w plastry. Nalewka do dziś jest półprzeźroczysta, kolor przeważa zielony, choć teraz już bardziej brązowy jest. Pić się nie da, jest niemożebnnie ostra i nawet najmniejsza ilość powoduje podrażnienie gardła i dalej jest tylko gorzej. Udało mi się dwa razy zdegustoeać mikroskopijne ilości i poddałem się. Pytanie: można to jakoś uratować? Po dwóch latach niewiele się zmieniło. A mam tego sporo, niestety…
chciałbym zapytać o poradę w kwestii feralnej partii „nalewki” z orzecha włoskiego. Na wstępie powiem, że 3 i 4 lata temu nie miałem tego problemu. Zebrałem orzechy, dokładnie nie pamiętam kiedy, ale jakoś czerwiec-lipiec. Były częściowo zdrewniałe, ale dały się jakoś pokroić, nawet te najtwardsze. Zalałem je wódką i już po niedługim czasie napój był degustowany : ) Oba sezony wypadły podobnie: nalewka szybko zbrązowiała i z odpowiednią zakąską dawała się z powodzeniem pić w sporych ilościach. Natomiast dwa lata temu wyszło trochę inaczej. Orzechy zebrałem, wydaje mi się, za wcześnie, bo były tak miękkie, że niektóre kroiłem jak ogórki w plastry. Nalewka do dziś jest półprzeźroczysta, kolor przeważa zielony, choć teraz już bardziej brązowy jest. Pić się nie da, jest niemożebnnie ostra i nawet najmniejsza ilość powoduje podrażnienie gardła i dalej jest tylko gorzej. Udało mi się dwa razy zdegustoeać mikroskopijne ilości i poddałem się. Pytanie: można to jakoś uratować? Po dwóch latach niewiele się zmieniło. A mam tego sporo, niestety…
-
- Posty: 2896
- Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
- Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
- Podziękował: 159 razy
- Otrzymał podziękowanie: 298 razy
Re: Zepsuta nalewka orzechowa
W ubiegłym roku zrobiłem nalew na zbyt dojrzałych orzechach - twarde białe ziarno i łupina też Łupałem je sekatorem do gałęzi. I po prawie roku nalew nie jest tak ciemny i gęstawy jak ze zbieranych w zalecanym stadium. Jak smakuje nie wiem jeszcze.
Być może mniej dojrzałe więcej mają goryczy i więcej jej oddają.
U mnie jeszcze woda wypływa z orzechów.
Być może mniej dojrzałe więcej mają goryczy i więcej jej oddają.
U mnie jeszcze woda wypływa z orzechów.
Pozdrawiam,
Waldek
Waldek
-
- Posty: 1259
- Rejestracja: niedziela, 29 wrz 2013, 11:17
- Podziękował: 29 razy
- Otrzymał podziękowanie: 240 razy
Re: Zepsuta nalewka orzechowa
Piter, nie piszesz jak robiłeś tę nalewkę. Ja zawsze używam orzechów właśnie z "tych okolic" czerwca. I zwykle "mieszam" 2l pokrojonych orzechów z 2l 70% spirytusu. Póżniej rozcieńczam miodem i wodą (zależy jaką chcę słodką) do 20-30%. Bez miodu wykrzywia paszczę, ale taka ma być. Taką też zostawiam w małej ilości na okoliczność problemów z żołądkiem. A przy okazji, na orzechach w okolicy Krakowa owoce mają już konsystencję galaretki w środku. Jak pisał Leszek nie raz: idealny rok na orzechówkę
-
Autor tematu - Posty: 13
- Rejestracja: sobota, 9 cze 2018, 00:45
Re: Zepsuta nalewka orzechowa
Ja robię to w ten sposób, że zalewam całość wódką 1 do 1 (żytnia). Poprzednie były brązowe, gorzkie, ale fajne w smaku. Piłem różne rzeczy, to nie o alkohol chodzi. Pali tak, że ślinotok po dosłownie paru kroplach trwał z godzinę. Do tego inne sensacje też. Mam wrażenie, że to jest trujące? A jak kroiłem przed zalaniem, to miałem dłonie lekko poparzone Zalane są bezpośrednio w butelkach 0,7, większość po ginie, zielonych. W sumie ok. 10 takich butelek + "Dama" 5L. Wszystko zalane do ok. 2/3–3/4 objętości.
Nigdy nie dodawałem cukru, piło się dobrze. Tutaj orzechy były po prostu bardzo młode, taka różnica. Raz jeszcze: zalane dokładnie 2 lata temu.
Nigdy nie dodawałem cukru, piło się dobrze. Tutaj orzechy były po prostu bardzo młode, taka różnica. Raz jeszcze: zalane dokładnie 2 lata temu.
-
- Posty: 2896
- Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
- Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
- Podziękował: 159 razy
- Otrzymał podziękowanie: 298 razy
-
Autor tematu - Posty: 13
- Rejestracja: sobota, 9 cze 2018, 00:45
-
- Posty: 2896
- Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
- Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
- Podziękował: 159 razy
- Otrzymał podziękowanie: 298 razy
-
Autor tematu - Posty: 13
- Rejestracja: sobota, 9 cze 2018, 00:45
Re: Zepsuta nalewka orzechowa
Już nie chodzi o doznania, tego teraz po prostu nie da się pić.
Będę próbować to po prostu posłodzić, nic innego nie przychodzi mi do głowy na ten moment.
Zakładam jednak, że to żart Chociażby i dlatego, że poprzednie edycje wyszły super (jak dla mnie).wawaldek11 pisze:Piter____K pisze:Wódka Żytnia, sklepowa : ]
I to może być przyczyna
Już nie chodzi o doznania, tego teraz po prostu nie da się pić.
Będę próbować to po prostu posłodzić, nic innego nie przychodzi mi do głowy na ten moment.
-
- Posty: 2896
- Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
- Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
- Podziękował: 159 razy
- Otrzymał podziękowanie: 298 razy
-
- Posty: 723
- Rejestracja: wtorek, 5 wrz 2017, 08:23
- Podziękował: 15 razy
- Otrzymał podziękowanie: 107 razy
Re: Zepsuta nalewka orzechowa
Orzecówkę robię pewnie ponad 30 lat. Zawsze zalewam orzechy nadwa palce powyżej ich poziomu w słoju. Stoi około roku. Potem zawsze dosładzam (miodem, karmelem, cukrem) i ewentualnie dodaję zaprawki korzennej. Za każdym razem jest to ekstrakt do rozcieńczania z wódką. W zależności od roku (rodzaju orzechów, ich dojrzałości, ilości...) jest to od 1:2 do 1:5. Sam koncentrat jest dla mnie niepijalny.
-
- Posty: 2896
- Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
- Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
- Podziękował: 159 razy
- Otrzymał podziękowanie: 298 razy
Re: Zepsuta nalewka orzechowa
Stadium dojrzałości orzechów ma na pewno wpływ na końcowy smak trunku. I chyba pogoda w okresie kształtowania się orzechów też ma znaczenie. Robiłem można powiedzieć, że powtarzalne, a smaki były różne. W tym roku kupiłem miękkie, nawet za miękkie, częściowo z płynnym jądrem i kroiłem je sekatorem jednoręcznym. A jak są twarde, to w ruch idzie sekator dwuręczny do grubszych gałęzi. Bo spod noża, tasaka czy siekierki wyskakują
Pozdrawiam,
Waldek
Waldek
-
- Posty: 308
- Rejestracja: poniedziałek, 7 gru 2015, 21:14
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Podziękował: 41 razy
- Otrzymał podziękowanie: 75 razy
- Kontakt:
Re: Zepsuta nalewka orzechowa
Też miałem ten problem, co autor. Nalewka nie chciała zbrązowieć i przewracała flaki na zewnątrz, jakbym gryzł zielonego orzecha. Nie była to wina orzechów bo z tego samego zbioru zalane słabszym alkoholem i większą ilością płynu, nawet bez cukru szybko zrobiły się normalną nalewką. Te niepijalne napowietrzyłem i wyjąłem z szafy. Stało na parapecie w przezroczystym szkle ze 3 tygodnie. Zadziałało!!! Zmienił się kolor i zaczęła znikać ta piekielne gorycz. Po pół roku to już się dało spróbować, teraz po roku jest ok. Żona marudzi, że za słodkie i piernik.
A z ciebie niezły konserwator - dwuletnia nalewka jak świeżo zalana
A z ciebie niezły konserwator - dwuletnia nalewka jak świeżo zalana
KALKULATOR NALEWKOWY : https://nalewkidomowe.com
Re: Zepsuta nalewka orzechowa
Cześć. Mam dokładnie taki sam objaw. Orzechówka pali gardło jakbym połknął siarkę. Ale myślę, że tak właśnie powinno być! Gdzieś zasłyszałem informację, że taka nalewka ma właściwości przeciwpasożytnicze. Nalewka po utlenieniu/nasłonecznieniu podobno traci te właściwości.
Czy ktoś mógłby potwierdzić tą informację?
Aby uzyskać taką nalewkę należy w pojemniku z nastawą zostawić jak najmniej powietrza, nie otwierać takiej nalewki. Przy zlewaniu należy szybko rozlać do małych pojemników i w tych pojemnikach także zostawić jak najmniej powietrza. Małe pojemniki są po to aby "degustując" specyfik nie napowietrzać pozostałej nalewki.
Czy ktoś mógłby potwierdzić tą informację?
Aby uzyskać taką nalewkę należy w pojemniku z nastawą zostawić jak najmniej powietrza, nie otwierać takiej nalewki. Przy zlewaniu należy szybko rozlać do małych pojemników i w tych pojemnikach także zostawić jak najmniej powietrza. Małe pojemniki są po to aby "degustując" specyfik nie napowietrzać pozostałej nalewki.
-
- Posty: 29
- Rejestracja: poniedziałek, 21 gru 2015, 23:29
- Ulubiony Alkohol: Piwo musi być! :)
- Lokalizacja: Czeladź
- Podziękował: 2 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: Zepsuta nalewka orzechowa
Możliwe. Miałem kiedyś podobny problem z orzechem i prawdopodobnie przez częste przelewanie/filtrowanie nalewka zamieniła się w pijalną oraz z półprzezroczystej i zielonkawej w ciemnobrązową. Robiłem to przez lejek i filtr do kawy na parapecie więc był dostęp powietrza i słońca Ale do tej pory nie wiem co tak na prawdę zadziałało na poprawę
-
- Posty: 1051
- Rejestracja: środa, 15 kwie 2020, 19:53
- Podziękował: 31 razy
- Otrzymał podziękowanie: 139 razy
Re: Zepsuta nalewka orzechowa
Prawdopodobnie czas. Orzechówka potrzebuje go niemal tyle, co zbożowe destylaty. W pierwszym roku jest niepijalna. Po 5 latach wychodzą z niej wyraźnie orzechy.
Domowe gorzelnictwo, jako najwyższa forma oporu przeciw fiskalnemu uciskowi władzy, staje się dziś patriotycznym obowiązkiem.
-
- Posty: 1051
- Rejestracja: środa, 15 kwie 2020, 19:53
- Podziękował: 31 razy
- Otrzymał podziękowanie: 139 razy
Re: Zepsuta nalewka orzechowa
No wiesz... Jeden lubi bułki, drugi młynarza córki . Problem w tym, że młoda smakuje "czymś gorzkawo-zielonym", a dopiero po długim czasie pojawia się orzech. Odkąd go poczułem w zapomnianej gdzieś w tyle szafy kilkuletniej butelce - na młodą nawet nie patrzę.
Domowe gorzelnictwo, jako najwyższa forma oporu przeciw fiskalnemu uciskowi władzy, staje się dziś patriotycznym obowiązkiem.
-
- Posty: 630
- Rejestracja: poniedziałek, 19 lip 2021, 02:57
- Podziękował: 181 razy
- Otrzymał podziękowanie: 119 razy
Re: Zepsuta nalewka orzechowa
Mam podobne obserwacje. Orzechówki rodziców, z lat 2017-20 są pyszne. Moje dwu-trzyletnie zaledwie dobre. Mowa o zalanych orzechach, potem dosłodzonych.
Orzechówka zrobiona wg Cieślaka, jeszcze pół roku temu( zrobiona półtora roku temu) po otwarciu butelki uderzała w nozdrza farbą ftalową. Żona woli te starsze, w których mnie jeszcze nie udało się doszukać smaku orzecha. Smak jest dla mnie swoisty, odpowiada mi. Zmiennych jest sporo, od etapu zbierania orzechów, poprzez moc płynu, którym zalewamy po tego płynu jakość. Od czasu, gdy przeczytałem przetłumaczony przez lesgo przepis na modeńskie nocino, przymierzam się do zrobienia. W tym roku nie wyszło. Króliczka gonimy dalej.
Orzechówka zrobiona wg Cieślaka, jeszcze pół roku temu( zrobiona półtora roku temu) po otwarciu butelki uderzała w nozdrza farbą ftalową. Żona woli te starsze, w których mnie jeszcze nie udało się doszukać smaku orzecha. Smak jest dla mnie swoisty, odpowiada mi. Zmiennych jest sporo, od etapu zbierania orzechów, poprzez moc płynu, którym zalewamy po tego płynu jakość. Od czasu, gdy przeczytałem przetłumaczony przez lesgo przepis na modeńskie nocino, przymierzam się do zrobienia. W tym roku nie wyszło. Króliczka gonimy dalej.