Zlewanie miodu trójniaka
Witam,
Nastawiłem swój pierwszy trójniak jesienią. Jak na razie idzie wszystko dobrze, już dawno sie uspokoił, raz już zlewałem znad osadu.
niemniej przyniosło mi to bardzo dużo trudu. Wczoraj próbowałem zlać ponownie, bo bardzo ładnie wyklarował. Zaciagnałem przez wężyk poleciało kilka kropel a to co cofnęło kompletnie zmąciło całą resztę, robota na marne. Jakie macie rady odnośnie zlewania? mam dość krótki wężyk który jest pewnie problemem, ale i z długim przy pirwszym zlewaniu nie było łatwo co chwila musiałem zaciągać i przy każdym razem oczywiście łyk upijałem. Jak zrobić to najlepiej? Wiem tylko tyle, że puste naczynie, do którego chcę zlać powinno stać niżej niż to pełne. Słyszałem, że są specjalne pompki do zlewania, ktoś może korzystał i mógłby się wypowiedzieć?
Mam nadzieję, że nie było podobnych wątków, ja przynajmniej się nie natknąłem.
z fartem
Nastawiłem swój pierwszy trójniak jesienią. Jak na razie idzie wszystko dobrze, już dawno sie uspokoił, raz już zlewałem znad osadu.
niemniej przyniosło mi to bardzo dużo trudu. Wczoraj próbowałem zlać ponownie, bo bardzo ładnie wyklarował. Zaciagnałem przez wężyk poleciało kilka kropel a to co cofnęło kompletnie zmąciło całą resztę, robota na marne. Jakie macie rady odnośnie zlewania? mam dość krótki wężyk który jest pewnie problemem, ale i z długim przy pirwszym zlewaniu nie było łatwo co chwila musiałem zaciągać i przy każdym razem oczywiście łyk upijałem. Jak zrobić to najlepiej? Wiem tylko tyle, że puste naczynie, do którego chcę zlać powinno stać niżej niż to pełne. Słyszałem, że są specjalne pompki do zlewania, ktoś może korzystał i mógłby się wypowiedzieć?
Mam nadzieję, że nie było podobnych wątków, ja przynajmniej się nie natknąłem.
z fartem
-
- Posty: 295
- Rejestracja: niedziela, 18 paź 2009, 12:48
- Lokalizacja: Świętokrzyskie
- Podziękował: 18 razy
- Otrzymał podziękowanie: 34 razy
Re: Zlewanie
Do "precyzyjnego" zlewania (lewarowania) polecam cienki wężyk np. od kroplówki, trzeba się tylko uśmiechnąć do znajomej pielęgniarki. Leci bardzo wolno (to hobby dla cierpliwych), ale praktycznie nie zaburza osadu znad dna.
P.S. Im mniejsza różnica poziomów cieczy w naczyniach tym prędkość lewarowania mniejsza.
P.S. Im mniejsza różnica poziomów cieczy w naczyniach tym prędkość lewarowania mniejsza.
-
- Posty: 2914
- Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
- Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
- Podziękował: 159 razy
- Otrzymał podziękowanie: 298 razy
Re: Zlewanie
Poszedłem za radą i użyłem wężyka od kroplówki. Właściwie to 2 na raz. To raczej technika na ostatni centymetr czy dwa nad osadem. Idzie tak wolno, że zlanie około 26 litrów zajęło mi kilka godzin... ale przynajmniej nie było juz problemów z zaciąganiem i cofaniem. Myślę, że jak znajde wężyk o idealnej średnicy to wszytsko będzie ok. Pamiętam, że mój ojciec dawno temu do zlewania wina używał wężyka ze skakanki. Ja zamówiłem z całym innym sprzętem z maliowego nosa i szczerze odradzam ich wężyki. Mają bardzo cienkie ścianki i leżąc w kartonie przez jakis czas nieużywany bardzo się pogiął i posklejał. Jak znajde idealny to już nie powinno być problemów. Dzięki za wypowiedzi.
Pytanko dodatkowe:
Czy pozostały osad też przelewacie w jakiś sposób żeby odzyskać część płynu? najpierw gaza potem filtr od kawy? czy szkoda zachodu?
Pytanko dodatkowe:
Czy pozostały osad też przelewacie w jakiś sposób żeby odzyskać część płynu? najpierw gaza potem filtr od kawy? czy szkoda zachodu?
-
- Posty: 2914
- Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
- Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
- Podziękował: 159 razy
- Otrzymał podziękowanie: 298 razy
Re: Zlewanie miodu trójniaka
Miodowe końcówki filtruję przez filtr do kawy i czasem jeszcze grawitacyjnie. Ale to do szybkiego spożycia
Funkcjonalność wężyków silikonowych zależy od grubości ścianek. A to przekłada się na cenę niestety. Wg mnie minimum, to 2 mm, a komfort 3. Oczywiście przy Ø powyżej 10mm. W końcówkę wężyka wkładam kawałek - 10 cm - rurki KO - małe zwężenie nie spowalnia przepływu, a trochę zabezpiecza przy wolnym przepływie przed zapowietrzeniem układu. Dodatkowo obciąża końcówkę, która nie "wylata" z niższego naczynia.
Funkcjonalność wężyków silikonowych zależy od grubości ścianek. A to przekłada się na cenę niestety. Wg mnie minimum, to 2 mm, a komfort 3. Oczywiście przy Ø powyżej 10mm. W końcówkę wężyka wkładam kawałek - 10 cm - rurki KO - małe zwężenie nie spowalnia przepływu, a trochę zabezpiecza przy wolnym przepływie przed zapowietrzeniem układu. Dodatkowo obciąża końcówkę, która nie "wylata" z niższego naczynia.
Pozdrawiam,
Waldek
Waldek
Re: Zlewanie miodu trójniaka
Posklejany i pogięty wężyk polecam przelać wrzątkiem i rozprostować przed ściąganiem. Nie wiem czemu nie wpadłem na to wcześniej haha, może komuś się przyda
Dzięki Waldek
Próbowałem filtrować tak końcówki przez filtr od kawy i u mnie to nie działa. O ile przy nalewkach filtry od kawy sprawdzają się fajnie, choć muszę je często zmieniać, bo się zapychają, o tyle miodek mój ma osad tak drobny, że filtr od kawy nie łapie i leci błoto. Niestety przez te zlewki z osadami odpadło mi już kilka litrów mioduwawaldek11 pisze:Miodowe końcówki filtruję przez filtr do kawy i czasem jeszcze grawitacyjnie. Ale to do szybkiego spożycia
Trafiłem w markecie wężyk ze szklaną rurką z dziurką na końcu i sprawdza się świetnie. Obciąża, dobra średnica, ładnie leci.wawaldek11 pisze:Dodatkowo obciąża końcówkę, która nie "wylata" z niższego naczynia.
Posklejany i pogięty wężyk polecam przelać wrzątkiem i rozprostować przed ściąganiem. Nie wiem czemu nie wpadłem na to wcześniej haha, może komuś się przyda
Dzięki Waldek
-
- Posty: 2914
- Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
- Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
- Podziękował: 159 razy
- Otrzymał podziękowanie: 298 razy
Re: Zlewanie miodu trójniaka
Naprawdę wylałeś kilka litrów boskiego trunku?
Zostaw w wysokim naczyniu na kilka miesięcy i osad powinien opaść na dno. Delikatnie ściągasz i degustujesz.
Spróbuj dać kroplę czy dwie pektoenzymu - przy nalewkach działa, nie pamiętam jak było z miodami
Albo spożywaj mętny miód w ciemności
Zostaw w wysokim naczyniu na kilka miesięcy i osad powinien opaść na dno. Delikatnie ściągasz i degustujesz.
Spróbuj dać kroplę czy dwie pektoenzymu - przy nalewkach działa, nie pamiętam jak było z miodami
Albo spożywaj mętny miód w ciemności
Pozdrawiam,
Waldek
Waldek
-
- Posty: 1261
- Rejestracja: niedziela, 29 wrz 2013, 11:17
- Podziękował: 29 razy
- Otrzymał podziękowanie: 240 razy
Re: Zlewanie miodu trójniaka
Można schłodzić (na kilka tygodni 2-3°C) a następnie przenieść do ciepłego pomieszczenia (25°C - góra mebli kuchennych). Tak wyklarował się u mnie. Podobnie klarowałem nalewkę z kwiatu czarnego bzu. Zmiana temperatury jest kluczowa. Najpierw wytrącasz osad z roztworu niską temperaturą, później musisz ją podnieść, żeby rozrzedzić ciecz i pozwolić mu opaść.
Kilka litrów straty... JP... Płakałem jak musiałem 300ml wylać. Pewnie gdybym był cierpliwszy i dał mu trochę czasu wylałbym 50...
Kilka litrów straty... JP... Płakałem jak musiałem 300ml wylać. Pewnie gdybym był cierpliwszy i dał mu trochę czasu wylałbym 50...