Jestem Paweł. Piszę i czytam z miejsca, gdzie ostatnio internety zawracają - czyli z podlasia. Zajmuję się generalnie wszystkim po trochu. Naprawiam różności, odnawiam różności, łowię ryby, zbieram grzyby, remontuję domek na wsi i tak dalej i tak dalej. Z racji tego, że w koło rzeczonego domku na wsi jest sporo owocowych drzew i krzewów a dalej lasy z jeszcze większą ilością runa leśnego - postanowiłem, a właściwie postanowiliśmy - razem z małżonką, skorzystać z darów Natury i popełniać nie tylko dżemy, soki, powidła czy susze, ale również różne trunki.
Zaczęło się od cydrów - szkoda mi się zrobiło kilku taczek jabłek odmiany nieznanej, wywiezionych na kompost. Kolejne taczki opadających, tudzież zrywanych jabłek przerabiamy na cydry. Dalej popełniliśmy cydr mieszany - jabłka odmiany NN plus zielone, ale już słodkie gruszki klapsy. Wyszło tego około 20l. Kolejne na tapecie białe, śmieszne śliwki - ni to białośliwa, ni to renkloda, ni to gigantyczna mirabelka.... wino już bulgoce... w kolejce jeszcze węgierka, rokitnik, winogrona ciemne, może borówka leśna o ile jeszcze jest i sarenki jej nie zszamały...
I tak to wiejskie specjały z miejsca zapomnianego przez ludzi i Boga zajmują kolejne miejsca w piwniczce.
Między innymi z tego też powodu jestem tutaj i czytam, czytam, czytam i pochłaniam wiedzę. Prawdopodobnie, przynajmniej na razie będę mało pisał, więcej czytał. Ale tak czy inaczej kłaniam się nisko i pozdrawiam Was serdecznie...
P.
