Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Produkcja koniaku, brandy, śliwowicy, kalwadosu i innych nektarów które można uzyskać z owoców.
Awatar użytkownika

Autor tematu
Winiarek5
200
Posty: 222
Rejestracja: czwartek, 12 mar 2009, 00:43
Otrzymał podziękowanie: 15 razy

Post autor: Winiarek5 »

Kucyk pisze:...czy niszczenie śliw samą wiertarka jest wystarczające do przeistoczenia ich w homogenizowaną pulpę?
;)
Niszczenie śliw samą wiertarką jest możliwe ale może okazać się bardzo żmudne a nawet całkowicie wyczerpujące - trauma i wstręt do wiertarki i śliwek, po takim zajęciu, może pozostać na całe życie.
W dodatku należy postarać się o całkowicie szrotową wiertarkę, nawet z obciętym kablem zasilającym bo sprawnej to trochę szkoda.
Ja masakrowałem śliwki wiertarką z założonym mieszadłem do zapraw i klejów.
Mieszadło naostrzyłem; mam nadzieję, że to naostrzenie będzie widać na zdjęciu.
Po naostrzeniu masakra śliwek przebiegała bardzo sprawnie i dokładnie: całe śliwki wsypywałem do beczek, wciskałem mieszadło i uruchamiałem wiertarkę.
Wiertarka powinna być z tych o dużej mocy, bo że miała co robić to poczułem po gorącej obudowie wiertarki, która momentami nawet parzyła.

Pozdrawiam

Winiarek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
alembiki

dmatys
50
Posty: 88
Rejestracja: niedziela, 13 wrz 2009, 19:43
Re: Śliwowica 2009

Post autor: dmatys »

Gratuluję "skali" produkcji :P
U mnie było trochę mniej - a śliwki przed wrzuceniem do beczki gniotłem normalnie w ręce - fakt na drugi dzień bolały - ale cóż to!
Do niwelacji całkowitej użyłem trochę innego mieszadła (mniej ma łopatek) - i bardzo ładnie to rozbełtało całą pulpę. Co do wiertarki to fakt muszą być mocne - nie polecam "biedronkowych" bo po 2 beczkach 60l - zaczyna ją być czuć :hahaha:

adam1801
20
Posty: 24
Rejestracja: niedziela, 20 wrz 2009, 16:33
Krótko o sobie: trochę kombinuję...
Ulubiony Alkohol: piwo
Lokalizacja: lubelskie
Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Re: Śliwowica 2009

Post autor: adam1801 »

Witam,
A ja swoje śliwki(ok 60kg bez pestek) przemieliłem elektryczną maszynką do mięsa... Trochę się zeszło ale wydaje mi się, że lepiej nie trzeba.
Pozdrawiam.



A ten motocykl w tle to k750?
Awatar użytkownika

PiotrekRodzyn
50
Posty: 86
Rejestracja: poniedziałek, 1 cze 2009, 20:47
Ulubiony Alkohol: własne wyroby, szczególnie o posmaku owocowym
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: południe mazowsza
Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: Śliwowica 2009

Post autor: PiotrekRodzyn »

Witam!

Przemiał maszynką do mięsa jest wystarczający, że ho ho :D
Ja 100kg wypestkowanych mieliłem ręczną tzw 32 o sporej mocy przerobowej bo 10kg w niecałe 2 minuty. Pokusiłbym się nawet o zdanie, że po mieleniu maszynką Pektopol już nie jest konieczny, ale i tak dałem ;)

AAAAA właśnie :!: :?:

Co to za moto w tle :?: Bo na punkcie motocykli tez mam fioła.... :P

Pozdrawiam
Pozdrawiam, Piotrek
Awatar użytkownika

jouu
200
Posty: 242
Rejestracja: wtorek, 15 wrz 2009, 22:21
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Ulubiony Alkohol: swój :D
Status Alkoholowy: Student Bimbrologii
Lokalizacja: bdg
Otrzymał podziękowanie: 7 razy
Re: Śliwowica 2009

Post autor: jouu »

Ja również swoje 50kg przepuściłem przez maszynkę do mięsa, wydaje mi się ze zaleta tego jest to ze cześć miąższu rozpadła się a reszta zbiła się w kożuszek na gorze co ułatwi oddzielenie przy gotowaniu tyle ze jeśli bym porostu wrzucił połówki bez pestek to jeszcze łatwiej by się je udzielało a trzeba będzie to zrobić zęby się nie przypalało. Po 2 tygodniach stania w kotle przykrytym uszczelka z papierowego obrusa ;p i szyba przyjemna śliwkowa woń ustąpiła zapachowi fermentu ;p . Co tydzień ładuje tam kilo cukru i szczyptę pożywki po przedziurawieniu kożucha alkometrem stawia się opornie trochę powyżej zera może mi ktoś powiedzieć ile to blg ;pp a ze ciągle pracuje dowodzi fakt ze po zamieszaniu na powierzchni unosi się 2cm piana i a z przedziurawionego kożucha wylewa się wulkan miąższu pchany bąbelkami ;p
Dobry bimber nie jest zły ;]
Awatar użytkownika

Autor tematu
Winiarek5
200
Posty: 222
Rejestracja: czwartek, 12 mar 2009, 00:43
Otrzymał podziękowanie: 15 razy
Re: Śliwowica 2009

Post autor: Winiarek5 »

A w tle, na straży śliwek, stoi sobie M-72 z 1956 r. zwana również emką, męką itp.
Co roku obiecuję sobie, że się nią zajmę i znów będę jeździł - naprawy wymaga skrzynia biegów i przekładnia główna; części już dawno mam i tak się schodzi z roku na rok.
W końcu, trzeba będzie chyba całą rozebrać w drobny mak, korpusy dać do szkiełkowania, niektóre chromowania jeszcze raz położyć a na reszcie dać nowy lakier.
Dam sobie na to jeszcze maks. 2 lata; lata lecą a jeszcze by się pojeździło.
Napięcie rośnie: mam jeszcze samochód ...... z 19.. roku, ok. 98 % kompletny z dokumentacją ale do kompletnego remontu (nawet nie chcę myśleć o kosztach, szczególnie przy obecnych cenach sprzedaży płodów rolnych).

Wracając do śliwek - do każdej beczki mam zamiar dodać po 5 kilo cukru i 10 l wody i po wymieszaniu, przełożyć część brei z każdej beczki do kolejnej szóstej beczki - zapobiegnie to rozpełznięciu się śliwek po garażu.

Pozdrawiam

Winiarek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ostatnio zmieniony środa, 23 gru 2009, 18:55 przez Winiarek5, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika

Kucyk
1700
Posty: 1704
Rejestracja: wtorek, 7 paź 2008, 15:51
Krótko o sobie: Staram się odbierać świat z lekkim przymrużeniem oka ;)
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Otrzymał podziękowanie: 157 razy
Re: Nastaw z gruszek

Post autor: Kucyk »

Szczegóły chlastania gruch. Dzień drugi. Gruchy miękną, ale ich wnętrza są jeszcze jak Czak Noris. Twarde. Brix od wczoraj spadł z 31 do 26.
Mieszadło.jpg
Jazda.jpg
Gruchy po kręceniu.jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika

Autor tematu
Winiarek5
200
Posty: 222
Rejestracja: czwartek, 12 mar 2009, 00:43
Otrzymał podziękowanie: 15 razy
Re: Nastaw z gruszek

Post autor: Winiarek5 »

I wszystko jasne Kucyku!
Musisz trochę, w nastawni, nastawić mieszadło śmigiełkowe :D
Proponował bym wycięcie co drugiej łopatki śmigiełka i naostrzenie każdej atakującej krawędzi na pozostałych łopatkach: efekt, prawdopodobnie (na 98% ;) ) pozbawi Ciebie butów albo jakoś tak.
Kształt mieszadła śmigiełkowego ze zdjęcia zapewnia jedynie dobre mieszanie.
Promieniowe krawędzie łopatek każdego śmigiełka nie mają możliwości cięcia gruszek: przy dużej średnicy gruszki, krawędź promieniowa łopatki śmigiełka ma trudności z ugryzieniem gruszki, choć taki układ może dobrze działać dla mniejszych owoców jak porzeczka czy winogrono, to z większymi i twardszymi owocami sobie nie poradzi.
Gdy wyeliminujemy co drugą łopatkę śmigiełka, gruszkom będzie łatwiej dostać się pod nóż, który powinien być dobrze naostrzony.
Części obwodowe łopatek śmigiełek w ogóle nie biorą udziału w cięciu, ich nie trzeba ostrzyć.
Również, według mnie, w obydwu śmigłach, łopatki śmigiełek powinny być wygięte w tą samą stronę: wtedy pierwsze śmigło tnie na większe kawałki i podaje materiał do drugiego śmigła, które tnie na mniejsze kawałki i tak dalej aż powstanie jednorodna miazga - znacznie skróci to proces rozdrabniania, szczególnie w pierwszej fazie - bez znacznego uszczerbku na mieszaniu (a miejmy na uwadze, że cięcie i rozdrabnianie jest tu na pierwszym miejscu przed mieszaniem).
W moim mieszadle, cięcie realizują wyłącznie dwa, zaostrzone blaszkoszko-śmigiełka, które podtrzymują spirale mieszające:

Pozdrowienia dla GTŚ!

Winiarek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika

Kucyk
1700
Posty: 1704
Rejestracja: wtorek, 7 paź 2008, 15:51
Krótko o sobie: Staram się odbierać świat z lekkim przymrużeniem oka ;)
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Otrzymał podziękowanie: 157 razy
Re: Nastaw z gruszek

Post autor: Kucyk »

Po zastosowaniu się do 33% rad Kolegi Winiarka zawartych w powyższym poście poście otrzymałem zadowalające wyniki prób chlastania gruch śmigiełkiem! :)

Łopatki naostrzyłem jak to widać na zdjęciach. Na razie ich ilości nie redukowałem, choć zastanawiam się nad przygięciem do poziomu co drugiej. Nie chcę zmieniać ich ukształtowania, a to dlatego, że obecnie oba śmigiełka pompują towar przeciwbieżnie, co nieźle łagodzi ryzyko wychlapania sosu i uszkodzenia wiadra - jedno ciągnie z góry na dół, drugie odwrotnie - więc siły się równoważą i nie następuje opcja wsysania mieszadła wgłąb pojemnika.

Problem chlastania leży jednak nie tylko w samym śmigiełku. Otóż gruchy są potwornie twarde, że w palcach się ich nie zmiażdży. Mają niedużą masę a zatem i bezwładność, więc będąc zawieszone w całej objętości nastawu są mało podatne na uszkodzenia ostrzami. Jak mieszam pływającą po wierzchu warstwę gruch, to rozdrabnianie idzie fest bo uciekać nie mogą w ścisku, ale po 10 s. jak już całe wiadro wiruje, to efekty maleją kilkakrotnie...
Gdybym je rozdrobnił po odsączeniu, to problemu by nie było, ale nie chce mi się babrać z tym nastawem. :P
Poniżej zdjęcia ostrzy.
Mieszadło po ostrzeniu.jpg
Mieszadło po ostrzeniu1.jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika

cafekot
250
Posty: 253
Rejestracja: sobota, 15 sie 2009, 15:34
Krótko o sobie: Grupa krwi +miodowa
Otrzymał podziękowanie: 47 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: cafekot »

Wiem że, na forum popularny jest sposób miksowania owoców – ja jestem jednak zwolennikiem metody zwanej prze zemnie ,,cud osmoza” : owoce np. śliwki dryluję (rozdzielenie na pół) i przesypuję cukrem tak aby owoce były dokładnie oblepione białym pyłem.
Mieszanina ta puszcza sok i mieszam to energicznie raz dziennie i tak tydzień trwają te manewry, gdy powstanie gęsty kompocik przelewam wszystko (razem z owocami) do butla uzupełniam wodą i zaszczepiam drożdżakami - taki oto mam sposób, który daje bardzo aromatyczne nastawy.
Awatar użytkownika

Kucyk
1700
Posty: 1704
Rejestracja: wtorek, 7 paź 2008, 15:51
Krótko o sobie: Staram się odbierać świat z lekkim przymrużeniem oka ;)
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Otrzymał podziękowanie: 157 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: Kucyk »

W kwestii mieszadeł i wiertarek.

Moje zmagania z 300kg śliw dały mi pewne przemyślenia co do zastosowanych rozwiązań mieszarek. Otóż rozdrabnianie takich ilości wymaga zastosowania sprzętu o odpowiedniej mocy, w innym przypadku można polec na starcie dzierżąc w dłoni dymiącą wiertarkę...

Poniższa fotografia przedstawia sprzęt, o którym chciałbym pomówić.
Mieszarki.jpg
Do wstępnego rozbebłania śliwek potrzeba wiertarki szybkoobrotowej (3000 rpm) zaopatrzonej w mieszadło które nie będzie stawiało specjalnie dużych oporów wirując wśród całych owoców.
Przedstawiona na zdjęciu żółta wiertarka posiada moc 710W, co jest wystarczające do współpracy z mieszadłem śmigiełkowym tnącym i przedstawionym poniżej małym mieszadłem do ostrego kręcenia zawartości beki zwanym bełtająco-tnącym. Choć już z nim to po 5 minutach ciągłej pracy zaczyna być czuć izolację...

Technologia rozdrabniania przedstawia się następująco: mieszadło śmigiełkowe zatapiam na głębokość ok. 20cm w warstwie śliw i załączam obroty, po czym "pompuję" w górę i w dół (ale nie na boki) kilka minut, aż wytworzy się jama pełna śliwkowej brei. Teraz zakładam mieszadło bełtająco-tnące i znów pompuję zataczając powolutku coraz większe kręgi. W pewnym momencie, gdy będzie wystarczająco dużo pulpy, wytwarza się w masie ssanie i nagle śliwki znajdujące się na bokach zostają momentalnie uniesione i ciągnięte w wir pulpy. Tu tkwi pewne niebezpieczeństwo, gdyż rozruch zawartości całej beki trwa kilka sekund i wiąże się z mocnym przyhamowaniem wiertarki, co powoduje jej momentalne zagrzanie w przypadku upartego dalszego mieszania. Teraz znów do akcji wkraczam śmigiełkiem, zaś wiertarkę opieram o rant beki, blokuję spust i pozwalam popracować jej tak przez 10 minut zmieniając kilka razy pozycję.
I tak otrzymaliśmy gęstą pulpę śliwkową.

Mieszania nastawu w beczce dokonuję dużym, bełtającym mieszadłem do kleju założonym do wolnoobrotowej wiertarki budowlanej. Jej 1000 obrotów przy zastosowaniu mega-mieszadła w zupełności wystarcza do rozruszania całej beki że mało sos z niej nie wyskoczy. Próbowałem zastosować to mieszadło w małej wiertarce, ale po minucie smród z niej zaczął walić, poza tym obroty spadały tak, że chyba mieszadło wolniej wirowało niż przy zastosowaniu owej wiertarki kującej.

Jeśli chodzi o BHP, to obowiązkowo należy wiertarkę zaopatrzyć w dodatkowy uchwyt przy główce aby stabilnie i mocno trzymać ją obiema rękami, bo niektóre mieszadła potrafią paskudnie szarpać wiertarką, co może doprowadzić np. do przedziurawienia, bądź pokaleczenia ścian fermentora.

Jeszcze słowo o mieszadle śmigiełkowym. Idealne jest ono do chlastania w wiaderkach, bo nie powoduje takiego bryzgania zawartości jak inne. O swoich zmaganiach z nim pisałem tu: post10519.html#p10519 i w dalszych postach.

Jeszcze mieszadła w zbliżeniu.
Mieszadła.jpg
Wszystkim, którzy dotrwali do końca posta serdecznie dziękuję.

Kuc.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

mpi4
10
Posty: 18
Rejestracja: wtorek, 18 sie 2009, 20:08
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Ulubiony Alkohol: każdy
Status Alkoholowy: Student Bimbrologii
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: mpi4 »

śliwki 12 kg w palcach przy drylowaniu się rozeszło. Dziś 40 kg gruszek sokowirówka.
Marek
Awatar użytkownika

Bubo-bubo
100
Posty: 113
Rejestracja: niedziela, 14 cze 2015, 13:08
Krótko o sobie: Abstynent hipokryta.
Ulubiony Alkohol: Etylowy
Status Alkoholowy: Gorzelnik
Lokalizacja: Dziupla
Podziękował: 15 razy
Otrzymał podziękowanie: 11 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: Bubo-bubo »

Wybaczcie że odkopuję, ale uznałem że to idealne miejsce na zadanie tego pytania.
Mianowicie czy przy takim rozdrabnianiu owoców należy pozbywać się szypułek, ogonków czy pestek? Czy wpłyną one negatywnie na smak destylatu?
Jestem pesymistycznym optymistą z realistycznymi poglądami.
Awatar użytkownika

Pretender
2500
Posty: 2993
Rejestracja: piątek, 11 lis 2011, 14:17
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Lokalizacja: Centrum
Podziękował: 38 razy
Otrzymał podziękowanie: 251 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: Pretender »

Śmiało rozdrabniaj w całości. Ilość pesteczek czy też ogonków nie wpłynie negatywnie na smak destylatu.
Awatar użytkownika

Zygmunt
5000
Posty: 5374
Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
Podziękował: 39 razy
Otrzymał podziękowanie: 664 razy
Kontakt:
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: Zygmunt »

A mała ilość pestek wręcz pozytywnie. Do wiśni, czy sliwek zawsze dodaje pestki. Kiedyś robiłem to ostrożnie, teraz daję nawet 3/4 wydrylowanych.
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
Awatar użytkownika

Bubo-bubo
100
Posty: 113
Rejestracja: niedziela, 14 cze 2015, 13:08
Krótko o sobie: Abstynent hipokryta.
Ulubiony Alkohol: Etylowy
Status Alkoholowy: Gorzelnik
Lokalizacja: Dziupla
Podziękował: 15 razy
Otrzymał podziękowanie: 11 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: Bubo-bubo »

Dzięki. :D
Podbudowaliście mnie na duchu. Po przepuszczeniu w tym sezonie ponad 150kg pokrojonych jabłek przez przytępioną już sokowirówkę, widząc rosnącą ciągle stertę spadów na ogrodzie... aż strach pomyśleć że mogły wylądować w kompostowniku.
A co z pestkami ze śliwek? Mam coś al'a węgierkę u której pestki są bardo duże i stanowią ok. 30% owocu.
Jestem pesymistycznym optymistą z realistycznymi poglądami.

wawaldek11
2500
Posty: 2896
Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
Podziękował: 159 razy
Otrzymał podziękowanie: 298 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: wawaldek11 »

Śliwki fermentuję z pestkami, ale do gotowania (w płaszczu) odcedzam je przez specjalnie wykonane sito o oczku 8x8mm.
Robię tak od destylacji pierwszego nastawu mirabelkowego z pestkami - destylat jest ostry w smaku i mocno czuć pestki.
Pozdrawiam,
Waldek
Awatar użytkownika

lesgo58
5000
Posty: 5230
Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
Podziękował: 1292 razy
Otrzymał podziękowanie: 2743 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: lesgo58 »

Waldek mówi samą prawdę... :D
Niezłe efekty (dla wrażliwców na posmaki gorzko-migdałowe) przynosi sposób fermentacji zaczerpnięty od winiarzy. Czyli burzliwa w miazdze i cicha po odcedzeniu.

P.S. Wrzucę taki mały kamyczek. W zeszłym roku fermentowałem część nastawów w pełnej gęstwie i później to wszystko destylowałem. Destylowałem w dwóch etapach - odpęd na alembiku i destylacja doczyszczająca na półkowej. Zauważyłem jedną prawidłowość, która może okazać się zaletą. Zauważyłem, że w czasie destylacji na półkowej udało się oddzielić w sposób prawie idealny aromaty gorzko migdałowe. A to z tego powodu, że szły zawsze pod koniec. Może bym tego nie zauważył, ale zbierałem urobek do osobnych butelek. Taki sam efekt powtórzył się w nastawach śliwkowych, wiśniowych. Jak i w czasie destylacji owoców ponalewkowych. Być może przez przypadek "odkryłem" jeszcze jedną zaletę kolumny półkowej. Zauważył ktoś jeszcze taką "przypadłość"?
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
Awatar użytkownika

Bubo-bubo
100
Posty: 113
Rejestracja: niedziela, 14 cze 2015, 13:08
Krótko o sobie: Abstynent hipokryta.
Ulubiony Alkohol: Etylowy
Status Alkoholowy: Gorzelnik
Lokalizacja: Dziupla
Podziękował: 15 razy
Otrzymał podziękowanie: 11 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: Bubo-bubo »

A te aromaty gorzko migdałowe to nie jest przypadkiem tzw. kwas pruski?
Zastanawiam się jak dużo czasu potrzeba aby wydostał się z pestek, a jeżeli są one jeszcze rozdrobnione takim mieszadłem?
Jestem pesymistycznym optymistą z realistycznymi poglądami.

wlodek1916
10
Posty: 14
Rejestracja: piątek, 29 lip 2016, 11:29
Krótko o sobie: Lubie to !
Ulubiony Alkohol: Alkohol
Status Alkoholowy: Bimbrownik
Podziękował: 2 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: wlodek1916 »

Ja robię to samo wiśnie z tego roku zasypałem cukrem w wiaderku około 7kg w każdym około 2 kg cukru (wymieszałem) odstawiłem na bok po około 2 tyg wyjmuje (owocowy kompot) i wrzucam do beczki z ciepłą wodą drożdże piekarnicze i stoi aż przestanie "pracować" i zrobi się klarowne. Wężyk 3/4 cala i jazda do KEG'a, żeby nie ruszyć mułu z dołu ani owoców z góry... Trunek wyborny :)
Awatar użytkownika

Pretender
2500
Posty: 2993
Rejestracja: piątek, 11 lis 2011, 14:17
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Lokalizacja: Centrum
Podziękował: 38 razy
Otrzymał podziękowanie: 251 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: Pretender »

Nastawu nie będziesz pił przecież. Rób i goń :-)
Awatar użytkownika

radius
7000
Posty: 7298
Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Ulubiony Alkohol: Swój własny
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Polska południowa
Podziękował: 397 razy
Otrzymał podziękowanie: 1694 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: radius »

Bubo-bubo pisze:A te aromaty gorzko migdałowe to nie jest przypadkiem tzw. kwas pruski?
Nie. To amigdalina. I chociaż jądra pestek zawierają śladowe ilości cyjanku to spokojnie możesz wpierdzielić kilka/kilkanaście dziennie bez szkody dla organizmu.
SPIRITUS FLAT UBI VULT

kwik44
1250
Posty: 1259
Rejestracja: niedziela, 29 wrz 2013, 11:17
Podziękował: 29 razy
Otrzymał podziękowanie: 240 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: kwik44 »

Ja gotuję na półkowej z pestkami i chyba 98/98,5 stopni w kotle to taka graniczna temperatura po której przechodzą do destylatu mniej chciane aromaty. Ni to gorzkie, ni to liściane, trudno to jednoznacznie opisać. Aczkolwiek ubiegłoroczne destylaty przeciągnięte z chytrości do 99 stopni zdążyły się całkiem fajnie ułożyć. Tylko gruszka trochę odstaje. W tym roku czereśnie skończyłem właśnie na ~98 i nie mam się o co do niej przyczepić :D A że ortodoks to jeszcze bardziej aromatyczna niż zeszłoroczna... Będzie śliwka w jesieni - sprawozdam ;)
Awatar użytkownika

lesgo58
5000
Posty: 5230
Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
Podziękował: 1292 razy
Otrzymał podziękowanie: 2743 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: lesgo58 »

@kwik44
Fajnie, że zaobserwowałeś podobne efekty o których pisałem wcześniej, oraz podzieliłeś się swoimi spostrzeżeniami. Mam na mysli zdolność "półkowej" do separacji poszczególnych aromatów. U mnie aromaty migdałowe pojawiły się już około 96*C (realne) w kotle. A odbiór końcówki do buteleczek 200ml pozwolił dokładniej zaobserwować jak zmieniał się stopień nasycenia aromatów. Z początku były to aromaty o miłym migdałku i lekkiej goryczy. Im dalej w las tym pojawiały się własnie te aromaty liściane, tzw. butwy. Buteleczek było 6. Do właściwego gonu dodałem pierwsze 2. I chyba przesadziłem. Na początku wydawało się wszystko OK. Jednak po pół roku aromaty te zaczynają dominować. Jest nad czym pracować. Czyli znaleźć ten "złoty środek".
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego

kwik44
1250
Posty: 1259
Rejestracja: niedziela, 29 wrz 2013, 11:17
Podziękował: 29 razy
Otrzymał podziękowanie: 240 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: kwik44 »

Lesgo pytanie jak zamierzamy starzyć destylaty. Jeśli w beczce to tutaj dużo będziemy z czasem mieli wybaczone :-) Jeśli czyste - robią się powoli schody. Moje zeszłoroczne dojrzewają w kamionkach. I są na plus ale nawet kamionka nie poprawiła zepsutej łąckiej... Gruszka jak pisałem też trochę odstaje. Motyla noga :d naprawdę zaczynamy już walczyć o detaliki :-) Ja nastawiam się tego roku na śliwkę właśnie, wcześniej będzie trochę ałyczy, ale chyba jednak pestki do gotowania odcedzę. Pogotuję osobno część i dodam do nastawu wywar. Tak kiedyś ktoś tutaj radził ;) 96 stopni w kotle ma tę wadę, że ortodoksy wrą w okolicy 94/5...
Awatar użytkownika

lesgo58
5000
Posty: 5230
Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
Podziękował: 1292 razy
Otrzymał podziękowanie: 2743 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: lesgo58 »

Odezwałem się, bo wspomniałeś gotowanie na "półkowej". Napisałem moje spostrzeżenia , które pokrywają się z Twoimi. Przydatne mogą być przy destylatach zbożowych i tym podobnych.
Jednak chciałbym powtórzyć to co już nie raz pisałem. Owocówki (ortodoksy, czy tez trochę bardziej kombinowane) osobiście pędzę tylko na alembiku. W tym temacie - to moim zdaniem alembik wygrywa "w cuglach".
Na razie mam za małe doświadczenia co do pędzenia na "półkowej". Na "półkowej" potrzebuję jeszcze poćwiczyć odpowiednie techniki prowadzenia procesu. To co już zauważyłem to "półkowa" jednak bardziej sprawdza się do odpędzania maceratów owocowych, czy resztek ponalewkowych. Tutaj alembik przegrywa.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego

jpiwek
300
Posty: 309
Rejestracja: środa, 19 mar 2014, 12:43
Podziękował: 7 razy
Otrzymał podziękowanie: 48 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: jpiwek »

Zastanowaniam się nad półkową ale nie wiem własnie jak rozwiązać problem małe ilości.
To co już zauważyłem to "półkowa" jednak bardziej sprawdza się do odpędzania maceratów owocowych, czy resztek ponalewkowych.
Ja resztek po nalewkach mam tylko kilka litrów- 2 ,3 , czasem 5. Nie robie nalewek w wiadrach tylko w słoikach. Jak sobie z tym radzicie? Dolewacie spirytusu do uzywanych owoców czy po porstu destylujecie nieudane nelawki , a nie odpady?

kwik44
1250
Posty: 1259
Rejestracja: niedziela, 29 wrz 2013, 11:17
Podziękował: 29 razy
Otrzymał podziękowanie: 240 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: kwik44 »

jpiwek - jest to problem trudny i nie do końca rozwiązany. Ja zbieram nieudane nalewki, owoce ponalewkowe przed- i pogony. Jak tego wszystkiego uzbiera się na jakiś sensowny wsad to rektyfikuję i spirytus traktuję jako surówkę z 2,5. Ostatnio na półkowej destylowałem 15kg czereśni - dało się bez problemu. Miałem ok. 250ml przedgonu, 0,8l super serca. Pogonu nie chciało mi się zbierać.

Odnośnie alembiku - nie mam surowca na razie do wypróbowania. Metoda destylacji na półkowej, którą opisałem, sprawdza się jednak dość dobrze. Czereśnia z ortodoksa jest wspaniała. Jak poleży będzie jeszcze lepsza. Nic, może będzie trochę ałyczy niedługo to wypróbuję to co na zdjęciu poniżej ;) Nie wiem czy nie trochę za mały jak na alembik ale najwyżej będę wolniej destylował 8-)
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika

lesgo58
5000
Posty: 5230
Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
Podziękował: 1292 razy
Otrzymał podziękowanie: 2743 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: lesgo58 »

kwik44 pisze: ...Ostatnio na półkowej destylowałem 15kg czereśni - dało się bez problemu...
Nie chciałbym żebyś mnie źle zrozumiał. Nie twierdzę, że na półkowej nie wyjdzie destylacja owocówek. Z obydwu destylatorów otrzymuję zacne trunki.
Jest jednak zasadnicza różnica w destylatach otrzymanych na obydwu destylatorach. Te z alembika są tak jakby "pełniejsze" - bardziej owocowe. Dlatego jak na razie preferuje te otrzymane z alembika.
Być może wynika to po prostu ze sposobu w jaki destyluję na "półkowej". Jestem dopiero na początku zabawy. :D
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego

kwik44
1250
Posty: 1259
Rejestracja: niedziela, 29 wrz 2013, 11:17
Podziękował: 29 razy
Otrzymał podziękowanie: 240 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: kwik44 »

A to akurat nie był komentarz to twojego posta ;) Ale jestem świadom, że półkowa zabierze/uśredni część aromatów. Szkoci jednak uparcie stosują alembiki. Gdzieś wyczytałem, że to mniej więcej odpowiada 2 i półkrotnej destylacji prostej. Nie wiem też na ilu półkach ty destylowałeś - ja uparcie trzymam się jak na razie trzech. Do tego u mnie poziom cieczy na półkach jest niski, na początku nieliczne bąble, jak temperatura w kotle przekroczy 96 stopni to masymalnie 1-1,5cm, destyluję szybko bo zwykle z mocą ~2,8kW. Na ~40litrowy nastaw schodzi mi całościowo około 3,5-4 godzin, rozgrzewam 6kW. Ostatni rum to mniej więcej 0,8l przedgonu, 4l serca i 5l pogonów. Kombinuję jak koń pod górkę, żeby maksymalnie zbliżyć się do alembiku ale przy okazji "oszukać" system i przemycić/poprawić destylat buforami w postaci półek ;). Do tego jakiś wybór widełek temperatury, który ma wpływ na końcowy %. Wspomniany rum w zakresie 88-92 dał 64%. Zaworek precyzyjny pozwala na niemal dowolne ustawianie żądanego %... Z tego dostaję destylat zdatny do picia niemalże od razu. Półkowa to też "łatwy" sposób na wyciągnięcie większej ilości destylatu z małych nastawów/zacierów, jak wspomniane czereśnie.

Nie wiem, może te 3 półki to już za dużo. Może trzeba zejść do dwóch? Ale bijemy się już o jakieś malutkie detale. Dlatego napisałem w swoim temacie, że jestem na tyle zadowolony, że nie chce mi się już dalej kombinować. Nie ma aż tak znaczącej różnicy albo moje kubki smakowe głębiej w smak nie sięgają. Zawsze mam też na uwadze, że destylacja to tylko znaczący ale jednak ułamek całego procesu tworzenia trunku. Ciągłą niewiadomą jest proces starzenia. Wiemy właściwie, że niewiele wiemy. Czy to o starzeniu w beczkach, czy w szkle czy w kamionkach. Jaka temperatura, wilgotność, z czego piwniczka/schowek, jaki korek, co obok leży, jak często otwierany gąsiorek, ile w nim płynu, jak często mieszamy z powietrzem destylat ... Tej wiedzy mi brakuje :(
Awatar użytkownika

lesgo58
5000
Posty: 5230
Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
Podziękował: 1292 razy
Otrzymał podziękowanie: 2743 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: lesgo58 »

kwik44 pisze:...jak często otwierany gąsiorek, ile w nim płynu, jak często mieszamy z powietrzem destylat ... Tej wiedzy mi brakuje :(
I chyba nie tylko Tobie brakuje tej wiedzy. Mogę Ci podpowiedzieć jedną rzecz. To co zauważyłem u siebie. Jak zwykle przez przypadek. Głownie starałem się "starzeć" trunek poprzez otwieranie od czasu do czasu słoiki - celem napowietrzania. Jednak zachowały sie też słoiki "zapomniane", które napowietrzyłem tylko na początku (dając na samym początku oddychać destylatowi przez 3 dni ). Później z jakiegoś powodu zapomniałem o tych destylatach. Gdy je "odkryłem" i posmakowałem (chyba po 2 latach) to ze zdziwieniem i zaskoczeniem zauważyłem że próbowany destylat był jakby pełniejszy. Miał więcej słodyczy.Były wyczuwalne też delikatne nuty przedgonowe. Jednak nie przeszkadzające. A jestem bardzo uczulony na przedgony. Powiedziałbym takie typowe. Oczywiście jest to opis rzeczy która zdażyła się przypadkowo. Jednak warto zastanowić się nad intensywnością napowietrzania.
Zauważyłem jeszcze jedną właściwość in minus. Moja śliwowica i gruszkowica po 3 latach tak jakby traciły. To były destylaty regularnie napowietrzanych. Zaczęły się uwypuklać posmaki (zbyt intensywne) taninowe, goryczkowe. Trącące o gałęzie, liście. Myślę, że wynikające z błędów destylacyjnych. Może ze zbytniego przeciągnięcia. Tak jak już pisałem wcześniej - pod koniec zaczynają unosić się aromaty odpowiadające własnie za te doznania.
Pytań wiele. Do gotowego trunku droga daleka, a czasu coraz mniej. Mam garaż i piwniczkę zastawioną dziesiątkami słoi i słoików z różnymi próbkami. Trochę zaczynam się gubić. :D Zwłaszcza, że co jakiś czas wchodzę w posiadanie nowego sprzętu.
Francuzi jednak pocieszają, że najgorsze jest pierwsze 200 lat.

P.S. Z naszej dyskusji zrobił się przez przypadek potężny OT. Przepraszam założyciela tematu.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego

kwik44
1250
Posty: 1259
Rejestracja: niedziela, 29 wrz 2013, 11:17
Podziękował: 29 razy
Otrzymał podziękowanie: 240 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: kwik44 »

Dzięki Lesgo. To cenne obserwacje. Ja w sumie rzadko napowietrzam - jak sobie przypomnę. Ale damy nie są szczelnie zamknięte z obawy przed zmianami temperatury (trzymam na poddaszu), korek jest luźno położony. Niestety i u mnie regalik się był zapełnił bo poszalałem rok temu i muszę "klepać biedę" z powodu braku miejsca :D

OT faktycznie, przepraszam i ja ale cóż poradzić jak właśnie "przy okazji" mamy dużo skojarzeń? No i co gorsza, mało kto ma półkową, a jeszcze mniej osób chce dzielić się efektami swoich zabaw? U mnie ewolucja jakoś tak b. szybko zboczyła ze ścieżki spirytus/nalewki do owocówki/zbożówki...
Awatar użytkownika

seneka
700
Posty: 718
Rejestracja: sobota, 16 sie 2014, 14:47
Podziękował: 100 razy
Otrzymał podziękowanie: 69 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: seneka »

Apropo rozdrabniania owoców od poniedziałku 05-12 w Biedronce będzie dostępna w ofercie wolnoobrotowa wyciskarka do soków. Mam ją od tamtego sezonu. Tuż po zakupie porównywałem z taką za 2 tysie bo brat ma. I powiem szczerze nie było różnicy a porównywaliśmy w jednym czasie i na tych samych owocach. Cena 249 wiec super bo ja płaciłem cos powyżej 270. :D
ZAISTE WÓDKA POTĘŻNA JEST...ALE BIMBER WIĘKSZĄ MOCĄ WŁADA

użytkownik usunięty
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: użytkownik usunięty »

Witam.
Mam mały problem.
Do rozdrobnienia śliwek użyłem nowego mieszadła ocynk na wiertarkę. Wcześniej wymyte i wyparzone etc. Do śliwek dodałem ok.3l wody o temperaturze ok.80st.C i po 2kg cukru do każdego z nastawów. Po ok6-7 minutach mieszania, śliweczki w 1wszym nastawie, ładnie się rozciapały ale mieszadło straciło połysk i zmatowiało. Po prostu wytarło się w tym nastawie.
Pytanie:
Czy zasilić mumina tym nastawem, czy jeszcze nada się do dalszej obróbki?
Z góry dziękuję za pomoc. Pozdrawiam
Sorka ze ten edit
Ostatnio zmieniony sobota, 4 sie 2018, 18:39 przez użytkownik usunięty, łącznie zmieniany 2 razy.

kwik44
1250
Posty: 1259
Rejestracja: niedziela, 29 wrz 2013, 11:17
Podziękował: 29 razy
Otrzymał podziękowanie: 240 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: kwik44 »

Możesz mi te śliwki sprezentować :D Przyjmę ;) A tak na poważnie - nie wariujmy. Większość z nas na rury ocynkowane w domu i żyjemy. Nawet jeśli trochę tego Zn do śliwek przeszło to nie zabije. Gorzej byłoby gdyby nastaw leżał w ocynkowanym garnku. Wtedy Zn przejdzie do nastawu i będzie wyczuwalny w smaku. Lat temu 25 też taki błąd raz popełniłem, dostałem wprawdzie od współbiesiadników małą zjebkę na początku, ale później nikt nie wybrzydzał...
Awatar użytkownika

lesgo58
5000
Posty: 5230
Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
Podziękował: 1292 razy
Otrzymał podziękowanie: 2743 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: lesgo58 »

@defacto
Co do mieszadła to się nie przejmuj. Zdarzyło się. I kropka....Nic się wielkiego nie stało.
Gdybym Ci wyliczył jakie ilości trucizn codziennie wdychasz i konsumujesz ze śmieciowym jedzeniem które kupujesz w marketach tobyś na samą myśl padł od razu trupem.
Mamy to szczęście że organizm ma dużą zdolność do samooczyszczania i przeciwdziałania szkodliwym skutkom zażywania trucizn. Oczywiście w ramach pewnych granic.
Tak na marginesie - alkohol etylowy to tez trucizna...
Tak, że nastawiaj, pędź ciesz się z wyników i spożywaj w odpowiednich ilościach a dożyjesz aż do śmierci. :D :punk:
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego

użytkownik usunięty
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: użytkownik usunięty »

Dziękuję Wam.
Nie mam więcej pytań w tym temacie. :ok:
Awatar użytkownika

Adaszcz31
200
Posty: 226
Rejestracja: piątek, 16 mar 2018, 10:49
Krótko o sobie: Nie ma nic piękniejszego niż realizować i spełniać marzenia
Ulubiony Alkohol: Rakija, Burbon....
Status Alkoholowy: Student Bimbrologii
Podziękował: 29 razy
Otrzymał podziękowanie: 12 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: Adaszcz31 »

Ja swoje mieszadło zmodyfikowałem przez wycięcie części tak aby lżej pracowało i miało więcej krawędzi natarcia pod odpowiednim kątem. Przygotowane w pośpiechu i nie jest mocno naostrzone ale świetnie zdało egzamin. Oczywiście trochę zaśniedziało od soku ze śliwek.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika

jakis1234
2500
Posty: 2538
Rejestracja: sobota, 30 lip 2016, 16:57
Ulubiony Alkohol: Zależy od nastroju i dostępności.
Status Alkoholowy: Winiarz
Podziękował: 233 razy
Otrzymał podziękowanie: 441 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: jakis1234 »

Minęło trochę czasu od ostatniego posta w tym temacie.
Ponieważ przede mną przerób większej ilości śliwek, mam prośbę.
Podzielcie się jak obecnie radzicie sobie z rozdrabnianiem śliwek.
Chodzi oczywiście o rozbicie śliwek niedrylowanych i jednocześnie tak, żeby nie poszatkować pestek.
No i jak przygotować taki nastaw do grzania na grzałkach bez płaszcza.
Kilka lat minęło, to może są już jakieś opracowane metody.
Pozdrawiam z opolskiego.
Awatar użytkownika

kiwitom23
1500
Posty: 1541
Rejestracja: środa, 2 gru 2020, 23:23
Krótko o sobie: Więcej czasu mojego życia spędziłem poza Polską, mieszkałem w Niemczech, USA, Singapurze, HongKongu, na Javie i na Nowej Zelandii i z tą ostatnią jestem najmocniej emocjonalnie związany.
Ulubiony Alkohol: Whisky, a przede wszystkim irladzka whiskey, choć i burbonem nie pogardzę
Status Alkoholowy: Producent Domowy
Podziękował: 135 razy
Otrzymał podziękowanie: 218 razy
Re: Mechaniczne rozdrabnianie owoców.

Post autor: kiwitom23 »

Ja rok temu rozdrabniałem śliwki właśnie mieszadłem do farb, nie rozwaliło mi żadnej pestki. Robiłem to w standardowych wiadrach fermentacyjnych i muszę przyznać, że całe otoczenie było w śliwkach - masakra, więc teraz robiłbym to raczej w głębszym naczyniu, najlepiej w wysokiej beczce zapełnionej do 1/3 wysokości. Co do gotowania, to bez płaszcza to raczej lipa, bo nastawy były po fermentacji dość gęste, raczej będziesz musiał to wstępnie przefiltrować, przynajmniej na durszlaku.
"Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia, by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami." Ernest Hemingway
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nastawy owocowe”