Kac i bimber
No właśnie? Dlaczego po dobrym bimberku nie rozwala głowy, nie ma rewolucji w jelitach i człowiek budząc się rano jest rześki i zdrowy? A po tej samej ilości alkoholu sklepowego (drogiego i markowego) człowiek czuje się jak przeżuty przez krowę, zdeptany przez świnie i rozjechany przez traktor Co trzeba dodać do psoty by był taki "fajny" efekt imprezy?
Alkohol pity z umiarem nie szkodzi nawet w dużych ilościach
-
- Posty: 179
- Rejestracja: piątek, 7 sie 2009, 20:32
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Wszystkie domowe
- Status Alkoholowy: Winiarz
- Lokalizacja: Woj.Łódzkie
- Otrzymał podziękowanie: 2 razy
-
- Posty: 25
- Rejestracja: niedziela, 14 lut 2010, 21:40
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Status Alkoholowy: Bimbrownik
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Kac i bimber
Pewnie wystarczy "wyczyścić" chemicznie
Sam jestem ciekaw dlaczego tak jest. Co ONI robią z wódką że taka paskudna.
Od kiedy poskładałem aparaturę nie piłem wódki sklepowej, tylko własny produkt. Z jednego pędu 65%, później już 80%, po pierwszej destylacji (i to z plastikowego wiadra ), bez rozcieńczania. Stwierdziliśmy z kumplami że nie ma sensu rozcieńczać bo jest wyjątkowo łagodne. Raz się nawet nieźle zaprawiłem tym towarem. Żadnego kaca, żadnych problemów żołądkowych.
W sobotę przyszedł kumpel, przyniósł 0,7 wódki. Odzwyczajony od sklepówki wypiłem pierwszy klon i myślę "cholera, czemu to tak wali spirytem", wypiliśmy, na drugi dzień myślałem że głowa mi się rozpęknie.
Wniosek - jednak wolę "znacznie zanieczyszczony spirytus o niskiej jakości, zawierający w sobie ponad 50% alkoholu etylowego ale również wiele innych związków" (jak to określają niektórzy) niż "bardzo czysty spirytus o fenomenalnej jakości, zawierający w sobie maksymalnie 40% alkoholu etylowego i Bóg jeden wie jakie i ile innych związków".
Tylko dlaczego jest odwrotnie niż (teoretycznie) powinno być? Może wódkę faktycznie czyści się chemią która powoduje charakterystyczny smród i kwaśny smak a do tego efekty uboczne na drugi dzień?
Sam jestem ciekaw dlaczego tak jest. Co ONI robią z wódką że taka paskudna.
Od kiedy poskładałem aparaturę nie piłem wódki sklepowej, tylko własny produkt. Z jednego pędu 65%, później już 80%, po pierwszej destylacji (i to z plastikowego wiadra ), bez rozcieńczania. Stwierdziliśmy z kumplami że nie ma sensu rozcieńczać bo jest wyjątkowo łagodne. Raz się nawet nieźle zaprawiłem tym towarem. Żadnego kaca, żadnych problemów żołądkowych.
W sobotę przyszedł kumpel, przyniósł 0,7 wódki. Odzwyczajony od sklepówki wypiłem pierwszy klon i myślę "cholera, czemu to tak wali spirytem", wypiliśmy, na drugi dzień myślałem że głowa mi się rozpęknie.
Wniosek - jednak wolę "znacznie zanieczyszczony spirytus o niskiej jakości, zawierający w sobie ponad 50% alkoholu etylowego ale również wiele innych związków" (jak to określają niektórzy) niż "bardzo czysty spirytus o fenomenalnej jakości, zawierający w sobie maksymalnie 40% alkoholu etylowego i Bóg jeden wie jakie i ile innych związków".
Tylko dlaczego jest odwrotnie niż (teoretycznie) powinno być? Może wódkę faktycznie czyści się chemią która powoduje charakterystyczny smród i kwaśny smak a do tego efekty uboczne na drugi dzień?
-
- Posty: 1896
- Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
- Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
- Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Kac i bimber
Zasadniczo, to ja piję tak, żeby nie było kaca - czyli do pierwszego szmerku w głowie. Kiedys miałem takiego giganta, że po 5-ciu mocnych piwach w knajpie następnego dnia do trzeciej po południu wymiotowałem każdą wypitą łyżeczkę czegokolwiek - łącznie z kefirkiem. I poprawiałem krwią na ostatni skurcz. ja nie muszę chlać, żeby mnie łeb nap...lał - co 2 tygodnie mam migrenę i praktycznie kaca za darmo, bez alkoholu. Tylko głowa na kacu boli trochę inaczej - w okolicach potylicy a przy migrenie - okolice skroni i to najczęściej po jednej stronie głowy - ale to szczegóły. Rzyga się podobnie.
Ostatni raz, jak się nawaliłem tak konkretniej (nie, no, nie aż tak, żeby podwójnie widzieć, ale dośc przyjemnie było - to było w Japonii. Chlaliśmy z Żóltkami sake. Oni z takich kamionkowych małych naparstków, ja z kieliszka od wina. Wprawdzie mówili, że to faux pas, że sake się pije, etc, etc, dopóki nie wtrąbiłem setki sake jednym pociągnięciem z owego kieliszka. Towarzycho nabrało szacunku (miny mieli, jak my, kiedy widzimy Rosjanina pijącego duszkiem spirytus ze szklanki od herbaty) i już się nie czepiali. Żółte jest nieco mniej kompatybilne z etanolem, więc po paru kolejkach oni juz mieli dość, ja zasadniczo bym jeszcze coś "chlapnął" pod te ichnie specyjały zrobione z ryb, ryżu i glonów z ośmiornicami jako sałatką. Dziwna zakąska, ale pod sake pasowało. Zwłaszcza pod koniec. Potem jakoś do mnie dotarło, że rozumiem, co owi Japońce mówią między sobą. Nie wiem, chyba nie mówili po angielsku do siebie? Fajnie było.
Następnego dnia rano - czysto. Jakbym nigdy w zyciu nic nie pił. Zdziwiony byłem niepomiernie, ale z drugiej strony sake to przecież odfiltrowany zacier ryżowy, więc w sumie praktycznie ma w sobie wszystkie składniki bimbru (i nawet wyczuwajna w niej jest znajoma nutka zapachowo smakowa). Nastepnym razem, jak się tam kiedyś wybiorę, zabiorę flaszkę, albo ze 2 śliwek. Może przejdzie przez granicę. Zobaczymy, co na to Żółte powie. Jedyne, co im się może przytrafić, to poprawienie akcentu angielskiego, więc nic nie ryzykują.
Ostatni raz, jak się nawaliłem tak konkretniej (nie, no, nie aż tak, żeby podwójnie widzieć, ale dośc przyjemnie było - to było w Japonii. Chlaliśmy z Żóltkami sake. Oni z takich kamionkowych małych naparstków, ja z kieliszka od wina. Wprawdzie mówili, że to faux pas, że sake się pije, etc, etc, dopóki nie wtrąbiłem setki sake jednym pociągnięciem z owego kieliszka. Towarzycho nabrało szacunku (miny mieli, jak my, kiedy widzimy Rosjanina pijącego duszkiem spirytus ze szklanki od herbaty) i już się nie czepiali. Żółte jest nieco mniej kompatybilne z etanolem, więc po paru kolejkach oni juz mieli dość, ja zasadniczo bym jeszcze coś "chlapnął" pod te ichnie specyjały zrobione z ryb, ryżu i glonów z ośmiornicami jako sałatką. Dziwna zakąska, ale pod sake pasowało. Zwłaszcza pod koniec. Potem jakoś do mnie dotarło, że rozumiem, co owi Japońce mówią między sobą. Nie wiem, chyba nie mówili po angielsku do siebie? Fajnie było.
Następnego dnia rano - czysto. Jakbym nigdy w zyciu nic nie pił. Zdziwiony byłem niepomiernie, ale z drugiej strony sake to przecież odfiltrowany zacier ryżowy, więc w sumie praktycznie ma w sobie wszystkie składniki bimbru (i nawet wyczuwajna w niej jest znajoma nutka zapachowo smakowa). Nastepnym razem, jak się tam kiedyś wybiorę, zabiorę flaszkę, albo ze 2 śliwek. Może przejdzie przez granicę. Zobaczymy, co na to Żółte powie. Jedyne, co im się może przytrafić, to poprawienie akcentu angielskiego, więc nic nie ryzykują.
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
-
- Posty: 407
- Rejestracja: niedziela, 8 lis 2009, 18:47
- Krótko o sobie: Majster
- Ulubiony Alkohol: Nalewka aptekarska i polskie krafty
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 8 razy
Re: Kac i bimber
Od kiedy odkryłem dobroczynne działanie perhydrolu (woda utleniona 30%) i sody oczyszczonej na destylat, stosuję je permanentnie (co opisuję tutaj), za wyjątkiem rzadko robionych destylatów owocowych. Perhydrol do spóły z sodą, a więc "chemia", eliminują całkowicie zapach bimbru, kiedy są stosowane między jedną a drugą destylacją. Nie zaobserwowałem żadnych skutków ubocznych ich stosowania ani u siebie, ani u żadnego z pijących moje wyroby. Ojciec, który po sklepowej zawsze dwa dni umiera, mama, która po czterech kieliszkach miała zgon, koledzy, którzy po dobrej bibie potrafili cały następny dzień nie odsłaniać okien - wszyscy oni, od kiedy piją bimber oczyszczany, nie znają pojęcia kaca. Wstają rześcy, zauważają brak oczekiwanego "zmulenia", ciężaru w żołądku. A i w czasie samego picia towar wchodzi lepiej, nie drapie w gardło, nie odrzuca. Nie powoduje wrażenia, że umysł jeszcze trzeźwy, ale ciało już nie przyjmie. Można taki bimber pić w szklance z lodem, z lampki, duszkiem, powoli, bez zapijania, w drinku... Jak kto woli, zawsze wchodzi dobrze i "nie idzie w nos", nie wykrzywia twarzy.
To nie jest pean samochwalny. Jestem pewien, że to samo każdy może powiedzieć o swoim wyrobie. Ja jednak podkreślam, że opisuję bimber czyszczony chemicznie, który, zgodnie z założeniem, TRUJE MNIEJ!
A do sklepowej wódki chyba dodają coś, co ma odrzucać. Czysta sklepowa, choćby finlandia, coraz ciężej przechodzi mi przez gardło. Jakoś nie przekonuje mnie etykieta bolsa, która zapewnia o pięciokrotnej destylacji (rektyfikacji!) i filtracji węglem aktywnym...
Moi znajomi wiedzą już, że na każdej imprezie pojawiam się z własną flaszką i nie trzeba mi polewać. Oczywiście się dzielę, choć mając przed sobą perspektywę picia polmosu, robię to niechętnie .
Jako gorący orędownik "chemienia" przy pot-stillu nie mogę przejść wobec tych słów obojętnie, gdyż przez laików mogą być źle zrozumiane i sprawić, że nikt nawet nie spróbuje samodzielnie podczyścić własnego wyrobu.Tylko dlaczego jest odwrotnie niż (teoretycznie) powinno być? Może wódkę faktycznie czyści się chemią która powoduje charakterystyczny smród i kwaśny smak a do tego efekty uboczne na drugi dzień?
Od kiedy odkryłem dobroczynne działanie perhydrolu (woda utleniona 30%) i sody oczyszczonej na destylat, stosuję je permanentnie (co opisuję tutaj), za wyjątkiem rzadko robionych destylatów owocowych. Perhydrol do spóły z sodą, a więc "chemia", eliminują całkowicie zapach bimbru, kiedy są stosowane między jedną a drugą destylacją. Nie zaobserwowałem żadnych skutków ubocznych ich stosowania ani u siebie, ani u żadnego z pijących moje wyroby. Ojciec, który po sklepowej zawsze dwa dni umiera, mama, która po czterech kieliszkach miała zgon, koledzy, którzy po dobrej bibie potrafili cały następny dzień nie odsłaniać okien - wszyscy oni, od kiedy piją bimber oczyszczany, nie znają pojęcia kaca. Wstają rześcy, zauważają brak oczekiwanego "zmulenia", ciężaru w żołądku. A i w czasie samego picia towar wchodzi lepiej, nie drapie w gardło, nie odrzuca. Nie powoduje wrażenia, że umysł jeszcze trzeźwy, ale ciało już nie przyjmie. Można taki bimber pić w szklance z lodem, z lampki, duszkiem, powoli, bez zapijania, w drinku... Jak kto woli, zawsze wchodzi dobrze i "nie idzie w nos", nie wykrzywia twarzy.
To nie jest pean samochwalny. Jestem pewien, że to samo każdy może powiedzieć o swoim wyrobie. Ja jednak podkreślam, że opisuję bimber czyszczony chemicznie, który, zgodnie z założeniem, TRUJE MNIEJ!
A do sklepowej wódki chyba dodają coś, co ma odrzucać. Czysta sklepowa, choćby finlandia, coraz ciężej przechodzi mi przez gardło. Jakoś nie przekonuje mnie etykieta bolsa, która zapewnia o pięciokrotnej destylacji (rektyfikacji!) i filtracji węglem aktywnym...
Moi znajomi wiedzą już, że na każdej imprezie pojawiam się z własną flaszką i nie trzeba mi polewać. Oczywiście się dzielę, choć mając przed sobą perspektywę picia polmosu, robię to niechętnie .
"Nigdy nie polemizuj z idiotą. On najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona siłą własnych argumentów."
-
- Posty: 5377
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 667 razy
- Kontakt:
Re: Kac i bimber
Jak trafisz na dobrych Żółtych, to może będziesz miał szansę dostać w zamian wino śliwkowe Choya- umeshu. Niesamowity smak (trochę jak śliwowica z woda i cukrem), idealnie komponuje się z sushi... Japońce walą to głównie jako aperitif, ale i nawalić się tym można solidnie...pokrec pisze: jak się tam kiedyś wybiorę, zabiorę flaszkę, albo ze 2 śliwek.
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
Re: Kac i bimber
Ale jak to jest że najgorszy śmierdzący bimber "z pierwszego tłoczenia" kopnie i sponiewiera człowieka, a człowiek rano wstaje i żyje. Po wódzie z sklepu nie wstaje bo woli leżeć z oczywistych powodów. Nie wiem, może to chodzi o pracę i troskę którą wkładamy do tego, wkładamy siebie i własne serce z troską budując sprzęt i w to co ma sfermentować...
Ale to nie tłumaczy nic, tu nie ma magii a jest chemia. Ciekawe co robią polmosy że wóda jest tak zła...
Ale to nie tłumaczy nic, tu nie ma magii a jest chemia. Ciekawe co robią polmosy że wóda jest tak zła...
Alkohol pity z umiarem nie szkodzi nawet w dużych ilościach
-
- Posty: 190
- Rejestracja: piątek, 4 wrz 2009, 09:50
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Lozovaca, Whiskey, Tequila
- Status Alkoholowy: Destylator
- Otrzymał podziękowanie: 8 razy
Re: Kac i bimber
Tak, albo daj do powąchania Twój produkt, biały, czysty. I co? I najwyżej (piszę jak było w moim przypadku) ktoś stwierdzi "no wiesz, trochę czuć drożdże" a teraz daj powąchać sklepową berbeluchę... . Każdy się skręca i wije, próbując powstrzymać trzewia aby nie , twierdząc że to jest do picia a nie do wąchania . Serio słyszałem takie tłumaczenie.fremen pisze:Ale jak to jest że najgorszy śmierdzący bimber "z pierwszego tłoczenia" kopnie i sponiewiera człowieka, a człowiek rano wstaje i żyje. Po wódzie z sklepu nie wstaje bo woli leżeć z oczywistych powodów.
Może robią tak celowo aby walczyć z alkoholizmemfremen pisze: Ciekawe co robią polmosy że wóda jest tak zła...
"Cywilizacja narodziła się wraz z odkryciem fermentacji"
- William Faulkner
- William Faulkner
-
- Posty: 1896
- Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
- Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
- Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Kac i bimber
No to mam pewne porównanie.
Na św. Jana u sąsiada (sąsiadowi właśnie Jan jest na imię) była imprezka. Nie jakaś wielka, powiedzmy nawet, że mizerna, bo co to jest pół litra Finlandii na 3-ch? Ale ów sąsiad ma już 78 lat i towarzystwo w podobnym wieku (ale piło zupełnie fachowo). Co dziwne, lekko mnie sponiewierało. Po takiej ilości wódki? Następnego dnia spotkaliśmy się i pierwsze pytanie "a Was też rano brało po tej wódzie"? Dobrze, że nie wypiliśmy tego paskudztwa więcej.
Wczoraj siostra ze szwagrem wpadli, złożyli mi zaległe zyczenia, no to ja nie mam wyboru, flaszka na stół. Otwieram flaszkę przepsoconego i zadębionego wina jęczmiennego z rodzynkami a siostra odstawia kielicha i oznajmia, że za kilka miesięcy będę chrzestnym. No, tośmy ze szwagrem wychlali te pół ltra. Nieźle byłem napruty, ale dziwnie nie martwiłem się kacem, co miał się zbliżać.
Poszedłem spać nawalony (normalnie źle mi się śpi po pijaku, ale tym razem spałem jak kamień). Rano wstaję i nie ma śladu, najmniejszego śladu, że coś piłem.
Ja pitolę, nigdy więcej sklepowej brei. To paskudztwo z Polmosu chyba specjalnie jest tak robione, żeby był potem kac. No, nie widzę możliwości takiego spieprzenia sprawy, jakie odstawiają państwowe gorzelnie. To musi być celowe.
Poza tym, jak kiedyś powiedziała jedna stara dziwka, "jak chcesz mieć zrobione dobrze, to zrób sobie to sam". Święte słowa.
Pępkowe będziemy oblewali czymś specjalnym. Tylko mi przyjdą lada dzień rury do klarnetu.
Na św. Jana u sąsiada (sąsiadowi właśnie Jan jest na imię) była imprezka. Nie jakaś wielka, powiedzmy nawet, że mizerna, bo co to jest pół litra Finlandii na 3-ch? Ale ów sąsiad ma już 78 lat i towarzystwo w podobnym wieku (ale piło zupełnie fachowo). Co dziwne, lekko mnie sponiewierało. Po takiej ilości wódki? Następnego dnia spotkaliśmy się i pierwsze pytanie "a Was też rano brało po tej wódzie"? Dobrze, że nie wypiliśmy tego paskudztwa więcej.
Wczoraj siostra ze szwagrem wpadli, złożyli mi zaległe zyczenia, no to ja nie mam wyboru, flaszka na stół. Otwieram flaszkę przepsoconego i zadębionego wina jęczmiennego z rodzynkami a siostra odstawia kielicha i oznajmia, że za kilka miesięcy będę chrzestnym. No, tośmy ze szwagrem wychlali te pół ltra. Nieźle byłem napruty, ale dziwnie nie martwiłem się kacem, co miał się zbliżać.
Poszedłem spać nawalony (normalnie źle mi się śpi po pijaku, ale tym razem spałem jak kamień). Rano wstaję i nie ma śladu, najmniejszego śladu, że coś piłem.
Ja pitolę, nigdy więcej sklepowej brei. To paskudztwo z Polmosu chyba specjalnie jest tak robione, żeby był potem kac. No, nie widzę możliwości takiego spieprzenia sprawy, jakie odstawiają państwowe gorzelnie. To musi być celowe.
Poza tym, jak kiedyś powiedziała jedna stara dziwka, "jak chcesz mieć zrobione dobrze, to zrób sobie to sam". Święte słowa.
Pępkowe będziemy oblewali czymś specjalnym. Tylko mi przyjdą lada dzień rury do klarnetu.
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
-
- Posty: 773
- Rejestracja: wtorek, 24 sie 2010, 22:25
- Krótko o sobie: Lubie psocić i przy okazji próbować, a najlepiej smakuje w święta kiedy delektujemy się naszymi wyrobami, i te wędzonki...
- Ulubiony Alkohol: Żubrówka
- Status Alkoholowy: Piwowar
- Lokalizacja: Jeweuropa czyli nowy trzeci swiat
- Podziękował: 19 razy
- Otrzymał podziękowanie: 33 razy
Re: Kac i bimber
Nie ma co dyskutować na temat, za każdym razem robię inne nuty i nie które są ostre lub łagodne w przełyku ( ten sam procent).
A KAC?
Od paru lat, nie wiem co to jest! Nie wiem co to jest przeholować! Po prostu jestem człowiekiem do samego końca.
Mi się wydaje, że trzeba by było skończyć z propagandą bimbru. Bimbrem to ja bym nazwał wódkę sklepową... która jest do
A KAC?
Od paru lat, nie wiem co to jest! Nie wiem co to jest przeholować! Po prostu jestem człowiekiem do samego końca.
Mi się wydaje, że trzeba by było skończyć z propagandą bimbru. Bimbrem to ja bym nazwał wódkę sklepową... która jest do
Ostatnio zmieniony niedziela, 17 lip 2011, 10:14 przez pokrec, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód: kosmetyka
Powód: kosmetyka
Jesli ktoś myśli że jest wolnym człowiekiem, to oznacza że jest niewolnikiem!
-
- Posty: 830
- Rejestracja: poniedziałek, 19 sty 2015, 20:36
- Krótko o sobie: Na ile moge to pomagam ludziom.
- Lokalizacja: Centralna Polska
- Podziękował: 73 razy
- Otrzymał podziękowanie: 94 razy
Re: Kac i bimber
Kiedyś jak z sąsiadem popiliśmy wódki sklepowej to rano sazrpał o 4 nad ranem swoją żone i muwił jej że chyba będzie umierał. Od tej pory pije tylko bimber i wstaje zadowolony. Ja też po psocie u szfagra bardzo dobrze się czulem, i to dlatego postanowilem że będe robil ekologiczny płyn bo to jak się czuje na drugi dzień świadczy o jakości bimberku.
I like noble drinks.
-
- Posty: 897
- Rejestracja: piątek, 18 lut 2011, 16:28
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Czysta i browar
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: ŚLĄSKIE
- Podziękował: 18 razy
- Otrzymał podziękowanie: 104 razy
Re: Kac i bimber
Na własnym organizmie zaobserwowałem że ciśnienie atmosferyczne ma duże znaczenie. Jeśli dam w palnik tak że film potarga i budzę się rano a jest wysokie ciśnienie nie mam najmniejszego problemu z sobą. Jem śniadanko piję kawę i normalnie funkcjonuje. Natomiast jeśli ciśnienie jest niskie po prostu klin musi wyprzedzić kaca bo w przeciwnym wypadku nie da się podnieść łba z poduchy. I nie piszę tego na podstawie sklepowego zajzajeru tylko na podstawie własnego produktu.
_______________________________________________________________________________
Pozdrawiam KRZYSZTOF
Pozdrawiam KRZYSZTOF
-
- Posty: 830
- Rejestracja: poniedziałek, 19 sty 2015, 20:36
- Krótko o sobie: Na ile moge to pomagam ludziom.
- Lokalizacja: Centralna Polska
- Podziękował: 73 razy
- Otrzymał podziękowanie: 94 razy
Re: Kac i bimber
Ja też się nad tym zastanawiam, . To prawda. Ale też podobne spostrzeżenia zauważyłem po wypiciu sklepowej czystej, kiedy trafi się wyjątkowo łagodna w smaku, co jest rzadkością. Np. jak wchodzi nowa marka, to trafi się dobra. Co do naszego produktu to ta łagodność i mniejsze kopanie chyba świadczy o wysokiej klasie czystości. Niby w towarzystwie gości cały czas jest wszystko ok. aż do czasu kiedy gwałtownie, dosłownie w ciągu 10 minut, gwałtowny odjazd. A nic tego, wcześniej nie zapowiadało. I to innym osobom też się przytrafi. Może to normalne ale po sklepowej jakoś to czuję duuużo wcześniej. I sam tego nie rozumie.
I like noble drinks.
-
- Posty: 41
- Rejestracja: poniedziałek, 24 paź 2016, 08:52
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 5 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: Kac i bimber
Również wolę wypić dobry, swojski bimberek niż sklepowe coś. Tym bardziej, że muszą je nieźle miksować bo następnego dnia jest jakaś masakra z głową a wcale wypite ilości nie są duże, ot tak na dobry humor.
I jest tak jak piszą upcpaciuk i Drupi - nie wiesz kiedy i nagle odcina bez ostrzeżenia.
I jest tak jak piszą upcpaciuk i Drupi - nie wiesz kiedy i nagle odcina bez ostrzeżenia.
-
- Posty: 226
- Rejestracja: piątek, 16 mar 2018, 10:49
- Krótko o sobie: Nie ma nic piękniejszego niż realizować i spełniać marzenia
- Ulubiony Alkohol: Rakija, Burbon....
- Status Alkoholowy: Student Bimbrologii
- Podziękował: 29 razy
- Otrzymał podziękowanie: 12 razy
Re: Kac i bimber
Moja firma współpracuje z producentami alkoholi na całym świecie i mam często okazję ich wizytować. Kiedyś rozmawiałem na ten temat z dyrektorem firmy zlokalizowanej w Rydze i on mi powiedział, że dobra wódka nie może być za bardzo oczyszczona. Jeśli nie zawiera pewnej ilości olejków to na drugi dzień jest kac gigant. Czyli całą sztuką jest żeby była czysta ale nie za czysta.
Druga rzecz jest taka, że większość producentów kupuje spirytus i w zależności od źródła może on być lepszy lub gorszy. Jak się trafi na gorszy to na drugi dzień tupot myszy jest hałasem nie do zniesienia.
Ja po dobrym bimberku po łyszuni i po burbonach nie mam kaca a po wódzie dramat.
Druga rzecz jest taka, że większość producentów kupuje spirytus i w zależności od źródła może on być lepszy lub gorszy. Jak się trafi na gorszy to na drugi dzień tupot myszy jest hałasem nie do zniesienia.
Ja po dobrym bimberku po łyszuni i po burbonach nie mam kaca a po wódzie dramat.
-
- Posty: 11
- Rejestracja: piątek, 30 lis 2018, 21:27
- Krótko o sobie: Wole swoje niż ze sklepu :)
- Ulubiony Alkohol: whisky
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 1 raz
Re: Kac i bimber
Ja zrobiłem na mikro pot stillu miedzianym. Keg z grzałka. I przedzilem tylko raz.. tempo było dosyć spore jak na mój gust.. po spróbowaniu po miesiącu bolała strasznie głowa na drugi dzień. Destylacja była robiona z wina z winogron które stało Ok 6msc w balonie. Przepuściłem jeszcze raz zobaczymy teraz ... poniżej link jak leciało.. przedgon i pogon oczywiście oddzielałem.. odciąłem przy 40%.
Wypełnienie mam sprężynki.. nie mam regulacji grzałki - powiedzieli mi ze w tym przypadku nie ma potrzeby..
Wypełnienie mam sprężynki.. nie mam regulacji grzałki - powiedzieli mi ze w tym przypadku nie ma potrzeby..
Ostatnio zmieniony piątek, 8 lut 2019, 15:12 przez Qba, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 11
- Rejestracja: piątek, 30 lis 2018, 21:27
- Krótko o sobie: Wole swoje niż ze sklepu :)
- Ulubiony Alkohol: whisky
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 1 raz
Re: Kac i bimber
Co należałoby zrobić ? Zamontować regulator tej grzałki ? Dodałem zalacznik mojego sprzętu jak wyglada. W środku sprężynki KO.
Czemu to tak szybko leci - z tego co czytam to raczej jest inny problem ze za wolno a tu jak szalony
Czemu to tak szybko leci - z tego co czytam to raczej jest inny problem ze za wolno a tu jak szalony
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Posty: 11
- Rejestracja: piątek, 30 lis 2018, 21:27
- Krótko o sobie: Wole swoje niż ze sklepu :)
- Ulubiony Alkohol: whisky
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 1 raz
Re: Kac i bimber
super dzięki! Tak zrobię i bedzie git..
czy taki regulator bedzie ok:
https://allegro.pl/oferta/regulator-ste ... 7158444997
czy taki:
https://destylatorymiedziane.pl/pl/akce ... zalki.html
czy taki regulator bedzie ok:
https://allegro.pl/oferta/regulator-ste ... 7158444997
czy taki:
https://destylatorymiedziane.pl/pl/akce ... zalki.html
-
- Posty: 3
- Rejestracja: sobota, 9 sie 2014, 21:22
Re: Kac i bimber
Spotkałem się kiedyś u wspólnych znajomych z byłym pracownikiem Polmosu z Krakowa. Twierdził, i przysięgał na życie matki, że produkowali 3 rodzaje spirytusu:
1. czysty, bez żadnych dodatków - to do produkcji leków
2. skażony - do chemii różnego rodzaju
3. spożywczy - z dodatkiem środka wymiotnego w ilości wymaganej państwowymi przepisami.
Stosuje się go do wódek krajowych, na eksport idzie czysty.
1. czysty, bez żadnych dodatków - to do produkcji leków
2. skażony - do chemii różnego rodzaju
3. spożywczy - z dodatkiem środka wymiotnego w ilości wymaganej państwowymi przepisami.
Stosuje się go do wódek krajowych, na eksport idzie czysty.
Ostatnio zmieniony wtorek, 26 lut 2019, 13:51 przez manowar, łącznie zmieniany 1 raz.