Gaz w butelkach po półrocznym leżakowaniu

Wszystko o winach z winogron. Przepisy, sposoby, metody...

Autor tematu
MichalMu
2
Posty: 3
Rejestracja: niedziela, 27 gru 2015, 09:00
Podziękował: 4 razy

Post autor: MichalMu »

Witam

Chciałbym prosić o poradę doświadczonych winiarzy. Robię wina od 3 lat. niektóre wyszły mi całkiem niezłe, jak wino z jabłek, czy miody pitne, ale jednego nie umiem - zrobić wina z winogron z mojej działki. To są jakieś białe winogrona, ale nie znam nazwy tego szczepu. Teoretycznie wszystko robię jak należy. Do wyciśniętego soku dodaję drożdże i pożywkę. Po zakończonej fermentacji burzliwej (max 2 dni po) zlewam znad osadu i zostawiam do leżakowania i średnio raz na miesiąc zlewam znad osadu. Po 6-7 miesiącach gdy wino jest dojrzałe i wyklarowane (robię próby jak w książce Cieślaka) to je butelkuję. I tu zaczyna się mój dramat. Już po paru tygodniach co najmniej jedna butelka "wystrzeli", a pozostałe są mocno nagazowane. Po otwarciu, w niektórych butelkach mam wrażenie że korek wręcz spleśniał. Wino przechodzi dziwnym zapachem i aromatem i jedyne co mogę z nim zrobić to przedestylować.

Co to za gaz? Skąd się bierze i jak mu zapobiec?

Miałem już różne teorie, ale wszystkie spaliły na panewce. Za pierwszym razem winę zrzuciłem na drożdże (ja, początkujący winiarz, a użyłem dzikich drożdży). Potem, użyłem kupnych drożdży winiarskich, a zdarzyło się to samo - zrzuciłem winę na korki. Ostatnio użyłem już różnych rodzajów korków (naturalne, aglomerowane a nawet syntetyczne). Nie miało to znaczenia - dalej pełno gazu. Dodam tylko, że to raczej nie jest wina higieny. Zawsze mam wszystko odkażone. Pirosiarczynu nie żałuję. Czy to jakieś "utlenienie" wina? W trakcie leżakowania zawsze zbiera mi się dużo rdzawego osadu. To jakiś trop? W tym roku znowu rosną piękne grona na działce i aż mi żal serce ściska gdy pomyślę, że na koniec i tak wszystko się znów zepsuje i będę musiał zrobić z tego bimber :(.

Czy ktoś może mi podpowiedzieć, co robię źle?
Awatar użytkownika

Zygmunt
5000
Posty: 5377
Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
Podziękował: 39 razy
Otrzymał podziękowanie: 667 razy
Kontakt:
Re: Gaz w butelkach po półrocznym leżakowaniu

Post autor: Zygmunt »

W tym roku znowu rosną piękne grona na działce i aż mi żal serce ściska gdy pomyślę, że na koniec i tak wszystko się znów zepsuje i będę musiał zrobić z tego bimber
No, to jest proszę Kolegi problem "pierwszego świata":) Destylacik z własnych winogron... spora część forum chętnie by się z Tobą pewnie zamieniła. Do rzeczy: cukromierz posiadasz? Wybuchy butelek to zwykle objaw niedofermentowania. Ile dajesz pirosiarczynu i na którym etapie? Jaki jest poziom cukru w winie przeznaczonym do butelkowania? Czy w butelce widać jakieś błonki na powierzchni, lub czy ma nieprzyjemny zapach po otwarciu (to z kolei świadczy o infekcji)? "Dziwny aromat" to aromat szampański, czy raczej coś związanego z toaletą? Czy temperatury przechowywania balonów z winem przed butelkowaniem i po nim były bardzo różne?
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"

Autor tematu
MichalMu
2
Posty: 3
Rejestracja: niedziela, 27 gru 2015, 09:00
Podziękował: 4 razy
Re: Gaz w butelkach po półrocznym leżakowaniu

Post autor: MichalMu »

Cukromierz posiadam :), nie inaczej. Przed dodaniem drożdży zawsze dosładzam do okolicy 20-23 blg. Po fermentacji wychodzi 0. Pirosiarczynu używam do płukania (dezynfekcji) wszystkiego co ma styczność z winem i daje go zgodnie z instrukcją, jaka była na opakowaniu - 2g na 2 l. wody. Nie używam pirosiarczynu do stopowania fermentacji. W samej butelce nie widać żadnych błonek. Zapach, to raczej zapach pleśni lub (nie wiem jak to określić, więc sorry za sformułowanie) "starej szmaty". Temperatury przechowywania powinny być zbliżone. Leżakuje to u mnie w mieszkaniu (dokładnie w kuchni, bo tam mam najchłodniej), a butelki trzymam w piwnicy. Ale moja piwnica jest dość ciepła jak na piwnice, tzn. jest tam raczej temperatura pokojowa. Ale postępuję w ten sam sposób ze wszystkimi moimi winami i miodami pitnymi, a problem mam tylko z tym z winogron.
Awatar użytkownika

Zygmunt
5000
Posty: 5377
Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
Podziękował: 39 razy
Otrzymał podziękowanie: 667 razy
Kontakt:
Re: Gaz w butelkach po półrocznym leżakowaniu

Post autor: Zygmunt »

0 nie oznacza końca fermentacji, zwłaszcza, jeżeli dosładzasz cukrem. Stąd granaty- albo wina trzymaj w balonie dłużej, albo używaj jakiegoś stopera fermentacji- czy to piro, czy temperatury.
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"

Autor tematu
MichalMu
2
Posty: 3
Rejestracja: niedziela, 27 gru 2015, 09:00
Podziękował: 4 razy
Re: Gaz w butelkach po półrocznym leżakowaniu

Post autor: MichalMu »

Dzięki za podpowiedź. W tym roku spróbuję to zastopować.
A rdzawy osad, który pojawia się w trakcie leżakowania? To coś niepokojącego?
Awatar użytkownika

Zygmunt
5000
Posty: 5377
Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
Podziękował: 39 razy
Otrzymał podziękowanie: 667 razy
Kontakt:
Re: Gaz w butelkach po półrocznym leżakowaniu

Post autor: Zygmunt »

Wino się klaruje, a do tego dochodzi osad drożdżowy- kolejna oznaka, że wino jest niedoleżakowane przed butelkowaniem. Tutaj pomogłoby klarowanie, ale czas też zrobi swoje.
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wina Gronowe”