Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Witam, Koledzy mam pytanie odnośnie zalewania beczki winem - otóż czy zalewał ktoś beczkę winem z wine-kitu? Sam win nie robię, jednak pomyślałem, że gdyby 20l beczkę zalać takim wytrawnym winem po ustaniu fermentacji (powiedzmy 2 miesiące) na okres około 3-6miesięcy to czy byłby to dobry sposób na przygotowanie jej pod inne, mocniejsze trunki?
-
- Posty: 513
- Rejestracja: czwartek, 5 wrz 2013, 05:52
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Zimne piwo
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 31 razy
-
- Posty: 7299
- Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Swój własny
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Polska południowa
- Podziękował: 397 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1694 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
No i stało się
Beczka po kilku dniach "namaczania" przestała ciec, więc wlałem do niej ok. 6 litrów single malta ok. 65% i powędrowała do piwniczki Kolejne porcje destylatu będę sukcesywnie dolewał po skończonej fermentacji zacieru
Beczka po kilku dniach "namaczania" przestała ciec, więc wlałem do niej ok. 6 litrów single malta ok. 65% i powędrowała do piwniczki Kolejne porcje destylatu będę sukcesywnie dolewał po skończonej fermentacji zacieru
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
SPIRITUS FLAT UBI VULT
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Dzięki za odpowiedź. Czytałem również o metodzie Solera, myślałem o jej wariacji - czy po wlaniu do beczki 20-30l trunku o mocy 60% i zlanie po 3-6 miesiącach połowy a następnie uzupełnienie brakującego miejsca świeżym trunkiem ma szanse dać dobre efekty tj. umożliwić leżakowanie przez okres 1-2 lat bez obawy o przedębienie?
-
- Posty: 513
- Rejestracja: czwartek, 5 wrz 2013, 05:52
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Zimne piwo
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 31 razy
-
- Posty: 1259
- Rejestracja: niedziela, 29 wrz 2013, 11:17
- Podziękował: 29 razy
- Otrzymał podziękowanie: 240 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Niby tak... Ale mam sygnały (również piłem 2-3letnie brandy), że dąb ustępuje z czasem. Tak czy siak ja, co już tu gdzieś pisałem, proponuję przed zalaniem właściwego trunku w beczkach 20-30l wlać spirytus rozcieńczony do 60-70% na 2-3 miesiące, a później ~20% na kolejne 2-3. I dopiero właściwy trunek. Spirytus można spokojnie odzyskać lub użyć do nalewek, a beczka się wyługuje wstępnie. Czysty spirytus do ługowania na burbona. Do SM lepiej czymś owocowym. Mam tak wyługowaną beczkę 10l. Najpierw miałem tam śliwkę pół roku, później brandy rodzynkowe do nalewek kilka miesięcy. Teraz SM siedzi chyba 3ci miesiąc i jest ledwo słomkowy.
Niestety za mało wiemy nt. starzenia w beczkach, żeby dawać jakieś sprawdzone i konkretne rady. Dla przykładu: kupiłem beczkę mocno wypaloną na żyto i jest w smaku bardzo pieprzne i ostre. Z takiej samej beczki, tylko średnio palonej, też próbowałem żyto i było głownie waniliowe, bardziej delikatne. To po ok. roku. A co będzie dalej - nie wiemy...
Niestety za mało wiemy nt. starzenia w beczkach, żeby dawać jakieś sprawdzone i konkretne rady. Dla przykładu: kupiłem beczkę mocno wypaloną na żyto i jest w smaku bardzo pieprzne i ostre. Z takiej samej beczki, tylko średnio palonej, też próbowałem żyto i było głownie waniliowe, bardziej delikatne. To po ok. roku. A co będzie dalej - nie wiemy...
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Dzięki Koledzy, beczka nowa o pojemności 20l, dość mocno wypalana. Nie pozostaje nic innego jak wlać do środka destylat 60% i kontrolować debienie co 2 tyg, następnie wlać białe wino wytrawne i dalej czekać, dopiero potem zbozowka. Czy Waszym zdaniem jest sens bawić się z beczkami mniejszymi niż te 20l?
-
- Posty: 397
- Rejestracja: wtorek, 22 paź 2013, 10:03
- Podziękował: 86 razy
- Otrzymał podziękowanie: 177 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
O beczce i jej cudownym wpływie to ja za dużo do powiedzenia nie mam, ale parę lat obserwacji płatków, kostek i szczap skłania mnie do bardzo wyraźnego rozgraniczania tego, co jest starzeniem destylatu jako wyługowaniem dębiny z dębu, a jego dojrzewaniem jako bardzo bolesnym pozostawieniem tego w spokoju. I gdyby chodziło tylko o uchwycenie proporcji pomiędzy powierzchnią beczki a jej objętością, to już dawno byłyby whisky typu rapid, instant albo inny quick.
Na początku, przy naturalnym tu entuzjazmie, że się robi własną, sama zmiana koloru destylatu podpowiada, że w nosie i na języku już się poprawiło. Dopiero w miarę przybywania kolejnych pędzeń i siwych włosów, człowiek przyznaje, że z tym destylatem było troszeczkę inaczej, niż chciałoby się pamiętać. I po kilku latach przestaje chcieć podrabiać JD, JW i Balętajnsa. Dopiero wtedy przyzna, że w przeciągu kilku tygodni od udoju, smak domowej whisky wyraźnie pikuje w dół. Potem przez pewien czas jest zadziwiająco nijaki i gdy właściwie już się pogodził z porażką, smak powoli zaczyna się wznosić. Gryzie się ten bimber z dębem i powietrzem, aż w końcu pojawiają się te rysy twarzy, które nasza whisky będzie nosić do końca życia. Czyli: z czego i jaki (jak ostrożnie lub nonszalancko) był ten destylat i z jakim dębem się żenił.
Powtórzę, że nie mam beczki, więc tylko zgaduję: forma pojemnika ma mniejszy wpływ na smak, niż dąb z którego jest wykonana i co w nim siedzi...
Dokończę jutro.
Na początku, przy naturalnym tu entuzjazmie, że się robi własną, sama zmiana koloru destylatu podpowiada, że w nosie i na języku już się poprawiło. Dopiero w miarę przybywania kolejnych pędzeń i siwych włosów, człowiek przyznaje, że z tym destylatem było troszeczkę inaczej, niż chciałoby się pamiętać. I po kilku latach przestaje chcieć podrabiać JD, JW i Balętajnsa. Dopiero wtedy przyzna, że w przeciągu kilku tygodni od udoju, smak domowej whisky wyraźnie pikuje w dół. Potem przez pewien czas jest zadziwiająco nijaki i gdy właściwie już się pogodził z porażką, smak powoli zaczyna się wznosić. Gryzie się ten bimber z dębem i powietrzem, aż w końcu pojawiają się te rysy twarzy, które nasza whisky będzie nosić do końca życia. Czyli: z czego i jaki (jak ostrożnie lub nonszalancko) był ten destylat i z jakim dębem się żenił.
Powtórzę, że nie mam beczki, więc tylko zgaduję: forma pojemnika ma mniejszy wpływ na smak, niż dąb z którego jest wykonana i co w nim siedzi...
Dokończę jutro.
-
- Posty: 5230
- Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
- Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
- Podziękował: 1292 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2743 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Jakbym czytał własne myśli... Dlatego nigdy nie stosowałem żadnych kostek, szczapek czy innych tego typu "bonifikatorów" .
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
-
- Posty: 513
- Rejestracja: czwartek, 5 wrz 2013, 05:52
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Zimne piwo
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 31 razy
-
- Posty: 397
- Rejestracja: wtorek, 22 paź 2013, 10:03
- Podziękował: 86 razy
- Otrzymał podziękowanie: 177 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
„Ja wiem jedno. Beczki nic nie zastąpi. Kto spróbuje ten zrozumie.”, mówi kol. Zięba i coś w tym z pewnością jest. Głębi wewnętrznego przekonania Zięby (przyznasz, że odwołanie się do autorytetu własnego przekonania i elitaryzm „kto ma, ten wie” jest mało twórczy ), mogę przeciwstawić jedynie własny resentyment – a ja nie mam, bo mnie nie stać i dlatego sądzę, że jest zbędna, bo jest droga. No i dlaczego ta beczka nie musi 200 pojemności? Przecież 200l beczki nic nie zastąpi. Kto spróbuje ten zrozumie.
Żeby pokazać, z czym kojarzy mi się dojrzewanie whisky, użyję obrazków.
Na pierwszym (whisky po lewej) właśnie nam wczoraj wykapała, właśnie ją wąchamy i smakujemy, aż dziwiąc się, jaka jest słodka . Czas ją lekko rozmaić destylowaną wodą i do szkiełka z dębem/beczki.
Na drugim nasza whisky złapała kolorek. Niby wygląda ładnie, ale przecież aż odrzuca. Aż dziw, że to słodziutkie coś sprzed 2 miesięcy, dziś jest tak szkaradne, paskudne, by nie rzec wprost wstrętne. Ten świeży „white dog” smakował znacznie, znacznie lepiej, niż to podkolorowane małe g*! Miała udawać/podrabiać dojrzałość, a wyszła karykatura! Im więcej w niej karmelku, syropku z klonu, śliweczki wędzonej i innego polepszadła, tym gorzej dla całości, bo im bardziej chcemy zamaskować ten brak dojrzałości, tym gorszy i bardziej odrzucający efekt!
Trzecie zdjęcie pokazuje, że pozostawiona w spokoju, nie nękana troskliwymi staraniami i oddana na łaskę samego czasu, zaczyna zmieniać się w… Kto czytał „Lolitę” Nabokowa, wie o co chodzi
Najbardziej interesujące jest zdjęcie czwarte, bo tak (moim zdaniem) wygląda młoda whisky, która zaczyna się układać. Ma interesujące (intrygujące?) kukurydziane spojrzenie, lecz nadmiar tanin powiększył jej zanadto usta. Za dużo dębu, czy nie ten dąb? Smak faluje puklami, ale może należałoby zmienić uczesanie na bardziej waniliowe? No, jest wyraźnie jakaś, ale jaka jest? A jaka będzie i w którą stronę pójdzie? Jak zmienią się jej rysy?
Myślę, i nic w tym odkrywczego, że jeśli ma pewne wrodzone cechy, które nadaliśmy jej poprzez odpowiedni surowiec, drożdże i cięcia, to one rozwiną się same. Jeśli tylko nie spieprzymy ich nadmiernymi staraniami o szybsze przesuwanie się wskazówek na cyferblacie. I to nie musi być wcale beczka. Choć Immature Spirits Act mówi, że destylat staje się whisky dopiero po trzech latach, to konia z rzędem temu, kto znajdzie single malta młodszego niż 8-letni. Dlaczego tak długo trzeba przetrzymywać destylat w wypranej ze smaku beczce, a dopiero na finisz trafia ona do oloroso? Czy nie o tym pisali radius, lesgo i jeszcze kilku z koleżeństwa, że odnaleziona po latach flaszka czyściochy po pszenicy czy innym życie, sama z siebie nabrała zdumiewającej ogłady? Do dziś nie mogę wyjść z osłupienia, że dodawanie karmelu do szkockiej pojawiło się już w czasach, gdy whisky kupowało się na kwarty, a nie w butelkach. Podobno widok walających się wszędzie beczek po importowanym sherry był w dawnej Anglii tak powszechny, jak widok wałęsających się psów. Ten, kto wpadł na pomysł przechowywania słodowego bimbru w bezużytecznych beczkach po winie, powinien był dostać Nobla. Na Nobla z dzwonkiem i przerzutką zasługuje jednak ten chytry szynkarz, który odkrył, jak sprzedać niechcianą whisky. Otóż bimber z różnych, ale tak samo długo przechowywanych beczek choć nie różnił się wcale smakiem, to jednak lekko różnił się kolorem i klientela wolała garniec tego ciemniejszego. Mówisz? – masz! I tak narodziło się nowe zastosowanie E 150.
Wszystko, co ja tu tak tego, to są tylko takie moje tego... Zapewniam, że umysł mam otwarty na eksperymenty i beczkę chętnie przyjmę. Świeżo wypalona, po porto fino, czy taka 50teczka ze śliwowicą. Nie wzdragam się też przed sprzętem, o nie! Może być półkowa, może być sitowa, może być alembik. Ja dla Was wszystko!
Żeby pokazać, z czym kojarzy mi się dojrzewanie whisky, użyję obrazków.
Na pierwszym (whisky po lewej) właśnie nam wczoraj wykapała, właśnie ją wąchamy i smakujemy, aż dziwiąc się, jaka jest słodka . Czas ją lekko rozmaić destylowaną wodą i do szkiełka z dębem/beczki.
Na drugim nasza whisky złapała kolorek. Niby wygląda ładnie, ale przecież aż odrzuca. Aż dziw, że to słodziutkie coś sprzed 2 miesięcy, dziś jest tak szkaradne, paskudne, by nie rzec wprost wstrętne. Ten świeży „white dog” smakował znacznie, znacznie lepiej, niż to podkolorowane małe g*! Miała udawać/podrabiać dojrzałość, a wyszła karykatura! Im więcej w niej karmelku, syropku z klonu, śliweczki wędzonej i innego polepszadła, tym gorzej dla całości, bo im bardziej chcemy zamaskować ten brak dojrzałości, tym gorszy i bardziej odrzucający efekt!
Trzecie zdjęcie pokazuje, że pozostawiona w spokoju, nie nękana troskliwymi staraniami i oddana na łaskę samego czasu, zaczyna zmieniać się w… Kto czytał „Lolitę” Nabokowa, wie o co chodzi
Najbardziej interesujące jest zdjęcie czwarte, bo tak (moim zdaniem) wygląda młoda whisky, która zaczyna się układać. Ma interesujące (intrygujące?) kukurydziane spojrzenie, lecz nadmiar tanin powiększył jej zanadto usta. Za dużo dębu, czy nie ten dąb? Smak faluje puklami, ale może należałoby zmienić uczesanie na bardziej waniliowe? No, jest wyraźnie jakaś, ale jaka jest? A jaka będzie i w którą stronę pójdzie? Jak zmienią się jej rysy?
Myślę, i nic w tym odkrywczego, że jeśli ma pewne wrodzone cechy, które nadaliśmy jej poprzez odpowiedni surowiec, drożdże i cięcia, to one rozwiną się same. Jeśli tylko nie spieprzymy ich nadmiernymi staraniami o szybsze przesuwanie się wskazówek na cyferblacie. I to nie musi być wcale beczka. Choć Immature Spirits Act mówi, że destylat staje się whisky dopiero po trzech latach, to konia z rzędem temu, kto znajdzie single malta młodszego niż 8-letni. Dlaczego tak długo trzeba przetrzymywać destylat w wypranej ze smaku beczce, a dopiero na finisz trafia ona do oloroso? Czy nie o tym pisali radius, lesgo i jeszcze kilku z koleżeństwa, że odnaleziona po latach flaszka czyściochy po pszenicy czy innym życie, sama z siebie nabrała zdumiewającej ogłady? Do dziś nie mogę wyjść z osłupienia, że dodawanie karmelu do szkockiej pojawiło się już w czasach, gdy whisky kupowało się na kwarty, a nie w butelkach. Podobno widok walających się wszędzie beczek po importowanym sherry był w dawnej Anglii tak powszechny, jak widok wałęsających się psów. Ten, kto wpadł na pomysł przechowywania słodowego bimbru w bezużytecznych beczkach po winie, powinien był dostać Nobla. Na Nobla z dzwonkiem i przerzutką zasługuje jednak ten chytry szynkarz, który odkrył, jak sprzedać niechcianą whisky. Otóż bimber z różnych, ale tak samo długo przechowywanych beczek choć nie różnił się wcale smakiem, to jednak lekko różnił się kolorem i klientela wolała garniec tego ciemniejszego. Mówisz? – masz! I tak narodziło się nowe zastosowanie E 150.
Wszystko, co ja tu tak tego, to są tylko takie moje tego... Zapewniam, że umysł mam otwarty na eksperymenty i beczkę chętnie przyjmę. Świeżo wypalona, po porto fino, czy taka 50teczka ze śliwowicą. Nie wzdragam się też przed sprzętem, o nie! Może być półkowa, może być sitowa, może być alembik. Ja dla Was wszystko!
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Posty: 513
- Rejestracja: czwartek, 5 wrz 2013, 05:52
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Zimne piwo
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 31 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Jestem lakiernikiem samochodowym i Twoje porównanie Klepa podobne jest do rozmowy z lakiernikiem garażowcem. Po co kupować pistolet za 2tys jak można lakierować takim za 200zł. I nic go nie przekona. Ale jak spróbuje raz coś polakierować tym za 2tys to wtedy przyznaje racje.
-
- Posty: 397
- Rejestracja: wtorek, 22 paź 2013, 10:03
- Podziękował: 86 razy
- Otrzymał podziękowanie: 177 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Obawiam się, że nie nadanżam. Pewnie dlatego, że nie jestem garażowcem, ale nawet nie łapię, o które moje porównanie Ci chodzi i po jaką cholerę kupować sobie pistolet, żeby lakierować beczkę, kiedy wystarczy pędzel?!
Żeby była jasna jasność - w 123 miejscach wygłosiłem pochwałę beczki i zastrzeżenie, że sam nie mam, więc g* mam do powiedzenia, to raz.
Dwa - wszystkich producentów podejrzewam o mniej lub bardziej zawoalowany merkantylizm - celem produkcji jest zbycie produktu, a tajemna sztuka, tradycyjna receptura i atłasowe etui są dodatkiem, co dotyczy zarówno samej beczki, jak i jej zawartości. Najlepszy (NAJLEPSZY!) nawet produkt i usługa są do dupy, jeśli nie mają podstawowej cechy - że tak to nazwę "sprzedawalności". Chałupnictwo i krosna zawsze przegrają nawet z manufakturą, a prawdziwy bój toczy się przecież między kombinatami. Z pewnością każdy już widział ten promocyjny filmik, dlaczego JD jest lepszy od bourbona i szkockiej (https://www.youtube.com/watch?v=MSiWCByV37k), więc cóż dopiero my, biedne żuczki-garażowce, możemy nafikać? Nawet z pistoletem za dwa kilo złotówek.
Trzy, czyli moja pointa - no, nie bardzo ja wyobrażam sobie wyraz mojej twarzy, gdy kupię tę czy inną Pawłowiankę, odbiję szpunt i przyznam, że parę stówek poszło jak psu w... błoto!
(Bo na na płatkach, kostkach, czy szczapach była równie taka sobie)
Żeby była jasna jasność - w 123 miejscach wygłosiłem pochwałę beczki i zastrzeżenie, że sam nie mam, więc g* mam do powiedzenia, to raz.
Dwa - wszystkich producentów podejrzewam o mniej lub bardziej zawoalowany merkantylizm - celem produkcji jest zbycie produktu, a tajemna sztuka, tradycyjna receptura i atłasowe etui są dodatkiem, co dotyczy zarówno samej beczki, jak i jej zawartości. Najlepszy (NAJLEPSZY!) nawet produkt i usługa są do dupy, jeśli nie mają podstawowej cechy - że tak to nazwę "sprzedawalności". Chałupnictwo i krosna zawsze przegrają nawet z manufakturą, a prawdziwy bój toczy się przecież między kombinatami. Z pewnością każdy już widział ten promocyjny filmik, dlaczego JD jest lepszy od bourbona i szkockiej (https://www.youtube.com/watch?v=MSiWCByV37k), więc cóż dopiero my, biedne żuczki-garażowce, możemy nafikać? Nawet z pistoletem za dwa kilo złotówek.
Trzy, czyli moja pointa - no, nie bardzo ja wyobrażam sobie wyraz mojej twarzy, gdy kupię tę czy inną Pawłowiankę, odbiję szpunt i przyznam, że parę stówek poszło jak psu w... błoto!
(Bo na na płatkach, kostkach, czy szczapach była równie taka sobie)
-
- Posty: 330
- Rejestracja: wtorek, 7 lut 2012, 19:58
- Krótko o sobie: Jestem spoko człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: własny
- Status Alkoholowy: Bimbrownik
- Lokalizacja: Kaszuby
- Podziękował: 34 razy
- Otrzymał podziękowanie: 35 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Kolego klepa, musisz uwierzyć mi na słowo z moich dwóch beczek nie płynie "taka sobie".
Podobno smaki się nam zmieniają co kilka lat. Ja przerabiałem szczapy, chipsy i płatki dębowe (zwał jak zwał) ale ja to ja.
Ważne, że moja połówka domaga się akurat z beczki.
Mniejsza 10-cio litrowa dojrzewa w niej rum, czeka na zimowe wieczory.
A większa 30-sto litrowa zalana od ubiegłego roku destylatem owocowym.
Podobno smaki się nam zmieniają co kilka lat. Ja przerabiałem szczapy, chipsy i płatki dębowe (zwał jak zwał) ale ja to ja.
Ważne, że moja połówka domaga się akurat z beczki.
Mniejsza 10-cio litrowa dojrzewa w niej rum, czeka na zimowe wieczory.
A większa 30-sto litrowa zalana od ubiegłego roku destylatem owocowym.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Posty: 330
- Rejestracja: wtorek, 7 lut 2012, 19:58
- Krótko o sobie: Jestem spoko człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: własny
- Status Alkoholowy: Bimbrownik
- Lokalizacja: Kaszuby
- Podziękował: 34 razy
- Otrzymał podziękowanie: 35 razy
-
- Posty: 92
- Rejestracja: poniedziałek, 22 lut 2016, 14:24
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: śląsk
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 4 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Witam kolegów myślę o kupnie beczki http://olx.pl/oferta/beczka-debowa-50l- ... aK93L.html jakieś opinie ktoś miał do czynienia lub kupował od tego gościa?
-
- Posty: 330
- Rejestracja: wtorek, 7 lut 2012, 19:58
- Krótko o sobie: Jestem spoko człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: własny
- Status Alkoholowy: Bimbrownik
- Lokalizacja: Kaszuby
- Podziękował: 34 razy
- Otrzymał podziękowanie: 35 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Cena bardzo dobra. Nie znam tego sprzedającego, beczka wygląda na trochę nie dopieszczoną ale to kwestia gustu.
Gdzieś czytałem (?) o ułożeniu klepek w dekielku, że niby w pionie miało być, tu masz odwrotnie.
Ja mam dwie z kranikami mosiężnymi i nie wyobrażam sobie w ogóle nie mieć kranów. Mój kolega ma drewniany i nie jest najlepiej, drewno pęcznieje i na siłę musi otwierać swoją beczkę.
Gdzieś czytałem (?) o ułożeniu klepek w dekielku, że niby w pionie miało być, tu masz odwrotnie.
Ja mam dwie z kranikami mosiężnymi i nie wyobrażam sobie w ogóle nie mieć kranów. Mój kolega ma drewniany i nie jest najlepiej, drewno pęcznieje i na siłę musi otwierać swoją beczkę.
-
- Posty: 2680
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 307 razy
- Otrzymał podziękowanie: 432 razy
- Kontakt:
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
@siara76
Drewniane kraniki zawsze przeciekają, przetestowałem wiele beczek. A sprzedawcę zapytaj, czy beczka jest robiona z pnia czy z gałęzi i czy na pewno to dąb szypułkowy? Impregnowanie olejem lnianym też takie sobie, lepsza impregnacja (ale droższa) to wosk pszczeli.
Drewniane kraniki zawsze przeciekają, przetestowałem wiele beczek. A sprzedawcę zapytaj, czy beczka jest robiona z pnia czy z gałęzi i czy na pewno to dąb szypułkowy? Impregnowanie olejem lnianym też takie sobie, lepsza impregnacja (ale droższa) to wosk pszczeli.
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)
-
- Posty: 513
- Rejestracja: czwartek, 5 wrz 2013, 05:52
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Zimne piwo
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 31 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Silvio, a po co Ci kranik w beczce? Beczka ma służyć do starzenia alkoholu a nie zalania jej i wypiciu zawartości po 2-3 miesiącach. Zamiast tego kupić płatki, szczapki itp. Wyjdzie taniej a efekt taki sam.
Miałem kraniki drewniane i nic nie ciekło. Potem jej wywaliłem i zakorkowałem otwory.
Janek, no chyba żartujesz z tymi pytaniami. Przecierz ten koleś na 99% nie jest producentem tej beczki. Zobacz ile identycznych jest na alegro. Nawet wszystkie tak samo obręcze mają ryflowane.
Miałem kraniki drewniane i nic nie ciekło. Potem jej wywaliłem i zakorkowałem otwory.
Janek, no chyba żartujesz z tymi pytaniami. Przecierz ten koleś na 99% nie jest producentem tej beczki. Zobacz ile identycznych jest na alegro. Nawet wszystkie tak samo obręcze mają ryflowane.
-
- Posty: 2680
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 307 razy
- Otrzymał podziękowanie: 432 razy
- Kontakt:
-
- Posty: 513
- Rejestracja: czwartek, 5 wrz 2013, 05:52
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Zimne piwo
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 31 razy
-
- Posty: 330
- Rejestracja: wtorek, 7 lut 2012, 19:58
- Krótko o sobie: Jestem spoko człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: własny
- Status Alkoholowy: Bimbrownik
- Lokalizacja: Kaszuby
- Podziękował: 34 razy
- Otrzymał podziękowanie: 35 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Ja nie wypijam po 2-3 mies. zawartości. Gdybym nie miał kranika to jak miałbym opróżnić beczkę? Wybić szpunt i rozkonfekcjonować w butelki jedynie. Musi być kranik, żeby chociaż oko nacieszyć jak produkt dojrzewa, układa się i zmienia kolor oraz zapach.ziemba12345 pisze:Silvio, a po co Ci kranik w beczce? Beczka ma służyć do starzenia alkoholu a nie zalania jej i wypiciu zawartości po 2-3 miesiącach.....
-
- Posty: 2896
- Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
- Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
- Podziękował: 159 razy
- Otrzymał podziękowanie: 298 razy
-
- Posty: 2680
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 307 razy
- Otrzymał podziękowanie: 432 razy
- Kontakt:
-
- Posty: 113
- Rejestracja: niedziela, 14 cze 2015, 13:08
- Krótko o sobie: Abstynent hipokryta.
- Ulubiony Alkohol: Etylowy
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Lokalizacja: Dziupla
- Podziękował: 15 razy
- Otrzymał podziękowanie: 11 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Najtaniej chyba jest dorwać jakąś używaną z rozlewu wina i wypalić (spokojnie od 600zł), tylko że pojemność trochę duża bo 200 litrów. Najbardziej optymalna na dłuższe przechowywanie jest chyba 100l bo taką jeszcze da się zapełnić postawić gdzieś czy przenieść.
Jestem pesymistycznym optymistą z realistycznymi poglądami.
-
- Posty: 82
- Rejestracja: wtorek, 6 paź 2015, 20:44
- Podziękował: 9 razy
- Otrzymał podziękowanie: 9 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Nie każdy ma chłodną piwniczkę, co sądzicie o przechowywaniu beczki z destylatem w murowanym garażu, temperatura zimą nigdy nie spada poniżej +5*C, a latem może dochodzić do +30*C. W tym temacie ktoś wspomniał, że wódka przechowywana na strychach domów po kilku latach łagodnieje w smaku.
-
- Posty: 113
- Rejestracja: niedziela, 14 cze 2015, 13:08
- Krótko o sobie: Abstynent hipokryta.
- Ulubiony Alkohol: Etylowy
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Lokalizacja: Dziupla
- Podziękował: 15 razy
- Otrzymał podziękowanie: 11 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Może zrób domek ze styropianu na lato dla beczki w garażu?
Albo z wełny mineralnej tylko ją by trzeba było osłonić bo cholerstwo strasznie się kruszy i roznosi.
Można jeszcze stalową beczkę wkopać w ziemie i tam temp utrzymuje się po zaizolowaniu od góry w lecie do 10*C a w zimie jak nie ma dłuższych mrozów (ponad -10) to nie spadnie poniżej 0*C.
Albo z wełny mineralnej tylko ją by trzeba było osłonić bo cholerstwo strasznie się kruszy i roznosi.
Można jeszcze stalową beczkę wkopać w ziemie i tam temp utrzymuje się po zaizolowaniu od góry w lecie do 10*C a w zimie jak nie ma dłuższych mrozów (ponad -10) to nie spadnie poniżej 0*C.
Jestem pesymistycznym optymistą z realistycznymi poglądami.
-
- Posty: 82
- Rejestracja: wtorek, 6 paź 2015, 20:44
- Podziękował: 9 razy
- Otrzymał podziękowanie: 9 razy