Doświadczenia przy filtracji aronii

Dyskusja ogólna o wytwarzaniu nalewek i ich przyrządzaniu...

Autor tematu
xyxtof
10
Posty: 12
Rejestracja: czwartek, 9 kwie 2015, 18:32
Podziękował: 3 razy
Otrzymał podziękowanie: 1 raz

Post autor: xyxtof »

Chciał bym się z Wami podzielić ciekawym doświadczeniem jakie przydarzyło mi się w tym roku podczas filtracji nalewki z aronii.

Zaznaczam, że po raz pierwszy robiłem nalewkę z tych owoców. Zastosowałem przepis:

-1kg owoców aronii
-2L wody
-150 liści wiśni (użyłem wiśni dzikiej)
-1kg cukru
-1L spirytusu

Owoce i liście opłukałem a następnie gotowałem przez 45 min. Po ostudzeniu wywaru odcedziłem sok za pomocą zwykłego sitka kuchennego i dodając 600g cukru zagotowałem całość po raz kolejny (nie chciałem, żeby efekt końcowy był za słodki).

W przepisie było podane aby przed podaniem spirytusu przefiltrować osłodzony sok a potem nalewka ma leżakować. I tu natknąłem się na mur.

Wcześniej do filtracji nalewek używałem filtrów do kawy ale nie tak dawno zakupiłem laboratoryjny lejek ze spiekiem o gradacji G4 czyli prawie najdrobniejszym spiekiem. Ku mojemu zaskoczeniu po wlaniu do lejka ostudzonego syropu aroniowo-cukrowego zatkał się w przeciągu paru minut. Syrop nie był nawet zbyt gęsty - raczej jak mocno posłodzona herbata.

Było to o tyle dziwne, że filtrowałem na tym już:
- jeżynówkę -z 1,5L nalewki zostało po filtracji około pół szklanki gęstego szlamu, lejek nie zapchał się i ciągle sączył mimo tego paskudztwa aż do końca, zero problemów
- dziką różę - rezultatem filtracji 5L była podobna ilość żółtego szlamu. Prawdopodobnie pyłki z kwiatów rumianku jaki dodałem do nalewki. Lejek przeszedł pomyślnie i tą próbę.
- czarny bez - poszło jak po maśle

Nieco wkurzony postanowiłem dla eksperymentu rozrobić 100ml syropu z aronii z adekwatną ilością spirytusu i spróbować sączyć taką mieszaninę. Przedtem te 100ml przelałem przez drobne sitko jakie czasem używam do zgrubnej filtracji (prawie nic na nim nie zostało). Kolejna porażka - po góra 5 ml lejek zapchany.

I tu już naprawdę się wkurzyłem. Postanowiłem spróbować kolby próżniowej i sączyć z podciśnieniem generowanym pompką wodną. Dotychczas NIGDY nie byłem zmuszony tego robić ale kiedyś kupiłem kolbę i pompkę po okazyjnej cenie "na twarde sztuki" przy filtracji :)

Gdy podłączyłem aparaturę z początku szło gładko (leciało prawie ciurkiem) ale potem miałem małą awarię techniczną (wąż z wodą wyskoczył z pompki wodnej) i musiałem przerwać. Jak już podłączyłem na nowo ssanie to lejek praktycznie przestał sączyć. Mimo dużego strumienia wody w pompce wodnej jedynie kapało z niego bardzo rzadko.

W tym momencie byłem już wściekły bo nie miałem innego pomysłu jak to przefiltrować a nigdzie w internecie nie spotkałem się opiniami aby filtracja aronii była jakaś wyjątkowo uciążliwa/trudna. Temat praktycznie nie był poruszany z czego wnioskuję, że powinno to być proste niczym pier****nie jak mawia mój wujek.

Ostatecznie z braku innych pomysłów wlałem syrop na filtr do kawy. Przeleciało jak szczyny przez słomę bo też i rzadkie było to się tego spodziewałem. Na filtrze nie zostało za wiele syfu. Myślę sobie a co mi tam, wrzucę to na lejek z ciekawości, zobaczymy co będzie. I tu zonk - przeleciało przez spiek w przeciągu parudziesięciu minut :?

Metodą filt+lejek przefiltrowałem resztę syropu a z ciekawości pozostałą próbkę syrop+sipryt zostawiłem na lejku przykryte folią na parę dni (około tygodnia). Po tym czasie jak się okazało pewna ilość płynu ubyła (może 1/4 albo 1/3) a po opróżnieniu lejka na powierzchni spieku była bardzo cienka ale mocno zgalaretowaciała błona. Praktycznie musiałem to skrobać paznokciami, żeby zeszło.

I tu pytanie do bardziej doświadczonych wytwórców nalewek - a co kur** chodzi z tą aronią?!?! Po tym wszystkim doszedłem do wniosku, że owoce te albo mają jakieś właściwości żelujące i w soku tworzą się mikro-farfocle, które lepią się do siebie co z kolei zapychało maleńkie pory lejka. Albo przez przypadek tak się złożyło, że drobinki syfu w soku były akurat w sam raz dopasowane do porów w lejku (wchodząc w nie jak wtyczka do kontaktu) i mi tak ciśnienie dźwigały ...

Jakieś pomysły co to się podziało?

P.S Ciekaw jestem ilu dotrwa do końca opowieści ;)
Awatar użytkownika

gr000by
2500
Posty: 2625
Rejestracja: wtorek, 10 sty 2012, 11:32
Krótko o sobie: kombinator - to przede wszystkim
Ulubiony Alkohol: każdy zrobiony z sercem
Status Alkoholowy: Specjalista ds. Wyrobu Alkoholu Domowego
Lokalizacja: Rzeszów
Podziękował: 50 razy
Otrzymał podziękowanie: 665 razy
Re: Doświadczenia przy filtracji aronii

Post autor: gr000by »

Aronia zawiera mnóstwo pektyn, przez co tworzy galaretki i żele, a osad jest trudny do przefiltrowania. Najprostsza metoda klarowania nalewki aroniowej to zostawić ją w spokoju na miesiąc w damie 5l albo czymś podobnym, po tym czasie ostrożnie ściągnąć wężykiem klarowną górną część nalewki, a osad z dołu wlać do wąskiej i wysokiej butelki, po miesiącu manewr ściągania powtórzyć, a osad przefiltrować przez filtr do kawy. Czas filtrowania do 48h na zalanie lejka do pełna i 2 dolewki po zejściu poziomu cieczy do połowy lejka.
Fermentować, destylować, zalegalizować!
http://www.piwo.org/topic/13642-domowa-wytwornia-debowa/ - moje przygody z piwem.
Awatar użytkownika

k.kolumb
150
Posty: 194
Rejestracja: sobota, 21 cze 2014, 00:39
Krótko o sobie: Jak się do czegoś dorwę to muszę to dokładnie poznać. Np. Ameryka
Ulubiony Alkohol: Talisker
Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
Podziękował: 82 razy
Otrzymał podziękowanie: 14 razy
Re: Doświadczenia przy filtracji aronii

Post autor: k.kolumb »

Biorę się za aronię. Ale w tym roku owoce zasuszyły się na drzewie (mam drzewo, nie krzewy) . Warto zalewać suszone czy kupić gdzieś normalne ? W zeszłym roku popełniłem nalewkę na tarninie suszonej i jest super. Ale generalnie to ciemnych nalewek nie filtruję bo by mnie szlag trafił.
Piszę starannie po Polsku. O ile daję radę.

divastion
50
Posty: 88
Rejestracja: środa, 12 lut 2014, 20:31
Podziękował: 8 razy
Otrzymał podziękowanie: 9 razy
Re: Doświadczenia przy filtracji aronii

Post autor: divastion »

k.kolumb rób na zasuszonej, u mnie jest to samo i nie było problemów - powiem nawet więcej - owoce dzięki temu są słodkie jak nigdy. Po prostu przy gotowaniu weź poprawkę na większą ilość wody (z racji braku w owocach, które to na pewno wciągną część wody) i rób jak normalnie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wytwarzanie Nalewek”