Ocet owocowy
-
Autor tematu - Posty: 33
- Rejestracja: sobota, 27 mar 2010, 07:42
- Ulubiony Alkohol: morelica
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Lokalizacja: świętokrzyskie
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Witam. Mam nadzieję że odpowiedni dział. Nie spotkałem tego tematu na tym forum a sądzę że może zainteresować ogół użytkowników... Domowa produkcja octu. Czasem alkohol się zoctuje, wino kwaśnieje... Albo zostają jakieś odpady, które zamiast wyrzucać można wykorzystać produkując naturalny owocowy ocet... Ja osobiście robiłem jabłkowy, gruszkowy (polecam!) lub wieloowocowy. Zasada ogólna jest prosta - pozostawienie alkoholu w otwartym naczyniu z dostępem tlenu, ale najlepiej zakryć gazą lub szmatką przed octówkami. Lub - metoda z książki kucharskiej mojej babci (wydanie we Lwowie 1928) - wszelkie słodkie pozostałości konfitur, lukrów itp., także win domowej roboty, ładujemy do dużego słoja, odstawiamy i czekamy. Można także robić nastaw z obierek jabłek lub wytłoków owocowych z cukrem i przegotowaną wodą, do słoja i czekamy aż przefermentuje i się sklaruje.
Taka jest ogólna zasada, jeśli będą pytania to walcie, dam skany oryginalnych przepisów.
pozdrawiam
ja_tutaj
Taka jest ogólna zasada, jeśli będą pytania to walcie, dam skany oryginalnych przepisów.
pozdrawiam
ja_tutaj
-
Autor tematu - Posty: 33
- Rejestracja: sobota, 27 mar 2010, 07:42
- Ulubiony Alkohol: morelica
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Lokalizacja: świętokrzyskie
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: Ocet owocowy
Witam. Widzę że powstał nowy dział, dorzucę więc trochę informacji.
Poniżej zapodaje dwa skany, pierwszy ze wspomnianej wyżej przedwojennej książki kucharskiej, drugi z książki "Apteka natury".
A tak to wygląda w praktyce:
Ten po lewej to odcedzony dojrzewający jabłkowy, widać osad drożdżowy na dnie.
Ten z prawej - gruszkowy przed odcedzeniem.
Tu poniżej gruszkowy z lewej i czosnkowy z prawej:
Dobra, teraz kilka słów opisu. Ja robię to tak: Jak żona z jakiegoś powodu obiera jabłko, podstawiam Jej duży umyty słoik na obierki, gniazdo nasienne (razem z pestkami), wszystkie zdrowe obierki lądują w słoju. Następnie zalewam je ciepłą (ale nie wrzącą) wodą z cukrem (2-3 duże łyżki/szklanka), górę słoja obwiązuję kilkukrotnie złożoną gazą lub chusteczką higieniczną, żeby kurz i octówki nie właziły do środka. I to sobie tak stoi. Jak w międzyczasie trafią się jakieś obierki to lądują w słoju i są zalewane osłodzoną wodą. Cały czas muszą być zalane aby nie wystawały, od czasu do czasu całość mieszamy, obierki mają tendencję wypływać na wierzch. Płyn mętnieje, później się klaruje. Trwa to od 1,5 miesiąca do 6 miesięcy Obierki można wyjąć i odcedzić lub nie. Do słoja można dolewać niedopite wino, resztki soków itp.
Zalewając obierki z gruszki - same lub w połączeniu z jabłkowymi - otrzymamy ocet gruszkowy, który ma wspaniały owocowy głęboki aromat i jest nieco ciemniejszy w kolorze, nawet ciemno-brązowy.
Ocet owocowy jest idealny do marynowania mięsa, wszelkich galaret, sałatek (sos winegret!), zakwaszania zup.
Ocet czosnkowy wg mojej receptury: główkę czosnku obieramy z łusek, każdy ząbek przecinamy wzdłuż i wrzucamy do butelki. Dodajemy 3-4 liście laurowe, 10-20 (wg uznania) ziaren pieprzu, 10-15 ziela angielskiego, skórkę z pół cytryny - samą żółtą delikatnie ściętą bez białego podskórza. Można opcjonalnie dorzucić tymianek (najlepiej własnoręcznie zebraną macierzankę) - kilka gałązek. Całość zalewamy octem, najlepiej odstanym owocowym, choć na zdjęciu powyżej użyto spirytusowego sklepowego 10%.
Całość musi odstać przynajmniej miesiąc, najlepiej dłużej (6 miesięcy). Ocet taki jest aromatyczny okrutnie, idealny do świątecznej galarety, sałatek, marynat, czerwonego barszczu i do wszystkiego do czego normalnie dodajemy ocet.
Smacznego, pozdrawiam !
Poniżej zapodaje dwa skany, pierwszy ze wspomnianej wyżej przedwojennej książki kucharskiej, drugi z książki "Apteka natury".
A tak to wygląda w praktyce:
Ten po lewej to odcedzony dojrzewający jabłkowy, widać osad drożdżowy na dnie.
Ten z prawej - gruszkowy przed odcedzeniem.
Tu poniżej gruszkowy z lewej i czosnkowy z prawej:
Dobra, teraz kilka słów opisu. Ja robię to tak: Jak żona z jakiegoś powodu obiera jabłko, podstawiam Jej duży umyty słoik na obierki, gniazdo nasienne (razem z pestkami), wszystkie zdrowe obierki lądują w słoju. Następnie zalewam je ciepłą (ale nie wrzącą) wodą z cukrem (2-3 duże łyżki/szklanka), górę słoja obwiązuję kilkukrotnie złożoną gazą lub chusteczką higieniczną, żeby kurz i octówki nie właziły do środka. I to sobie tak stoi. Jak w międzyczasie trafią się jakieś obierki to lądują w słoju i są zalewane osłodzoną wodą. Cały czas muszą być zalane aby nie wystawały, od czasu do czasu całość mieszamy, obierki mają tendencję wypływać na wierzch. Płyn mętnieje, później się klaruje. Trwa to od 1,5 miesiąca do 6 miesięcy Obierki można wyjąć i odcedzić lub nie. Do słoja można dolewać niedopite wino, resztki soków itp.
Zalewając obierki z gruszki - same lub w połączeniu z jabłkowymi - otrzymamy ocet gruszkowy, który ma wspaniały owocowy głęboki aromat i jest nieco ciemniejszy w kolorze, nawet ciemno-brązowy.
Ocet owocowy jest idealny do marynowania mięsa, wszelkich galaret, sałatek (sos winegret!), zakwaszania zup.
Ocet czosnkowy wg mojej receptury: główkę czosnku obieramy z łusek, każdy ząbek przecinamy wzdłuż i wrzucamy do butelki. Dodajemy 3-4 liście laurowe, 10-20 (wg uznania) ziaren pieprzu, 10-15 ziela angielskiego, skórkę z pół cytryny - samą żółtą delikatnie ściętą bez białego podskórza. Można opcjonalnie dorzucić tymianek (najlepiej własnoręcznie zebraną macierzankę) - kilka gałązek. Całość zalewamy octem, najlepiej odstanym owocowym, choć na zdjęciu powyżej użyto spirytusowego sklepowego 10%.
Całość musi odstać przynajmniej miesiąc, najlepiej dłużej (6 miesięcy). Ocet taki jest aromatyczny okrutnie, idealny do świątecznej galarety, sałatek, marynat, czerwonego barszczu i do wszystkiego do czego normalnie dodajemy ocet.
Smacznego, pozdrawiam !
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Ocet owocowy
Ocet owocowy świetna rzecz, tylko muszki mnie doprowadzają do obłędu.
W związku z tym oszukuję. Kupuję ocet winny, z reguły biały, i tym zalewam owoce. Świetny wychodzi z malin czy wiśni. W tym roku spróbuję też z truskawkami. Pięknie się prezentuje w kuchni, gdy do butelki, już po zlaniu, wrzucimy trochę owoców w celach estetycznych.
pzdr
W związku z tym oszukuję. Kupuję ocet winny, z reguły biały, i tym zalewam owoce. Świetny wychodzi z malin czy wiśni. W tym roku spróbuję też z truskawkami. Pięknie się prezentuje w kuchni, gdy do butelki, już po zlaniu, wrzucimy trochę owoców w celach estetycznych.
pzdr
Ostatnio zmieniony czwartek, 15 kwie 2010, 12:01 przez Agneskate, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: duże litery na początku zdania, interpunkcja
Powód: duże litery na początku zdania, interpunkcja
-
- Posty: 5377
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 667 razy
- Kontakt:
Re: Ocet owocowy
Tak, 10% oznacza, że jest to 10% roztwór kwasu octowego w wodzie (i innych świństwach, które wytwarzają się równolegle). Oznaczyć zaw. kwasu octowego można np. poprzez miareczkowanie NaOH przy udziale barwnika.
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
Re: Ocet owocowy
Koledzy, a co z piwem domowym? Tzn. z koncentratu Coopersa? Robił ktoś na tym ocet?
2-3 tygodnie temu klient u nas w sklepie wspominał żonie o robieniu octu, temat ucichł, ale natrafiłem na Internecie na wątek na Waszym forum i mnie to zaciekawiło - czy da radę zrobić ocet z piwa (~~5,5%)?
2-3 tygodnie temu klient u nas w sklepie wspominał żonie o robieniu octu, temat ucichł, ale natrafiłem na Internecie na wątek na Waszym forum i mnie to zaciekawiło - czy da radę zrobić ocet z piwa (~~5,5%)?
-
- Posty: 914
- Rejestracja: środa, 24 lip 2013, 21:19
- Krótko o sobie: Taki sobie ze mnie psotnik ;)
- Ulubiony Alkohol: Benedyktynka
- Status Alkoholowy: Destylator
- Lokalizacja: Poznań
- Podziękował: 152 razy
- Otrzymał podziękowanie: 150 razy
Re: Ocet owocowy
Mam dylemat. Trochę przesadziłem z ilością i część tegorocznego wina jabłkowego, po burzliwej fermentacji wlałem do klarowania do zwykłych gąsiorków 5 litrowych. Nie chcąc psuć zakrętek rurkami fermentacyjnymi, po prostu ich nie dokręciłem. Jak można się domyślić wino w jednym zaoctowało Mam teraz około 3 litrów delikatnego, jabłkowego octu winnego i zastanawiam się co z nim zrobić. Marynowanie mięs jest jakimś pomysłem, ale słyszałem też opinie, że picie takiego octu wpływa pozytywnie na zdrowie...
Pytanie brzmi ile tego octu dziennie konsumować, by nie nabawić się jakichś przykrych niespodzianek pokarmowych (lub gorszych)? Bo wylewać szkoda, a w smaku i zapachu jest całkiem niezgorszy.
Pytanie brzmi ile tego octu dziennie konsumować, by nie nabawić się jakichś przykrych niespodzianek pokarmowych (lub gorszych)? Bo wylewać szkoda, a w smaku i zapachu jest całkiem niezgorszy.
Po drogach jeździ masa świrów i psychopatów. Pędzą na złamanie karku, nie zważając na nic... Aż czasami trudno mi ich wyprzedzić.
-
- Posty: 2739
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 308 razy
- Otrzymał podziękowanie: 432 razy
- Kontakt:
Re: Ocet owocowy
Dodaj średnio opiekanych płatków dębowych i poleżakuj w gąsiorku jeszcze przez miesiąc. Potem rozlej do butelek, np. półlitrowych i odstaw w ciemne miejsce na co najmniej 3-4 miesiące. Po tym czasie będziesz miał doskonały ocet do skrapiania sałatek, jako dodatek do czerwonego barszczu, do galaretki z nóżek wieprzowych lub galaretki z kurczaka.
Generalnie nie należy przesadzać ze spożyciem octu, 30-50 ml dziennie to chyba maksimum, ale nie dam głowy. Sam używam niewiele, co kilka dni.
Generalnie nie należy przesadzać ze spożyciem octu, 30-50 ml dziennie to chyba maksimum, ale nie dam głowy. Sam używam niewiele, co kilka dni.
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)
-
- Posty: 12
- Rejestracja: wtorek, 22 lip 2014, 16:36
- Krótko o sobie: ..............................
- Podziękował: 7 razy
- Otrzymał podziękowanie: 4 razy
Re: Ocet owocowy
Witam. Kolego Trener, picie octu jabłkowego własnej roboty to samo zdrowie. Działa dobroczynnie na żołądek, jak i na cały organizm. Zaczynaj od małych dawek, jedna łyżeczka od herbaty na 1,3 szklankę wody przed każdym posiłkiem. Jak będzie wszystko ok, można dawać więcej. Polecam .M.W.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 8 cze 2015, 19:32 przez Wald, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Kropki, przecinki, spacje.
Powód: Kropki, przecinki, spacje.
Chciałbym żeby mi się tak chciało jak mi się nie chce.
-
- Posty: 12
- Rejestracja: wtorek, 22 lip 2014, 16:36
- Krótko o sobie: ..............................
- Podziękował: 7 razy
- Otrzymał podziękowanie: 4 razy
Re: Ocet owocowy
W skrócie chodzi o to, że żołądki mamy przeważnie za mało kwaśne znaczy to, że ph żołądka jest za niskie i z tego powodu nie odpowiednio nam się trawią białka, i tłuszcze picie octu jabłkowego powoduje zwiększenie produkcji kwasu solnego. Ph żołądka powinno być od 1,2 do 2. pomagać sobie octem trzeba tak długo, aż nasz żołądek sam zaskoczy i zwiększy produkcje kwasu solnego. Można zrobić też test sprawdzający czy zakwaszenie jest prawidłowe. Ale tez jest przyczyna, że tego kwasu mamy mniej. M. W.
Ostatnio zmieniony środa, 10 cze 2015, 10:36 przez Zygmunt, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Niskie pH oznacza kwaśny odczyn, wysokie- zasadowy. W przytoczonym przykładzie powinno być "za wysokie" pH.
Powód: Niskie pH oznacza kwaśny odczyn, wysokie- zasadowy. W przytoczonym przykładzie powinno być "za wysokie" pH.
Chciałbym żeby mi się tak chciało jak mi się nie chce.
-
- Posty: 2917
- Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
- Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
- Podziękował: 159 razy
- Otrzymał podziękowanie: 298 razy
-
online
- Posty: 7334
- Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Swój własny
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Polska południowa
- Podziękował: 397 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1695 razy
Re: Ocet owocowy
@wawaldek11, akurat w tym przypadku kolega rację. Krótko:
Nasz żołądek funkcjonuje idealnie, kiedy jest bardzo kwaśny. Śluzówka żołądka cały czas wytwarza silny kwas solny, który jest potrzebny, niezbędny i nie można doprowadzić do podwyższenia jego pH.
pH 7 występuje tylko na styku soków żołądkowych ze śluzówką. Jest tam cały czas neutralizowany. Natomiast pH żołądka wynosi 1,2 – 2,5. Kiedy zażyjemy tabletkę na zgagę, to neutralizujemy kwas żołądkowy do pH 6 – 7. Czujemy ulgę, ale zgaga nadal jest.
Ważną rolę pełni tutaj zwieracz, który odgradza żołądek od przełyku. Po zażyciu tabletki na zgagę otwiera się i dalej chlapie kwasem żołądkowym, ale już z pH podobnym do wody. Zasada jest taka: im kwaśniej w żołądku tym zwieracz bardziej się zaciska, im mniej kwaśno, bardziej się luzuje.
Dochodzimy do ostatecznego wniosku: mamy zgagę, ponieważ nie jest wystarczającą kwaśno w żołądku. W takiej sytuacji należy zakwasić żołądek, a nie zneutralizować, jak czyni to medycyna akademicka.
Jeżeli żołądek ma kwasowość powyżej pH 3, to nie wchłanianych jest wiele substancji. Przy kwasowości pH 6-7, żołądek praktycznie nie pracuje. Polega to na tym, że białka z mięsa czy warzyw nie są do końca strawione. Strawione czyli podzielone na aminokwasy. Do takiego procesu potrzebny jest kwas solny, pepsyna i wiele innych substancji.
Nie strawione białko gnije. Tu nie ma problemu, ponieważ przejdzie przez dwunastnice do jelita cienkiego, grubego i zostanie wydalone z organizmu. Problem jest, gdy niestrawione białko trafi do krwiobiegu.Wtedy układ odpornościowy widzi obce ciało i zaczyna go zwalczać.
Konsekwencje tej wojny mogą być destrukcyjne dla organizmu. Wszystko to dzieje się, ponieważ nie mamy dobrze zakwaszonego żołądka!
Jak sprawdzić stan zakwaszenia naszego żołądka.
Należy wypić pół do 3/4 szklanki wody z połową łyżeczki sody oczyszczonej. Mieszamy miksturę i pijemy rano na czczo, kiedy wstaniemy z łóżka. Następnie mierzymy czas od wypicia sody z wodą do odbicia się w żołądku. Roztwór sody połączony z kwasem żołądkowym zaczyna reagować, wydziela dwutlenek węgla i dochodzi do „beknięcia”.
Jak szybko ma się nam odbić?
Od 90 sekund, maksymalnie do 3 minut. Jeżeli się nie odbije, to znaczy, że kwas solny ma za wysokie pH – żołądek jest niedokwaszony. Jeżeli odbije się do 90 sekund, to mamy nadkwasowość. Test jest adekwatny w 99,5%. Robimy go co jakiś czas, aby sprawdzić stan żołądka.
Jednak najlepiej bezpośrednio zbadać pH soków żołądkowych za pomocą gastroskopii (tylko takich badań praktycznie się nie robi).
Dla dociekliwych i mających otwarte umysły polecam wykłady Jerzego Zięby i jego książkę "Ukryte terapie"
Nasz żołądek funkcjonuje idealnie, kiedy jest bardzo kwaśny. Śluzówka żołądka cały czas wytwarza silny kwas solny, który jest potrzebny, niezbędny i nie można doprowadzić do podwyższenia jego pH.
pH 7 występuje tylko na styku soków żołądkowych ze śluzówką. Jest tam cały czas neutralizowany. Natomiast pH żołądka wynosi 1,2 – 2,5. Kiedy zażyjemy tabletkę na zgagę, to neutralizujemy kwas żołądkowy do pH 6 – 7. Czujemy ulgę, ale zgaga nadal jest.
Ważną rolę pełni tutaj zwieracz, który odgradza żołądek od przełyku. Po zażyciu tabletki na zgagę otwiera się i dalej chlapie kwasem żołądkowym, ale już z pH podobnym do wody. Zasada jest taka: im kwaśniej w żołądku tym zwieracz bardziej się zaciska, im mniej kwaśno, bardziej się luzuje.
Dochodzimy do ostatecznego wniosku: mamy zgagę, ponieważ nie jest wystarczającą kwaśno w żołądku. W takiej sytuacji należy zakwasić żołądek, a nie zneutralizować, jak czyni to medycyna akademicka.
Jeżeli żołądek ma kwasowość powyżej pH 3, to nie wchłanianych jest wiele substancji. Przy kwasowości pH 6-7, żołądek praktycznie nie pracuje. Polega to na tym, że białka z mięsa czy warzyw nie są do końca strawione. Strawione czyli podzielone na aminokwasy. Do takiego procesu potrzebny jest kwas solny, pepsyna i wiele innych substancji.
Nie strawione białko gnije. Tu nie ma problemu, ponieważ przejdzie przez dwunastnice do jelita cienkiego, grubego i zostanie wydalone z organizmu. Problem jest, gdy niestrawione białko trafi do krwiobiegu.Wtedy układ odpornościowy widzi obce ciało i zaczyna go zwalczać.
Konsekwencje tej wojny mogą być destrukcyjne dla organizmu. Wszystko to dzieje się, ponieważ nie mamy dobrze zakwaszonego żołądka!
Jak sprawdzić stan zakwaszenia naszego żołądka.
Należy wypić pół do 3/4 szklanki wody z połową łyżeczki sody oczyszczonej. Mieszamy miksturę i pijemy rano na czczo, kiedy wstaniemy z łóżka. Następnie mierzymy czas od wypicia sody z wodą do odbicia się w żołądku. Roztwór sody połączony z kwasem żołądkowym zaczyna reagować, wydziela dwutlenek węgla i dochodzi do „beknięcia”.
Jak szybko ma się nam odbić?
Od 90 sekund, maksymalnie do 3 minut. Jeżeli się nie odbije, to znaczy, że kwas solny ma za wysokie pH – żołądek jest niedokwaszony. Jeżeli odbije się do 90 sekund, to mamy nadkwasowość. Test jest adekwatny w 99,5%. Robimy go co jakiś czas, aby sprawdzić stan żołądka.
Jednak najlepiej bezpośrednio zbadać pH soków żołądkowych za pomocą gastroskopii (tylko takich badań praktycznie się nie robi).
Dla dociekliwych i mających otwarte umysły polecam wykłady Jerzego Zięby i jego książkę "Ukryte terapie"
SPIRITUS FLAT UBI VULT
-
- Posty: 12
- Rejestracja: wtorek, 22 lip 2014, 16:36
- Krótko o sobie: ..............................
- Podziękował: 7 razy
- Otrzymał podziękowanie: 4 razy
Re: Ocet owocowy
Radius, napisałeś to co ja miałem na myśli lecz brakło mi czasu .Wyjaśniłeś problem perfekcyjnie, super. Interesuje się naturalnymi i innymi metodami pomagania w problemach zdrowotnych bo medycyna akademicka to często (ściema). Pozdrawiam M.W.
Chciałbym żeby mi się tak chciało jak mi się nie chce.
-
- Posty: 34
- Rejestracja: czwartek, 6 sie 2015, 11:59
- Krótko o sobie: lubię dobrze zjeść i wypić, a najlepsze jest to co zrobimy sami ;)
- Ulubiony Alkohol: okowita
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: Oława
- Podziękował: 13 razy
-
- Posty: 74
- Rejestracja: niedziela, 15 mar 2015, 23:15
- Krótko o sobie: Adres BitMessage: BM-2cXXZ6g6xhfqMaNwCV68oLeuSZQsRQaVun
- Podziękował: 22 razy
- Otrzymał podziękowanie: 11 razy
-
- Posty: 5377
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 667 razy
- Kontakt:
Re: Ocet owocowy
Acetobacter przeżyje nawet 20% stężenie alkoholu, ale jeżeli chodzi o szczepy dzikie, "domowe", maksymalne stężenie, przy jakiej zachodzi pseudofermentacja octowa to jakieś 15%, z optimum w zakresie 9-12.
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
- Posty: 5230
- Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
- Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
- Podziękował: 1292 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2744 razy
Re: Ocet owocowy
Słowo clue to synergia.
Zazwyczaj próbujemy " leczyć" objawy a nie przyczyny. To jest dobre do pewnego momentu.
P.S. Małe OT...
Jestem po chorobie wrzodowej. Na dwunastnicy. Kilkanaście lat męczarni. Zalecenia lekarzy... Zero kaw, alkoholu smażonych i innych potraw wzbudzających do pracy soki trawienne. No i mnóstwo chemii(tej złej) pod postacią różnych lekarstw.
Wynik... zero efektów.
Dopiero przewertowanie swojego sposobu życia i odżywiania dało efekty. Teraz mogę i kawę (pierwsza to espresso po przebudzeniu!) i alkohol i wszelkie inne uważane za niezdrowe potrawy. Ale to oczywiście jest obok mnóstwa warzyw, owoców. Jak najmniej produktów marketowych i wysoko przetworzonych. Zero przejadania się i posiłki w ilości minimum 5 w ciągu dnia.
Niepożądanych efektów - zero.
A dlaczego? Bo zacząłem myśleć a nie traktować siebie jak śmietnik. Wszystko z umiarem. Najtrudniej przychodzi mi synergia w sferze psychicznej. Ale jestem na dobrej drodze. Lepiej późno niż wcale.
Kawa nie szkodzi. Szkodzisz Ty sam sobie.defacto pisze:Szczere dzięki. Ale cóż z tego, kiedy po przebudzeniu lubię wypić filiżaneczkę świeżo zmielonej, pysznej Lavazzy lub Dallmayr..
Niezwłocznie zaczynam kurację.
Słowo clue to synergia.
Zazwyczaj próbujemy " leczyć" objawy a nie przyczyny. To jest dobre do pewnego momentu.
P.S. Małe OT...
Jestem po chorobie wrzodowej. Na dwunastnicy. Kilkanaście lat męczarni. Zalecenia lekarzy... Zero kaw, alkoholu smażonych i innych potraw wzbudzających do pracy soki trawienne. No i mnóstwo chemii(tej złej) pod postacią różnych lekarstw.
Wynik... zero efektów.
Dopiero przewertowanie swojego sposobu życia i odżywiania dało efekty. Teraz mogę i kawę (pierwsza to espresso po przebudzeniu!) i alkohol i wszelkie inne uważane za niezdrowe potrawy. Ale to oczywiście jest obok mnóstwa warzyw, owoców. Jak najmniej produktów marketowych i wysoko przetworzonych. Zero przejadania się i posiłki w ilości minimum 5 w ciągu dnia.
Niepożądanych efektów - zero.
A dlaczego? Bo zacząłem myśleć a nie traktować siebie jak śmietnik. Wszystko z umiarem. Najtrudniej przychodzi mi synergia w sferze psychicznej. Ale jestem na dobrej drodze. Lepiej późno niż wcale.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
-
- Posty: 5230
- Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
- Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
- Podziękował: 1292 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2744 razy
Re: Ocet owocowy
To nie było nic osobistego. Tylko tak ogólnie. Niestety ale to co się z nami dzieje to wynik postępu cywilizacyjnego i konsumpcyjnego trybu życia.
P.S. Tylko dlaczego do mnie to dotarło tak późno?
P.S. Tylko dlaczego do mnie to dotarło tak późno?
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
-
- Posty: 744
- Rejestracja: środa, 26 lut 2014, 19:16
- Ulubiony Alkohol: swój
- Lokalizacja: Beskid Niski
- Podziękował: 94 razy
- Otrzymał podziękowanie: 97 razy
Re: Ocet owocowy
Nie tylko do Ciebie tak późno dotarło. Jest nas zdecydowanie więcej a nawet rzekłbym stanowczo za dużo.
Pozwólcie, że przytoczę jeden z polskich grzechów kulinarnych, jakkolwiek podyktowany tradycją.
Kelner przynosi nam do stolika kompot i znika na jakieś 20 minut. Wnerwiamy się, że długo czekamy, psioczymy, ale w końcu przynosi rosołek, potem jako danie drugie schabowy. Zadowoleni zjadamy i ..... wypijamy na koniec ten kompocik.
W naszym zaciszu domowym podobnie się jada.
Sól i ocet traktowane jest jako zło konieczne, o occie owocowym prawie zapomnieliśmy. W zamian wszędzie są do nabycia słodkości.
Pozwólcie, że przytoczę jeden z polskich grzechów kulinarnych, jakkolwiek podyktowany tradycją.
Kelner przynosi nam do stolika kompot i znika na jakieś 20 minut. Wnerwiamy się, że długo czekamy, psioczymy, ale w końcu przynosi rosołek, potem jako danie drugie schabowy. Zadowoleni zjadamy i ..... wypijamy na koniec ten kompocik.
W naszym zaciszu domowym podobnie się jada.
Sól i ocet traktowane jest jako zło konieczne, o occie owocowym prawie zapomnieliśmy. W zamian wszędzie są do nabycia słodkości.
-
- Posty: 43
- Rejestracja: niedziela, 13 sty 2013, 21:17
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Izabelin
- Podziękował: 2 razy
- Otrzymał podziękowanie: 6 razy
Re: Ocet owocowy
Z przykrością nadmienię, iż facety w tym temacie, mają ograniczony smak.
Konkretne % masz w marketach po pasteryzacji (czyli nic).
Zrób i daj posmakować Kobiecie.
Nie licz! Ocet jaki wyjdzie, taki będzie. Moja mama, babcia i prababcia - oceniała "po smaku". Tu nie matematyka, ale smak.lupus1978 pisze:Pytanko,
Jak Ocet ma 10% to oznacza że w płynie jest 10% octu?!?
W jaki sposób obliczyć moc octu podczas produkcji?
pozdrawiam
L1978
Z przykrością nadmienię, iż facety w tym temacie, mają ograniczony smak.
Konkretne % masz w marketach po pasteryzacji (czyli nic).
Zrób i daj posmakować Kobiecie.
"Właśnie fakty nie istnieją, jedynie interpretacje." - Fryderyk Nietzsche