Witam.
Bardzo dawno nic nie pisałem, ale jak zobaczyłem ile tekstu mi wyszło, ho,ho. Ale jak pół polski ja też leżę, nie mogę gadać bo gardło zawalone i z nosa Niagara.
Ciekawy temat i wpisujący się w moje obecne działania.
Że strony producenta urządzeń destylacyjnych odpowiedzi na kilka zagadnień.
Zaznaczam że strony producenta (nie zawsze zgodne z oczekiwaniem klienta).
Bardzo trafne pokazane dwie wytyczne:
A – CO ROBIMY:
1 – rektyfikacja – produkcja spirytusu,
2 – destylacja – produkcja alkoholu smakowego.
B – KTO ROBI na podstawie posiadanej wiedzy technicznej i technologicznej z gorzelnictwa
1 – automat – dla amatorów bez wiedzy i dla powtarzalnych procesów (produkcja),
2 – manual – dla profesjonalistów (przynajmniej dla ludzi mających wiedzę z technologii i techniki gorzelniczej), oraz dla produkcji niepowtarzalnej.
Teraz następna zależność.
Rektyfikacja – produkcja spirytusu – jasno określony związek chemiczny, nie zawierający w zasadzie estrow smakowych czyli nie odnosi się do indywidualnych upodobań, czyli teoretycznie możemy zamienić produkcję w ciąg matematyczny.
Destylacja – produkcja alkoholu smakowego – oparta na osiągnięciu odpowiedniego smaku i zawartości alkoholu . Poprzez osiągniecie odpowiedniej mieszanki alkoholowo – smakowej w czasie fermentacji (wiedzą technologiczna) i odpowiednie destylowanie cieczy (wiedzą techniczna). Automatyzacja tutaj nastąpi poprzez automatyczne powtórzenie procesu na podstawie indywidualnie opracowanej receptury (np. Programu) ale pod warunkiem 100% powtarzalności wsadu. Tutaj kluczem jest POWTARZNOŚĆ wsadu. Powtarzalność pewną na obróbce zbóż jest możliwa, natomiast na podstawie owoców jest w większości bardzo ciężka (np. Wyrób wina – jeden rocznik warty setki $, następny rocznik z tego samego miejsca i tych samych urządzeń warty kilka $).
Teraz trzeba ustalić co to jest „sukces produkcyjny”, jednocześnie określając że nie mówimy tylko o walorach smakowych. Odkładamy na bok „bezpieczeństwo zdrowia”, destylacja domowa jest bezpieczniejsza od domowej masarni. W oddzielnym poście mogę to rozwinąć.
Dla rektyfikacja – produkcja spirytusu – gdzie wsadem jest zazwyczaj cukrówka z dedykowanych kompletnych mieszanek drożdżowych i cukru nie ma zagadnień wiedzy technologicznej, a jedynie zagadnienia wiedzy technicznej którą możemy zamienić na „matematykę” I w rezultacie „okiełznac” w automatyce i oprogramowaniu.
Dla destylacji – produkcja smakowa – na początku – wsad decyduje o tym co otrzymamy. Urządzenie destylacyjne pomaga tylko w uzyskaniu sukcesu produkcyjnego. Im większa wiedza techniczna tym może być „słabszy” sprzęt i odwrotnie. Natomiast wiedzę technologiczną – głównie z zakresu przygotowania wsadu – za normalne pieniądze NIGDY nie zamienimy na automatykę.
Każdy z nas ma inne preferencje – głównie smakowe , zapachowe czy wizualne. Te w większości oparte są na estrach. Ale trzeba pamiętać do najważniejszych klas związków chemicznych występujących w spirytusie należą: aldehydy, alkohole wyższe, estry, kwasy organiczne oraz metanol. Do tej pory oznaczono ok. 100 różnych związków oddestylowujących wraz z etanolem. Za posiadane przez nasz budżety nie jesteśmy w stanie „sterować ” tymi związkami w naszych cieczach. Możemy tylko „budować ” postępowania- receptury, ale tutaj podstawą jest wiedza technologiczną i zastosowanie tych receptur dla POWTARZALNYCH wsadów.
Reasumując.
Rektyfikacja – lepsza lub gorsza automatyzacja pozwoli zastąpić człowieka przy powtarzalnej czynności, a wręcz będzie lepsza, wydajniejsza i dokładniejsza przy większej produkcji.
Destylacja – tylko wiedza technologiczna może pozwolić zastosowanie automatyki dla POWTARZALNYCH wsadów.
Przy destylacji często daje przykład. Kupienie Ferrari nie da rezultatu jeżeli:
- nie wlejemy odpowiedniego paliwa do samochodu,
- NIE MAMY PRAWAJAZDY!
- nie będziemy znali zasad i techniki jazdy sportowym samochodem,
- nie będziemy znali na wylot obsługi i ustawień systemów samochodu,
- nie przeznaczymy czasu i środków na obsługę, serwis samochodu.
I teraz bardzo często mamy sytuację – ktoś wydaje ogromne pieniądze na sprzęt. Po czym stwierdza GÓWNO i jedzie po sprzedawcy. A czy słusznie? Czy z naszej strony mamy odpowiednie narzędzia i umiejętności do użytkowania tego sprzętu, lub czy środki które wydałem są adekwatne do oczekiwanego celu? Tak! - są i gówna – ale jeżeli np. Ja pokazuję z drugiej strony że na takim sprzęcie ktoś inny ma sukces komercyjny? Mam tę przewagę ze mogę legalnie pochwalić się już wręcz dziesiątkami alkoholu nagradzanymi w konkursach w całej gamy produktowej. Tutaj jest jeden z pierwszych przeszkód dla sprzedawców w Polsce.
My Polacy chcemy robić, ale mamy według mnie następujące bariery:
1) Brak wiedzy technologicznej
2) Brak wiedzy technicznej
3) Brak wiedzy prawnej
4) Brak komercyjnych mikro linii produkcyjnej
Ale mamy zapał – jest potencjalny rynek w 40 milionowym kraju – gdzie alkohol jest elementem kultury narodowej. Jasno trzeba zaznaczyć że mikro gorzelnie mają za zadanie zarabiać, ale na szczytnym celu – PROMOWANIE JAKOŚCI ALKOHOLU, NEGOWANIE ILOŚCI. Inaczej promowanie jakości, a nie ilości.
Od 2 lat, realizuje pewien projekt, rozmawiam, lobbuje, tworzę i inwestuje. Jeżeli udało by się stworzyć, z założeniem MIKRO gorzelnictwo w oparciu o „małą” koncesję (do 10 tys rocznie).
1) Stworzyć program nauczania podstawowej wiedzy technologicznej z MIKRO gorzelnictwa przez Państwowy Instytut Naukowy – Zakład Gorzelnictwa – z aprobatą Ministerstwa Rolnictwa.
2) Stworzyć program nauczania podstawowej wiedzy technicznej z MIKRO gorzelnictwa przez wyspecjalizowany Wydział Uniwersytetu .....
3) Stworzyć powtarzalną ścieżkę do legalizacji w oparciu u małą koncesję do 10 tys. L. Wszystkie elementy i preferencje prawne i przepisowe są – ale nikt ich nie wykorzystuje.
4) Zaprezentować komercyjną mikro linie produkcyjną: magazynowanie, obróbka, zacieranie, fermentacji, destylacja i rektyfikacja w oparciu o max produkcji 200 litrów spirytusu na tydzień (10 000 litrów na rok).
Jako ciekawostka – dziś wpis do ewidencji producentów alkoholu udziela i prowadzi KOWR. Mamy w Polsce udzielonych około 540 licencji. Tylko około 20 licencji jest dla produkcji do 10 000 litrów. Licencja za wyrób do 10 tys. Kosztuje 1 000 zł. Wszystkie inne są większe i droższe (znacznie). Trzech producentów w Polsce posiada licencję na produkcję roczną od 210 do 275 MILIONÓW litrów spirytusu na rok. To w ich interesie jest promowanie MAKSYMALNEJ ILOSCI spożywania, a nie jakości. Po cichu wspiera to rząd, bo akcyza jest nie od kwoty tylko ilości. Czyli im więcej Polacy piją tym więcej akcyzy. Im więcej tym bardziej musi być tanie, im bardziej tanie, tym więcej alkoholu w postaci spirytus, woda, chemia zapachowa. Taniej się już nie da. Aby zwiększyć ilość- wprowadzili małpki itd.
Ale wracając do projektu. Trzeba zebrać konsorcjum kilku instytucji, znaleźć finansowanie, wybudować budynek dla gorzelni wzorcowej wraz z miejscem transferu wiedzy teoretycznej i praktycznej. Mam nadzieję że 95% pracy już za mną. W styczniu tego roku mam nadzieję że ruszy budowa takiego budynku
WIZUALIZACJA NA KOŃCU
A w styczniu przyszłego roku ruszą pierwsze dwie grupy (każda po 40 osób) z 250 godzinnym programem nauczania. Wszystko rozstrzygnie się w ciągu kilkunastu dni. Mam nadzieję że już na dniach ruszy specjalny serwis informacyjny tego projektu. Mam nadzieję że właśnie dzięki takiemu projektowi nauczymy ludzi ALFABETU gorzelnictwa. Właśnie dzięki temu będzie można inne projekty rozwijać mając POSTAWOWĄ praktyczna i teoretyczna wiedzę z pewnych i sprawdzonych źródeł.
Ale dziś – nie ma co się dziwić producentom w gestii materiałów informacyjnych, szkoleniowych itd. Są to przeogromne pieniądze dla mikro firm, dodatkowo odpowiedzialność. Dalej mikro firmy zazwyczaj mają jakiś pomysł, rozwiązanie w danym wycinku, ale nie mają środków do komercyjnych rozwiązań na innych polach. I tak powstaje produkt z „fenomenalnym” rozwiązaniem, ale w całości jako produkt komercyjny jest do ......
KOSZTY i nieukształtowany rynek zbytu są problemem.
Przykładowo JEDNA kompletna licencja dla AutoCad nie tylko do rysowania – koszt około 30 tys. Na 1 rok. Zakup lasera do ciecia stali nierdzewnej niezbędny dla takiej firmy produkcyjnej – 1,2 miliona złotych.
Dalej minimalna firma to:
właściciel, biuro, księgowość, sprzedaż, inżynier produktu, elektryk, programista, technik urządzeń produkcyjnych, spawacze, szlifierze, monter, magazyn, zaopatrzenie, serwis. Minimum 10 – 15 osób. Jeżeli mówimy o produkcie kompletnym, komercyjnym. Same płacę netto – minimum średnio na rękę 4500 – koszt pracodawcy całkowity 8500 x 15 osób = 127 tysięcy miesięcznie. Plus inne koszty stałe miesięcznie, razem minimum 160 tys. Miesięcznie. Jeżeli np. Sprzedajemy urządzenia po 10 tysięcy złotych brutto. Zysk przerośnięty (chciałbym mieć taki) 50%. Netto daje 4 tys. MIESIECZNIE TRZEBA SPRZEDAC 40 URZADZEN. Dwie sztuki każdego dnia roboczego, każdy po 10 tys brutto, ABY ZAROBIC TYLKO NA KOSZTY. A gdzie inwestycje, rozwój, materiały informacyjne, reklamowe i najważniejsze „zysk” na „mercedesa” właściciela?
Patrząc na możliwy zysk wygenerowany przez Polski rynek przy nakładzie pracy i kosztów jaki trzeba ponieść aby sprzedać dla indywidualnego klienta i odpowiedzialność którą ponosi producent przed klientem – dziś nie będzie „dobrych” produktów na rynek polski. Po prostu klient nie zapłaci za inwestowanie, szkolenie, serwis sprzedażowy i posprzedażowy. Po prostu oczekiwania nie są adekwatne do realnych potrzeb, wiedzy i finansów.
W większości przypadków chcemy Ferrari, naukę jazdy na poziomie podstawowym i profesjonalnym, naukę jak produkować paliwo, a koszty i obowiązki serwisowe mają wynosić zero. To wszystko za 3 tys. – no dobra zrobimy łaskę, niech sprzedawca pozna dobre serce kupującego- zapłacimy 4 tys.
Dziś klient myśli – kupię na Allegro kega z rurą i będę miał spirytus, a facet który chce mi sprzedać za 10 tys. Urządzenie to złodziej. Nie wszyscy tak myślą, ale 9 na 10 tak. To zabiją legalną produkcję, rozwój i inwestowanie. Dodatkowo takie fora jak te z miejsc rozwoju myśli technologicznej, zamieniają się w kółko zadawane te same podstawowe pytania i miejsce gdzie trzeba co pewien czas udowadniać te same tezy ze nie jest się „wielbłądem”. Jak się udowodni, to za tydzień będzie nowy użytkownik i od początku.
Reasumując, jeżeli chcemy mieć dziś prawdziwy automat, z gwarancją spirytusu 96 przechodzącego przez zgodność z normami w każdym momencie, w najnowszym wydaniu, spełniający wymogi prawne u mnie dostanie propozycję od 27 tys netto, zaś za automat dający 95/96 z produkcją niespotykaną na „rynku drugiego obiegu” działający na zasadzie zalej, włącz i nie dotykaj – minimum 8 netto.
Pewnie wiele osób zacznie wyliczać zaraz że za 2 tys mamy „perłę”, szkoda mojego czasu. Chcę tutaj jasno pokazać, chcesz kliencie naprawdę zaangażowanego sprzedawcę, pamiętaj że każda godzina pracy MUSI przynieść zysk (żaden pracownik nie pracuje dla idei – czy ty pracujesz tylko dla przyjemności klienta?). Nie należy mylić dochód (to co płacicie) ale zysk. Tylko wtedy odpowiedzialni sprzedawcy chcący coś zrobić będą mogli inwestować aby tobie ułatwić życie i dać większą frajdę. Kto jest odpowiednim sprzedawcą – to ty kupujący musisz zadecydować.
Cezary
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.