Zacznę od opisania po kolei co i jak:
Nabyłem 120kg jabłek, rozbełtałem jabłka mieszadłem do farb(wcześniej przebierając jabłka i odrzucając pognite). Zadałem drożdży na następny dzień zaglądam do beczek(nie otwierałem ich) 4 ładnie sobie pyrkają więc git malina. Dzisiaj po dwóch dniach chciałem odcisnąć sok z jabłek żeby po prostu nie trzymać 4 beczek, tylko 1 z samym sokiem. Otwieram wieko i widzę pięknie pracujące jabłka, zapach super normalnie radość w sercu, otwieram drugą beczkę i w tym momencie na twarzy smutek. Na powierzchni widać ogniska białej włochatej plesni, no dobra otwieramy następną i tu tak samo, przy trzeciej moje początkowo uradowane serce pękło

Da się to jakoś uratować, odcisnąć sok i piro czy raczej mumin ?
Temp pomieszczenia 18*C
drożdże bayanusy
beczki szczelne, nie ma mowy żeby dostawało się do środka powietrze