Pan Pielęgniarka

Dowolne tematy i off-topowe rozmowy. Piszcie tu to na co tylko macie ochotę, luźnie gadki i tak dalej, możecie się powyżywać. :)
Regulamin forum
W tym dziale można rozmawiać na luzie o wielu tematach.

Obowiązuje zakaz poruszania tematów POLITYCZNYCH. Tematy takie będą kasowane lub moderowane.
Awatar użytkownika

Autor tematu
lesgo58
5000
Posty: 5230
Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
Podziękował: 1292 razy
Otrzymał podziękowanie: 2743 razy

Post autor: lesgo58 »

Pan Pielęgniarka
22 kwietnia o 12:41 ·
Dzisiaj jak zawsze w święta, nikt nie choruje. 4 łóżkowa sala reanimacyjna, na której jeszcze miesiąc temu miałem 9 pacjentów dzisiaj świeci pustkami.
Rozkoszując się tym widokiem postanowiłem nic nie robić i odgrzać posta, którego napisałem dawno temu na prywatnym wallu.
Musiałem niestety "wygwaizdkować" niektóre słowa, bo mogą naruszać standardy społeczności Fb, który nie zna życia i nie przyjmuje do wiadomości, że to cytaty...

***

Najgorszy pacjent dla mnie, to co mnie najbardziej wkurza w tej pracy:
22.00- zespół ratownictwa przywozi młodego chłopaka pod wpływem alkoholu z urazem głowy.
Pacjent wchodzi grzecznie na własnych nogach razem z chłopakami z karetki. Podchodzę do niego z papierami i próbuję wybadać z kim mam do czynienia:
- Proszę, usiądzie pan tu na krześle, zaraz podejdę sprawdzę parametry życiowe.
- Nie będę nigdzie siadał. Postoję.
- Niech pan usiądzie, tu jest sala reanimacyjna, nie może Pan tu sobie spacerować, a ja muszę pana wstępnie zbadać.
- Ja w ogóle zaraz stąd wychodzę.
- Nie może pan stąd wyjść, bo jest pan pijany. Dopóki nie upewnimy się, że jest wszystko Ok z pana głową musi pan zostać z nami i traktujemy pana jako osobę niezdolną do podjęcia racjonalnych decyzji co do swojego stanu zdrowia, więc niech pan nie robi nam i sobie problemów i niech pan usiądzie na krześle.(ale już poczułem, że jednak po dobroci nie pójdzie i niestety będę musiał być złą siostrą)
- Tu usiądę! (I siada mi w przejściu na podłodze, metr od krzesła), a w ogóle to ja to pie**ole. Gdzie jest wyjście?
Wstaje i zwiewa.
Na szczęście chłopaki z karetki czujnie czekali na rozwój wydarzeń i po pogotowiarsku, elegancko go złapali, a że tamten ruszył z pięściami, to koledzy wśród latających w powietrzu chu*ów i k*rew, usztywnili go brzuchem do dołu na łóżku reanimacyjnym.

Zrezygnowany dzwonię do sanitariuszy
- Dawaj pasy na czerwony (odcinek reanimacyjny Soru), będziemy wiązać.
Po 5 minutach zrobiliśmy uroczą plecionkę. Na szczęście znowu mi się udało, nie dostałem w mordę, a zanim zaczął pluć założyłem mu maskę chirurgiczną.
Podchodzę do niego i mówię:
- No i po co żeś się rzucał? Prosiłem grzecznie, cierpliwie, a teraz leżysz przywiązany czterokończynowo jak dzik po polowaniu...miałeś tylko usiąść na krześle...
On do mnie że mnie dojedzie, że jestem pe**łem, że mam go wypuścić to on mi wtedy wpier**li i takie tam...
Zaczęliśmy diagnostykę, szycie głowy, cewniki, kroplówki, tomografie, ekg, dzikie węże...
Cała noc upłynęła nam na grze, gdzie on próbował mi jak najbardziej uprzykrzyć życie, a ja starałem się wykonywać swoją pracę i pamiętać, że mimo wszystko to cały czas pacjent...a to nie łatwe zadanie.
Nie wiem jak u was, ale w mojej pracy, mój „klient”, życzy mi żeby mnie „pies je*ał”, oferuje mi „wpie**ol jak mnie spotka”, radzi mi bym „poruchał skoro mnie jara wiązanie ludzi do łóżka”, na propozycje współpracy pyta „ a co? Ty to byś mi pavulonik dał najchętniej?”.
Jak poprosisz go o chwile spokoju, to zaczyna śpiewać na cały sor że on „kocha stare baby, stare baby do przesady...itd” (swoją drogą pewnie niejedna Leokadia z nadciśnieniem będąca u nas w tym czasie, drgnęła nerwowo na słowa piosenki).
Także ten... deale nie idą nam najlepiej...

To jest najgorszy pacjent, bo jest niebezpieczny dla nas i dla siebie, pracochłonny, upierdliwy, alkohol maskuje zagrażające życiu objawy, lecz obaj mamy wspólny cel! CHCEMY ŻEBY BYŁ W DOMU! I żebyśmy mogli dać sobie nawzajem spokój!
Tylko, żeby go puścić musimy mieć pewność, że nic mu nie grozi i że poziom alkoholu jest na tyle niski, że go weźmie izba wytrzeźwień, albo że jak go wypuścimy na własna rękę, to nie przywiozą go zaraz znowu chłopaki, tym razem pod hasłem uraz wielonarządowy, bo się zachwiał pod tramwaj.

Wszyscy w tej sytuacji mają związane ręce.
Lekarza dyżurnego i mnie wiąże prawo...a pacjenta wiążę ja.

A już najbardziej demotywuje to, że po kilku dniach, gdy taka ofiara alkoholowych walk przychodzi odebrać portfel czy telefon który wzięliśmy do depozytu ON NIC NIE PAMIĘTA!!!!

Mówimy mu że nas obrażał, pluł, kopał, groził, a on robi tę zdumioną minę, wiecie jaką? Taką pełną niedowierzania. Jak ktoś, kto pierdnął podczas apelu w szkole w zupełnej ciszy, gdy wnosili sztandar. Wszyscy wiedzą kto, ale winowajca rżnie głupa do końca.

I on z tą miną mówi mi „naprawdę??? Ale ja bardzo przepraszam...ja byłem wtedy pijany”
KURRRRRRR*AAAAAA!!!!! SERIO???!!! MYŚLISZ ŻE SIĘ NIE ZORIENTOWAŁEM!!!??? JA TEŻ BYŁEM PIJANY NIE RAZ, ALE NIGDY NIE LĄDOWAŁEM NA SORZE, KRZYCZĄC DO RATOWNIKA KTÓRY ZAKŁADA MI CEWNIK (bym nie leżał we własnym moczu i nie zalał podłogi) „ZOSTAW MOJEGO FIU*A PED**E!!!!”

Oni myślą, że na hasło „byłem pijany” ja powinienem odpowiedzieć „a to bardzo proszę o wybaczenie milordzie”

Staram się pamiętać, że to są biedni, pogubieni ludzie i dlatego do nas trafiają… Ja różnie się od niego tym, że miałem więcej szczęścia rodząc się w normalnej rodzinie, w normalnym środowisku.
Tylko my, po drugiej stronie to też ludzie.
Specyficzni, ale jednak. Też mamy swoje emocje i granice, też nam puszczają nerwy.

Co zrobić. Taki Dżob. Każdy z was nie lubi jakiegoś elementu swojej pracy. Ja nie lubię tego, ale jeszcze z tego powodu nie wycieram łez i smarków żalu w rękaw :)
Nie spotkałem jak dotąd ratownika który by lubił stosować przymus bezpośredni i użerać się z pijanymi (chociaż pewnie tacy też są... ;)

Wracamy do naszego bohatera.

Po upojnej nocy spędzonej razem, gdy wytrzeźwiał, nad ranem go odwiązaliśmy.

Powoli, z gracją podszedł do lustra, przygładził zakrwawione włoski i poprawiając obrzygany kołnierzyk, spokojnym głosem zapytał:

- I po ch*j żeście mnie tu tyle trzymali?

Zostawiając nas z tym pytaniem, wśród blasków jutrzenki oddalił się w nieznanym kierunku...
https://www.facebook.com/permalink.php? ... __tn__=K-R
https://www.facebook.com/Pan-Pielęgniar ... 4/?__xts__
Ostatnio zmieniony czwartek, 25 kwie 2019, 07:35 przez lesgo58, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
promocja
Awatar użytkownika

icemen11
50
Posty: 61
Rejestracja: niedziela, 4 lut 2018, 19:37
Krótko o sobie: https://youtu.be/vIeoLnC_BVg
Ulubiony Alkohol: Własny
Status Alkoholowy: Producent Nalewek
Lokalizacja: Mazowsze
Podziękował: 44 razy
Otrzymał podziękowanie: 6 razy
Re: Pan Pielęgniarka

Post autor: icemen11 »

To ja mam spokojniej bo pracuje z umarłymi :poklon; :lol:
https://youtu.be/vIeoLnC_BVg
ODPOWIEDZ

Wróć do „Po Godzinach”