Muszę się pochwalić wódką zbożową...
-
Autor tematu - Posty: 1183
- Rejestracja: niedziela, 19 mar 2017, 20:59
- Krótko o sobie: Żałuję tylko, że tak późno zacząłem smakować własne wyroby...
- Ulubiony Alkohol: Zbożowy
- Status Alkoholowy: Destylator
- Lokalizacja: Mazowsze
- Podziękował: 177 razy
- Otrzymał podziękowanie: 394 razy
Re: Muszę się pochwalić wódką zbożową...
Ja mieszkam w gminie wiejskiej i wokół mam same gospodarstwa. Jak drzewiej bywało niczego nie kupuję, a wymieniam ku obopólnemu zadowoleniu Słodu zaś nie używam, robię za pomocą enzymów..Gacek pisze:Gdzie Wy kupujecie śrutę kukurydzianą?
Zabieranie bogatym i dawanie biednym pozbawia jednych i drugich motywacji do pracy.
-
- Posty: 325
- Rejestracja: niedziela, 27 sie 2017, 14:51
- Podziękował: 25 razy
- Otrzymał podziękowanie: 21 razy
-
- Posty: 325
- Rejestracja: niedziela, 27 sie 2017, 14:51
- Podziękował: 25 razy
- Otrzymał podziękowanie: 21 razy
Re: Muszę się pochwalić wódką zbożową...
Lepiej by nie widział, jakie nieogarnięcie w kuchni będzie (zdaża mi się sporo brudzić - ale sprzątam!) . Ja sobie sama poradzę, zresztą nawet tak wolę. On tylko do ew. przenoszenia cięższych rzeczy i degustacji
DMNŻ?
Mojego przyszłego wytworu i tak nie porówna się z tym, co zrobił autor tematu - mam zwykłego pot stilla. Ze zbożowych 'doświadczeń' robiłam tylko ŁKZWJ i oszukane pszenżyto (z cukrem). I o ile to pierwsze jest całkiem przyzwoite, to drugie dla mnie nadaje się tylko na nalewki - jest tam coś, co mi nie pasuje.
Jak dalece różne będzie zatarte zboże od tych wytworów?
DMNŻ?
Mojego przyszłego wytworu i tak nie porówna się z tym, co zrobił autor tematu - mam zwykłego pot stilla. Ze zbożowych 'doświadczeń' robiłam tylko ŁKZWJ i oszukane pszenżyto (z cukrem). I o ile to pierwsze jest całkiem przyzwoite, to drugie dla mnie nadaje się tylko na nalewki - jest tam coś, co mi nie pasuje.
Jak dalece różne będzie zatarte zboże od tych wytworów?
Ostatnio zmieniony czwartek, 10 sty 2019, 18:47 przez acurlydrug, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 325
- Rejestracja: niedziela, 27 sie 2017, 14:51
- Podziękował: 25 razy
- Otrzymał podziękowanie: 21 razy
-
- Posty: 2383
- Rejestracja: niedziela, 18 paź 2015, 14:00
- Krótko o sobie: Marzyciel
- Ulubiony Alkohol: Własny.
- Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
- Podziękował: 268 razy
- Otrzymał podziękowanie: 338 razy
Re: Muszę się pochwalić wódką zbożową...
Przeglądając YT w poszukiwaniu kolumn półkowych i zbiorników z płaszczem wpadłem na film Zygmunta z przygotowania zacieru:
https://youtu.be/cwxrajCK9mM
https://youtu.be/cwxrajCK9mM
Pozdrawiam Gacek.
-
Autor tematu - Posty: 1183
- Rejestracja: niedziela, 19 mar 2017, 20:59
- Krótko o sobie: Żałuję tylko, że tak późno zacząłem smakować własne wyroby...
- Ulubiony Alkohol: Zbożowy
- Status Alkoholowy: Destylator
- Lokalizacja: Mazowsze
- Podziękował: 177 razy
- Otrzymał podziękowanie: 394 razy
Re: Muszę się pochwalić wódką zbożową...
To akurat przykład zacierania samego słodu. Zupełnie inaczej wygląda zacieranie z enzymami, a najbardziej praco- i energochłonne jest zacieranie kukurydzy, gdyż wymaga wyższych temperatur niż inne zboża.
Standardową procedurą w moim przypadku jest robienie porcji zacieru do 50-litrowego kotła. Wlewam ciepłą wodę w ilości 37 litrów i ogrzewam do 75*C dodając połowę enzymu upłynniającego. Grzejąc cały czas wsypuję 11-12 kg śruty ciągle mieszając. Gdy nie ma w śrucie kukurydzy grzeję zacier do 90*C, z kukurydzą do 95*C i wtedy dodaję resztę enzymu upłynniającego skrobię. Potem zostawiam zacier by w tej temperaturze postał jakieś 2 godziny. Następnie zlewam całość do beczki i czekam do wystudzenia dodając kolejno enzymy:
- przy 65*C redukujący lepkość,
- przy 60*C scukrzający.
Zwykle po nocy w garażu, nad ranem, przed wyjazdem do pracy mam w fermentatorze 32-35*C. Wtedy sypię drożdże i dodaję antypianę. Po powrocie z pracy mam już ruch w beczce, drożdże zaczęły pracę. Jak dla mnie najlepszy czas na pracę ze zbożem to jesień i początek zimy. Wtedy temperatura otoczenia jest optymalna do prędkości studzenia zacierów i wiem kiedy co mam zrobić.
Standardową procedurą w moim przypadku jest robienie porcji zacieru do 50-litrowego kotła. Wlewam ciepłą wodę w ilości 37 litrów i ogrzewam do 75*C dodając połowę enzymu upłynniającego. Grzejąc cały czas wsypuję 11-12 kg śruty ciągle mieszając. Gdy nie ma w śrucie kukurydzy grzeję zacier do 90*C, z kukurydzą do 95*C i wtedy dodaję resztę enzymu upłynniającego skrobię. Potem zostawiam zacier by w tej temperaturze postał jakieś 2 godziny. Następnie zlewam całość do beczki i czekam do wystudzenia dodając kolejno enzymy:
- przy 65*C redukujący lepkość,
- przy 60*C scukrzający.
Zwykle po nocy w garażu, nad ranem, przed wyjazdem do pracy mam w fermentatorze 32-35*C. Wtedy sypię drożdże i dodaję antypianę. Po powrocie z pracy mam już ruch w beczce, drożdże zaczęły pracę. Jak dla mnie najlepszy czas na pracę ze zbożem to jesień i początek zimy. Wtedy temperatura otoczenia jest optymalna do prędkości studzenia zacierów i wiem kiedy co mam zrobić.
Zabieranie bogatym i dawanie biednym pozbawia jednych i drugich motywacji do pracy.
-
- Posty: 104
- Rejestracja: niedziela, 11 lis 2018, 10:34
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem;)
- Ulubiony Alkohol: koniak/calvados
- Status Alkoholowy: Destylator
- Lokalizacja: Centralna Polska
- Podziękował: 9 razy
- Otrzymał podziękowanie: 3 razy
Re: Muszę się pochwalić wódką zbożową...
Czytając ten post,naszła minie chora na szklaneczkę mojej wódeczki z pszenicy,po od leżakowaniu 7miesiecy nalałem sobie 100gram alkoholu o mocy 43% ,wypiłem i jestem zachwycony. Odrazu złapałem za telefon i zamówiłem od znajomego rolnika 15kg jęczmienia+10kg kukurydzy wszystko drobno śrutowane. Już nie mogę się doczekać doznań organoleptycznych.
-
- Posty: 104
- Rejestracja: niedziela, 11 lis 2018, 10:34
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem;)
- Ulubiony Alkohol: koniak/calvados
- Status Alkoholowy: Destylator
- Lokalizacja: Centralna Polska
- Podziękował: 9 razy
- Otrzymał podziękowanie: 3 razy
Re: Muszę się pochwalić wódką zbożową...
Zawsze gotuje 2razy , pierwszy odpęd do zera,odbieram przy tym 50g na rozpałkę.Drugi odpęd,odbieram 50g i ciągnę do 85 % resztę do osobnego pojemnika i traktuje jako pogony.Destylację prowadzę na miedzianym pot stillu od kolegi Zygmunta z forum , z tym że dorzuciłem do niego 4 zimne palce.
-
Autor tematu - Posty: 1183
- Rejestracja: niedziela, 19 mar 2017, 20:59
- Krótko o sobie: Żałuję tylko, że tak późno zacząłem smakować własne wyroby...
- Ulubiony Alkohol: Zbożowy
- Status Alkoholowy: Destylator
- Lokalizacja: Mazowsze
- Podziękował: 177 razy
- Otrzymał podziękowanie: 394 razy
Re: Muszę się pochwalić wódką zbożową...
Skoro pochwaliłem się jedną zbożówką, pochwalę się kolejnym projektem. Projektem, co by współcześnie zabrzmiało
Tym razem sam jęczmień na enzymach. 60 kg śruty w pięciu strzałach odpędzone i finalne gotowanie na półkowej, resztki zaś tego co było już w nadmiarze na myszowatą, przegonione na spirytus na Aabratku. Wszystko rozcieńczyłem na 43% i zadębiłem wiórkami z dębu amerykańskiego mocno opiekanego w ilości 3 g na 1 litr. Wiosną 2018 roku dałem 2,5 grama i było za jasne i trochę za mało aromatyczne, a ten dąb najbardziej mi odpowiada.
Pierwszy gąsiorek 5 litrów to alkohol wyjęty z pierwszego gotowania, z frakcji która wydawała mi się najbardziej czystą i jednocześnie aromatyczną. Kolejne 4 to po drugim gotowaniu, klasycznie, a szósty gąsiorek zrobiłem już ze spirytusu na który przegotowałem resztki z kotła. Zostało mi jeszcze ponad 2 litry spirytusu, ale to będzie na ewentualną dolewkę gdy poziom w gąsiorkach zbytnio opadnie. Ciekaw jestem jak to ułoży się, z czego powstanie najlepszy trunek. Najmniej fajerwerków spodziewam się po rozcieńczonym spirytusie, zaskoczeniem może być alkohol po jednym gotowaniu.
Minęło prawie miesiąc od odstawienia trunku do starzenia. Barwa już jest, ale wiórków nie wyrzucę wcześniej niż po roku od zalania. Niech dojrzewa razem z wiosennym rumem. Widok cieszy oko i powoduje, że ślinianki zaczynają intensywnie pracować
Tym razem sam jęczmień na enzymach. 60 kg śruty w pięciu strzałach odpędzone i finalne gotowanie na półkowej, resztki zaś tego co było już w nadmiarze na myszowatą, przegonione na spirytus na Aabratku. Wszystko rozcieńczyłem na 43% i zadębiłem wiórkami z dębu amerykańskiego mocno opiekanego w ilości 3 g na 1 litr. Wiosną 2018 roku dałem 2,5 grama i było za jasne i trochę za mało aromatyczne, a ten dąb najbardziej mi odpowiada.
Pierwszy gąsiorek 5 litrów to alkohol wyjęty z pierwszego gotowania, z frakcji która wydawała mi się najbardziej czystą i jednocześnie aromatyczną. Kolejne 4 to po drugim gotowaniu, klasycznie, a szósty gąsiorek zrobiłem już ze spirytusu na który przegotowałem resztki z kotła. Zostało mi jeszcze ponad 2 litry spirytusu, ale to będzie na ewentualną dolewkę gdy poziom w gąsiorkach zbytnio opadnie. Ciekaw jestem jak to ułoży się, z czego powstanie najlepszy trunek. Najmniej fajerwerków spodziewam się po rozcieńczonym spirytusie, zaskoczeniem może być alkohol po jednym gotowaniu.
Minęło prawie miesiąc od odstawienia trunku do starzenia. Barwa już jest, ale wiórków nie wyrzucę wcześniej niż po roku od zalania. Niech dojrzewa razem z wiosennym rumem. Widok cieszy oko i powoduje, że ślinianki zaczynają intensywnie pracować
Zabieranie bogatym i dawanie biednym pozbawia jednych i drugich motywacji do pracy.
-
- Posty: 1047
- Rejestracja: wtorek, 31 mar 2020, 21:29
- Krótko o sobie: Uczmy się nie wyważać otwartych drzwi.
- Ulubiony Alkohol: Czysta
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Kraków
- Podziękował: 47 razy
- Otrzymał podziękowanie: 175 razy
Re: Muszę się pochwalić wódką zbożową...
Dam Wam Panowie dobrą radę.
Jak dorwałem kontakt na śliwki ( 1zł za kg już zebranych )?
Bardzo prosto - jadąc do kolegi minąłem sad, w którym były już spady śliwek. Zatrzymałem się, poszedłem do najbliższego domu i tak po ludzku zapytałem. Gość nie wiedział czyj jest sad, ale wytłumaczył mi jak dojechać do gospodarza. To takie proste - koniec języka za przewodnika.
Dlatego też jadąc przez wieś przy polu kukurydzianym, podjedźcie do najbliższego domu i zapytajcie, czyja jest kukurydza i że chcielibyście trochę kupić. Nawet jeśli nie będzie to pole tego gościa, to najpewniej będzie w stanie poinformować, do kogo się zgłosić.
Takim samym sposobem załatwiam sobie śrutę po mniej więcej 60gr za kg.
Jak dorwałem kontakt na śliwki ( 1zł za kg już zebranych )?
Bardzo prosto - jadąc do kolegi minąłem sad, w którym były już spady śliwek. Zatrzymałem się, poszedłem do najbliższego domu i tak po ludzku zapytałem. Gość nie wiedział czyj jest sad, ale wytłumaczył mi jak dojechać do gospodarza. To takie proste - koniec języka za przewodnika.
Dlatego też jadąc przez wieś przy polu kukurydzianym, podjedźcie do najbliższego domu i zapytajcie, czyja jest kukurydza i że chcielibyście trochę kupić. Nawet jeśli nie będzie to pole tego gościa, to najpewniej będzie w stanie poinformować, do kogo się zgłosić.
Takim samym sposobem załatwiam sobie śrutę po mniej więcej 60gr za kg.
Alkohol pity z umiarem nie szkodzi nawet w dużych ilościach!
-
- Posty: 1548
- Rejestracja: poniedziałek, 15 lip 2019, 08:38
- Podziękował: 210 razy
- Otrzymał podziękowanie: 353 razy
Re: Muszę się pochwalić wódką zbożową...
A jakoś mi się temat odkopał, bo skończyły mi się zboże do zacierania i szukam inspiracji. No i podzielę się moimi wrażeniami o wyrobach zbożowych, może ktoś ma podobne, może ktoś ma zupełnie inne, może ktoś coś doradzi czy skrytykuije.
Zacieranie: na lenia. Gotująca woda do beczki, potem śruta, enzym upłynniający, wiertara. Temperatura 60 stopni: enzym redukujący lepkość i scukrzający, wiertara. Temperatura 30 stopni drożdże. BLG ok 18. Ostatnio często do zacierania wykorzystuję dunder z poprzedniego odpędu.
Gotowanie: Przerobiłem już sporo kilogramów (po namyśle: to już chyba w tony poszło) różnych zbóż. Niestety cały czas jeszcze radzę sobie bez kotła z płaszczem. Zawsze odpęd do zera z 10cm miedzi i głowicą aabratek. Potem na kolumnę półkową (cztery półki). Odbiór do 60%, reszta zbierana do dam i puszczana na spirytus (OLM, bufor, rura z wypełnieniem). Wrażenia nie dotyczą tego drugiego produktu, puszczonego na kolumnie z wypełnieniem, ponieważ za mocno wycięte są smaki. Po półkowej to przyjemna degustacja w samotności, po kolumnie z wypełnieniem na całonocne chlanie .
Wrażenia:
- kukurydza: Wydajność największa ze zbóż. Zapach początkowo mocny, potem niestety ucieka i staje się taki nijaki. Smak słodki. Ale tylko słodki, nic po za tym. Dla mnie jakoś "bez pazura", słabo wyczuwalny.. Dlatego warto mieszać qq z innymi zbożami. Najczęściej zacieram 15 kg i 3 kg słodu jęczmiennego wędzonego. Warto też mieszać destylat z kukurydzy z innym zbożem, które ma bardziej wyczuwalny smak czy aromat.
- żyto: to jest to! ulubiono wódka. Wyczuwalny pieprzowy smak. Pewna ostrość, ale nie jest ostrość charakterystyczna dla zbyt młodej wódki czy buraczanego ulepku z 30BLG. Męska wódka. Idealna na samotne dojrzewanie w beczce bez skażenia innymi zbożami. Dla kobiet lub zwolenników delikatniejszych wrażeń polecam żyto zatarte na dundrze po soku jabłkowym. Dla mnie to trochę jak dodawanie do whisky coca coli, ale w opinii wielu - rewelacja.
- jęczmień: specyficzny. Ciekawy gorzkawy smak. Idealnie pasuje do zadębienia. Smak ogólnie musi być uzupełniony brązowatym kolorem trunku. Heheheh. Chyba się starzeję szybko, bo takie fanaberie zaczynają mieć dla mnie znaczenie. Jęczmień, moim zdaniem, koniecznie potrzebuje co najmniej pół roku. Idealnie współgra z kukurydzą. Nawet wymieszany 50 na 50.
- pszenica. I tam mam najmniej do powiedzenia. Zatarłem tylko jeden worek, bo mocno się rozczarowałem nijakością wyrobu. Ale zacierałem na koji (apage satanas!). Wyszło bez charakteru. Czyli pisząc, sam sobie odpowiedziałem - czas na pszenicę! Tym razem oczywiście bez koji ("A po za tym uważam, że Koji należy zniszczyć").
Nie wypowiadam się szeroko na temat aromatu, bo od zawsze z moim węchem nie było najlepiej, a po C19 to już masakra.
Zacieranie: na lenia. Gotująca woda do beczki, potem śruta, enzym upłynniający, wiertara. Temperatura 60 stopni: enzym redukujący lepkość i scukrzający, wiertara. Temperatura 30 stopni drożdże. BLG ok 18. Ostatnio często do zacierania wykorzystuję dunder z poprzedniego odpędu.
Gotowanie: Przerobiłem już sporo kilogramów (po namyśle: to już chyba w tony poszło) różnych zbóż. Niestety cały czas jeszcze radzę sobie bez kotła z płaszczem. Zawsze odpęd do zera z 10cm miedzi i głowicą aabratek. Potem na kolumnę półkową (cztery półki). Odbiór do 60%, reszta zbierana do dam i puszczana na spirytus (OLM, bufor, rura z wypełnieniem). Wrażenia nie dotyczą tego drugiego produktu, puszczonego na kolumnie z wypełnieniem, ponieważ za mocno wycięte są smaki. Po półkowej to przyjemna degustacja w samotności, po kolumnie z wypełnieniem na całonocne chlanie .
Wrażenia:
- kukurydza: Wydajność największa ze zbóż. Zapach początkowo mocny, potem niestety ucieka i staje się taki nijaki. Smak słodki. Ale tylko słodki, nic po za tym. Dla mnie jakoś "bez pazura", słabo wyczuwalny.. Dlatego warto mieszać qq z innymi zbożami. Najczęściej zacieram 15 kg i 3 kg słodu jęczmiennego wędzonego. Warto też mieszać destylat z kukurydzy z innym zbożem, które ma bardziej wyczuwalny smak czy aromat.
- żyto: to jest to! ulubiono wódka. Wyczuwalny pieprzowy smak. Pewna ostrość, ale nie jest ostrość charakterystyczna dla zbyt młodej wódki czy buraczanego ulepku z 30BLG. Męska wódka. Idealna na samotne dojrzewanie w beczce bez skażenia innymi zbożami. Dla kobiet lub zwolenników delikatniejszych wrażeń polecam żyto zatarte na dundrze po soku jabłkowym. Dla mnie to trochę jak dodawanie do whisky coca coli, ale w opinii wielu - rewelacja.
- jęczmień: specyficzny. Ciekawy gorzkawy smak. Idealnie pasuje do zadębienia. Smak ogólnie musi być uzupełniony brązowatym kolorem trunku. Heheheh. Chyba się starzeję szybko, bo takie fanaberie zaczynają mieć dla mnie znaczenie. Jęczmień, moim zdaniem, koniecznie potrzebuje co najmniej pół roku. Idealnie współgra z kukurydzą. Nawet wymieszany 50 na 50.
- pszenica. I tam mam najmniej do powiedzenia. Zatarłem tylko jeden worek, bo mocno się rozczarowałem nijakością wyrobu. Ale zacierałem na koji (apage satanas!). Wyszło bez charakteru. Czyli pisząc, sam sobie odpowiedziałem - czas na pszenicę! Tym razem oczywiście bez koji ("A po za tym uważam, że Koji należy zniszczyć").
Nie wypowiadam się szeroko na temat aromatu, bo od zawsze z moim węchem nie było najlepiej, a po C19 to już masakra.
I love the smell of bimber in the morning.
-
- Posty: 3805
- Rejestracja: czwartek, 20 paź 2016, 20:04
- Krótko o sobie: Degustator z powołania :-)
- Ulubiony Alkohol: DIY
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Lokalizacja: południowa Wielkopolska
- Podziękował: 283 razy
- Otrzymał podziękowanie: 459 razy
Re: Muszę się pochwalić wódką zbożową...
Pszenica daje bardzo miłą delikatną wódeczkę. Ja zawsze robię na półkowej ale odbieram tak aby temp. na głowicy się nie zmieniała. Destylat ma wtedy około 93-94%. Po rozcieńczeniu do 40 i wrzuceniu kilku szczapek dębu, po 2 tygodniach jest już zacna. Mnie osobiście koji nie odpowiadają. Lubię ten proces zacierania na ciepło
Pozdrawiam
Darek
Darek
-
- Posty: 1548
- Rejestracja: poniedziałek, 15 lip 2019, 08:38
- Podziękował: 210 razy
- Otrzymał podziękowanie: 353 razy
Re: Muszę się pochwalić wódką zbożową...
Dzięki. Koji już sobie odpuściłem całkowicie. Pokombinuję: część pójdzie odpęd (głowica i 10cm sprężynek miedzi) a potem na 4 pólkach z odbiorem od 92% do 60% , część druga ten sam układ tylko plus bufor i OLM. No i trzeci rzut na kolumnie z wypełnieniem x 2 z pełnym rygorem. Zobaczę co bardziej mi podejdzie.
I love the smell of bimber in the morning.