Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Promocje, akcje, konkursy, zabawy oraz inna szczególna działalność którą wspieramy.
Regulamin forum
Jest to specjalne forum przeznaczone do fajnych akcji, dzięki którym można promować różne konkursy, produkty, wydarzenia, spotkania, działania i wiele więcej. Wszystko po to by promować alkoholowe wyroby domowe.

Jeśli chcesz zaproponować coś ciekawego to pisz do nas, zapraszamy!
Awatar użytkownika

zielonka
900
Posty: 921
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 241 razy

Post autor: zielonka »

Taj_pan , widzisz po mnie to pojechali że anzla nie objaśniam a u Ciebie i ZOMZ się pojawił i PPK i SPK
i nikt nie pyta więc ja muszę. Co te skróty oznaczają to jedno a co się za nimi kryło naprawdę to drugie.
Ja miałem szczęście że trafiłem na szkołę podoficerską gdzie dowodzili normalni, i kaprale i trepy też.
Miło tych ludzi wspominam, nawet DIABŁA bo on jak dawał komuś karę to aż promieniał.
Ale jak byłem na praktyce w jednostce wojennej (1 szego rzutu) to widziałem pare akcji ZOMZiarzy że włos sie jeżył. Opisz te skróty może .
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
koncentraty wina
Awatar użytkownika

klepa
350
Posty: 397
Rejestracja: wtorek, 22 paź 2013, 10:03
Podziękował: 86 razy
Otrzymał podziękowanie: 177 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: klepa »

Taipan ty już nic nie pisz- to przez ciebie weszliśmy do unii 20 lat po czasie :) że ofiar nie liczę.
. Z drugiej strony- może pędzenie na własny użytek byloby legalne? Czas leczy rany, tylko, że z drugiej strony to szkoda tego czasu.
Zielonka- jedziesz!
Awatar użytkownika

zielonka
900
Posty: 921
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 241 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: zielonka »

No na dzisiaj już dałem
muszę trochę popi popisać znaczy się bo juz mi inny wyraz właził.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

szatajoh
200
Posty: 234
Rejestracja: niedziela, 28 paź 2012, 15:50
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Ulubiony Alkohol: Whiski i Sliwowica
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Norynberga/Zywiec
Podziękował: 93 razy
Otrzymał podziękowanie: 34 razy
Kontakt:
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: szatajoh »

Byłem kapralem druźyna a potem dowódca plutonu zwiadu 77/79 mogę potwierdzic realia się pokrywają z tym co było w realnym swiecie kopmunistycznej armi.
Krzeslo w celi bylo zabetonowane w podloge mogles je kopac z bezslinosci aby sie wyżyć nic to nie pomogało tylko stopa bolala. :)
Awatar użytkownika

zielonka
900
Posty: 921
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 241 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: zielonka »

szatajoh czyżby na mazurach ?
Ciekawi mnie czy na tym forum jest ktoś kto był w JW 2459 (byłem w dwóch jednostkach ale myslę że to nr miejsca akcji) tego drugiego nie pamiętam ale leży wprost naprzeciw na mapie
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

lesgo58
5000
Posty: 5230
Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
Podziękował: 1292 razy
Otrzymał podziękowanie: 2743 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: lesgo58 »

Ja służyłem w tych samych koszarach po drugiej stronie placu chyba naprzeciwko Twojej jednostki. Służyłem w JW 2336 - 19 Dywizjon rakiet taktycznych( tzw.Cyrk) . Byłem z rocznika, który niestety służył pół roku dłużej z powodu stanu wojennego. Mnie się udało wyrwać w czerwcu po 18 miesiącach służby( 6 miesięcy Orzysz i 12 miesięcy Morąg)- jeszcze przed stanem wojennym ze względu na zdrowie.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
Awatar użytkownika

zielonka
900
Posty: 921
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 241 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: zielonka »

To patrzyłem na ten wasz cyrk z okien pokoju na 2gim piętrze.Dokładnie naprzeciwko.
Współczuję pobytu bo w tym waszym cyrku non stop alarmy i areszty, podobno nawet koń dostał dyche? Słyszałeś o tym ? to też piękna historia. A ten Orzysz to za karę czy normalnie zaliczyłeś?
Przez pewien czas zapewne byliśmy tam jednocześnie. Mnie wyrzucili za karę w lutym 81-go. Wszyscy którzy musieli dosługiwać robili to niestety chyba przeze mnie.
Bo jak mnie wyrzucali to twoje roczniki zagadywały że oni wyjdą w moim terminie czyli pół roku wczesniej a ja im na to- wy wcześniej ? jeszcze będziecie musieli dosłużyć za mnie.
No i stało się.
Przepraszam was chłopaki. Wtedy nie wiedziałem że mam taką moc.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

lesgo58
5000
Posty: 5230
Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
Podziękował: 1292 razy
Otrzymał podziękowanie: 2743 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: lesgo58 »

W Orzyszu zaliczyłem szkółkę na podoficera. Po czym Cyrk w Morągu.
Niestety ale w Orzyszu miałem okazję oglądać jak chłopaki z karnej - popularne "Tygrysy" - dostawali w dupę. Po każdej "beczce" ancel i izba chorych były pełne. Dla "Tygrysów" taki ancel to były wczasy.
P.S.
Beczka - marsz taktyczny w pełnym uzbrojeniu. Jesli dobrze pamiętam - Mała beczka=40km i Duża beczka=80km.
Musiałbym się trochę skupić i uruchomić szare komórki pamięci, bo zielonka swoimi opowieściami przypomniał mi czasy i historię związaną z Orzyszem i alkoholem a dotyczącą mojego powrotu ze ślubu (własnego) z wałówą i oczywiście słuszną porcją wódki i bimbru. Tak, tak - hajtałem się w wojsku. Bo do wojska byłem wzięty z łapanki. Brakowało im stanu do pełnego poboru.
Ostatnio zmieniony sobota, 21 lis 2015, 12:18 przez lesgo58, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
Awatar użytkownika

zielonka
900
Posty: 921
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 241 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: zielonka »

Mi też się wiele przypomina w miarę jak to piszę.
Jak byłem pół roku w bojowej jednostce na takiej jakby praktyce to zaliczyłem małą beczkę.
Uratował mnie jeden z kolegów z drużyny bo podpowiedział żeby założyć onuce.
Jak ci onuca się obsunie czy coś to poprawiasz i idziesz dalej a jak skarpetę szlag trafi to jesteś w szpitalu.
W takim razie skoro już znamy miejsce akcji to znalazłem coś ciekawego dla zainteresowanych
a Tobie lesgo58 pewnie pikawka przyspieszy poniżej link
http://fotopolska.eu/464815,foto.html
drugi po prawej to mój
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

Taj_pan
30
Posty: 37
Rejestracja: piątek, 12 cze 2015, 22:54
Krótko o sobie: Lubię dobrze zjeść i wypić, pogadać w dobrym towarzystwie, coś dobrego i nietypowego upichcić, obejrzeć dobry film i napić się przy tym dobrego piwa.
Ulubiony Alkohol: Jasio wędrowniczek
Status Alkoholowy: Piwosz
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 27 razy
Otrzymał podziękowanie: 18 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: Taj_pan »

Zielonka, muszę tutaj wyjaśnić te skróty, bo pomyliłeś np skrót ZOMZ -w mojej jednostce bardzo popularna kara czyli Zakaz Opuszczania Miejsca Zakwaterowania.
Pomyliłeś ten skrót ze skrótem ZOMO - Zmechanizowany Odwód Milicji Obywatelskiej.
Kategorycznie stwierdzam że z tą jednostką miałem tyle wspólnego, ze widziałem ich "występy w telewizji.
Widzę, że Twoja pomyłka już mnie drogo kosztuje, bo Klepa już się na mnie obraził (
chociaż nie wiem, za co :shock: )
Skrót PPK oznacza karę - Prace Poza Kolejnością
Skrót SPK to nic innego jak Służba Poza Kolejnością

Ja niestety miałem mniej szczęścia na początku trafiłem do szkoły podoficerskiej w Nowym Dworze. Zarówno trepy, jak i kaprale byli delikatnie mówiąc chamami z pod ciemnej gwiazdy.
Musiałem się jakoś zorganizować w tej sytuacji i jakoś mi się to udało, ale to już osobna historia.
Wyszedłem jako straszny szeregowy, kaprala jakoś nie chciałem dostać :D :D :D :D
Awatar użytkownika

zielonka
900
Posty: 921
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 241 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: zielonka »

Taj_pan POKAŻ w którym miejscu to uczyniłem ?
to raczej nie ja ja dobrze wiem co to ZOMZ
Skąd Klepa wymyślił że to ZOMO ?
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

Taj_pan
30
Posty: 37
Rejestracja: piątek, 12 cze 2015, 22:54
Krótko o sobie: Lubię dobrze zjeść i wypić, pogadać w dobrym towarzystwie, coś dobrego i nietypowego upichcić, obejrzeć dobry film i napić się przy tym dobrego piwa.
Ulubiony Alkohol: Jasio wędrowniczek
Status Alkoholowy: Piwosz
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 27 razy
Otrzymał podziękowanie: 18 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: Taj_pan »

Zielonka wybacz, jeżeli źle zrozumiałem ten fragment:
"Ale jak byłem na praktyce w jednostce wojennej (1 szego rzutu) to widziałem pare akcji ZOMZiarzy że włos sie jeżył. Opisz te skróty może ."
Ale po odpowiedzi Klepy myślałem, że tak właśnie zrozumiałeś ten skrót. Przepraszam, widzę, ze obaj źle się zrozumieliśmy ;) :D
A tak swoją drogą to pomimo różnych jednostek ( ja w WOPK, Ty w zwiadzie) to przygody podobne. :D

A tak na marginesie jeżeli mógłbym nieśmiało zasugerować, to na takie dyskusje bardziej nadawałby się dział np." Rozmowy przy kieliszku" i np. temat wspomnienia z wojska" . Ale to wszystko raczej zależy od Admina i moderatorów.
Awatar użytkownika

zielonka
900
Posty: 921
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 241 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: zielonka »

Nie wyjaśniłeś na czym polegały te kary.
ZOMZ -zakaz opuszczania miejsca zakwaterowania
Karę odbywało się będąc gotowym jak na wojnę,
należało się stawić na każde zarządzone przez oficera dyżurnego wezwanie.
Jak trafił sie idiota na dyżurze to z ZOMziarzy zostawały marne resztki
bieg do upadłego, czołganie na czas, czy słynne żabki na placu apelowym żeby wymienić tylko te
pomysły takich idiotów. I to miałem na myśli pisząc że żal było patrzeć na ZOMZiarzy
a nie ZOMOWCÓW.
Przykro mi że kolega Klepa nieuważnie czyta, myślę że powinien Cię przeprosić
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

Autor tematu
JanOkowita
2500
Posty: 2680
Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Lokalizacja: PL
Podziękował: 307 razy
Otrzymał podziękowanie: 432 razy
Kontakt:
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: JanOkowita »

Panowie, pisać opowiadania prosimy, a sprawy wojskowe wyjaśniać sobie na PW lub też można założyć osobny wątek.
Pozwoliłem sobie zwrócić Wam na to uwagę, gdyż inni potencjalni uczestniczy zabawy, którzy nie byli w wojsku mogą poczuć się niekomfortowo będąc zdominowanymi przez ex-Wojaków-Szwejków ;)
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)
Awatar użytkownika

zielonka
900
Posty: 921
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 241 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: zielonka »

"Słuszna racja" Panie Janie ale też przecież nikogo nie blokujemy.
Powiem dla podrażnienia i zapewne na swoja zgubę że nie chcą pisać
bo poziom za wysoki:)
To oczywiście żart i faktycznie muszę założyć osobny temat na wątki poboczne i tam ciekawych będziemy odsyłali ale serial już dokończę na tym forum bo 2 tysiące ludzi ma swoje prawa.
Dziś miało być pusto bo chciałem o mistrzu ZOMZu napisać z powodu kolegi Klepa ale jako że z kolegą Tai_pan omówilismy to na chacie(czacie)to wracamy do......anzla oczywiscie
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

zielonka
900
Posty: 921
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 241 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: zielonka »

No to jadziem dalej

Po tym co ujrzałem jak się drzwi do celi otwarły takie mi się jakoś skojarzenie włączyło na widok ten straszny że tylko wierszem oddać można to było.
Jak żyć w tym miejscu ?
Ile możesz człowieku chodzić dwa metry w przód dwa w tył albo zasiadać na taborecie?
Taaa, kapral to ma klawe życie, nie musi sprzątać w areszcie ani chodzić do pracy ubrany w ubranie robocze jak szeregowi, no to teraz widzę że to właśnie jest wada a nie zaleta mojej sytuacji.
Ale jest na szczęście Bóg na niebie i oto dowódca warty, chłopak na luzie w te cudne odzywa się słowa-
Wiesz, tę kłódkę na wyrku Ci zostawię otwartą jakby jakieś trepy szły to zatrzaśniesz. Jak chcesz to mogę drzwi od celi też zostawić otwarte jak się nie boisz. Ja boję ?
Ja nikomu krzywdy w życiu nie zrobiłem to czego mam się bać ? zostawiaj otwarte.
Wizja domu bez tlenu była straszniejsza niż walka o życie z z wku…rw .m szeregowcem
Zostawił otwarte . Po kilkunastu minutach wstępu dopuścili mnie do gry w pokera.
No i rób co chcesz, jestem dopiero rok po szkoleniu u LUDWIKA i widzę że mogę ich spokojnie ograć jak chcę ale czy chcę ? No nie chciałem za bardzo więc po prostu sobie graliśmy. Ja nie wiem jak się to moje opowiadanie potoczy pewnie mnie w końcu zdejmą z anteny ale czuję się zmuszony kilka słów o Ludwiku napisać.
To po prostu postać wręcz niezwykła. Wysoki, w jednej czwartej blondyn w trzech spłowiały nijaki. Miał taką grupkę białych włosów nad czołem po jednej stronie.
Ludwik pochodził ze Słupska, miasta jak już dzisiaj wiemy, ludzi nietuzinkowych.
Miał za sobą jakieś tam nieukończone studia i przebogatą karierę imprezową.
Ludwik uczył nas w brydża grać i regularnie ogrywał w pokera.
Robił to zawsze z uśmiechem który wtedy lubiłem a dopiero dziś wiem że to był uśmiech sadysty. Nie krył się zresztą ze swoim sadyzmem i bardzo mu się podobało że mieszkamy w poniemieckich koszarach. Mówił że jeśli świat ma iść do przodu to one teraz powinny wychować większych sadystów niż byli Niemcy. Znał niemiecki, jak sam mówił- perfekcyjnie, i twierdził że kiedyś te koszary jeszcze usłyszą Deutschland uber alles.
Był jednak w odróżnieniu ode mnie z tamtego czasu człowiekiem który znał moc słowa.
Dlatego w obawie żeby nas Niemcy kolejny raz nie zajęli bo przepowiednia się zechce spełnić po prostu wykonał po pijaku w niedzielne popołudnie a capella ten szkopski hymn przy otwartych oknach aż echo niosło po ogromnym placu który można obejrzeć tu :
http://fotopolska.eu/464815,foto.html
Była afera bo akurat oficer dyżurny to słyszał i ...........no dobra powiem gdzie indziej.
Często mówimy że szuka się z kimś wspólnego języka czyli czegoś co obu łączy.
Ludwik miał jedną rzecz która pozwalała mu z każdym prawie Polakiem znaleźć coś wspólnego. Tym czymś były knajpy. Po prostu Ludwik był chyba w każdej knajpie w Polsce. Sprawdzaliśmy to wielokrotnie. Najdalsza odległość do wspólnej knajpy w której był Ludwik i ktokolwiek z pytanych wyniosła 20 kilometrów. Podam na swoim przykładzie.
Ja jestem z Dolnego Śląska czyli od Słupska sporo. Ludwik zaczyna nawijkę -
ty jesteś z …………? acha, to jest tam u was w okolicy taka knajpa jakoś tam z drzewami
Pod dębem ? Pod dębami ? Myślę chwile i mam, no jest ,w Oleśnicy 15 kilometrów ode mnie. I tu już Ludwik zawsze opowiadał historię swojego tam pobytu. Do tego stopnia miał ciekawość ludzi i knajp że już po wojsku przyjechał poimprezować w naszej okolicy i musiałem go wozić motorowerem Komar po wioskach gdzie mieszkał jeszcze jeden z naszej drużyny niejaki Szwajcar (od tych co papieża pilnują).
No i tu kolejny off top bo teraz powinienem napisać o tym co połączyło Ludwika i Szwajcara a byłby to odcinek pod tytułem.
Cały pluton na lewiźnie czyli Szwajcar spier….amy!!!!

Nie no, jak sobie to wszystko przypominam to mam ubaw większy niż wtedy a historia jest godna opisania bo było to naprawdę coś niespotykanego a przynajmniej ja do dzisiaj o takiej akcji nie słyszałem. Nie wiem wracać do anzla czy dawać akcję z udziałem całego plutonu plus dowódcy drużyn ?
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

zielonka
900
Posty: 921
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 241 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: zielonka »

I to wcale off top nie będzie bo alkoholu to w tej akcji jest aż za dużo
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
online
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4904
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 844 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: rozrywek »

Wycieczka do Oxfordu.
Tam się udałem,z pyszną pachnącą młodziutką małżonką. Ja byłem ciekaw miejsca, jej się nudziło. 60 mil,przecież niedaleko.
W mieście parkować nie wolno, także poinformowani przez pana ciecia w żółtym (prochowcu) iż parking monitorowany jest na obrzeżu miasta, a stamtąd kursuje regularnie tzw shuttle bus.
Zaparkowałem i pojechaliśmy zwiedzać, nawdychać się wiedzy, poczuć woń inteligencji.

Miasteczko stare, trochę nietypowe jak na Anglię, Wszelakie Uniwersyteta porozmieszczane w starych kamienicach. Szybko znudziło się zwiedzanie..a tu nagle..śliczna rzeczka, na zakolu skoszona trawka, łabędzie, kaczki, czysta przyjemność. Młoda rozbijamy obóz rzekłem.
Takeśmy uczynili. Dla mnie szklaneczka, dla młodej kubeczek. Zaopatrzeni odpowiednio..Irlandzka Redbreast Single Pot Still. Ja czystą, młoda z colą(brr) i jointa (drugie brr) na zagryskę polskie prawdziwe kabanosy i angielska sucha bułka ostatnia w sklepie. A polskie kabanosy w 98r w Anglii były naprawdę rarytasem.
Popijamy, odpoczywamy, ja odlatuję po szlachetnym trunku, Nicole po drinku i joincie. Słońce praży, trawa pachnie, łabędzie pływają dostojnie, kaczki skubią trawkę. Odpłyneliśmy.
Budzimy się pod wieczór, shuttle bus,na parking????? a tam naszego nowiutkiego dwuletniego auta nie ma!!!
Od A do Z przeszedłem wszystkie alejki, zarąbali mi mojego volkswagena, ja nietrzeźwy, młoda zakręcona jak paczka drożdży, cóż czynić? Dzwonimy na policję zgłosić kradzież.
Momentalnie przyjechali na 3 radiowozy, na mnie patrząc z powątpiewaniem...czy pan prowadził auto? tak odpowiadam, ale teraz będzie prowadzić małżonka, ponieważ ja wypiłem drinka( czyli flaszkę)
Dobrze, jeśli wasze auto się nie znajdzie podwieziemy państwa na dworzec, wrócicie pociągiem. Ech jak mam ci dziękować przyjacielu.
W trakcie rozmowy z policjantem moje kochanie zdąrzyło poturbować ciecia na bramie. Nieważne że rano był inny, zmiennik oberwał za kolegę.
Znaleźli nasze auto.................................na parkingu po drugiej stronie miasta.
Okazało się że były dwa, west oraz east parking.

Nicole...a prosiłem weź Szkocką....
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

zielonka
900
Posty: 921
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 241 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: zielonka »

Na początek oficjalne zawiadomienie
utworzyłem specjalny temat HISTORE ZIELONKI i tam będę się starał pisać coraz wiecej lub szerzej. Na tym forum muszę jednak dokończyć chociaż ten pobyt w areszcie.
Utworzyłem też temat HISTORIE Z WOJA dla wszystkich którzy chcą się podzielić swoimi przygodami, aż dziw że dotej pory go nie było.

No to jadę w tym anzlu dalej

Dzień drugi się zaczął w tym więzieniu moim i z rana zwyczajna pobudka , mycie razem z wartą bo się nikomu nie chciało regulaminu używać śniadanie i zbiórka.
Rozdają ubrania robocze, coś na wzór amerykańskich więzień tylko nie pomarańczowe.
Podchodzi do mnie ten młody i pyta –Chcesz iść do roboty czy zostajesz ? A mogę iść ?
Pytam zdziwiony bo myślałem że jest zakaz. Jak chcesz to możesz, ale robota jest na łopatę.
Szlag, kto kocha łopatę? jak ojciec dom zbudował ze mną przy betoniarce?
Od 15 tego do 18 tego roku życia w każdej wolnej chwili pizgałem łopatą.
Budowali bliźniak z kolegą a właściwie to mama ze swoją koleżanką wymyśliły że trzeba dom wybudować i jak jest bliźniak to można razem przy tym pracować. Ta, razem, ja i tato a po drugiej stronie sąsiad co córkę miał w drugiej klasie a syna w przedszkolu.
Znaczy że zbudowałem dwa mieszkania. Z drugiej strony tej łopaty aż tak się nie boję dzieki temu.
Dobra dawaj te łachy idę.
Ubralim się na „wzór konspekt” jak mówił mój były dowódca drużyny i idziemy.
Zachodzimy na stację PKP a tam okazuje się węgiel d o przerzucania na nas czeka.
Już nie pamiętam cośmy z tym węglem mieli robić czy pod górę czy na dół zrzucać ale robótka była spokojna , nikt nie gonił, wartownik przydzielony do nas dawał zapalić bez problemu i ogólnie było bez nudy.
I pomyśleć że mogłem w anzlu zostać i sam tam siedzieć jak ciul.(śląskie)
Mieliśmy na szkółce dwóch ślązaków i było z nimi nawet dość wesoło choć Ludwik często im dokuczał. Jeden był Zeflik a drugi ….. no drugi bo pamięć zawodzi.
Ludwik doprowadzał tego drugiego do wściekłości pytaniami czy on jest Polak czy Niemiec
Zawsze mówił że Ślązak. Ale po chyba dwóch miesiącach nieustannych kłótni z Ludwikiem
Stwierdził- No dobra, jo jest Polok ino śląskigo pochodzynio.
To była radość posłuchać jak godają. No i podłapałem tego ciula bo to piękne słowo i takie mniej brutalne, a powiedziane przez prawdziwego Ślązaka ma też moc.
O Ślązakach może jeszcze coś napiszę jak znajdę czas.
Problem główny w czasie wolnym „we woju” to była telewizja. Nikt nie pytał co oglądać bo oglądało się wtedy wszystkie dwa programy. Pytanie gdzie jest telewizor.
U nas na świetlicy był radziecki kolorowy(chyba ze 21 cali miał?) i dwa pierwsze rzędy nieźle oglądały, reszta jakoś musiała dawać radę.
A w anzlu ? Co zrobić ? telewizora nie dały. A tu proszę państwa na tamte czasy serial stulecia leciał pod tytułem „Pogoda dla bogaczy” Kto wtedy tego nie oglądał ?
Ulice pustoszały jak na meczu Boniek –Reszta Świata.
Jak tu zaradzić. Przychodzą do mnie chłopaki z sąsiedniej celi i radzimy.
Słuchaj kapral pogadaj z dowódcą warty żeby jakoś na ten odcinek pójść.
Ta ale jak, przecież nas nie porozpuszcza na pododdziały bo zaraz się trepy dowiedzą i go zamkną. Trzeba jakiś myk zrobić w każdym razie, jak nie załatwisz to napadniemy wartę, zabierzemy broń a i tak pójdziemy na film.
O cholera , można im wierzyć, chłopy jak dęby a warta na luzie, łażą z bronią między aresztantami, jemy razem w jednej stołówce. Łatwo by było ich rozbroić i jednego po drugim pozamykać w tym anzlu. Dobra idę do dowódcy warty i zbadam sprawę.
Wchodzę i zagajam jakoś że nuda że przydałby się telewizor i w ogóle.
Koleś jakiś kumaty cholerka i od razu mnie rozgryza –co na „Pogodę- „ by się popatrzyło?
No jasne ale jak to zrobić? . Jak to jak, tak jak zawsze, i uśmiecha się z politowaniem że ja takich prostych rzeczy nie wiem. Zwyczajnie –każdy aresztowany ma prawo do kąpieli a widziałeś tu prysznice na wartowni? No nie. No i dlatego żeby nie łamać regulaminu prowadzamy aresztantów pod prysznice w innym budynku gdzie zwykłe wojsko się kwateruje. A co to ma wspólnego z telewizją ?
O Jezu kapral ty to chyba ze wsi jesteś, no dam wam wartownika i idźcie niby to na kąpiel a tak naprawdę na dowolną świetlicę, tam przecież i tak będzie taki tłok że nikt się nie zapyta coście za jedni. Zawsze tak robimy, ja tu warty mam już chyba z pół roku i niebyło żadnej wpadki. No i po kłopocie. Wracam na pięterko do kolegów aresztantów i od razu mnie napadają. No i co, jak, załatwiłeś coś? Ba, no ciężko było ale wykombinowałem że niby na kąpiel pójdziemy tylko mamy się słuchać we wszystkim wartownika.
Biorę zasługę dla siebie niech mnie trochę podziwiają że ja taki rozumny. Potrzebne mi to po tym jak mnie ten dowódca o te wieś posądził.
No i tak oto całkiem spokojnie obejrzeliśmy kolejny odcinek „ Pogody Dla Bogaczy” .
A po powrocie z filmu dowódca warty zawiadomił nas:
-Jutro wartę zdajemy podchorążym to będziecie mieli wesoło. I faktycznie mieliśmy.
To będzie rozdział „Strzelaj podchorąży –strzelaj, albo śmiech przez łzy.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
online
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4904
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 844 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: rozrywek »

Zielonka mi przypomniał historię:
Opowieść jest nietypowa,ale prawdziwa.
Kiedyś dawni dawno temu zostałem poproszony o pomoc..mianowicie o dostarczenia alkoholu do więzienia, tak prawdziwego więzienia.
A że nasz kryminał jest 300m od mojego domu, obok ogródki działkowe(możliwość szybkiej ucieczki) zgodziłem się na pomoc.
Wigilia, wieczór jakże ważny dla nas, zapewne jeszcze ważniejszy dla osób za kratami.
Zamiast na pasterkę udałem się z kolegą pod mury kryminału.
Plan był prosty, więzień wyrzuca przez okno prześcieradło na 4 sznurkach(skrawkach prześcieradła), wyrzuca zapalony kawałek papieru oznaczając nam miejsce, a my wtedy przez mur na oko celując wrzucamy przez mur butelki z bimbrem, o,5L plastikowe butelki, z pysznym przednim 60% napitkiem. do tego przyklejone taśmą izolacyjną żyletki, prześcieradło jest natychmiast wciągnięte przez okno zawartość spożyta w expresowym tempie, do tego poprosili o cebulę, wrzućcie tyle cebuli ile zdołacie.....
Takeśmy uczynili, zaopatrzeni przez starzyznę i poinstruowani, po zgaszeniu świateł przystąpiliśmy do działania.
Z dedykowanych 10 plastików dotarło 4. reszta niestety trafiła poza prześcieradło. Do tego na wariata rzucaliśmy tą cebulą na oślep licząc że część trafi.
Oczywiście wyrzucone prześcieradło nie umknęło uwagi strażników i rozpętało się piekło, typowa atanda, trzepanie pod celami.
Alkohol został spożyty w trybie awaryjnym, śladu nie pozostało.
Zdaliśmy relację z akcji, i wtedy ja niewiedzący zapytałem...a dlaczego cebula? Wstał jeden niewysoki ale krępy i zbity w sobie gość, z nosem boksera i powiedział: A bo tam, po tamtej stronie cebula ma większą wartość niż złoto, czekolada czy nawet herbata.
Powiedział to tak grobowym głosem że od razu zrozumiałem że to naprawdę ważne i że mówi poważnie.
Dostaliśmy flaszkę bimbru na drogę, pamiętam że był niesamowicie mocny i że w środku pływały goździki.
Pytam kumpla który w tym towarzystwie obracał się dłużej: a wiesz gdzie tam jest spacerniak? Bo my zostawiliśmy pod murem tej cebuli prawie 3/4 worka.
Jest noc, choć porzucamy w tamtą stronę, czego klawisze nie sprzątną to ktoś zawsze coś pod celę zabierze.
Rzucaliśmy jak popadnie, aż siatka dno zobaczyła.
Minęło półtora roku, lato wieczór, wracam z boiska od chłopaków, nagle zaczepia mnie paru wyrostków, w moim wieku zresztą, najpierw pytanie o fajki, potem o drobne, szykuje się trzepanie po kieszeniach i ogólny oklep, nagle z ciemności wyłania się niewielkiej postury osobnik, strzał, obrót, drugi strzał i poprawka, 3 leży a dwóch patrzy jak wryta. Osobnik się odzywa..om jest od nas, następnie odwraca się do mnie, pamiętam cię kajtek,wtedy kajtek, pamiętam co zrobiłeś wszystko lukałem przez lipo, idziemy na piwo.
Usiedliśmy w obskurnym barze z serwowanym winem na szklanki, i wtedy on wyjaśnił mi dlaczego właśnie wigilia jest takim ważnym wieczorem, dlaczego cebula była tak pożądana i dlaczego ten alkohol wrzucony przez mur został podzielony na wiele osób, dosłownie po parę kropel.
I wtedy do mnie dotarło że pędzić trzeba, ale największa radość to umieć się tym z innymi podzielić.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

radius
7000
Posty: 7298
Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Ulubiony Alkohol: Swój własny
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Polska południowa
Podziękował: 397 razy
Otrzymał podziękowanie: 1694 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: radius »

@rozrywek, ku.wa, ale po co im tyle tej cebuli było :?: :o Co, przy wigilii wszyscy płakać chcieli :mrgreen:
SPIRITUS FLAT UBI VULT
online
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4904
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 844 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: rozrywek »

Jak kumpel kumpla oszukać chciał, czyli kto dołki kopie.....
Działo to się w pracy, malowaliśmy konstrukcje stalowe w cementowni.

Zaczęło się niewinnie, od żartu, jak to przy wódce, opowieści alkoholowe, czegośmy w życiu nie próbowali,itp. rozważania o bimbrze, różnych dziwnych napitkach, śmiesznych wynalazkach z braku szkła...
Kolega Romek, bardzo serdeczny i przyjacielski jegomość stwierdził że własnych sików to by się napił, ale denaturatu nigdy.
Z kolei kolega Zygfryd (to nie żart, tak go starzy załatwili) nie lubiany przez nikogo, ponieważ pazerny niemiłosiernie na wszelakie dobra doczesne oznajmił że on się może napić ale jak się z Romusiem założy, nie lubił Romka bo był jego przeciwieństwem.
Od słowa do słowa doszło do zakładu, o pół wypłaty, oraz Litra dla świadków zakładu czyli nas. Romuś błagałem, nie wygłupiaj się, masz dzieciaki, od nas zawsze kasę pożyczasz bo ci braknie, ale Romuś honorowy i uparty.
Zygfryd miał plan, zdradził się dzwoniąc do małżonki, iż zamierza wy.....ać kolegę z pracy na kasę. Ktoś to niechcący podsłuchał i z oburzenia zdradził nam i Romkowi jego plan.
Przedmiotem zakładu było wypicie całej, pełnej szklanki denaturatu, nie wyrzyganie i nie wylanie. Pełna szklanka dykty. Była możliwość rozrobienia cieczy z wodą, ponieważ ciężko jest wypić szklankę spirytusu.
Nikczemny plan Zygfryda polegał na rozrobieniu wódki z sokiem, farbką szkolną, dolania odrobiny prawdziwego denaturatu dla zapachu, wlania do butelki po dykcie i wycyckania Romusia na kasę, tak przynajmniej wynikło z podsłuchanej rozmowy.
Ciapowaty, ale inteligentny Romuś wpadł na pomysł oszukania oszusta, zwyczajnie podmieniając jego flaszkę na prawdziwą butelkę z denaturatem, przytomnie odkręciwszy uprzednio aby zerwać zabezpieczenie w nakrętce.
Zygfryd zapewne nie pomyślał o tym iż jak otworzy przy wszystkich flaszkę nie będzie charakterystycznego trzasku zrywania nakrętki.

Zakład ustalony na dzień wypłaty po pracy, wszystko przygotowane, zagrycha, popitka.
Flaszka podmieniona, Zygfryd komisyjnie otwiera butelkę, szacownej komisji podstawiając pod nos, każdy z nas się skrzywił bo smród dykty drażni nozdrza, Zygfryd stwierdził że zgodnie z umową ma prawo rozrobić trunek z czym chce i jak chce.

Rozlał do dwóch szklanek po pół i dolał trochę soku z kartonu, aby nie za mocne było, na 3/4 szklanki ale też żeby cieczy nie było za dużo by to wypić, hehe, myślicie że ja durny jestem? stwierdził.

Plasterek cebuli, kawałek skórki od chleba, głęboki oddech i poszedł...ciągnie, ciągnie, twarz nabiera koloru pitego trunku i oczywiście wielgachny paw. :womit:
Paw miał ciąg jak silnik odrzutowy Boeinga 767, Zyguś leży na podłodze próbując złapać odrobinę powietrza, komisja poważna jak nigdy udaje że współczuje.

Zygfryd po dojściu do siebie stwierdził że chce ponowić próbę (pazerność ludzka granic nie zna).
Oznajmiamy że tak nie było ustalone, zakład przegrany i proszę przy świadkach wypłacić kasę.
Romuś zgarnął pulę, a nasz wyrywny Jurek centralnie z piąchy wypłacił Zygusiowi w ryj...ty szmato naszego Romusia chciałeś oszukać? najbiedniejszy z nas a zawsze wszystkim pomaga jak może...wyp.......aj stąd bo ci poprawię. Zyga zgarnął swój plecak i wybiegł.

Zygfryd na drugi dzień w pracy już się nie pojawił, a Romuś na święta miał extra finanse aby chociaż raz dzieciakom coś fajnego kupić.
A honorowo się zachował, bo na drugi dzień za Zygfyda sam przyniósł dla komisji nie litra, a dwa a z domu nasmażonych schaboszczaków od żony.

Nieuczciwość nigdy nie popłaca, a że nie wolno w pracy pić wódki to też jakieś przestarzałe przepisy :D Szczególnie pod koniec Listopada na otwartej stalowej konstrukcji 40 metrów nad ziemią przy przenikliwym wietrze.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

Autor tematu
JanOkowita
2500
Posty: 2680
Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Lokalizacja: PL
Podziękował: 307 razy
Otrzymał podziękowanie: 432 razy
Kontakt:
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: JanOkowita »

@rozrywek

Co jest z tą cebulą wrzucaną do więzienia, bo nie wytrzymam...
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)
Awatar użytkownika

zielonka
900
Posty: 921
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 241 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: zielonka »

Podejrzewam że jest w cenie bo leczy uzdrawia i pewnie bimber tezda sie zrobić
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

lesgo58
5000
Posty: 5230
Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
Podziękował: 1292 razy
Otrzymał podziękowanie: 2743 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: lesgo58 »

A także jest źródłem brakujących witamin i soli mineralnych tak ubogich w diecie więziennej. Była ceniona zwłaszcza w czasach PRLu kiedy to wszystkiego brakowało i nie było takiej dbałości o więźniów jak dzisiaj.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
Awatar użytkownika

zielonka
900
Posty: 921
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 241 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: zielonka »

Odcinek któryś tam z kolei

„Strzelaj podchorąży –strzelaj, albo śmiech przez łzy.

No właśnie i tu docieramy do tematu podchorąży. A któż to taki ? Otóż osobnik zwany podchorążym to przeważnie absolwent wyższej uczelni ZMUSZONY do odbycia przeszkolenia wojskowego i jakiejś tam praktyki w jednostkach wojskowych.
Męczyli ich chyba przez rok. W naszej jednostce pojawili się nagle jako SPR(szkoła podoficerów rezerwy) i jako chyba pierwszy rzut który nie miał dostać stopni oficerskich. Przeważnie taki inteligent miał stopień kapral podchorąży. Na naszej kompanii zakwaterowano nam jednego takiego, Kaliszewski czy jakoś tak(jakby czytał to pozdrawiam). Miał duży dystans do tych wszystkich regulaminów zasad i przepisów.
Największą zaletą naszego podchorążego było to że miał wolny wstęp do kasyna i w ogóle nie potrzebował przepustek żeby chodzić do miasta czy gdziekolwiek. Jako że był człowiekiem z natury uczynnym bardzośmy na tym korzystali jak chodzi o zaopatrzenie.
U babki obroty spadły pewnie o połowę po zakwaterowaniu podchorążych.
Jednym z lepszych pomysłów podchorążego było zapisanie się na zabawę chyba andrzejkową.Do kasyna!!!!!.
Któregoś dnia przyszedł i zawiadomił nas że zapisał dwie pary na andrzejki.
Jakie pary ? Skąd my tu jakieś pary stworzymy? Podchorąży odpowiada, –spokojnie panowie zapisałem dwie pary do brydża . Idę ja , zielonka , i jeszcze dwóch chętnych.
No w morde, coś ty, my do kasyna przecież to tylko dla trepów?
No to pojechał po bandzie , widać od razu że wojsko nie robiło na nim żadnego wrażenia a coś takiego jak podział na zawodowych i poborowych jest poza jego rozumieniem. Jest kasyno wojskowe i impreza dla wojska to się zapisał. A żeby nie siedzieć samemu wziął stolik czteroosobowy i teraz nas zaprasza.
Jak byliśmy na zajęciach i było gorąco to poszedł do kasyna przyniósł 5 piw –zimnych i z pełnym luzem poczęstował mnie i naszych elewów. Więcej kasy nie miałem ale na ochłodę w sam raz powiedział tylko. Facet po prostu bez grama stresu. Zacząłem go po prostu podziwiać, wiedza duża, spokój, koleżeński i wypić też potrafił( o Jezu i to prawie tyle co Sylwek jeśli pamiętacie Sylwka ABSOLUTA). Doszedłem do wniosku że widocznie te studia tak na ludzi działają. I dlatego jak usłyszałem że podchorążowie mają objąć wartę byłem dobrej myśli. Czas pokazał że jedna jaskółka wiosny nie czyni a co nasz podchorąży to nie wszyscy.
No już wpadli, są, chodzą, wszędzie zaglądają i trzymają się na dystans, nic dziwnego, taki aresztant to nie wiadomo kto. Siedzimy w jednej z cel po smutnej kolacji bo sami jedliśmy bez wart, jak do tej pory, i ktoś palnął – chodźcie sobie jaja porobimy z tych mądrali bo nudno tu że jasny szlag. No i się zaczęło.
Ty , podchorąży, ty tak z tą bronią włazisz do celi ?A co nie wolno ?
a masz pojęcie za co ten koleś tam siedzi ? widzisz on już z kilku aresztów uciekał.
Ma na sumieniu jakieś zabójstwo i zabór broni w poprzedniej jednostce. Broni do dzisiaj nie znaleziono.
No, to było zbyt grubymi nićmi szyte musi się połapać że to jaja.
Niestety nie łapie. Odsuwa się nieufnie i wychodzi, za chwilę słychać przytłumione rozmowy na końcu korytarza. Idą we dwóch. Aresztowani udać się do cel. Powiedział cicho i nieśmiało Co mówisz ?
Aresztowani proszę udać się do cel, powtórzył już głośno wyraźnie i zdecydowanym głosem.
Ten drugi stoi z boku i trzyma kałacha dwoma rękami lufą w dół i go jakby ubezpiecza.
Po schodkach wszedł ich dowódca warty jakiś plutonowy podchorąży czy coś takiego i patrzy. Pytam go więc, co robicie ? po jakiego do cel? Tak pisze tu w regulaminie aresztu.
Dobra no pisze to pisze a my tu sobie na korytarzu spokojnie siedzimy a wy jak nie chcecie z nami to spadajcie na dół i się nie widzimy. Wiem że to był błąd ale czasem tak mam że jęzor mam szybszy od rozumu. Na dokładkę ten przestraszony mówi –a ten z tyłu to podobno już zabił jakiegoś wartownika. No i stało się- „a więc WOJNA”.
Plutonowy otwiera szerzej akurat moją celę –czyja to cela – moja odpowiadam i patrzę na niego ze złością . Kapralu proszę do celi.
Zderzenie celi i proszę mnie rozśmiesza, parskam a on dostaje małpiego rozumu.
Wszyscy natychmiast rozejść się do cel, -bo znam regulamin i nie zawaham się go użyć dopowiadam głośno(znowu ten jęzor). O w mordę teraz na pewno już nie jest nudno.
A żebyś wiedział !! A znasz regulamin aresztu? Pyta. E tam znam, przeczytałem bo wisi na każdej prawie ścianie, regulamin i rozkład dnia ale żeby zaraz znać?.
To zanim skończę służbę wszyscy poznacie.
To już było jawne wypowiedzenie wojny.
cdn.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
online
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4904
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 844 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: rozrywek »

Cebula, no cóż nie mam wyjścia, zmuszony jestem wyjaśnić.

Temat widzę się rozwinie,niechybnie. wyobraźmy sobie świat bez zwykłej popularnej pospolitej złotej cebuli, wyobraźmy sobie nasze kuchnie domowe, nasze potrawy, typowe polskie bez cebuli. Ciężko prawda?
Wyobraźmy sobie człowieka który wgryza się w cebulę jak w jabłko. Są tacy prawda?
Ciężko jest odmówić sobie kufla piwa z przyjaciółmi, ciężko odmówić szklaneczki dobrego napitku, wieczorem, po pracy.

Moje dzieciństwo, lata młodzieńcze, bieda, bieda ziemniaki smażone z cebulą. Same ziemniaki nie miałyby smaku, ale z cebulką? Pychota, coś dla biednych ale zapychające żołądek, pamiętam ten smak do tej pory. Aby tylko był smalec, czy odrobina oleju.

Cebula w zakładach penitencjarnych była towarem deficytowym, od kiedy pierwszy osadzony wpadł na to aby odgiąć warstwę wierzchnią i włożyć w niezauważalne nacięcie żyletkę. Towar jakże pożądany również.
Cebula jako pospolite i nie wzbudzające podejżenia warzywo, było przez długi okres czasu doskonałym atutem przemytniczym, rozbierane z szwajcarską precyzją na warstwy, szprycowane różnymi drobnymi narzędziami,następnie sklejane do kupy, czy to kurzym białkiem, czy klejem z kasztanów.
A jako towar automatycznie odrzucany przy kontroli, natychmiastowo stał się artykułem luksusowym. jak każda rzecz niedostępna staje się obiektem pożądania, taka już ludzka natura. elitarne warzywo, można by rzec.
Przytoczę opowieść: na pewnym oddziale więźniowie organizują strajk głodowy, sytuacja dosyć poważna. Jeden łamistrajk stwierdza że złamie osadzonych, nikt mu nie wierzy,ale cóż spróbować można. Zażądał kuchenki, butli z gazem, pomocnika, 10kg smalcu i worka cebuli. I to wszystko zaczął smażyć na korytarzu oddziałowym. Nikt nie wytrzymał, łaknienie było tak wielkie że strajk zakończył się bardzo szybko. osadzeni w nagrodę za uległość dostali do podziału garnek z zawartością. Takie magiczne właściwości ma cebula.
Nawet w historii starożytnej są wzmianki o cudownych właściwościach złotołuskiej, mimo że smak, zapach, oraz aromat pozostawia wiele do życzenia.
Czas na odpowiedź.
Panie Janie, jak dobrze kojarzę pańskie zamiłowanie do tradycji, dobrych smaków, wyobraża pan sobie swoją własną kuchnię bez cebuli?
Tak hmm..powiedzmy przez 3 miesiące. Gwarantuję że nie.

Ps: Nietypowe przygody alkoholowe, cóż coraz więcej nowych, młodych użytkowników, a dla wielu z was, picie wódki i zagryzanie łamanym chlebem oraz cebulą w grubych plastrach dobrze posoloną mogłoby być naprawdę przygodą.

Dla mnie przynajmniej było.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

zielonka
900
Posty: 921
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 241 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: zielonka »

O i o to chodziło rozrywek :ok: , teraz możemy sie napić sadysto :kumple:
Ta, a słonina "we woju" z puszki to był rarytasik, albo i zwykła mielonka z puszki , pachniała na cały budynek. Od tamtej pory takiej konserwy jeszcze nie spotkałem.

no to do boju jadziem na wojnę z ...........

Ciąg dalszy ….. po wypowiedzeniu wojny przez plutonowego
!! A znasz regulamin aresztu? To było jawne wypowiedzenie wojny.
Już sam rozkład dnia w areszcie jest restrykcyjny a jeszcze jak cię warta nie lubi?
Pozamykali nas w celach. Nie wierzę sam w to co się dzieje. Przez jakiś czas debatują coś głośno. Idą na korytarz. Otwierają jedną celę i wyprowadzają kogoś na dół , wraca za jakiś czas i słychać że postawił wiadra i ścierki. Pootwierali cele i zarządzają SPRZĄTANIE.
Samo sprzątanie wydaje się być spoko przynajmniej się chłopaki widzą. Ja siedzę na zydlu zamknięty. Ale to przecież inteligenty, oni sprzątają co prawda cudzymi rękami, ale naukowo.
Ty myjesz schody, ty korytarz, ty kibel – powyznaczali każdemu konkretne zadania.
Jakby tak wojenne to sukces murowany. Potem jakaś zbiórka i czytają rozkład dnia na głos.
W zasadzie składa się on w 99 proc ze sprzątania. Teraz widzę że ta narada była udana.
Zajadą tych chłopaków samym sprzątaniem, na dokładkę porozstawiali ich tak że się chyba nie bardzo mogą komunikować. Wypada po wartowniku na jednego sprzątającego. I do tego ubezpieczają się nawzajem. Jakby co będą strzelać pewnie. Dobrze że aresztanci mają włączony luz bo zdają sobie sprawę że sami to wywołaliśmy.
Ale żeby aż tak? To co będzie jutro ? Przecież to dopiero początek warty.
Ranek w naszym stanie wojennym podobny do wieczora, na śniadanie prowadziło nas strzech z bronią trzymaną oburącz, każdy możliwy do wykonania fragment regulaminu został dopilnowany. Jemy i nabijamy się na głos z mądrali. Z drugiej strony przeraża nas całkowity brak u nich dystansu do wszelkich regulaminów i poleceń. Oni naprawdę wierzą w słowo pisane. Jak znajdą gdzieś punkt w którym będzie pisało że trzeba aresztanta na golasa po placu ganiać to to zrobią. Aresztanty ponabijały się na różne sposoby ze swoich strażników i szykujemy się do wymarszu do pracy. Dziś to prawie pierwszy biorę ubranie robocze żeby broń boże nie zostać z wariatami sam na sam. Znowu węgiel jak poprzednio.
Ja z dwoma chłopakami i wartownikiem zostaję na wielkim wzgórzu węgla, reszta dokądś poszła z drugim wartownikiem. Po naszym widać że jest wściekły ale i zdezorientowany.
Chłopaki nadal z niego na głos żartują. Po jakiejś godzinie spokojnej ale jednak pracy, jeden ze współwięźniów(za poważnie brzmi ale co tam) prostuje plecy i wyciąga papierosy i pali, na co ten drugi -Te wartownik(to był podstawowy zwrot jakim się wszyscy do nich zwracali) a co ty tak pozwalasz mu palić ? jest w regulaminie o paleniu coś ?
Wartownik zdezorientowany, system halted, patrzy bezradnie na nas, my olewamy,
Podjudzacz się pod nosem śmieje, koleś od papierosa postanawia dolać oliwy do ognia-
Ide się odlac, i schodzi z hałdy węgla w stronę gdzie go wartownik straci z oczu,
Podjudzacz ma mało wrażeń to woła –ucieka, wartownik on ucieka, ten zgłupiał całkiem, patrzy na nas błagalnym wzrokiem, palacz powoli ale zdecydowanie schodzi z hałdy,
Podjudzacz podpala ten kłębek nerwów –Strzelaj podchorąży, Strzelaj.
O kurwa. Bezpiecznik w dole, ręka na suwadle, (nauczyli gnoja to obsługiwać.)
STÓJ, KURWA STÓJ. – zamarł. Boże błogosław tych moich kaprali co kazali się godzinami drzeć na placu apelowym aż gardła chrypły a głos zmieniał się w narzędzie siejące strach i pożogę . Podchorąży oderwał wzrok od broni i stoi jak wryty.
Teraz nie zjebać, ale nie wiem co robić, zwycięża spokój –Marek nie wygłupiaj się oni tylko żartują, to kucharz i pomocnik, siedzą za przekręty na kiełbasie, jak ich nie zabijesz to Cię może podkarmią kiedyś, boś chudy. Mówię głosem słodkim jak matka do dziecka.
Skąd wiedziałem że ma na imię Marek, nie wiem.
Palacz- blady, podjudzacz- ma na twarzy głupawy uśmiech zakłopotania,
Jednak wartownik postanawia zawrócić z wojennej ścieżki i się blado uśmiecha.
No nie wiem on też chudy-wypowiada drżącym trochę głosem. Śmiejemy się wszyscy.
Warto było iść do wojska i chlać wódę z kolegami, jedno życie być może uratowane.
Po powrocie nastroje się troszkę poprawiły bo grupa która była gdzie indziej też wróciła bez luf skierowanych plecy. Musieli się jakoś dogadać, pewnie jakieś ziomki.
Jednak do końca ich warty regulamin był przestrzegany co do kropki.
Wierzcie mi można człowieka udręczyć samym sprzątaniem i ciągłymi zbiórkami i przeglądaniem cel.
Reszta anzla minęła mi bez większych wybojów, a potem nastąpił powrót w ramiona DIABŁA.

Może cd.?
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

Autor tematu
JanOkowita
2500
Posty: 2680
Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Lokalizacja: PL
Podziękował: 307 razy
Otrzymał podziękowanie: 432 razy
Kontakt:
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: JanOkowita »

II miejsce w naszej zabawie zostanie okraszone takim pasem na napoje:
pas_na_piwo.jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)
Awatar użytkownika

radius
7000
Posty: 7298
Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Ulubiony Alkohol: Swój własny
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Polska południowa
Podziękował: 397 razy
Otrzymał podziękowanie: 1694 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: radius »

@rozrywek, jakoś twoje wywody odnośnie cebuli w aresztach i zakładach zamkniętych, mnie nie przekonują ;)
Już bardziej to:
Cebulę, ze względu na właściwości lecznicze, ceni się od czasów starożytnych. W krajach, w których jada się dużo cebuli, ludzie słyną z długowieczności. W przeszłości warzywo to chroniło żeglarzy podczas długich rejsów przed szkorbutem, który wywołuje niedobór witaminy C w pożywieniu. W czasie II wojny światowej cebula chroniła także więźniów obozów koncentracyjnych przed awitaminozą i różnymi epidemiami. Przemysł farmaceutyczny wielu krajów stosuje cebulę do produkcji preparatów bakteriobójczych i przeciwszkorbutowych. Ma ona również wiele innych cennych właściwości - chroni przed infekcjami, działa przeciwzakrzepowo, obniża poziom cukru i złego cholesterolu we krwi, wzmacnia włosy, chroni przed miażdżycą, jest pomocna przy chorobach dróg oddechowych.
:ok:
SPIRITUS FLAT UBI VULT
Awatar użytkownika

zielonka
900
Posty: 921
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 241 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: zielonka »

Radius ale jedno nie przeczy drugiemu, właśnie dzięki WSZYSTKIM tym właściwościom mogła być tak cennym i poszukiwanym towarem. Jak ją wszyscy dostarczali to mogła służyć do wszelakich celów do przemytu też. A swoją drogą ciekawe czy można z cebuli bimber zrobić ?
Pozdrowienia
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię

Zosiaa
10
Posty: 17
Rejestracja: piątek, 23 paź 2015, 15:38
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Kontakt:
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: Zosiaa »

zielonka pisze:A swoją drogą ciekawe czy można z cebuli bimber zrobić ?
O matko, z cebuli?! Nie wiem, czy chciałabym tego próbować :))
http://www.rynek-rolny.pl/artykul/zurawina-przedstawiamy-lecznicze-nalewki-wzmacniajace-odpornosc.html - żurawina jest najlepsza!
Awatar użytkownika

Wald
2500
Posty: 2591
Rejestracja: środa, 17 lut 2010, 20:05
Krótko o sobie: Dłubek -mechanik "złota rączka".
Ulubiony Alkohol: do 20%
Status Alkoholowy: Miodosytnik
Podziękował: 21 razy
Otrzymał podziękowanie: 260 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: Wald »

Nie oszczędzaj na specjalne okazje. Dziś jest ta specjalna!
online
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4904
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 844 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: rozrywek »

Temat troszeczkę zszedł na bok. ja akurat lubię pisać, lubię na klawiaturę przelać swoje myśli.

Konkurs nie jest dla mnie ważny, ważny jest odbiorca i treść przekazywana.
Ja na własne życzenie żądam kategorycznie wyłączenia mnie w ocenie konkursowej.
Zwykłe podziękowanie w zupełności wystarczy.

Są filmy do których się wraca, ja mam takie do których wracam raz w roku: Seven, Przebudzenia, Schindler List, The Godfather.

Nie piszę tego bez powodu, zabawa zeszła na psy, kiedyś zaproponowałem konkurs, bez nagród, niestety nie przyjął się.
MOJE NIETYPOWE PRZYGODY ALKOHOLOWE. Kurwa mać ludzie pobawmy się!!!.
Do klawiatury biegiem marsz.

Nietypowe przygody? Tak się pochlaliśmy że kolega (znajomy) przyjechał do na rowerem, impreza super, kierowcę mieliśmy ogarniętego, i kolegę tak jak prosił zawieźliśmy na dworzec autobusowy, sam stwierdził że rowerem po pijaku nie pojedzie, bo nie warto.
Zostawiliśmy go w Krakowie na dolnym poziomie......

Impreza była w Radomiu, zawieźliśmy go do Krakowa, a chłopak był z Rzeszowa.
Nie do powtórzenia........lekko mu się pomyliły miejscowości, a w Krakowie tylko studiował, klasyk.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............

Tołdi1929
50
Posty: 87
Rejestracja: wtorek, 12 cze 2012, 09:19
Podziękował: 5 razy
Otrzymał podziękowanie: 26 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: Tołdi1929 »

Niezbyt się czuje w opowiadaniach, wolę rymować, ale co tam, spróbujemy.
"Trzymamy się razem"
Działo się to dobrych parę lat temu, kiedy to jeszcze byłem piękny i młody. No może tylko młody :). Czasy liceum, wakacje. Teoretycznie, żeby zarobić kilka groszy, a praktycznie, żeby się spokojnie wyszaleć jeździliśmy ekipą z osiedla na rwanie wiśni. Nocleg w stodole na sianie, na obiad ziemniaki z siadłym mlekiem, ogólnie sielanka. Jako, że byliśmy biednymi uczniami, a właścicielka sadu nauczona doświadczeniem, wypłacała mam kasę dopiero przed wyjazdem ( gdy wypłacała każdego wieczora, na drugi dzień nikt nie był stanie rwać wiśni), najbardziej popularnym trunkiem było wino marki wino. W weekendy w pobliskiej mieścinie (ok 10 km) odbywały się dyskoteki. Stwierdziliśmy, że najwyższy czas się tam udać. Jak postanowiliśmy, tak też uczyniliśmy. Żeby zaoszczędzić na biletach PKS zdecydowaliśmy się na spacerek. Co by droga szybciej minęła, każdy zabrał po winku. Było nas ok 10 osób, w tym dwóch braci i dwóch znajomych z okolicznych wiosek. Właśnie ci miejscowi ostrzegali, żebyśmy się trzymali cały czas razem. Na dyskotece jak to na dyskotece, tubylcy za obcymi nie przepadają. Tak więc sobie maszerujemy, opróżniamy butelki jakże "pysznego" napitku i przez 10 km ciągle powtarzamy "trzymamy się razem". Gdy doszliśmy do miasteczka, najpierw odwiedziliśmy bar, gdzie sprzedawali jakże "pyszne" wino na szklanki. Nie omieszkaliśmy wychylić po kilka. Dopiero po tym wbijamy się na imprę. Jeszcze piwko przy barze i na tym się skończyło trzymanie razem. Każdy nawalony polazł w swoją stronę. Spotkaliśmy się dopiero na drugi dzień w naszej stodole. I to nie wszyscy. Ja wróciłem maluchem (wyszedłem na tym najlepiej) przywieziony przez miejscowych chłopaków. Później dotarła reszta ekipy, ale bez braci. Jeden z kumpli opowiada, że młodszy brat wpadł do rowu z wodą, stwierdził, że on to pier...i i idzie do domu i gdzieś polazł. Potem kumpel spotkał starszego brata i opowiedział mu co i jak. No to brat poszedł szukać brata. Poszedł za nim do domu. Taki ponad 30-sto kilometrowy spacer. Niestety na darmo, bo w domu go nie zastał. Młodszy brat w międzyczasie dotarł do stodoły. Wyjaśniło się, że mówiąc do domu, na myśli miał stodołę. Tylko obrał zły azymut i dotarł nie do tej wsi i nie do tej stodoły. Spał sobie w najlepsze, gdy obudziło go wściekłe ujadanie psa. Usnął sobie słodko w stodole, metr od wilczura, któremu chyba niezbyt spodobała się ta wizyta. Na szczęście bydle było na łańcuchu. Tak więc wrócił chłopina przemoczony i nie wyspany. Zdjął koszulkę i mówi, żebym mu zdjął z pleców jakiś liść, bo chyba mu się przykleił, jak wpadł do rowu. Odwraca się tyłem, a tak plecy pocharatane od szyi do tyłka. Spadając musiał zahaczyć o jakiś drut. Na szczęście rana płytka, nie wymagała interwencji medyka. Ale był tak znieczulony, że nawet tego nie zauważył. Jak to się stało, że nikt nie dostał po pysku, nie mam pojęcia. Gdy wróciliśmy tam za tydzień, okazało się, że znamy większość miejscowych, a przynajmniej oni nas. My ich nie do końca zapamiętaliśmy :)

Mam nadzieję, że nie zanudziłem.
Awatar użytkownika

zielonka
900
Posty: 921
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 241 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: zielonka »

Tołdi1929 To zabawa literacka, poezja jest jej częścią. Dawaj rymowanki.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

zielonka
900
Posty: 921
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 241 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: zielonka »

Witam ponownie
Jeśli są chętni to jutro postaram się dać kolejny odcinek serialu
"Przygody kaprala Zielonki czyli jak wywołałem stan wojenny"
Proszę się wpisywać jeśli nie zanudziłem do tej pory. Odcinek będzie miał tytuł
- W nagrodę pozbawiony dowodzenia i przydziału czyli Zielonka kustoszem.-
Jesli kogoś to ciekawi proszę dać znać.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

Autor tematu
JanOkowita
2500
Posty: 2680
Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Lokalizacja: PL
Podziękował: 307 razy
Otrzymał podziękowanie: 432 razy
Kontakt:
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: JanOkowita »

@zielonka
Poproszę, z przyjemnością czytam Twoje utwory :)
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)
Awatar użytkownika

cviat
30
Posty: 43
Rejestracja: piątek, 31 lip 2015, 12:48
Podziękował: 9 razy
Otrzymał podziękowanie: 5 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: cviat »

@zielonka
Nie kokietuj tylko dawaj następny odcinek. Jak Cię czytam to sobie myślę, że gdybyśmy pili razem to z zasłuchania bym Ci chyba polewać zapomniał :)
Awatar użytkownika

zielonka
900
Posty: 921
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 241 razy
Re: Moje Nietypowe Przygody Alkoholowe - zabawa literacka

Post autor: zielonka »

No to jadziem jak już ktos tutaj powiedział.
część piąta W nagrodę pozbawiony dowodzenia i przydziału. czyli Zielonka kustoszem !! No to jestem na kompanii, nuda jak byk, szykujemy nowym poborowym łóżeczka i pościel.
Jest sporo pracy ale na spokoju.
Oni tam w cywilu rządzą a tu już na szafkach imię i nazwisko.
Każdy już wie kogo będzie miał w drużynie, no właśnie każdy –ale ja nie.
Ciekawostka –zapomnieli o mnie czy co ? Pytam się szefa o co kaman ? a on tylko się śmieje.
Diabeł postanowił Cię wynagrodzić za poligon, za wyszkolenie żołnierzy. Mieli najlepsze czasy z moździerza. No to to przecież wiem, ale Diabeł i wynagrodzić ? Niech mi tylko pobyt w areszcie skreśli i wystarczy. Ale trzeba Diabła żeby wymyślić taki DIABELSKI wręcz rodzaj nagrody. Oto dowiaduję się na apelu o przydziale obowiązków –kapral Zielonka w nagrodę za wzorowe przygotowanie drużyny i b dobre wyniki strzelań zostaje -????????????? klękajcie narody -
KUSTOSZEM SPRZĘTU OPTYCZNEGO KOMPANII. Kara aresztu zostaje mu anulowana.
No ten kustosz to mnie rozwala, ale to skojarzenie z muzeum całkiem na miejscu te lornetki pamiętały jeszcze bitwę o Berlin, jedno urządzenie się prezentowało nieźle –teodolit ale średnio przydatny do latania po krzakach. Dalmierz widziałem na „Czterech Pancernych” taki sam.
Reszta z epoki zwycięstw Rosjan nad Napoleonem.
Super luz ale co? że drużyny już miał nie będę ?. Nie wiem co o tym myśleć i idę do szefa po apelu pytać. Szef co jest z tym magazynkiem? Cieszy się i mówi- idź do Diabła to się dowiesz- (brzmi nieźle co)
Ło matko kto lubi do ostrego dowódcy łazić ? a zwłaszcza po powrocie z aresztu.
Ale że jakoś tak blisko było to właże ....telu ...tanie z zapytaniem !!!!!! ryczę .
No podnosi znad biurka oczy i ? już wiecie ? Anielski uśmiech ozdabia te czarne wąsiki oczy się śmieją jak matce do dziecka –to już wiem będę miał przedupione.
Gadaj - rzuca rozanielony.(jakos nigdy duzo nie mówił)

Obywatelu kapitanie -Czemu nie mam drużyny ani żadnego przydziału-przecież magazynek to nie jest żadna funkcja.
Widzicie kapralu Zielonka , myślę ja o was co by tu zrobić abyście nie nadużywali zbytnio alkoholu więcej. I tak sobie pomyślałem że nie pije ten co nie ma za co, i zaśmiał się diabelsko. Za dowodzenie drużyną mieliście dodatek do żołdu to teraz po mojej nagrodzie już nie macie. Zrobiłem się biały, mord w mojej postawie nakręca go jeszcze bardziej.
Za co my wam tam jeszcze płacimy – no za dwójkę specjalisty i za …….wzorkę, dukam.
Ta dwójka to za rekord szkoły w moździerzu i praktyki w Budowie ? Tak jest.!!! Dumnie wygłaszam. Dlatego właśnie zostałem na szkole bo szybko liczę ( a że niedokładnie to im nie powiedziałem, w moździerzu to nic) Otóż aby wystrzelić z najbardziej niecelnej broni na świecie jaką jest moździerz trzeba najpierw przeliczyć odległość wg współczynnika kierunku między obserwatorem –to ja, a moździerzem –oni gdzieś za plecami i na skos, to jest jakieś tam 0.9 , czy 0,75 (zależy od rozlokowania) razy to co podaje dalmierzysta.
No i tu ich miałem skoro toto i tak leci gdzie chce a potem trza mierzyć o ile zdupiło, to co po moich milimetrowych wyliczeniach ? Na pierwszy strzał wystarczy pi razy oko.
I tak uczyłem moich elewów jak jest 0.85 razy 1200(najczęśtsze strzelanie między 1000 a 2000) to sumuj tylko 0,8 z tysiąca plus 2x80 i podajesz komendę do pierwszego strzału.
Zanim trep sprawdzi że troszkę zgubiłeś –pocisk w locie.
Moje elewy były z różnych szkół i niektórzy poza tabliczkę mnożenia nie wyglądali więc ten system dawał im przewagę nad innymi dokładniakami, co to matura na 5.
Na drugi strzał już warto pouważać gdzie spadło i żeby dalmierzysta widział lepiej niż mój mistrz ZOMZu -szeregowy Zawadzki w Budowie, to można zejść poniżej wymaganych………..uwaga …5 minut do trafienia w cel dawało bardzo dobry, 8 dawało zaliczenie. Ja dałem radę w 3,10 to się całe trepostwo zleciało że podobno nikt jeszcze u nich tak nie strzelał.
To chyba cała wojna w Gruzji Ruskim mniej zajęła.
Tylko że oni podejrzewam mieli kalkulatory a nam kartki z tabliczką mnożenia zabraniali :D
Ale tak było.Może myśleli ze po atomówce kalkulatory nie będą działały ? ale po co miałyby wtedy działać?
Z dwójką nic nie mogę ale wzorką się zajmę mruknał Diabeł.
No i fajnie jak mówią w mc Donalds, dostałem do zarządzania (czytaj czyszczenia i liczenia magazynek sprzętu optycznego) Zamiast dodatku do żołdu. I do tego w nagrodę . Nie no k…a Szwejk wysiada. I jeszcze ta groźba –wzorką się zajmę.
Spełnił to szybko, wystawił mnie na wartę z samymi dziadkami kapralami, ja byłem dowódcą a dziadki kaprale warta bo szeregowców jeszcze nie mieliśmy. To był bal na 24 fajery-nie miałem żadnych szans,
Wszyscy od razu poszli spać(trza odespac ciągłe chlanie), nie było kogo na posterunki wyprowadzać. 4ta rano przyjeżdża kontrolny, przy bramie nikogo, bo wszyscy poszli spać, pilnowaliśmy obiektu zamknietego, kontrolny mógł tylko do bramy dojechać, ale i tak przy niej nikogo nie było bo ja też zasnąłem.
Darł się, trąbił i walił aż ktoś go usłyszał , w panice bractwo spluwy jakie bądź połapało , nikt nie wiedział kto ma zmianę czuwającą kto dpoczywa a kto powinien być na posterunku.
To się tłok przy wyjściu na posterunki zrobił, a ten od bramy trąbi starem jak na wojnę.
Wszystko widział, ludzi za mało mi zostało bo większość spieprzyła jak nie drzwiami to oknem, więc jeszcze gorzej. Spokojnie mnie spisał, powiedział że mam dokończyć służbę i pojechał. Normalnie powinien mnie zdjąć. Połapałem się więc co znaczyło- wzorką się zajmę.
Nie zdjęli mnie co prawda ze służby( boby trep mój miał opierdol) ale wzorkę osobiście dowódca pułku w obecności Diabła , grożąc zawiadomieniem rodziców kazał odpiąć i zostawić na biurku.
(no to najlepsze, mieli wiarę że rodzice się popłaczą jak się dowiedza że synkowi wzorke zabierają-i troche kasy z żołdu).
No i po zabawie , nima wzorki ino dziura w kieszonce, nima drużyny, to akurat ujdzie choć paru złotych szkoda. Jaja to się zrobiły jak zrobili alarm, okazało się że kapral Zielonka nie ma żadnego przydziału na wypadek W. To oni ganiają jak kot z pęcherzem a ja wydałem lornetki, dalmierz i te inne duperele i…..spać w magazynku optycznym.
Nie no to to chyba Diabeł przegapił, ale dopóki nie wie jest dobrze.
Paraduję po jednostce z dziurą w kieszeni i okazuje się że jakbym Virtuti Militari nosił,
Dziadki mnie szanują bo widzą że nie pękam i nikogo nie wydałem (a Diabeł po cichu liczył że jeszcze jakiegoś Dziadka upoluje przed wyjściem), szeregowcy szanuja bo widzą że mnie trepy nie lubią, no nie ma co narzekać, te parę złotych odbiję na wypożyczaniu lornetek. :freak:
Wielu chłopaków chciało do domu pojechać i coś z wojska pokazać , a miałem dwie czy trzy prawdziwe lornetki, to zawsze flaszka lub dwie wpadały w niedzielę. Eeeech życie znowu stało się piękne.

cd. na życzenie choć nieuchronnie nadciąga .....
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
ODPOWIEDZ

Wróć do „Akcje Specjalne”