Witam.
Jako że parę miesięcy temu stuknęła mi osiemnastka postanowiłem zrobić swój pierwszy w życiu domowy alkohol. Początkowo zastanawiałem się nad zwykłym winem z winogron, które mój ojciec swego czasu robił co roku lub domowym piwem, o którym sporo ostatnio słyszę. Koniec końców zdecydowałem, że wykorzystam rosnącą pod domem wiśnię, ponieważ co roku i tak nikomu nie chce się zrywać z niej kwaśnych owoców. Poczytałem trochę na ten temat i znalazłem różne przepisy w internecie. Niepokoi mnie, że jestem w tym temacie nowy, a nie chcę prosić o pomoc rodziców czy wujków bo chcę pochwalić się efektami na jakiejś rodzinnej uroczystości. Najbardziej boję się tego, że żaden przepis nie podaje co zrobić nalewką po odleżeniu dwóch tygodni w słoju z wiśniami i cukrem. Bo według mojej skromnej wiedzy chemiczno-biologicznej wiśnie po takim czasie powinny się zepsuć, a niezawekowany alkohol skwaśnieć. Jak upewnić się że do tego nie dojdzie?
Moja pierwsza wiśniówka
-
- Posty: 2913
- Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
- Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
- Podziękował: 159 razy
- Otrzymał podziękowanie: 298 razy
Re: Moja pierwsza wiśniówka
Wcześnie startujesz z produkcją
Witaj wśród pozytywnie zakręconych.
Powinieneś wiedzieć, że alkohol konserwuje, zabija wiele bakterii i inne dziadostwa. Chyba już w roztworze od 20-25% nie rozwijają się organizmy, a wręcz giną. Wiśnie zalej mocą ok. 60%, a po odlaniu nalewu zasyp cukrem - wyciągnie resztę alkoholu i soku z owocków. Po odlaniu syropu możesz bez pasteryzacji zamknąć w słoiku na późniejsze podjadanie.
Witaj wśród pozytywnie zakręconych.
Powinieneś wiedzieć, że alkohol konserwuje, zabija wiele bakterii i inne dziadostwa. Chyba już w roztworze od 20-25% nie rozwijają się organizmy, a wręcz giną. Wiśnie zalej mocą ok. 60%, a po odlaniu nalewu zasyp cukrem - wyciągnie resztę alkoholu i soku z owocków. Po odlaniu syropu możesz bez pasteryzacji zamknąć w słoiku na późniejsze podjadanie.
Pozdrawiam,
Waldek
Waldek
Re: Moja pierwsza wiśniówka
Moim zdaniem im wcześniej się zaczyna tym lepiej Moi rodzice myśleli chyba podobnie bo czytać i pisać umiałem jeszcze przed pójściem do szkoły.
Bo spotkałem się też z wersją gdzie w przegotowanej wodzie rozpuszczało się cukier, mieszało ze spirytusem i zalewało tym wiśnie. Wydaje mi się to łatwiejsze
Czyli jeśli dobrze rozumiem wiśnie zalać roztworem spirytusu, a po jakimś czasie zasypać cukrem i tę mieszankę soku z cukrem znów zlać do nalewki?wawaldek11 pisze:Wiśnie zalej mocą ok. 60%, a po odlaniu nalewu zasyp cukrem - wyciągnie resztę alkoholu i soku z owocków. Po odlaniu syropu możesz bez pasteryzacji zamknąć w słoiku na późniejsze podjadanie.
Bo spotkałem się też z wersją gdzie w przegotowanej wodzie rozpuszczało się cukier, mieszało ze spirytusem i zalewało tym wiśnie. Wydaje mi się to łatwiejsze
-
- Posty: 1185
- Rejestracja: niedziela, 19 mar 2017, 20:59
- Krótko o sobie: Żałuję tylko, że tak późno zacząłem smakować własne wyroby...
- Ulubiony Alkohol: Zbożowy
- Status Alkoholowy: Destylator
- Lokalizacja: Mazowsze
- Podziękował: 177 razy
- Otrzymał podziękowanie: 394 razy
Re: Moja pierwsza wiśniówka
Wiśnie zasypane cukrem codziennie sprawdzam i gdy zauważę pierwsze pęcherzyki pianki wokół owoców będących na wierzchu i zapach świadczący, że coś więcej zaczyna się dziać, oddzielam sok od owoców. Sok pasteryzuję i zalewam czystym spirytusem. Do owoców zaś wlewam alkohol o stężeniu 40%. Teraz to wszystko może spokojnie stać przez dowolny czas, zwykle trochę ponad miesiąc. Potem obydwa płyny mieszam ze sobą (oczywiście bez wiśni) i butelkuję. Jeśli dobrze przefiltruję podczas butelkowania to zwykle w butelkach, gąsiorkach w wiśniówce nie ma osadu.
A nie znaczy, że lepsze. W nalewkach są dwie drogi do sukcesu: najpierw lejemy spirytus 70% do owoców trzymając je w tym stanie przez miesiąc do dwóch i dopiero potem uruchamiamy cukier, albo najpierw na krótko cukier i dopiero czysty spirytus do soku, a wódkę do owoców. Osobiście najczęściej stosuję pierwszą metodę ale dla wiśni robię wyjątek i najpierw daję cukier. Po usunięciu pestek bardzo łatwo i szybko puszczają sok po zasypaniu cukrem. Trzeba jednak bardzo uważać by nie weszły w fermentację, bo to pewne jak amen w pacierzu. Zwykle wiśniom wystarczy współpracy z cukrem 3 - 6 dni. Duży wpływ na czas ma temperatura - im większa tym krócej należy je trzymać.takei pisze:Wydaje mi się to łatwiejsze
Wiśnie zasypane cukrem codziennie sprawdzam i gdy zauważę pierwsze pęcherzyki pianki wokół owoców będących na wierzchu i zapach świadczący, że coś więcej zaczyna się dziać, oddzielam sok od owoców. Sok pasteryzuję i zalewam czystym spirytusem. Do owoców zaś wlewam alkohol o stężeniu 40%. Teraz to wszystko może spokojnie stać przez dowolny czas, zwykle trochę ponad miesiąc. Potem obydwa płyny mieszam ze sobą (oczywiście bez wiśni) i butelkuję. Jeśli dobrze przefiltruję podczas butelkowania to zwykle w butelkach, gąsiorkach w wiśniówce nie ma osadu.
Zabieranie bogatym i dawanie biednym pozbawia jednych i drugich motywacji do pracy.
-
- Posty: 96
- Rejestracja: wtorek, 29 gru 2015, 16:57
- Krótko o sobie: Fan broni, książek i alkoholu.
- Ulubiony Alkohol: Smakuje mi wszystko, co sam zrobię.
- Status Alkoholowy: Producent Nalewek
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 8 razy
Re: Moja pierwsza wiśniówka
Nie idź na łatwiznę. Nic na tym nie zyskasz. Owoce zalej 60-70% alkoholem. Po miesiącu odlej to, a owoce zasyp cukrem. Tak jak pisał kolega wyżej, cukier się rozpuści wyciągając sporo alkoholu, który naciągnęły owoce. Całość wymieszaj i odstaw do wyklarowania. Wiśnie możesz zjeść. Polecam w czekoladzie.
Do samej nalewki możesz dorzucić dodatki. W ubiegłym roku do jednej wersji dodałem cukier brązowy i cynamon, a do drugiej trochę płatków dębowych. Obie wyszły naprawdę doskonałe, lepsze niż "czysta" wersja.
Do samej nalewki możesz dorzucić dodatki. W ubiegłym roku do jednej wersji dodałem cukier brązowy i cynamon, a do drugiej trochę płatków dębowych. Obie wyszły naprawdę doskonałe, lepsze niż "czysta" wersja.
-
- Posty: 325
- Rejestracja: niedziela, 27 sie 2017, 14:51
- Podziękował: 25 razy
- Otrzymał podziękowanie: 21 razy