Mój debiut - śliwowica
-
- Posty: 2369
- Rejestracja: wtorek, 9 paź 2012, 11:54
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Rum i ogólnie większość domowych trunków
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 5 razy
- Otrzymał podziękowanie: 210 razy
Re: Mój debiut - śliwowica
Ja robiłem, śliwowicę na dzikich, i już chyba będę robić.
K.
Rozrywek zapomniałeś o mnierozrywek pisze: Każdy człek do fermentacji owoców doda drożdży, Wit nie.
Ja robiłem, śliwowicę na dzikich, i już chyba będę robić.
K.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 26 lis 2018, 22:32 przez Kamal, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Mój debiut - śliwowica
Odbierając do zera miałem na myśli zawartość alko.
W destylacji prostej kieruję się wyłącznie alkoholomierzem, zapachem i smakiem.
Temperatur właściwych ci nie podam ponieważ w takowe się nie bawię.
Postaram się ci naświetlić jak się to robi, oraz jak to robię ja, ale nie traktuj tego jako wyznacznik, ponieważ mój system jest niesamowicie czaso-energo oraz roboczo-żerny.
Generuje bardzo duże koszta oraz straty serca. Cóż już tak mam.
Pierwszy przebieg, mała Pardubicka:
Przy początku wrzenia, zmniejszam na chwilę grzanie destabilizując sprzęt aż płyn trochę ochłonie, następnie powolutku podkręcam aż zaczyna kropelkowo kapać.
Odbieram odrobinę przedgonu (normalnie się tego nie robi, dopiero w drugim biegu)
Powoli podkręcam grzanie i przechodzę do właściwego odbioru, zgodnie z podpisem w moim nicku ( normalnie to się puszcza dosyć szybko)
Reflux albo zerowy, albo odrobinę, dla lekkiego zwiększenia mocy ( normalnie to nie wiem jak chłopaki to gonią, każdy ma swój pomysł)
Jadę z surówką do 20% i to traktuję jako właściwy towar roboczy, następnie podkręcam reflux, aby to nie trwało wieki, podstawiam inne naczynie i dociągam od 20-do zera, albo prawie zera, te parę kropel alko mnie nie zbawi, i aby nie ślęczeć godzinę więcej dla jednej pięćdziesiątki.
Tutaj kieruję się organoleptyką. Jak bardzo mocno capi to zwyczajnie przerywam i reszta idzie w kibelek. Ta lepsza część pogonu pójdzie do następnego (pierwszego gonu) O tym potem.
Reasumując pierwszy gon: Wstępnie staram się uzyskać jak najczystszą surówkę, aby w drugim przebiegu było syfu mniej. ( normalnie puszcza się ostrzej pierwszy gon do zera, zostawiając na drugi przebieg prawdziwe rasowe dzielenie frakcji )
Przedmowa ( w środku postu ale co tam )
Pomimo powtarzalności działań, każdy owocowy nastaw jest inny.
Rodzaj owoców, gatunek, ilość zadanego cukru, rodzaj grzybków, warunki prowadzenia fermentacji, jakie dzikusy siedziały na owocach, wiele tego. Dopiero teraz możemy się przekonać jak bardzo usrany mamy nastaw, oraz ile niechcianych syfków w danym nastawie jest.
Gonitwa druga, Wielka Pardubicka, decydujące starcie:
W nawiązaniu do przedmowy przy nastawach cukrowych powtarzalność jest ogromna przy tych samych parametrach nastawów, to tutaj już nie wiemy co nas czeka. Rodzai śliwków jak mrówków.
Grzanie, rozgrzanie i zmniejszenie mocy, drobna stabilizacja płynu i delikatuśne podkręcanie mocy, reflux zero, stopień zasilania drugi. I jesteśmy na lodowisku, nie ma znaczenia czy w maluchu czy w Mesiu, kierowca jest tutaj elementem głównym oraz to jak ciężką ma nogę.
Odbieramy przedgon. Wszystko do malutkich buteleczek. Granica pomiędzy przedgonem, aromatami na których nam tak zależy, a sercem właściwym jest cieniutka jak głosik mojej ex, kiedy pieniędzy chciała..rozrywku pi pi pi daj dwie stówki na waciki.
( potrafiłem i prawie litra nawet jako przedgon odbierać bo mi kurde coś nie pasowało)
Przy zadowalających nas wynikach powoli podkręcamy grzanie do właściwej mocy roboczej i jedziemy. Ślizgamy się na lodowisku, bawimy szalejemy świat się kręci i jest bosko.
Moc (% znaczy) spada do pewnego poziomu i przy jego ustawieniu się na w miarę stabilnym poziomie, ciągniemy, serce, serduszko, serdunio
Czytamy książkę, robimy następny nastaw, myjemy butelki, uczymy się z forum, wszystko jedno co, serce sobie idzie.
O tempie odbioru nie napiszę, ponieważ jest to warunkowane i sprzętem i mocą grzania, którą zadaliśmy. U mnie się ślimaczy bo? bo mi się nie śpieszy
W początkach spadku z 60% na 59,58 zmiana naczynia, bez regulacji grzania i dalej odbieram serce, ale już inne. Butelki ponumerowane, potem łatwiej i szybciej oceniać która trafi do serca, a które pójdą jak towar wyśmienity, ale już nie Lux.
Teraz mamy ogrom pracy, spławik, nos, język i tak w kółko. Aż do początku odbioru pogonów.
Tempo odbioru spada i to mocno, ale jako człeki cierpliwe nie kręcimy grzaniem aby niechciane frakcje nam się nie podrywały.
Przechodzimy do odbioru pogonów, też oczywiście do osobnych mniejszych naczyń.
I jak przy pierwszej gonitwie:
W momencie kiedy już zaczyna zalatywać jak Jamajczykowi spod bereta, kończymy serce, możemy podkręcić grzanie i uruchomić reflux, aby oczywiście nie ślęczeć cały weekend w piwnicy.
Jak już zaczyna dawać jak w Chińskim przedszkolu, albo starej Niemrze spod pachy odbieramy pogon 2 który będzie traktowany inaczej.
A jak już pogon jest tak "czysty" jak ręce i sumienie typowego Pisiorowego polityka , to zwyczajnie kończę waści i wstydu oszczędzam bo aż tak zanieczyszczonego urobku potem przerabiał na siłę nie będę.
Jak Pisior który bezdomnemu rzucił zeta w czapkę a nakradł miliony. Jednym dobrym uczynkiem gówna z rąk i tak nie zmyjesz. Syf to syf.
Obiecałem chwilę poświęcić pogonom, zatem:
Lepsza wartościowsza w alko i uboższa w fuzle część idzie do następnego ( pierwszej gonitwy) jako wzmacniacz nastawu, np: cukrówki.
Gorsza część pogonów zbierana z różnych wcześniejszych Pardubickich pójdzie do osobnego przerobu w dwóch przebiegach na pełnym refluxie z przeznaczeniem na spiryt.
Reszta w kanał.
Tutaj podchodzę do tego z typową Rozrywkową filozofią (porypaną jak zawsze) mianowicie:
Oczyszczając brudną wodę nie dolewam jeszcze najgorszych ścieków, wychodząc z założenie że oczyszczalnia i tak to za nas załatwi. Nie. Tak to nie działa.
Plamę na spodniach piorę, ale upierdzielone farbą, smarem, jakimś klejem...wywalam.
Cóż z tego że na siłę z wierzchu syf usunę, spodnie będą mimo że czyste, to i tak będą finalnie brudne, tylko do garażu, na działkę, ale już nie do kościoła. Kościoła, fuj, alem porównanie walnął, niech mnie Brrrr
Podsumowując: Nawet przy prawie całkowitym odzysku alko, to ilość prawdziwego serca, w porównaniu do dokonań kolegów, jest naprawdę o wiele mniejsza.
Tak pitolę się z tym, ale cóż, nie jest to namiastką legendarnego już systemu 2,5 raza, ale w genezie i w ogólnym założeniu w pewnym sensie jest moim własnym systemem, który zwyczajnie jest podobny, a przynajmniej cel który został wyznaczony.
Serce odstawiamy w ciemny kąt na długie miesiące, bądź lata, ale......flaszkę ze sobą do barku bierzemy (albo dwie) .
W naszej nieposkromionej ciekawości będziemy mieli łatwość powąchania, spróbowania na języczek tego co stoi w piwnicy, i cośmy nabroili, bez potrzeby i niedogodności otwierania balona, beczki itp.
Pozostaje mi życzyć smacznego, tłusty pyszny aromatyczny bigosik, należy czymś równie zacnym i aromatycznym porządnie popić A jak
W destylacji prostej kieruję się wyłącznie alkoholomierzem, zapachem i smakiem.
Temperatur właściwych ci nie podam ponieważ w takowe się nie bawię.
Postaram się ci naświetlić jak się to robi, oraz jak to robię ja, ale nie traktuj tego jako wyznacznik, ponieważ mój system jest niesamowicie czaso-energo oraz roboczo-żerny.
Generuje bardzo duże koszta oraz straty serca. Cóż już tak mam.
Pierwszy przebieg, mała Pardubicka:
Przy początku wrzenia, zmniejszam na chwilę grzanie destabilizując sprzęt aż płyn trochę ochłonie, następnie powolutku podkręcam aż zaczyna kropelkowo kapać.
Odbieram odrobinę przedgonu (normalnie się tego nie robi, dopiero w drugim biegu)
Powoli podkręcam grzanie i przechodzę do właściwego odbioru, zgodnie z podpisem w moim nicku ( normalnie to się puszcza dosyć szybko)
Reflux albo zerowy, albo odrobinę, dla lekkiego zwiększenia mocy ( normalnie to nie wiem jak chłopaki to gonią, każdy ma swój pomysł)
Jadę z surówką do 20% i to traktuję jako właściwy towar roboczy, następnie podkręcam reflux, aby to nie trwało wieki, podstawiam inne naczynie i dociągam od 20-do zera, albo prawie zera, te parę kropel alko mnie nie zbawi, i aby nie ślęczeć godzinę więcej dla jednej pięćdziesiątki.
Tutaj kieruję się organoleptyką. Jak bardzo mocno capi to zwyczajnie przerywam i reszta idzie w kibelek. Ta lepsza część pogonu pójdzie do następnego (pierwszego gonu) O tym potem.
Reasumując pierwszy gon: Wstępnie staram się uzyskać jak najczystszą surówkę, aby w drugim przebiegu było syfu mniej. ( normalnie puszcza się ostrzej pierwszy gon do zera, zostawiając na drugi przebieg prawdziwe rasowe dzielenie frakcji )
Przedmowa ( w środku postu ale co tam )
Pomimo powtarzalności działań, każdy owocowy nastaw jest inny.
Rodzaj owoców, gatunek, ilość zadanego cukru, rodzaj grzybków, warunki prowadzenia fermentacji, jakie dzikusy siedziały na owocach, wiele tego. Dopiero teraz możemy się przekonać jak bardzo usrany mamy nastaw, oraz ile niechcianych syfków w danym nastawie jest.
Gonitwa druga, Wielka Pardubicka, decydujące starcie:
W nawiązaniu do przedmowy przy nastawach cukrowych powtarzalność jest ogromna przy tych samych parametrach nastawów, to tutaj już nie wiemy co nas czeka. Rodzai śliwków jak mrówków.
Grzanie, rozgrzanie i zmniejszenie mocy, drobna stabilizacja płynu i delikatuśne podkręcanie mocy, reflux zero, stopień zasilania drugi. I jesteśmy na lodowisku, nie ma znaczenia czy w maluchu czy w Mesiu, kierowca jest tutaj elementem głównym oraz to jak ciężką ma nogę.
Odbieramy przedgon. Wszystko do malutkich buteleczek. Granica pomiędzy przedgonem, aromatami na których nam tak zależy, a sercem właściwym jest cieniutka jak głosik mojej ex, kiedy pieniędzy chciała..rozrywku pi pi pi daj dwie stówki na waciki.
( potrafiłem i prawie litra nawet jako przedgon odbierać bo mi kurde coś nie pasowało)
Przy zadowalających nas wynikach powoli podkręcamy grzanie do właściwej mocy roboczej i jedziemy. Ślizgamy się na lodowisku, bawimy szalejemy świat się kręci i jest bosko.
Moc (% znaczy) spada do pewnego poziomu i przy jego ustawieniu się na w miarę stabilnym poziomie, ciągniemy, serce, serduszko, serdunio
Czytamy książkę, robimy następny nastaw, myjemy butelki, uczymy się z forum, wszystko jedno co, serce sobie idzie.
O tempie odbioru nie napiszę, ponieważ jest to warunkowane i sprzętem i mocą grzania, którą zadaliśmy. U mnie się ślimaczy bo? bo mi się nie śpieszy
W początkach spadku z 60% na 59,58 zmiana naczynia, bez regulacji grzania i dalej odbieram serce, ale już inne. Butelki ponumerowane, potem łatwiej i szybciej oceniać która trafi do serca, a które pójdą jak towar wyśmienity, ale już nie Lux.
Teraz mamy ogrom pracy, spławik, nos, język i tak w kółko. Aż do początku odbioru pogonów.
Tempo odbioru spada i to mocno, ale jako człeki cierpliwe nie kręcimy grzaniem aby niechciane frakcje nam się nie podrywały.
Przechodzimy do odbioru pogonów, też oczywiście do osobnych mniejszych naczyń.
I jak przy pierwszej gonitwie:
W momencie kiedy już zaczyna zalatywać jak Jamajczykowi spod bereta, kończymy serce, możemy podkręcić grzanie i uruchomić reflux, aby oczywiście nie ślęczeć cały weekend w piwnicy.
Jak już zaczyna dawać jak w Chińskim przedszkolu, albo starej Niemrze spod pachy odbieramy pogon 2 który będzie traktowany inaczej.
A jak już pogon jest tak "czysty" jak ręce i sumienie typowego Pisiorowego polityka , to zwyczajnie kończę waści i wstydu oszczędzam bo aż tak zanieczyszczonego urobku potem przerabiał na siłę nie będę.
Jak Pisior który bezdomnemu rzucił zeta w czapkę a nakradł miliony. Jednym dobrym uczynkiem gówna z rąk i tak nie zmyjesz. Syf to syf.
Obiecałem chwilę poświęcić pogonom, zatem:
Lepsza wartościowsza w alko i uboższa w fuzle część idzie do następnego ( pierwszej gonitwy) jako wzmacniacz nastawu, np: cukrówki.
Gorsza część pogonów zbierana z różnych wcześniejszych Pardubickich pójdzie do osobnego przerobu w dwóch przebiegach na pełnym refluxie z przeznaczeniem na spiryt.
Reszta w kanał.
Tutaj podchodzę do tego z typową Rozrywkową filozofią (porypaną jak zawsze) mianowicie:
Oczyszczając brudną wodę nie dolewam jeszcze najgorszych ścieków, wychodząc z założenie że oczyszczalnia i tak to za nas załatwi. Nie. Tak to nie działa.
Plamę na spodniach piorę, ale upierdzielone farbą, smarem, jakimś klejem...wywalam.
Cóż z tego że na siłę z wierzchu syf usunę, spodnie będą mimo że czyste, to i tak będą finalnie brudne, tylko do garażu, na działkę, ale już nie do kościoła. Kościoła, fuj, alem porównanie walnął, niech mnie Brrrr
Podsumowując: Nawet przy prawie całkowitym odzysku alko, to ilość prawdziwego serca, w porównaniu do dokonań kolegów, jest naprawdę o wiele mniejsza.
Tak pitolę się z tym, ale cóż, nie jest to namiastką legendarnego już systemu 2,5 raza, ale w genezie i w ogólnym założeniu w pewnym sensie jest moim własnym systemem, który zwyczajnie jest podobny, a przynajmniej cel który został wyznaczony.
Serce odstawiamy w ciemny kąt na długie miesiące, bądź lata, ale......flaszkę ze sobą do barku bierzemy (albo dwie) .
W naszej nieposkromionej ciekawości będziemy mieli łatwość powąchania, spróbowania na języczek tego co stoi w piwnicy, i cośmy nabroili, bez potrzeby i niedogodności otwierania balona, beczki itp.
Pozostaje mi życzyć smacznego, tłusty pyszny aromatyczny bigosik, należy czymś równie zacnym i aromatycznym porządnie popić A jak
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............