Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Otrzymywanie spirytusu z wykorzystaniem kolumn rektyfikacyjnych.
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4904
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 845 razy

Post autor: rozrywek »

Mod: wiem że nie cytuje się postów wyżej ale o łaskę proszę.
wkg_1 pisze:Konkurs zawsze wprowadza element współzawodnictwa. Albo się ścigamy albo współpracujemy.
I tak i nie. Uczestnik podając wszelkie dane procesu już współpracuje, a konkurs i tak pozostaje
wkg_1 pisze:Dodatkowo - myślę - powinniśmy zawęzić sprzęt do kolumn zasypowych.
Czyli chęć przepuszczenia towaru 7 razy na moim szkiełku psu w d. ;)
Niech każdy ma prawo wziąć udział, stary, młody, rudy, chudy, z cyckami i bez..aa i gruby :D
Zresztą czym więcej tym lepiej.

Jak na razie pozwólmy pomysłodawcy przespać się z tym zagadnieniem i niech on już sam ustali co i jak. A jak pomocy zechce to z pewnością na pw poprosi :ok:

Ps: A że surowiec cukier to już wszyscy wiedzą.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
koncentraty wina

wkg_1
800
Posty: 849
Rejestracja: niedziela, 23 wrz 2018, 13:26
Podziękował: 46 razy
Otrzymał podziękowanie: 69 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu

Post autor: wkg_1 »

rozrywek pisze: Jak na razie pozwólmy pomysłodawcy przespać się z tym zagadnieniem i niech on już sam ustali co i jak. A jak pomocy zechce to z pewnością na pw poprosi
Pojechałeś teraz : )))
Istotą forum jest publiczna komunikacja, zespołowe dochodzenie do rezultatów ale oczywiście możesz PW pisać skoro masz ochotę ...

kwzi86
20
Posty: 28
Rejestracja: niedziela, 26 sie 2018, 21:08
Otrzymał podziękowanie: 69 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu

Post autor: kwzi86 »

Witam,

Związek który odpowiada za słodki posmak to najprawdopodobniej maślan lub izomaślan etylu - oba mają słodki smak i zapach oraz na tyle wysoką lotność, że bez większych problemów są w stanie przejść do destylatu.
Można to zweryfikować przeprowadzając wstępnie prostą destylację zacieru, który następnie alkalizujemy przy pomocy wodorotlenku sodu do pH ok. 9-10. Pozostawiamy w temperaturze pokojowej na kilka dni, w tym czasie zajdzie hydroliza estrów. Warto zadbać, aby zacier wykorzystywany do tego testu był lekko kwaśny, pH ok. 5 lub niżej - pozwoli to uniknąć problemu ze współdestylującymi aminami z zacieru, które w zasadowym pH nagle staną się nadspodziewanie lotne. Zacier przeważnie i tak ma kwaśne pH, ale w razie potrzeby warto je dodatkowo obniżyć na przykład przy pomocy kwasu cytrynowego.

Pozdrawiam

prolog1975
450
Posty: 472
Rejestracja: środa, 3 sie 2016, 08:38
Podziękował: 57 razy
Otrzymał podziękowanie: 85 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu

Post autor: prolog1975 »

Jak chce słodki posmak to zwiększam prędkość 10ml ponad nominalną dla kolumny i ok. Drugi sposób to wóda z kukurydzy 1 odpęd gęstego i 1 rektyfikacja odbiór LM.
Ale dam łapkę w górę za naukowe podejście.
Ostatnio zmieniony czwartek, 6 gru 2018, 20:55 przez prolog1975, łącznie zmieniany 1 raz.

Autor tematu
forma
300
Posty: 314
Rejestracja: sobota, 20 gru 2008, 12:51
Podziękował: 24 razy
Otrzymał podziękowanie: 21 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu

Post autor: forma »

Kolego kwzi86 pisząc zacier masz na myśli zacier,czy nastaw ? to tak żeby dla wszystkich zrozumiałe było, w tym wątku skupiamy się na spirytusie z cukru. Bardzo dziękuję za pierwsze konkretne chemiczne wyjaśnienie który to związek odpowiada za słodki posmak naszych urobków.Głowę moją nurtują kolejne pytania,czy węgiel aktywny usunie owy maślan i izomaślan etylu czy też nie.Kolega wkg_1 wyraznie go wyczówa po filtracji ja natomiast nie,ale przyznam że kiedyś po filtracji węglem i ponownej rektyfikacji jakby.... był znowu wyczuwalny ? To może za dużo powiedziane, mało przeprowadziłem takich procesów bo zachodu z tym dużo,jeszcze dostałem "opr" od żony, bo za często zamrażalnik w lodówce otwierałem i mięso się odmroziło :) to tak na marginesie....
Odnośnie konkursu wszystkie propozycje bardzo mile widziane,po to jest forum,wybierzemy wspólne najlepsze opcje i dopniemy temat mam nadzieje do końca,robimy to w końcu dla nas....
NIE POPEŁNIA BŁĘDÓW TEN,CO NIC NIE ROBI !!!

wkg_1
800
Posty: 849
Rejestracja: niedziela, 23 wrz 2018, 13:26
Podziękował: 46 razy
Otrzymał podziękowanie: 69 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu

Post autor: wkg_1 »

Wiesz, ja to piszę w oparciu o relacje człowieka, który mnie taka wódką poczęstował. Sam tego nie uzyskałem więc i tą opinię trzeba traktować jako hipotezę z należnym dystansem ; (
A post @kwzi86 ma sens : )
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ma%C5%9Blan_etylu

kwzi86
20
Posty: 28
Rejestracja: niedziela, 26 sie 2018, 21:08
Otrzymał podziękowanie: 69 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu

Post autor: kwzi86 »

Ja na biotechnologii się nie znam :P
Butanian etylu, pentanian etylu i heksanian etylu to produkty uboczne, które powstają przy fermentacji di-, oligo- i polisacharydów (m.in np. sacharoza, skrobia). Butanian etylu powstaje również przy fermentacji monosacharydów (np. glukoza). Także niezależnie od tego czy mówimy o zacierze zbożowym czy nastawie cukrowym butanian etylu (maślan etylu) będzie obecny po fermentacji. To czy będzie obecny po rektyfikacji zależy od procesu.
Nie należy przesadzać ze stężeniem tych estrów w finalnym destylacie - w ślinie znajdują się esterazy (enzymy rozkładające estry), a kwas butanowy (maślany) odpowiada m.in. za zapach zjełczałego masła oraz posmak wymiocin. Także byle nie przedobrzyć ;)

Węgiel aktywny powinien przynajmniej częściowo zaadsorbować maślan etylu, ale dużo też zależy od węgla i sposobu jego preparacji.
W warunkach domowych w większości jest wykorzystywany węgiel granulowany - suchy. Węgiel aktywny jest w stanie adsorbować związki dzięki bardzo dużej powierzchni właściwej oraz dużej ilości porów, w zależności od surowca wykorzystywanego do produkcji wielkość ziaren pierwotnych takiego węgla aktywowanego to od kilkudziesięciu do kilkuset mikrometrów, następnie taki węgiel jest prasowany w wyniku czego szczeliny i wolne przestrzenie pomiędzy ziarnami są bardzo małe, co utrudnia dostęp do rozbudowanej powierzchni i porów. Woda i etanol zbyt słabo zwilżają węgiel aktywowany, aby wyprzeć ze szczelin i porów gaz w rozsądnym czasie. Dobry węgiel aktywowany do filtracji wody jest dostarczany wilgotny, powierzchnia takiego węgla jest zwilżana przed lub po granulacji, aby zapewnić od razu maksymalną skuteczność adsorpcji. Przepłukiwanie węgla aktywnego na zmianę wrzącą i zimną wodą na pewno pomaga częściowo usuwać gaz z ziaren i tym samym poprawia zwilżenie powierzchni, ale najprawdopodobniej nie wiele pomaga jeżeli chodzi o najmniejsze pory.
Także czyszczeniem destylatu suchym węglem granulowanym to trochę loteria jeżeli chodzi o efektywność :) Za to płynna zawiesina węgla aktywnego powinna być całkiem efektywna.

Autor tematu
forma
300
Posty: 314
Rejestracja: sobota, 20 gru 2008, 12:51
Podziękował: 24 razy
Otrzymał podziękowanie: 21 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu

Post autor: forma »

Panowie, odnośnie konkursu to temat NIE zamilkł, czekam na odpowiedz ostatniego Jurora, jak to dopnę do końca,to wtedy otworzymy nowy wątek już z konkretami.
Czytając naszą lekturę jaką jest to forum, myślę że już niebawem pojawi się kolejna konfiguracja kolumny zbierająca lepiej/gorzej przed i pogony. Oczywiście ja temu kibicuje i sam osobiście będę łączył w różnych konfiguracjach półkową z zasypową itp. Jak najbardziej rozwijajmy się w tym kierunku. Chciałbym natomiast zwrócić uwagę na jedną rzecz o której być może większość z nas zapomniała lub tylko mi się tak wydaje. Mianowicie w najbliższym czasie zamierzam skupić się na "czystości nastawu" . Tzn. co zrobić żeby w samym nastawie było jak najmniej zanieczyszczeń.Dlatego pytam, czy macie tutaj jakieś doświadczenia ? coś robiliście w tym kierunku ? co jeszcze możemy zrobić, żeby nastaw produkował mniej np. przedgonów ? Na zanieczyszczenie nastawu wpływa dużo rzeczy :
- rodzaj użytych drożdży
- pożywki i mikroelementy ?
- klarowanie ( bardziej lub mniej efektywne )
- temperatura fermentacji
- czas ferentacji
Idąc tym tropem,zastanawiam się,co by się stało, gdybym sklarował nastaw do przejrzystości wody i już na tym etapie schłodził i przepuścił przez filtr węglowy ? a następnie rektyfikacja. Czy ktoś już tak robił ? czy to błędna droga ? może to już było ? to proszę mnie skierować na ten temat.Dziękuję.
Dodam jeszcze, że z mojego doświadczenia wynika, że czysta zrobiona na kolumnie UFO w systemie odbioru przedgonów poprzez zrzut "jeziorka" smakuje lepiej niż czysta zrobiona na głowicy NS przy kropelkowym odbiorze przedgonów, ale zrobiona "przypalanka " jak by bardziej przemawiała na korzyść tej drugiej. Idąc dalej...... jakość spirytusu z UFO i olm jest bezkonkurencyjna w porównaniu z drugim systemem. Pragnę zwrócić uwagę, iż jakość spirytusu a czysta jako wódka smakowa to dwie odmienne sprawy.To tak na wstępie. ;)
NIE POPEŁNIA BŁĘDÓW TEN,CO NIC NIE ROBI !!!

wkg_1
800
Posty: 849
Rejestracja: niedziela, 23 wrz 2018, 13:26
Podziękował: 46 razy
Otrzymał podziękowanie: 69 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu

Post autor: wkg_1 »

Hmmm .... a co ma głowica do jakości spirytusu skoro frakcje separuje kolumna ?
Serio pytam ; )

Z tą czystością nastawu to myślisz o spirytusie czy o wódeczce do picia ?
Ja myślę, że filtrowanie nastawu przede wszystkim pozbawi Cię możliwości wyczucia na węch co Ci kapie z zaworka a przedgonów nie doczyści. A węgiel będzie się zuzywał w przerażającym tempie. Wziąłbym drożdże typu Vodka Pure, zrobił nastaw 22 BLG z glukozy czy inwertu, pożywki są w drożdżach z górką, fermentował w temp 16 stopni przez czas aż sfermentuje, sklarował i się już nie martwił ; ) To na spirytus. A wódeczka do picia to powinna mieć posmak i to już indywidualna sprawa.
Awatar użytkownika

psotamt
1150
Posty: 1183
Rejestracja: niedziela, 19 mar 2017, 20:59
Krótko o sobie: Żałuję tylko, że tak późno zacząłem smakować własne wyroby...
Ulubiony Alkohol: Zbożowy
Status Alkoholowy: Destylator
Lokalizacja: Mazowsze
Podziękował: 177 razy
Otrzymał podziękowanie: 394 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu

Post autor: psotamt »

wkg_1 pisze:...nastaw 22 BLG z glukozy czy inwertu
Tak, glukoza to też cukier. Ale w tym przypadku należałoby określić zasady co do rodzaju cukru. Przypuszczam, że większość ma na myśli cukier buraczany, nie glukozę. Produkt końcowy z tych surowców bardzo różni się.
Zabieranie bogatym i dawanie biednym pozbawia jednych i drugich motywacji do pracy.
Awatar użytkownika

lesgo58
5000
Posty: 5230
Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
Podziękował: 1292 razy
Otrzymał podziękowanie: 2743 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu

Post autor: lesgo58 »

wkg_1 pisze:Hmmm .... a co ma głowica do jakości spirytusu skoro frakcje separuje kolumna ?
Serio pytam ; )
Kol. forma porównywał sposób i miejsce odbioru gonu i dodatkowo jego jakość względem sposobu odbioru przedgonów.. Jeśli dobrze zrozumiałem to odbiór gonu z głowicy N/S był odbierany z głowicy a w kolumnie z głowicą UFO gon był odbierany z OLM'a. Wrażenia organoleptyczne w urobkach - dla kogoś kto ma wyczulone kubki smakowe - będzie zawsze ewidentna. Z oczywistego powodu dla którego wymyślony został odbiór OLM.
Ja myślę, że filtrowanie nastawu przede wszystkim pozbawi Cię możliwości wyczucia na węch co Ci kapie z zaworka a przedgonów nie doczyści. A węgiel będzie się zużywał w przerażającym tempie.
Filtrowanie samo w sobie może okazać się dobrym zabiegiem ale oczywiście w rękach doświadczonego i myślącego operatora. W innym przypadku tak jak zauważyłeś może przynieść więcej szkód niż pożytku. Oczywiście twoje wątpliwości wynikają głównie z braku doświadczenia i małej znajomości możliwości Twojej kolumny. Ale jak już poznasz na co ją stać. Jak dodatkowo nauczysz się robić prawidłowy w miarę powtarzalny nastaw. To filtrowanie stanie się tylko wartością dodaną. I to bez potrzeby badań chromatograficznych. Oczywiście pozostaje otwarte pytanie. W którym momencie wykonywać proces filtracji. Jak go wykonywać? Na jakim i w jaki sposób przygotowanym węglu?
Koszty?
To rzecz względna. :D
Ostatnio zmieniony czwartek, 13 gru 2018, 08:13 przez lesgo58, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego

wkg_1
800
Posty: 849
Rejestracja: niedziela, 23 wrz 2018, 13:26
Podziękował: 46 razy
Otrzymał podziękowanie: 69 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu

Post autor: wkg_1 »

psotamt pisze:
wkg_1 pisze:...nastaw 22 BLG z glukozy czy inwertu
Tak, glukoza to też cukier. Ale w tym przypadku należałoby określić zasady co do rodzaju cukru. Przypuszczam, że większość ma na myśli cukier buraczany, nie glukozę. Produkt końcowy z tych surowców bardzo różni się.
Jasne. Tak na marginesie - glukoza PEPEES-u to glukoza z kukurydzy importowana z Węgier. Co do zasad oczywiście kolega @foma ma głos decydujący ale pamiętając, że celem nadrzędnym jest jednak przepis na absolut a nie zawody - myślę, że sensowne byłoby dopuszczenie glukozy byle tylko ten fakt zaznaczyć ; )
lesgo58 pisze: Kol. forma porównywał sposób i miejsce odbioru gonu i dodatkowo jego jakość względem sposobu odbioru przedgonów.. Jeśli dobrze zrozumiałem to odbiór gonu z głowicy N/S był odbierany z głowicy a w kolumnie z głowicą UFO gon był odbierany z OLM'a.
Chyba, że tak - to domyślne założenie nie wynikało z treści posta. Nic nie stoi przecież na przeszkodzie, by postawić głowicę NS nad kolumną z OLM.
Ostatnio zmieniony czwartek, 13 gru 2018, 09:32 przez wkg_1, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika

lesgo58
5000
Posty: 5230
Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
Podziękował: 1292 razy
Otrzymał podziękowanie: 2743 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu

Post autor: lesgo58 »

Oczywiście że nic nie stoi na przeszkodzie. W tym przypadku rodzaj głowicy nie będzie miał wpływu na jakość. A bardziej na estetykę sprzętu. A także efektywność skraplania.
Ostatnio zmieniony czwartek, 13 gru 2018, 10:05 przez lesgo58, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4904
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 845 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: rozrywek »

W dobrą stronę zmierzają rozważania. Podoba mi się nakreślony nurt, także popłyńmy…

Postaram się jakoś was nakierować na inny pogląd na zagadnienie, przedstawić mój tok myślenia, przeanalizować w pewnym sensie nasze osiągnięcia i dokonania. Przedstawić wady i zalety. Na parę pytań odpowiedzieć ale więcej zadać.

. Drogi czytelniku, nie mrucz pod nosem…o qra Rozrywek…znowu 5 stron do czytania będzie. Jakoś przez to przebrniemy razem. Tzn: wy.

Porównaniem jakim się posłużę będzie Matka – dziecko – piaskownica - pralka.

Ale to potem, tymczasem wrogowie i przyjaciele.
Może przedstawię przyjaciół: Pasja, hobby, frajda z tego co robimy, dążenie do doskonałości, wymiana doświadczeń, ciekawość, zdrowy rozsądek i logika. Ten ostatni czynnik jest i złym i dobrym.

Teraz wrogowie: czas, pieniądze, logika, wygoda.

Zaczniemy od pralki czyli naszej kolumny. Zapomnijcie o tym. Mamy pralkę i już…… skupmy się na początkach. Nasza pralka idzie do kąta na razie.

Tutaj już leży pierwszy pogrzebany pies. Za bardzo skoncentrowaliśmy się na pralce i jej programach, że zapomnieliśmy o praniu. A pranie to wsad, czyż nie?

Matka:

Czyli nasza drożdżowa. Tutaj decydujący jest wybór odpowiedniego szczepu. Takiego który produkuje jak najmniej niechcianych dla nas produktów ubocznych.

Wrogowie zaczynają nas dźgać. Dokonujemy wyboru głównie ze względu na tolerancję na alkohol, czas pracy, ceny za opakowanie, tempa fermentacji, a na końcu jakość gotowego nastawu.

Już kasa zżarła pasję, a czas hobby. Przy ogromnym wyborze szczepów, są i złote środki, dobre parametrami z wielu stron, jednak interesujący nas czynnik, czyli produkcja niechcianych frakcji jest na szarym końcu.

Już jedną bitwę przegraliśmy.

Dziecko w piaskownicy:

Tutaj będzie padało często pytanie KIEDY? Jedna wielka niewiadoma, nie wiemy co się dzieje z nastawem, jakie procesy fizyczne i chemiczne zachodzą i kiedy? dopóki go nie przedestylujemy.

Dziecko po sutym obiedzie wywalamy na dwór niech się bawi i brudzi. A jakby zrobić mu tylko parę kanapek, ewentualnie lekki obiadek?

Kiedy?, w jakim momencie drożdże produkują najwięcej syfków? Kiedy są najbardziej efektywne i wydajne?

Robimy nastaw, blg początkowe 23, no powiedzmy 25 i czekamy na koniec( suty obiad wróg wygoda wygrywa)

Jakbyśmy wiedzieli Kiedy, w którym momencie dzieciaki bawią się najradośniej to może inaczej byśmy postępowali, tutaj tylko teoria, pomysł, przykładowo:

Odmierzamy docelowo ilość potrzebnego cukru, ale startujemy z blg 15, przy zejściu na 10, dobijamy do 15, i jeszcze raz, zeszło do 10, dopełniamy. Docelowo wychodzi i tak 25, a dzieciaki bawią się wesoło i nie są zmęczone, brzuszki bez głodu i bez przejedzenia.
Tu gryza tam gryza, na spokojnie. Traktujemy jak wino(o tym już było kiedyś)

Blg podane jest przykładowe, ponieważ nie wiemy..kiedy.

Następna sprawa: „Ojciec nie przebieraj dzieciaków niech się jeszcze dobrudzą”. Błąd czy logika?

I my tak postępujemy z praniem. Nie wrzucamy pary slipek i jednej koszulki, tylko zbieramy aż się zapełni bęben (blg -4)
Sami brudzimy nasz nastaw(wróg kasa), a potem męczymy się z praniem, zejdą plamy, czy nie, dlaczego? Bo nie wiemy kiedy………….prać

Kiedy zawołać dzieciaki z piaskownicy, nie wiemy kiedy są upaćkane w ziemi, piasku, psich gówienkach, a kiedy w trawie, smarze z huśtawki, smole z asfaltu, czyli trudnych do usunięcia plamach.

Przyjaciele(rozsądek i logika) nam podpowiadają że dzieciaki na początku są czystsze i sukcesywnie się brudzą, ale dalej nie wiemy kiedy…się upaćkają.

Wróg(rozsądek i logika) nie pozwala nam upaść na głowę i zamordować nastaw przy blg 15 (ze startowym 25) Nikt nie woła dzieciaków do domu, przecież one dopiero zaczęły się bawić.

Może grzybki sukcesywnie od początku pocą się etanolem i popierdują aldehydami, a może dopiero pod koniec zabawy. Zakończyć proces i na rurki?

Tutaj idealnym momentem, (w mojej teorii) jest wołanie dzieciaków do domu, brudnych( blg +2 powiedzmy 0, ale jeszcze nie w trudnych do odeprania plamach(-4), tylko..nie wiemy kiedy.

Może tak się wydarzyć że wystarczy program pranie krótkie, bo nie ma za bardzo co prać.

.Tutaj jedyne pole do popisu mogą mieć operatorzy dużych nastawów, oraz właściciele bardzo nisko w kegu umiejscowionych grzałek.

Nie stanowi problemu odlanie powiedzmy X Litrów do zakrycia grzałek, ubicie drożdży, sklarowania i przepuszczenie.
A dunder z powrotem do beczki. Taki proces przy małym litrażu, nie musi trwać godzinami, a rezultat może być zaskakujący, np: znikoma ilość przedgonów.

Reszcie nastawu nic się nie stało, i tak poszedł finalnie do prania, a my mamy niewiele co prawda, ale za to Zaj….go urobku.

Rozsądek przegrał z ciekawością, a kasa zremisowała z jakością. Straciliśmy prąd i czas, ale odzyskaliśmy cukier i zdobyliśmy wiedzę. No i doskonały trunek.

Nie posiadamy na własność chromatografu, aby na bieżąco sprawdzać jak zachowuje się nastaw. A szczególnie, co mnie najbardziej ciekawi, jak zmienia się chemia nastawu przy spadku cukru i wzroście alkoholu.

Eksperyment to jedno, ale przy pełnym nastawie to rozsądek tutaj wygrał i to ostro. Nikt normalny nie zakończy celowo fermentacji, sklaruje i ugotuje nastaw o wartości Blg 15. Spędzi 10 godzin uzyskując 1,5L urobku zamiast 7,5, tak przykładowo. Chyba że bogaty emeryt. ( a są w ogóle tacy?) :D

Owszem są metody tzw: wiecznego nastawu, ale to nie jest ta droga o której mowa. I to zostawiamy jak jest.

Normalnie w chwili obecnej to nastaw optymalizujemy pod względem wydajności, potem czasu przerobu, następnie jakości i dopiero zostawiamy to pralce.

O pralkach, oraz programach i cyklach prania, będzie kiedyś, ale w formie orientacyjnej. Cóż o Zanussi może wiedzieć posiadacz Frani, tunningowanej co prawda, ale jednak Frani. Skromność w Rozrywkowo-szelmowskim stylu. :D

Ja skłaniam się ku czemuś innemu, ku jak największej liczby kompromisów, aby raz przegrać, a raz przyjaciel pomógł, tak aby nas za bardzo nie bolało, poturbowani ale nie pokaleczeni.

Piłując drzewo na opał piłą typu moja-twoja nie weźmiemy brzeszczotu aby wiór było jak najmniej przecież, ale piłując w nieskończoność. Wióry będą, i muszą być, fajnie jak będzie ich jak najmniej.

Opisana powyżej hipotetyczno-teoretyczna metoda którą roboczo nazwałem Metoda 5-10-15, może podsumuję:

Start od 15, zejście do 10 i dolewka do 15, zejście do 10, ostatnia dolewka, zejście do 5, celowe morderstwo drożdży i koniec. Finalnie zjedzone przez grzybki 20Blg (chyba że cos pokićkałem)

Można oczywiście uprościć proces zawężając do start 25/5 koniec. Bez dolewek.

Blg 5, hmm, cóż wartość może i dosyć wysoka jak na obecne standardy i wypracowane dotąd metody, ale skąd właśnie taka a nie inna wartość?.

Otóż w tym właśnie momencie następuje dosyć wyraźne spowolnienie naszych grzybków, i jest całkiem realne że w tej chwili nasze rozbrykane dotąd dzieciaki już przestają uważać i usmarowują się całe, będąc dotąd jeszcze w miarę czystymi.

Wróg pieniądz…jemu też możemy podać rękę, z racji mniejszego o wiele urobku, na pozostałym płynie zrobić klasyczny już, czy wręcz standardowy nastaw powiedzmy Blg 24 – minus 4.
I tak na zmianę, aby zminimalizować straty.

A kto wie czy nasz kumpel Hobby z dupciami Pasja i Frajda nie zrobią zrzutki na niespodziankę w postaci maciupkiej flaszeczki przedgonu zamiast litra i wiaderka dunderku, który notabene nawet pogonem nie capi?

Czyli więcej serca i to o bardzo wysokiej jakości. Nie odkrywamy tu Ameryki od nowa, a jedynie możemy przejść się chociaż raz inną ścieżką, najwyżej się trochę o krzaki podrapiemy.

Od autora:
Opisany powyżej system 5-10-15, jako nowatorski, nieekonomiczny, ciekawy jednak z racji nieprzewidywalnych wyników, porypany równie mocno jak jego autor :D , jest niesprawdzony w praktyce.
Jest tylko pomysłem, zarysem spróbowania czegoś nowego, jak i parę innych ukrytych subtelnie w treści drobnych pomysłów.

Następna część będzie traktowała o praniu, pralkach, tym razem obiecuję że będzie o wiele krótsza, oraz bogatsza w jeszcze bardziej porypane pomysły.

Pozdrawiam serdecznie Rozrywek
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

Doody
3500
Posty: 3805
Rejestracja: czwartek, 20 paź 2016, 20:04
Krótko o sobie: Degustator z powołania :-)
Ulubiony Alkohol: DIY
Status Alkoholowy: Producent Domowy
Lokalizacja: południowa Wielkopolska
Podziękował: 283 razy
Otrzymał podziękowanie: 459 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: Doody »

Rozrywek, bardzo mi się podoba Twoje "opowiadanie". Podeślij na priv namiary na dealera :hahaha:
Pozdrawiam
Darek

Autor tematu
forma
300
Posty: 314
Rejestracja: sobota, 20 gru 2008, 12:51
Podziękował: 24 razy
Otrzymał podziękowanie: 21 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: forma »

Powiem tak... ".... wszystko co ludzkie,nie jest mi obce..." Ja jestem osobą która stawiała i teraz jeszcze bardziej będzie stawiała na czystość nastawu. Stąd duży nacisk stawiałem na samą wodę na starcie fermentacji. Przypomnę że robiłem nastawy na DEMINERALIZOWANEJ i tej z filtra odwróconej osmozy. O wynikach pisałem to nie będę powtarzał. Mnie bardzo nurtują pożywki i tak spekulacyjnie uważam że w głównej mierze one są odpowiedzialne za ilość przed lub pogonów. W prosty sposób można to sprawdzić, zanim opiszę moje doświadczenie spytam was? Czy robił ktoś nastaw z drożdżami bez pożywek, witamin i mikroelementów ? Czy taki nastaw ma szanse zejść do -4 blg ?
Owe pożywki to właśnie te turbo sypane do opakowań zapewne z nadwyżką. Można poszukać naturalnego zamiennika, może zmniejszyć ich ilość. Ja w takich nastawach mam doświadczenie ale jestem Ciekawy waszego zdania na ten temat. Tu rewolucji nie ma, ale małymi kroczkami szukajmy złotego środka . Każdy pomysł jest godny uwagi,próby i testu . Mi dwa razy mówić nie trzeba żeby nastawić 5,10,15 :D dziękuję rozrywkowi za pomysł :klaszcze: . Przyjdzie i na to pora, lecz w pierwszej kolejności stawiam na filtracje nastawu ale żeby to miało sens to chcę użyć rury takiej za 3 metry ze strychu bym zalewał, mam na to koncepcje i plan, węgiel systematycznie gromadzę bo koszty duże . Rura długa dlatego żeby nie kropelkować tylko "trochę" ten etap przyspieszyć .
NIE POPEŁNIA BŁĘDÓW TEN,CO NIC NIE ROBI !!!

wkg_1
800
Posty: 849
Rejestracja: niedziela, 23 wrz 2018, 13:26
Podziękował: 46 razy
Otrzymał podziękowanie: 69 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: wkg_1 »

Myślę, myślę i za nic nie mogę wymyślić dlaczego filtrować nastaw zamiast surówki po pierwszym odpędzie ; (
Przecież nastaw jakby go nie klarować - widać to dowodnie po sklarowanym nastawie przechowywanym kilka tygodni (na dnie i tak gromadzi się osad) - jest zawiesiną.
Ten osad zatka momentalnie mikropory węgla. Filtr ma inne zadanie niż rektyfikacja, zatrzymuje właśnie mikrocząsteczki a rektyfikacja rozdziela frakcje mieszaniny czego filtr i tak nie zrobi. To dwie zupełnie rozdzielne czynności. Dlaczego więc wrzucać na podatny na zatkanie filtr coś, co w porównaniu do produktu odpędu jest gęstą breją ?
Ostatnio zmieniony środa, 19 gru 2018, 22:59 przez wkg_1, łącznie zmieniany 1 raz.

Autor tematu
forma
300
Posty: 314
Rejestracja: sobota, 20 gru 2008, 12:51
Podziękował: 24 razy
Otrzymał podziękowanie: 21 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: forma »

Widzisz kolego wkg-1 cały widz polega na tym, żeby osiągnąć wymarzony absolut raczej musimy sięgnąć po węgiel. Powiedzmy sobie szczerze, że dla 80 % użytkowników rozmaitych aparatów i systemów odbioru węgiel aktywny nie jest w ogóle potrzebny i są ze swoich urobków bardzo zadowoleni. Pozostałe 20 % w tym ja, zawsze ma jakieś ALE !!!!! Zrobione przez nas produkty myślę że są wysokiej jakości ale....... Ja im głębiej w ten temat się wdrążam tym mam więcej pytań i wątpliwości. Po prostu ta dyskusja nigdy się nie skończy. Drażni mnie ten wsad który się wygotowuje powodując w każdym etapie odbioru inne właściwości spirytusu. Myślę jak zespolić dwie kolumny razem i w które miejsce dozować spirytus z jednej kolumny do drugiej. Na wypełnienie ? Do kotła ? Chyba na białym forum ktoś tak kiedyś kombinował ale nie wiem jak to się skończyło.
Wracając do Twojego pytania, to pisałem o idealnie sklarowanym nastawie o konsystencji wody bez zawiesiny, my jeszcze nie wiemy w którym momencie wykonać filtracje, żeby była najbardziej efektywna i żeby znaleść ten odpowiedni balans. Sens filtracji nastawu widzę taki, że być może uda się na tym etapie wyeliminować pewne związki, które podczas rektyfikacji wpływają nie korzystnie na destylat.
Pytanie brzmi:
- w którym momencie filtrować ?
- jakim/którym węglem ?
- jak przygotowanym ?
A to czy taka filtracja (nastawu) coś wniesie? to po prostu muszę sprawdzić. Teoria z praktyką lubi się mieszać i nie być spójna.
Wierzę że na wiele pytań odpowie nam KONKURS , bo teraz wszyscy dyskutujemy w większości o swoich odczuciach i o tym co nam się wydaje. Ale jak zgromadzimy w jednym miejscu próbki z całej Polski mając możliwość,powąchania,spróbowania i.t.d. to będzie wiedza bezcenna i możemy pójść krok dalej i np. 5 najlepszych przebadać chromatografem i znając sposób otrzymanej próbki,użyte drożdże i.t.d. będziemy mogli dyskutować i uczyć się dalej. Pytanie jaki jest cel i założenie konkursu ? O tym w osobnym wątku. Jury jest już skompletowane kwestia dogadania szczegółów i zaczynamy.......
NIE POPEŁNIA BŁĘDÓW TEN,CO NIC NIE ROBI !!!

wkg_1
800
Posty: 849
Rejestracja: niedziela, 23 wrz 2018, 13:26
Podziękował: 46 razy
Otrzymał podziękowanie: 69 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: wkg_1 »

Jasne, jasne ... piszę, bo pytania zawsze mogą pomóc.
Zgadzając się w całej rozciągłości z twoim postem pisze tylko, że chyba lepiej filtrować coś co już jest pozbawione cząstek stałych bo nie wierzę, że nastaw można tak idealnie sklarować w rozsądnym czasie poniżej powiedzmy 30-50 lat. Na związki podatne na odfiltrowanie i tak rektyfikacja nie pomoże więc tu rybka jaka kolejność - taki był sens mojej wypowiedzi. Oczywiście mogę się mylić.
Ostatnio zmieniony środa, 19 gru 2018, 23:15 przez wkg_1, łącznie zmieniany 1 raz.

czytam
700
Posty: 723
Rejestracja: wtorek, 5 wrz 2017, 08:23
Podziękował: 15 razy
Otrzymał podziękowanie: 107 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: czytam »

Bez przesady z tymi latami. W ciągu miesięcy, no roku, klaruje się grawitacyjnie wino czy piwo, to dlaczego nie nastaw? Potraktować go właśnie jak wino, nie gonić na granicy zalania tylko ze stosunkowo malą mocą i posmaki od cząstek stałych powinny być znacznie zredukowane.

czytam
700
Posty: 723
Rejestracja: wtorek, 5 wrz 2017, 08:23
Podziękował: 15 razy
Otrzymał podziękowanie: 107 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: czytam »

Bez przesady z tymi latami. W ciągu miesięcy, no roku, klaruje się grawitacyjnie wino czy piwo, to dlaczego nie nastaw? Potraktować go właśnie jak wino, nie gonić na granicy zalania tylko ze stosunkowo malą mocą i posmaki od cząstek stałych powinny być znacznie zredukowane.
Awatar użytkownika

lesgo58
5000
Posty: 5230
Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
Podziękował: 1292 razy
Otrzymał podziękowanie: 2743 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: lesgo58 »

Fajnie się czyta te dwa tematy w których próbujemy dojść do konsensusu - jak zrobić, żeby zrobić czystą Wódkę przez duże W. I nie mam na myśli jej ekstremalne oczyszczenie.
A najbardziej się cieszę, że moje marudzenia w tym temacie znajdują potwierdzenie w Waszych postach. Potwierdzenie, że idę w dobrym kierunku. Kierunku, który naszkicowałem w tym temacie: topic14305.html
Pierwsza sprawa to nastaw. To jest to - zacznijmy traktować nastaw jak wino.
Druga sprawa - różne wrażenia smakowo - węchowe tego co kapie w zależności od momentu procesu rektyfikacyjnego w którym kapie.
Sprawa trzecia - to ciągle przedgony. Może nie - czy odbieramy dobrze, ale techniczny sposób ich odbioru.
To takie trzy podstawowe parametry nad którymi powinniśmy się pochylić z większą uwagą.
Punkt pierwszy jest sprawą tak oczywistą, że aż "genialną" w świetle tego jak powszechnie się traktuje "cukrówki". Tutaj może tkwić wiele problemów. Jeśli do tego dołożymy drożdże i dedykowane pożywki to może się okazać, że w większości przypadków może nastąpić taka poprawa urobków, że wielu się przekona, że nie wystarczą byle jakie drożdże (tym bardziej "turbo" mieszanki) woda i cukru do oporu aby otrzymać cymes trunki. Ważną rolę mogą odegrać też odpowiednie pożywki i w odpowiedni sposób dozowane. Tu jest pole do popisu dla kolegów bardziej kumatych w tematach drożdży i pożywek. Niech się dzielą swoją wiedzą. Mnie interesuje zjakich drożdży korzystać (myślę owinnych - tylko jakie) oraz z jakiej pożywki.
Punkt drugi jest potwierdzeniem tale moich spostrzeżeń dotyczących tego co kapie. To, że na początku zapach jest łagodny aby pod koniec przejść w dość "ostry" - mimo iż cały czas spirytusowy. W tym punkcie nie wiem czy uda się na dzień dzisiejszy coś zmienić aby utrzymać kapiący rektyfikat na jednakowym poziomie smakowo węchowym. Niestety ale mamy do czynienia z procesem okresowym. I związanymi z tym wszelkimi niedogodnościami.
Kiedyś - aby dla utrzymania stałego RR przemyśliwałem sprawę załączenia na odbiór silniczka krokowego. Który pracowałby w taki sposób aby utrzymywać taką prędkość odbioru iżby RR była wręcz stałe. Bo niestety ale na dzień dzisiejszy RR ulega ciągłej liniowej zmianie. Pewnie stąd te różnice w zapachu.
I trzeci punkt - odbiór przedgonów. Kolega Aquila w tym poście: post148680.html#p148680
zwrócił uwagę na pewien powszechnie ignorowany fakt. Zanieczyszczenie kolumny frakcjami przedgonowymi w taki sposób, że nawet późniejsze operacje i ciągła praca kolumny nie jest w stanie w czasie stabilizacji a być może przez długi okres procesu nawet jeszcze w trakcie odbioru gonu oczyścić i wyeliminować pozostałości tychże frakcji z wszystkich zakamarków kolumny. Koncepcja podwójnej kolumny jednej do odbioru przedgonów a drugiej do odbioru gonu - moim zdaniem zaczyna nabierać sensu.
Ostatnio zmieniony czwartek, 20 gru 2018, 09:37 przez lesgo58, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego

wkg_1
800
Posty: 849
Rejestracja: niedziela, 23 wrz 2018, 13:26
Podziękował: 46 razy
Otrzymał podziękowanie: 69 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: wkg_1 »

czytam pisze:Bez przesady z tymi latami. W ciągu miesięcy, no roku, klaruje się grawitacyjnie wino czy piwo, to dlaczego nie nastaw?
Tak ? Chcesz rok klarować nastaw ? To się powszechnie nie przyjmie ; ))
I czy wino się w rok sklaruje ? Nie sklaruje się, potrzymaj je jeszcze 10 lat w piwnicy, otwórz omszałą butelkę i zobacz co będzie na dnie. Z punktu widzenia mikroporów filtra w porównaniu do surówki z odpędu to będzie gęsta breja.
czytam pisze:Potraktować go właśnie jak wino, nie gonić na granicy zalania tylko ze stosunkowo malą mocą i posmaki od cząstek stałych powinny być znacznie zredukowane.
No fajnie, to mniej więcej wiadomo ale co to znaczy "znacznie" ? Nasze zmysły są piekielnie czułe. Akomodują się. Tak jak oko - dla oka zmniejszenie ilości światła 10 razy to pikuś - po chwili nawet nie zauważymy, że jest ciemniej. Dla kliszy czy matrycy foto to olbrzymia różnica. Myślę, że zmniejszenie stukrotne odbierzemy jako "smród trochę mniejszy", kolejne zmniejszenie stukrotne jako "wciąż czuję" i kolejne stukrotne jako "niby nic ale coś tam jednak" ...
Ostatnio zmieniony czwartek, 20 gru 2018, 09:54 przez wkg_1, łącznie zmieniany 1 raz.

czytam
700
Posty: 723
Rejestracja: wtorek, 5 wrz 2017, 08:23
Podziękował: 15 razy
Otrzymał podziękowanie: 107 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: czytam »

lesgo58 pisze:...Koncepcja podwójnej kolumny jednej do odbioru przedgonów a drugiej do odbioru gonu - moim zdaniem zaczyna nabierać sensu.
A nie lepiej zastosować kolumnę tylko do odbioru przedgonów? W zbiorniku gotujemy wodę (może być też wytwornica pary) i podajemy ją od dołu. Jednocześnie jest tam półka odbiorczą gdzie podajemy alkohol do oczyszczenia. Przedgony odbieramy z głowicy a oczyszczony z nich alkohol z rzeczonej półki. Aparat jest o działaniu ciągłym, więc można ustabilizować proces.
Awatar użytkownika

Kula
1150
Posty: 1186
Rejestracja: niedziela, 4 lip 2010, 19:13
Krótko o sobie: Tester eksperymentator ...............
Ulubiony Alkohol: swój własny .............................
Status Alkoholowy: Konstruktor
Podziękował: 38 razy
Otrzymał podziękowanie: 140 razy
Kontakt:
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: Kula »

Rzeczona pólka odbiorcza powinna być wyżej niż półka podawcza.
Pozdrawiam

Kula

www.StalowkaSklep.pl - destylatory, kotły z płaszczem, akcesoria do budowy i stal kwasoodporna
https://www.facebook.com/stalowkadestylatory

Autor tematu
forma
300
Posty: 314
Rejestracja: sobota, 20 gru 2008, 12:51
Podziękował: 24 razy
Otrzymał podziękowanie: 21 razy
jestem przekonany że

Post autor: forma »

Chyba to jest odpowiedni moment żeby zadać to pytanie... W pewnym momencie postanowiłem sztucznie doprowadzać bufor do "bulgotania" , krótko mówiąc napowietrzając go pompką akwariową ( z potencjometrem dla ustawienia odpowiedniej ''fali'' ) Co zauważyłem ?
- znaczący spadek temperatury na 10 półce sięgający 1 stopnia C. Jak zacznę potencjometr podkręcać to temperatura dalej spada.
-odnoszę wrażenie że destylat jest łagodniejszy w smaku.
-jestem przekonany, że ten ostry smak i zapach jaki pojawia się pod koniec procesu w moim przypadku nie pojawia się przy 96 C w zbiorniku tylko pózniej bo w granicach 98 C .
Zastanawiam się jakie zjawisko powoduje spadek tej temp. ?
POMOŻECIE ? :D
NIE POPEŁNIA BŁĘDÓW TEN,CO NIC NIE ROBI !!!

Szlumf
2000
Posty: 2379
Rejestracja: czwartek, 9 maja 2013, 22:40
Podziękował: 629 razy
Otrzymał podziękowanie: 583 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: Szlumf »

Podajesz gorące czy zimne powietrze? Jeżeli zimne to schładzasz zawartość bufora i tym samym schładzasz to co z niego spływa do kotła tworząc barierę temperaturową dla wczesnych pogonów i obniżając temperaturę par idących do 10-tej półki.
Ciekawe doświadczenie. Jeżeli masz możliwości techniczne to spróbuj podać do bufora schłodzony spiryt z OLM lub z zewnętrznego źródła i porównaj rezultaty.
Awatar użytkownika

lesgo58
5000
Posty: 5230
Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
Podziękował: 1292 razy
Otrzymał podziękowanie: 2743 razy
Re: jestem przekonany że

Post autor: lesgo58 »

forma pisze:... W pewnym momencie postanowiłem sztucznie doprowadzać bufor do "bulgotania"
Jakie to genialne i jednocześnie proste w swojej logice. :poklon;
Ja dotychczas starałem się robić odwrotnie. Tak prowadzić proces aby w buforze płyn był jak najbardziej spokojny. :scratch: I chyba nie był to zbytnio trafiony pomysł?
A już pomysł @Szlumfa na temat podawania spirytusu z OLM do bufora otworzył mi oczy na wiele spraw. :shock:
Nasuwa się jednak pytania - ile i jak długo podawać? W którym miejscu? Najbardziej logicznym by było podawać od dołu bufora. Jednocześnie utrzymując stan wrzenia. Dobrze główkuję? Czy się jednak zamotałem? I jak to wpłynie na stabilność odbioru gonu?
Jak to fajnie że jeszcze są osoby którym się chce... :D
Ostatnio zmieniony sobota, 22 gru 2018, 07:43 przez lesgo58, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego

Szlumf
2000
Posty: 2379
Rejestracja: czwartek, 9 maja 2013, 22:40
Podziękował: 629 razy
Otrzymał podziękowanie: 583 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: Szlumf »

Podawałem spiryt z OLM na półkę rzeczywistą na wejściu do kolumny sprawdzając rozwiązanie Zbyszka1281 z białego forum. Półka weszła na stałe do mojego zestawu bo coś wnosi ale to podawanie moim zdaniem niewiele dało. Przy podawaniu do bufora zwiększa się obszar działania o wypełnienie w buforze i może to coś da.
Coraz bardziej mnie ciekawi doświadczenie formy. Oprócz obniżenia temperatury wprowadzamy w nim dodatkowe elementy do rektyfikacji - zmiana ciśnienia i powietrze. Powietrze, które by się wydostać z bufora musi przejść przez całą kolumnę do głowicy. Ciekaw jak tlen i inne składniki powietrza reagują z tym co idzie z kotła. Forma czy mógłbyś w trakcie odbioru serca zrobić próby z powietrzem i bez?
Awatar użytkownika

lesgo58
5000
Posty: 5230
Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
Podziękował: 1292 razy
Otrzymał podziękowanie: 2743 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: lesgo58 »

Szlumf pisze:Podawałem spiryt z OLM na półkę rzeczywistą na wejściu do kolumny sprawdzając rozwiązanie Zbyszka1281 z białego forum. Półka weszła na stałe do mojego zestawu bo coś wnosi ale to podawanie moim zdaniem niewiele dało...
Właśnie ten sposób Zbyszka mi przyszedł na myśl. Tylko nigdy go tak do końca nie rozumiałem. Zwłaszcza gdy myślimy o czystości tego co otrzymujemy. Gdyż on przez to podawanie mógł pozwolić sobie na bardzo szybki odbiór. Co uważa za zaletę. Ale to kłóci się z moim wyobrażeniem o procesie w którym mamy otrzymać czysty i dodatkowo dobry jakościowo trunek.
Z kolei Twój pomysł podawania spirytusu do bufora z jednoczesnym burzeniem się zawartości może wiele wnieść w jeszcze lepszym odseparowaniu frakcji ciężkich.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego

Autor tematu
forma
300
Posty: 314
Rejestracja: sobota, 20 gru 2008, 12:51
Podziękował: 24 razy
Otrzymał podziękowanie: 21 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: forma »

Szlumf pisze: Forma czy mógłbyś w trakcie odbioru serca zrobić próby z powietrzem i bez?
O tym samym pomyślałem i już wam wszystko mówię...... jak na spowiedzi ;)
Lepsze wyniki organoleptyczne kiedy podaje zimne powietrze. Umówmy się tak.To co napiszę zaraz potraktujmy jako pierwszy udany test, powtórzę wyniki to będzie można wyciągać wnioski i rozwijać się dalej.... bo wydaje mi się że wyniki rokują i pies pogrzebany może być w tym zimnym spirytusie podawanym z OLM .To chyba kolega o niku czytam pisał o schłodzeniu surowca i podaniu go.... gdzieś w kolumnie....w rafineriach tak robią czy coś tam takiego...... no i jak się okazuje kol. zbyszek z sąsiedniego forum. Za szybko żeby mówić o rewolucji, ale staliśmy jakiś czas pod ścianą i..... chyba zaczeliśmy ją przesuwać ..... dajcie mi chwilkę za 1,5 h wrócę i opiszę co zauważyłem .... a jestem taki podjarany tym wszystkim że sobie nie wyobrażacie.....
NIE POPEŁNIA BŁĘDÓW TEN,CO NIC NIE ROBI !!!

Autor tematu
forma
300
Posty: 314
Rejestracja: sobota, 20 gru 2008, 12:51
Podziękował: 24 razy
Otrzymał podziękowanie: 21 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: forma »

Ok. Zacznijmy od początku.....
Udało mi się zrobić najlepszy destylat jaki kiedykolwiek robiłem, być może decydował o tym splot kilku rzeczy, spróbujmy to razem wyjaśnić.
Dwie zmienne wprowadziłem w prowadzeniu procesu...
1. Znowu długa stabilizacja, ostatnio pisałem że szkoda prądu było, ale sytuacja mnie po prostu do tego zmusiła i prowadząc proces w systemie .... to już chyba 4,5 w ostatniej fazie odbiorów wykonałem 4 zrzuty jeziorka po 150 ml co godzinę.
2. Pompowanie powietrza do bufora jak pisałem wcześniej.Kiedyś już takie próby robiłem ale mało rozumiałem sam proces a destylat uzyskany nie miał powtarzalności wprowadzałem masę zmiennych i ciężko było powiedzieć co poprawiało wyniki a co nie. Teraz to uporządkowałem . Bardzo ciekawe wnioski zauważyłem.
W tym temacie pisałem, że prędkość odbioru wpływa na ten "słodki posmak" a dokładnie że im wolniej tym destylat robi się wytrawniejszy... Ostatnie doświadczenie chyba bije na łeb tą teorię ponieważ,,, tu przechodzimy do sedna sprawy.
Po wprowadzeniu dwóch zmiennych które wprowadziłem, próbuje urobku a moja reakcja była dosłownie taka: O K....WA !!!!! Dzwonię po sąsiada który z nie jednej kadzi piwo żłopał, polewam a on O ja P......E i po chwili a co to takie słodkie ? słodziłeś ? dokładnie tak powiedział, a ja jak próbowałem to od razu wiedziałem że jeszcze nigdy nie zrobiłem tak słodkiego destylatu do tego stopnia że zastanawiam się czy ta upragniona,pożądana słodycz jest aż tak intensywna że zaczyna mi przeszkadzać. Muszę to na chłodno przyjąć i jeszcze trochę pocmokać.... No i ta łagodność.... traktuję to wszystko z przymrużeniem oka, bo muszę wykonać jeszcze co najmniej dwa takie procesy i zobaczyć czy jest powtarzalność. Może po prostu trafiłem ze stężeniami wsadu? i udało mi się odebrać ten maślan etylu ?
Wracając do samego napowietrzania, czy nie jest tak,że wpuszczając zewnętrzne powietrze a co za tym idzie jakieś ciśnienie przez bufor od dołu kolumny nie zwiększamy ilości półek teoretycznych ? Bo coś wyraznie polepszyło jakość destylatu.
My już nie szukamy dobrego spirytusu bo już go od dawna potrafimy wyprodukować,my poszukujemy smaku, i smak jakiś się pojawia w sposób jaki opisuje.
Próbuję zrozumieć to od strony fizycznej co daje to napowietrzanie. Idąc dalej tą drogą nasuwa się kolejne pytanie i wątpliwość ....
Do tej pory kolumnę ocieplaliśmy jak najgrubiej żeby pracowała stabilniej i nie wychładzała się. A czy nie warto spróbować zastosować zimny palec w którymś miejscu w kolumnie , np. od dołu ? Bo jeżeli to zimne powietrze poprawiło mi destylat to może rozwiązanie z ala zimnym palcem było by analogiczne ?
I kolejne rozwiązanie..... podając spirytus z OLM i chłodząc go tanią szklaną chłodnicom, nie zwiększymy ilości półek teoretycznych w ten sposób ? bo wydaję mi się że tak i to dwukrotnie....
NIE POPEŁNIA BŁĘDÓW TEN,CO NIC NIE ROBI !!!

Loganos69
50
Posty: 50
Rejestracja: czwartek, 4 sty 2018, 05:09
Otrzymał podziękowanie: 4 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: Loganos69 »

Jeśli mogę podpiąć się pod temat "słodkości" destylatu.
U mnie wyszedł tak dwa razy i za każdym razem proces był taki sam.
To chyba najlepszy słodki spirytus jaki udało mi się zrobić. Bez specjalnego zamiaru.

Od początku, bo może to być przyczyną.
Nastaw nie z 12kg, a z 16 kg cukru w 52L + 2x Drożdże Alcotec Turbo classic 48
Nastaw pozostawiony na 3 tygodnie. W dzień miał ciepło, a w nocy chłodniej.

Blog poziom 0 i pełen klar.

Zwykła kolumna Zygmunta, z wypełnieniem pryzmatycznym i ovm.

Podwójne zalanie kolumny, a potem stabilizacja prawie dwie godziny - długa, a może nie - miałem inne zajęcia między czasie, więc pozostawiłem do spokojnej własnej pracy.

Czy długa stabilizacja ma znaczenie co do słodkości? - wydaje mi się, że nie.

Przedgony około 300ml na LM, po tej ilości
LM zostawiony na jedną krople co 3-4 sek oraz
1/2 otwarcia ovm.

I tak z głównego zaworu zaczyna lecieć słodki chłodny spirytus z odpowiednią mocą i łagodny smakiem zarazem.

Strzelam, że ilość cukru robi ( tak jak kolega pisał, że mógł trafić na stężenie nastawu) tu robotę w tej słodkości, bo przy standardowych 6kg/25L tej słodkości nie ma.

Kolumnę mam nie ocieploną - czy to naznaczenie w tym procesie?

Każdy stara się ocieplić sprzęt, aby nie tracić energii, a może nieznacznie chłodniejsze powietrze wokół kolumny zwiększa ilość półek tak jak przy napowietrzaniu co za tym idzie jakości? - osobiście nie mam pojęcia.


W każdym razie nie jednemu dałem do spróbowania ten wyrób, każdy dłuuugo mlaskał, że dobre.

Wiadomo produkt 96%.










Wysłane z mojego S60 przy użyciu Tapatalka
Ostatnio zmieniony niedziela, 23 gru 2018, 03:26 przez Loganos69, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4904
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 845 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: rozrywek »

Ty to potrafisz namieszać a było już tak pięknie........szacuneczek za upartość w twoją stronę płynie. :respect:
Dwie zmienne to zdecydowanie o trzy za dużo. Razem wychodzi 8. W odwróconym Fibonaccim.
(do forum: bez durnych analiz mi tu. Wiem co napisałem)

Jakbyś jeszcze nie namieszał z tym powietrzem to by było łatwiej, dobra wystarczy głaskania się po jajkach...

o logarytmicznym ZP myślałem już dawno, a czymże jest?
A o skraplaczu centralnie na wyjściu z kotła, następnym wyżej, i wyżej i wyżej. W odwrotności obiegu wody, czyli:
Jest sobie skraplacz główny )górny)od którego odchodzi sobie szeregowo następny i dalej następny, makaroniarz Fibonacci nam w tym pomaga. Ostatni nygus, Tomcio Paluszek jest już na wyjściu z kotła.
Gorący....ale zimniejszy od par wychodzących z kotła. Czyli coś skrapla :)
Duch Fibonacieggo śmieje nam się w ryj, bo z 8-ki zrobił 13-kę, i popierdolił nam zmienne. Życie.

Upraszczając tok myślenia, długa stabilizacja:
Ze stabilizacji robi się kumulacja, jak na razie bazujemy na tym że co ma wrzeć to wywrze(przedgon), i odbieramy to co wrze, uważam to za błąd, wrą(bądź parują) inne frakcje przez cały czas procesu, a nie zwracaliśmy na to uwagi koncentrując się jedynie na etanolu.

Minimalny odbiór: tutaj pomagamy procesowi wyżej, ponieważ przy pełnym odbiorze nic nam się nie skumuluje, bo? bo odebraliśmy coś zanim się skumulowało.
I tu dochodzi trzecia zmienna fizyczna, skraplanie.
Coś wrze i błąka się po kolumnie, wyżej tak samo i tak dalej, a my odbieramy wilgoć wąwozu. A reszta dalej się błąka.

Nikt tego nie nie wie, bo nikt normalny oprócz kol:forma :klaszcze: nie stabilizuje kolumny pół dnia, i nikt normalny(jak wyżej) nie zejdzie poniżej poziomu odbioru na granicy kropel na minutę nie ml.

W każdym razie jak nie witamy się z gąską, to przynajmniej już jesteśmy w kurniku.

Kol forma, z której to części serca takie dobre było i jaki był wtedy odbiór?

Ps: Jak 5-10-15 ?
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

lesgo58
5000
Posty: 5230
Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
Podziękował: 1292 razy
Otrzymał podziękowanie: 2743 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: lesgo58 »

:klaszcze: :respect:
Widzę, że powstał post bardzo emocjonalny. Dlatego aby trochę uporządkować fakty zadam kilka pytań.
forma pisze:Ok. Zacznijmy od początku.....

1. Znowu długa stabilizacja, ostatnio pisałem że szkoda prądu było, ale sytuacja mnie po prostu do tego zmusiła i prowadząc proces w systemie .... to już chyba 4,5 w ostatniej fazie odbiorów wykonałem 4 zrzuty jeziorka po 150 ml co godzinę.
Zastanawia mnie stwierdzenie - długa stabilizacja... Co masz na myśli? Czy długą stabilizacją nazywasz sumę wszystkich stabilizacji? Czy długa stabilizacja to jednostkowa stabilizacja po każdej zmianie stężenia wsadu?
...Po wprowadzeniu dwóch zmiennych które wprowadziłem, próbuje urobku a moja reakcja była dosłownie taka: O K....WA !!!!! Dzwonię po sąsiada który z nie jednej kadzi piwo żłopał, polewam a on O ja P......E i po chwili a co to takie słodkie ? słodziłeś ? ...
Zastanawia mnie samo określenie słodkości w Twoim wykonaniu. Czy słodkość to wada czy zaleta?
Ja z kolei doszukałem się i próbuję wyeliminować coś zupełnie innego w moich rektyfikatach z sacharozy. Mnie nie przeszkadza słodkość sama w sobie tylko ten delikatny (czasami mocniejszy) smak i posmak, który mnie odrzuca i mimo iż podchodzę do tego subiektywnie to jednak nie powinien mieć miejsca. No chyba, że "duch buraka" tak ma. Oczywiście ten posmak można zlikwidować filtracją (co onegdaj już udało mi się uczynić). Zresztą mała strata, bo rektyfikat z cukru nigdy nie traktowałem jako bazy wyjściowej do otrzymania czystej wódki. Starałem się o jak największą czystość bo mi to było potrzebne do nalewek a co najwyżej jako baza do smakówek.
Twoje wyznania są bardzo emocjonalne i subiektywne, bo jak to się mówi - nad gustami się nie dyskutuje. Dlatego należałoby zadać sobie podstawowe pytanie. Zmierzamy w tym samym kierunku? Piszę to w kontekście eksperymentów.
Z drugiej strony ciekawym będzie porównanie rezultatów naszych tak różnych eksperymentów.
No i ta łagodność.... traktuję to wszystko z przymrużeniem oka, bo muszę wykonać jeszcze co najmniej dwa takie procesy i zobaczyć czy jest powtarzalność.
No właśnie. Ja z kolei z łagodnością nie mam problemów. Tak przy rektyfikatach, jak i destylatach. Tu mi się wydaje, że znalazłem złoty środek.
...muszę wykonać jeszcze co najmniej dwa takie procesy i zobaczyć czy jest powtarzalność. Może po prostu trafiłem ze stężeniami wsadu? i udało mi się odebrać ten maślan etylu ?
Przypomnij mi - za co dopowiada ten związek? Za słodkość , czy brak słodkości? Czy może za jeszcze coś innego?
...Wracając do samego napowietrzania, czy nie jest tak,że wpuszczając zewnętrzne powietrze a co za tym idzie jakieś ciśnienie przez bufor od dołu kolumny nie zwiększamy ilości półek teoretycznych ? Bo coś wyraznie polepszyło jakość destylatu.
Niestety, ale my jako dyletanci/amatorzy możemy tylko gdybać i mieć swoje intuicyjne teorie.
Moim zdaniem napowietrzania wymuszające konwekcję płynu gromadzącego się w buforze powoduje lepsze wygotowywanie się lżejszych frakcji, a jednocześnie odcięcie tych cięższych. Oczywiście - ciągle moim zdaniem - efekt ten można uzyskać dodatkowym podgrzewaczem.
I kolejne rozwiązanie..... podając spirytus z OLM i chłodząc go tanią szklaną chłodnicom, nie zwiększymy ilości półek teoretycznych w ten sposób ? bo wydaję mi się że tak i to dwukrotnie....
I tu podobnie. Na pewno rozwiązanie to będzie efektywne. Jest zresztą sprawdzone.
Czy tym sposobem zwiększymy ilość półek aż dwukrotnie - to kwestia dyskusyjna. Raczej skłaniałbym się ku teorii że pozwoli na lepsze odseparowania przedgonów i pogonów od serca.
A tak w ogóle mam pytanie czy to co chcemy uzyskać zależy tylko/aż od ilości półek czy może czegoś zupełnie innego. Ja pracuję na bardzo długiej kolumnie i coraz bardziej skłaniam się ku zamysłowi skrócenia jej. Bo wydłużania kolumny to nie jest ta droga. A jednocześnie skupić się zupełnie nad czymś innym.

Trzeba się tylko zastanowić - w natłoku - różnych nowych pomysłów i teorii (naszych jako dyletantów/amatorów) w którym kierunku iść i z czego skorzystać. A może po zaadoptowaniu (w miarę ekonomicznym i mało skomplikowanym) uda nam się stworzyć coś co w warunkach domowych pozwoli każdemu z nas zrobić bez większego wysiłku i bez większych bądź dodatkowych nakładów finansowych coś co będzie - wow!
Ostatnio zmieniony niedziela, 23 gru 2018, 11:11 przez lesgo58, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego

Szlumf
2000
Posty: 2379
Rejestracja: czwartek, 9 maja 2013, 22:40
Podziękował: 629 razy
Otrzymał podziękowanie: 583 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: Szlumf »

1. Ocieplanie kolumny jest zalecane dla oszczędności energii i z obawy przed "ściankowaniem". Po przeprowadzeniu prób pracuję od początku (5 lat) z nieocieploną kolumną. Kolumna szklana więc dosyć nietypowa. Wielokrotnie zachęcałem kolegów z metalowymi kolumnami do zdjęcia ocieplenia i porównania urobku z ociepleniem i bez. Jakoś nikt tego nie zrobił a w każdym razie nie opisał swoich prób. Z lektury forum wiem, że są koledzy mający szklany wziernik na dole metalowej kolumny. Ciekawi mnie czy obserwują ściankowanie na styku metal-szkło.
Jak by komuś się chciało to może by zdjął ocieplenie z dolnych n.p. 50cm kolumny i opisał wrażenia. A jeszcze gdyby schłodził jakoś ten kawałek (wentylator, mokra szmata) to by było super. A jeśli kolumna by była z miedzi to już może by coś wyraźnie wyszło.
2. Nie do końca jestem przekonany do tego, że to tylko schłodzenie w doświadczeniu Formy spowodowało takie zmiany w destylacie. Wielu z nas stosuje wietrzenie lub napowietrzanie gotowego destylatu by poprawić jego jakość. Może to tlen z podawanego powietrza zadziałał na korzyść a może oba czynniki.
3. Podoba mi się pomysł Rozrywka ze stopniowaniem temperatury wody podawanej na "zimne palce" w kolumnie. Jest taki naturalny i nawet elegancki. Tyle tylko, że tu już bez udziału naszych konstruktorów będzie trudno. Może Herbata ze swoją wielopółkową kolumną da się namówić na eksperyment z podawaniem urobku z OLM na kolejne półki. Nie będzie to "zimny palec" ale jakaś bariera temperaturowa powstanie na spływie z półki. Dodatkowo być może da się określić na jakiej wysokości schładzać kolumnę.
Ostatnio zmieniony niedziela, 23 gru 2018, 09:57 przez Szlumf, łącznie zmieniany 1 raz.

wkg_1
800
Posty: 849
Rejestracja: niedziela, 23 wrz 2018, 13:26
Podziękował: 46 razy
Otrzymał podziękowanie: 69 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: wkg_1 »

Ale fajna impreza mnie ominęła : )
Na szczęście kolega @Forma ma telefon : D

Bardzo podoba mi się pomysł podawania powietrza do bufora. Tak jako czynnik "korkotwórczy" dla zanieczyszczeń z dołu jak i zapobiegający ewentualnemu rozwarstwieniu.
Zresztą podawanie spirytusu z OLM na bufor też mi się bardzo podoba - kojarzy mi się z EGR-em w aucie : ) Alkohol już myśli, że jest czysty, już chce do butli a tu - weg na bufor czyścić się dalej. Tu chyba i "korek z zimna" i zwiększenie ilości półek działa.

Z innej beczki - podłamany nieco "duchem buraka" i bliski już myśli wyciągnięciu z piwnicy filtra o postanowiłem połączyć metodę 4,5 @Lesgo58 z tempem odbioru @Forma. Stabilizacja długa, wszystko do odbioru pierwszych kropel gonu trwało 7 godzin, prawie półtora litra przedgonów (w połowie pachnących już gonem, zlane z głowicy po procesie praktycznie też), odbiór 11-12ml przy grzaniu 2000 na rurze 63. Reflux okł. 60%. Ze wsadu 9,5L odebrałem okł. 7L serca, ostry zapach i smak który mnie (nas ?) prześladuje pojawił się dopiero po 6 litrze. Luzik, litr dodam do kolejnej surówki.

Efekt można powiedzieć, że mnie zadowala. "Duch buraka" na tyle słaby, że wyczuwam czasem jego cień a czasem nie - dominujący jest jednak zapach spirytusu a dopiero potem - może coś tam a może to tylko wrażenie. Rozrobiłem z Cisowianką do 42% i odstawiłem na noc do lodówki. Dziś naprawdę mi to smakowało. Żona spróbowała i mówi: "dopiąłeś swego, żadna sklepowa wódka się nie podmywa". Pewnie można lepiej - zawsze można lepiej ale pierwszy raz mogę powiedzieć, że jestem zadowolony choć SP brak. Także chciałem serdecznie podziękować Wam za przyspieszony kurs, cenne rady dzięki którym - jestem przekonany - ominęło mnie kilka lat błądzenia. W szczególności (w kolejności chronologicznej) kolegom @Lesgo58, @Szlumf (przełożenie termometru na 10-a podczas pierwszej próby całkiem niedawno) i @Forma. Z rady kolegi @Rozrywek (5-10-15) zamierzam dopiero skorzystać.

Chciałbym jeszcze przez moment o duchu buraka. Otóż podczas świątecznych porządków znalazłem u Mamy zachomikowane gdzieś w przepastnych czeluściach spiżarni dwie małpeczki spirytusu - obie napoczęte. W jednym z nich - Lubelskim ze zdziwieniem odnalazłem cień tego ducha. WTF, pachnie jak mój, czy ja przypadkiem nie dałem tego Mamie do spróbowania i zapomniałem ? Ale drobiazgowe śledztwo wykazało, że nie, Mama dokładnie pamiętała kiedy to kupiła, do czego używała, do czego planowała używać i gdzie to miało i ma dalej stać. No OK, czytam napis na buteleczce (to spirytus sprzed lat) a tam "wyprodukowano ze starannie wyselekcjonowanych surówek" a nie "ze zbóż". W drugiej małpeczce, jeszcze starszej, wyprodukowanej przez Polmos Białystok dla jakiejś zagranicznej firmy o czteroliterowym akronimie ducha buraka ani śladu ! "Spirytus gronowy" !

I na koniec chcę Wam wszystkim życzyć radosnych, szczęśliwych Świąt i samych udanych gonów !

Autor tematu
forma
300
Posty: 314
Rejestracja: sobota, 20 gru 2008, 12:51
Podziękował: 24 razy
Otrzymał podziękowanie: 21 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: forma »

Fajnie czyta się takie posty jak kolegi wkg_1
Szczerze Ci powiem że ta różnica jaką zauważyłeś w jakości swojego urobku, bardziej zawdzięczasz procesowi 4,5 jaki wykonałeś oraz dłuższej stabilizacji. Natomiast potwierdził byś moje domniemania na temat SP. Przy prędkości 10-12 ml piszesz , że SP ani śladu. :klaszcze:
Ja we wcześniejszych procesach przy tych prędkościach odbioru ,SP też nie wyczuwałem ( wyjątek mój ostatni nietypowy proces-ale chyba nie tędy droga i trzeba wyznaczyć sobie inne priorytety. Proponuje postawić na czystość nastawu i skupić się na 5,10,15 kolegi rozrywka, może tu jest pies pogrzebany oraz pomysł ze stopniowaniem temperatury wody też rozrywka warto było by spróbować.
Będziesz miał bojowe zadanie. Kolejny proces zrób w systemie 4,5 ale odbieraj z przedziału 16-22 ml.A ja teraz napisze wnioski jakie otrzymasz,Twoim zadaniem będzie potwierdzić lub obalić moje spostrzeżenia.
Uważam że w tym systemie ( 4,5 ) zwiększając szybkość odbioru :
- pojawi się SP
- zdecydowanie bardziej wyczuwalny "duch buraka"
Jeżeli natomiast nie wyczujesz SP to zacznę snuć teorie , że Słodki Posmak który raz mamy a raz nie, bardziej skoncentrowany jest na mocy wsadu w jakim prowadzimy proces i więcej czasu poświęcić na eksperymenty związane z mocą wsadu.
NIE POPEŁNIA BŁĘDÓW TEN,CO NIC NIE ROBI !!!

wkg_1
800
Posty: 849
Rejestracja: niedziela, 23 wrz 2018, 13:26
Podziękował: 46 razy
Otrzymał podziękowanie: 69 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: wkg_1 »

Hmmm ... 16-22 powiadasz, planuję raczej okolice 12-22, 10-22, w sumie tego buraka wolałbym poczuć jak najpóźniej a najlepiej wcale ; ) A bez wątpienia mieszka on pod koniec procesu w szybkim odbiorze. To znaczy mieszka sobie w jakiś estrach ukryty w pogonie a gwałtowne wygotowanie połączone z jakimiś miniskokami ciśnienia, nierównomiernościami wsadu, temperatury uwalnia go jak dżina z butelki przy szybszym odbiorze. A już gwałtowna erupcja w buforze po okresie wyciszenia to prawdziwy generator tego mdląco - ostrego smrodku kurtuazyjnie nazywanego "aromatem" :D. I tu sądzę, że 10-22 wyjdzie podobnie jak mam teraz. Potwierdzić coś lub obalić mogłoby doświadczenie powtarzane kilka razy. Choć i taka jednorazowa, skrupulatnie wykonana próba może stanowić solidną przesłankę do sformułowania jakiejś tezy.

Co do SP to nie byłbym taki pewny - dotychczas prowadziłem proces z szybkością 25 (przy grzaniu 2400) i go nie było. Także w pierwszych (najlepszych) litrach procesu. W urobku kolegów których produkty miałem przyjemność próbować - też nie było . A wiem, że niektórzy z nich robią wsady po 20% i odbierają szybciej niż ja. A najlepiej nawet przygotowany wsad raczej nam tego SP nie da - tu będzie przecież nawet mniej zanieczyszczeń - a to te zanieczyszczenia właśnie w minimalnych ilościach dają SP - jeżeli teza o maślanie jest prawdziwa. Zresztą każdy używa innych drożdży, odbiorów, stężeń, technik a "duch buraka" - mniej czy bardziej wyczuwalny - ma dokładnie taką samą twarz : / Znaczy się paskudną mordę. I nie ma SP. Z nastawami będę kombinował jak już sobie ustalę optymalny proces.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 24 gru 2018, 14:50 przez wkg_1, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4904
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 845 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu

Post autor: rozrywek »

Pralka.
O Matce, dziecku i piaskownicy już było, jak obiecałem napisać o praniu to tak czynię, słowa dotrzymując.

O rodzajach pralek nie będę się rozpisywał zbytnio. Czy to CM, LM VM. OLM OVM. Pralków jak mrówków. Każda pierze całkiem dobrze, a jednak…czegoś brak.

Zastanawiając się nad tunningiem metody 2,5 oraz jej głównego zadania, wpadłem na takiego oto pomysła:

Jako posiadacze pralek nie wykorzystujemy w pełni ich możliwości ani programów.
Koncentrujemy się na praniu, większości na praniu wstępnym (pierwszy odpęd) i praniu właściwym(drugi przebieg na gotowo)

A jest jeszcze funkcja namaczanie, oraz ekstra płukanie. Nikt praktycznie nie korzysta z tych funkcji.
Metoda ta jest kierowana głównie do posiadaczy gorszych pralek, systemów CM, zimno palczastych, wieszaków z odstojnikami itp. Ale nie tylko, do właścicieli konkretnych sprzętów również.
Namaczanie:
Czyli ostry stripping. Pierwszy odpęd na bardzo ostro, na granicy wydajności chłodnicy, i na maksymalnej mocy grzania, bez refluksu, niech się ciurkiem leje.

Tutaj możemy trochę przedgonu odebrać, ale niezbyt restrykcyjnie. Czyli destylujemy, ciągniemy do zera. Jest to co prawda jeden gon ekstra, ale za to szybki, minimalizujący koszta i czas. Przedgony zachowujemy, a o tym dlaczego w dalszej części.

Pranie wstępne:
Czyli tak jakbyśmy robili tak jak zawsze, z pełnym refluksem, ze stabilizacją, odbiorem przedgonu i cięciem pogonu.
Różnica polega na tym że gotujemy nie sklarowany nastaw, a bardzo kiepskiej jakości surówkę.

Pranie właściwe, czyli gon finalny:

Tutaj ciekawostka, ponieważ mamy do czynienia z bardzo dobrej jakości surówką, oraz z częściowo odebranymi przedgonami ze strippingu, oraz z dobrze odebranymi przedgonami z prania wstępnego.

Jest to poszerzona metoda 2,5 ponieważ:
Gotując 3 razy (powiedzmy 2,5) za pierwszym razem gotujemy nastaw, za drugim rozcieńczamy wsad do powiedzmy 20%, a za trzecim do powiedzmy 50-55%. Metoda 2,5 wg Leszka zagnieździła nam się naturalnie sama.

Tutaj chciałbym jeszcze dotunningować metodę 2,5, mianowicie:
Przy trzecim odpędzie zaczynamy od maksymalnie wysokiego stężenia wsadu, powiedzmy 70%, a dalej tak jak przy zwyczajnym 2,5 odbiór przedgonów i dolewka gorącej wody do 55%, i dalszy odbiór przedgonów, potem wiadomo serce.

Tutaj rodzi się pytanie, czy w ogóle jakiekolwiek przedgony się jeszcze pojawią. Ideą nie jest wyłapanie tego słodkiego czegoś, a wyłapanie tego czegoś co gryzie i capi.
Wyłapanie istoty odpowiedzialnej za łagodność i słodkawy posmak widzę tylko w jeden sposób, odbieranie przedgonów do malutkich buteleczek, i nie do kibla, a na półkę.

Następnym szalonym pomysłem jest zasmrodzenie urobku przedgonami. Tak, po to rektyfikujemy oddzielając przedgon, aby go z powrotem do serca dolewać? Rozrywek, dokumentnie cię pogięło??? Trochę pogięło jednak :D

Nie do całego serca, ale możemy pokusić się o drobne eksperymenty z małymi ilościami serca, np.: 200ml. Aby to uczynić, musimy bardzo starannie separować przedgony, potem weryfikując je na acetony, smrodki, inne aldehydy i na masełko, na którym nam zależy.
I może akurat uda nam się gdzieś kiedyś wyłapać to dobre coś. A jak nie to dolejemy do pierwszego razu i strat nie będzie.

Następny najbardziej szalony z pomysłów to ciekawość jakie frakcje się ulotnią gotując maksymalnie stężony wsad? Ciekawość to jedno a bezpieczeństwo to drugie. Wiadomo że safety first.

Czyli ekstra płukanie:

Nie doprowadzę do wrzenia czystego spirytusu grzejąc gazem. Jakieś resztki rozsądku w tym łbie się kołatają, ale bardzo mnie ciekawi ta sprawa.

Tutaj pragnę zaznaczyć że nie znam granicy bezpieczeństwa procentowości wsadu, i nie polecam tego typu eksperymentu. To jest tor bobslejowy dla zawodowców a nie jazda na sankach z małej górki.

Czyli kumulując 5-10-15 z metodą 20-70-50(robocza nazwa) można uzyskać zaskakujący efekt.

Nie możemy tutaj zapominać o nastawie. Zauważmy że nawet dobrze sklarowany nastaw, pozostawiony nawet na powiedzmy 2 miesiące, jakiś osad wydzieli, prawda?

Osad czyli coś czego nie chcemy. Moje poszukiwania skłaniają się ku ciśnieniowemu klarowaniu(już sklarowanego) nastawu.

Jak budowa takiego klarownika może nie być skomplikowana np.: drugi keg i sprężarka powietrza, to nastręcza mi dosyć sporych kłopotów wykombinowanie filtrów które zatrzymają mikro cząstki, oraz dadzą się w miarę łatwo oczyścić.

Teoretycznie wystarczy przepompować wodę w odwrotności filtra, tak jak się to czyni z filtrami do wody przy ujęciu głównym dużych miast. Ale to tylko teoria, a poszukiwania trwają.
Oczywiście są takie przemysłowe filtry do wina, ale nikt normalny nie kupi sobie przemysłowego akordeonu do 50l nastawu.

Na koniec:
Pełen szacunek dla prekursorów bardzo długich stabilizacji (sam zamierzałem sprawdzić) na logikę więcej niechcianych lekkich frakcji powinno się w kolumnie kumulować, ale cóż teoria a praktyka to wiadomo dwie różne sprawy.

Opisana przeze mnie metoda 20-70-50 jedną wadę posiada: mianowicie te 70. Dlatego podkreślę na sam koniec jeszcze raz że Safety First.

Ps: O czysto teoretycznym systemie Triple cooling manegment, czyli o segmentowym chłodzeniu kolumny będzie kiedy indziej.

Ps2: Doody, dealer wciąż ten sam, zbyt dobry jest aby go zdradzić :D
Pozdrawiam serdecznie Rozrywek.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
ODPOWIEDZ

Wróć do „Destylacja metodą reflux ratio”