Jako że mam już za sobą pierwsze kroki z kolumną, a posiadam naturę eksploratora, to przeczesałem sporą część forum w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Myślę, że zadaje je sobie wiele osób, a dobrze byłoby na nie odpowiedzieć, nawet jeśli spodziewamy się jaka ta odpowiedź będzie.
Jednym z nich było porównanie czystości naszych produktów z tymi ze sklepu. Jako że doznań smakowych nie da się obiektywnie ocenić, to pozostaje ocena zanieczyszczeń chromatografem i tym właśnie zamierzam się zająć. Chciałbym wykonać dość kosztowny test, z tego też powodu zależy mi, żeby uzyskać z niego za jednym razem maksymalną ilość informacji.
Przy okazji, jeśli któryś z etapów tego eksperymentu został już wykonany w przeszłości, to proszę o informację. Przekopałem w tym celu spory kawałek forum i twardych danych nie znalazłem.
Najbliższe co udało mi się znaleźć:
- post43645.html#p43645 ale bez danych liczbowych
- jakosc-wodki-a-naszego-wyrobu-t14279.html nazwijmy to, temat macierzysty, choć wątek poszedł w innym kierunku
Może na innych forach, bo tam nie zaglądam?
Co dokładnie chciałbym zrobić:
1. Kupić 10 litrów wódki ze sklepu (20 butelek + 1 odłożona na bok). Jakiejś relatywnie taniej, ale też nie najgorszej żytnej, która mogłaby służyć za reprezentatywny przykład. Myślę o Żubrówce Białej lub Wyborowej
2. Dla porównania kupić butelkę wódki żytniej z wyższej półki, w tej chwili po głowie chodzi mi Chopin
3. Solidnie przepłukać aparaturę po poprzedniej robocie, żeby czynniki zewnętrzne nie wpływały na przebieg eksperymentu.
4. Przerektyfikować 10 litrów wódki ze sklepu na aparaturze, która myślę, że jest dość typowa dla użytkowników forum: aabratek, katalizator miedziany, bufor, OLM. Myślę, że do mistrzostwa w fachu trochę mi brakuje, dzięki czemu wyniki będą bardziej uśrednione

Proces: rozrobić wsad do 18% i wykonać jedną porządną rektyfikację. Stabilizacja 1-1,5h z odbiorem przedgonów, później po przepłukaniu OLM odbiór serca. Mam dylemat w którym momencie powinienem zakwalifikować resztę jako pogon. Skłaniam się ku spowolnieniu procesu i ciągnięciu serca tak długo jak się da (do oddzielnego naczynia), bo to w końcu eksperyment, a nie walka o skrócenie procesu. Ciągnąć do 0%, a co na koniec zleje się z kolumny do bufora to pogon. To co odbiorę do oddzielnego naczynia ocenię na smak i zapach czy już pogon.
6. Zmierzyć % i zważyć przedgon, serce i pogon, przeliczyć na objętość. Ocenić ile wyszło odpadu. Ocenić na smak i węch to, co jest w przedgonach i pogonach. Ocenić czy serce jest lepsze niż odłożona uprzednio butelka z napoju robiącego za surówkę.
7. Oddać do badania jednocześnie: przedgon, serce, pogon, butelkę "surówki", butelkę "dobrej wódki", także serce z jakiegoś z moich poprzednich zwykłych procesów 2,5 z cukru. To drugie to czysta prywata, bo chcę wiedzieć czy jestem we właściwym miejscu.
8. Opublikować tutaj wszystkie wyniki i ocenić je.
Powinno to w jakimś stopniu odpowiedzieć na pytania: czy w wódce sklepowej jest dużo "syfu", jak skutecznie jesteśmy w stanie się go pozbyć i jak wygląda to w porównaniu z naszymi typowymi produktami. Zagęszczenie przedgonów i pogonów może sprawić, że łatwiej będzie zaobserwować zawartość różnych związków, które normalnie mogłyby być tuż poniżej granicy wykrywalności.
Zagrożenia: zwykle, dla świętego spokoju, odbieram nieco więcej przedgonu i pogonu niż czytałem, że ludzie robią na forum. Może to nie być zrobione perfekcyjnie, ale nie wierzę, że przedgon i pogon wyjdą takie same jak serce. To by oznaczało, że albo zrobiłem coś nie tak, albo że produkt ze sklepu jest super lux i się nie znam.
Kolejnym problemem jest fakt, że nigdy nie oddawałem produktu do badań, więc chętnie dowiem się co i jak, gdy dojdę już do tego etapu.
Chętnie posłucham opinii o eksperymencie i co można by w nim zmienić, żeby poszedł lepiej.