Historie zielonki

Dowolne tematy i off-topowe rozmowy. Piszcie tu to na co tylko macie ochotę, luźnie gadki i tak dalej, możecie się powyżywać. :)
Regulamin forum
W tym dziale można rozmawiać na luzie o wielu tematach.

Obowiązuje zakaz poruszania tematów POLITYCZNYCH. Tematy takie będą kasowane lub moderowane.
Awatar użytkownika

Autor tematu
zielonka
950
Posty: 963
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 248 razy

Post autor: zielonka »

Porażka przekuta w zwycięstwo czyli „Wasz 1szy Zwiadowca nie żyje”

Za pioruna nie mogłem zrozumieć o co chodzi na tym poligonie. Nikt nigdy nie wiedział co się wydarzy. Ni w pięć ni w osiem nagle nasz poruczniczyna kazał ładować się do STAR-a 66 drużynie zwiadu i jedziemy, diabeł wie dokąd. Wreszcie w jakimś lesie na polnej drodze stanął , zrobił zbiórkę i mówi- Jedziemy zająć pozycje do prowadzenia ognia z moździerzy przeciw zgrupowaniu Niemieckiej Dywizji Zmechanizowanej.
Sama nazwa DYWIZJA ZMECHANIZOWANA już budzi lęk a jak popatrzeć na te moją drużynę i ten sprzęt żałosny na nich to nic tylko w nogi. No ale dobra i tak wiemy że to na jaja to co tam dywizja, możemy nawet armię przepędzić tymi dwoma moździerzami. Bohatersko pytam o miejsce docelowe i mapy. Dał mapę , miał specjalnie dla mnie z oznaczonym miejscem wyładunku i zaznaczonymi celami na linii lasu –tam się podobno szkopy okopały. –Po wyładunku ze stara znaleźć i urządzić punkt dowodzenia ogniem zgodnie z zasadami. Na trasie dojazdu stoją obserwatorzy i będą was oceniać, ich polecenia musicie wykonywać. No to szkoda że mi nikt nigdy nie powiedział jak się w takie podchody bawić. Na szkółce wojna zaczynała się już w zrobionym 20 lat temu punkcie dowodzenia. Dochodziliśmy do niego pod ogniem artylerii (bieg na wariata do przodu) i obrzucani bez miłosierdzia granatami (padnij). Jak się ze dwa razy udało zaśpiewać „Kalina Malina w lesie zakwitała” to pewnie tylko dlatego że ktoś ze starszych miał kaca i nie chciało mu się drzeć do nas tymi dwoma hasłami na przemian –GRANAT-oznaczało padnij, OGIEŃ ARTYLERII –spierniczaj co tchu byle nie do tyłu.
A tu ? Pierun wie czego chcą, powinni dowieźć lub doprowadzić na miejsce wojny a nie tak porzucać dodając na dokładkę jakiegoś kolesia z radiem wielkości wanny na plecach. Mam na szczęście w drużynie dziadka szeregowca co to nic nie robi ale na poligonie już był to pytam o co kaman z tym obserwatorem i zasadami. No na trasie dojazdu mogą być różne niespodzianki i musisz umieć użyć np. sapera albo strzelca. Ło matko a kto tu za sapera będzie robił ? Zawsze Pierwszy Zwiadowca odparł mój dziadek. Dobra to jedziemy. Kierowca gość kumaty jak dostał mapę to od razu wiedział gdzie ma nas wywalać i jedziemy. Nie minął nawet kilometr i stoi na drodze jakiś trep i majta żeby się zatrzymać. Pierwszy Zwiadowca rozpoznać !!!!! Drę twarz pouczony przez dziadka.
Dziadek żwawo wyskoczył , przyziemił i się skrada z drogi w las , w lesie powoli się prostuje a tu nagle rozlega się strzelanina z kałachów i kilkanaście osób biegnie w naszą stronę strzelając i wrzeszcząc , trep się drze –ATAK DYWERSANTÓW, dywersanci biegną na nas z uśmiechami na twarzy bo nareszcie mogli na tym mrozie dupy ruszyć i się rozgrzać , strzelanina jak w Gwiezdnych Wojnach a ja nie bardzo wiem co tu robić czy się naparzać na te ślepaki z dywersantami czy schować do budy i w długą. Zwycięża mój pacyfizm –ZWIADOWCA DO WOZU drę się i do kierowcy –RUSZAĆ NATYCHMIAST .
Trep nie reaguje tylko wyjął notes i coś pisze . Szlag z nim grunt to spokój.
Ale spokój na wojnie to zapowiedź kłopotów. Nie ujechaliśmy chyba nawet 500m a tu na drodze w poprzek leży drzewo i drugi trep majdra czymś żeby stanąć. PIERWSZY ZWIADOWCA ROZPOZNAĆ –rzucam z wprawą nabytą przed chwilą :D . Mój dziadek patrzy na mnie zesłabiony – co ty? chcesz żebym całą wojnę wygrał ? Dobra następnym razem poślę drugiego a teraz idź bo trep się glapi. Lezie jak z bożej łaski, idzie w stronę drzewa bez żadnego tam krycia się, podchodzi i ……… nagle trep jak nie wrzaśnie WASZ 1 SZY ZWIADOWCA NIE ŻYJE mina wybuchła. Drzewo leży jak leżało dziadek stoi jak stał to co teraz ? Trep każe dawać drugiego sapera i będzie się bawił w nieprzejezdne pułapki. Widzę że ma plan w pojedynke zatrzymać naszą armię na drodze do zwycięstwa, czyli zwyczajnie chce się poznęcać na tym mrozie. Tego najbardziej nienawidzę, jak mi ktoś na złość robi.Wsiadam do szoferki i pytam – rozjebiesz to drzewo ? Spokojnie”- odpowiada kierowca to tylko patyk z gałęziami.
RUSZAĆ NATYCHMIAST , PEŁNY GAZ , trep podbiega i każe wysiadać a ja na to –jak mina wybuchła i zwiadowca nie żyje to i drzewo rozdupione , nie mam czasu na zabawę to jest wojna. I jedziemy jak RUDY 102 prosto na to zwalone drzewo , kierowca pieknie lekko bokiem je wziął i przesunał i gnamy a trep się tam coś drze za nami.
No to zajebiście , mamy przesrane u Jebiony jak nic –mówi kierowca . A niech tam myślę sobie, miał dziadek łapy poodmrażać to lepiej niech siedzi w szpitalu czy gdzie tam wymyśliło trupy zwozić z poligonu. Zajęliśmy jakieś stanowisko z dobrym widokiem i nawet na mapie dało się nanieść ale tu wypłynął problem – ŚLEPY DALMIERZYSTA. Uwaga wyznaczam dozory do prowadzenia ognia –Dozór 1szy drzewo , odległość …
Zawasiu odległość do drzewa dasz radę ? Wiesz kapral że ja ni ciula w tym dalmierzu nie widzę , na moje oko to z 800 metrów będzie. Co zrobimy jak Jebiona wpadnie i będzie chciał postrzelać ? Powiesz mu na oko ? Masz kapral mapę to popatrzmy co jest co.
Parę rzeczy na mapie było opisanych i udało się policzyć jaka jest jej skala,. Tośmy powyznaczali dozory czyli punkty stałe do orientacji z odległościami z mapy. Zawasiu pamietaj dozór pierwszy PAGÓR jest na 900m , drugi DRZEWO na 1500 i trzeci LINIA LASU na 2300. Wszystko co pomiedzy dozorami oceniasz na zasadzie połowa różnicy czyli jak pocisk pomiędzy 1500 i 2300 podajesz 1900 w ciemno, i niech się dzieje co chce. Te co blisko dozorów spadną podajesz o 100 różnicy, i tak wiatr to nosi gdzie chce to się nie powinni połapać że ślepy jesteś. Dobra kapral czyli mam pięć gotowców do podawania , to ja może na rekord pójdę ? Zawasiu ty to na łeb upadłeś ? Jeszcze brakuje żeby Cię Jebiona zauważył i może do haubic przeniósł ? Tam jak zjebiesz jeden pomiar to bateria wioskę zmiecie a nie stodołę jak my w Toruniu. W Toruniu bowiem na krańcu pola ostrzału stała jakas ni to szopa ni stodoła a niedaleko niej CEL- CZOŁG z kartonu , to każdy za dozór obierał tę szopę w nadziei że ją rozwali bo karton się w powietrze nie unosi tak ładnie jak stodoła. No i w końcu się komuś udało. Ciekawe że trepy też się wtedy cieszyły z nami. W każdym razie stanowczo odradziłem Zawasiowi popisy w rodzaju jaki to ja szybki pomiar robię, i czekamy co dalej. Ten radiota co go nam dali coś tam nadaje pogaduje , pyta się mnie o współrzędne jakieś i wreszcie jest Jebiona.
Wjechał gazikiem prawie w nasze krzaki i morda na mrozie czerwona śmieje się od ucha do ucha . Dowódca drużyny do mnie. Na rozkaz telu niku . Czemu nie podjąłes walki z dywersantami ? Bo nas już otaczali i bałem się że zadania nie wykonam a radiota miał powiadomić o nich dowódcę , a co nie powiadomił ? A w dupie mam czy powiadomił, was się teraz pytam. Nie dość że NAS nie ma, tylko jestem sam to jeszcze jak na złość mój talent do psychologii jakby się zesrał ze strachu i nie wiem czego od NAS chce .
A dlaczego nie posłuchaliście obserwatora na zaminowanym drzewie ?
Bo widziałem że celowo nas opóźnia a powiedział że mina wybuchła to po co miałem rozminowywać wybuchnietą ?
No jebiona mat Zielonka !!!!! Wyście się do woja urodzili.
On na tę sztuczkę zatrzymał już wiele drużyn a tu nagle jakiś gówniarz po szkółce go kiwnął. - i łapę podaje jak niedźwiedź dziecku.
Stoję zdezorientowany bo czy to aby pochwała? czy po prostu taki durny jestem że tu pasuję. O matko bosko Jezusowo, opiekunko spanikowanych kaprali on naprawdę jest ze mnie zadowolony. Bo widzisz Zielonka nikt Ci nic nie powiedział jak się zachować żebyśmy mogli zobaczyć jak długo podejmujesz decyzje. Twój porucznik miał rację że sobie poradzisz. Pewnie że sobie poradzę myślę , do uciekania to ja na wojnie pierwszy.
A że uciekałem przed swoimi to wylazłem na bohatera co rwie do przodu.
Poszedł jeszcze Jebiona popatrzeć na pole ognia i kazał Zawasiowi pomierzyć dalmierzem różne punkty , a ten oczywiście się popisał i Jebiona rzecze – ten wasz dalmierzysta widzi tylko co 100 metrów to w czołg to nim nie trafi ale jakby cała bateria się go słuchała to „jebiona mat” wróg nie miałby gdzie mieszkać.
Ale ja to wolę jednak strzelanie na wprost. I pojechał tym gazikiem rozstrzeliwać Niemców haubicami a my okazaliśmy się już niepotrzebni i wróciliśmy do namiotów.
Pozdrowienia i życzenia noworoczne wszystkim na stronie poniżej
http://alkohole-domowe.com/forum/post13 ... ml#p135797
polecam przemyśleć
Zielonka
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

cviat
30
Posty: 43
Rejestracja: piątek, 31 lip 2015, 12:48
Podziękował: 9 razy
Otrzymał podziękowanie: 5 razy
Re: Historie zielonki

Post autor: cviat »

Dzięki za uśmiech w ten ponury dzień - już nie mogłem się doczekać :)
Awatar użytkownika

Autor tematu
zielonka
950
Posty: 963
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 248 razy
Re: Historie zielonki

Post autor: zielonka »

Jako że zostałem opisany w temacie kolegi Rozrywka a nie chcę mu całkiem zaśmiecić tematu postanowiłem zejść z piedestału przestać czekać aż samo się zrobi i odpisać i opowiedzieć więcej o sobie tutaj.
nieraz trzeba zejść z piedestału, nieraz się poniżyć, ale zawsze mamy wpływ na własny los.
No to cóż jak losy to losy. Pewnie mdło się niektórym zrobi od Zielonki ale nie mogę nie dopowiedzieć.

Młody żonkoś i pierwsza ciąża radość w rodzinie urządzanie sobie mieszkania w bliźniaku rodziców, który własną piersią tfu dłonią uzbrojona w łopatę przez 5 lat bez wakacji budowałem. Niestety -poronienie. Mały nagrobek z imieniem Piotr. Żal zawód ból. Potem druga już wychuchana i mam córkę. Praca w miarę dobra lecz nisko płatna ale co tam. Potem druga córka, wcześniak ale żyje i radość wielka. Niestety krótka radość bo po roku od urodzenia nie bardzo się rusza o chodzeniu mowy nie ma. Porażenie mózgowe. Żona musi w domu na służbę - ja mam całą trójkę od głodu uratować i na dokładke zdobywać a to jakieś specjalne mleko dla wcześniaków a to jakies inne rzeczy. Czas był taki że za kocykiem do wózka stałem 4 godziny w kolejce. Ale... no los w swoje ręce prawda ? Więc do 14 tej szlifierz ostrzarz a do 22 giej elektryk mechanik. Nie uciekniesz na zachód bo..... dwójke dzieci w tym jedno bezwładne i rodziców w tym jedno i drugie chore musiałbyś zabrać. Nie miałem pomysłu jak, i odwagi może, ale nie miałem też wiedzy że powinienem no bo TO JEST MÓJ KRAJ . Nie czekaj że Ci się cokolwiek należy- prawda ? No przecież co to -Ja nie dam rady ? mądry jestem ręce nie lewe -będzie dobrze. No i faktycznie -nie licząc tego że rodzine widywałem przy pobieraniu kanapek do pracy to jakoś na buty i ubranie było, ba nawet na mebel do kuchni udało się zarobić. Czyli przystosowałem się do systemu. No ale system upadł i poznałem smak bezrobocia. Ale -ręce nie lewe to ..... I byłoby może i dobrze bo na pracy na czarno nie najgorzej wychodziłem ale brałem co los dał. na wysokości też- bo śmiałym wzrokiem od końca do końca wszak. Wysokość ma to do siebie że spadają zawsze Ci co myślą że nie spadną. Po pół roku łażenia w chmurach, ee tam max 70m, z głupich 8 na beton. Wprawa ze sportu walki uratowała mi życie ale pół roku w gipsie. Szybka lewa umowa o pracę za 7mln /mc. I przetrwałem rok. W międzyczasie zona z wózkiem i chorym dzieckiem po 200 km pociągami do Katowic na rehabilitację jeździła , coby córka choć pion złapała.Bo to MOJA Polska. Prace nadal doraźne ale praca i kuroniówka dały radę na chleb . Niestety skończyło się po prostym "na razie nie przychodź" po Wielkanocy. Główne hasło większości pracodawców wtedy brzmiało -cieszcie się że macie pracę. Portfel pusty pracy nie ma i kuronia też no .....ale ręce nie lewe polska moja z piedestału czas zejść. Motor teczka z narzedziami i naprawy remonty maszyn ostatnim ocalałym drobnym producentom. Wreszcie jest praca - elektryk w oczyszczalni ścieków. Biorę w ciemno Pierwszy dzień w pracy w nowym drelichu stoję na ulicy z łopatą bo awaria a wtedy wszystkie ręce na pokład. Miasteczko ze 2 tys ludzi to każdy Cię zna, ale jak piszesz- nieraz trzeba zejść z piedestału.Ale żeby tak publicznie? Wszyscy mnie znali jako najlepszego ucznia prawie geniusza a tu ZGM ? Na szczęściw wychowałem się na jednej ulicy z wieloma z chłopaków co te ulice zamiatali i praca w ZGM była im zbawieniem więc tu chociaż spoko. No ja to się raczej czułem jak na wystawie ale chu z tym jest praca będzie fucha damy rade. Ale to był dopiero początek schodzenia z piedestału. Każdy dyżurny miał obowiązek pojeździć zgarniaczem po basenie ze ściekami, a raz w miesiącu oczyścić tzw piaskownik. To jest rzecz która może oddzielić żołądek od człowieka albo -zweryfikuje czy naprawdę musisz mieć tę pracę. Powiem szczerze że ten egzamin przerwałem po dwóch godzinach walki bo nawet w masce nie dawało się rady.Potem okazało się że w całej kilkunastoosobowej załodze jest tylko jeden gość który daje sobie z tym radę. Oczywiście pobierał stosowne wyrazy wdzięcznośći ale po kolezeńsku.. Ciepły miły człowiek. Zawsze się z przyjemnością macam z jego potężną dłonią.
W czasie rehabilitacji dowiedzialem się że do baletu już nie pójdę więc uczyłem się obsługiwać komputer i pozarażałem nim znajomych składając im zestawy. Opłaciło się – dostałem cynk że jest praca na centrum CNC do drewna. Tutaj biorą mnie z polecenia w ciemno bo mówi się o mnie wtedy że jak coś ma klawiaturę to ja na pewno tym pojadę. Praca ciężka pensja jak zwykle polska ale.........to mój kraj a ręce nie lewe …. to i fucha się trafi. Da się zyć.
I … no jak to w polsce – wpada komornik syndyk i cała zgraja sepów – okazuje się ze od paru lat nie płacono za nas składek do zusu. Kolejny raz na bruku ale.....to mój kraj ręce nie lewe a mpiedestał w chuj zakurzony. W tym najgorszym możliwym okresie jadę na ryzyko zbierać ziemniaki do niemca. Żona z ta dwójką i rodzice w płacz.Jak nie wyjdzie zdechniemy wszyscy. A i tu trza też zejść z piedestału. Nie będzie niemiec pluł nam w twarz itp.? Ale będzie Ci palcem pokazywał. To boli jak sam skurwesyn. Ja potomek ludzi co pod Grunwaldem, co Husarią rozjeżdżali europę i okolice ? Wnuk ułana zwycięzcy hitleryzmu, na rozkazy u niemca faszysty.Na dokladke Dachau było o rzut beretem a on tam miał domki któreśmy malowali. Ojciec niemca strzelał podobno do samolotów alianckich bo w OPL był ale kto go tam wie z jakiej wieży ?
Ale - dało rade te dwa miesiące. Za zarobione pieniadze kupuję glukometr dla mamy z ciężka cukrzycą i …...... pierwsze kolorowe ksero we wsi i zakładam małą poligrafię.
Teściowa pyta żony co Ci mąż z niemiec za prezenty przywiózł. Bukiet polskich frezji i kserokopiarkę Canona. Idzie średnio ale na swoim – co z tego że od rana do nocy. Dzieci ? Aaa no są . Młodsza koślawo ale jakoś już się przemieszcza. Poszła do szkoły w swoim czasie. Tego jak się uczy pisać dziecko z porażeniem mózgowym nawet sobie nie wyobrażacie pot krew i łzy. Nie idziemy na łatwizne i nie szukamy tabletów komputerów i usprawnień bo.... nigdzie poza domem by ich nie spotkała bo to Polska właśnie. Musi sobie radzić w popsutym świecie. I radzi. Stawiamy na naukę kosztem rehabilitacji bo tyle czasu ona zabiera że trzeba dokonać wyboru. Psycholog radzi wybrać nauke i my się z tym zgadzamy. Potem okaże się że z biedą z klasy do klasy ale w terminie podstawówkę skończyła. Z biedą tylko dlatego że za brak linijki czy zeszytu potrafili jej ładować po 3 4 pały w miesiącu. Bo nikt nie lubi dzieci które się kołyszą na boki stapajac ledwo na palcach Długa historia jak specyficzna jest osoba z porażeniem. Długa historia jak wypełniając dokumenty do gimnazjum pani dyrektor podstawowki ze zdziwieniem zauważa - a to Agnieszka ma porażenie mózgowe ? To jest mój kraj -Polska.
Gimnazjum już we Wrocławiu w szkole z internatem – cotygodniowe urywanie się w piątek z pracy po nia i coniedzielne odwożenie przez całe gimnazjum i potem liceum. W tamtych warunkach o dziwo oceny coraz lepsze. We Wrocku budują dla mnie most Milenijny żebym się w korkach co piątek nie dusił ale ona kończy liceum i zaczyna kolegium nauczycielskie na przeciwległym krańcu Wrocka więc gehenna korkowo weekendowa trwa dalej. Alko możesz popróbować jedynie w piątek po powrocie z Wrocka a wtedy to już dwa piwa seta i po chłopie. W miedzyczasie wspólnik którego wziąłem w miejsce już mocno schorowanej mamy okrada firmę z kasy nie płaci zusów i nagle z czegoś co zaczynało przynosić zlecenia i z gminy i z dużych zakładów zostaje ploter i kupa długów. Za spłacenie komornika wspólnik łaskawie zrezygnował z podzialu majątku tylko że ja ten majatek sprzedałem za mniej niż mozna bo szybko a w efekcie i ploter po roku też. Zostaje jedna praca w międzyczasie dzieci kończą edukację -starsza rodzi mi wnuczkę młodsza zostaje magistrem. Miały się teraz zamienić i starsza robi magisterkę po 30 tce ale młodsza już raczej nikogo nie znajdzie zwłaszcza że od pandemii siedzi w domu pracując zdalnie na niemcy i szwajcarię dla korpo Dobijam do emki – żyję . To tyle prosty jak napisalem, los . Tylko kurwa gdzieś piedestał mi się zapodział a wymagania wzrosły. Juz mi sama praca nie wystarczas do szczęścia. Ja nie pisałem nic że mam jakieś nieszczęścliwe życie i nie potrzebuję też wspólczucia. Ja napisałem jaki był mój los. A czy stałem na piedestale i oczekiwałem że samo się zrobi ? Nie oceniałbym tego tego tak ale tym którzy tak zrobią sparafrazuję słowa Edyty Geppert wiersz który trochę oddaje to co czuję choc ostatnio po wyczynach złodziei pedofilów i ich obrońców kłamców przeważa we mnie nienawiść.

Ja się nie skarże na swój los
Nie prosze wiecej niz dac może
Lecz ciągle mam nadzieję że
że to się skończy dobrze
życie mi mija jak zly sen
Jak tragifarsa komediodramat
A gdy sie budze wzdycham cóz
To wszystko bylo zamiast
Lecz póki co w zamecie trwam
Licze na palcach lata szare
I tylko czasem przemknie mysl
Przeciez nie jestem tu za kare
Dzis czuje sie jak mrówka gdy
Czyjs but tratuje jej mrowisko
Przestałem jednak wierzyć w cud
bo wiem że rozkradziono wszystko
Nie chce sie skarzyc na swój los
Choc wiem jak bedzie jutro rano
Tyle powiedziec chcialem ci
w poszukiwaniu piedestału

Może faktycznie czekalem tylko na piedestale bo mi się należy ? Sami oceńcie.
Ostatnio zmieniony wtorek, 30 mar 2021, 12:29 przez zielonka, łącznie zmieniany 1 raz.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

jakis1234
2500
Posty: 2581
Rejestracja: sobota, 30 lip 2016, 16:57
Ulubiony Alkohol: Zależy od nastroju i dostępności.
Status Alkoholowy: Winiarz
Podziękował: 235 razy
Otrzymał podziękowanie: 453 razy
Re: Historie zielonki

Post autor: jakis1234 »

No fakt, życie Ciebie po główce nie głaskało, dowaliło jak mało komu.
Łatwiej zrozumieć Twoje nastawienie do życia i kraju.
Podziwiam i życzę, żeby już było z górki.
Pozdrawiam z opolskiego.
Awatar użytkownika

Marian_jl
150
Posty: 193
Rejestracja: czwartek, 19 lis 2015, 18:00
Krótko o sobie: Piję okazyjnie ..a że okazje się trafiają codziennie , tak bywa
Ulubiony Alkohol: Próbuję wszystkiego , może trafię na to ulubione.
Status Alkoholowy: Producent Nalewek
Podziękował: 19 razy
Otrzymał podziękowanie: 43 razy
Re: Historie zielonki

Post autor: Marian_jl »

Czytając tu pokręcone aczkolwiek ciekawe historie opisane przez: Rozrywek, Zielonka czy Kiwitom23 dochodzę do wniosku żeby napisać coś o sobie to ... trzeba mieć o czym .
A ja co ..?
Mam pracę , wychodzę z domu o 6,40 wracam do domu 15,20.
żeby jakoś żyć i utrzymać rodzinę nie musiałem tyrać po 12-16 godz . dziennie , nie musiałem zapieprzać na Angola czy Niemiacha .
Co roku wyjazd z rodziną i psem na wczasy ( morze, góry , Bieszczady ,Mazury) i... jak sobie pomyślę że mój pies spędził więcej czasu na wakacyjnych wyjazdach niz nie jedno dziecko.
Czas wolny spędzałem w sposób jaki lubię : Tenis , Brydż , Rancho ....
To o czym tu k... mam napisać ???
No mógłbym swój los trochę ubarwić , wykrzywić ścieżki życiowe ... NIkt tu na forum by się nie kapnął że ściemniam i ponarzekać na na wszystko ...komunę , wojsko .. a nawet o Powstanie Warszawskie zachaczyć ale ja taki nie jestem .

Ale są i minusy tego : :scratch:
- Nie jeżdżę Lexusem
- Nie mam posiadłości jak pan Obajtek
- Prezydent mnie nie odznaczał
- Opłatkiem się nie łamałem z biskupami
......... i jeszcze można dalej tak wymieniać

Ale ja nie narzekam .. choć inni mają lepiej :D :D :D
Awatar użytkownika

kiwitom23
1500
Posty: 1541
Rejestracja: środa, 2 gru 2020, 23:23
Krótko o sobie: Więcej czasu mojego życia spędziłem poza Polską, mieszkałem w Niemczech, USA, Singapurze, HongKongu, na Javie i na Nowej Zelandii i z tą ostatnią jestem najmocniej emocjonalnie związany.
Ulubiony Alkohol: Whisky, a przede wszystkim irladzka whiskey, choć i burbonem nie pogardzę
Status Alkoholowy: Producent Domowy
Podziękował: 135 razy
Otrzymał podziękowanie: 218 razy
Re: Historie zielonki

Post autor: kiwitom23 »

Przepraszam za ten "piedestał", to był skrót myślowy, przenośnia. Rozumiałem to tak, że każdy ma ten swój piedestał, jeden wyższy, drugi niższy... Wcześniej nic nie pisałeś o chorobie dziecka, w takim przypadku jest to faktycznie tragedia, zwłaszcza w tym kraju, gdzie gdyby nie Owsiak, to służby zdrowia by wcale nie było.
Nie chciałem Cię urazić. Bardzo mi przykro, że życie Cię tak doświadczało... choć wiele sytuacji miałem podobnych do Twoich. Komornik dwukrotnie mnie licytował do zera, raz za granicą, raz w PL, też wtedy pracowałem na polu, nie przy ziemniakach, ale przy szparagach (przesrana robota). Nie wiem, może to kwestia szczęścia, a może tego że zawsze miałem we krwi, że nie chciałem zależeć od nikogo i zamiast szukać posady zakładałem coś własnego. W tamtych latach końcówka 90-tych z pensji nie szło wyżyć. Z tych szparagów jak wróciłem, też założyłem kiosk z chemią z Niemiec, padł po 3 latach, ale te 3 lata jakoś tam funkcjonował. Może to jednak kwestia szczęścia....??? Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i przepraszam, jeżeli poczułeś się urażony!!!
"Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia, by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami." Ernest Hemingway
Awatar użytkownika

Autor tematu
zielonka
950
Posty: 963
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 248 razy
Re: Historie zielonki

Post autor: zielonka »

Ja się nie obrażam nie chciałem tylko być kimś kto czekał aż mu sie samo zrobi bo tak nie było. Nie jesteś pierwszy ktory twierdzi że jest sie kowalem swego losu.To prawda. Jednak rzadko jest tak że nie ma ograniczeń . Mnie spotkaly zasadniczo dwa - dziecko i wypadek. Rodzicom obiecałem ich nie zostawić to w sumie też nie mogłem od nich uciec. Ale pomijajac to wszystko to ja naprawdę nigdy nie myślałem że powinno się z kraju uciec sadziłem że organizujemy to państwo raz lepiej raz gorzej ale w dobrej wierze i dla siebie. A teraz słyszę że mam zp...ć za miskę ryżu, dzieci mają szukać liceów czy nawet gimnazjów za granicą lekarze mają wypier....ć, a niepełnosprawni przyglądać się jak się rozpierdala miliardy na czarną mafię pedofilską czy prehistoryczną broń po niemcach czy amerykanach. Teraz patrzę jak mi środkowy palec pokazuje wybranka narodu a szef głównego koncernu nie potrafi sklecić zdania bez 10 ciu przekleństw. Patrzę i oczom uszom i rozumowi nie wierzę. To jest Polska? Jeśli tak to naprawdę czas uciekać stąd i każdy kto ma odrobinę oleju w głowie a nie musi tu być powinien uciec. Bardzo żałuję że ten nadgorliwy mod który wszystkie moje teksty jak ma okazję kasuje tak szybko tamto usunął bo gdyby mi powiedzial to przeredagowałbym trochę ale by został grot z tej strzały wymierzonej w aktualny stan państwa i jego morderców. I moż eten i ów uratowałby sobie życie zostawiając ten sznurek karton i gówno za sobą. Udanej emigracji życzę ostatnio wielu już dojrzałym ludziom. I coraz ich więcej na szczęście.
My okradzeni emeryci i nasi oprawcy zostańmy tu żeby zobaczyć jak kona orzeł - dumny ptak drapieżny zadziobany przez zwykłą kaczkę za pomocą sępów.
P.S Ja jeszcze emerytem nie jestem ale lada dzień.
Póki co pracuję programując już trzy maszyny CNC czego dokonałem kształcąc się jeszcze w gipsie i wykuwając swój los bo uznałem że za te pare lat nawet sprzątaczka bez znajomości komputera nie dostanie pracy. Coś tam jednak wykułem- Tylko dzieci żal .
Ostatnio zmieniony wtorek, 30 mar 2021, 15:05 przez zielonka, łącznie zmieniany 1 raz.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

jakis1234
2500
Posty: 2581
Rejestracja: sobota, 30 lip 2016, 16:57
Ulubiony Alkohol: Zależy od nastroju i dostępności.
Status Alkoholowy: Winiarz
Podziękował: 235 razy
Otrzymał podziękowanie: 453 razy
Re: Historie zielonki

Post autor: jakis1234 »

Nie miałem tak ciężko jak Ty, a nawet bym powiedział, że w porównaniu, to miałem spokojne i lekkie życie, ale gdybym 30 lat temu wiedział jak będzie wyglądał ten kraj, to bym spieprzał stąd na stałe i to bez zastanowienia.
Niestety, w tym wieku, kilka lat przed emeryturą, to już za późno.
A najgorsze, że teraz to sami sobie taki los gotujemy, już nie ma zewnętrznego ciemiężcy, już nam nikt siłą nie narzuca władzy.
To głupi naród dał się kupić za 500+ i inne tego typu obietnice z naszych podatków i głosuje na bandę, która jawnie sobie kpi i kradnie gdzie tylko może.
Ja jednak cały czas jestem optymistą i wierzę, że dożyję czasu, kiedy Polską będą rządzić ludzie mądrzy, to również zależy od nas i tego, co przekażemy naszym dzieciom i wnukom. I wierzę, że ten dumny jastrząb (bo nasz "orzeł" to jednak jastrząb ;), nie podda się bez walki i w końcu pogoni sępy i zadziobie kaczkę.
Taki ze mnie niepoprawny optymista, ale wolę to, niż totalny brak wiary w przyszłość.
Jeszcze nie chcę czekać tylko na emeryturę, a potem na śmierć. Jeszcze, mam nadzieję, trochę lat przede mną i chcę wierzyć, że będą dobre.
Pozdrawiam z opolskiego.
Awatar użytkownika

Autor tematu
zielonka
950
Posty: 963
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 248 razy
Re: Historie zielonki

Post autor: zielonka »

Ja też chcę doczekać czasów aż się winnych upodlenia i zacofania narodu rozliczy. Może i doczekam ale zanim skutki dobrego rządzenia dadzą się skonsumować to wnuki mojej wnuczki jeszcze będą miały pod górkę. I to nie jest żadne tam załamywanie rąk czy też brak wiary. Po prostu realna ocena. Dziś wzbudzamy już śmiech w europie a skutki złodziejstwa i głupoty zwykłej bezdennej głupoty wyjdą dopiero za parę parenaście lat i trzeba będzie kolejnych kilkadziesiąt żeby te braki nadrobić. Tylko że świat nie będzie na nas czekał. Dlatego jeśli ktoś chce zyć w kraju gdzie jest współtworzycielem dobrobytu i szczęścia musi zmienić kraj. Tu szacunek władzy dla współplemieńców nie zagości nigdy. A ryzyko że pogarda i arogancja władzy utrwali się na wieki jest wg mnie zbyt duże żeby marnować życie kolejnych pokoleń obiecując im cuda wianki. Szkoda wysiłku dzieci naszych i wnucząt dla karmienia kolejnych i kolejnych "zbafcuf narodu" i ich kolesiów. Naprawdę.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

kiwitom23
1500
Posty: 1541
Rejestracja: środa, 2 gru 2020, 23:23
Krótko o sobie: Więcej czasu mojego życia spędziłem poza Polską, mieszkałem w Niemczech, USA, Singapurze, HongKongu, na Javie i na Nowej Zelandii i z tą ostatnią jestem najmocniej emocjonalnie związany.
Ulubiony Alkohol: Whisky, a przede wszystkim irladzka whiskey, choć i burbonem nie pogardzę
Status Alkoholowy: Producent Domowy
Podziękował: 135 razy
Otrzymał podziękowanie: 218 razy
Re: Historie zielonki

Post autor: kiwitom23 »

Nic dodać, nic ująć chłopaki. Bardzo to przykre, ale jakież prawdziwe. Też jestem pesymistą, jeśli chodzi o ten kraj, gdzie aż roi się od oportunistów. Kraj, który na sztandarach miał: "Bóg, Honor, Ojczyzna", przecież to kpina.
1. Bóg i kościół, źródło zła wszelakiego, to nawet w więzieniu pedofile nie mają życia, to nawet ta zdegenerowana część społeczeństwa umie osądzić tego typu czyny, a skurw...syny w sukienkach... nie chce mi się nawet o tym pisać... krzywdy dzieci uruchamiają u mnie najniższe instynkty. Sodoma i Gomora wypisz wymaluj i te pałace podarowane tym złoczyńcom z naszych podatków, jak mam płacić te podatki uczciwie, jeżeli wiem, że zasilają mafię???
2. Honor, no tutaj to nawet nie wiem co napisać.... naprawdę. W normalnym kraju mimister podaje się do dymisji, gdyż podwładny jego podwładnego popełnił drobny błąd, a tutaj możesz być złodziejem, przestępcą, ważne że jest immunitet.
3. Ojczyzna - tą, która jest dobrem wszystkich, ta którą się doi do cna, przecież nas ratuje chyba tylko wojna światowa, te długi które narobiła ta chołota, to będą jeszcze masze pra, pra, pra, pra wnuki spłacać.
I jak tu być optymistą????
"Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia, by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami." Ernest Hemingway
Awatar użytkownika

Qba
700
Posty: 706
Rejestracja: wtorek, 26 sie 2008, 19:17
Krótko o sobie: Mówię mało, myślę dużo, czasem coś odpędzę, czasem coś wypiję.
Ulubiony Alkohol: Wino z własnnej winnicy. Bimber tatusia.
Status Alkoholowy: Winiarz
Lokalizacja: Bydgoszcz
Podziękował: 138 razy
Otrzymał podziękowanie: 177 razy
Kontakt:
Re: Historie zielonki

Post autor: Qba »

Koledzy proszę nie zbaczać na tematy polityczne.
Alkohole-domowe.com - Przepisy, wiedza, forum
Alkohole-domowe.pl - Zakupy, asortyment, zaopatrzenie
Awatar użytkownika

jakis1234
2500
Posty: 2581
Rejestracja: sobota, 30 lip 2016, 16:57
Ulubiony Alkohol: Zależy od nastroju i dostępności.
Status Alkoholowy: Winiarz
Podziękował: 235 razy
Otrzymał podziękowanie: 453 razy
Re: Historie zielonki

Post autor: jakis1234 »

Bardzo to przykre, ale jakież prawdziwe. Też jestem pesymistą, jeśli chodzi o ten kraj, gdzie aż roi się od oportunistów. Kraj, który na sztandarach miał: "Bóg, Honor, Ojczyzna", przecież to kpina.
Tak, ale jednocześnie kraj, który potrafił jak żaden inny jednoczyć się przeciwko wspólnemu wrogowi, czy to byli Niemcy, czy komuniści.
Kraj, w którym zwykli ludzie nigdy nie poddali się zaborom, Niemcom i potem komunie. Kraj, w którym zwykli ludzie powiedzieli w końcu "dość" i obalili parszywy ustrój, kraj w którym między innymi tacy jak Ty doprowadzili do takiego rozwoju, że zachód nie mógł się nadziwić.
I tak można długo jeszcze.
Mamy idiotyczne społeczeństwo, wybierające czasami fatalnie (wybacz Qba, ale nie zawsze się da uciec od polityki), ale mamy też marsze kobiet, mamy Wielką Orkiestrę, mamy potężną ilość ludzi z innych krajów, którzy mówią, że żyje im się tutaj bardzo dobrze.
W Opolu akurat jest sporo Ukraińców, rozmawiałem z niektórymi, generalnie byli zadowoleni z pobytu.
Nie można widzieć tylko to co złe, napisałem wcześniej, że jakbym mógł cofnąć czas o kilkadziesiąt lat, to bym inaczej poukładał sobie życie i wyjechał.
Staram się jednak być obiektywny i widzieć nie tylko to co złe, staram się przede wszystkim dostrzec zwykłych ludzi, jakże często są to osoby chętne do pomocy. Naprawdę spotykaliście wokół siebie same szuje? No przecież to co piszecie często pokazuje, że nie. A kraj to przecież ludzie, to nie politycy, to zwykli ludzie. I to przede wszystkim oni decydują jaki jest ten kraj.
Pozdrawiam z opolskiego.
Awatar użytkownika

kiwitom23
1500
Posty: 1541
Rejestracja: środa, 2 gru 2020, 23:23
Krótko o sobie: Więcej czasu mojego życia spędziłem poza Polską, mieszkałem w Niemczech, USA, Singapurze, HongKongu, na Javie i na Nowej Zelandii i z tą ostatnią jestem najmocniej emocjonalnie związany.
Ulubiony Alkohol: Whisky, a przede wszystkim irladzka whiskey, choć i burbonem nie pogardzę
Status Alkoholowy: Producent Domowy
Podziękował: 135 razy
Otrzymał podziękowanie: 218 razy
Re: Historie zielonki

Post autor: kiwitom23 »

jakis1234 pisze:Tak, ale jednocześnie kraj, który potrafił jak żaden inny jednoczyć się przeciwko wspólnemu wrogowi, czy to byli Niemcy, czy komuniści.
Coście się tak uczepili tych zaborów, Niemców i komuny? To przeszłość. Jeżeli tak jest jak piszesz, to wynika z tego, że jesteśmy stworzeni do niewoli, zaborów, zniewolenia, wtedy dopiero widać nasze pozytywne cechy i wtedy umiemy się zjednoczyć wokół wspólnej, dobrej sprawy. W czasach normalnych nie dajemy sobie rady, nie umiemy zadbać o własne interesy. I chyba coś w tym jest, jeżeli jaśnie nam panujący muszą co chwila wymyślać wyimaginowanych wrogów i wtedy słupki rosną...

Pewnie że znam masę fajnych ludzi, z moim jedynym sąsiadem nieraz robimy sobie grilla i wódeczkę, chociaż mamy odmienne poglądy, to i tak co rusz się spotykamy (sąsiad wygląda jak św Mikołaj, bielutki, długa broda, i nawet brał udział w reklamie Coca-Coli, jako Mikołaj) :)
"Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia, by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami." Ernest Hemingway
Awatar użytkownika

jakis1234
2500
Posty: 2581
Rejestracja: sobota, 30 lip 2016, 16:57
Ulubiony Alkohol: Zależy od nastroju i dostępności.
Status Alkoholowy: Winiarz
Podziękował: 235 razy
Otrzymał podziękowanie: 453 razy
Re: Historie zielonki

Post autor: jakis1234 »

W czasach normalnych nie dajemy sobie rady, nie umiemy zadbać o własne interesy. I chyba coś w tym jest
No niestety, tak właśnie jest. Potrafimy się jednoczyć, jak mamy wroga.
I właśnie o to chodzi, żeby nauczyć ludzi codziennego bycia takimi, jakimi potrafią być wtedy, gdy ten wróg jest.
Coście się tak uczepili tych zaborów, Niemców i komuny? To przeszłość
Tak, to przeszłość, ale marsze kobiet, ale Wielka Orkiestra, ale bezinteresowna pomoc seniorom w czasie pandemii - to teraźniejszość, a to są te same cechy.
Widząc to co złe, dostrzegajmy to co dobre.
A Ty i sąsiad to dobry przykład, że wiele zależy od ludzi i można się również mądrze różnić.
Ostatnio zmieniony wtorek, 30 mar 2021, 21:58 przez jakis1234, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam z opolskiego.
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Historie zielonki

Post autor: rozrywek »

A kto ci powiedział panie Zielonka że nie jesteś na piedestale?
Życie ci dało w kość. Tutaj każdemu dało.
U nas była bida straszna. Ale szczęście wszyscy zdrowi.
Tzn mama zawsze chora. Ale to i tak nic w porównaniu z tym co twoją córę spotkało.

A wiesz co ją spotkało?
Rodzina i rodzice.
Co zaciskali zęby i dawali radę. Sami. Mimo jej choroby dałeś radę.

Jak mi się spalił dom to ja sobie przypomniałem historię pewnego górala:

Spaliła mu się doszczętnie chałupa.
Gapiów było mnóstwo. Ten usiadł patrzac na zgliszcza. Podumał w milczeniu.

Wstał patykiem pogrzebał w popiele. Odgrzebał siekierę. Wziął kawałek niedopalonej krokwi, wyciosał nowy trzonek. Oprawił. I poszedł do lasu ścinać drzewo. Na nowy dom.

I sam zbudował.
To jest autentyczna historia.

Każdy z nas niesie swój krzyż. Cięższy czy lżejszy. Wielu z nas.
Wielu miało wybory w życiu. Wybierało dobrze.

Ja mam też swoją maksymę.
Lepiej być biednym....ale człowiekiem. Niż bogatym ale gnojem i złodziejem.

Córka ma porażenie mózgowe? Ale tsk naprawdę jest zdrowa.

A ile osób jest...niby zdrowych a mają takie mózgi że to poraża wręcz.
I to oni są chorzy. Bardzo chorzy.

A ty targaj ten swój krzyż. Zadbaj teraz o siebie trochę.
Musisz. Boś już nie kapral. I młodzieniaszek.

A do nieba i tak pójdziesz.
A chciażby za te nasze kłótnie
Ile ja krwi napsułem. Ech.

Będę w niebie polewał. A nie cierpię polewać.
Tylko pamiętaj że do szklanki łatwiej trafić niż do kieliszka. Bo ja ślepnę pomału.

Ps: pisz pisz i pisz. Zaśmiecaj mi temata ile chcesz. To po godzinach przecież.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Historie zielonki

Post autor: rozrywek »

Ty zielonka baranie jeden.
Ja czekam na opowieści jak dziewczynki były małe. I jak wtedy było ciekawie.


Nie rozumiesz jednego.

Masz pióro. Chaotyczne i nie poukładane.
Ale prawdziwe. Szczere. Prosto z serca.
Zbuntowany, wkurzony na pół świata.

Piękno twojego stylu polega na emocjach.
A emocje wyrażasz po swojemu. Szczerze i naturalnie.

I to jest zajepiękne.
Historie Zielonki.

Emocje i to co czujesz.

Podpowiem ci coś. Czego nie żałuję w swiom życiu. Taka historia.
A ja i nie tylko ja chętnie się dowiem.

Nie przeklinaj.....wykropkuj.
Opisz pracę. Te maszyny.
Proces i sterowanie.

Wyraż tu siebie. To twój temat i twoje słowa.


Chcesz zachętę ciołku nieskończony?

Mozart. Piękno i lekkość.
Zielonka ostrość i prawda.
Rozrywek...ostrość prawda i łagodność. Czasem wariacja i lekkość.

Cdn....to takie cholerstwo że się nie kończy. Ja czekam na ciąg dalszy.




Nawet na krótkie epizody z życia. Dasz radę.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Historie zielonki

Post autor: rozrywek »

Cześć pierwsza, Polowanie.

Polowanie na zmutowanego Grizlly.





Nietypowa nagonka.
Bielutki łeb, a sierść zielona, bardzo ciemno zielona, niespotykana w przyrodzie.
Spał sobie w gawrze, jak zaczęły ujadać psy gończe.
Zabić, zabić zabić.

Ale dlaczego?
Wiewiórczak go obudził, wstał wkurzony, o nie, nie budzi się niedźwiedzia w zimie, oszołomiony lekko, wstał, otrzepał z liści, i rzekł…o nie, tak nie będzie, zrobiłem komuś coś?
No to teraz.
Polowanie, ale na ludziów, taki podgatunek, zobaczymy jak jak wezwę na pomoc swoją armię.
Zające skaczące po Łące, bobry, taką im tamę walniemy że nie przejdą.

Polowania się zachciało na grubego zwierza?

To nie trza było mnie budzić.


PS: Krzychu, to nie walka, to współpraca, Pociągniemy tą historyjkę razem, dokończysz polowanie? Tylko z polewaniem nie pomyl.

Zaczynamy polowanie?
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Historie zielonki

Post autor: rozrywek »

Do czego dążę, dokąd idę.
To nie jest to be, or not to be.

Historia Zielonki, jest o przyjaźni.


Najważniejsze, jest o życiu, opisane, prawdziwie, myślami.

On jest szczery, prawdziwie szczery,
Jego zaletą jest spontaniczność, jest chaotyczny, ma gdzieś spację, interpunkcję i takie tam.

Najbardziej to mi się podoba jedno zdanie: nie będziesz mi dyktował co mam robić.

I to jest wartość dodana.
Nie da się ujażmić Krzyśka,


Ustalmy coś, napiszesz , o czym będziesz chciał, ja chętnie poczytam
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Historie zielonki

Post autor: rozrywek »

Historie Zielonki.
To ja wam prawdę wyznam:

Twardziel z niego, bardzo dużo wiem, a czym więcej, to się skłaniam ku stwierdzeniu, to jest Grizlly, lepiej jak zaczniesz strzelać, to miej zapasowy magazynek ...............

Opowiem coś...przecież on jest roślinożerny, co z tego że łososia złapie? Kij z tym.


Za temat który założyłeś dla mnie należą ci się słowa prawdy..
Miałeś w życiu tak przerąbane, mimo tego, nie poddałeś się, i się poddać nie zamierzasz, jesteśmy praktycznie identyczni, tyle lat walki, po co?



Przepraszam że zapytam?
Czy taki film? Buntownik z wyboru, nie jest na kanwie ciebie?



Ps: świetnie cie się czyta, jesteś...prawdziwy.
Jedyny, i nie powtarzalny.

W życiu liczą się tylko chwile...

A ja się nie zgadzam, z tym tylko.

Właśnie te chwile są najważniejsze.


Ps: ty chyba Krzychu nie chciałbyś jednak po ryju dostać.
Nawiązuje do twojej wypowiedzi z Marca, zchodzenie z piedestału.
A co to podsunąć się nie można abyś się zmieścił? Można.

Po cholerstwo mi on, mam lęk wysokości.
Nie ma wygranych, tu sami zwycięscy.
Ostatnio zmieniony niedziela, 19 cze 2022, 07:18 przez rozrywek, łącznie zmieniany 2 razy.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
ODPOWIEDZ

Wróć do „Po Godzinach”