"Gazowane" wino - w czym problem?
-
Autor tematu - Posty: 1
- Rejestracja: wtorek, 10 mar 2020, 11:39
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Kontakt:
W tym roku zrobię swoje pierwsze wino i chciałbym uniknąć błędu szwagra, który już dwukrotnie próbował wytworzyć własne wino, ale za każdym razem wychodziło słabe i jakby lekko "gazowane". Normalnie ten "gaz" zdarza się zepsutej, sfermentowanej żywności czy napojach, ale wino przecież i tak fermentuje, więc w czym rzecz?
-
- Posty: 145
- Rejestracja: piątek, 21 wrz 2018, 11:39
- Podziękował: 24 razy
- Otrzymał podziękowanie: 8 razy
Re: "Gazowane" wino - w czym problem?
Jeśli skorzystasz z tych sugestii , niespodzianek być nie powinno.
podstawowe-zasady-wyrobu-domowych-trunkow-t6449.html
A poza tym, każdy chętnie podzieli się doświadczeniem.
podstawowe-zasady-wyrobu-domowych-trunkow-t6449.html
A poza tym, każdy chętnie podzieli się doświadczeniem.
-
- Posty: 751
- Rejestracja: wtorek, 29 kwie 2014, 23:12
- Podziękował: 114 razy
- Otrzymał podziękowanie: 158 razy
Re: "Gazowane" wino - w czym problem?
Rozwiązanie jest proste i trudne zarazem...
Wino podczas fermentacji wydziela dwutlenek węgla - każde wino i zawsze. Jak zlejesz w butelki pracujące wino - może pracować bardzo powoli, prawie niezauważalnie, ale jednak, to w butelkach będziesz miał gaz. No bo którędy ma ujść?
Jak tego uniknąć - butelkujesz ustabilizowane odgazowane wino bez cukru resztkowego - znaczy że cały cukier został przerobiony na alkohol - wino wytrawne.
Jeżeli będziesz chciał dosłodzić musisz mieć pewność, że drożdże są martwe - najlepiej już na samym początku pomyśleć o drożdżach o odpowiedniej tolerancji na alkohol.
Aby tego dokonać to masz kilka opcji.
Pierwszą jest karmienie drożdży cukrem na full, aż padną od alko - tutaj właśnie czasem trafią się pojedyncze odporne sztuki, które mają troszkę wyższą tolerancje i na cukromierzu nie zauważysz zmian przez pół roku, a później wyciągasz winko z piwnicy, a tu "pyk"... Nie mówię że od razu masz granat, ale delikatny gaz może się trafić...
Drugim sposobem jest zasiarkowanie wina - jeżeli planujesz postawić je na dłużej warto to rozważyć, żeby dodatkowo zapobiec utlenianiu wina - zalecane zwłaszcza przy winach białych i różowych.
Trzecim sposobem jest pasteryzacja - jednak ja nie polecam.
Czwartym połączenie 1 i 2 - największa pewność, że zadziała. Dosładzasz w pełni klarowne wino i ze 24-48h siarkujesz w pełnej dawce przewidzianej do ukatrupiania drożdży - znajdziesz w necie. Nie dziel piro na kilka porcji, bo tylko zaszkodzisz, daj od razu tyle ile masz dać i tyle
Wiem, wiem, najpierw dosładzać, a później siarkować? Co jemu przypadkiem sufit się na głowę nie spadł? Może i spadł, ale jest taka teoria, że przetrwalniki drożdży - bo o nie najbardziej tu chodzi, w stanie uśpienia są bardziej odporne na siarkę i wgl wszystko. Dodając cukier następuję ich pobudzenie, po to tylko, żeby ubić je gładko piro. Nie wiem czy podany czas wystarczy, żeby je pobudzić, ale ja się tego trzymam. Dodatkowo cukier zwiększa ciśnienie osmotyczne co też niekorzystnie wpływa na drożdże - a więc łatwiej je ubić. Jest to tylko prawdopodobna teoria, nie prowadziłem żadnych testów, nie szukałem badań, ale może ktoś więcej wie na ten temat - Zygmunt? Inblue? Ja to za chudy w uszach jestem, a więc jak gadam bzdury to proszę o sprostowanie. Tylko kogoś kto się na tym zna, a nie wydaje mu się że się na tym zna
Wino podczas fermentacji wydziela dwutlenek węgla - każde wino i zawsze. Jak zlejesz w butelki pracujące wino - może pracować bardzo powoli, prawie niezauważalnie, ale jednak, to w butelkach będziesz miał gaz. No bo którędy ma ujść?
Jak tego uniknąć - butelkujesz ustabilizowane odgazowane wino bez cukru resztkowego - znaczy że cały cukier został przerobiony na alkohol - wino wytrawne.
Jeżeli będziesz chciał dosłodzić musisz mieć pewność, że drożdże są martwe - najlepiej już na samym początku pomyśleć o drożdżach o odpowiedniej tolerancji na alkohol.
Aby tego dokonać to masz kilka opcji.
Pierwszą jest karmienie drożdży cukrem na full, aż padną od alko - tutaj właśnie czasem trafią się pojedyncze odporne sztuki, które mają troszkę wyższą tolerancje i na cukromierzu nie zauważysz zmian przez pół roku, a później wyciągasz winko z piwnicy, a tu "pyk"... Nie mówię że od razu masz granat, ale delikatny gaz może się trafić...
Drugim sposobem jest zasiarkowanie wina - jeżeli planujesz postawić je na dłużej warto to rozważyć, żeby dodatkowo zapobiec utlenianiu wina - zalecane zwłaszcza przy winach białych i różowych.
Trzecim sposobem jest pasteryzacja - jednak ja nie polecam.
Czwartym połączenie 1 i 2 - największa pewność, że zadziała. Dosładzasz w pełni klarowne wino i ze 24-48h siarkujesz w pełnej dawce przewidzianej do ukatrupiania drożdży - znajdziesz w necie. Nie dziel piro na kilka porcji, bo tylko zaszkodzisz, daj od razu tyle ile masz dać i tyle
Wiem, wiem, najpierw dosładzać, a później siarkować? Co jemu przypadkiem sufit się na głowę nie spadł? Może i spadł, ale jest taka teoria, że przetrwalniki drożdży - bo o nie najbardziej tu chodzi, w stanie uśpienia są bardziej odporne na siarkę i wgl wszystko. Dodając cukier następuję ich pobudzenie, po to tylko, żeby ubić je gładko piro. Nie wiem czy podany czas wystarczy, żeby je pobudzić, ale ja się tego trzymam. Dodatkowo cukier zwiększa ciśnienie osmotyczne co też niekorzystnie wpływa na drożdże - a więc łatwiej je ubić. Jest to tylko prawdopodobna teoria, nie prowadziłem żadnych testów, nie szukałem badań, ale może ktoś więcej wie na ten temat - Zygmunt? Inblue? Ja to za chudy w uszach jestem, a więc jak gadam bzdury to proszę o sprostowanie. Tylko kogoś kto się na tym zna, a nie wydaje mu się że się na tym zna