Dzięki @rozrywek, dokładnie tak planowałem, czyli 65%, ale chciałem się upewnić. Co do zagadki, to wychodzi mi równanie z za dużą ilością niewiadomych, ale sprawdzę to empirycznie i za jakiś czas dam znać.rozrywek pisze:Masz teraz zagadkę.
Dębienie a starzenie i przechowywanie.
-
- Posty: 1541
- Rejestracja: środa, 2 gru 2020, 23:23
- Krótko o sobie: Więcej czasu mojego życia spędziłem poza Polską, mieszkałem w Niemczech, USA, Singapurze, HongKongu, na Javie i na Nowej Zelandii i z tą ostatnią jestem najmocniej emocjonalnie związany.
- Ulubiony Alkohol: Whisky, a przede wszystkim irladzka whiskey, choć i burbonem nie pogardzę
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Podziękował: 135 razy
- Otrzymał podziękowanie: 218 razy
"Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia, by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami." Ernest Hemingway
-
- Posty: 468
- Rejestracja: wtorek, 27 wrz 2011, 11:37
- Krótko o sobie: Spokojny i uczynny ze mnie chłop.
- Ulubiony Alkohol: łiskacz domowy
- Status Alkoholowy: Bimbrownik
- Lokalizacja: Wschodnie Mazowsze
- Podziękował: 12 razy
- Otrzymał podziękowanie: 76 razy
Re: Dębienie a starzenie i przechowywanie.
Wątek się mocno rozgałęził. Spróbuję dokonać autorskiego ujęcia tematu.
1. Małe beczki, o pojemności 10, czy 20 litrów spokojnie nadają się do starzenia domowej whisky. Przeprowadziłem degustację z udziałem smakoszy szkockiego trunku, których stać na drogą rudą. Powiedzieli mi, że samogon smakuje, jak single malt i nuty beczkowe są na odpowiednim poziomie. Należy jedynie uważać, aby tzw. nie przedębić bimbru.
2. Najpierw warto wlać destylat, że tak powiem, o stężeniu pijalnym, czyli 40%. Następnie drugi, także takowej mocy, a trzeci bardziej stężony, czyt. około 62%. Sam tak planuję postąpić z beczką 20 litrową. Pierwszego single malta przeleję do butelek, zaleję nową whisky słodową, a pod koniec przyszłego roku do beczki trafi mocny burbon. Trochę duch polskiej przekory mną kieruje, bowiem chcę odwrócić zwyczajową kolejność wielkich destylarni. Jak się bawić w eksperymenty, to do końca.
3. Przeprowadziłem pewne doświadczenie z postarzaniem whisky w beczce, szkle zamkniętym, oraz słojach oddychających. Jeden zakryty lnianą ściereczką, a drugi zatkany dużym korkiem z kory dębu korkowego. Takie galante korki pasują do otworów starych słojów. Mój liczy sobie ponad pół wieku.
Whisky zadębiona płatkami i rozrobiona do czterdziestu woltów. Zmian w szkle zamkniętym praktycznie nie obserwowałem, natomiast w słojach i owszem. Wymiana powietrza przez tkaninę jest znacząco większa, niż przez korę, stąd różnice w głębi przemian. Zakończyłem to starzenie w szkle nakrytym, że tak powiem, obrusikiem, gdy stwierdziłem, całkowicie subiektywnie, że dalsze oddychanie poskutkuje utratą wartościowych aromatów właściwych destylatowi.
Beczkowa whisky oczywiście wlana biała, bez zaprawiania żadnymi płatkami. Wyróżnia się, moim zdaniem na plus, lecz nie odsądzam od przysłowiowej czci i wiary samogonów płatkowych. Reprezentują sobą pewną jakość. Zarówno dla mnie, jak i dla konsumentów obeznanych ze szkockimi produktami. Skonsultowałem sprawę, ma się rozumieć hue-hue, wyłącznie w celach naukowych, z trzema whiskożłopami. Mówię tu o doświadczeniu trwającym krótko, mniej więcej pół roku. Faktyczne poznanie specyfiki starzenia w zależności od jego odmiany wymaga wielu lat.
4. Łazi mi już po łbie następny pomysł. Wlanie whisky beczkowej do butelek po winie zamkniętych klasycznym korkiem. Bardzo powolna wymiana powietrza powinna wówczas zachodzić, co być może zaowocuje dalszym dojrzewaniem whisky w butelce. Idea, do jej zweryfikowania, wymaga odczekania wielu lat. Nie wiem, czy tyle pożyję, poza tym pamięć ludzka jest zawodna. Trzeba, celem rzetelnego zbierania wiedzy, nalać łiskacza w butelkę z korkiem i, że tak powiem, gorzelnianą, zamykaną kapslem. Jak zwyczajowo się whisky sprzedaje. Następnie rozdać zestawy bardzo cierpliwym znajomym. Niech poczekają z degustacją, choćby do 2051 roku. Wówczas okaże się, która koncepcja jest słuszna. Stoimy przed wyzwaniem pokoleniowym, naprawdę niesamowite.
Wszystkie moje myśli nieuczesane wrzuciłem do jednego posta, ponieważ sądzę, iż pisanie kilku postów własnych pod rząd nie znajduje racji bytu. Mija się wręcz z celem, jaki sobie postawiłem, czyli możliwie precyzyjne opisanie wniosków wysnutych z samodzielnych poczynań bimbrowniczych. Kluczową rolę, w naszej pasji, odgrywa czas. Jeśli za 20 lat będę nadal bawił się w łiskarnictwo, dzisiejszy wpis wyda mi się zapewne nieco miałki.
1. Małe beczki, o pojemności 10, czy 20 litrów spokojnie nadają się do starzenia domowej whisky. Przeprowadziłem degustację z udziałem smakoszy szkockiego trunku, których stać na drogą rudą. Powiedzieli mi, że samogon smakuje, jak single malt i nuty beczkowe są na odpowiednim poziomie. Należy jedynie uważać, aby tzw. nie przedębić bimbru.
2. Najpierw warto wlać destylat, że tak powiem, o stężeniu pijalnym, czyli 40%. Następnie drugi, także takowej mocy, a trzeci bardziej stężony, czyt. około 62%. Sam tak planuję postąpić z beczką 20 litrową. Pierwszego single malta przeleję do butelek, zaleję nową whisky słodową, a pod koniec przyszłego roku do beczki trafi mocny burbon. Trochę duch polskiej przekory mną kieruje, bowiem chcę odwrócić zwyczajową kolejność wielkich destylarni. Jak się bawić w eksperymenty, to do końca.
3. Przeprowadziłem pewne doświadczenie z postarzaniem whisky w beczce, szkle zamkniętym, oraz słojach oddychających. Jeden zakryty lnianą ściereczką, a drugi zatkany dużym korkiem z kory dębu korkowego. Takie galante korki pasują do otworów starych słojów. Mój liczy sobie ponad pół wieku.
Whisky zadębiona płatkami i rozrobiona do czterdziestu woltów. Zmian w szkle zamkniętym praktycznie nie obserwowałem, natomiast w słojach i owszem. Wymiana powietrza przez tkaninę jest znacząco większa, niż przez korę, stąd różnice w głębi przemian. Zakończyłem to starzenie w szkle nakrytym, że tak powiem, obrusikiem, gdy stwierdziłem, całkowicie subiektywnie, że dalsze oddychanie poskutkuje utratą wartościowych aromatów właściwych destylatowi.
Beczkowa whisky oczywiście wlana biała, bez zaprawiania żadnymi płatkami. Wyróżnia się, moim zdaniem na plus, lecz nie odsądzam od przysłowiowej czci i wiary samogonów płatkowych. Reprezentują sobą pewną jakość. Zarówno dla mnie, jak i dla konsumentów obeznanych ze szkockimi produktami. Skonsultowałem sprawę, ma się rozumieć hue-hue, wyłącznie w celach naukowych, z trzema whiskożłopami. Mówię tu o doświadczeniu trwającym krótko, mniej więcej pół roku. Faktyczne poznanie specyfiki starzenia w zależności od jego odmiany wymaga wielu lat.
4. Łazi mi już po łbie następny pomysł. Wlanie whisky beczkowej do butelek po winie zamkniętych klasycznym korkiem. Bardzo powolna wymiana powietrza powinna wówczas zachodzić, co być może zaowocuje dalszym dojrzewaniem whisky w butelce. Idea, do jej zweryfikowania, wymaga odczekania wielu lat. Nie wiem, czy tyle pożyję, poza tym pamięć ludzka jest zawodna. Trzeba, celem rzetelnego zbierania wiedzy, nalać łiskacza w butelkę z korkiem i, że tak powiem, gorzelnianą, zamykaną kapslem. Jak zwyczajowo się whisky sprzedaje. Następnie rozdać zestawy bardzo cierpliwym znajomym. Niech poczekają z degustacją, choćby do 2051 roku. Wówczas okaże się, która koncepcja jest słuszna. Stoimy przed wyzwaniem pokoleniowym, naprawdę niesamowite.
Wszystkie moje myśli nieuczesane wrzuciłem do jednego posta, ponieważ sądzę, iż pisanie kilku postów własnych pod rząd nie znajduje racji bytu. Mija się wręcz z celem, jaki sobie postawiłem, czyli możliwie precyzyjne opisanie wniosków wysnutych z samodzielnych poczynań bimbrowniczych. Kluczową rolę, w naszej pasji, odgrywa czas. Jeśli za 20 lat będę nadal bawił się w łiskarnictwo, dzisiejszy wpis wyda mi się zapewne nieco miałki.
-
Autor tematu - Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Dębienie a starzenie i przechowywanie.
@Fiflak.
Super że oksperymentujesz i jesteś ciekawy wiedzy i nowego, ale nie zawsze trzeba wyważać otwartych drzwi.
Nie przewrócisz do góry nogami systemów wypracowanych przez wieki i pokolenia. Teraz o beczkach:
Beczka ma dwa zadania:
Oddać do trunku to co daje dąb, oraz służyć jako zbiornik do układania się trunku.
Tylko.....w domowym hobby nasze beczki się do tego nie nadają, są za małe.
Destylarnie używają beczek min 225L. 500L, 1000L. A tam zachodzą procesy inaczej. Kompletnie inaczej. Wolniej, oraz beczka oddaje mniej w stosunku do litrażu, łagodnie rozcieńczone.
W naszym hobby musimy niestety zmieniać trunki często.
W nowej beczce potrzymasz miesiąc, następny destylat 3 miesiące, następny pół roku, następny rok.
I wtedy dopiero docelowy wsad.
Kontrolować musimy trunek, jak już się zadębił to do szkła, kamionki, niech się dalej układa i dojrzewa.
Stąd również pomysł na szczapki, chipsy, czy kostki dębowe. Nie przedębią, a dadzą co trzeba.
Ja mam jedną beczkę w której trunek już jest 12 lat, ma pozostać jeszcze 6.
18yo kukurydziana whisky.
Nie boję się przedębienia ponieważ czas zrobi swoje, dębina zniknie i pozostawi swoje nuty.
A sprawdzać nie mam jak, ponieważ beczka jest zamurowana w piwnicy.
Także beczka którą chcemy do trunku na 4,5,6 lat już musi być odpowiednio wyeksplatowana.
Tutaj musi być działanie długofalowe, dany destylat niech stoi w szkle, bo beczce jeszcze wino jest, czy inny destylat. To nie ucieknie, ani nie skiśnie.
Zaplanować musimy docelowy, finalny trunek, i wcześniej ' urabiać' beczkę pod względem smaku trunku.
Ja wolę beczki po winie, mam Szkocki smak.
Dlatego warto inwestować w większe pojemności, na ile pozwoli kieszeń i wielkość piwnicy.
Destylarnie posiadające zbiorniki po 10 000L dolewają cały czas z góry nowy destylat, odciągając z dołu już ułożony.
Tak robi parę destylarni.
Daje im to ciągłość smaku przez cały czas. Odciągną 200L, i 200L doleją.
Jesteś fiflak łiskaczowcem, zajefajnie.
To rób destylatów jak najwięcej możesz, zarówno i tych klasycznych, tradycyjnych, jak i tych swoich eksperymentów.
Poszukiwanie nowego jest super, tu jestem za tobą jak najbardziej.
Aby za bardzo nie przekombinować.
Będę śledził twoje perypetie i doświadczenia z uwagą.
Powodzenia.
Super że oksperymentujesz i jesteś ciekawy wiedzy i nowego, ale nie zawsze trzeba wyważać otwartych drzwi.
Nie przewrócisz do góry nogami systemów wypracowanych przez wieki i pokolenia. Teraz o beczkach:
Beczka ma dwa zadania:
Oddać do trunku to co daje dąb, oraz służyć jako zbiornik do układania się trunku.
Tylko.....w domowym hobby nasze beczki się do tego nie nadają, są za małe.
Destylarnie używają beczek min 225L. 500L, 1000L. A tam zachodzą procesy inaczej. Kompletnie inaczej. Wolniej, oraz beczka oddaje mniej w stosunku do litrażu, łagodnie rozcieńczone.
W naszym hobby musimy niestety zmieniać trunki często.
W nowej beczce potrzymasz miesiąc, następny destylat 3 miesiące, następny pół roku, następny rok.
I wtedy dopiero docelowy wsad.
Kontrolować musimy trunek, jak już się zadębił to do szkła, kamionki, niech się dalej układa i dojrzewa.
Stąd również pomysł na szczapki, chipsy, czy kostki dębowe. Nie przedębią, a dadzą co trzeba.
Ja mam jedną beczkę w której trunek już jest 12 lat, ma pozostać jeszcze 6.
18yo kukurydziana whisky.
Nie boję się przedębienia ponieważ czas zrobi swoje, dębina zniknie i pozostawi swoje nuty.
A sprawdzać nie mam jak, ponieważ beczka jest zamurowana w piwnicy.
Także beczka którą chcemy do trunku na 4,5,6 lat już musi być odpowiednio wyeksplatowana.
Tutaj musi być działanie długofalowe, dany destylat niech stoi w szkle, bo beczce jeszcze wino jest, czy inny destylat. To nie ucieknie, ani nie skiśnie.
Zaplanować musimy docelowy, finalny trunek, i wcześniej ' urabiać' beczkę pod względem smaku trunku.
Ja wolę beczki po winie, mam Szkocki smak.
Dlatego warto inwestować w większe pojemności, na ile pozwoli kieszeń i wielkość piwnicy.
Destylarnie posiadające zbiorniki po 10 000L dolewają cały czas z góry nowy destylat, odciągając z dołu już ułożony.
Tak robi parę destylarni.
Daje im to ciągłość smaku przez cały czas. Odciągną 200L, i 200L doleją.
Jesteś fiflak łiskaczowcem, zajefajnie.
To rób destylatów jak najwięcej możesz, zarówno i tych klasycznych, tradycyjnych, jak i tych swoich eksperymentów.
Poszukiwanie nowego jest super, tu jestem za tobą jak najbardziej.
Aby za bardzo nie przekombinować.
Będę śledził twoje perypetie i doświadczenia z uwagą.
Powodzenia.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 3838
- Rejestracja: czwartek, 20 paź 2016, 20:04
- Krótko o sobie: Degustator z powołania :-)
- Ulubiony Alkohol: DIY
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Lokalizacja: południowa Wielkopolska
- Podziękował: 283 razy
- Otrzymał podziękowanie: 463 razy
Re: Dębienie a starzenie i przechowywanie.
I to jest przewaga takich beczek jak te od magasa lub kowala.
Masz już zrobiony destylat, kupujesz beczkę, zalewasz ją wodą ba 24 do 48 godzin wylewasz wodę, wlewasz destylat i możesz trzymać go tam ile chcesz. Im dłużej tym lepiej. Oczywiście trzeba mieć również wilgotne pomieszczenie.
Dlatego moim zdaniem warto kupować tego typu beczki zamiast nowych.
Chyba, że ktoś ma mnóstwo czasu.
Masz już zrobiony destylat, kupujesz beczkę, zalewasz ją wodą ba 24 do 48 godzin wylewasz wodę, wlewasz destylat i możesz trzymać go tam ile chcesz. Im dłużej tym lepiej. Oczywiście trzeba mieć również wilgotne pomieszczenie.
Dlatego moim zdaniem warto kupować tego typu beczki zamiast nowych.
Chyba, że ktoś ma mnóstwo czasu.
Pozdrawiam
Darek
Darek
-
- Posty: 84
- Rejestracja: poniedziałek, 1 cze 2020, 09:15
- Podziękował: 19 razy
- Otrzymał podziękowanie: 5 razy
Re: Dębienie a starzenie i przechowywanie.
Wpływ na starzenie a raczej układanie mają też gazy, rozmawiałem z byłym gorzelnikiem o programie bimbrownicy. Doradził mi bym po destylacji na sprzęcie o małej skali produkt szczególnie gorący wprost z chłodnicy odbierał do słoików czy ogólnie otwartych naczyń, a butelki czy damy napełniał po ostygnięciu alkoholu ze względu na odgazowanie. Jego zdaniem puszczanie gorącego destylatu po kilku skrawkach węgla drzewnego jak to często robili bimbrownicy z discovery nie oczyści a raczej natleni-odgazuje produktu. Mówił też że alkohol w polmosie po destylacji czy nawet rozcieńczeniu przed butelkowaniem był przechowywany około 6 miesięcy w kadziach z dostępem powietrza, lecz metalowych. Nie była to żelazna zasada w tamtych latach, wykonanie planu czy brak butelek wymuszało omijanie tych procedur a alkohol układał się na pułkach w sklepie. Te w dębowych beczkach to tylko wybrane gatunki wódek i to w niektórych zakładach Polmos. Jednak było to w latach 70 dziś po pół wieku technologię są inne wymusza je walka o klienta.
-
- Posty: 2918
- Rejestracja: środa, 6 mar 2019, 20:40
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Owocówki
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 129 razy
- Otrzymał podziękowanie: 552 razy
-
- Posty: 1047
- Rejestracja: wtorek, 31 mar 2020, 21:29
- Krótko o sobie: Uczmy się nie wyważać otwartych drzwi.
- Ulubiony Alkohol: Czysta
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Kraków
- Podziękował: 47 razy
- Otrzymał podziękowanie: 175 razy
-
- Posty: 2918
- Rejestracja: środa, 6 mar 2019, 20:40
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Owocówki
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 129 razy
- Otrzymał podziękowanie: 552 razy
-
- Posty: 84
- Rejestracja: poniedziałek, 1 cze 2020, 09:15
- Podziękował: 19 razy
- Otrzymał podziękowanie: 5 razy
Re: Dębienie a starzenie i przechowywanie.
Nie chodziło mi o patyczek naciekowy z penisa szopa, a o te parę kostek węgla drzewnego umieszczone w lejku, po których ściekał alkohol wypływający z chłodnicy.
Te parę kotek węgla na pewno nie oczyściło 100 czy 200 litrów urobku. Podobnie w materiale filmowym o destylacji burbona w dużej gorzelni widziałem niby filtrowanie przez pokład węgla o dość grubej frakcji to jest kostki powyżej 50 mm, przy takich ilościach produkowanych przez tą gorzelnie, co one był w stanie przefiltrować. Może proces ten miał na celu bardziej odgazowanie-przewietrzenie z niechcianych gazów i natlenienie przed leżakowaniem bu mogły utleniać się fuzle.
Co do temperatury alkoholu z chłodnicy to zależy bardziej od tego jak ciepła jest woda w naczyniu w którym umieszczona jest chłodnica, a często nawet w tym programie było o tym że przez brak chłodzenia urobek szedł im do aniołków, lub niedopilnowany był przyczyną małej wydajności a nawet wypadków. Z tego co wiem wpadki takie zdarzały się i naszym rodzimym producentom, czy to większym czy mniejszym a długotrwałe czuwanie przy destylatorze bywa bardzo męczące . Nie wszędzie jest dostępna zimna bieżąca woda.
Przy okazji opowiem dowcip od Białorusina o bimbrowniku który niósł wodę do chłodnicy w wiadrach, niestety został sprzedany i przy pracującym w lesie sprzęcie czekali już milicjanci. Stary bez szans na ucieczkę. Milicjant no to piszemy bumagę, dziadek to piszemy, ja opowiem jak było:
Poczułem dym w lesie, myślę dzieciaki palą ognisko, to wezmę wodę i pójdę zagaszę, zachodzę a tam milicjanci w lesie bimber pędzą.
Te parę kotek węgla na pewno nie oczyściło 100 czy 200 litrów urobku. Podobnie w materiale filmowym o destylacji burbona w dużej gorzelni widziałem niby filtrowanie przez pokład węgla o dość grubej frakcji to jest kostki powyżej 50 mm, przy takich ilościach produkowanych przez tą gorzelnie, co one był w stanie przefiltrować. Może proces ten miał na celu bardziej odgazowanie-przewietrzenie z niechcianych gazów i natlenienie przed leżakowaniem bu mogły utleniać się fuzle.
Co do temperatury alkoholu z chłodnicy to zależy bardziej od tego jak ciepła jest woda w naczyniu w którym umieszczona jest chłodnica, a często nawet w tym programie było o tym że przez brak chłodzenia urobek szedł im do aniołków, lub niedopilnowany był przyczyną małej wydajności a nawet wypadków. Z tego co wiem wpadki takie zdarzały się i naszym rodzimym producentom, czy to większym czy mniejszym a długotrwałe czuwanie przy destylatorze bywa bardzo męczące . Nie wszędzie jest dostępna zimna bieżąca woda.
Przy okazji opowiem dowcip od Białorusina o bimbrowniku który niósł wodę do chłodnicy w wiadrach, niestety został sprzedany i przy pracującym w lesie sprzęcie czekali już milicjanci. Stary bez szans na ucieczkę. Milicjant no to piszemy bumagę, dziadek to piszemy, ja opowiem jak było:
Poczułem dym w lesie, myślę dzieciaki palą ognisko, to wezmę wodę i pójdę zagaszę, zachodzę a tam milicjanci w lesie bimber pędzą.
-
- Posty: 1047
- Rejestracja: wtorek, 31 mar 2020, 21:29
- Krótko o sobie: Uczmy się nie wyważać otwartych drzwi.
- Ulubiony Alkohol: Czysta
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Kraków
- Podziękował: 47 razy
- Otrzymał podziękowanie: 175 razy
Re: Dębienie a starzenie i przechowywanie.
Nie mniej, skoro u Ciebie zadziałało - podziel się wiedzą - od tego jest to forum.
Zepsuty zegarek dwa razy na godzinę pokazuje dobrą godzinęGóral bagienny pisze:No cóż z kawałkiem drewna w chłodnicy to akurat mają rację
Sprawdzone na moim alembiku
Nie mniej, skoro u Ciebie zadziałało - podziel się wiedzą - od tego jest to forum.
Alkohol pity z umiarem nie szkodzi nawet w dużych ilościach!
Re: Dębienie a starzenie i przechowywanie.
Przez rok co najwyżej destylat może się ułożyć/przegryźć i tyle. Bez tlenu, deski zmiany są dla zwykłego zjadacza chleba nie do zauważenia.Doody pisze:Nie mogę się zgodzić z taką tezą. Uważasz, że destylat zbożowy wlany do damy pod korek nie zmieni się przez rok i będzie taki sam jak po tygodniu???Wojtek5 pisze: Generalnie, nie ma powietrza, nie ma zmian
Nawet bez dodania żadnego dębu destylat się zmienia. Może nie wszyscy to czują. Ja czuję.
Re: Dębienie a starzenie i przechowywanie.
5 lat to wcale nie jest długo napij się 3 letniego blenda Jasia Red-a i 12 latka Blacka więc 3 a 12 lat to jest przepaść smakowa. O single maltach nie wspomnę bo tu jeszcze większe różnice. Piłem starkę 3, 6 i 21 lat i między 3 a 6 jest niewielka różnica ale 6 a 21 to jest przepaść. I tu pojawia się zasadnicze pytanie jak skrócić ten czas starzenia nie rezygnując z jakości jaką się uzyskuje po 12, 15, 18 latach w beczce/beczkach. No bo dochodzi (nie wszędzie) proces finiszowania w różnych beczkach. Ale to temat rzeka.kiwitom23 pisze:Ja pierdziu, to Ty taki młody szczaw jesteś?rozrywek pisze:Śliwowicę otwierasz na moje 50-te urodziny.
E no, 5 lat, bez jaj. Standard to chyba 3 lata dla whisky. Ja w sumie nawet nie pytałem o to, bo te czasy mniej więcej znam. Chodziło mi generalnie, po jakim czasie można trunki butelkować, czyli trzymam w dużym baniaku z powodu dodatków np dębu, później odławiam dąb i muszę nadal trzymać w dużym słoju, czy mogę zabutelkować, a trunek będzie się już dalej układał w butelkach?rozrywek pisze:Reasumując: Trunki smakowe minimum 2 lata. Zbożowo-beczkowe typu Whisky, Bourbon minimum 5.
Albo opcja z kamionką, trzymam w kamionce, żeby sobie oddychało, po jakim czasie mogę zlać to do butelek.
Chodzi o to, że mimo sporej ilości dużych słoi (mam nawet 30 litrowe), ciągle mam je zajęte. Do tego nalewki z dodatkami. Teraz dostałem kamionki i wiem, że 2, 3 przebiegi i też będą pełne. To wstrzymuje mi produkcję, bo nie mam gdzie tego zlewać, a tak to bym zabutelkował i pojemniczki mam znowu wolne. Damy nie zdają egzaminu, bo mają za wąskie szyjki i są trudności z wyjęciem szczapek, czy skórek cytryny, czy innych dodatków.
-
- Posty: 2581
- Rejestracja: sobota, 30 lip 2016, 16:57
- Ulubiony Alkohol: Zależy od nastroju i dostępności.
- Status Alkoholowy: Winiarz
- Podziękował: 235 razy
- Otrzymał podziękowanie: 453 razy
Re: Dębienie a starzenie i przechowywanie.
Kolego @aszmid sprawdziłeś to?
Bo moje doświadczenia są zdecydowanie inne, widzę wyraźną różnicę z upływem czasu, chociaż jestem zwykłym zjadaczem chleba.
Jak wspaniałe są takie mądrości bez poparcia ich jakąś teorią czy doświadczeniem.Przez rok co najwyżej destylat może się ułożyć/przegryźć i tyle. Bez tlenu, deski zmiany są dla zwykłego zjadacza chleba nie do zauważenia.
Kolego @aszmid sprawdziłeś to?
Bo moje doświadczenia są zdecydowanie inne, widzę wyraźną różnicę z upływem czasu, chociaż jestem zwykłym zjadaczem chleba.
Pozdrawiam z opolskiego.
-
Autor tematu - Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Dębienie a starzenie i przechowywanie.
Dziwi mnie twoje parcie na tę deskę i beczki, mam wrażenie jakbyś przygotowywał grunt, a potem nam zaproponujesz swoje beczki, Tenczynek czy co?
Twoje dywagacje i chęć przyśpieszania starzenia, układania i dojrzewania to chyba nie ta droga.
Jest metoda, prosta:
Co roku kupować nową beczkę i zalewać.
Za 6 lat będziesz miał dobry trunek, i wtedy co roku cieszył się nowym (starym)
Tylko jest minus:
My jesteśmy hobbystami, nie bawi się nikt aż w takie ilości.
Śliwowicę robimy po co?
Przetrzymać ją dwa lata i wypić, a częściej rozdać przyjaciołom.
Za rok nowa i nowa.
Następne to że zdecydowana większość naszych trunków jest przechowywana w szkle.
Następne jest to że nie wszystkie nasze trunki się do beczki nadają.
Następne jest to że wiele osób nie lubi dębiny.
Tutaj zwróciłem uwagę na te przyśpieszenie starzenia.
Otóż wyjaśniam:
Nie przyśpieszysz to raz, a dwa że trunek też ma wartości graniczne dojrzewania.
Twierdzenie że 18-to letnia jest lepsza od 12yo, a 6Yo to jest niepijalne.
Nieprawda.
Jako mistrz przykładu na siłę starzenia, odwrócę twój tok myślenia:
Malujesz starą babę, robisz makeup i zabierasz na imprezę, na siłę ją odmładzasz.
A rano i tak bez makijażu...jak było stare pudło tak jest.
Także, my jak bierzemy sobie młodą dupkę, to ją pieścimy i ona dojrzewa razem z nami.
Robi się nie stara, a dojrzała.
I nie każda dziewczyna musi mieć dębową sukienkę, szklany żakiet też jest sexi
Ufff.
Drogi nowy kolego, na początek to naucz się cytując czyjegoś posta, edytować urywek tekstu do którego się odnosisz, a nie cytować całą konwersację.aszmid pisze: I tu pojawia się zasadnicze pytanie jak skrócić ten czas starzenia nie rezygnując z jakości jaką się uzyskuje po 12, 15, 18 latach w beczce/beczkach. No bo dochodzi (nie wszędzie) proces finiszowania w różnych beczkach. Ale to temat rzeka.
Dziwi mnie twoje parcie na tę deskę i beczki, mam wrażenie jakbyś przygotowywał grunt, a potem nam zaproponujesz swoje beczki, Tenczynek czy co?
Twoje dywagacje i chęć przyśpieszania starzenia, układania i dojrzewania to chyba nie ta droga.
Jest metoda, prosta:
Co roku kupować nową beczkę i zalewać.
Za 6 lat będziesz miał dobry trunek, i wtedy co roku cieszył się nowym (starym)
Tylko jest minus:
My jesteśmy hobbystami, nie bawi się nikt aż w takie ilości.
Śliwowicę robimy po co?
Przetrzymać ją dwa lata i wypić, a częściej rozdać przyjaciołom.
Za rok nowa i nowa.
Następne to że zdecydowana większość naszych trunków jest przechowywana w szkle.
Następne jest to że nie wszystkie nasze trunki się do beczki nadają.
Następne jest to że wiele osób nie lubi dębiny.
Tutaj zwróciłem uwagę na te przyśpieszenie starzenia.
Otóż wyjaśniam:
Nie przyśpieszysz to raz, a dwa że trunek też ma wartości graniczne dojrzewania.
Twierdzenie że 18-to letnia jest lepsza od 12yo, a 6Yo to jest niepijalne.
Nieprawda.
Jako mistrz przykładu na siłę starzenia, odwrócę twój tok myślenia:
Malujesz starą babę, robisz makeup i zabierasz na imprezę, na siłę ją odmładzasz.
A rano i tak bez makijażu...jak było stare pudło tak jest.
Także, my jak bierzemy sobie młodą dupkę, to ją pieścimy i ona dojrzewa razem z nami.
Robi się nie stara, a dojrzała.
I nie każda dziewczyna musi mieć dębową sukienkę, szklany żakiet też jest sexi
Ufff.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 724
- Rejestracja: wtorek, 5 wrz 2017, 08:23
- Podziękował: 15 razy
- Otrzymał podziękowanie: 107 razy
Re: Dębienie a starzenie i przechowywanie.
Są sposoby stosowane na przyspieszenie dojrzewania:
1. Ultradźwięki
2. Napowietrzanie
3. Perhydrol
4. Koncentrat
...
Są też na zmniejszenie ilości beczek np. solera. Szczególnie w amatorskim podejściu, gdzie chętnie stosowana 30-50 litrowa beczka jest pracochłonna w napełnieniu i raczej przekracza osobnicze możliwości rocznej konsumpcji. A gdy mamy i rum i łyski i burbona i starkę i śliwowicę i ..., to już naprawdę może być problem (alkoholowy).
Jak zwykle opinie uczonych na temat tych wymienionych metod są podzielone.Ale, jak to mówią Rosjanie, próbować trzeba.
1. Ultradźwięki
2. Napowietrzanie
3. Perhydrol
4. Koncentrat
...
Są też na zmniejszenie ilości beczek np. solera. Szczególnie w amatorskim podejściu, gdzie chętnie stosowana 30-50 litrowa beczka jest pracochłonna w napełnieniu i raczej przekracza osobnicze możliwości rocznej konsumpcji. A gdy mamy i rum i łyski i burbona i starkę i śliwowicę i ..., to już naprawdę może być problem (alkoholowy).
Jak zwykle opinie uczonych na temat tych wymienionych metod są podzielone.Ale, jak to mówią Rosjanie, próbować trzeba.
-
- Posty: 1541
- Rejestracja: środa, 2 gru 2020, 23:23
- Krótko o sobie: Więcej czasu mojego życia spędziłem poza Polską, mieszkałem w Niemczech, USA, Singapurze, HongKongu, na Javie i na Nowej Zelandii i z tą ostatnią jestem najmocniej emocjonalnie związany.
- Ulubiony Alkohol: Whisky, a przede wszystkim irladzka whiskey, choć i burbonem nie pogardzę
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Podziękował: 135 razy
- Otrzymał podziękowanie: 218 razy
Re: Dębienie a starzenie i przechowywanie.
Czy ktoś mógłby podać jakieś sprawdzone przepisy na ługowanie nowych, wypalonych beczek małej pojemności. Dla przykładu:
"25 litrów: spirytus 80% - 1 miesiąc, wino gronowe - 3 miesiące, rum - 6 miesięcy, szkocka - 3 lata".
Przykład wymyślony, ale chcę pokazać wzorzec. Myślę, że wielu osobom by się takie coś przydało, a czy więcej przykładów na udane ługowanie beczek, tym lepiej, bo nie każdy dysponuje tymi samymi destylatami. Nigdzie nie znalazłem takich przepisów.
"25 litrów: spirytus 80% - 1 miesiąc, wino gronowe - 3 miesiące, rum - 6 miesięcy, szkocka - 3 lata".
Przykład wymyślony, ale chcę pokazać wzorzec. Myślę, że wielu osobom by się takie coś przydało, a czy więcej przykładów na udane ługowanie beczek, tym lepiej, bo nie każdy dysponuje tymi samymi destylatami. Nigdzie nie znalazłem takich przepisów.
"Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia, by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami." Ernest Hemingway
-
- Posty: 1551
- Rejestracja: poniedziałek, 15 lip 2019, 08:38
- Podziękował: 210 razy
- Otrzymał podziękowanie: 355 razy
Re: Dębienie a starzenie i przechowywanie.
Z obecną, czwartą beczką robię tak:
Porządne, tygodniowe płukanie wodą
Wino na 6 miesięcy potem do rekty
Cukrówka 60% na 5 miesięcy, potem na rekty ponowne
Właściwy wsad na ok rok , kontroluję i sprawdzam po 7 miesiącach
Konkretny wsad na 3 lata lub dłużej
Porządne, tygodniowe płukanie wodą
Wino na 6 miesięcy potem do rekty
Cukrówka 60% na 5 miesięcy, potem na rekty ponowne
Właściwy wsad na ok rok , kontroluję i sprawdzam po 7 miesiącach
Konkretny wsad na 3 lata lub dłużej
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 10 sty 2022, 11:55 przez Skir, łącznie zmieniany 2 razy.
I love the smell of bimber in the morning.
-
Autor tematu - Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Dębienie a starzenie i przechowywanie.
@kiwitom23, świetny pomysł , z tym wzorcem.
Koledzy jako pomysłodawca tematu mam prośbę:
Zróbmy takie wzorce, tylko bez elaboratów i komentarzy na pół strony, to świetna wymiana doświadczeń.
25l
Woda 48h
Destylat kukurydziany 18Lat (zamurowana w piwnicy)
30L.
Wino gronowe 3 mies.
Wino wiśniowe 6 mies
Destylat gronowy 3 mies
Destylat pszeniczny 2 lata
Dalszej historii brak, beczka oddana w prezencie.
Więcej nie podam, zeszyt z zapiskami za daleko. Pamięć nie ta. A tych beczułeczek było, dużo małych.
Koledzy jako pomysłodawca tematu mam prośbę:
Zróbmy takie wzorce, tylko bez elaboratów i komentarzy na pół strony, to świetna wymiana doświadczeń.
25l
Woda 48h
Destylat kukurydziany 18Lat (zamurowana w piwnicy)
30L.
Wino gronowe 3 mies.
Wino wiśniowe 6 mies
Destylat gronowy 3 mies
Destylat pszeniczny 2 lata
Dalszej historii brak, beczka oddana w prezencie.
Więcej nie podam, zeszyt z zapiskami za daleko. Pamięć nie ta. A tych beczułeczek było, dużo małych.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 396
- Rejestracja: poniedziałek, 13 gru 2021, 10:55
- Podziękował: 112 razy
- Otrzymał podziękowanie: 15 razy
Re: Dębienie a starzenie i przechowywanie.
Pytania mam. Na pewno stosował ktoś z was kostki z debowej beczki po winie z kamieniem winnym.
1) czy efekty są przyzwoite?
2) czy takie kostki warto jest wyparzyć przed użyciem
3) czy po takim zastosowaniu kostek trunek bedzie klarowny? - pytam bo kiedyś użyłem różnych płatków dębowych do sklepowej wódki i nawet filtry do kawy nie poradziły sobie z metnym
1) czy efekty są przyzwoite?
2) czy takie kostki warto jest wyparzyć przed użyciem
3) czy po takim zastosowaniu kostek trunek bedzie klarowny? - pytam bo kiedyś użyłem różnych płatków dębowych do sklepowej wódki i nawet filtry do kawy nie poradziły sobie z metnym
-
- Posty: 450
- Rejestracja: poniedziałek, 30 sie 2021, 15:09
- Krótko o sobie: Robię to, co sprawia mi radość, staram uczyć się na błędach i odpuszczać sprawy, na które nie mam wpływu, często się uśmiecham i śmieję do utraty tchu. Żyję.
- Ulubiony Alkohol: wszystko co owocowe
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 56 razy
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Dębienie a starzenie i przechowywanie.
Troszkę odświeżę temat, bo nie znalazłam konkretnej odpowiedzi na nurtującą mnie wątpliwość.
Ponieważ nie dorobiłam się beczki (jeszcze), chciałam użyć kostek dębowych. Powiedzcie mi proszę, czy dodać te kostki do destylatu i zostawić na wieczność - to znaczy do czasu degustacji, czy pomoczyć jakiś czas, wyjąć i odstawić destylat do dalszego ułożenia?
Ponieważ nie dorobiłam się beczki (jeszcze), chciałam użyć kostek dębowych. Powiedzcie mi proszę, czy dodać te kostki do destylatu i zostawić na wieczność - to znaczy do czasu degustacji, czy pomoczyć jakiś czas, wyjąć i odstawić destylat do dalszego ułożenia?
Wszystko, co dobre jest nielegalne, niemoralne albo powoduje tycie.
-
- Posty: 1541
- Rejestracja: środa, 2 gru 2020, 23:23
- Krótko o sobie: Więcej czasu mojego życia spędziłem poza Polską, mieszkałem w Niemczech, USA, Singapurze, HongKongu, na Javie i na Nowej Zelandii i z tą ostatnią jestem najmocniej emocjonalnie związany.
- Ulubiony Alkohol: Whisky, a przede wszystkim irladzka whiskey, choć i burbonem nie pogardzę
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Podziękował: 135 razy
- Otrzymał podziękowanie: 218 razy
Re: Dębienie a starzenie i przechowywanie.
Kamila sprawdzaj zadębienie, ja raz przesadziłem i musiałem wszystko przepuszczać jeszcze raz, bo nie dało się tego pić. Tak jak pisze Doody, lepiej dać trochę za mało, niż za dużo, bo dodać zawsze możesz. Ja dawałem tak około 4 gram płatków na litr i przy destylacie 60% było w sam raz.
A tak na marginesie, jak starzycie rum? Nie mam ilości beczkowej, więc pozostaje mi szkło, albo kamionka. Jeżeli miałaby to być kamionka, to chyba płatki dębowe powinno się dodać już po zlaniu z niej, czy można wlewać do kamionki zadębiony trunek?
A tak na marginesie, jak starzycie rum? Nie mam ilości beczkowej, więc pozostaje mi szkło, albo kamionka. Jeżeli miałaby to być kamionka, to chyba płatki dębowe powinno się dodać już po zlaniu z niej, czy można wlewać do kamionki zadębiony trunek?
"Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia, by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami." Ernest Hemingway
-
- Posty: 2918
- Rejestracja: środa, 6 mar 2019, 20:40
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Owocówki
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 129 razy
- Otrzymał podziękowanie: 552 razy
-
- Posty: 1541
- Rejestracja: środa, 2 gru 2020, 23:23
- Krótko o sobie: Więcej czasu mojego życia spędziłem poza Polską, mieszkałem w Niemczech, USA, Singapurze, HongKongu, na Javie i na Nowej Zelandii i z tą ostatnią jestem najmocniej emocjonalnie związany.
- Ulubiony Alkohol: Whisky, a przede wszystkim irladzka whiskey, choć i burbonem nie pogardzę
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Podziękował: 135 razy
- Otrzymał podziękowanie: 218 razy
Re: Dębienie a starzenie i przechowywanie.
Góral, było pyszne, przyznaję. Ja akurat teraz widzę w zapiskach, że te 4 gramy, to było 2 gramy dębu i 2 gramy wiśni, więc nie sam dąb. Doody, czyli zadębiony trunek nie zanieczyści kamionki, tak żeby później trzeba było jej używać tylko do dębionych alkoholi? Jak w ogóle czyścicie kamionki po użyciu?
"Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia, by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami." Ernest Hemingway
-
- Posty: 1551
- Rejestracja: poniedziałek, 15 lip 2019, 08:38
- Podziękował: 210 razy
- Otrzymał podziękowanie: 355 razy
Re: Dębienie a starzenie i przechowywanie.
Polecam wiórki dębowe FRANCUSKIE średniopalone. Zupełnie inne wrażenia niż amerykańskie. Mniejsze prawdopodobieństwo przedębienia. Bardziej beczkowy aromat.
Rum był u mnie jako drugi wsad do beczki od Klimy. Jakoś bez rewelacji. Powinien iść jako trzeci i na 2 lata.
Rum był u mnie jako drugi wsad do beczki od Klimy. Jakoś bez rewelacji. Powinien iść jako trzeci i na 2 lata.
I love the smell of bimber in the morning.
-
- Posty: 1185
- Rejestracja: niedziela, 19 mar 2017, 20:59
- Krótko o sobie: Żałuję tylko, że tak późno zacząłem smakować własne wyroby...
- Ulubiony Alkohol: Zbożowy
- Status Alkoholowy: Destylator
- Lokalizacja: Mazowsze
- Podziękował: 177 razy
- Otrzymał podziękowanie: 394 razy
Re: Dębienie a starzenie i przechowywanie.
Po dwóch latach rozcieńczone i porównane. Wyszły dwie bardzo różniące się między sobą whisky, z których ta na dębie francuskim jest znacznie lepsza - bogatszy bukiet aromatów, smaczniejsza. Żadnych oznak przedębienia mimo, że wiórki były w alkoholu przez 2 lata, a w większości gąsiorków leżą w dalszym ciągu.
Też polecam wiórki dębu francuskiego, ale mocno palonego, bo mam z nimi doświadczenie. Ten sam wsad, 63% destylat ze słodu Nikka, wymieszany w 50-litrowym garze, następnie przelany do 5-litrowych dam. Do części z nich dałem wiórki dębu USA mocno palonego, do części francuskiego w ilości 15 gramów na 5 litrów.Skir pisze:Polecam wiórki dębowe FRANCUSKIE średniopalone.
Po dwóch latach rozcieńczone i porównane. Wyszły dwie bardzo różniące się między sobą whisky, z których ta na dębie francuskim jest znacznie lepsza - bogatszy bukiet aromatów, smaczniejsza. Żadnych oznak przedębienia mimo, że wiórki były w alkoholu przez 2 lata, a w większości gąsiorków leżą w dalszym ciągu.
Zabieranie bogatym i dawanie biednym pozbawia jednych i drugich motywacji do pracy.
-
- Posty: 1551
- Rejestracja: poniedziałek, 15 lip 2019, 08:38
- Podziękował: 210 razy
- Otrzymał podziękowanie: 355 razy
Re: Dębienie a starzenie i przechowywanie.
Beczkę od Okruty potraktowałem już inaczej: pół roku wino gronowe wzmocnione do >20 %. A potem wsad na wshisky. Kolor bardziej bursztynowy, ale nadal (pół roku) brak poszukiwanych aromatów. Trzeba czekać.
W starych beczkach Pawłowianki (bardzo starych) aromat pojawił się po roku.
Mam też dwie małe beczki. Jedna jest mega stara. Wziąłem do zabawy, żeby pouczyć się regeneracji beczek. Udało się naprawić - nie cieknie. Ale wydaje mi się "wyekspolatoiwana" (błąd: mogłem ją po rozebraniu wypalić, a zapomniałem). 10l. Dlatego dodałem do niej, do środka trochę płatków dębowych francuskich. Zobaczymy co będzie.
Było krótkie ługowanie alkoholem mocnym. Nie pamiętam czy były to 3 miesiące czy pół roku. Potem rum. Chyba 8 miesięcy, bo bałem się przedębienia. Rum pięknie się zabarwił, ale brakuje mi wanilii i dymu. Od roku w beczce jest qq i mam wrażenie, że dopiero teraz ZACZYNAJĄ się pojawiać aromaty.Szlumf pisze:A co było pierwszym wsadem i jak długo? Pytam bo też mam Klimę i zamierzam zalać rumem po 2 latach ługowania beczki miodowicą.
Beczkę od Okruty potraktowałem już inaczej: pół roku wino gronowe wzmocnione do >20 %. A potem wsad na wshisky. Kolor bardziej bursztynowy, ale nadal (pół roku) brak poszukiwanych aromatów. Trzeba czekać.
W starych beczkach Pawłowianki (bardzo starych) aromat pojawił się po roku.
Mam też dwie małe beczki. Jedna jest mega stara. Wziąłem do zabawy, żeby pouczyć się regeneracji beczek. Udało się naprawić - nie cieknie. Ale wydaje mi się "wyekspolatoiwana" (błąd: mogłem ją po rozebraniu wypalić, a zapomniałem). 10l. Dlatego dodałem do niej, do środka trochę płatków dębowych francuskich. Zobaczymy co będzie.
I love the smell of bimber in the morning.