Żeby nie było nudno napiszę coś jeszcze na temat pogonów. Zwłaszcza, że ostatnio zauważyłem iż wielu nowicjuszy - a i starszym stażem - ma kłopoty z określeniem co to jest pogon, ile go jest, i jak powinno się go odcinać?
Praktycznie wszystko opisałem 2 posty wcześniej :
post101452.html#p101452Pozostaje jednak sprawa technicznego podejścia do ich odbioru.
O jednej rzeczy nie napisałem w poprzednim poście, że zanieczyszczeń w alkoholu, czyli przedgonów i pogonów to tak naprawdę jest mniej niż 1% w całości objętości. Nie znam dokładnej liczby, bo straciłem link w którym było to opisane, ale jeśli sobie dobrze przypominam to jest go tylko 0,6%.
Widzicie więc z jak mikrą ilością mamy do czynienia. Dlatego cała nasza zabawa w rektyfikacje polega na tym aby ilość zanieczyszczeń była zbliżona do właściwej i odciąć ją z jak największą korzyścią dla ilości serca. Niestety - nasze maszynki - mimo iż są już bliskie doskonałości w dalszym ciągu nie potrafią odciąć zanieczyszczeń w ilościach jakich byśmy sobie życzyli. Chociaż coraz bardziej skłaniam się ku stwierdzeniu, że to bardziej sprawa nie maszynek a operatora.
Dlatego też aby pomóc operatorowi wymyślono Obniżony Odbiór Boczny i Bufor Wzmacniająco - Stabilizujący. Pierwszy wynalazek ma za zadanie pomóc nam zmniejszyć ilość strat przy odbiorze przedgonu, a drugi ma pomóc przy zmniejszeniu strat gdy odbieramy pogon.
Dzisiaj będzie tylko o pogonach. Jak już wspomniałem w poprzednim poście granicę powyżej której traktuję wykapany alkohol jako "pogon" przesunąłem ostatnio do praktycznie 99,5C w kegu. w tym czasie na dolnym termometrze mam ciągle temp. dnia. Od tego momentu alkohol, który kapie zaliczam jako "pogon". Taki mój wybór. I nie dlatego, że to co kapie "capi" pogonem - wręcz przeciwnie - ale dla skrupulatności i jakości. Ten "pogon " dolewam spokojnie do następnej rektyfikacji odzyskując już tylko naprawdę czysty i dobry jakościowo spirytus.
Jak robić aby osiągnąć takie wyniki?
Można na dwa sposoby:
1. rektyfikując do samego końca. Potrzeba dużo cierpliwości, ale alkohol otrzymany w ten sposób jest najlepszej możliwej jakości.
2. "pompując". Potrzeba tez dużo cierpliwości, chociaż może się wydawać, że odzysk alkoholu odbywa się szybciej. Jest to jednak złudne - co wyjaśnię poniżej. No i alkohol jest gorszej jakości.
Wybór sposobu należy od operatora.
Ja wybrałem sposób pierwszy i spróbuje udowodnić, że jest sposobem najszybszym. A alkohol uzyskany jest najlepszej jakości.
Wspominałem wcześniej, że obojętnie jakim sposobem byśmy nie kończyli rektyfikacji to czas na to poświęcony jest teoretycznie taki sam. Wynika to z praw i zjawisk fizyko-chemicznych. A prościej - zależy od wydajności kolumny. Po prostu kocioł w "produkuje" w danej jednostce czasu ciągle tyle samo alkoholu. Tak więc złudnym jest, że pompując końcówkę w sposób jaki czyni wielu odzyskujemy cały alkohol. "Odzyskujemy" objętościowo dużo, ale jakościowo i ilościowo mało w przeliczeniu na czysty spirytus. A dodatkowo musimy to jeszcze raz rektyfikować tracąc czas i energię.
Sposób pierwszy - czyli rektyfikacja do samego końca z zachowaniem wszelkich reguł jest moim zdaniem najlepszym sposobem na maksymalizację ilości serca już po jednokrotnym przebiegu. I to w najkrótszym możliwym czasie. U mnie przeciętna odbioru jest ok. 0,9-1,0 litra na godzinę. Przy wsadzie 18%. Niestety- jedyny mankament dla mniej cierpliwych jest to, iż końcówka kapie bardzo wolno. OK. 5-6 ml/min. Można rektyfikować bez pogorszenia jakości aż do 100*C w kegu. Piszę o temp. rzeczywistej. Tak, że dokładny i dokładnie mierzący termometr to podstawa. Ewentualnie termometr stabilny. Nawet jak nie pokazuje rzeczywistej temp. to wystarczy zapamiętać różnicę i wnosić poprawkę do wskazań. Najważniejsze aby znać ten moment kiedy w kegu jest najwyższa temp. - tj. w moment gdy nie ma już alkoholu.
Sposób drugi - czyli pompowanie. Jest sposobem dobrym. jednak generuje dosyć duże straty. Zależy kto w którym momencie zaczyna pompować. Ja jeszcze do niedawna pompowałem od 98,5*C kegu. A czyniłem to w następujący sposób:
- gdy temp. w kegu osiągnęła 98,5*C a w dole kolumny była na poziomie temp. dnia zaczynałem pompowanie. Odkręcając zawór odbioru na maksa odbierałem do momentu gdy w termometrze na wysokości OVM temp. "podskakiwała" o kilka dziesiętnych, a w głowicy o 0.02*C. Do tego momentu wylatywał zawsze 'czysty" spirytus bez naleciałości pogonowych. Było go od 0,5-0,7 litra z kolumny 2m średnicy 60mm. Po czym zamykałem zawór odbioru ponownie stabilizując kolumnę. oczywiście wybór temperatur granicznych i ilości wypływającego destylatu zależy od operatora, jego doświadczenia i możliwości sprzętowych.
W zależności jak długo stabilizowałem - gdyż od długości stabilizacji zależy ilość wykapanego spirytusu o odpowiednich parametrach - tym więcej albo mniej go "wylatywało". Im dłuższa stabilizacja tym jest go więcej w kolumnie. I tym więcej go wypływa do pierwszego skoku temp.
- gdy kolumna od nowa się ustabilizowała - rozpoczynałem procedurę pompowania jak wyżej. I tak 3 razy do momentu aż w kegu pokazywała się temp. 100*C.
Kolumna za każdym razem potrzebowała coraz dłuższego czasu aby osiągnąć stabilizację. Powodem jest zmniejszająca się ilość alkoholu w kegu i przez to potrzebujemy więcej czasu na jego odparowanie. Zwiększenia grzania, aby przyspieszyć parowanie - jeśli nie posiada się zapasu mocy - poza zalaniem kolumny nie daje nic. Z tym, że osoby pracujące dużo poniżej progu zalania mogą sobie na ten luksus pozwolić. Ale jeśli chodzi o kompleksowy czas całej rektyfikacji pozostanie on zawsze taki sam. Bo tracą we wcześniejszej fazie rektyfikacji pracując na mniejszej mocy.
W moim przypadku po pierwszym pompowaniu potrzeba było 35 minut na stabilizacje a przed trzecim pompowaniem już 70 minut, aby osiągnąć pełną stabilizację.
Wystarczyło się zagapić i czas się wydłużał. I to jest jeden z minusów pompowania. Drugim minusem jest przejechanie odpowiedniego momentu w którym powinniśmy przestać pompowanie. Wtedy do urobku dostają się już śladowe ilości pogonów skutecznie zanieczyszczając wykapany urobek.
Wnioski:Aby odbierać urobek w końcówce rektyfikacji w sposób jak najbardziej efektywny potrzebne są:
- bardzo dobra znajomość sprzętu
- dobre, stabilne termometry, - ideałem takie co pokazują z dokładnością i rozdzielczością do 0,01*C i bardzo szybkim odświeżaniem, chociaż te popularne w użycie też są dobre. Wymagają jedynie dobrego ich poznania.
- cierpliwość i dobra znajomość zasad rektyfikacji.
- nieprawdą jest, że pod koniec pracując wolno tracimy na energii i czasie. Średnia przy dobrze prowadzonym całym procesie jest bardzo wysoka. U mnie na wspomnianej kolumnie - 60mm i grzaniu mocą 2200W wsadu 18% - zaczynam odbiór z prędkością 35ml/min a kończę 6ml/min. Robię tylko 4 korekty przez cały czas rektyfikacji. I tak jak wspomniałem wcześniej średnia prędkość odbioru jest na poziomie 0,9-1,0 l/ godz.
- z tak prowadzonej rektyfikacji na 10kg cukru mam od 5,2-5,5 litra czystego spirytusu. I "tylko" od 0,5-0,7 "odpadu". A tak po prawdzie jeszcze mniej, bo resztki spirytusu zanieczyszczonego pogonem z samego końca - tego co zostaje w kolumnie - odzyskuję w następnej rektyfikacji.
- najlepiej mają Ci co zaopatrzą swój sprzęt w Bufor Wzmacniająco -Stabilizujący. Oszczędzają do 1/3 czasu potrzebnego do całego procesu. Jednocześnie mają ułatwione zadanie z odcięciem pogonu. I mimo iż na końcu też wolno leci to w porównaniu z zaoszczędzonym czasem jest to zysk podwójny.
P.S. Aby uprzedzić posty malkontentów i "życzliwych" chciałbym podkreślić, że nie opisuję tych danych aby kogoś dołować osiągami czy tez chwalić się dla samego chwalenia. Pisze o tym dlatego, żeby uświadomić, że w naszym sprzęcie tkwią wielkie możliwości. Wystarczy je odpowiednio i ze znajomością rzeczy wykorzystać. A przede wszystkim z dużą dozą cierpliwości.
A jednocześnie chcę podkreślić, że takie osiągi są w zasięgu każdego cierpliwego i uważnego operatora.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego