"Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Dowolne tematy i off-topowe rozmowy. Piszcie tu to na co tylko macie ochotę, luźnie gadki i tak dalej, możecie się powyżywać. :)
Regulamin forum
W tym dziale można rozmawiać na luzie o wielu tematach.

Obowiązuje zakaz poruszania tematów POLITYCZNYCH. Tematy takie będą kasowane lub moderowane.
Awatar użytkownika

Pretender
2500
Posty: 2993
Rejestracja: piątek, 11 lis 2011, 14:17
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Lokalizacja: Centrum
Podziękował: 38 razy
Otrzymał podziękowanie: 251 razy

Post autor: Pretender »

Pitolisz [SMILING FACE WITH SMILING EYES]
Fajnie się toto ogląda.
promocja

jarob
30
Posty: 37
Rejestracja: wtorek, 2 lut 2016, 18:06
Podziękował: 69 razy
Otrzymał podziękowanie: 9 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: jarob »

Fajnie się toto ogląda.
Gratuluję :hahaha:
Awatar użytkownika

Pretender
2500
Posty: 2993
Rejestracja: piątek, 11 lis 2011, 14:17
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Lokalizacja: Centrum
Podziękował: 38 razy
Otrzymał podziękowanie: 251 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: Pretender »

Gratulujesz czego?

endi251l
50
Posty: 55
Rejestracja: sobota, 3 lut 2018, 19:26
Podziękował: 18 razy
Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: endi251l »

Dobra wiadomo że to tylko aktorka i filmek filmikiem ale fakt jest taki że w tym filmie jest Whisky o nazwie Climax i ten napój kosztuje u nas w PL aż 229 zł za 0,7l MASAKRYCZA CENA !!!!
Czy ktoś to pił ???
Czy ktoś umiał by podrobić tego Climax-a ???
Czy ktoś wie jak go zrobić krok po kroku
Bo nie powiem bym się napił tego wynalazku

W Bimbrownikach z sezonu 6 robili też arbuzówkę i czy ktoś to próbował tak zrobić ???
Jak tak to niech napisze co i jak wyszło
Awatar użytkownika

Pretender
2500
Posty: 2993
Rejestracja: piątek, 11 lis 2011, 14:17
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Lokalizacja: Centrum
Podziękował: 38 razy
Otrzymał podziękowanie: 251 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: Pretender »

Ten climax to white dog chyba?

endi251l
50
Posty: 55
Rejestracja: sobota, 3 lut 2018, 19:26
Podziękował: 18 razy
Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: endi251l »

Bardziej mi chodzi o CLIMAX WOOD FIRED WHISKEY
Z Bimbrowników sezonu 6 on przerabiał to wpierw na małej beczce chyba 100 litrów gdzie jacyś fachowcy wynaleźli pokrywę co przyczepiało się kilka desek Dębowych do pokrywy i to było na prąd
Następnego dnia już było przerobione na Whisky
Później opatentowali to i do mega wielkiego zbiornika to zamontowali i przerobiło Bimber na whisky z ładnym kolorkiem
Awatar użytkownika

Sanderson
1
Posty: 1
Rejestracja: niedziela, 18 mar 2018, 19:32
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: Sanderson »

Bardzo fajna sprawa. Będzie trzeba przetestować sposób w wolnym czasie.
Czasami nienawidzę w sobie jednej rzeczy - że kiedy krzyczę, a krzyczę jak opętana, to krzyczę w pustkę.

Imbir
300
Posty: 304
Rejestracja: niedziela, 29 gru 2013, 16:40
Podziękował: 89 razy
Otrzymał podziękowanie: 42 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: Imbir »

Siema, odkopuję temat, dzisiaj oglądałem "bimbrowników" i tak mnie zastanawia czy ktoś próbował tego Climax-a ? Jestem ciekawy jaki to ma smak, prawdopodobnie to 70% kukurydza i 30% jęczmień, a najbardziej mnie ciekawi smak tego super szybkiego starzenia, sposób destylacji i w ogóle smak teogo trunku :scratch: W Polsce na dzień dzisiejszy jest raczej nie dostępny, choć w kilku sklepach jest w ofercie.

johnex
550
Posty: 567
Rejestracja: sobota, 20 sie 2011, 22:05
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Ulubiony Alkohol: Własny
Status Alkoholowy: Producent Domowy
Podziękował: 35 razy
Otrzymał podziękowanie: 91 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: johnex »

@radius już dawno temu podał przepisy na Corn Whiskey i Corn Mash - proporcje nie odbiegają od tych dla Climax Tim Smith's Moonshine.
A z tego co widziałem w tym "serialu dokumentalnym" to pewnie dodatkowe aromaty wniesie cukier no bo oni "zaciery" robią z niesłodowanego ziarna i cukru. No i nie wolno zapomnieć o brudnej wodzie z leśnego strumyka, która nada torfowego posmaku.
No a tak na poważnie to masz toto dostępne w Polsce ale dwie stówy to trochę przesada.
Prawo pędzenia bimbru jest Prawem Człowieka!!!
Awatar użytkownika

zając_poziomka
50
Posty: 96
Rejestracja: wtorek, 29 gru 2015, 16:57
Krótko o sobie: Fan broni, książek i alkoholu.
Ulubiony Alkohol: Smakuje mi wszystko, co sam zrobię.
Status Alkoholowy: Producent Nalewek
Podziękował: 1 raz
Otrzymał podziękowanie: 8 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: zając_poziomka »

Przebrnąłem przez ten serial. Pierwsze dwa sezony były bardzo dobre. Pozostałe, to już ostry zjazd w dół. Tim i Ticle, to fajna para. W pozostałych sezonach polubiłem tylko Erica i Marka. Wyglądają na fajnych ludzi i mają pojęcie o tym, co robią. Natomiast tych dwóch matołów z psem nie mogłem znieść. Non stop tylko budują i kombinują, zamiast pędzić. Marnują czas i pieniądze, a nic z tego nie mają. Jedna porażka goni drugą.
Największym plusem tego serialu jest język. Po pewnym czasie rozumiałem to, co mówią, a to pozwoliło mi na przeczytanie książki "Me and My Likker", którą i Wam poleca.

Albertgonzo
50
Posty: 68
Rejestracja: sobota, 12 wrz 2020, 18:13
Ulubiony Alkohol: Starka
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Wielka Brytania
Podziękował: 14 razy
Otrzymał podziękowanie: 5 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: Albertgonzo »

Odświeżanie tematu...

Jako iż dwa tygodnie temu miałem operacje i bezwzględny zakaz podnoszenia czegokolwiek przez następne 2-3 miesiące to zdecydowałem ściągnąć moonshiners z netu (zaczynając od pierwszego odcinka, pierwszego sezonu).

Właśnie oglądałem ten epizod, kiedy to Tim Smith przyleciał do Warszawy. Niewypał, ale kto by kupił white dog'a za 200 zł, od półnagiego gościa w dżinsach ala profesjonaliści z Alternatyw4. Za te pieniądze to już można kupić Black label, czy 10YO single malt. Poza tym wydając taką sumę na butelkę to oczekuje się standardów prezentacji też (choć snobem nie jestem).

Co do tych cen - w Stanach są powiaty (counties) gdzie sprzedaż alkoholu jest zakazana, dlatego ceny są wysokie. Osobiście uważam iż produkują bimberek bo z tym cukrem to porażka.

Też uważam, że pierwsze 2-3 sezony okay (z reguły tak jest z US shows, popatrzcie na seriale fabularne), później zjazd...
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4905
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 844 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: rozrywek »

Przecież to bimbrownicy którzy robią to na sprzedaż. Proste. Pytanko. Zaprosił byś sąsiadów. Rodzinę na święta? I nie dał im bigosu tylko kiszonej kapusty? Sama nazwa już wskazuje.
Bimbrownicy. Pędzone w lesie gdzieś na Alasce. To ja już wolę inne filmy oglądać. Ja bym na imprezę nie zapraszał. Bimbrownik to bimbrownik. Zawsze zrobi syf dla zysku. A Hobbysta z dumą postawi na stole coś. I będzie mu się micha cieszyć.
Jak na stole będzie 10 flaszek. A wszyscy sięgają po tę jedną.
Discovery spadło na psy. Bimbrownicy.
Porażka totalna. Hameryka. Ja pierdzielę. Hameryka.
Bimbrownik jest pojęciem innym niż hobbystą. Czy robiącym coś dla siebie. A tu mamy gnojków w roboczych portkach. To żart? Znawców tematu. To nawet żart nie jest. To żenada.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

aras.aras
150
Posty: 162
Rejestracja: czwartek, 26 wrz 2019, 09:29
Podziękował: 27 razy
Otrzymał podziękowanie: 23 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: aras.aras »

Wszystkie amerykańskie produkcje typu "Bimbrownicy" można postawić na półce z polskimi produkcjami typu "Malanowski i partnerzy". Wyreżyserowane pod publiczkę, często swoją fabułą mijające się z rzeczywistością. To program dla niepraktykujących laików.
Ostatnio zmieniony środa, 13 gru 2023, 08:58 przez aras.aras, łącznie zmieniany 1 raz.

tanczacy-z-drozdzami
200
Posty: 235
Rejestracja: poniedziałek, 19 cze 2023, 12:37
Podziękował: 5 razy
Otrzymał podziękowanie: 40 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: tanczacy-z-drozdzami »

Ostatnio czytam książkę "Second oldest profession" Jessa Carr - o historii bimbrownictwa w USA (mega książka, polecam!). Niestety większość "kultury" bimbrowniczej pokazanej w tym serialu (widziałem tylko kilka pierwszych odcinków, bo nie dałem rady dalej) jest prawdziwa.

Bimbrownictwo w USA (szczególnie "redneckowe" czy "południowe") przez dziesięciolecia zostało ukształtowane przez ciągłą walkę z rządem federalnym, który łatał budżet podatkami na alkohol i bardzo aktywnie tępił bimbrownictwo (w późniejszym czasie tępił ich ze względu na prohibicje). Pościgi i strzelaniny po lasach czy liczne trupy to nie był wyjątek. A branża była popularna ze względu na ogromne zyski.

Sprawiło to, że rynek chłonął każdy alkohol w każdych ilościach - i taki polowy destylator zwracał się po jednym pędzeniu a przy ogromnym ryzyku nalotu i zniszczenia był robiony byle jak i traktowany jednorazowo. W okresie wojen światowych przy reglamentacji materiałów chłodnice robiono w z wymontowywanych na weekend chłodnic samochodowych a kotły z otulin dachowych czy czegokolwiek co by trzymało zacier (często toksycznych metali).

Doprowadziło to do ogromnych ilości zachorowań i zatruć solami ołowiu, rtęci czy w sumie wszystkim czym się dało. Pomijam już dodawanie rozcieńczalników, alkoholi przemysłowych czy innych związków aby "kopało".

Okres prohibicji de facto rozpoczął masowe pędzenie z cukru - bo było szybkie i proste, w warunkach konspiracji największym problemem była utylizacja zboża z zacieru (szczególnie w miastach). Stąd prawdopodobnie wzięła się fermentacja turbo 48h, gdzie do nastawu dawano mocznik drastycznie zwiększający szybkość. Destylaty na nastawach z mocznikiem są rakotwórcze, ale to inna historia. Żeby było śmieszniej to na czas prohibicji przypada najwięcej nowych rozwiązań technicznych, które mocno pchnęło branżę do przodu.

Jako-taką protezą były nastawy cukrowe z dodatkiem zbóż (nawet nie słodowanych, tylko dla smaku/aromatu) - bardzo wiele tego typu przepisów jest popularnych na amerykańskich forach internetowych i jest to moim zdaniem echo tamtych czasów.

Na słabą jakość alkoholu wpływ miał także mechanizm dystrybucji - kartele kupowały od lokalnych bimbrowników alkohol i dystrybuowały dalej na własną rękę (często w innej części kraju), stąd producenci nie mieli żadnej motywacji aby trzymać jakość, bo byli anonimowi. Jedynym warunkiem było aby alkohol miał "100 proof" (50%).

Stąd znaczna większość branży bimbrowniczej to byli oportuniści lub członkowie gangów działający przy dużym ryzyku i próbujący zarobić najszybciej jak się da w jak najkrótszym czasie. W szczycie prohibicji rząd niszczył ok 30 000 destylatorów rocznie i skazywał ok. 100 000 osób (często wyroki były krótkie i tego samego dnia po wyjściu bimbrownik wracał do gry, czasami były to kary finansowe). Szacuje się, że drugie tyle pozostało niewykryte.


Nie twierdzę oczywiście, że nie produkowano wtedy dobrego alkoholu - robiono go zazwyczaj na użytek swój lub sąsiadów albo ograniczonej dystrybucji (XXX na etykietach oznaczało potrójną destylację).

To niestety/stety składa się na bimbrownicze tradycje w USA, przekazywane z pokolenia na pokolenie - w dużej mierze bylejakość, sprzęt zostawiany po lasach, masówka, itp. To był obraz, którego nie mogłem zrozumieć oglądając Discovery - ale teraz ma dużo sensu. Gdzieś na pubmed był artykuł z badań laboratoryjnych konfiskowanego w USA bimbru i w dalszym ciągu jest tam wykrywany ołów.

Podejrzewam, że bimbrownicze tradycje w innych krajach są podobne - w Polsce co prawda jest ta tradycja dość słabo udokumentowana ale trudno wykluczyć aby za PRL na wsiach ludzie nie pędzili alkoholu w beczce po ropie i na gumowych wężach z ciągnika.

Nie twierdzę oczywiście, że dawniej nie było prawdziwych artystów w sztuce czy geniuszy destylacji - po prostu oni zostali zadeptani i zginęli w tłumie, a tradycja poszła najmniejszym wspólnym mianownikiem.

Edit: z ciekawostki, którą zapamiętałem to moc alkoholu da się ponoć określić po ilości drobnych bąbelków po wstrząśnięciu. Jeżeli zaczynają się w połowie butelki to jest 50%, jak wyżej to moc jest odpowiednio wyższa a jak niżej to niższa.

Edit2: Znanego z Discovery bimbrownika Popcorn Sutter ATF zawinęła z ponad 3500 litrów (!!!) gotowego (!!!) do sprzedaży produktu.
Ostatnio zmieniony środa, 13 gru 2023, 15:19 przez tanczacy-z-drozdzami, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4905
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 844 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: rozrywek »

Tak. Rację masz. Prohibicja napędziła cały proceder. I wszyscy chlali ognistą wodę. I to najgorszej jakości. U nas było inaczej. Sąsiad zapraszał sąsiada na flaszkę. Ale się starał. A u nas to wyglądało inaczej. Robiliśmy coś dla siebie. Dzieliśmy się. Częstowali.
A co do bąbelków. To znałem takiego. Potrząsnął flaszką i określił jaki ma procent. Ja jedynie po wypiciu kielonka określę procent. Ale nie precyzyjnie. Pomylę się. Ale nieznacznie. A co do nas. Każdy pędził. Na wsi to wszyscy. A miastowi w bloku. Wszyscy wiedzieli. Wentylacja wspólną. Tak. Niektórzy walili ostry bimber. Śmierdzący że szok. Ale i robili też tacy. Z goździkami.
Praktycznie każdy w piwnicy miał butel z winem. A co drugi pędził. To były piękne czasy. Nie co to teraz. W auto i na Orlen.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............

tanczacy-z-drozdzami
200
Posty: 235
Rejestracja: poniedziałek, 19 cze 2023, 12:37
Podziękował: 5 razy
Otrzymał podziękowanie: 40 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: tanczacy-z-drozdzami »

Nieironicznie można powiedzieć, że za tysiące trupów i powstanie zorganizowanej przestępczości (Capone, itp) odpowiada rząd i narzucone podatki.
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4905
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 844 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: rozrywek »

Tak owszem. Butelka wódki w produkcji kosztuje ok 1,50. W sklepie 25zł. Reszta to akcyza. A paczka Marlboro? Ile kosztuje w sklepie? A ile wychodząca z fabryki?
Róbmy swoje. Nie wychylając się. Delikatnie naginając prawo. A bimbrownik wcześniej czy później i tak wpadnie
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

marian.naworski
200
Posty: 202
Rejestracja: czwartek, 16 sty 2020, 13:16
Otrzymał podziękowanie: 20 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: marian.naworski »

@tanczacy-z-drozdzami
Dziki za fajny opis tego co czytałeś, też muszę się zainteresować tą książką.

rastro
2500
Posty: 2557
Rejestracja: wtorek, 15 sty 2013, 15:29
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 297 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: rastro »

rozrywek pisze: środa, 13 gru 2023, 14:51 U nas było inaczej. Sąsiad zapraszał sąsiada na flaszkę. Ale się starał. A u nas to wyglądało inaczej. Robiliśmy coś dla siebie. Dzieliśmy się. Częstowali.
Na imprezach z tzw. wiejskim stołem rzadko kiedy da się ten eliksir pić... tam gdzie mieszkałem za młodu (u schyłku PRL'u) była (pewnie wciąż jest) wioska gdzie szło się do sołtysa zapisać kto ma na stanie... mam wrażenie że dopiero powszechny dostęp do internetu zaczął zmieniać sytuację. Być może istnieli i wtedy "hobbyści" którzy porządnie ogarniali ten fach - to z tych czasów pochodzi słynna receptura 1410, która szczerze mówiąc daje co najwyżej taki sobie produkt finalny.

[mod: proszę o kulturę]
Ostatnio zmieniony czwartek, 14 gru 2023, 08:05 przez Qba, łącznie zmieniany 1 raz.
″Iloraz inteligencji tłumu jest równy IQ najgłupszego jego przedstawiciela podzielonemu przez liczbę uczestników.„
- Terry Pratchett
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4905
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 844 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: rozrywek »

rastro pisze: środa, 13 gru 2023, 20:12 Pierdolisz jak zwykle... na imprezach z tzw. wiejskim stołem rzadko kiedy da się ten eliksir pić... tam gdzie mieszkałem za młodu
Nie wiem gdzie mieszkałeś. To raz. Dwa nie używaj tutaj brzydkich wyrazów. Trzy: Pomiędzy śmierdzącym drożdżami bimbrem a subtelnym delikatnym bimberkiem, jest różnica. Cztery. Zamiast sobie nalewać śmierdzącego czegoś. To trzeba było ogórka małosolnego wziąć. Stał obok.
Pięć. Pokazałeś klasę tym postem. Normalnie Wersal. Buckingham oraz klasyka. Macierewicz. Chamstwo ma swoje granice. Przegiąłeś i to równo. Zgłosiłem cię do moderacji. Nie można bezkarnie nikomu ubliżać.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............

tanczacy-z-drozdzami
200
Posty: 235
Rejestracja: poniedziałek, 19 cze 2023, 12:37
Podziękował: 5 razy
Otrzymał podziękowanie: 40 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: tanczacy-z-drozdzami »

Podejrzewam, że "bimber" na weselach obecnie to co najwyżej zwykła wódka zaprawiona czymś. Podejrzanie na każdym weselu smakuje i wygląda to tak samo.

A co do receptury 1410 - z obliczeń pamiętam że przy tej recepturze wychodziło jakieś 20 BLG, czyli jeszcze na granicy sensownego ciśnienia osmotycznego. Problem z tą recepturą prawdopodobnie wynika z tego, że 10g drożdży to zdecydowanie za dużo na litr. Zasadniczo "overpitch" (za dużo zadanych drożdży) przy ograniczonej ilości składników odżywczych sprawia, że przy podziale komórek mnożą się karłowate-upośledzone komórki, które mają nadprodukcję fuzli.

Skąd akurat 10g w przepisie? Moja personalna hipoteza jest taka, że za PRL w gospodarce niedoboru były jakieś słabe albo niedożywione szczepy. Dochodzi jeszcze temat transportu, przechowywania, itp. Nie wiadomo ile tak naprawdę tam było żywych komórek. Może ktoś kto lepiej pamięta te czasy się wypowie. Trzeba było dać 10g, żeby osiągnąć wymaganą aktywność.

Przy współczesnych drożdżach piekarniczych moim zdaniem to nawet 5g może być za dużo. Podobna sytuacja była opisywana wieki temu na forum przy okazji jakiegoś przepisu gdzie były rodzynki. Okazało się, że kiepski przepis okazał się bardzo dobry gdy ograniczono ilość rodzynek do 1/3 (piszę z pamięci). Skąd ta różnica? Rodzynki za PRL były słabe i zwietrzałe - trzeba było dać znacznie więcej aby osiągnąć zadany aromat.

rastro
2500
Posty: 2557
Rejestracja: wtorek, 15 sty 2013, 15:29
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 297 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: rastro »

tanczacy-z-drozdzami pisze: środa, 13 gru 2023, 21:29 Skąd akurat 10g w przepisie? Moja personalna hipoteza jest taka, że za PRL w gospodarce niedoboru były jakieś słabe albo niedożywione szczepy. Dochodzi jeszcze temat transportu, przechowywania, itp. Nie wiadomo ile tak naprawdę tam było żywych komórek. Może ktoś kto lepiej pamięta te czasy się wypowie. Trzeba było dać 10g, żeby osiągnąć wymaganą aktywność.
Myślę, że aktywność nie byłą problemem, to były takie czasy kiedy drożdże (świeże) można było kupić tylko w opakowaniach półkilogramowych, albo nawet kilogramowych - pamiętam jak babka robiła ciasto drożdżowe... do tego większość receptur zakładała sporą ilość drożdży - do tej pory wiele przepisów cukierniczych wspomina o dodaniu 50g-70g drożdży (cały czas mowa o świeżych) a moja praktyka pokazuje że najczęściej 25-30g to aż nadto. Co do świeżości w tamtych czasach to raczej z tym problemu nie było wtedy towar znikał ze sklepu zanim trafił na półkę ;)

Co do wesel byłem na kilku już jakiś czas temu i na każdym mam 100% pewności że to był produkt hobbystyczny... tylko dwa razy nadawał się do picia, pozostałe przypadki były zdecydowanie odrzucające, no ale starszyzna była zachwycona ;)

Edit:
Bo nie zauważyłęm... więc w gwoli sprostowania
rastro pisze: środa, 13 gru 2023, 21:48 Skąd akurat 10g
10dkg - 10g to by uszło ;)
Ostatnio zmieniony środa, 13 gru 2023, 21:57 przez rastro, łącznie zmieniany 3 razy.
″Iloraz inteligencji tłumu jest równy IQ najgłupszego jego przedstawiciela podzielonemu przez liczbę uczestników.„
- Terry Pratchett
Awatar użytkownika

Marian_jl
150
Posty: 191
Rejestracja: czwartek, 19 lis 2015, 18:00
Krótko o sobie: Piję okazyjnie ..a że okazje się trafiają codziennie , tak bywa
Ulubiony Alkohol: Próbuję wszystkiego , może trafię na to ulubione.
Status Alkoholowy: Producent Nalewek
Podziękował: 19 razy
Otrzymał podziękowanie: 41 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: Marian_jl »

tanczacy-z-drozdzami pisze: A co do receptury 1410 - ..prawdopodobnie wynika z tego, że 10g drożdży to zdecydowanie za dużo na litr...
Nie wierzmy we wszystko co piszą i mówią . Metoda 1410 to wymyślona przez kabareciarzy bo to fajnie tak podczas Stand Up mówić jak to się walczyło z komuną i pędziło nielegalnie bimber a jednocześnie nawiązując do Bitwy Grunwaldzkiej.
Wychodzi się na bohatera a każdy wie o co chodzi.
A jaki byłby wydźwięk gdyby powiedział że stosuje "metodę 2,5 " :)

tanczacy-z-drozdzami
200
Posty: 235
Rejestracja: poniedziałek, 19 cze 2023, 12:37
Podziękował: 5 razy
Otrzymał podziękowanie: 40 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: tanczacy-z-drozdzami »

10 dag to jest taka głupota, że nawet nie chce mi się tego komentować :D Tyle z mądrości ludowych.

rastro
2500
Posty: 2557
Rejestracja: wtorek, 15 sty 2013, 15:29
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 297 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: rastro »

Może i jest, ale to był funkcjonujący za czasów PRL przepis. Swoją drogą nawet tutaj przewijał się temat rozgotowanych drożdży jako pożywki. W tamtym przepisie pewnie te co padły robiły za pożywkę. Mało tego dla wielu ludzi z tamtych czasów nie doceni tego naszego produktu bo oni szukają tego do czego się przyzwyczaili i dla nich bimber ma być śmierdzący, taki jest najlepszy ;)
″Iloraz inteligencji tłumu jest równy IQ najgłupszego jego przedstawiciela podzielonemu przez liczbę uczestników.„
- Terry Pratchett
Awatar użytkownika

marian.naworski
200
Posty: 202
Rejestracja: czwartek, 16 sty 2020, 13:16
Otrzymał podziękowanie: 20 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: marian.naworski »

Swego czasu znajomy się żalił ze szwagier to lubi bimber ale taki prawdziwy , a on bidny narobił metodą 2,5 ... I to śmierdzi jak taki sklepowy jałowy .
Poradziłem mu dodać do gotowego trunku trochę drozdzy piekarniczych :)
I rewelacja lekko mętny śmierdzący drożdżami... szwagier zadowolony :)
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4905
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 844 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: rozrywek »

Poczekaj.
@Marian Naworski.
O gustach się nie dyskutuje. Każdy ma swój smak. Na weselach wiele ze starszyzny prosiło i co najgorsze chciało śmierdzącego napitku z zardzewiałego parnika. Angole nie jedzą kiszonej kapusty. A z kolei Skandynawia słynie z kiszonych śledzi. Smród że masakra. Mój pierwszy upędzony bimber śmierdział tak że do wypitego kieliszka szklankę Coca coli trzeba było. Owszem lubię posmak cukru. Ale delikatny. Łagodny.
A to co robią w większości Hamerykanie? To jest porażka. Kto kiedy słyszał aby przez węgiel drzewny puszczać destylat? Jaki wniosek? Destylat był najgorszej jakości bimbrem. Także bimbrownik robi dla kogoś. I musi wyczyszczać. A Szkoci nie. Pomimo oszczędności z czego słyną. To jednak ich trunki są lepsze. Inaczej. Jak w telewizji można propagować coś co jest nielegalne. Ten serial, obejżałem kawalątek odcinka. Jednego tylko. Kawalątek drugiego.
Reasumując, dobry trunek to taki który niw wymaga popitki. Z to co robią w Stanach to jest syf. Kukurydziane zajzajerstwo. Ta seria zasługuje niezaprzeczalnie na swoją nazwę. A tu mamy w naszym Polandzie artystów rektyfikatorów. Koniec.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

wingrul
150
Posty: 159
Rejestracja: czwartek, 3 wrz 2020, 15:18
Podziękował: 44 razy
Otrzymał podziękowanie: 13 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: wingrul »

Znam "to" nie trzepie, nie poniewiera, słabe "to to"
I co zrobisz jak nic nie poradzisz ;)
Awatar użytkownika

marian.naworski
200
Posty: 202
Rejestracja: czwartek, 16 sty 2020, 13:16
Otrzymał podziękowanie: 20 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: marian.naworski »

Rozrywek ale serial Amerykański to Serial o zabarwieniu Komediowym nie Dokument . Trudne sprawy na Polsacie to też serial dla beki nie Dokument . Nie należy brać tego na poważnie.
Poza tym w serialu jeśli dobrze przeanalizujesz ostatnie sezony , to nikt nie pokazuje od A do Z ze robi alko. Sam Tim opowiadał ze po emisji programu federalni zapukali do drzwi jego domu , akurat magia kina potrafi pokazać ze w słoikach jest bezbarwna ciecz zapewne woda . Więc trochę luzu i dystansu przy oglądaniu TV .
A co do whisky, to amerykanie w przeciwieństwie do nas potrafią produkować dobre trunki .
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4905
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 844 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: rozrywek »

@marian :D . Z całym szacunkiem.
Ale wiesz jak ludzka psychika działa?
Ludzie posłuchają Przykładowo Rozrywka. Bo ma milion postów. I pójdą za nim. A przecież on nie musi mieć racji. Tak? Tak.
W tym temacie rozmawiamy o bimbrownikach którzy robią to dla dolarów. To teraz ode mnie pytanko:
Adam wbij do mnie mam super nalewkę. Orzechówki ci wkleję. Dasz mi badziewia śmierdzącego? Czy nalejesz mi kieliszeczek z serca zebranej dobroci. :ok:
Mam tyle postów tutaj że szok. Jakbym powiedział że te grzybki turbo 72 są?wporzo. To by je kupiło mnóstwo osób. Nie. Nie są wporzo. Nie nie są nawet złe. Nie są niedobre. Nie są?gorsze od innych.
Są beznadziejne. Nawet gorsze od chu......wych.
Turbo są be. Be. Be Be.
BIMROWNIK? Jest śmieciem. A artysta hobbystą.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
ODPOWIEDZ

Wróć do „Po Godzinach”