olo 69 pisze:
Widzisz, nie raz za dużo aromatu nie jest wskazane.
Mam podobne odczucia.
Jednak jak na razie mam tylko porównanie z produkcji owocówek., ale myślę, że problem jest podobny. Nie na darmo znane destylarnie, które odważyły się uszczknąć rąbka tajemnicy ze swojej produkcji opisują o filtrowaniu jako jednym z etapów.
Ja u mnie zauważyłem jedno. Destylaty owocowe zrobione sposobem na tzw. "ortodoxa" nie wytrzymywały próby czasu. Na początku (kwestia kilku miesięcy) były niezłe, pijalne i najbardziej pasowały do moich gustów, a także zebrały najwięcej trafionych i pozytywnych opinii. Zresztą u bardzo różnych i o odmiennych gustach osób.
Te same destylaty już po kilkunastu miesiącach spotykały się z diametralnie odmiennymi opiniami. I to u tych samych osób. Być może przyczyna tkwi w sposobie ich przechowywania. U mnie jest to szkło, ale fakt pozostaje faktem - całą zabawę zaczęły psuć uwypuklające się posmaki taninowe - i to te w/g mnie negatywne - psujące cały efekt.
Przez ostatnie kilka lat "straciłem" mnóstwo dobrego surowca (wzorowałem się na początku na wpisach z tego jak i sąsiedniego forum), aby w końcu ( po wielu modyfikacjach)się przekonać, że najlepsze owocówki wyszły gdy proces fermentacyjny był robiony jak przy winie. Włącznie z "dojrzewaniem " nastawu.
Sam proces destylacyjny to osobna historia.
Prawdopodobnie ten sposób Przygotowania zacieru nie będzie miał w całości zastosowania przy zbożówkach. Jednak chciałem tylko zasygnalizować moje odczucia, że coś z tym nadmiarem aromatów musi być na rzeczy.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to wszystko nie jest takie oczywiste i proste. Bo na cały "cykl produkcyjny" ma wpływ tyle zmiennych, że nie ma jednoznacznej i jedynej odpowiedzi - jak to zrobić aby było dobrze.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego