zacier zbożowy
-
- Posty: 397
- Rejestracja: wtorek, 22 paź 2013, 10:03
- Podziękował: 86 razy
- Otrzymał podziękowanie: 177 razy
Re: zacier zbożowy
Swego czasu dyskutowaliśmy o korzyściach i wadach wynikających z zakwaszania. Ja akurat jestem (byłem?) zwolennikiem dodawania kwasku, ponieważ nie dość, że 1) enzymom działa się lepiej, to jeszcze i 2) drożdże lepiej się w nim czują, a nadto 3) z bakteriami o cukier nie rywalizują. Wyznawałem ten pogląd tak trochę po akademicku, dopóki wiosną nie przytrafił mi się śmierdzący żytni zacier, com go w wyniku kilku durnych błędów popełnił. Jeśli więc nie czas na diametralną zmianę poglądów, to przynajmniej na ich krytyczną rewizję, bo poniższy tekst wybił kolejnych kilka zębów mojej niezachwianej jeszcze niedawno pewności. Niestety, nie będzie o seksie, choć treść jest w istocie taka dość podniecająca, stawiając na głowie dotychczasowe jeśli nie przekonania, to z pewnością przyzwyczajenia.
HOT&DIRTY, CZYLI „GORĄCA I BRUDNA” FERMENTACJA
Estry
Owocowe smaki w starzonych destylatach pochodzą od estrów karboksylowych. Estry w destylatach tworzą się w wyniku łączenia alkoholi z kwasami karboksylowymi, a te z kolei pochodzą w wielu różnych źródeł. Dla jednych źródłem jest beczka, dla innych – drożdże, a jeszcze inne pochodzić będą od bakterii, które celowo lub niechcąco zostały przez nas wprowadzone podczas fermentacji. Niektóre z nich pochodzą nawet od bakterii żyjących w drewnie beczki.
Takie „surowe” kwasy same w sobie zbyt dobrze nie smakują, bo wali od nich zgnilizną. I kiedy np. otwierasz kosz na kuchenne odpadki, to wali właśnie kwasami karboksylowymi produkowanymi przez bakterie, które właśnie żrą twoje śmieci. Ohyda. Z drugiej jednak strony, jeśli te smrodem walące molekuły potraktować molekułami alkoholi, to, pstryk!, i powstają aromaty kwiatów i owoców.
W detalach? – Proszę uprzejmie: kwas masłowy wali zjełczałym masłem i rzygami, ale maślan etylu (a więc produkt estryfikacji kwasu masłowego etanolem) pachnie ananasem. Kwasem propionowym wali z kolei spod niemytej spoconej pachy, ale już propionian etylu (etanol + kwas) to kiwi, truskaweczki i tropikalne owoce. Naszym zadaniem jest zmaksymalizować w destylacie ilość estrów i zminimalizować ilość kwasów. I słusznie, jednak i do tego trzeba głowy. Jeśli coś nam śmierdzi, to instynktownie wręcz tego unikamy i usuwamy ze swego otoczenia wszystko, co gnije. Dbałość o czysty sprzęt to sanitarny standard, a czysty zacier i nastaw to przecież nieodzowny warunek otrzymania dobrego napitku. Problem w tym, że w rygoryzmie dbałości o tę sterylną czystość pozbywamy się również tego, co jest absolutnym warunkiem uzyskania dobrego destylatu. No bo niby z czego mają powstać te wszystkie cudowne owocowe estry, jeśli najpierw koniecznie chcemy wyeliminować wszystkie źródła cuchnących kwasów?!
A przecież już przodkowie o tym wiedzieli. Na Jamajce od dawna wykorzystuje się pojemniki z dundrem jako pożywką dla bakterii produkujących kwasy. Destylaty z agawy częściowo fermentowane są bakterie szczepu Zymomonas mobilis. Stworzone przez nie kwasy stanową bazę dla profilu zapachowego przyszłej tequili i meskalu. W „The Taylor-Hay Pepers” (dokumenty zgromadzone w archiwum The Filson Historical Society w Louisville) można wyczytać np., że technika „sour mash” polegała na kilkudniowym nawet zakwaszaniu zacieru, prowadzonym jeszcze zanim dodano drożdży. A Wayne Curtis w swej książce „And a bottle of rum” opisuje obrzydliwą, ale dość dobrze jednak udokumentowaną XVIII – wieczną praktykę dodawania zawartości nocnika do rumowego nastawu. No cóż, jakkolwiek odpychająco to nie brzmi (szczególnie ten nocnik), to ma to jednak sens. Każda z tych technik używa bakterii jako źródła dodatkowych kwasów karboksylowych we wczesnej fazie fermentacji. Kwasy te mogą następnie zostać zestryfikowane do owocowych zapachów: albo przez biologię drożdży, albo też chemicznie, jako część procesów starzenia w beczce (w moim przypadku – w reaktorze*).
Fermentacja gorąca
Kwasy produkują podczas fermentacji również same drożdże, jednak niższe temperatury zacieru/nastawu opóźniają ten proces, bo ich produkcja osiąga swój szczyt powyżej 26 st. C (80 st. F). Jeśli zacier/nastaw został na dodatek zakwaszony przed dodaniem drożdży, to proces produkcji kwasów opóźni się tym bardziej. Jeśli miałbyś z powyższego przyswoić sobie tylko jedną rzecz, to niech to będzie to: przestań sztucznie zakwaszać swój zacier/nastaw.
Zaletą gorącej fermentacji (w przeciwieństwie do „gorącej i brudnej”) jest i to, że spieprzyć ją jest naprawdę trudno. Drożdże odpowiadają co najwyżej za powstanie mało agresywnego kwasu octowego i śladowe ilości innych kwasów karboksylowych. Cokolwiek więc byś nie robił, to i tak nie jesteś w stanie wytworzyć nadmiernej ilości kwasów i zepsuć swój końcowy produkt. Oczywiście, jedne drożdże produkują więcej kwasów karboksylowych, a drugie mniej. Na dodatek różne szczepy produkują różne kwasy, więc w poszukiwaniach odpowiedniego profilu zapachowego naszego destylatu będą eksperymenty. Swego czasu próbowałem robić malty przy użyciu Belgian ale yeast i wszystkie smakowały jak guma do żucia.
Fermentacja gorąca i brudna (w 12-stu krokach)
Sposobem na stworzenie najlepszego napitku świata jest fermentacja „hot&dirty”! Choć zarazem, w przeciwieństwie do fermentacji gorącej, niesie ona ze sobą pewne ryzyko. Jeśli fermentacja będzie zbyt brudna, to skończyć możesz na popijaniu drinka równie bogatego w estry, co i w kwasy. Kontrola poziomu kwasów metodą „bakteryjną” wymaga praktyki.
Podobnie jak ma się to w przypadku produktów różnych szczepów drożdży, różne szczepy bakterii wytwarzają inną zupkę kwasów karboksylowych. W przeciwieństwie jednak do drożdży, produkt bakterii ma w sobie tę MOC, bo nawet odrobinka potrafi zepsuć efekt. Wiekszość z nich jest wyczuwana przez człowieka nawet na poziomie 2 – 10 ppb (miliard!, nie milion jak z fenolami) Z drugiej jednak strony – to właśnie z tej mocy powstają estry…
Jest wiele sposobów na brudną fermentację, ale moja ulubiona wygląda tak:
1.Zaczynamy od bakterii. Wybieram swoje przez uważną analizę literatury naukowej, czyli jakie bakterie produkują jakie kwasy i jakie ewentualnie estry etylowe z tego wyjdą. Potem biorę arkusz i zestawiam sobie kwasy kontra estry z uwzględnieniem ich progu wyczuwalności przez człowieka. Ale Ty nie musisz się aż tak ostrożny i przynajmniej na początku możesz zdać się na przypadek. Najbezpieczniejsze są bakterie odpowiedzialne za powstawanie sera.
2.Odlej do odpowiedniego pojemnika 3 – 5% zacieru/nastawu.
3.Przegotuj to, aby zabić wszystkie dzikie bakterie i drożdże.
4.Dodaj bakterie kultury serowej, przy czym im więcej – tym lepiej. W ten sposób nie dasz dzikim bakteriom szansy na wzrost.
5.Szczelnie zamknij pojemnik i przez tydzień trzymaj w inkubatorze w temp. ok. 38 st. C (100 st. F).
6.Teraz powąchaj zawartość pojemnika. Zapach powinien być taki trochę ostry i zjełczały, ale i nie walący starymi, noszonymi przez tydzień skarpetami. Jeśli wali, to z ostrożności użyj mniej tego „zakwasu” w kolejnych krokach.
7.Zagotuj trochę wody. Gdy się porządnie zagotuje, przelej do niej „zakwas”. Proporcje powinny być takie, aby gorąca woda zabiła bakterie serowe, ale i nie ugotowała powstałych kwasów.
8.Teraz dodaj zimnej wody, a następnie przelej wszystko do zacieru/nastawu.
9.Potrzymaj fermentację o dzień, dwa dłużej niż zwykle. Drożdże przemienią kwasy w estry na końcu, nie na początku fermentacji.
10.Destyluj jak zawsze.
11.Staż dłużej, niż zwykle. Owocowe estry staną się tym miodem, starą skórą i stęchłą książką, jakie odnaleźć można w najwartościowszych trunkach. A które z kolei stają się takie dopiero podczas późniejszych etapów starzenia w beczce, czyli po 10-12 latach.
12.Siądź, nalej sobie i…
* - autor (Bryan Davis) mniej znany jest z tego, że posiada destylarnię Lost Spirits, a bardziej z tego, że zbudował „reaktor” do postarzania wódy. Za ten, oczywiście opatentowany, reaktor otrzymał nawet kilka nagród, bo o ile metody na ultradźwięki i ciśnienie tylko udają postarzanie, to aparat Davisa podobno czyni cuda.
HOT&DIRTY, CZYLI „GORĄCA I BRUDNA” FERMENTACJA
Estry
Owocowe smaki w starzonych destylatach pochodzą od estrów karboksylowych. Estry w destylatach tworzą się w wyniku łączenia alkoholi z kwasami karboksylowymi, a te z kolei pochodzą w wielu różnych źródeł. Dla jednych źródłem jest beczka, dla innych – drożdże, a jeszcze inne pochodzić będą od bakterii, które celowo lub niechcąco zostały przez nas wprowadzone podczas fermentacji. Niektóre z nich pochodzą nawet od bakterii żyjących w drewnie beczki.
Takie „surowe” kwasy same w sobie zbyt dobrze nie smakują, bo wali od nich zgnilizną. I kiedy np. otwierasz kosz na kuchenne odpadki, to wali właśnie kwasami karboksylowymi produkowanymi przez bakterie, które właśnie żrą twoje śmieci. Ohyda. Z drugiej jednak strony, jeśli te smrodem walące molekuły potraktować molekułami alkoholi, to, pstryk!, i powstają aromaty kwiatów i owoców.
W detalach? – Proszę uprzejmie: kwas masłowy wali zjełczałym masłem i rzygami, ale maślan etylu (a więc produkt estryfikacji kwasu masłowego etanolem) pachnie ananasem. Kwasem propionowym wali z kolei spod niemytej spoconej pachy, ale już propionian etylu (etanol + kwas) to kiwi, truskaweczki i tropikalne owoce. Naszym zadaniem jest zmaksymalizować w destylacie ilość estrów i zminimalizować ilość kwasów. I słusznie, jednak i do tego trzeba głowy. Jeśli coś nam śmierdzi, to instynktownie wręcz tego unikamy i usuwamy ze swego otoczenia wszystko, co gnije. Dbałość o czysty sprzęt to sanitarny standard, a czysty zacier i nastaw to przecież nieodzowny warunek otrzymania dobrego napitku. Problem w tym, że w rygoryzmie dbałości o tę sterylną czystość pozbywamy się również tego, co jest absolutnym warunkiem uzyskania dobrego destylatu. No bo niby z czego mają powstać te wszystkie cudowne owocowe estry, jeśli najpierw koniecznie chcemy wyeliminować wszystkie źródła cuchnących kwasów?!
A przecież już przodkowie o tym wiedzieli. Na Jamajce od dawna wykorzystuje się pojemniki z dundrem jako pożywką dla bakterii produkujących kwasy. Destylaty z agawy częściowo fermentowane są bakterie szczepu Zymomonas mobilis. Stworzone przez nie kwasy stanową bazę dla profilu zapachowego przyszłej tequili i meskalu. W „The Taylor-Hay Pepers” (dokumenty zgromadzone w archiwum The Filson Historical Society w Louisville) można wyczytać np., że technika „sour mash” polegała na kilkudniowym nawet zakwaszaniu zacieru, prowadzonym jeszcze zanim dodano drożdży. A Wayne Curtis w swej książce „And a bottle of rum” opisuje obrzydliwą, ale dość dobrze jednak udokumentowaną XVIII – wieczną praktykę dodawania zawartości nocnika do rumowego nastawu. No cóż, jakkolwiek odpychająco to nie brzmi (szczególnie ten nocnik), to ma to jednak sens. Każda z tych technik używa bakterii jako źródła dodatkowych kwasów karboksylowych we wczesnej fazie fermentacji. Kwasy te mogą następnie zostać zestryfikowane do owocowych zapachów: albo przez biologię drożdży, albo też chemicznie, jako część procesów starzenia w beczce (w moim przypadku – w reaktorze*).
Fermentacja gorąca
Kwasy produkują podczas fermentacji również same drożdże, jednak niższe temperatury zacieru/nastawu opóźniają ten proces, bo ich produkcja osiąga swój szczyt powyżej 26 st. C (80 st. F). Jeśli zacier/nastaw został na dodatek zakwaszony przed dodaniem drożdży, to proces produkcji kwasów opóźni się tym bardziej. Jeśli miałbyś z powyższego przyswoić sobie tylko jedną rzecz, to niech to będzie to: przestań sztucznie zakwaszać swój zacier/nastaw.
Zaletą gorącej fermentacji (w przeciwieństwie do „gorącej i brudnej”) jest i to, że spieprzyć ją jest naprawdę trudno. Drożdże odpowiadają co najwyżej za powstanie mało agresywnego kwasu octowego i śladowe ilości innych kwasów karboksylowych. Cokolwiek więc byś nie robił, to i tak nie jesteś w stanie wytworzyć nadmiernej ilości kwasów i zepsuć swój końcowy produkt. Oczywiście, jedne drożdże produkują więcej kwasów karboksylowych, a drugie mniej. Na dodatek różne szczepy produkują różne kwasy, więc w poszukiwaniach odpowiedniego profilu zapachowego naszego destylatu będą eksperymenty. Swego czasu próbowałem robić malty przy użyciu Belgian ale yeast i wszystkie smakowały jak guma do żucia.
Fermentacja gorąca i brudna (w 12-stu krokach)
Sposobem na stworzenie najlepszego napitku świata jest fermentacja „hot&dirty”! Choć zarazem, w przeciwieństwie do fermentacji gorącej, niesie ona ze sobą pewne ryzyko. Jeśli fermentacja będzie zbyt brudna, to skończyć możesz na popijaniu drinka równie bogatego w estry, co i w kwasy. Kontrola poziomu kwasów metodą „bakteryjną” wymaga praktyki.
Podobnie jak ma się to w przypadku produktów różnych szczepów drożdży, różne szczepy bakterii wytwarzają inną zupkę kwasów karboksylowych. W przeciwieństwie jednak do drożdży, produkt bakterii ma w sobie tę MOC, bo nawet odrobinka potrafi zepsuć efekt. Wiekszość z nich jest wyczuwana przez człowieka nawet na poziomie 2 – 10 ppb (miliard!, nie milion jak z fenolami) Z drugiej jednak strony – to właśnie z tej mocy powstają estry…
Jest wiele sposobów na brudną fermentację, ale moja ulubiona wygląda tak:
1.Zaczynamy od bakterii. Wybieram swoje przez uważną analizę literatury naukowej, czyli jakie bakterie produkują jakie kwasy i jakie ewentualnie estry etylowe z tego wyjdą. Potem biorę arkusz i zestawiam sobie kwasy kontra estry z uwzględnieniem ich progu wyczuwalności przez człowieka. Ale Ty nie musisz się aż tak ostrożny i przynajmniej na początku możesz zdać się na przypadek. Najbezpieczniejsze są bakterie odpowiedzialne za powstawanie sera.
2.Odlej do odpowiedniego pojemnika 3 – 5% zacieru/nastawu.
3.Przegotuj to, aby zabić wszystkie dzikie bakterie i drożdże.
4.Dodaj bakterie kultury serowej, przy czym im więcej – tym lepiej. W ten sposób nie dasz dzikim bakteriom szansy na wzrost.
5.Szczelnie zamknij pojemnik i przez tydzień trzymaj w inkubatorze w temp. ok. 38 st. C (100 st. F).
6.Teraz powąchaj zawartość pojemnika. Zapach powinien być taki trochę ostry i zjełczały, ale i nie walący starymi, noszonymi przez tydzień skarpetami. Jeśli wali, to z ostrożności użyj mniej tego „zakwasu” w kolejnych krokach.
7.Zagotuj trochę wody. Gdy się porządnie zagotuje, przelej do niej „zakwas”. Proporcje powinny być takie, aby gorąca woda zabiła bakterie serowe, ale i nie ugotowała powstałych kwasów.
8.Teraz dodaj zimnej wody, a następnie przelej wszystko do zacieru/nastawu.
9.Potrzymaj fermentację o dzień, dwa dłużej niż zwykle. Drożdże przemienią kwasy w estry na końcu, nie na początku fermentacji.
10.Destyluj jak zawsze.
11.Staż dłużej, niż zwykle. Owocowe estry staną się tym miodem, starą skórą i stęchłą książką, jakie odnaleźć można w najwartościowszych trunkach. A które z kolei stają się takie dopiero podczas późniejszych etapów starzenia w beczce, czyli po 10-12 latach.
12.Siądź, nalej sobie i…
* - autor (Bryan Davis) mniej znany jest z tego, że posiada destylarnię Lost Spirits, a bardziej z tego, że zbudował „reaktor” do postarzania wódy. Za ten, oczywiście opatentowany, reaktor otrzymał nawet kilka nagród, bo o ile metody na ultradźwięki i ciśnienie tylko udają postarzanie, to aparat Davisa podobno czyni cuda.
Ostatnio zmieniony wtorek, 14 lis 2017, 17:39 przez klepa, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 1266
- Rejestracja: niedziela, 29 wrz 2013, 11:17
- Podziękował: 29 razy
- Otrzymał podziękowanie: 240 razy
Re: zacier zbożowy
klepa - to jest właśnie kierunek, który eksploruję w tym roku. Poczytaj temat sour mash na białym. Źródła bakterii mogą być różne - ja używałem żurku z targu. Ale może to być jogurt, wspomniany ser, surowe ziemniaki, cokolwiek nawet spleśniały dunder. Tego ostatniego używałem później. Każdy da inny profil smakowy. Z żurku smakowało mi najbarziej. Żyto pachniało i smakowało owocowo Kluczowa sprawa to tak prowadzić proces, żeby bakterie nie zjadły za dużo cukru
//edyta
Na blogu https://jameskennedymonash.wordpress.com macie obrazkową rozpiskę, który kwas z którym alkoholem daje określony zapach I faktycznie stężenie kilku ppb (lub w normalnych jednostkach 1mm^3 w 1m^3!) jest wyczuwalne przez nasze zmysły. Rektyfikacja 2,5 nie pomaga na pozbycie się tych zapachów Po rozcieńczeniu są dalej wyczuwalne.
//edyta
Na blogu https://jameskennedymonash.wordpress.com macie obrazkową rozpiskę, który kwas z którym alkoholem daje określony zapach I faktycznie stężenie kilku ppb (lub w normalnych jednostkach 1mm^3 w 1m^3!) jest wyczuwalne przez nasze zmysły. Rektyfikacja 2,5 nie pomaga na pozbycie się tych zapachów Po rozcieńczeniu są dalej wyczuwalne.
-
- Posty: 1266
- Rejestracja: niedziela, 29 wrz 2013, 11:17
- Podziękował: 29 razy
- Otrzymał podziękowanie: 240 razy
Re: zacier zbożowy
"sour mash" w szukajce... Nie lubię się cytować: tu
Pierwotny zamysł na temat był inny - szukałem sposobu na nieprzyjemny zapach rzygowin w życie. Później były wątki poboczne. Teraz wiem tyle, że dotknąłem wierzchołka góry lodowej. Wariacji jest tyle, że nie wiadomo co wybrać/zrobić... Poczytajcie też cytowane wątki na HomeDistillers.
Pierwotny zamysł na temat był inny - szukałem sposobu na nieprzyjemny zapach rzygowin w życie. Później były wątki poboczne. Teraz wiem tyle, że dotknąłem wierzchołka góry lodowej. Wariacji jest tyle, że nie wiadomo co wybrać/zrobić... Poczytajcie też cytowane wątki na HomeDistillers.
-
- Posty: 397
- Rejestracja: wtorek, 22 paź 2013, 10:03
- Podziękował: 86 razy
- Otrzymał podziękowanie: 177 razy
Re: zacier zbożowy
No to szacun, kwiku, bo gdy ja dopiero z wolna rozglądam się za rowerem, Ty już dawno pedałujesz.
No to może dałoby radę na skróty?
1. Rzut oka na Twoją graficzną rozpiskę - najładniejszy zestaw owoców jest w trzecim rzędzie, czyli kwas propionowy!
2. Rzut do Googla - 8 złotych za kilo, czyli betka!
3.: Rzut do Wiki - wybuchowy, żrący, drażniący, trujący - a niech Cię jasna cholera!
Wniosek - bakterie do sera edamskiego. Dłużej, ale lepiej stracić zacier, niż zdrowie i urodę! Mus kupić serowarski starter.
Na białe zaglądam czasem (i tak było wiosną w sprawie tego żyta), ale tu na czarnym jest jakoś tak bardziej tego.
No to może dałoby radę na skróty?
1. Rzut oka na Twoją graficzną rozpiskę - najładniejszy zestaw owoców jest w trzecim rzędzie, czyli kwas propionowy!
2. Rzut do Googla - 8 złotych za kilo, czyli betka!
3.: Rzut do Wiki - wybuchowy, żrący, drażniący, trujący - a niech Cię jasna cholera!
Wniosek - bakterie do sera edamskiego. Dłużej, ale lepiej stracić zacier, niż zdrowie i urodę! Mus kupić serowarski starter.
Na białe zaglądam czasem (i tak było wiosną w sprawie tego żyta), ale tu na czarnym jest jakoś tak bardziej tego.
-
- Posty: 1266
- Rejestracja: niedziela, 29 wrz 2013, 11:17
- Podziękował: 29 razy
- Otrzymał podziękowanie: 240 razy
Re: zacier zbożowy
U nas, na czarnym, głównie lobby spirytusowe to więcej o takich zabawach piszę na białym. Linki, które podałem w temacie, tj. "my infected"... to próby jednego z użytkowników forum homedistiler (der wo). W jednym z tematów (można wyszukać) sprawdzał estry poprzez dodatek kupnych wersji kwasów. Z tego co pamiętam efekty były podobne, ale destylaty miały "chemiczny" posmak i aromat.
Ja będę bawił się teraz przez zimę w naprawę rumu. Dzięki uprzejmości jednego z kolegów pozyskałem dunder i czas go zakazić. Ale nie mam na razie pomysłu czym, jak długo hodować itp, itd. Mam szereg artykułów na ten temat niejakiego Arroyo - może coś się urodzi.
Zbożówki najłatwiej przetrzymać kilka dni dłużej, w otwartym naczyniu. Podłapią bakterie/grzyby z powietrza i też wzbogacą smak i zapach. I jedna uwaga - przy takich zabawach, szczególnie starym dundrze, miedź konieczna i w roztworze i parach.
Ja będę bawił się teraz przez zimę w naprawę rumu. Dzięki uprzejmości jednego z kolegów pozyskałem dunder i czas go zakazić. Ale nie mam na razie pomysłu czym, jak długo hodować itp, itd. Mam szereg artykułów na ten temat niejakiego Arroyo - może coś się urodzi.
Zbożówki najłatwiej przetrzymać kilka dni dłużej, w otwartym naczyniu. Podłapią bakterie/grzyby z powietrza i też wzbogacą smak i zapach. I jedna uwaga - przy takich zabawach, szczególnie starym dundrze, miedź konieczna i w roztworze i parach.
-
- Posty: 111
- Rejestracja: niedziela, 29 paź 2017, 19:49
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Lokalizacja: Wlkp
- Podziękował: 8 razy
- Otrzymał podziękowanie: 8 razy
Re: zacier zbożowy
Niestety fora anglojęzyczne odpadają, na razie nastawiłem zakwas żytni i na próbę 5kg żyta zalałem do słodowania w wiadrze. Może do niedzieli da radę. Znalazłem jeszcze to, ale nie tym razem.
https://sklep.serowar.pl/pl/p/PP-kultur ... kterie/169
https://sklep.serowar.pl/pl/p/PP-kultur ... kterie/169
Żeby odpędzić złe sny, pociągnęła solidny łyk z butelki pachnącej jabłkami i radosną śmiercią mózgu.
-
- Posty: 397
- Rejestracja: wtorek, 22 paź 2013, 10:03
- Podziękował: 86 razy
- Otrzymał podziękowanie: 177 razy
Re: zacier zbożowy
No poczytał ja trochę i Ciebie i linki. A i ogurek już gotowe zarazki podsuwa.
Jeśli miałaby zostać uwypuklona jakaś istotna różnica w sposobach, to chyba tylko ta, że Ty zacier nimi szczujesz wprost, równolegle z drożdżami, a Mr. Davis wpierw je zabija i takie rozgotowane i rozmoczone w kwasach ciałka przelewa do właśnie przygotowanego zacieru. W metodzie "na kwika" strata na alko jest pewnie pomijalna, a przynajmniej znośna w kontekście pozyskanych estrów. Czy bakterie pożrą dekstryny, to trzeba byłoby poczytać, ale największy problem widzę, cholera, gdzie indziej. Moje żyto kisło, gdy przez tydzień byłem sam w domu.
Jeśli miałaby zostać uwypuklona jakaś istotna różnica w sposobach, to chyba tylko ta, że Ty zacier nimi szczujesz wprost, równolegle z drożdżami, a Mr. Davis wpierw je zabija i takie rozgotowane i rozmoczone w kwasach ciałka przelewa do właśnie przygotowanego zacieru. W metodzie "na kwika" strata na alko jest pewnie pomijalna, a przynajmniej znośna w kontekście pozyskanych estrów. Czy bakterie pożrą dekstryny, to trzeba byłoby poczytać, ale największy problem widzę, cholera, gdzie indziej. Moje żyto kisło, gdy przez tydzień byłem sam w domu.
-
- Posty: 1869
- Rejestracja: poniedziałek, 17 gru 2012, 14:56
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: zielona wróżka
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Lokalizacja: podlaskie/ mazowieckie
- Podziękował: 10 razy
- Otrzymał podziękowanie: 106 razy
- Kontakt:
Re: zacier zbożowy
Mi i nie tylko zdażyło się, że nastaw owocowy się pokrył pleśnią. Destylat był po czymś takim wspaniały i trudny do opisania. Czytałem też o nastawie z gruszek: gruszki muszą zgnić i to destylujemy, więc coś w tym jest. Takie zabawy z zbożami mogą zatem być naprawdę ciekawe. Mnie kręcą smaki banan i korzenie.
Wysłane z mojego HUAWEI VNS-L21 przy użyciu Tapatalka
Wysłane z mojego HUAWEI VNS-L21 przy użyciu Tapatalka
zapraszam na wczasy na podlasie - jaglowo.com
-
- Posty: 10
- Rejestracja: czwartek, 8 gru 2016, 14:00
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Re: zacier zbożowy
Witam
Tydzień temu zatarłem 30 kg pszenicy. Pierwsze dwa dni zacier stał w beczce w garażu. Ale, że zimno ( mimo grzałki zacier miał temperaturę około 17-18 stopni ) postanowiłem przetoczyć beczkę z zacierem do kotłowni. Nie zaglądałem do beczki, dałem spokojnie zacierowi pracować. Dzisiaj chciałem rozpocząć zabawę. Otwieram beczkę - BLG 5-6, cały czas pojawiają się bąble gazowe ( zacier pracuje czy już się psuje : ) na powierzchni. Sprawdzam temperaturę, a tu zacier cieplutki 30 stopni ( drożdże padły ? ). Zapach wydaje mi się, taki jak powinien być. Otworzyłem okno - zrobiło się 24 w pomieszczeniu.
I teraz pytanie. Czy dodać ewentualnie jeszcze drożdży jak temperatura zacieru spadnie do 24- 25 stopni ? Czy już raczej nic z tego nie będzie ? Czy szybko na rurki, póki nie śmierdzi i nie ma jakiś nalotów na powierzchni ?
Lulekp
Tydzień temu zatarłem 30 kg pszenicy. Pierwsze dwa dni zacier stał w beczce w garażu. Ale, że zimno ( mimo grzałki zacier miał temperaturę około 17-18 stopni ) postanowiłem przetoczyć beczkę z zacierem do kotłowni. Nie zaglądałem do beczki, dałem spokojnie zacierowi pracować. Dzisiaj chciałem rozpocząć zabawę. Otwieram beczkę - BLG 5-6, cały czas pojawiają się bąble gazowe ( zacier pracuje czy już się psuje : ) na powierzchni. Sprawdzam temperaturę, a tu zacier cieplutki 30 stopni ( drożdże padły ? ). Zapach wydaje mi się, taki jak powinien być. Otworzyłem okno - zrobiło się 24 w pomieszczeniu.
I teraz pytanie. Czy dodać ewentualnie jeszcze drożdży jak temperatura zacieru spadnie do 24- 25 stopni ? Czy już raczej nic z tego nie będzie ? Czy szybko na rurki, póki nie śmierdzi i nie ma jakiś nalotów na powierzchni ?
Lulekp
Re: zacier zbożowy
Jak rozwiązujecie ten problem?
Hej, próbuję zrobić pierwszy swój zacier i mam problem z muszkami...
Jak rozwiązujecie ten problem?
-
- Posty: 2920
- Rejestracja: środa, 6 mar 2019, 20:40
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Owocówki
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 129 razy
- Otrzymał podziękowanie: 552 razy
-
- Posty: 453
- Rejestracja: poniedziałek, 30 sie 2021, 15:09
- Krótko o sobie: Robię to, co sprawia mi radość, staram uczyć się na błędach i odpuszczać sprawy, na które nie mam wpływu, często się uśmiecham i śmieję do utraty tchu. Żyję.
- Ulubiony Alkohol: wszystko co owocowe
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 56 razy
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
-
- Posty: 2917
- Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
- Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
- Podziękował: 159 razy
- Otrzymał podziękowanie: 298 razy
Re: zacier zbożowy
Jak rozwiązujecie ten problem?[/quote]
Sposób Kamili jest bardzo skuteczny Jak chcesz je trochę przetrzebić w pomieszczeniu, to postaw kilka np. słoiczków z mieszaniną wody, płynu do naczyń i octu - potopią się france.
Hej, próbuję zrobić pierwszy swój zacier i mam problem z muszkami...
Jak rozwiązujecie ten problem?[/quote]
Sposób Kamili jest bardzo skuteczny Jak chcesz je trochę przetrzebić w pomieszczeniu, to postaw kilka np. słoiczków z mieszaniną wody, płynu do naczyń i octu - potopią się france.
Kamila, zacier nie pracuje, bo nogi opadnięte są
Pozdrawiam,
Waldek
Waldek
-
- Posty: 453
- Rejestracja: poniedziałek, 30 sie 2021, 15:09
- Krótko o sobie: Robię to, co sprawia mi radość, staram uczyć się na błędach i odpuszczać sprawy, na które nie mam wpływu, często się uśmiecham i śmieję do utraty tchu. Żyję.
- Ulubiony Alkohol: wszystko co owocowe
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 56 razy
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy