W ten sposób nastaw będzie pracował na drożdżach winiarskich. Jak pisałem wcześniej, można dać szansę dzikusom i zaczekać cztery, pięć dni i dopiero przy odciskaniu soku dodać matkę drożdżową. W ten sposób jeśli trafi się na dobry i mocny gatunek drożdży, mają szansę na przejęcie nastawu. Jeśli szczęścia braknie i będą to tylko słabeusze, winiarskie zdążą jeszcze przejąć pracę. Ryzyko żadne, a jest szansa na wyjątkowe wino. Oczywiście nowi w enologii i tak tej drobnej różnicy nie znajdą ani w bukiecie, ani w smaku. Prawdopodobnie większość nie odróżni wina robionego na aktywnych od tego na drożdżach szlachetnych (nie mylić ze szlacheckimi) przechowywanych na suszu.ramzol pisze: Matka Drożdżowa dodana zaraz po rozdrobnieniu + połowa pożywki.
Co do nastawu który jest tematem, chyba ma on się dobrze.
Zaniepokoiło mnie to zdanie, ale zdjęcie pokazuje, że jest to warstwa piany i to z niej "eksplodują" te bąble. Kożuch wygląda zupełnie inaczej, więc na razie śpij spokojnie.DITERUS pisze: na wierzchu jest kożuch, który eksploduje bąbelkami
To prawda, a nawet więcej. Nie zgadniesz jak mocne drożdże trafiłeś. Na smak tego nie weźmiesz puki wino się nie ułoży, dojrzeje, a wtedy będzie za późno. Zostaje dalej liczyć na łut szczęścia.ramzol pisze:Nie piszesz nic o BLG jak nie mierzyłeś to będzie ciężko określić %.