Pytanie raczej 'trywialne'. Każdy rozsądny człowiek wie, że drzewa nawierca się elektrodrążarką, lub w razie braku elektrodrążarki można ewentualnie nawiertnicą góralską wyobloną. W wypadku braku elektrodrążarki i nawiertnicy góralskiej wyoblonej można użyć furkadła kowalskiego inercyjnego.
Myślę, że lepiej będzie gdy skasujesz Swoje pytanie wtedy ja skasuję mój durny komentarz.
Może mieszkam w zacofanym cywilizacyjnie zakątku świata, ale w pobliskim lesie nie mam elektryczności, więc standardowe narzędzie typu wiertarka odpada. Także wszelkie swoje elektrodywagacje możesz zachować dla siebie.
artaks pisze:Może mieszkam w zacofanym cywilizacyjnie zakątku świata, ale w pobliskim lesie nie mam elektryczności, więc standardowe narzędzie typu wiertarka odpada. Także wszelkie swoje elektrodywagacje możesz zachować dla siebie.
Bardzo przepraszam. Nie pomyślałem...
swider_1.jpg
To narzędzie na zdjęciu nazywa się świder i służy do wiercenia drewna od wielu setek lat...
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Przepraszam, że nie sprecyzowałem problemu. No tak, świder, kiedys nawet widziałem jak czegoś takiego dziadek używał, może znajdę w jego warsztacie. Dzieki! Naprawdę nie potrafiłem sobie przypomnieć tego prostego narzędzia.
Nie przepraszaj bo to raczej ja sprawę uprościłem: pracowałem w urządzaniu lasów dobre 5 lat jako robotnik i jednym z moich zadań były wywierty w drzewach w celu określenia wieku. Mieliśmy taki specjalny świder (z rowkiem), który wiercąc jednocześnie wycinał słupek drewna tak aby po wykręceniu można było policzyć słoje. Świder dla mnie jest ciągle czymś współczesnym. Hm.. było kilka wymiarów i najdłuższy jaki używałem miał chyba 550mm(!) czyli można było się wwiercić w drzewo o max. średnicy 1000mm.
Myślę, że i dziś takich się używa no ale jak zauważyłeś nie są one popularne w użytku domowym - jedynie w urządzaniu lasów i nie dziwota bo bez świdra, aby określić dokładnie wiek drzewa trzeba by go ściąć.
Mieliśmy taki specjalny świder (z rowkiem), który wiercąc jednocześnie wycinał słupek drewna
To fajne byłoby, można potem idealnie zaczopować otwór. Mam nadzieję, że po zakorkowaniu czymś mniej dokładnym nie uśmierce drzewa dla paru litrów soku.
cyniu22 pisze:Mam pytanie - co się stanie gdy na spuszczaniu takiego soku przyłapie mnie np leśniczy?
Myślę, że pytając sam Sobie odpowiadasz... Nie wiem czy istnieje w Kraju coś takiego jak pozyskiwanie soku brzozowego. Prywatnie jest to chyba kwestią skali. Ponieważ znam środowisko leśnicze domyślam się co może ( powinno się stać: jeśli leśniczy dostanie flaszkę (np. brzozówki) nie stanie się nic a może wręcz zyskasz nowego kolegę...
Zdrowie brzozy: Jedno pobranie soku (ze zdrowego drzewa) nie powinno wyrządzić żadnej szkody. Ważne jest jednak aby po skończonym procesie otwór dokładnie zakorkować a nawet zakleić maścią ogrodniczą do szczepień i oczkowania (takie coś kleiste podobne do gęstego miodu). Otwór można zakleić też plasteliną, albo kawałkiem mydła.
'Rany' drzew są bardzo podobne do ran u człowieka - skaleczona kora i otwór pozwalają łatwy na dostęp różnych bakterii, zarodników (np. huby) czy robactwa a to w słabszym drzewie może spowodować problemy - jak my skaleczymy skórę może powstać zakażenie, tak może być z drzewem...
Koleżanki i koledzy winiarze i bimbiarze Dzisiaj byłem na rekonesansie w lesie.
Sok z brzozy zaczął lecieć Ja już podpiąłem dwie butle po 5 litrów (czeka balon 50-cio litrowy), będzie winko jak również brzozówka na drożdżach Turbo 3 Gold.
A więc - wiertła w dłoń i..... na zdrowie
Wszystko jest opisane we wcześniejszych postach, ale dla przypomnienia; z jednej brzozy sok ściągam 7-10 dni. Wydajność - 1,5 do 2 litrów dziennie. Wybieram drzewa o średnicy 30 - 40 cm. Po dwóch latach zmieniam drzewo na inne co by go nie osłabiać.
Nie, sok z brzozy pije się świeży, wtedy ma największe wartości zdrowotne. Przez 2-3 dni można przechowywać go w lodówce, potem zaczyna fermentować. Sok kupiony w sklepie jest pasteryzowany i ma dużo mniejszą wartość zdrowotną.
Oczywiście, wiem że sok pije się świeży, i że po 2 dniach się psuje, dlatego pytam czy sok na wino zalany cukrem i MD nie zoccieje? Kiedyś natknąłem się na informacje że 1/4 oskoły na wino trzeba wygotować(zagęścić).
Jakie są wasze doświadczenia?
Ostatnio zmieniony czwartek, 24 mar 2011, 15:25 przez radius, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:Nie cytujemy jednego posta wcześniej.
Nigdy nie gotowałem soku z brzozy i nigdy też wino z niego mi nie skwaśniało (a robię go już ładnych parę lat). Po przegotowaniu, oskoła zostanie pozbawiona dzikich drożdży, więc sama z siebie nie zafermentuje i aby zrobić z niej wino trzeba zaszczepić nastaw MD.
We wcześniejszych postach jest podany przepis na wino brzozowe bez dodawania drożdży, i takiego nie zrobisz z przegotowanego soku.
No to ja załączam małą fotorelację z dzisiejszej wyprawy do lasu. Akurat zakończył się wyrąb drzew w tym miejscu, przez co miałem czym zamaskować butelki na sok brzozowy. Zawieszenie trzech butelek 1,5L zajęło mi 10 minut. W tym czasie do pierwszej butelki naleciało jakieś 2cm soku. Nie wiem czy moje pojemniki są zbudowane poprawnie, ale tylko taki pomysł miałem na ten "zabieg".
Zaczep do butelki zrobiłem z drutu stalowego 3mm owiniętego wokół szyjki, a drugi koniec zamocowałem do pnia za pomocą drewno-wkręta - co pozwoli mi na przechylenie butelki w celu jej opróżnienia. Nakrętkę nawierciłem wiertłem tej samej średnicy, co pień i połączyłem wężykiem. W ten sposób mam szczelny "system".
Ciekawe ile się utoczy soku...
KILKA GODZIN PÓŻNIEJ:
Dzisiejszy urobek z trzech godzin to 2L (z trzech brzózek).
Było by z pół litra więcej, ale o godzinie 19ej jest już ciemno w lesie...
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ostatnio zmieniony piątek, 25 mar 2011, 02:44 przez Juliusz, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:kosmetyka tekstu.
Jeszcze 14dni i będzie dwa tygodnie jak niepiję. Jestem abstynentem -tyle, że niepraktykującym.
Kurcze - narobiliście mi tak ochoty na ten soczek z brzozy - tak do picia od razu - jak i na "przerób", że chyba jutro biorę się za wiertarkę i nastawiam kilka butli - tak żeby szybko zebrać "porcję" odpowiednią do nastawienia - bo z tego co czytam - to nie bardzo aby długo stał soczek sam - więc szybciej się uzbiera gąsiorek do nastawienia winka. 2 -3 dni jak będę zlewał do gąsiorka - nie sfermentuje?
Jeszcze pytanie o wiercenie - pod jakim kątem wiercicie w górę drzewa, w dół - czy po prostu... prosto.....
dmatys pisze:Czyli jak szybko Podaj wydajność jaką osiągasz - bo to ważne
Opróżniam jednocześnie trzy brzozy i wydajność w ciągu 24h od nawiercenia:
-butelka nr1 - 1,5L
-butelka nr2 - 2,5L
-butelka nr3 - 6L
Każda z tych brzóz ma około 40cm średnicy.
Dodam jedno "ale" - zapomniałem o tym, że wężyk przy drzewie trzeba uszczelnić - więc zdaję sobie sprawę, że trochę mogło rozlać się na ściółkę.
Dziś wstawiłem pięciolitrowe bańki po wodzie niegazowanej, bo zbyt często musiałem wędrować do lasu by opróżniać półtorejlitrówki.
A i jeszcze jedna sprawa, którą wyczytałem gdzieś w sieci: ponoć nawiercanie powinno się wykonać od strony południowej.
Nie wiem co to ma za znaczenie, może w ilości, może w jakości...
Może ktoś z bardziej doświadczonych kolegów coś o tym wie...
Jeszcze 14dni i będzie dwa tygodnie jak niepiję. Jestem abstynentem -tyle, że niepraktykującym.
Witam.
Utoczyłem ok. 15L soku i już pracuje, będzie wino, chyba, że coś spierdo..., to przegonię. Jaką gęstość (ile BLG) powinien mieć sok prosto z drzewa? Mój miał 1-2 BLG, czy to prawidłowa ilość? Ściągałem sok od 15-18 marca, drzewa 2 szt. grubości ok. 20 cm.
Pozdro.
Ja podgrzewam oskołę (ale nie gotuję), bo rozpuścić 2kg cukru w 10L chłodnej oskoły??? -chyba by się nie udało. Druga sprawa, warto podgrzać, bo drożdże mają łatwiejszy start w cieplym soku.
Jeszcze 14dni i będzie dwa tygodnie jak niepiję. Jestem abstynentem -tyle, że niepraktykującym.
Ja podgrzałem tylko tyle, ile potrzebowałem płynu żeby rozpuścić cukier.
Na razie ładnie bulgocze. Robię według przepisu Radiusa z pomarańczą.
A tak wogóle to jak smakuje wino z oskoły?Oskoła raczej nie ma żadnego "bukietu"
Sok pobrany - w sumie 150 l - leciał ostatnio jak szalony - z ojcem "podpięliśmy" kilkanaście brzóz grubych - szło jak z płatka.
Teraz bulgocze - zobaczymy jakie winko wyjdzie
U mnie od trzech dni pracuje wino brzozowe na drożdżach Fermivin PDM. Pięknie pracuje Wczoraj nastawiłem również 20 litrów soku z cukrem na brzozówkę, na drożdżach Turbo3 Gold. Koledzy, jeszcze nigdy nie widziałem tak gwałtownie pracującego nastawu Pomijając to, że zapach czuć w całym mieszkaniu, to w dymionie wygląda to tak, jakby się zupa gotowała Te małe grzybki nie tylko cukier, ale chyba i szklany balon mi wpierniczą BLG początkowe miałem 30 i myślałem, że będą miały trudności z rozruchem, a po 15 min. od wsypania piana już mi szyjką chciała wypływać. Przez pierwszą godzinę, siedziałem przy balonie i co chwilę mieszałem w szyjce drewnianą łychą co by piana opadała. Już mi ślina cieknie na samą myśl o brzozóweczce
turbo3 gold.jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Jak co roku wiecznie zapominam o tym soku
W poniedziałek będę dopiero blisko brzóz, i mam pytanko czy nie za późno na sok?
Z góry dziękuje za odpowiedz.
Ps. Nigdy jeszcze nic nie robiłem z tego soku ale od małego, słyszałem same pozytywne komentarze...
Jesli ktoś myśli że jest wolnym człowiekiem, to oznacza że jest niewolnikiem!
Teraz jest ciepło - więc szybko nazbierasz potrzebną ilość soku - podepnij parę drzew naraz i w jeden - góra dwa dni będziesz miał potrzebną ilość - do dzieła
Czytać, czytać i jeszcze raz czytać. Ludzie na forum jest niemal wszystko.
A to:
sok najlepiej zbierać wczesną wiosną, zanim na drzewach pojawią się zaczątki liści. W tym czasie najobficiej dopływa sok. Z doświadczenia wiem, że kiedy pojawią się liście, sok nabiera nieprzyjemnego gorzkiego smaku i już nie nadaje się za bardzo.
widnieje w trzecim poście tego tematu.
Nie oszczędzaj na specjalne okazje. Dziś jest ta specjalna!
Znalazłem różne wariacje na temat przepisu, ale do żadnej z nich się nie zastosowałem. Powiem szczerze, zrobiłem "na czuja". Jedna pomyłka mi sie zdarzyła, jakimś trafem MD zrobiłem w oparciu o zwykłą wodę, a nie o sok brzozowy, co zapewne rozcieńczy właściwy smak wyrobu gotowego. No cóz, jeśli nie będzie zbyt dobre, to pogonię to
Wznawiam temat, ponieważ dzisiaj spróbowałem tegorocznego wina. Prawdę mówiąc nie miałem zielonego pojęcia czego mogę się spodziewać. Nigdy nie robiłem takiego eksperymentu i chyba nigdy nie zrobię... Nastawiłem 5l z sokiem z pomarańczy i ok 10 z kwaskiem cytrynowym. Zapowiadało się nie źle, ładnie bulgotało, miało ciekawy zapach. A tu dzisiaj niespodzianka: zarówno jedno jak i drugie śmierdzi.... hmm.... kapciem? Starą skarpetą? W każdym razie nie zaciekawie... A jak smakują Wasze wina?