Strona 1 z 1

Re: Tajemnica śmierdzącego samogonu.

: wtorek, 10 lut 2009, 18:53
autor: demon1122
Kol Calyx wielkie dzięki za słowa otuchy.
Dzisiaj dolałem trochę wody do pierwszego destylatu i do kotła i..... jak zwykle psotnicza brać miała rację, powtórna destylacja zrobiła swoje i psotna ciecz znacząco poprawiła swoje walory zapachowe. Zaraz idę zrobić karmel i zdegustować otrzymany samogon. Myślę że jak na "mój pierwszy raz" to nie mam się czego wstydzić.
Jeszcze chciałbym prosić o opinie na temat wyników ilościowych, otóż w balonie 15 litrowym zrobiłem zacier w sposób następujący:
12l wody
5kg cukru
40dkg grochu
słoiczek koncentratu pomidorowego
5dkg drożdży babuni
stało to 16 dni, po drugim paleniu otrzymałem 1.5L spirytusu ponad 90% i 300ml ok 85%
no i nie wiem czy to dobre ilości czy coś da się poprawić
Aha do wtórnej destylacji dolałem tylko litr wody do całego destylatu z pierwszego tłoczenia a było tego 2.5 litra
pzdr

Re: Tajemnica śmierdzącego samogonu.

: sobota, 4 kwie 2009, 20:57
autor: demon1122
Witam ponownie
Chciałbym się podzielić swoimi obserwacjami, jakie dzisiaj miałem okazję poczynić. Od mojego "pierwszego razu" upłynęło już kilkadziesiąt litrów zacieru a destylatowi towarzyszył zawsze ten sam paskudny zapach zbuków. Niedawno rozmawiałem z kolegą, który psoci na zwykłym garnku z kawałkiem rurki miedzianej i zwykłą, szklaną chłodnicą, wszystko połączone wężykiem ze sklepu motoryzacyjnego. Sprzęcik na moje amatorskie oko wygląda raczej słabo, ale co ciekawe twierdzi on, że nie zna w ogóle problemu smrodu jajec.
Pomyślałem sobie :dupa: , nie możliwe. Potem pomyślałem, że może moja woda ze studni jest jakaś trefna i to ona odpowiada za owy zapach, aby rozwiać wątpliwości "pożyczyłem" mu 15 litrów zacieru. I co???... I jajco, a raczej ich brak tzn. żadnego smrodu nie stwierdził, ot tak jak zwykle czyli wszystko OK.
Jedynym "słabym punktem" mojej aparatury, co do którego miałem od początku wątpliwości są... zmywaki :idea:. Dzisiaj postanowiłem sprawdzić jak będzie przebiegać destylacja bez wypełnienia kolumny, efekt mnie powalił, tzn. zero smrodu zbuków.
...... Jeśli jeszcze ktoś to czyta, to moje pytanie brzmi "jak to jest k..wa możliwe", skoro dotąd czytałem że owy smród powstaje podczas fermentacji, okazuje się że jednak nie zupełnie jest to prawda.
Poradźcie koledzy co z tym dalej zrobić. Zmywaki były opatrzone napisem "że stali nierdzewnej", oczywiście magnes jak najbardziej przyciągał ową nierdzewkę.
...... Jedyna różnica w procesie destylacji przy użyciu pustej kolumny polega na tym, że max woltaż skroplin to 85% i temp w kolumnie ciągle waha się. Czy ktoś już zetknął się z taką sytuacją, czy winne są wyłącznie zmywaki, czy może siarkowodór powstaje właśnie w momencie ponownego odparowania skroplin na wypełnieniu?? Sam nie wiem co o tym sądzić, ale wiem na pewno że po wyjęciu zmywaków smrodek zniknął.
pozdrawiam i proszę o radę :help:

Re: Tajemnica śmierdzącego samogonu.

: poniedziałek, 6 kwie 2009, 14:45
autor: bogdan
Tródno mi to zrozumieć, ja mam (przecież nie tylko ja) zmywaki a smrodka nie mam. Kolumna z wypełnieniem ma za zadanie przede wszyskim usunąć zapachy. Psota z kolumny bez wypełnienia na pewno mam zapach typowy dla bimbru, na pewno lepszy od zgniłych jajec. Kiedyś zdażyło mi się, że miałem ten zapach, przyczyną było to, że jechałem zbyt długo. Teraz węcham co jakiś czas wypsot i jak tylko poczuję to podstawiam inne naczynie, dodam, że zbieram do butelek, które ustawiam w kolejności odbioru. Dotyczy to drugiej destylacji, w pierwszej nie ma to specjalnego znaczenia, choć też nie jadę do końca. Wypracowałem taką metodę, że pilnuję temperatury na kolumnie i zbieram wszystko pow. 90%, nie przekraczam 82 st.C, potem to już tak wolno kapie, że szkoda czasu i energii.
Nie napisałeś, więc nie wiem, czy psociłeś raz czy dwa. Uważam, że w drugiej destylacji zapachu powinieneś się pozbyć.
Jeszcze mała uwaga. Odbiór do butelek, daje możliwość późniejszej kontroli zapachowej tego urobku. Łatwo zorientować się, w którym momencie zaczął się pogon.
Ja podejrzaną butelkę rozcieńczam pół na pół z wodą i wącham. W zozcieńczonej psocie fetor się pogłębia. Jedna flaszka tego świństwa zepsuje całość.
Wszystko co tu napisałem jest oparte na moim skromnym doświadczeniu. Doświadczenie zdobyłem czytając to forum i własną pracą.

Re: Tajemnica śmierdzącego samogonu.

: poniedziałek, 6 kwie 2009, 23:05
autor: demon1122
bogdan pisze:Nie napisałeś, więc nie wiem, czy psociłeś raz czy dwa. Uważam, że w drugiej destylacji zapachu powinieneś się pozbyć.
Oczywiście cały czas miałem na myśli pierwszą destylację. Zgadza się, że druga eliminuje większość smrodków, tym nie mniej po wyjęciu zmywaków już w pierwszej nie było zapachu siarkowodoru, nawet w końcowej fazie destylacji. Poza tym gdy w kolumnie jest wypełnienie odbieram około 93-94%, a bez wypełnienia maksymalnie 85%, co jest jakimś paradoksem, bo (na chłopski rozum) więcej procentów powinno oznaczać wyższy poziom czystości destylatu, tymczasem jest inaczej. Dzisiaj puściłem w rurki drugi raz psotę "pierwotną", z zastosowaniem siatki miedzianej, oczywiście rezultat przerósł mojej oczekiwania, produkt miał nienaganny aromat, w zasadzie wyczuwalny był jedynie alkohol bez dodatkowych zapachów. Jednak nie daje mi spokoju fakt pojawiania się zapachu zbuków w pierwszym tłoczeniu już przy zawartości 90% alkoholu.
kol Bogdan, napisz proszę jak się zachowują twoje zmywaki w teście z magnesem, być może materiał użyty do ich wytworzenia ma tutaj kluczowe znaczenie.

dziękuję za zainteresowanie moim problemem i pozdrawiam

Re: Tajemnica śmierdzącego samogonu.

: wtorek, 7 kwie 2009, 07:37
autor: polczan1
Witam wszystkich

Jestem nowicjuszem na forum lecz z bogatym doświadczeniem. Dziadek pędził, ojciec pędził, ja pędzę i tak dalej.
Powody po którym samogon ma zapach nie zadawalający jest mnóstwo:
zacier powinien stać w szklanych naczyniach. Ktoś kiedyś zrobił w jakiś plastiku jechało na kilometr acetonem. Jeśli zaczyn mamy sprawdzony lepiej nie zmieniać radykalnie przepisu tylko stopniowo coś modyfikować. W naczyniu do gotowania nie powinniśmy wlewać aż po brzegi.
Tak naprawdę to jeszcze nie udało mi się wyprodukować śmierdzącej okowitki.
Pozdrawiam
P.S te forum jest super

Re: Tajemnica śmierdzącego samogonu.

: wtorek, 7 kwie 2009, 07:50
autor: kwachu
demon1122 pisze: Zmywaki były opatrzone napisem "że stali nierdzewnej", oczywiście magnes jak najbardziej przyciągał ową nierdzewkę. :help:
Witam.
Te "nierdzewne" zmywaki to jakaś chała. Idź do sklepu z magnesem i sprawdzaj zanim kupisz.Nierdzewki magnes nie przyciąga.Miałem ten sam problem ale z rurką kupioną za bezcen i faktycznie magnes jej nie łapie. I pozwolę sobie nie zgodzić się z kolegą polczan1
Ja posiadam fermentatory plastikowe kupione w BRICOMARCHE i nigdy ani wino ani nastawy do dalszej obróbki nie przejmowały od nich zapachów i smaków.No ale jak ktoś fermentuje w beczce po benzynie albo innym badziewiu to musi się spodziewać kichy.

Re: Tajemnica śmierdzącego samogonu.

: wtorek, 7 kwie 2009, 09:57
autor: bogdan
demon1122 pisze:
Oczywiście cały czas miałem na myśli pierwszą destylację. Zgadza się, że druga eliminuje większość smrodków, tym nie mniej po wyjęciu zmywaków już w pierwszej nie było zapachu siarkowodoru, nawet w końcowej fazie destylacji. Poza tym gdy w kolumnie jest wypełnienie odbieram około 93-94%, a bez wypełnienia maksymalnie 85%, co jest jakimś paradoksem, bo (na chłopski rozum) więcej procentów powinno oznaczać wyższy poziom czystości destylatu, tymczasem jest inaczej. Dzisiaj puściłem w rurki drugi raz psotę "pierwotną", z zastosowaniem siatki miedzianej, oczywiście rezultat przerósł mojej oczekiwania, produkt miał nienaganny aromat, w zasadzie wyczuwalny był jedynie alkohol bez dodatkowych zapachów. Jednak nie daje mi spokoju fakt pojawiania się zapachu zbuków w pierwszym tłoczeniu już przy zawartości 90% alkoholu.
kol Bogdan, napisz proszę jak się zachowują twoje zmywaki w teście z magnesem, być może materiał użyty do ich wytworzenia ma tutaj kluczowe znaczenie.

dziękuję za zainteresowanie moim problemem i pozdrawiam
Więc sam sobie odpowiedziałeś, staraj się odbierać tylko mocny spiretus. Siatka prawdopodobnie pomaga, ja mam wióry Cu. Co do zmywaków, dużo na ten temat myślałem, kombinowałem i miałem wiele zastrzeżeń. Ale powiem tu coś co Ciebie, Kwacha i jeszcze innych kolegów zaskoczy.
Idź do kuchni i zrób test magnesem na nożu kuchennym, który przecież jest też nierdzewny

Re: Tajemnica śmierdzącego samogonu.

: piątek, 10 kwie 2009, 13:44
autor: kwachu
Witam.
Kolego bogdan .Stal nierdzewna używana do produkcji noży posiada inny skład chemiczny , niż : rury, zmywaki. A to dlatego ,że nóż nie jest obciążany oddziaływaniem tak agresywnego środowiska w jakim muszą pozostawać przez długi okres czasu rury i zmywaki, tak więc stal na klingi noży(nierdzewnych) w swoim składzie posiada większą ilość węgla i żelaza , przez co jest przyciągana przez magnes. Zwiększona zawartośc węgla i żelaza pozwala hartować taką stal , choć nie jet to taka prosta sprawa.Większa ilość C i Fe zmniejsza niestety odporność tych stali ( nożowych) na korozję.

Re: Tajemnica śmierdzącego samogonu.

: piątek, 10 kwie 2009, 16:16
autor: bogdan
Tak, kolego Kwachu, to prawda, zresztą gatunków stali nierdzewnej (to jest potoczne określenie) jest znacznie więcej i nierdzewne to nie kwasoodporne, choć kwasoodporne to nierdzewne. :D
Chciałem tylko pokazać, że magnes nie koniecznie jest wskaźnikiem nierdzewności.
Jak wcześniej ktoś zauważył, środowisko naszej psoty nie jest szczególnie agresywne, a co za tym idzie i wymagania sprzętowe nie są wysokie w tym i zmywaki które były przedmiotem rozważań nad że tak powiem "nierdzewnością".
Pozdrawiam Wszystkich Kolegów serdecznie i ŚWIĄTECZNIE.

Re: Tajemnica śmierdzącego samogonu.

: sobota, 11 kwie 2009, 19:29
autor: mima
Z mojego doswiadczenia wiem, że nie ma zmywaków,
których w mniejszym - czy większym stopniu, nie
przyciagał by magnes.

Tak samo dzieje sie z wyrobami ze stali ss.
Jedna przyciaga bardziej, drugą mniej, a inną
wcale. Wiadomo, iż różne są składy tego stopu,
i różne ilości niklu, chromu i stali są ze sobą stapiane.

Re: Tajemnica śmierdzącego samogonu.

: wtorek, 14 kwie 2009, 14:04
autor: polczan1
Witam

Stal nierdzewna dzieli się na: stal austenityczna, stal ferrytyczna, stal martenzytyczna, stal ferrytyczno-austenityczna. Oczywiście są różne gatunki tych stali w zależności od zawartości pierwiastków. Stal używana do przemysłu spożywczego nie powinna reagować na magnes. Są gatunki które przyciągają magnes, ale najgorsze jest to że kwasówka też jest ściągana z Azji i to jest już gorsza w jakości stal, dużo zawartości siarki i mniej chromu.

Pozdrawiam

Re: Tajemnica śmierdzącego samogonu.

: środa, 20 gru 2017, 11:20
autor: arekwroc
Dorzucę swoje trzy grosze, jako początkujący:) rozochocony sukcesami z Jessim nastawiłem cukier - w balonie 15l przygotowałem nastaw z połową paczki Moskvy, rodzynkami, żurawiną i suszonymi śliwkami oraz 2-3 dni później w wiadrze 33l zrobiłem z całej paczki Moskvy plus suszone śliwki, morele, rodzynki.
Efekty? Z balona wypsociłem coś o zacnej mocy (2,1 l - 80% po 2 gonach) i ścinającym prawie z nóg, mocnym zapachu czegoś pomiędzy mocnym spirytem a zmywaczem do paznokci (nie acetonem) - 2 razy przez rurki szło i to samo... Aż nos piecze prawie i dech lekko zatyka. Po rozrobieniu do 45 zapach trochę słabnie, ale dalej obcy jakiś i b. szybko odparowuje to dziadostwo... Pewnie śmiertelne nie jest, ale nie wiem czy nie szkoda energi na dalszą walkę...
Z wiaderka natomiast kapie z rurki już przy pierwszym przelocie (kociołek amatorski z kawałkiem rury miedzianej) psota o niebywałych 85% (nic wcześniej przy pierwszym locie nie kapało >75) i zapachu takim, że aż się chce niuchać jeszcze - owocowo bimberkowy zapach gaszący prawie całkiem woń spirytu - coś pięknego, aż myślę czy gonić 2-gi raz!!:)
I tu zagadka - co poszło w balonie nie tak??? Prawie te same składniki itp... Jedyne co przychodzi mi do głowy to ta połowa paczki Moskvy - może pomimo mieszania nie udało się tego zrobić dokładnie i do balona trafiło nie to co trzeba (albo czegoś za mało/za dużo)???

Re: Tajemnica śmierdzącego samogonu.

: środa, 20 gru 2017, 22:09
autor: rOjTo
Strzelam że sprawa która rozchodzi się o rodzynki, morele czy wiśnie, ma się ni jak do tego co ja robię.
Otóż ja robię zacier na jabłkach które pochodzą z sokowirówki w formie (odpadu) ,(resztek)
wrzucam je do balonu gdzie są już drożdże z cukrem, i potrafi to stać sobie nawet kilka miesięcy, przepuszczam kiedy mi się kończy dobry jamowypalacz. Teraz stało takie coś od września, przepuściłem wczoraj i dzisiaj i piękny aromat oraz smaczny jamowypalacz mi wyszedł.
Nie mogę pojąć dla czego akurat te produkty o których piszesz, tak psują zacier??? :scratch:
Może sprawa ma się ku temu że są to produkty po obróbce przez korporacje, i tracą prawdziwe właściwości zanim trafią na rynek...
Zawierają zbyt dużo chemii, która nie jest przyswajalna dla bakterii powodujących samowypalacz.

Na wiśniach też robiłem takie coś, czereśniach, i nie było żadnego problemu, też stało to dość długo. Przyznam że jeśli nie wydrylowałem to zapach był dziwny i zajeżdżał palącą się pestką, ale w przeciwnym przypadku- wszystko wyszło ekstra..
A czym ogrzewasz destylat? grzałką, czy płomieniem typu gaz? :pije:

Jeśli chodzi o śmierdzący samowypalacz, a taki wychodzi tu
koledze post wyżej, to na Twoim miejscu zamontowałbym 6 odstojników przed spiralą chłodzącą, nie sugerowałbym się tym że 2 odstojniki wystarczą tak jak mawiają inni. Ja robiłem na 1, na 2, na 4, i teraz robię na 6-ściu, i nie zamierzam zmniejszać do np 2, efekt jest zniewalający. Nie przepuszczam niczego 2 razy, a w każdym odstojniku jest co wylewać, uwierz mi, śmierdzi to jak spalony mocz. w Szóstym ostatnim, najbardziej przypomina alkohol i jest tam zbędnego płynu najmniej. Skoro płyn dochodzi do 6 odstojnika, to zapewne na 8 znalazła by się nie jedna nie potrzebna setka smrodu.

Jeśli zaś masz śmierdzący samowypalacz który Ci wyszedł, nic z nim nie zrobisz lepszego jak przepuścisz przez filtr węglowy.
Można kupić gotowy pojemnik na takowy węgiel za cenę po wyżej 100zł np na allegro gdzieś widziałem + kolejne koszty węgla aby go zasypać, a można zrobić sobie samemui kupić tylko węgiel, ja taki zrobiłem i jest gicior :freak:
Węgiel już mam kilka lat, jeśli zaczyna słabo przepuszczać, płuczę go gorącą wodą i wrzucam go do piekarnika na płaską blachę piecze się w 180*
przez 2-3h, a następnie wyciągam suchy i od nowa skory do pracy, nie przepłacając za koszt kolejnego. W żadnym sklepie Ci tego nie powiedzą, bo mają na to popyt. A u mnie metoda ta działa bez problemowo.

Pozdrawiam

Re: Tajemnica śmierdzącego samogonu.

: czwartek, 21 gru 2017, 09:19
autor: arekwroc
Suszone owoce rzecz jasna przed dodaniem do nastawu przepłukane wrzątkiem, ale pewnie jakaś część "dobrodziejstw" z fabryki przeszła - jednak tak jak pisałem, do obu dałem suszonych owoców, a tylko jeden dusił zapachem:/ Po dobie w otwartym słoju smrodek złagodniał - jest już średnio wyczuwalny (przy którymś niuchu skojarzył mi się nawet z kliszą filmową:/), ale pomimo ok 45% jest b. ostry. Może puszcze trzeci raz i zobaczę...
Przyszły mi do głowy jeszcze trzy różnice - w śmierdzącym była dodatkowo suszona żurawina (śliwki+żurawina+rodzynki), a w tym który wyszedł rewelacyjny morele (śliwki+morele+rodzynki), poza tym w dobrym suszone owoce po płukaniu chwilkę pogotowałem i wlałem z wywarem oraz to, że pierwszy zlałem z balonu delikatnie znad osadu i po paru godzinach z wiadra ponownie znad odrobiny osadu, a ten drugi zadałem klarowinem i postał 2 albo 3 doby.

Re: Tajemnica śmierdzącego samogonu.

: czwartek, 21 gru 2017, 12:11
autor: klepa
Arku Drogi - jeśli czwartą drobniutką różnicą tych dwóch zupełnie identycznych nastawów i identycznych procedur będzie jeszcze to, że przy przepędzaniu tego pierwszego przyspieszyłeś (ew. zupełnie pominąłeś) odcięcie przedgonów, to Twoją zagadkę młodego stażem destylera szłoby jakoś ogarnąć. ;)
rOjTo - są sześciobiegowe skrzynie, sześciocylindrowe silniki i sześciopaki piwa. Czy mógłbyś pokazać sześcioodstojnikowy destylator? :respect:

Re: Tajemnica śmierdzącego samogonu.

: czwartek, 21 gru 2017, 16:08
autor: orzeszek87
Boże kochaniutki widzisz i nie grzmisz. :-)

Re: Tajemnica śmierdzącego samogonu.

: czwartek, 21 gru 2017, 16:46
autor: arekwroc
klepa pisze:Arku Drogi - jeśli czwartą drobniutką różnicą tych dwóch zupełnie identycznych nastawów i identycznych procedur będzie jeszcze to, że przy przepędzaniu tego pierwszego przyspieszyłeś (ew. zupełnie pominąłeś) odcięcie przedgonów :respect:
Oczywiście, że nie będzie:) Z obu przedgony odcięte nawet bardziej rygorystycznie niż np. przy Jessiem... Ponieważ ciągle obserwuję co i jak, to i procesu też nie przyspieszam bez potrzeby - nawet czasem mam wrażenie, że dałoby radę nieco szybciej/mocniej grzać. Jestem może nowicjuszem, nie ignorantem:) Próbki po parę kropel w obu sprawdzane często na smak/zapach - i w tym pierwszym na całym dystansie był taki chemiczny zapach... Poza tym nigdzie nie pisałem, że "identycznych" - starałem się od pierwszego posta wyszczególnić różnicę, a że coś pominąłem to dopisałem - wzięło się to też stąd, że sam cały czas myślę co to może być i analizuję w pamięci czy coś może jeszcze zrobiłem inaczej. Nastawiając jedno i drugie nie zakładałem, że jedno się uda a drugie nie - więc muszę każdy ruch zapamiętać... Co istotne, zapach obu nastawów był przyjemny przez całą fermentację.

Re: Tajemnica śmierdzącego samogonu.

: czwartek, 21 gru 2017, 17:02
autor: zarazek4
Troszkę już psocę na różnych aparatach , ale sześciopaka też chciałbym zobaczyć.
Dajcie temu destylatowi odetchnąć jakiś czas to będzie pijalny.

Re: Tajemnica śmierdzącego samogonu.

: piątek, 22 gru 2017, 10:14
autor: klepa
arekwroc - nie chce mi się pisać tego, co znacznie bardziej doświadczeni koledzy po stokroć w detalach opisywali już na forum. Uwierz więc na słowo, że jeśli destylat wali zmywaczem do paznokci, to jest to przedgon. Jeśli, jak na dodatek piszesz - to dziadostwo odparowuje, to tym bardziej jest to przedgon. Czemu w pierwszym odpędzie jest, a w drugim nie ma? - nie wiem. Musiałbyś precyzyjnie opisać całą procedurę nastawów i pędzenia. To nie może być tak, że coś napiszesz, potem pytasz, a potem Ci się jeszcze przypomni, że pierwszy poszedł grawitacyjnie, a ten drugi klarowałeś bentonitem. ;) Pokaż też sprzęt, na którym pędzisz, bo "deflegmator" to dość pojemne określenie. Nie próbuj też metody kropelkowej, bo na początku kariery bywa ona wielce zawodna.
Przeleciałem szybko Twoje wpisy i może kulą w płot, ale:
1. Łatwy Kwaśny to nie to samo, co cukrówa (ile tych owoców?) i qqroza potrafi zakryć to, czego susz nie da rady. Susz?
2. Spirytusowa Moskwa to zupełnie inna parafia, niż zbożowe fermiole. Pierwsze mają dawać szybko to, co oczyści się przez rektyfikację. Drugie mają wydobyć nuty zboża i dodać własnych estrów (nawiasem mówiąc - robią to dość nędznie). Jeśli nie masz odpowiedniego sprzętu, to następny nastaw zrób raczej na drożdżach winnych, nie Moskwie.
3. Czy Twoja żurawina (bo domyślam się, że tu widzieć chcesz przyczynę) została czymś spryskana, można byłoby się przekonać poprzez kolejny nastaw. :ok:

A! "Szacun" nie był dla Ciebie. :D

Re: Tajemnica śmierdzącego samogonu.

: czwartek, 11 sty 2018, 12:50
autor: arekwroc
klepa pisze: destylat wali zmywaczem do paznokci, to jest to przedgon. Jeśli, jak na dodatek piszesz - to dziadostwo odparowuje, to tym bardziej jest to przedgon
Dzięki za zainteresowanie i wskazówki:) Postało to trochę i lekko przewietrzyło (zniknął ten smród) i puściłem trzeci raz mocno rozwodnione, dzieląc na 300ml odcinki - pierwszy nie do ruszenia smakowo (choć zapach nie taki zły), drugi lepiej ale skoczył z pierwszym jako odkażalnik:), kolejne 3 po rozrobieniu zapachowo ok, a smakowo lekko ostre, pogonów było dość mało - niecałe 300ml (może dlatego że to już 3-ci raz?). W pkt 1-wszym masz na pewno rację, co do 2-giego to podpowiedz mi proszę w takim razie - żeby zrobić domowy bimberek, bez niespodzianek i komplikacji na zwykłym kociołku sugerujesz tego typu nastawy (z dodatkami z suszonych owoców lub bez) robić na np. bayanusach? Ad 3 to jak przejrzałem opakowania to oczywiście śliwki i żurawina zawierały jakieś "dobrodziejstwa" z tablicy Mendelejewa:)
Sporo nauki przede mną jeszcze, ale chęci są więc trzeba iść do przodu:)
Pozdr.